♫ Audycja 36 ♫


Wszystkie audycje znajdziecie na audycje.krollew.pl
Tygodniowy bonus
+5 opali


Otrzymuje Warsir!
  • Forum zostało zarchiwizowane i dostępne jest jedynie w wersji do odczytu - poza ShoutBoxem i tematami pozafabularnymi. Dziękujemy za wspólną grę!
  • Oficjalny kanał na discordzie - do kontaktu z graczami.
  • Stale aktywny pozostaje dział z pożegnaniami, gdzie każdy będzie mógł dopisać swoje.
  • NIE zgadzamy się na kopiowanie jakiejkolwiek części tego forum, także po jego zamknięciu.

    ~ Administracja Król Lew PBF (2006-2018)
Generator statystyk
Drzewo genealogiczne
Okres zbioru (1 porcja):
Cis pospolity
Wulkan Burgess Shale, Ognisty Las, Źródło Życia
Pogoda
1-15 września
21 °C
16 °C
16-30 września
23 °C
17 °C
Postać miesiąca:
Sierpień

Naiwny, strachliwy i delikatny. Lwie dziecko zagubione pośród sawanny, odnalazło ciepło rodziny w śnieżnym Cesarstwie choć niedawno spotkał nieświadomie prawdziwego ojca.
Cytat września
Nadesłany przez Vasanti Vei

Stężenie fanatyków księżyca na poziomie zerowym kazało mu się zastanowić, czy przypadkiem nie zabłądził.
Znajdziecie nas na:
Laja
Konto zawieszone

Płeć:Samica Liczba postów:333 Dołączył:Sie 2013

STATYSTYKI Życie: 100
Siła:
Zręczność:
Spostrzegawczość:
Doświadczenie: 75

05-08-2015, 02:15
Prawa autorskie: Malaika4

Szeroko się uśmiechnęłam, gdy Ragnar zrozumiał po co tak naprawdę były te rysunki.
- Dokładnie tak. - Pochwaliłam pokiereszowanego samca. - A są na tych ziemiach ślady, które pamiętają jeszcze czasy Mufasy i Skazy.
Chciałam go jedynie zainteresować tym tematem, jednak nie było mi dane kontynuować. Zamiast tego usłyszałam smutną odpowiedź na moje własne pytanie - brakujący element układanki historii Ragnara. Szczerze mówiąc, spodziewałam się, że za luką w tej opowieści stać będzie coś poważnego, wielkiego, bolesnego - nie tego się jednak spodziewałam. Nie byłam przygotowana. Czułam, jak w kącikach oczu zaczynają mi się gromadzić łzy.
Jakże gorzką cenę płaci się za takie błędy. Być może na własne życzenie, jednak los obszedł się z nim nad wyraz okrutnie. A może nawet na pokaz okrutnie. Z wielkiego, szanowanego władcy stał się kalekim cieniem samego siebie, mogącym polegać tylko na sobie. Było mi tak przykro. W tej sytuacji mogłam zrobić tylko jedno. Tylko jedno przychodziło mi teraz do głowy - tylko w ten sposób mogłam odwieść go choć na chwilę od bolesnej przeszłości, o którą sama zapytałam.
Było mi przykro, jak to się potoczyło. Ragnar, niegdyś Król, zwierzał się teraz byle gówniarze. Jakże smutną tajemnicą były okoliczności jego zniknięcia. Nawet najgorszy lew nie zasługiwał na tak wielką karę.
- Drogi Skando - poprosiłam go o uwagę, pękającym głosem - proszę, podaj łapę.
Wyciągnęłam w jego kierunku własną.
Skanda
Bliznopyski | Duch
*

Płeć:Samiec Wiek:7 lat Tytuł fabularny:Wędrowiec Liczba postów:1,840 Dołączył:Lip 2012

STATYSTYKI Życie: 0
Siła:
Zręczność:
Spostrzegawczość:
Doświadczenie: 94

05-08-2015, 02:34
Prawa autorskie: moje
Tytuł pozafabularny: VIP

Niemałe było jego zdziwienie, gdy w końcu nieśmiało spojrzał na oblicze Lai, dostrzegając połyskujące łzy.
-Uh, przepraszam, nie chciałem.-wypalił bez zastanowienia tak, jakby powiedział coś nietaktownego, co mogło ją zranić. Zganił się w myślach, za to, że nie powstrzymał się w porę i przyprawił tę dobrą duszę o smutek, który to przecież on miał nosić w sercu do końca swych dni.
Nie powinien był tego tak przed nią wywlekać.
Gdy do ciemnych uszu dotarł drżący ton, zaniepokojone oko spoczęło na licu samicy. Nie rozumiał, ale nie zawahał się. Niepewnie podniósł szare łapsko, którego palce zetknęły się z tymi jasnymi Laji.
[Obrazek: raguwno_by_ragous-d9t9pod.png]
Laja
Konto zawieszone

Płeć:Samica Liczba postów:333 Dołączył:Sie 2013

STATYSTYKI Życie: 100
Siła:
Zręczność:
Spostrzegawczość:
Doświadczenie: 75

05-08-2015, 14:37
Prawa autorskie: Malaika4

To była jedna z dziwniejszych chwil, które przyszło mi w życiu zapamiętać. Zapamiętałam ją jednak dobrze - a najlepiej moment, w którym Ragnar, upadły król, przeprosił mnie za uchylenie rąbka tajemnicy. Było mi go żal, było mi przykro, że za winy, do których samiec się przyznał czekała go tak wielka kara. Po słowach starej Mai domyślałam się, że między nimi była jakaś waśń, lecz samica nie chciała o tym mówić. Wiedziałam natomiast na pewno, że zostawił za sobą kochającą Nyotę, teraz usychającą z tęsknoty. A teraz widziałam Ragnara, powód jej smutku, w stanie tak okropnym, że sam wzbudzał smutek. Nie mogłam tego znieść, a i mnie niejedno w tym życiu spotkało.
Nie odpowiedziałam więc na jego przeprosiny. Nie miał za co przepraszać - to były zbędne słowa. Kiedy chwyciłam jego łapę, wciąż nie mogłam uwierzyć, że sam koncept żalu, współczucia był mu tak obcy.
Najbardziej jednak dotknęło mnie to, gdy uniosłam jego ciężką łapę, sama musiałam trzymać ją obydwiema łapami. Widziałam te blizny na niej, stępione pazury, zmęczone mięśnie. Ileż walk on musiał mieć za sobą, ileż biegu, kroków, ciosów i wydarzeń. Teraz nie potrafił nawet biec. Kuśtykał, okaleczony, niezdolny do polowania. I nawet, jeśli widziałam po nim, że odnosił tę karę jako sprawiedliwą - cierpiał. Surowo obszedł się z nim los. Czym sobie na to zasłużył? Czy uczciwą karą za chciwość, pychę, arogancję było utracenie wszystkiego co miał, nawet własnego zdrowia?
Podniosłam więc jego łapę, ciężką od ran, doświadczenia i udręki. Zanurzyłam ją w tykwowym olejku. A potem - nie bez trudu - uniosłam ją na wysokość mej podobizny. Ruch za ruchem, jego łapą powoli kreśliłam także i jego sylwetę. I tak oto powstała nieco koślawa, ale jednak podobizna wielkiego Ragnara - gdybym miała przy sobie popiół, miałaby nawet podobną barwę. Teraz musiała się ograniczyć do burego brązu. Poprawiłam jeszcze tylko jego grzywę, a potem spojrzałam na niego znów. Był przecież w tak wielkim błędzie.
- Jestem tylko prostą lwicą. Tylko tobie mogę pozostawić ocenę, czy zasłużyłeś na tak okrutną karę czy też nie - zaczęłam - ale nie nazywaj siebie żałosnym, drogi Skando. Może bez celu, ale idziesz, ciągle przed siebie. Nie zastanawiasz się nad tym, po prostu stawiasz krok za krokiem. Wędrówka też może być celem samym w sobie.
Miałam nadzieję, że chociaż w ten sposób uda mi się odrobinę ulżyć mu w cierpieniu. Nie poddałeś się, Ragnarze. Dlatego, nawet, jeśli zrobiłeś w życiu wiele złego, ja będę pamiętać o tobie. Nikt nie zasługuje na zapomnienie.
Odezwałam się dopiero po dłuższej chwili. Było pytanie, które musiałam mu zadać. Ostatecznie utwierdziłam się bowiem w przekonaniu, że lepiej, żeby nie wiedział, iż przejrzałam jego prawdziwe "ja".
- Drogi Skando, mam nadzieję, iż nie uznasz tego pytania za zbyt infantylne, jednak jest to pytanie, które zadać muszę - skłoniłam się nieco przed nim, przykładając łapę do piersi - czy jest może ktoś, kto towarzyszy ci podczas twej wędrówki?
Skanda
Bliznopyski | Duch
*

Płeć:Samiec Wiek:7 lat Tytuł fabularny:Wędrowiec Liczba postów:1,840 Dołączył:Lip 2012

STATYSTYKI Życie: 0
Siła:
Zręczność:
Spostrzegawczość:
Doświadczenie: 94

05-08-2015, 15:53
Prawa autorskie: moje
Tytuł pozafabularny: VIP

Z początku nie wiedział, czego się spodziewać, jednak po chwili zrozumiał i z konsternacją obserwował, jak na suchej korze drzewa powstaje malowidło przedstawiające jego samego. Speszył się, co było widać, po opuszczonych uszach i spojrzeniu, które uciekało gdzieś w bok. Kiedy skończyli zerknął na dzieło-dwa ślady lwów, dowód ich istnienia i świadectwo wzajemnego poznania.

[Obrazek: laja_by_ragous-d94bgs4.png]

-Dziękuję.-wychrypiał, a na szarym pysku zamajaczył lekki uśmiech. Nie potrafił tego wytłumaczyć, ale poczuł, jakby coś podniosło go na duchu.
-Oh, dobrze wiem, że tak.-odparł nie zwlekając.-Nie pogodziłem się z tym, nie potrafię, ale.. ten epizod otworzył mi oczy. Postrzegam świat zupełnie inaczej i wcale nie mam na myśli braku oka.-uśmiechnął się lekko.
-Ale co z tego, już za późno. Nie cofnę czasu. Nie odzyskam zdrowia ani nie zmażę swoich win w sercach tych na których mi zależało.-wzruszył barkami niezauważalnie.
-Wiesz, oni.. oni podobno uważają mnie za zdrajcę.-markotny uśmiech zamajaczył na zamyślonej mordzie. Nie potrafił sam sobie odpowiedzieć, czemu podzielił się tą informacją z Lają. Odkąd usłyszał to od Vult, nie dawało mu to spokoju.
Uśmiechnął się, gdy wspomniała o wędrówce jako celu, jednak prawda była taka, że najbardziej doskwierała mu samotność, a tej nie była w stanie zaspokoić nawet najbardziej zajmująca wędrówka.
-Oh, nie, skąd. Jestem sam. Zresztą jako towarzysz niewiele mogę sobą zaoferować, to chyba zrozumiałe.-uśmiechnął się markotnie.
-Mimo wszystko..-zamilkł jeszcze rozważając to, co chciał powiedzieć.-Jest ktoś, kto mnie potrzebuje. Wiem jak to brzmi, bo kto mógłby mnie potrzebować?-parsknął gorzko.
-Ale wychodzi na to, że mógłbym coś jeszcze dla kogoś zrobić, zapisać się lepiej w pamięci choć jednego umysłu.
[Obrazek: raguwno_by_ragous-d9t9pod.png]
Laja
Konto zawieszone

Płeć:Samica Liczba postów:333 Dołączył:Sie 2013

STATYSTYKI Życie: 100
Siła:
Zręczność:
Spostrzegawczość:
Doświadczenie: 75

06-08-2015, 00:47
Prawa autorskie: Malaika4

Kiedy Ragnar mówił do mnie, słyszałam jego głos, gdzieś daleko, gdzieś głęboko słyszałam też jego krzyk. Jego ból. Jego cierpienie. Były rany, z którymi pogodzenie się było niemożliwe, których nawet czas nie był w stanie uleczyć. Ja również nosiłam takie rany. Kiedy Ragnar otwierał się przede mną i ja odczuwałam, jak one otwierają się we mnie. Czy mogłam być szczęśliwa z tego, że postawiłam z nim choć jeden krok na jego ścieżce? Że mu towarzyszyłam? Że wiedziałam o czym mówi? Moim zdaniem żaden lew nie powinien posiadać takiej wiedzy. Wiedziałam o tym dobrze.
Za dobrze.
- Surową cenę zapłaciłeś za to spojrzenie, drogi Skando. - Odpowiedziałam z gorzkim żalem. Potem przymknęłam ślepia i zwiesiłam łeb. Czułam, jak znów napływają mi do nich łzy. - Jednak z przykrością muszę się przyznać do tego, że w moim przypadku cenę za to spojrzenie nie poniosłam tylko ja.
Nie potrafiłam.
Nie potrafiłam powiedzieć nic więcej. Głos uwiązł mi w gardle jak kamień. Moim oczom ukazał się obraz trawy pod jego okaleczonymi łapskami. Nie chciałam mówić o tym wszystkim, co spotkało mnie. Co z mojej winy dotknęło Deriona i Ivy. Nikt nie zasługiwał na to - a raczej ja nie zasługiwałam na to, żeby ktokolwiek nosił ze mną wiedzę o tym, co się tam stało. Ten kryształ to było moje brzemię.
Moje i nikogo innego.
Było już jednak zbyt późno dla mnie, by ugryźć się w język.
- Wybacz mi - poprosiłam - ale nie chcę o tym mówić.
Potrzebowałam chwili, by choć odrobinę ochłonąć. Nie potrafiłam się już skupić na tym, co powiedzieć. Sama świadomość tego, z kim przyszło mi toczyć rozmowę już przestała mieć dla mnie jakiekolwiek znaczenie. Ragnar był dla mnie następnym lwem, który potrzebował pomocy. Zignorowałam więc choć na chwilę to, co było moim własnym cierpieniem. Jemu mogłam jeszcze pomóc.
Westchnęłam, a łza spłynęła po moim policzku. Nie zareagowałam. Podjęłam decyzję, trudną. Najtrudniejszą od wielu tygodni. Kryształ obijający się o moją pierś przypomniał mi, że w moim życiu nie będzie już miejsca na łatwe decyzje. Ujęłam go delikatnie łapą, przytuliłam do piersi.
Nadszedł czas, żeby się ujawnić.
- Przykro mi to mówić, jednak do pełnego zdrowia być może nigdy nie uda ci się wrócić. - Spojrzałam na niego z żalem. - Nosisz rany, których nawet czas nie jest w stanie uleczyć. Przeszedłeś wiele i przecierpiałeś wiele. Ale przebaczenie wciąż jest w zasięgu twoich łap, Ragnarze zwany Bliznopyskim. Są lwy, które z tęsknotą oczekują chociaż wieści o tobie. W moich oczach zapłaciłeś już za swoje winy. Przeproś ich, a otrzymasz przebaczenie.
Łeb zaciążył mi na piersi. Opuściłam go nisko, tak, że mój nos dotykał już ździebeł traw.
- Proszę, weź sobie moje słowa do serca, Ragnarze. Ja tej szansy już nie dostanę.
Nie podniosłam wzroku, nawet, gdy skończyłam mówić. Była jeszcze tylko jedna rzecz, którą chciałam powiedzieć, choć oddech ciężkim stał się w mojej piersi, gdy otworzyłam znów usta.
- Zrozumiem, jeśli zechcesz teraz odejść. Rozumiem też, dlaczego w ukryciu poszukujesz ukojenia. Wiedz jednak jedno, drogi Ragnarze.
Poprawiłam nieco swoją pozę. Ukłoniłam się przed nim z należnym mu szacunkiem.
- Nawet, jeśli jestem tylko medyczką ze Stada Zachodnich Ziem, twoje sekrety są i będą ze mną bezpieczne. Nikt nie usłyszy o tym spotkaniu, lecz pamiętać o nim będę aż do końca mych dni.
Skanda
Bliznopyski | Duch
*

Płeć:Samiec Wiek:7 lat Tytuł fabularny:Wędrowiec Liczba postów:1,840 Dołączył:Lip 2012

STATYSTYKI Życie: 0
Siła:
Zręczność:
Spostrzegawczość:
Doświadczenie: 94

06-08-2015, 01:41
Prawa autorskie: moje
Tytuł pozafabularny: VIP

Wyciągnął łeb w jej kierunku, z wyraźnym zainteresowaniem wyczekując na słowa samicy. Sądził, że przyjdzie mu dowiedzieć się teraz czegoś o niej, kim jest i co sama przeżyła. Laja szybko wyprowadziła go z błędu, ucinając temat. Cofnął łeb.
-W porządku. Nie musisz się do niczego zmuszać.-odparł ciepło, z troską zawieszając wzrok na wyraźnie zasmuconym pyszczku. Nie miał jej za złe, właściwie sam wstydził się tego, jak bardzo otworzył się przed nią, zupełnie nieznajomą lwicą.
Niespodziewając się tego, co miało nastąpić za chwilę, słuchał ze spokojem samicy, która dostrzegła i zrozumiała jego cierpienie lepiej niż ktokolwiek inny wcześniej. Gdy jednak zapadło jego imię, lwisko zamarło. Przez chwilę trwało nieruchomo, sztywno wpijając spojrzenie w samicę, powoli trawiąc informację, która siłą wdarła się do jego umysłu, nagłośniona przez wszystkie zmysły.
Ona wiedziała. Już od samego początku.
Zacisnął szczęki, powoli wycofując się. Czuł, jakby coś rozdzierało go od środka. Ta rozmowa, jego nieświadomość. Nawet przez myśl mu nie przeszło, by przewidzieć coś podobnego.
Chciał oddalić się jak najprędzej, ale nie mógł. Oniemiały, przysiadł z wrażenia, błądząc wzrokiem po ziemi, kiedy jego oddech stawał się coraz bardziej niemiarowy i chaotyczny. Tyłem do niej, pochylony nad ziemią, na szeroko rozstawionych łapach, nie mógł poskładać myśli, gdy słowa Lai przytłumione przez szok i strach zlewały się w jedno.
Spanikował, nie potrafiąc wyciszyć się nawet mimo jej troskliwego tonu i zapewnień.
-Przestań.-szczęka zadrżała, kiedy jedyne oko szukało ucieczki.
[Obrazek: raguwno_by_ragous-d9t9pod.png]
Laja
Konto zawieszone

Płeć:Samica Liczba postów:333 Dołączył:Sie 2013

STATYSTYKI Życie: 100
Siła:
Zręczność:
Spostrzegawczość:
Doświadczenie: 75

06-08-2015, 02:07
Prawa autorskie: Malaika4

Ani się ważyłam drgnąć, choć czułam, jak z każdym jego krokiem serce zapada się we mnie coraz niżej. Nie otworzyłam nawet ślepi - tkwiłam tak jak wcześniej, w niskim ukłonie, z łapą kurczowo przyciskającą amulet do piersi.
Po tym, jak Ragnar się zachowywał docierało do mnie coraz więcej o jego historii. Tym bardziej, że po rozmowie z Vult musiał się dowiedzieć o domniemywaniach, które przemawiały w stadzie po jego zniknięciu. Nie dziwiłam się mu wcale. Ale nie potrafiłam wyrzucić z pamięci obrazu Deyne Nyoty, lwicy, której stała się wielka krzywda - a teraz niszczała, podupadała na zdrowiu, oczekując przecież właśnie jego powrotu. To dlatego nie potrafiłam nawet drgnąć.
Słowa przychodziły jednak do mnie same.
- Nie martw się. Jeśli odejdziesz, pamięć o tym spotkaniu nosić będę tylko ja i tylko ty. Jeśli jednak podejmiesz decyzję o pozostaniu tutaj, pomogę ci. Ponieważ wierzę, że nikt nie zasługuje na bycie zapomnianym.
Z trudem wzięłam głęboki oddech. Nie ważyłam się jednak nawet drgnąć. Kryształ boleśnie kłuł mnie w pierś.
- Jeśli słowa moje są w stanie choć w znikomym stopniu wpłynąć na twoją decyzję, proszę, wysłuchaj mych słów. Proszę, pozwól sobie pomóc.
Po tych moich słowach zapadła cisza, przerywana tylko ciężkimi uderzeniami mojego serca. Każde z nich mogło stać się kropką nad 'i'. Lub kropką będącą smutnym zwieńczeniem historii Ragnara. Lub początkiem nowej, szczęśliwszej historii.
Ja byłam tylko medyczką. Tkwiłam w tym ukłonie tak jak wcześniej. To ja trzymałam pióro. Wybór należał jednak do upadłego króla.
Będę mu posłuszna.
Skanda
Bliznopyski | Duch
*

Płeć:Samiec Wiek:7 lat Tytuł fabularny:Wędrowiec Liczba postów:1,840 Dołączył:Lip 2012

STATYSTYKI Życie: 0
Siła:
Zręczność:
Spostrzegawczość:
Doświadczenie: 94

06-08-2015, 02:35
Prawa autorskie: moje
Tytuł pozafabularny: VIP

Przymknął oczy i długo nic nie mówił. Jedynym co mogła zobaczyć to jego grzbiet i boki, które dopiero z czasem poczęły się unosić i opadać w spokojnym rytmie, nie szarpane już dłużej chaotycznym oddechem.
Wydawało mu się, że zbędzie ją milczeniem. Słuchał, ale nie odpowiadał. Był cierpliwy, ale ona nie odchodziła. Nasłuchiwał wciąż kroków, jednak ani jej, ani jego łapy nie drgnęły.
Westchnął.
-Nic nie rozumiesz, Laja.-odwrócił się, a czerń oczodołu spoczęła na samicy. Patrzył teraz na nią kątem oka, przez bark.
-Tu nie chodzi o mnie. Już nie. Oni nauczyli się żyć beze mnie, tam nie ma dłużej dla mnie miejsca.-wychrypiał stanowczo spoglądając w turkusowe ślepia.
-Nawet gdyby byli w stanie mi wybaczyć, kim byłbym pozwalając, by zajmowali się mną-kaleką, nie mającą nic do zaoferowania stadu? Zbyt wiele zapłaciłem za swój egoizm, by znów popełnić te same błędy, Laja.-jego ton był surowy, przesiąknięty zmęczeniem.
-Oni są moją przeszłością, a ja ich. To zamknięty rozdział.
Jedyne oko zeszkliło się nieznacznie, podczas gdy ten odwrócił wzrok.
[Obrazek: raguwno_by_ragous-d9t9pod.png]
Laja
Konto zawieszone

Płeć:Samica Liczba postów:333 Dołączył:Sie 2013

STATYSTYKI Życie: 100
Siła:
Zręczność:
Spostrzegawczość:
Doświadczenie: 75

06-08-2015, 04:30
Prawa autorskie: Malaika4

Przyłapałam się na tym, że byłam bardziej przygotowana na jego odejście, aniżeli pozostanie. To dlatego odjęłam łapę od piersi i usiadłam, wpatrując się w niego nie bez łzy w oczach.
- Wybacz mi, że ci oponuję, gdyż nie złośliwość mną kieruje - skinęłam znów łbem - jednak czy sam fakt, że jestem tutaj z tobą nie znaczy, że rozumiem trochę więcej niż nic?
Podniosłam na niego spojrzenie tylko po to, by za moment znów schować je za powiekami.
- Kiedy dołączyłam do tego stada, miałam każdy powód pod słońcem, by uwierzyć w historie, które słyszę. Opowieści o tobie były jednak sprzeczne, to prawda, ale i tak nie zrobiłam tego. Być może dzisiejsze spotkanie, które zgotował nam los nie było planowanym spotkaniem, tym niemniej prawdziwie raduje się me serce, że byłam godna spotkać cię, Ragnarze i poznać twoją historię. Wysłuchać cię. Obawiam się więc, że nie dla wszystkich ten rozdział jest zamknięty. A już na pewno nie jest on zamkniętym dla mnie.
Nie byłam do końca zadowolona z tych słów, nie do końca to chciałam powiedzieć, ale nie było czasu się nad tym zastanawiać. Potem bowiem zetknęłam się z następnym dylematem. Czy wspominać mu o niej? Chyba nie miałam wyboru. Teraz, gdy się odwrócił, zrozumiałam, że mogłam pomóc im obojgu.
- I nie dla Deyne Nyoty, Ragnarze. - Odpowiedziałam, cichszym głosem. Kontynuowałam szybko, nie dając mu czasu na odpowiedź. - Tuż po tym, jak dołączyłam do stada, nieco ponad rok temu, spotkała ją wielka krzywda. Stała się rzecz straszna. Padła ofiarą gwałtu.
Te słowa ledwie przeszły mi przez gardło. Ilekroć widziałam Nyotę, tylekroć czułam, jak coś zaciska mi się na szyi, uniemożliwia mowę. Teraz było podobnie.
- Ówcześnie została pobita do krwi. W ten okrutny sposób na świat przyszedł Nuru i Damaja, dwójka synów. Powróciła również Frigg, lecz między rodzeństwem nie ma zgody. A ona mizernieje z dnia na dzień. Godzinami nie robi nic innego, tylko wpatruje się w daleki horyzont. Nosi w sercu rany, których ja nie potrafię wyleczyć. A próbuję. Nawet czas nie pomógł; wręcz przeciwnie. Nie wiem, co mogę zrobić, żeby pomóc tobie i nie wiem, co mogę zrobić, aby pomóc jej. Ale zrobię co w mojej mocy, tak jak starałam się to czynić wcześniej. Dlatego wciąż tu jestem.
Spojrzałam na niego ze smutkiem, nie czując już bicia serca. Modliłam się w duchu, by zrozumiał choć część mych słów. By choć jedno padło na podatny grunt i wydało owoc. Od jednej takiej dobrej myśli zaczynała się długa i trudna droga do odkupienia. Ale droga ta była otwarta i dla niego. Musiał tylko chcieć ją dostrzec.
- Ona tęskni za tobą, Ragnarze.
Skanda
Bliznopyski | Duch
*

Płeć:Samiec Wiek:7 lat Tytuł fabularny:Wędrowiec Liczba postów:1,840 Dołączył:Lip 2012

STATYSTYKI Życie: 0
Siła:
Zręczność:
Spostrzegawczość:
Doświadczenie: 94

06-08-2015, 14:14
Prawa autorskie: moje
Tytuł pozafabularny: VIP

Jej słowa, starania miały zdać się na nic. Pokiereszowany samiec spędził wystarczająco czasu samotnie błąkając się bez celu, by nie przemyśleć sobie wszystkiego i utwierdzić się we własnych przekonaniach.
On już podjął decyzję, dawno temu, dlatego jego sercu nie zrodziła się choćby krzta przekonania dla jej słów
-Wiem o tym.-odparł siląc się na suchy ton, gdy tamta rozdrapała świeżą ranę, opowiadając o Nyocie.
-Padła ofiarą gwałtu, kiedy mnie nie było na patrolu. To było zaraz po moim zniknięciu.-dopowiedział do jej historii twardo. Nie trzeba było być geniuszem żeby domyślić się, że to jego stado obarczyło winą za tę tragedię.
-Choć była mi bardzo bliska, nie darzyłem Dey uczuciem, którym ona darzyła mnie. Zresztą od dawna już nie jestem tym, którego poznała.-wychrypiał markotnie. To pełne wiary spojrzenie na sytuację, o którym mówiła Laja nijak miało się do rzeczywistego stanu rzeczy. Nie wiedziała tego wszystkiego, co w jego głowie składało się na całość, wielki i klarowny obraz bezsensu.
Miałby wrócić tylko po to by być podporą dla Dey? Kiedy sam ma problem z utrzymaniem się na własnych łapach? Nie potrafił sobie tego wyobrazić, a tym bardziej uwierzyć. W to, jak członkowie stada akceptują go, po tym co się stało, jak lwice polują dla niego, a samce pomagają.
Parsknął gorzko rozumiejąc bardziej niż dotychczas, jak nierealną była ta wizja.
-Nie mogę stać się częścią czegoś, w czym nie mogę mieć swojego udziału.-zaczął spokojnie.-Nie pomogę w polowaniu ani nie ochronię lwiątka przed napastnikiem. Nawet jeśli dla Deyne to nieważne, nawet jeśli byłbym w stanie spojrzeć jej w oczy, to ona wciąż jest częścią stada. Stada, któremu nie mam nic do zaoferowania. Zrozum to, Laja.-zmęczone ślepie spoglądnęło na nią z nadzieją.
-Ta rana się już nie zagoi.
[Obrazek: raguwno_by_ragous-d9t9pod.png]
Laja
Konto zawieszone

Płeć:Samica Liczba postów:333 Dołączył:Sie 2013

STATYSTYKI Życie: 100
Siła:
Zręczność:
Spostrzegawczość:
Doświadczenie: 75

06-08-2015, 15:38
Prawa autorskie: Malaika4

Przykro mi było słuchać jego gorzkich słów. Każde jedno z nich dudniło echem w moich uszach, przypominając mi, że pragnęłam zbyt wiele. Czułam, że zawiodłam. Zwiesiłam więc nisko łeb, raz jeszcze skłoniłam się przed nim z szacunkiem, który był mu należny - niezależnie od jego decyzji. Chociaż nie wyjawił jej wprost, czułam, że nie było już takiej potrzeby.
- Stanie się wedle twego życzenia. - Powiedziałam. - Twoje sekrety, twoje decyzje, jak i całe to nasze spotkanie pozostaną tajemnicą, która ze mną będzie bezpieczna. - Zadeklarowałam. Zamierzałam dotrzymać danego mu słowa. - Aczkolwiek zapamiętam ją dobrze i wspominać będę aż do końca mych dni.
Po tych słowach nie spojrzałam już na niego. Odwróciłam się, aby stanąć znów pośród rozrzuconych tykw i grubego kija. Dopiero wtedy coś tknęło mnie, by odwrócić się za siebie.
- Jeżeli istnieje cokolwiek, co mogłabym dla ciebie zrobić, drogi Skando, nie zawahaj się o to poprosić. - Uśmiechnęłam się do niego, na ile tylko potrafiłam. - Z radością spełnię twoją prośbę.
Zaczął nowe życie. Tak jak powiedział - rozdział o Ragnarze został już przezeń zamknięty, nawet, a nawet, jeśli nie dla wszystkich, na pewno był zamknięty dla niego. Nic więcej nie mogłam tu już zrobić.
Skanda
Bliznopyski | Duch
*

Płeć:Samiec Wiek:7 lat Tytuł fabularny:Wędrowiec Liczba postów:1,840 Dołączył:Lip 2012

STATYSTYKI Życie: 0
Siła:
Zręczność:
Spostrzegawczość:
Doświadczenie: 94

06-08-2015, 16:11
Prawa autorskie: moje
Tytuł pozafabularny: VIP

Pokiwał łbem, w ramach podzięki, wciąż nie przyzwyczajony do życzliwości tej dobrej duszy, którą przyszło mu spotkać. Był wdzięczny za jej zrozumienie, za to, że nie drążyła tematu, próbując przekonać do tego, co niemożliwe.
Emocje opadły. Czuł, że mógł jej zaufać, co przyniosło ukojenie jego wewnętrznemu ja. Odetchnął, po czym zmniejszył dystans, który dzielił ich dotychczas.
-I tak zrobiłaś więcej, niż mógłbym sobie wyobrazić.-Kosmaty łeb na chwilę oparł się o jasną szyję, nieśmiało, delikatnie.-Dziękuję co za to.-wychrypiał, po czym odsunął się.
-Wiesz, już nigdy nie popatrzę na tykwę w ten sam sposób.-mruknął, posyłając jej ciepły uśmiech.
[Obrazek: raguwno_by_ragous-d9t9pod.png]
Laja
Konto zawieszone

Płeć:Samica Liczba postów:333 Dołączył:Sie 2013

STATYSTYKI Życie: 100
Siła:
Zręczność:
Spostrzegawczość:
Doświadczenie: 75

06-08-2015, 17:07
Prawa autorskie: Malaika4

Nie spodziewałam się po nim takiego gestu - przyłapałam się nawet na tym, że raczej z obawą obserwowałam jego rosnącą sylwetkę. Na tę iskierkę ciepła, którą od niego dostałam może i nie zasłużyłam, jednak nie potrafiłam jej odrzucić. Przylgnęłam do niego i ja, przesiąkając zapachem jego tułaczki, jego zmęczenia. Dawno nie doświadczyłam czegoś tak miłego i ciepłego.
Nawet, jeśli zawiodłam jego, Nyotę, a przede wszystkim siebie samą, odczułam drobną kropelkę ulgi, że przynajmniej udało mi się uczynić dla niego wędrówkę nieco łatwiejszą do zniesienia, przynajmniej przez tę krótką chwilę.
Uśmiechnęłam się najcieplej jak tylko potrafiłam, gdy już skończył mówić. Spojrzałam na niego, nagle skrępowana obecnością łez w moim spojrzeniu.
- Choć tyle mogłam dla ciebie zrobić, drogi Skando. - Odpowiedziałam.
Nie wiedziałam wtedy jeszcze czemu nie potrafiłam przestać się uśmiechać, gdy sama widziałam na jego pokiereszowanym pysku uśmiech. Być może był to bardzo miły cień Ragnara z dawnych czasów, ze swoich najlepszych chwil. Jeżeli w całej tej gorzkiej rozmowie znajdowałam choć jeden powód do zadowolenia, było nim właśnie to spojrzenie i ten uśmiech na jego obliczu.
- Gdybyś zechciał kiedyś spotkać się ze mną znów, szukaj tykw, drogi Skando. Niewykluczone, że pod jedną z nich kiedyś mnie znajdziesz. - Dodałam.
Widziałam przecież, że w tym pokiereszowanym lwisku o tak smutnej historii było jeszcze wiele dobra. Nie potrafił go ukryć przed moimi oczyma. Będę szczęśliwa, mogąc tę dobroć pomóc mu w sobie odnaleźć, iskierka po iskierce.

[ Dodano: 2015-08-07, 20:35 ]
- Obawiam się jednak, że w chwili obecnej nadszedł czas na mnie. - Uśmiechnęłam się do niego smętnie. Wyglądało na to, że poczucie niespełnionego obowiązku miało zawisnąć znów nade mną i towarzyszyć mi aż do końca mej drogi. Niewiele mogłam jednak na to teraz zaradzić. Długo mnie już nie było: powinnam wracać, aby mój wypad nie wzbudził nadmiernych podejrzeń. Dotychczas nikogo nie interesowało gdzie szukałam ziół, a już tym bardziej, czym zajmowałam się w chwilach nieobecności. Wolałam jednak nie kusić losu.
I - jak się miało okazać jeszcze tego dnia - nieświadomie w tym momencie podjęłam decyzję nie tylko słuszną, ale i jedyną właściwą. Nie wiedziałam, jakie nowiny zastaną mnie w chwili powrotu.
- Bywaj, drogi Skando. - Pożegnałam się z lwem, przytuliwszy się do niego na chwilę. - Mam nadzieję, że nasze ścieżki nie tylko znów się przetną, ale i będę mogła wspomóc się w wędrówce. Życzę ci powodzenia, z całego serca mego. I pamiętaj: kiedy będziesz chciał mnie odnaleźć, będziesz wiedzieć, gdzie mnie szukać. Do miłego zobaczenia!
Z uśmiechem odstąpiłam od niego, pożegnałam się z nim jeszcze spojrzeniem, a potem, biorąc ze sobą kij i jedną z tykw, oddaliłam się stąd.

[zt]
Skanda
Bliznopyski | Duch
*

Płeć:Samiec Wiek:7 lat Tytuł fabularny:Wędrowiec Liczba postów:1,840 Dołączył:Lip 2012

STATYSTYKI Życie: 0
Siła:
Zręczność:
Spostrzegawczość:
Doświadczenie: 94

08-08-2015, 00:07
Prawa autorskie: moje
Tytuł pozafabularny: VIP

Chciał coś powiedzieć jednak słowa usilnie grząznęly w gardle, przygniatane przez coraz silniejsze uczucie zakłopotania. Czuł, że już czas aby każde z nich poszło własną drogą, co sprawiało, że aura ślepego zaufania słabła, a samiec coraz lepiej zdawał sobie sprawę z dystansu, który rzeczywiście ich dzielił. Nie wątpił w jej intencje oraz obietnicę, którą mu złożyła, wstydził się siebie, tego, jak niewiele potrzeba było, by z naiwnością powierzyć komuś własne sekrety, byleby zrzucić nieco ich ciężaru z z własnych barków.
Pokiwał łbem, gdy nadszedł moment rozstania. Odwzajemnił uścisk, gdy ciche westchnienie opuściło jego pysk.
-Uważaj na siebie!-odezwał się w końcu, zdając sobie sprawę, że dotychczas bierne milczenie było jedyną odpowiedzią na życzliwe pożegnanie samicy. Odprowadził ją wzrokiem, po czym z mieszanymi uczuciami zawiesił wzrok na malowidle. Przysiadł, poświęcając mu kilka chwil. Coś na kształt uśmiechu zamajaczyło na jego pysku, gdy w końcu podniósł się z zamiarem odejścia.
[Obrazek: raguwno_by_ragous-d9t9pod.png]
Firkraag
Konto zawieszone

Gatunek:Jeleń szlachetny Płeć:Samiec Wiek:6 lat Tytuł fabularny:Znachor Liczba postów:181 Dołączył:Gru 2016

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 50
Zręczność: 80
Spostrzegawczość: 60
Doświadczenie: 105

05-12-2016, 13:00
Prawa autorskie: Askari, Talvedu'ul

Czarna pokaźna sylwetka wyłoniła się z gęstwiny lasu wychodząc na niewielką polanę. Majestatycznym krokiem zmierzał ku poszczególnym krzewom szukając tego jednego, z którego mógłby zebrać żniwo. Uszy były postawione w stan gotowości gotowe wyłapać każdy nawet najmniejszy podejrzany szmer. Z nozdrzy buchnęła para ciepłego powietrza, tworząc delikatną mgiełkę. Pochylił swój kark nad krzewem z igłami i czerwonymi paciorkami. Racicą musnął gałązkę, która zakołysała się delikatnie. 
Takie piękne, soczyste i kuszące.
Podniósł łeb rozglądając się, tym samym chcąc upewnić czy w pobliżu nie ma jakiegoś zagrożenia.

[EDIT: 06.12.2016]

Nie dostrzegł nikogo, ani nie usłyszał podejrzanych dźwięków. Włożył swoje poroże w krzak potrząsając nim energicznie na boki, póki na ziemie nie spadło sporo owoców. Następnie otwierając torbę swoim pyskiem, położył ją na ziemię, racicą ostrożnie przeturlał najładniejsze owoce i igły do jednej z przegródek. Oddzielnie trzymał substancje trujące, niż te, które miały służyć do leczenia. W razie uszkodzenia toksycznych owoców, miał pewność, że nie zmieszają się z innymi. Zadowolony, zarzucił ją sobie z powrotem na szyję.

[EDIT: 07.12.2016]

Nie zabawił tu dłużej, opuścił to miejsce kierując się dalej w głąb lasu.
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 07-12-2016, 13:14 przez Firkraag.)


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości