♫ Audycja 36 ♫


Wszystkie audycje znajdziecie na audycje.krollew.pl
Tygodniowy bonus
+5 opali


Otrzymuje Warsir!
  • Forum zostało zarchiwizowane i dostępne jest jedynie w wersji do odczytu - poza ShoutBoxem i tematami pozafabularnymi. Dziękujemy za wspólną grę!
  • Oficjalny kanał na discordzie - do kontaktu z graczami.
  • Stale aktywny pozostaje dział z pożegnaniami, gdzie każdy będzie mógł dopisać swoje.
  • NIE zgadzamy się na kopiowanie jakiejkolwiek części tego forum, także po jego zamknięciu.

    ~ Administracja Król Lew PBF (2006-2018)
Generator statystyk
Drzewo genealogiczne
Okres zbioru (1 porcja):
Cis pospolity
Wulkan Burgess Shale, Ognisty Las, Źródło Życia
Pogoda
1-15 września
21 °C
16 °C
16-30 września
23 °C
17 °C
Postać miesiąca:
Sierpień

Naiwny, strachliwy i delikatny. Lwie dziecko zagubione pośród sawanny, odnalazło ciepło rodziny w śnieżnym Cesarstwie choć niedawno spotkał nieświadomie prawdziwego ojca.
Cytat września
Nadesłany przez Vasanti Vei

Stężenie fanatyków księżyca na poziomie zerowym kazało mu się zastanowić, czy przypadkiem nie zabłądził.
Znajdziecie nas na:
Maru
Wiarus
*

Gatunek:Lew Płeć:Samiec Wiek:5,5 roku, dorosły Tytuł fabularny:Strażnik Liczba postów:543 Dołączył:Lis 2015

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 75
Zręczność: 80
Spostrzegawczość: 64
Doświadczenie: 57

05-06-2017, 23:38
Prawa autorskie: Sambirani & Inn

Przybył tutaj z dwójką uciekinierów. Niestety po drodze nie spotkali żadnego pobratymca, co w sumie utwierdziło go w tym, że podjęli dobrą decyzję o wycofaniu się. Martwił się jedynie o ewentualnych pozostałych w okolicy. Ale pytanie czy w ogóle są gdzieś tam? Nikt nie odpowiedział na sygnały obcych.
Złoty szedł pierwszy upewniając się, że nikogo tu nie ma. W sensie jakichś obcych. Na szczęście było pusto. Odwrócił się i skinieniem głowy dał znak, że można iść, po czym poczekał aż dojdą do niego. Spoglądał na Ven, gdy ta go mijała, by ruszyć obok niej dotrzymując jej kroku.
- Ven... Odprowadzę was na bezpieczne tereny, najlepiej gdzieś do Księżycowych i będę musiał wrócić na Lwią Ziemię, by sprawdzić co się dzieje i ewentualnie odeskortować jakichś naszych niedobitków. Zrobiłbym to od razu, ale nie mogę ryzykować zdrowia Twojego i tego młodego. Było, nie było, jestem strażnikiem Lwiej Ziemi i to należy do moich obowiązków. - mówił to wszystko pewnie, głos mu nie zadrżał ani razu. Tak samo ze spojrzeniem, powieki ani źrenice nie wyrażały strachu. Wie, że ta decyzja jej się nie spodoba, przecież on sam sporo ryzykuje wracając tam, ale to mu nie pierwszyzna. Posłał jej nawet mały uśmiech.
Prawie wszyscy to robią, więc... głos Maru.

[Obrazek: maru_by_salvathi_dayrvm3_by_artur1989-dazdvl0.png]
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 05-06-2017, 23:39 przez Maru.)
Venety
Rekrut
*

Płeć:Samica Wiek:Wiek średni Liczba postów:1,177 Dołączył:Cze 2012

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 72
Zręczność: 75
Spostrzegawczość: 69
Doświadczenie: 105

06-06-2017, 00:31
Prawa autorskie: Bjorn | BaxiaArt
Tytuł pozafabularny: Administrator / Pomoc Techniczna

Śródleśna polana była bezpiecznym miejscem. W gęstwinie Lasu, musieli trochę się przedrzeć, aby dotrzeć aż tutaj. Położyła zabrane z groty medyka zioła na ziemi i usiadła, dając chwilę wypoczynku zmęczonym łapom. W krótkim czasie przebrnęli sporą odległość od rzeki aż do Ognistego Lasu... Wyraźnie odczuwała to na własnym ciele. Im dalej szli, tym rzadziej słyszeli ryki. W pewnym momencie miała nawet wrażenie, że zupełnie ucichły, co zaniepokoiło samicę. Spojrzała na Daviena - dzielnie dotrzymywał im kroku. Oblizała pysk, po czym zerknęła na partnera.
Było w jego spojrzeniu coś obcego, co lekko przerażało samicę. Zniknęło gdzieś dobrotliwe spojrzenie. Zamiast tego patrzył na nią lew, który wiedział co robi. Pewny siebie, opanowany... Wojownik. Było w nim coś, co sprawiło, że fiołkowe oczy posmutniały. Szukał cichego zakątku, wytchnienia od wojny... Czyżby teraz mieli to stracić? A co z ich planami? Przecież chcieli mieć gromadkę lwiątek, własny, spokojny kącik...
- Tutaj jest względnie bezpiecznie. Musimy dać im jaki znak, może ktoś jest niedaleko, przyjdzie... - po czym ryknęła, niezbyt głośno. Jeśli ktoś znajdował się niedaleko Ognistego Lasu, usłyszy wezwanie. Jeśli jednak znajdowałby się na Wzgórzu lub jeszcze dalej - bez szans. Może ktoś od nas jest w pobliżu. Może.
- Powinniśmy znaleźć Ayumi i twoje rodzeństwo. Nie mam pojęcia, gdzie jest Vei lub Mako, lub ktokolwiek... Ale to chyba teraz najmniejszy problem? - a jeśli ruda samica... Ich zdradziła? Nie, nie może być! Zmarkotniała na samą tę myśl. Musi być gdzieś w pobliżu, musi. Jaki cel miałaby ich siostra w wpuszczaniu obcych na ich ziemie? Chociaż... Już raz zbratała się z jednym... Miał na imię Skanda. Był przywódcą stada z Zachodu. Czy nie byłaby zdolna ponownie pertraktować z kimkolwiek? Nie musieli to być Zachodnioziemcy. Równie dobrze mogli to być inni przybysze. Na myśl o nich nastroszyła sierść, patrząc nieco wyzywającym wzrokiem na Maru - Nie możesz tam iść sam! Nawet nie wiesz, kto tam jest! A jeśli coś się stanie? - fuknęła. Nie była pewna, co powinni zrobić. Chciała jedynie znaleźć Ayumi i oddać zgubę pod jej opiekę. A właśnie - Davienie. Rozumiem, że nadal poczuwasz się Lwioziemcem? Nie ma nas zbyt wielu teraz... Aczkolwiek twoja mama nadal jest w stadzie. Jak i rodzeństwo.
Davien
Samotnik
*

Gatunek:lew Płeć:Samiec Wiek:Młody dorosły Liczba postów:73 Dołączył:Maj 2016

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 63
Zręczność: 55
Spostrzegawczość: 62
Doświadczenie: 20

06-06-2017, 03:32
Prawa autorskie: Lineart: Malaika4, kolor: FKpl (Kifo) - av; Sirzi,Sauri-Elanor - podpis, PrinceVoldy-TLK (lineart), ja (kolory) - sygnatura

Szedł i szedł, próbując nie zwalniać ani tym samym nie spowalniać wędrówki. Mimo wszystko, starał się nie zostawać w tyle choć raz czy dwa mu się nie udalo więc czym prędzej starał się zrównać krok z Venety lub Maru. Żadnego znajomego zapachu nie czuł, więc sądził że raczej na nikogo się nie napotkają niestety ale mógł się mylić. Taką miał nadzieję. Trochę go jednak martwiła ta głucha cisza. Nie pojmował dlaczego nigdzie nie widać nikogo z Lwiej Ziemi. Przecież gdzieś musieli być.
Po chwili Venety w miarę cicho ryknęła ale od nikogo żadnej odpowiedzi wciąż nie bylo. Dav westchnął cicho. 
- Przepraszam ale też nie wiem gdzie są. Ostatni raz widziałem ich..jakiś czas temu.- Odpowiedział smutno. Może gdyby cały czas był przy rodzeństwie, to byłoby lepiej. Powinien był lepiej ich pilnować, tak teraz myślał. 
- Ja z Tobą pójdę. - powiedział do Maru chociaż spodziewał się że skoro nie jest dość silny, to raczej na nic takiego mu nie zostanie pozwolone. No ale mimo wszystko wciąż chciał jakoś pomóc.
- Oczywiście. Odkąd tylko zostałem przyjęty do stada, ani przez chwilę nie poczułem się kimś innym. A o co chodzi? - Zapytał patrząc na lwicę podejrzliwie.
Maru
Wiarus
*

Gatunek:Lew Płeć:Samiec Wiek:5,5 roku, dorosły Tytuł fabularny:Strażnik Liczba postów:543 Dołączył:Lis 2015

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 75
Zręczność: 80
Spostrzegawczość: 64
Doświadczenie: 57

06-06-2017, 08:48
Prawa autorskie: Sambirani & Inn

Zauważył ten smutek w oczach lwicy, ale nie spodziewał się, że to on był sprawcą, myślał, że to z powodu obcych i ich ucieczki. Chciał ją pocieszyć, więc musnął nosem podbródek lwicy.
- Spokojnie, wszystko będzie w porządku. - nie za bardzo podobał mu się pomysł nawoływania Lwioziemców. Żadnych nie spotkali po drodze, prędzej usłyszeliby je napastnicy. Chociaż ich ryków też od jakiegoś czasu nie słyszeli. Na wieść o Ayumi posępniał, dwa razy go wyleczyła, a on teraz nie może jej się odwdzięczyć.
Zmarszczył brwi na odpowiedź Venety, zaskoczyła go stanowczością i tym wzrokiem. Jednak potrafi być krzykliwa.
- Muszę zobaczyć co tam się dzieje i, przede wszystkim, kto tam przyszedł. Nie martw się, nie zamierzam się wdawać w jakieś bójki samotnie. - zerknął jeszcze na młodzieńca i jego odważne oświadczenie. Podszedł doń i położył łapę na jego ramieniu - Dobrze, że chcesz pomóc, ale pomiędzy odwagą, a głupotą jest bardzo cienka granica. Nie miałbyś szans z jednym dorosłym lwem, już nie wspominając o grupie. A z doświadczenia wiem, że młodzików z obcych stad nie traktuje się ulgowo, zazwyczaj są rozszarpywani na strzępy. - może zabrzmiał okrutnie, ale tak to właśnie jest, widział to zbyt wiele razy, żeby móc o tym zapomnieć.
Prawie wszyscy to robią, więc... głos Maru.

[Obrazek: maru_by_salvathi_dayrvm3_by_artur1989-dazdvl0.png]
Venety
Rekrut
*

Płeć:Samica Wiek:Wiek średni Liczba postów:1,177 Dołączył:Cze 2012

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 72
Zręczność: 75
Spostrzegawczość: 69
Doświadczenie: 105

06-06-2017, 11:41
Prawa autorskie: Bjorn | BaxiaArt
Tytuł pozafabularny: Administrator / Pomoc Techniczna

Skuliła nieco uszy i spuściła nieco wzrok. Nie chciała, żeby tam szedł. Tak bardzo nie chciała... Ale to była najlepsza osoba z nich obecnych. Urodzony na polu bitwy, wiedział, czego się spodziewać. I zapewne też wiedział, jak się zachować, gdy obcy atakują twoje własne ziemie - A jeśli oni cię zaatakują? Nawet nie wiemy, kto to... Nie powinieneś - westchnęła. Ale, z drugiej strony... Jeśli ktoś z lwioziemców tam był... Być może oczekiwał pomocy. Być może czeka na sygnał. Być może... Cokolwiek. Całkowite wycofanie się nie było najlepszym wyjściem. Ale co innego mieli zrobić? Przeniosła smutne spojrzenie na młodzika - Maru ma rację. Jesteś dzielnym, młodym lwem. Ale nie masz szans w starciu z dorosłym. Nie wiem, czy ja także mam szanse. A Maru jest wojownikiem... Brał udział w niejednej bitwie, wie wiele, dużo więcej niż my, jak się zachować, co robić. Bylibyśmy tylko dla niego ciężarem - uśmiechnęła się słabo - Nie musisz walczyć, aby być silnym. Aby pomóc stadu. To jedyne zioła, jakie mamy. Nie znam się na nich, ale kiedy znajdziemy Twoja mamę, będzie umiała zrobić z nich użytek. Do tego czasu jesteśmy ich strażnikami. To też ważna funkcja. Poza tym, być może spotkamy jeszcze kogoś od nas. Jeśli pójdziemy do księżycowych, ostrzeżemy naszych przyjaciół o niebezpieczeństwie. Witaj ponownie w stadzie, Davienie - położyła łapę na jego ramieniu, na znak, że akceptuje samczyka i wita go ponownie w rodzinie.
Sören
Konto zawieszone

Gatunek:Lew Płeć:Samiec Wiek:Młodzik Znamiona:1/1 Liczba postów:177 Dołączył:Paź 2015

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 60
Zręczność: 65
Spostrzegawczość: 55
Doświadczenie: 23

06-06-2017, 12:34
Prawa autorskie: Salvathi, podpis Dirke(Myr)
Tytuł pozafabularny: VIP

Serce waliło w piersi młodego lwa jak oszalałe, odkąd usłyszał ryki. Było ich wiele, a do tego żadnego z nich nie rozpoznawał. Mimo, że się bał, chciał to sprawdzić, mama już tam pewnie była. I pewnie potrzebowała pomocy. Kierował się w tamtym kierunku, kiedy usłyszał kolejny ryk, znacznie bliżej i, jak mu się wydawało, musiał należeć do jednej z lwic, czyżby ciotki? Był za daleko, aby wiedzieć do końca. 
Zawrócił więc z obranej drogi, aby skierować się w nowym kierunku, wciąż jednak był ostrożny, nie wiedząc, na co się szykuje. Kiedy był już wystarczająco blisko, zwolnił znacznie, po czym zaczął się skradać, jak to często robił podczas samodzielnych polowań, zbliżając się coraz bardziej do grupki lwów. 
Tak szybko, jak tylko dostrzegł znajome sylwetki, zerwał się do biegu, aby wkrótce stanąć obok nich.
- Co się dzieje? Słyszałem ryk, a wcześniej słyszałem całą grupę, gdzieś za wzgórzem. - powiedział, starając się zachować względny spokój. Przestąpił z łapy na łapę niecierpliwie, martwiąc się o matkę i rodzeństwo. 
- Wiecie, gdzie jest królowa? I reszta? Czy są tam, za wzgórzem? - nie wytrzymał i zadał kolejne pytania, zerkając w tamtym kierunku, jakby miał nadzieję, że wkrótce zobaczy znajome pyski.
[Obrazek: sorepod_by_salvathi-dat1jo1.png]
Nevet
Konto zawieszone

Gatunek:lew afrykański Płeć:Samica Wiek:3 lata Liczba postów:57 Dołączył:Lut 2016

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 70
Zręczność: 70
Spostrzegawczość: 70
Doświadczenie: 20

06-06-2017, 13:28
Prawa autorskie: OmegaLioness

Nevet nie była w najlepszym stanie po tym co przeszła. Najpierw pojawił się ON, wspaniały, wielki, dziki i nieustraszony, obiecujący jej dużo lepsze i wspanialsze życie niż ustatkowanie się w stadzie. Dla młodej, niedoświadczonej samicy była to woda na młyn wyobraźni. Przeżyli ze sobą naprawdę wspaniały, choć krótki czas, a Nevet zgodziła się na poświęcenie swojego największego daru, który mogła ofiarować partnerowi. Już myślała o rodzinie, dzieciach jakimś uroczym zakątku do którego mogliby wracać... a on zniknął. Praktycznie z dnia na dzień, zostawiając przestraszoną samicę samą. W tym momencie wspaniałe życie Nevet zostało odcięte grubą kreską. Okryta sromotą, czująca się wykorzystana i upodlona w ten najgorszy możliwy sposób błąkała się po ziemiach niczyich próbując znaleźć jakieś odpowiednie towarzystwo, ale wszędzie gdzie trafiała czuła się jak złodziej i nie na miejscu. Pluła sobie w b, że dała się uwieść i oszukać. To o tym opowiadała jej matka, że nie powinna wierzyć. A ona oczywiście musiała powtórzyć błędy rodzicielki. 
Brudna, zaniedbana i dużo chudsza niż rok temu, gdy opuszczała Lwią Ziemię, weszła na polanę po długim bezcelowym przemieszczaniu się, chyba tylko po to by iść. Uniosła łeb i zadrżała widząc znajomą postać stojącą naprzeciwko. Zawstydzona opuściła łeb, czując jak rumieniec uderza na jej pysk. Zaczęła się zastanawiać, czy powinna się wycofać póki ma taką możliwość, ale chyba nie będzie jej to dane.
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 06-06-2017, 13:35 przez Nevet.)
Maru
Wiarus
*

Gatunek:Lew Płeć:Samiec Wiek:5,5 roku, dorosły Tytuł fabularny:Strażnik Liczba postów:543 Dołączył:Lis 2015

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 75
Zręczność: 80
Spostrzegawczość: 64
Doświadczenie: 57

06-06-2017, 13:46
Prawa autorskie: Sambirani & Inn

Polizał czoło Venety, gdy ta spuściła wzrok. Nie chciał, by patrzyła na jego łapy.
- Spokojnie, to mi nie pierwszyzna. Nawet jeśli będą chcieli zaatakować to najwyżej spróbuję ucieczki. Nie będę przecież tłuc się z cała bandą. - pogładził ją jeszcze po policzku, jak to miał w zwyczaju robić. Zaraz potem przybył tutaj młodzik, syn królowej. To dobry znak, znaczy, że ktoś przeżył.
- Nie mamy pojęcia gdzie jest reszta. Usłyszeliśmy ryki paru lwów i zdecydowaliśmy, że najrozsądniejsze będzie w tej chwili oddalenie się od nich. Po drodze nie spotkaliśmy żadnych lwów. A może ty masz pomysł gdzie może być ktokolwiek ze stada? - byłoby to na pewno lepsze niż poszukiwania na ślepo.
Prawie wszyscy to robią, więc... głos Maru.

[Obrazek: maru_by_salvathi_dayrvm3_by_artur1989-dazdvl0.png]
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 06-06-2017, 13:59 przez Maru.)
Venety
Rekrut
*

Płeć:Samica Wiek:Wiek średni Liczba postów:1,177 Dołączył:Cze 2012

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 72
Zręczność: 75
Spostrzegawczość: 69
Doświadczenie: 105

06-06-2017, 13:58
Prawa autorskie: Bjorn | BaxiaArt
Tytuł pozafabularny: Administrator / Pomoc Techniczna

Pokiwała głową, dając mu niema zgodę. Idź. Wiesz, co robisz... Spojrzała zaskoczona na Sorena, który pojawił się na polanie. Jej wzrok nie ominął także Nevet, która zjawiła się wśród nich. I o ile syn królewski był jej znany, a sam Maru się juz nim zajął, tak lwica pozostawała zagadką. Spojrzała złowrogo na samicę i nastroszyła sierść na karku, ruszając do niej - Kim jesteś? Co tutaj robisz? - warknęła w jej kierunku. Nie znała tej samicy, nie kojarzyła jej. Co jeśli to jedna z osób, które ich zaatakowały? Ich szpieg? Podeszła jeszcze bliżej do Nevet, lustrując ją niespokojnym spojrzeniem. Być może była tylko przechodniem, ale jeśli ma czyste sumienie, nie będzie próbować ucieczki.
I w tej chwili usłyszała ryk. Podniosła błyskawicznie łeb, rozpoznając jego właściciela - Nie! To Shujaa! - palnęła, zapominając, że stoi przed nią obca lwica, a Venety właśnie zdradziła imię jednego z członków stada - To mój siostrzeniec, wzywa pomocy! Musimy mu pomóc!
Sören
Konto zawieszone

Gatunek:Lew Płeć:Samiec Wiek:Młodzik Znamiona:1/1 Liczba postów:177 Dołączył:Paź 2015

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 60
Zręczność: 65
Spostrzegawczość: 55
Doświadczenie: 23

06-06-2017, 14:28
Prawa autorskie: Salvathi, podpis Dirke(Myr)
Tytuł pozafabularny: VIP

Zwrócił wzrok na Maru, który pośpieszył mu z wyjaśnieniami. Niestety, oni też nie wiedzieli, co się stało, ani gdzie mogą być pozostali. 
- Oni mogą tam być, mogą potrzebować naszej pomocy. Nie możemy się tak chować. - odparł, a ochota, aby pójść i sprawdzić, co się tam dzieje, jeszcze się nasiliła. Na pytanie lwa pokręcił głową, a na jego pysku pojawił się lekki grymas.
- Niestety, nie widziałem nikogo, jak usłyszałem ryki, natychmiast się udałem w tamtym kierunku, a później usłyszałem was. - odpowiedział mu. Wtedy też jego uwagę zaprzątnęła obca lwica. Odwrócił się, kiedy ciotka się do niej odezwała i bez słowa lustrował ją wzrokiem. Nie kojarzył jej wcale, a to, że Venety również jej nie znała, nie wróżyło dobrze. Wiele razy na Lwiej Ziemi pojawiali się losowi przechodnie, jednak w tej sytuacji młody podejrzewał, że Nevet mogła być jednym z tych, którzy wtargnęli na ich ziemie. W takim razie jednak dlaczego tutaj przyszła i nie ukrywała się aż tak bardzo?
[Obrazek: sorepod_by_salvathi-dat1jo1.png]
Davien
Samotnik
*

Gatunek:lew Płeć:Samiec Wiek:Młody dorosły Liczba postów:73 Dołączył:Maj 2016

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 63
Zręczność: 55
Spostrzegawczość: 62
Doświadczenie: 20

06-06-2017, 14:49
Prawa autorskie: Lineart: Malaika4, kolor: FKpl (Kifo) - av; Sirzi,Sauri-Elanor - podpis, PrinceVoldy-TLK (lineart), ja (kolory) - sygnatura

- No...z lwami może nie ale z innymi zwierzętami kto wie. - Odparł wzruszając ramionami. Nie miał pewności co do tego, czy na tereny Lwiej Ziemi wkroczyły tylko lwy jednakże doskonale rozumiał słowa lwicy oraz lwa, dlatego też nic więcej nie dopowiedział. Natomiast ucieszył się bardzo, gdy został ponownie przyjęty do stada. Oprócz radości, która dominowała, poczuł dumę oraz zaszczyt, mogąc znowu być reprezentantem Lwiej Ziemi.
- Dziękuję. - Powiedział krótko, spuszczając łebek w dół. Jednak po chwili, dostrzegł młodego samczyka. Zdawało mu się, że skądś go kojarzył ale nie był pewny. Jako że Maru odpowiedział lewkowi, Dav jedyne co robił to bacznie słuchał wymiany zdań a oprócz tego, spostrzegł nieznajomą lwicę i jak się okazało, nie tylko on ją widział. Zrobił kilka kroków do przodu, jakby chcąc lepiej przyjrzeć się nieznajomej, lecz słysząc ryk odwrócił łebek w jego stronę.
- Jeżeli Twój siostrzeniec wzywa pomoc to nie możemy udawać że nic nie słyszeliśmy. - Odrzekł powracając na wcześniejsze miejsce w którym stał, tym samym odchodząc od nieznajomej lwicy.
- Tylko chwila moment. Trzeba coś zrobić też z tymi ziołami. - Zasugerował spoglądając na towarzyszy.
Nevet
Konto zawieszone

Gatunek:lew afrykański Płeć:Samica Wiek:3 lata Liczba postów:57 Dołączył:Lut 2016

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 70
Zręczność: 70
Spostrzegawczość: 70
Doświadczenie: 20

06-06-2017, 15:50
Prawa autorskie: OmegaLioness

Za późno, została dostrzeżona. Przestraszona, zaraz skuliła się przed groźniejszą i lepiej odżywioną lwicą. Życie jako samotny wilk kompletnie jej nie pasowało, przez co jej całe życie było w naprawdę ciężkiej sytuacji. Niemniej, gdy usłyszała temat rozmowy poczuła się jakby Los dał jej teraz po twarzy. Ugh, jak to możliwe, że musi stracić wszystko w takim momencie?!

- J-ja... - przez chwilę miała problem z wysłowieniem się, ale nagle rozległ się lwi ryk. Poczuła jak serce wali jej w piersi, gdy zaczęła się martwić. Co to mogło oznaczać? Działo się coś strasznego, choć jeszcze nie rozumiała skali zagrożenia.
- J-jestem Nevet. Z-zostałam przyjęta do stada, bardzo dawno temu ja... - spuściła zawstydzona wzrok, czując jak powraca wstyd za swoje postępowanie - ... ja zostałam oszukana i opuściłam stado. - miała nadzieję, że lwica będzie miała w sobie tyle empatii aby nie wypytywać o szczegóły. Choć była to nadzieja płonna, w końcu panował stan nadzwyczajny, żeby nie powiedzieć wojenny. Miała prawo naciskać o więcej informacji.
- B-byłam rekrutowana przez Vasanti Vei. - miała nadzieję, że stara królowa nie straciła swojej pozycji, bo teraz niechybnie skończy się to dla niej tragicznie. Nie była pewna czy powinna pytać o sytuację, ale chyba tak czy psiak koniec w końców ją odkryje. Przełknęła ślinę czekając w napięciu na decyzję samicy.
Venety
Rekrut
*

Płeć:Samica Wiek:Wiek średni Liczba postów:1,177 Dołączył:Cze 2012

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 72
Zręczność: 75
Spostrzegawczość: 69
Doświadczenie: 105

06-06-2017, 18:48
Prawa autorskie: Bjorn | BaxiaArt
Tytuł pozafabularny: Administrator / Pomoc Techniczna

Och... Biedna samica... Spojrzenie Venety złagodniało - Jeśli naprawdę jesteś jedną z nas, masz okazję teraz tego dowieść. Zaatakowano nas, potrzebujemy pomocy. Zechcesz nam pomóc i zostać w stadzie - otrzymasz każdą pomoc, jakiej ci potrzeba, także z wsparciem psychicznym. Jeśli nie - radziłabym odejść. To nie jest bezpieczna ziemia - mruknęła, prostując się. Nie spuszczając oczu z lwicy, odparła głośno, tonem nieznoszącym sprzeciwu - Maru, ty tu dowodzisz.
Miał jej poparcie. Skoro jest najbardziej doświadczony z nich wszystkich, niech prowadzi.
Maru
Wiarus
*

Gatunek:Lew Płeć:Samiec Wiek:5,5 roku, dorosły Tytuł fabularny:Strażnik Liczba postów:543 Dołączył:Lis 2015

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 75
Zręczność: 80
Spostrzegawczość: 64
Doświadczenie: 57

06-06-2017, 19:47
Prawa autorskie: Sambirani & Inn

Patrzył z kamiennym wzrokiem na Venety, przytaknął jej stanowczo.
- Teraz każda para łap się przyda, ta lwica nie wygląda na jakiegoś szpiega, poza tym jest strasznie wychudzona. Gdyby coś próbowała to na pewno dasz sobie radę z pomocą dwóch młodych. Ja muszę iść już na sawannę, szkoda marnować czasu. Ven, znasz te tereny, idź ze wszystkimi na tereny Księżycowych, najlepiej na tę ich wielką skałę. Powiadom ich kapłankę o wszystkim i czekaj tam na mnie. Nawet nie myśl, żeby zapuszczać się na tereny Lwich, zabraniam tego póki nie wrócę, ewentualnie wtedy, gdy dowiesz się co się dokładnie tam dzieje. Idźcie już, ta cisza i spokój mogą być tylko złudne. - odszedł na parę kroków w kierunku Lwiej Ziemi, miał już odbiec, ale jeszcze odwrócił łeb i ponownie spojrzał na złotą - - Wrócę najszybciej jak się da... - teraz już odbiegł od grupy, byli blisko granicy, więc nie miał aż takich obaw i ich dojście na bezpieczne drogi.

/zt
Prawie wszyscy to robią, więc... głos Maru.

[Obrazek: maru_by_salvathi_dayrvm3_by_artur1989-dazdvl0.png]
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 06-06-2017, 19:48 przez Maru.)
Nevet
Konto zawieszone

Gatunek:lew afrykański Płeć:Samica Wiek:3 lata Liczba postów:57 Dołączył:Lut 2016

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 70
Zręczność: 70
Spostrzegawczość: 70
Doświadczenie: 20

06-06-2017, 20:48
Prawa autorskie: OmegaLioness

Widząc, że druga samica nie jest już aż tak agresywnie nastawiona odczuła zaskakująco dużą ulgę. Może nawet nie zasługiwała na takie wybaczenie? To przecież jej wina, że dała się zwieść. Było jej przez to tak strasznie wstyd, że porzuciła lwy, które na pewno nie mają teraz o niej najlepszego zdania. Gdyby znała, teraz najpewniej na myśl przyszłaby jej przypowieść o synu marnotrawnym.
Niemniej gdy usłyszała jakie są wieści, zrobiło jej się słabo.
- Oczywiście, że pomogę! - zapewniła gorąco, mocno wzburzona tym co się działo. Lwia Ziemia, gdy do niej dotarła była dla niej najwspanialszym miejscem jakie widziała od dawna. Urzekło ją swoim pięknem i myśl, że ktokolwiek śmiałby je odebrać lub zniszczyć... aż pazury same się wysuwały.
- Nie pozwolę zniszczyć Lwiej Ziemi! - może nie zasługiwała na to by stado na nowo ją przyjęło od tak. Ale jeśli im pomoże, jeśli jej wkład okaże się wystarczający... może osobiście da sobie nową szansę na życie ze stadem? W końcu, nie wiadomo co jeszcze ich może czekać. Spojrzała na lwa o imieniu Maru i zadrżała instynktownie.
"Muszę w końcu przestać to rozpamiętywać i przerzucać swoją nienawiść na inne męskie lwy! Przecież nie uniknę konfrontacji z takimi! - zganiła się w myślach, za nagłe poczucie niechęci.Musi zachować powagę, rozwagę i inne ważne wagi, jeśli chce normalnie koegzystować z innymi!


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 2 gości