♫ Audycja 36 ♫


Wszystkie audycje znajdziecie na audycje.krollew.pl
Tygodniowy bonus
+5 opali


Otrzymuje Warsir!
  • Forum zostało zarchiwizowane i dostępne jest jedynie w wersji do odczytu - poza ShoutBoxem i tematami pozafabularnymi. Dziękujemy za wspólną grę!
  • Oficjalny kanał na discordzie - do kontaktu z graczami.
  • Stale aktywny pozostaje dział z pożegnaniami, gdzie każdy będzie mógł dopisać swoje.
  • NIE zgadzamy się na kopiowanie jakiejkolwiek części tego forum, także po jego zamknięciu.

    ~ Administracja Król Lew PBF (2006-2018)
Generator statystyk
Drzewo genealogiczne
Okres zbioru (1 porcja):
Cis pospolity
Wulkan Burgess Shale, Ognisty Las, Źródło Życia
Pogoda
1-15 września
21 °C
16 °C
16-30 września
23 °C
17 °C
Postać miesiąca:
Sierpień

Naiwny, strachliwy i delikatny. Lwie dziecko zagubione pośród sawanny, odnalazło ciepło rodziny w śnieżnym Cesarstwie choć niedawno spotkał nieświadomie prawdziwego ojca.
Cytat września
Nadesłany przez Vasanti Vei

Stężenie fanatyków księżyca na poziomie zerowym kazało mu się zastanowić, czy przypadkiem nie zabłądził.
Znajdziecie nas na:
Shi
Konto zawieszone

Gatunek:Gepard Płeć:Samiec Wiek:Rok Liczba postów:121 Dołączył:Maj 2013

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 30
Zręczność: 45
Spostrzegawczość: 45
Doświadczenie: 5

13-01-2015, 21:02
Prawa autorskie: ~NinjaCheetah, tło: ~ryky

Bez słowa, czy jakiejkolwiek innej reakcji przyglądał się poczynaniom fenka. Gepard zareagował dopiero na wypowiedziane przez niego słowa. Na jego pysku pojawiło się szczere zdumienie.
- Ale ja wcale nie chcę Cię zjeść. - odpowiedział nieco z wyrzutem. Nawet mu to do głowy nie przyszło, aby zjeść innego myśliwego. Uznałby to za hańbę zarówno dla niego samego, jak i dla tego drugiego.
Młody usiadł, wciąż się przypatrując z zaciekawieniem liskowi.
- Pierwszy raz widzę lisa z bliska. - poinformował go, po czym zamachnął się ogonem, układając go dokoła swego ciała.
[Obrazek: shipod_by_chotara-d8hpidb.png]
Erendel
Konto zawieszone

Gatunek:Fenek Płeć:Samiec Wiek:dwie wiosny i pięć księżyców Liczba postów:7 Dołączył:Sty 2015

STATYSTYKI Życie: 0
Siła: 30
Zręczność: 45
Spostrzegawczość: 30

13-01-2015, 21:12
Prawa autorskie: lineart: Velyra

Po wypowiedzianych przez geparda słowach odetchnął z ulgą. Jednak nadal przyglądał się mu niepewnym wzrokiem.
-Przepraszam za tak pochopne wnioski.... zawsze warto jest się mieć na baczności... HeH.....-Dopowiedział pośpiesznym i przyjaznym tonem, mając nadzieję, że nie uraził zwierzęcia.
Usiadł sobie już uspokojony. Na jego pysku pojawił się uśmiech. Może o przez jego mentalność, ale na razie odrzucił myśl o złych intencjach stworzenia. Usłyszał kolejne zdanie wypowiedziane przez geparda.
-Naprawdę? - Zapytał ze zdziwieniem w głosie. Ale w sumie lis nie wiedział w jakim wieku było stworzenie, więc nie mógł stwierdzić i ile świata zwiedził dotąd. Zresztą, nie było to przecież istotne.
-Na imię mi Eren. A ciebie jak zwą?-Rzekł tak zupełnie z innej beczki, aby nie było potem problemu z mówieniem na "ty", jeżeli wyniknie z tego jakaś rozmowa.
Shi
Konto zawieszone

Gatunek:Gepard Płeć:Samiec Wiek:Rok Liczba postów:121 Dołączył:Maj 2013

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 30
Zręczność: 45
Spostrzegawczość: 45
Doświadczenie: 5

14-01-2015, 23:27
Prawa autorskie: ~NinjaCheetah, tło: ~ryky

- Rozumiem, to nic złego. - odpowiedział już normalniejszym tonem. Gdy zobaczył uśmiech na pysku lisa, on również spróbował się uśmiechnąć. I prawie mu to wyszło.
- Tak, jakoś tak nigdy nie miałem okazji... - powiedział, myślami jednak ponownie był przy siostrze. A może to stworzenie ją widziało? Shiya miała tak bardzo charakterystyczny wygląd, że nie dałoby rady jej pomylić z kimkolwiek innym. On jakoś ogólnie nie widywał na tych terenach gepardów, a szarego geparda, takiego jakim był on, czy jego siostra to nigdy w życiu.
- Ja jestem Shi. Widziałeś może moją siostrę, Shiyę? Ona również jest szarym gepardem, jak ja. Szukam jej. - zapytał, a w jego głosie mimo poprzedniej obojętności, którą starał się zamaskować ciekawość, dało się wyczuć nutę nadziei na odpowiedź twierdzącą.
[Obrazek: shipod_by_chotara-d8hpidb.png]
Erendel
Konto zawieszone

Gatunek:Fenek Płeć:Samiec Wiek:dwie wiosny i pięć księżyców Liczba postów:7 Dołączył:Sty 2015

STATYSTYKI Życie: 0
Siła: 30
Zręczność: 45
Spostrzegawczość: 30

15-01-2015, 08:27
Prawa autorskie: lineart: Velyra

Lisek zamyślił się na chwilę. Gdyby widział wcześniej takie stworzenie, na pewno by je zapamiętał, więc są raczej marne szanse, że coś sobie jeszcze przypomni. Po krótkiej chwili milczenia odpowiedział w końcu.
-Niestety, nigdy takowej nie widziałem...- Rzekł kręcąc łebkiem.
Chciał jeszcze zapytać "Co się stało, że szukasz swojej siostry", ale mógł tym urazić młodego geparda, więc pomilczał jeszcze przez chwilę. W końcu jednak nie wytrzymał.
-A stało się z nią coś?-Rzucił pytaniem.
Tak, ciekawość to pierwszy stopień do piekła, jednak może mógłby podać jakiś pomysł kotowatemu stworzeniu.
Shi
Konto zawieszone

Gatunek:Gepard Płeć:Samiec Wiek:Rok Liczba postów:121 Dołączył:Maj 2013

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 30
Zręczność: 45
Spostrzegawczość: 45
Doświadczenie: 5

15-01-2015, 20:39
Prawa autorskie: ~NinjaCheetah, tło: ~ryky

W czasie oczekiwania na odpowiedź Erena, samczyk praktycznie wstrzymał powietrze. Z każdą chwilą jego przekonanie o odpowiedzi przeczącej coraz to bardziej się pogłębiało. I w końcu się sprawdziło. Nie powinien być zaskoczony i nie był, jednak wraz z wypowiedzeniem tych słów przez fenka, iskra nadziei, widoczna wcześniej w ślepiach szarego, natychmiast zgasła.
Spuścił łepek i jak się początkowo zdawało, nie usłyszał wcale pytania lisa. W końcu jednak westchnął głęboko i podniósł z powrotem pysk, na którym pojawił się smutny uśmiech.
- Zniknęła, już dawno. Wciąż jej szukam. I najgorsze jest to, że nie wiem, gdzie jest i czy jest cała. Ona jedna mi została. - odpowiedział, nie patrząc nawet na swojego rozmówcę. Gepard był przekonany, że potrzebował Shiyi. Jednak bardzo było możliwe, że było dokładnie odwrotnie. Co prawda, poradził sobie samotnie, zupełnie bez siostry, jednak emocjonalnie nie dawał rady. Może on potrzebował jej znacznie bardziej, niż mu się zdawało.
[Obrazek: shipod_by_chotara-d8hpidb.png]
Erendel
Konto zawieszone

Gatunek:Fenek Płeć:Samiec Wiek:dwie wiosny i pięć księżyców Liczba postów:7 Dołączył:Sty 2015

STATYSTYKI Życie: 0
Siła: 30
Zręczność: 45
Spostrzegawczość: 30

18-01-2015, 18:12
Prawa autorskie: lineart: Velyra

Lis milczał przez chwilę. Spodziewał się takiej odpowiedzi.
-A zaginęła w jakich okolicznościach? Z góry przepraszam za mą ciekawość, lecz okoliczności zwykle znaczą wiele, jeśli chodzi o zaginięcia.- Zapytał stanowczo.
Chciał pomóc małemu gepardowi, jednak nie wiedząc nic więcej niż teraz nic nie wymyśli. Jeśli jednak nie będzie żadnych tropów znaleźć losowo zaginioną postać graniczy z niemożliwym. Niestety sawanna jest ogromnym miejscem, co już nie jedni potwierdzili, z czego większość z tych miejsc jest dość niebezpieczna. Plus drapieżnicy i wszystko inne. Szansa, że ktoś kto dawno zginął, a jeszcze żyje jest również bliska zeru.
Lisek otrząsnął się z zamyślenia. Nie miał teraz czasu na takie bzdety.
Shi
Konto zawieszone

Gatunek:Gepard Płeć:Samiec Wiek:Rok Liczba postów:121 Dołączył:Maj 2013

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 30
Zręczność: 45
Spostrzegawczość: 45
Doświadczenie: 5

21-01-2015, 00:50
Prawa autorskie: ~NinjaCheetah, tło: ~ryky

Chwila minęła, zanim samczyk odpowiedział na pytanie Erena. Chciał sobie jak najdokładniej przypomnieć, całą sytuację. Chociaż wiedział, jak to dokładnie było. Może jednak wpadłoby mu do głowy coś więcej, co mogłoby spowodować zniknięcie siostry? Nic takiego jednak się nie stało.
- Jednego dnia, kiedy wyszliśmy razem na spacer, rozdzieliliśmy się. Nic więcej się nie stało, szukam jej od tamtej pory. Nic wcześniej też się nie stało, przez co nie chciałaby wrócić. - odpowiedział, po czym zamilkł na chwilę. Na jego pysku nagle pojawił się spokój. Tak jakby. W końcu minęło już tyle czasu. Miesiące tak właściwie. Był w ogóle jeszcze sens w szukaniu jej?
- Pewnie nic jej nie jest i dobrze sobie sama radzi. - rzekł jeszcze ciszej, uśmiechając się gorzko. Chciał się pocieszyć? Albo uświadomił sobie, że w sumie to ona zawsze była dość samodzielna?

[ Dodano: 2015-01-31, 21:26 ]
Nagle go olśniło. Przecież nie szukał jej jeszcze na terenach stada. Miał taki zamiar, ale jakoś tak kompletnie mu to wyleciało z głowy. Młody zerwał się zatem na równe łapy, a w jego oczach pojawiła się iskra podniecenia.
- Zapytam jeszcze Ni, ona na pewno wie, co się z nią dzieje. I powie mi, że wszystko jest w porządku. - powiedział, a na jego pysku od dłuższego czasu pojawił się nieśmiały uśmiech. Naprawdę wierzył w prawdziwość swoich słów. Po prostu nie mógł się mylić.
- Dzięki za wszystko! - rzucił jeszcze ku fenkowi i nie czekając na jego odpowiedź, wybiegł, kierując się w stronę terenów stada, nie kwapiąc się na jakiekolwiek dodatkowe wyjaśnienia.

zt
[Obrazek: shipod_by_chotara-d8hpidb.png]
Laja
Konto zawieszone

Płeć:Samica Liczba postów:333 Dołączył:Sie 2013

STATYSTYKI Życie: 100
Siła:
Zręczność:
Spostrzegawczość:
Doświadczenie: 75

04-08-2015, 04:14
Prawa autorskie: Malaika4

Byłam tak daleko od ziem stada. W sumie, znacznie bliżej Lwiej Ziemi. Chyba przesadziłam, chciałam tylko znaleźć - o, jaka piękna, tak! Będzie doskonała! Z podekscytowania upuściłam gruby kij na ziemię - moim oczom ukazała się piękna, zdrowa tykwa. Na niej owoce, właśnie teraz, latem, wspaniałe: z grubą skorupą, jasnym miąższem, cudownie!
Zanim zdążyło do mnie dotrzeć, co takiego wyrabiam - co, swoją drogą, powinno dotrzeć do mnie znacznie wcześniej - byłam już pośród rozłożystych gałęzi drzewka. Nie zwracałam uwagi na chyboczące się liście, na głośne, ostrzegawcze skrzypienie - skubałam kłami owoc za owocem, aż w końcu uzbierałam ich na tyle, by...
Spadłam razem z nimi.
Gdybym tylko wiedziała, że ledwie chwilę później przytrafi mi się spotkanie z wielką postacią nie tak dawnej przeszłości... ja, obolała lwica na ziemi, otoczona tykwami i z kijem obok głowy.
Skanda
Bliznopyski | Duch
*

Płeć:Samiec Wiek:7 lat Tytuł fabularny:Wędrowiec Liczba postów:1,840 Dołączył:Lip 2012

STATYSTYKI Życie: 0
Siła:
Zręczność:
Spostrzegawczość:
Doświadczenie: 94

04-08-2015, 13:33
Prawa autorskie: moje
Tytuł pozafabularny: VIP

Sylwetka dawnej wielkości zaszeleściła gęstwiną żółcących się traw, a te, rozbujały swe wierzchołki, jeden po drugim, zdradzając tor, którym podążał samiec. Błądził z pustym żołądkiem, rozgoryczony swoją niedołężnością-zbyt powolny, by pochwycić marną surykatkę, zbyt słaby, by sprostać sile zebry. Zanim jeszcze wychynął z połaci, którą tworzyły zarośla, dało się usłyszeć głośnie i ciężkie żalem westchnienie. Zaraz potem niebieskie ślepię napotkało widok, którego nie mogło się spodziewać.
Łomot z którym delikatne ciałko spadło na ziemię, sprawił, że uszy samca przylgnęły do łba, a źrenica wyraźnie zmniejszyła się. Zszokowany samiec błądził po sylwecie lwicy i otaczających ją owocach, próbując połączyć widziane fakty w jakiś logiczny obraz. Na próżno.
Przełknął ślinę, po czym nie bez wahania ruszył z miejsca, kuśtykając w stronę lwicy. Żyje? A może tylko straciła przytomność?
Zatrzymał się obok, zwieszając łeb tuż nad nią.
[Obrazek: raguwno_by_ragous-d9t9pod.png]
Laja
Konto zawieszone

Płeć:Samica Liczba postów:333 Dołączył:Sie 2013

STATYSTYKI Życie: 100
Siła:
Zręczność:
Spostrzegawczość:
Doświadczenie: 75

04-08-2015, 17:19
Prawa autorskie: Malaika4

Przyjemnie było tak leżeć na łonie przyrody, z połamanymi żebrami. Cholera jasna, jak bolało - musiałam o coś bardzo mocno wyrżnąć bokiem. Nie wiedziałam jednak, że mój upadek narobił tyle huku - słyszałam już czyjeś ciężkie kroki. Zanim pomyślałam co tak naprawdę robię, przekręciłam się na bok, gotowa wstać.
- Nic mi nie jest, nic mi nie jest. - Rzuciłam do przybysza, choć sama byłam też adresatką tych słów. Mowa nie sprawiała mi dużych problemów: czyli żebra miałam całe. Odwróciłam się.
Na tle złotych drzew, skrzącej się czerwieni krzewów i traw dostrzegłam dużego, przygarbionego lwa. Futro miał szare, calusieńkie w ranach i bliznach. Jedno miał tylko ślepię, przypatrywał mi się z zaciekawieniem, lecz bez słowa tym chłodnym, błękitnym okiem. Przekrzywiłam bezwiednie łeb, przyjrzałam mu się lepiej.
- Dziękuję za troskę, przybyszu miły. Jestem Laja. - Przedstawiłam się. Musiałam. Nie wzięłam pod uwagę, że od momentu, w którym Lwia Ziemia przestała sobie rościć prawa do Ognistego Lasu niemal każdy mógł sobie go wziąć we władanie. Ukłoniłam się więc, przyłożyłam łapę do piersi. - W słowach mych, proszę, nie szukaj zwady ni urazy, jednak wydaje mi się, że to nie ja potrzebuję pomocy. Z całym należnym szacunkiem, nie wyglądasz najlepiej. - Podniosłam na niego zmartwione spojrzenie. - Czy jest coś, co mogę dla ciebie zrobić, skoro moja niezdarność zakłóciła twój odpoczynek?
Dopiero wtedy dotarło do mnie, kogo tak naprawdę widzę. Nie poczułam nawet momentu, w którym głos uwiązł w mojej piersi, a ja sama zaczęłam się gapić w niego wielkimi jak te tykwy ślepiami.
Skanda
Bliznopyski | Duch
*

Płeć:Samiec Wiek:7 lat Tytuł fabularny:Wędrowiec Liczba postów:1,840 Dołączył:Lip 2012

STATYSTYKI Życie: 0
Siła:
Zręczność:
Spostrzegawczość:
Doświadczenie: 94

04-08-2015, 17:48
Prawa autorskie: moje
Tytuł pozafabularny: VIP

Zamrugał zdziwiony, odsuwając się nieco tak, by wycofać się z jej przestrzeni osobistej, w którą przed chwilą wtargnął.
Sposób w jaki go przywitała jeszcze przez chwilę zatrzymał go we wcześniejszym oniemieniu, by zaraz jednak wrócić myślami do chwili obecnej. Przełknął ślinę.
-Jesteś pewna? Chyba uderzyłaś się w głowę...-odparł, skołowany dbałością jej wypowiedzi i życzliwym tonem, którego od dawna nie było mu dane usłyszeć.
-Skanda. Na imię mi Skanda.-bąknął, przysiadając i zerkając kątem oka na otaczające ich zewsząd tykwy.
-Um nie.. dziękuję. To w większości już blizny, nie rany..-odmruknął nieco zakłopotany, uciekając spojrzeniem gdzieś w bok.-Zresztą tylko przechodziłem, nie mieszkam tu.-dodał od razu, mimowolnie zawieszając wzrok na połyskującym kamieniu, który lekko opierał się o kremową pierś Laji.
-A ty.. co ty właściwie robisz?
[Obrazek: raguwno_by_ragous-d9t9pod.png]
Laja
Konto zawieszone

Płeć:Samica Liczba postów:333 Dołączył:Sie 2013

STATYSTYKI Życie: 100
Siła:
Zręczność:
Spostrzegawczość:
Doświadczenie: 75

04-08-2015, 19:29
Prawa autorskie: Malaika4

Nie, ty nie jesteś Skanda. Ty jesteś Ragnar! Rany, co ci się stało, dawny władco Zachodnich Ziem, panującemu od czasów Szkarłatnego Świtu... To przechodziło moje pojęcie, że właśnie tutaj, zbierając nędzne tykwy natknęłam się właśnie na niego. Pasował do opisu. Duży, szary, z bujną, brązowo-siwą grzywą i błękitem spojrzenia. Nie pasował jednak do tego opisu brak jednego oka, oraz tyle wielkich, nie wszędzie dobrze zagojonych ran. Wyglądał okropnie.
Do tego posługiwał się jeszcze imieniem "Skanda" - czyżby się ukrywał przed swoim dawnym stadem? Przegrał walkę o władzę, a może po prostu odszedł? Nie wiedziałam. Byłam jednak prawie pewna, że to był właśnie Ragnar, próbujący zapisać się w historii nie swoim imieniem. Zupełnie nie docierała do mnie połowa jego słów, taka byłam zszokowana jego widokiem. Byłam święcie przekonana, że odszedł, by nigdy już nie wrócić - tak mi mówili pozostali. Nikt jednak nie był w stanie zmazać jego podobizny ze ściany mojej jaskini.
Zaniemówiłam na chwilę. Nie wiedziałam co robić, nie wiedziałam co powiedzieć. Poczułam się jak w nie swojej bajce. Z każdym uderzeniem serca czułam się inaczej - najgłośniej bił jednak mój żal wobec Deyne Nyoty, usychającej z tęsknoty za utraconym ukochanym. Nie wiedziałam, kiedy położyłam uszy po sobie. Teraz mogłam już tylko ciągnąć bajkę dalej.
Uśmiechnęłam się, tak łagodnie i uprzejmie jak tylko w tej chwili potrafiłam.
- Rada więc jestem, że nie wtargnęłam na cudze ziemie. Jeżeli jest jednak inaczej, liczę na to, że powód mego zawędrowania tutaj mnie usprawiedliwi. - Skłoniłam się. - Zajmuję się chorymi i rannymi, a w wolnych chwilach, wzorem mego mistrza, Rafikiego, uwieczniam historię tych ziem. - Schyliłam się, żeby popchnąć jedną z zebranych tykw w jego stronę. - Zbieram owoce tykwy, gdyż jest mi potrzebna jej skorupa, a także miąższ, który ma w środku. Zobacz.
Podniosłam pazurami jedną z nich. Pamiętam, kiedy byłam jeszcze młodsza, jak Rafiki pokazywał mi całą sztukę rozłupywania tegoż owocu. Starałam się czynić jej zadość jak mogłam, jednak moje łapy wtedy były na to zbyt małe. Teraz, mam nadzieję, mistrz pokiwałby z uznaniem głową. Przysiadając na zadku objęłam ją obydwiema łapami, uniosłam nad siebie i wbiłam pazury w grubą skorupę - a potem rozłupałam ją na pół, pokazując Ragnarowi obie półmiskowate części.
- Widzisz? - Zakołysałam jedną z nich. - Spójrz. Mój mistrz wyjadał ten miąższ, jednak dla mnie jest stanowczo zbyt słodki. I kwaśny. - Położyłam pół owocu przed nim. - Z miąższu można zrobić olejek, który pozostawia po sobie wyraźny ślad. W skorupie mogę nosić wodę tym, którzy jej potrzebują.
Rozejrzałam się po znajomych drzewach. Często tutaj odpoczywałam, kiedy nie poszukiwałam Manueli. To było bardzo ciche, rzadko uczęszczane miejsce - nie pozostało mi więc nic innego, jak cieszyć się, że nawet teraz takim ono pozostało.
- Dowiedziałeś się już, dlaczego to miejsce widzi znów moją osobę. Czy mogę liczyć na wzajemność, drogi Skando? - Uśmiechnęłam się do niego, przysiadając naprzeciw niego.
Skanda
Bliznopyski | Duch
*

Płeć:Samiec Wiek:7 lat Tytuł fabularny:Wędrowiec Liczba postów:1,840 Dołączył:Lip 2012

STATYSTYKI Życie: 0
Siła:
Zręczność:
Spostrzegawczość:
Doświadczenie: 94

04-08-2015, 20:39
Prawa autorskie: moje
Tytuł pozafabularny: VIP

Nieświadomy tego, z jaką łatwością przyszło tej dziwnej nieznajomej odkryć jego prawdziwą tożsamość, siedział tak i słuchał jak opowiadała. W tym co mówiła i jak mówiła było coś urzekającego, banalna szczerość i otwartość samicy zdecydowanie przyciągnęła jego uwagę. Nie potrzebował ani chwili dłużej, by móc stwierdzić, że była osobliwością na tych ziemiach.
Biernie podążał wzrokiem za jej ruchami, nie do końca wiedząc, co myśleć o tym, co właśnie usłyszał.
-Kim właściwie jest twój mistrz?-spytał nieco bezwiednie, dumając nad tym czy Laja przypadkiem nie mówiła o jakimś pokręconym lwie, który żywił się owocami niczym zwierzyna.
-..i co dalej z tym olejkiem?-skrzywił się nieznacznie, nie pojmując intencji jej działań.
Zapatrzył się w ten delikatny grymas uśmiechu i wyraźne, bystre spojrzenie turkusowych oczu, które spoczywało na nim, wyczekując odpowiedzi.
Ciemnie wargi nieznacznie rozchyliły się, by zaraz zacisnąć się na powrót. Przełknął ślinę i spuścił nieco łeb w zastanowieniu.
-Ja.. błądzę bez celu.-powiedział jakby zdał sobie właśnie z tego sprawę, bardziej do siebie niż do niej.
-To chyba smutne nie mieć żadnego celu, co Laja?-spojrzał jej w oczy.
-Mam karę od losu, wystarczy na mnie popatrzeć.-uśmiechnął się markotnie.
[Obrazek: raguwno_by_ragous-d9t9pod.png]
Laja
Konto zawieszone

Płeć:Samica Liczba postów:333 Dołączył:Sie 2013

STATYSTYKI Życie: 100
Siła:
Zręczność:
Spostrzegawczość:
Doświadczenie: 75

04-08-2015, 23:56
Prawa autorskie: Malaika4

Jeszcze nigdy wcześniej nie znalazłam się w takiej sytuacji, choć dane mi było obracać się i wśród lwów ważnych, wielkich indywiduów oraz królów, jak i wśród zwykłych wojowników czy łowczyń. Nawet nie próbowałam oszukiwać Ragnara, ani tym bardziej czegokolwiek przed nim taić, jednak z czasem utwierdzałam się w przekonaniu, że tak będzie lepiej. Nie dał mi czasu, aby dać mu znak, że wiem kim jest, skąd pochodzi i kogo zostawił za sobą. Byłam o krok od wypowiedzenia jego imienia, kiedy mi przerwał, tym samym wypychając mnie do samego środka tej dziwnej układanki. Musiałam czekać na dobry moment - ale ten nie zamierzał nadejść. Najgorsze było to, że lew nazywający się Skandą w ogóle nie wiedział o tym, że ja wiedziałam z kim przyszło mi rozmawiać.
To dlatego z radością podjęłam ten dialog. Zresztą, byłam w stanie zauważyć, że i on tego potrzebował. Nie przegonił mnie, mimo, że widziałam go we wcale nie najlepszym stanie. Co też musiało go spotkać?
- Będę z tobą szczera, drogi Skando - zaczęłam, delikatnie skinąwszy głową - dziw ogarnia me serce, że na ziemiach tych są jeszcze lwy, którym mistrz mój jest obcy.
Mimowolnie uśmiechnęłam się do niego. Opowiadanie o Rafikim zawsze sprawiało mi wielką przyjemność. To było wspaniałe stworzenie - przykro było mi jednak, że to za moich czasów... hm. Przyszedł na niego czas. Choć uśmiechałam się nadal, przymknęłam na chwilę oczy, cofnięcia się uszu jednak nawet nie poczułam. W myślach stał mi Rafiki, jak żywy: uśmiechnięty, wymachujący swoją laską, rozprawiający o wyższości bananów nad mięsem.
Przetarłam płynącą po policzku łzę i otworzyłam ślepia. Brakowało mi go - acz ta łza nostalgii, smutku, dumy i szczęścia zarazem podyktowana była przez ogrom wspomnień, które przyszło mi dzielić z wielkim Rafikim.
- Mój mistrz miał na imię Rafiki i był pawianem. - W ten oto sposób przedstawiłam jedną z najważniejszych figur mego życia. - Przykro mi mówić, że to za mojego życia przyszło mu dotrwać kresu swoich dni. Prawdopodobnie był jednak starszy od samej Lwiej Ziemi i służył radą jej władcom jeszcze przed czasami Mufasy i Sarabi, Skazy, Simby i Nali, czy też Kovu i Kiary. Najpewniej nazwałbyś go medykiem, jeśli mogę sobie pozwolić tak to ująć, jednak nie tylko ciała leczył, ale i duszę. Domyślam się, że zabrzmi to dziwnie, jednak Rafiki był dla mnie jak ojciec, którego nigdy nie było mi dane poznać. To on nauczył mnie historii tych Ziem, legend, pieśni i bajek, które opowiadano pokolenia temu, daleko przed momentem, w którym nastał mój pierwszy dzień. Nie pozostało mi więc nic innego, jak kontynuować jego dzieło teraz, gdy odszedł.
Mizerniał z biegiem lat. Byłam u niego nie tak dawno temu - nikt go nie widział i nikt go nie słyszał już od wielu miesięcy. Udało mi się nawet wspiąć na jego baobab - i nie znalazłam tam ani pawiana, ani jego wiernej, sękatej laski.
Uśmiechnęłam się delikatnie do Ragnara, powracając do niego spojrzeniem.
- A do tego właśnie potrzebny jest mi ten olejek, drogi Skando. Podejdź bliżej, pokażę ci.
Przysunęłam jedną połówkę owocu bliżej pnia drzewa, z którego przyszło mi spaść. Tak, nawet ta wstydliwa chwila zasługiwała na miano ważnej, jeśli doprowadziła do spotkania z Ragnarem - zagadką z Zachodnich Ziem. To z kolei należało faktycznie uwiecznić.
Sięgnęłam łapą po piach i z wysokości wsypałam go do miąższu, ucierając go łapą. Zajęło mi to długą chwilę, po której znajomy, słodkawy zapach owocu stał się niemal tak gęsty jak papka, którą wygniotłam.
Zanurzyłam w niej palec.
- Ten olejek być może nie będzie tak trwały jak ten prawdziwy, bo brakuje mi składników. - Wytłumaczyłam tylko, a potem przystąpiłam do dzieła. Pieczołowicie i delikatnie wymalowałam na korze drzewa delikatny, tak dobrze mi znany kształt. Dodawszy odrobinę trawy maź uzyskała odrobinę zielonego koloru - tym dorysowałam postaci klejnot.
Taki jak mój.
- Takie jest moje zadanie. - Uśmiechnęłam się do niego.
Słowa, które wtedy jednak wypowiedział bardzo szybko zmyły ten uśmiech z mych ust. Poczułam aż ukłucie w piersi, gdy zaczął mówić. Spojrzałam na niego zmartwiona. Jeżeli wcześniej miałam jakiekolwiek wątpliwości na kogo trafiłam, teraz wyzbyłam się ich wszystkich. Co też stało się w tym stadzie, co przytrafiło się temu biednemu lwisku? Czy zasługiwał na tak szarą, suchą i gorzką opinię u niektórych członków swojego stada? Jeżeli tak - obraz przed mymi oczyma jedynie dowodził, że odpokutował już swoje winy.
- Kara? Dlaczego tak sądzisz? - Zapytałam cicho, nie kryjąc już nawet troski.
Skanda
Bliznopyski | Duch
*

Płeć:Samiec Wiek:7 lat Tytuł fabularny:Wędrowiec Liczba postów:1,840 Dołączył:Lip 2012

STATYSTYKI Życie: 0
Siła:
Zręczność:
Spostrzegawczość:
Doświadczenie: 94

05-08-2015, 00:55
Prawa autorskie: moje
Tytuł pozafabularny: VIP

Otworzył szerzej jedyne oko, gdy Laja zdecydowała mu się przybliżyć postać jej mentora. Ten monolog był tak dziwaczny i nieprawdopodobny, że gdyby nie ta niespotykana aura, którą wytwarzała sobą, były pewnie parsknął śmiechem- a on słuchał, z powagą i szczerym zainteresowaniem. To jak o nim opowiadała, uśmiechała się, było takie prawdziwe, beztroskie na swój sposób.
-Przykro mi.-wychrypiał widząc, jak ciepło na chwilę znika z jasnego oblicza, a oko szkli się tęsknotą za tym, co utracone bezpowrotnie.
Podążył za nią niepewnie gdy ta mu poleciła i z mieszanymi uczuciami obserwował jej poczynania aż do chwili, gdy mógł ujrzeć efekt końcowy.
-..to ty.-wyszeptał w oniemieniu, szeroko rozwartym ślepiem wpatrując się w malunek.-Niesamowite.-skwitował zaraz. Podczas swojego nie tak krótkiego żywota nie miał nigdy okazji zobaczenia takiego malowidła ani tego, jak powstaje. Tym bardziej zaabsorbował go pokaz Laji.
-Zostawiasz tu swój ślad.-zauważył. Nie rozumiał idei która nią kierowała jednak nie przeszkadzało to fascynacji, która go ogarnęła. Z oniemienia zdawało się wyrwać go pytanie samicy, wówczas spoglądnął na nią już bez tego zdziwienia w tęczówce, jakby dopiero co wyrwał się z mary sennej.
-Oh, mam swoje powody.-odparł wymijająco, klucząc myślami po zakamarkach własnej głowy.
Po chwili spuścił łeb, nie patrząc już na Laję.
Gdyby tylko wiedział.
-Miałem kiedyś naprawdę wiele. O wiele więcej niż sprawność i zdrowie, które są teraz dla mnie jedynie bolesnym wspomnieniem. Ambicja i pewność siebie przysłoniły mi oczy, pragnąłem czegoś więcej i ciągle mi było mało.-ciche westchnienie opuściło szary pysk. Nie odważył się na nią spojrzeć.
-Cokolwiek tam jest nad nami.. nie spodobałem się mu. Nie doceniłem tego, co dało mi życie, więc odebrał mi to wszystko.-uśmiechnął się pod nosem.
-Nie mogę skakać, nie mogę biegać, nie mogę polować. Hieny zadbały o to żebym spędził resztę swoich dni jako to żałosne ścierwo, na które teraz patrzysz.-choć słowa były gorzkie, jego ton był łagodny i jakby wypruty z żalu z którym powtarzał to sobie nieraz w głowie.
-Lepiej byłoby gdyby pożarły mnie żywcem, a tymczasem zostałem na tym padole z tą uciążliwą namiastką życia. Żal mogę mieć tylko do siebie.
[Obrazek: raguwno_by_ragous-d9t9pod.png]


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 2 gości