♫ Audycja 36 ♫


Wszystkie audycje znajdziecie na audycje.krollew.pl
Tygodniowy bonus
+5 opali


Otrzymuje Warsir!
  • Forum zostało zarchiwizowane i dostępne jest jedynie w wersji do odczytu - poza ShoutBoxem i tematami pozafabularnymi. Dziękujemy za wspólną grę!
  • Oficjalny kanał na discordzie - do kontaktu z graczami.
  • Stale aktywny pozostaje dział z pożegnaniami, gdzie każdy będzie mógł dopisać swoje.
  • NIE zgadzamy się na kopiowanie jakiejkolwiek części tego forum, także po jego zamknięciu.

    ~ Administracja Król Lew PBF (2006-2018)
Generator statystyk
Drzewo genealogiczne
Okres zbioru (1 porcja):
Cis pospolity
Wulkan Burgess Shale, Ognisty Las, Źródło Życia
Pogoda
1-15 września
21 °C
16 °C
16-30 września
23 °C
17 °C
Postać miesiąca:
Sierpień

Naiwny, strachliwy i delikatny. Lwie dziecko zagubione pośród sawanny, odnalazło ciepło rodziny w śnieżnym Cesarstwie choć niedawno spotkał nieświadomie prawdziwego ojca.
Cytat września
Nadesłany przez Vasanti Vei

Stężenie fanatyków księżyca na poziomie zerowym kazało mu się zastanowić, czy przypadkiem nie zabłądził.
Znajdziecie nas na:
Davien
Samotnik
*

Gatunek:lew Płeć:Samiec Wiek:Młody dorosły Liczba postów:73 Dołączył:Maj 2016

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 63
Zręczność: 55
Spostrzegawczość: 62
Doświadczenie: 20

06-06-2017, 21:11
Prawa autorskie: Lineart: Malaika4, kolor: FKpl (Kifo) - av; Sirzi,Sauri-Elanor - podpis, PrinceVoldy-TLK (lineart), ja (kolory) - sygnatura

Patrzył na odchodzącego lwa, próbując ze wszystkich sił się powstrzymać przed pójściem za nim. Nawet zrobił kilka kroków jednak przystanął i patrzył przed siebie, zastanawiając się czy dobrze robi zostając. Spojrzał na nieznajomą lwicę a potem na Venety i nagle jakby przed jego oczyma, ukazało się wspomnienie dotyczące jego biologicznej matki. Jedno jedyne jakie posiadał, nim został porzucony. Pokręcił łebkiem oraz łapą zrobił tak, jakby przeganiał muchę sprzed nosa, chcąc powrócić do rzeczywistości. Przełknął cicho ślinę i uśmiechnął się do nieznajomej gdy ta, powiedziała że pomoże.
- Bardzo dobrze to słyszeć. Ja również na to nie pozwolę. - Powiedział stanowczo.
- Nie traćmy czasu. Stanie w miejscu nic nie da. - Odparł zaczynając iść przed siebie, chociaż wciąż kusiło go aby zawrócić i po prostu pobiec w kierunku Lwiej Ziemi. Serce podpowiadało mu jedno a rozum drugie. Wewnątrz był rozdarty ale próbował tego nie pokazać. Jeszcze raz spojrzał za siebie, idąc co raz to szybciej. Ciekaw był, czy ktokolwiek by zareagował jakby nagle po postu zaczął biec w drugą stronę, jednakże na razie nie chciał ryzykować. Kto wie, może potem...
Sören
Konto zawieszone

Gatunek:Lew Płeć:Samiec Wiek:Młodzik Znamiona:1/1 Liczba postów:177 Dołączył:Paź 2015

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 60
Zręczność: 65
Spostrzegawczość: 55
Doświadczenie: 23

07-06-2017, 00:29
Prawa autorskie: Salvathi, podpis Dirke(Myr)
Tytuł pozafabularny: VIP

Podobnie jak Davien, i młody książę popatrzył za oddalającym się lwem, ledwo powstrzymując się od tego, aby za nim podążyć. Pomimo tego, że przecież trenował codziennie wiedział, że on jest bardziej doświadczony i gdyby z nim poszedł, jedynie by mu ciążył. Lepiej zająć się powiadamianiem Srebrnych, być może oni by im pomogli w ewentualnej walce? Chociaż tego nie był pewny, oni nie mieli w tym interesu, ani nie byli do tego zobowiązani, w końcu łączył ich jedynie pakt o nieagresji. 
Odwrócił wzrok od miejsca, w którym zniknął Maru, serce mówiło mu, aby zerwać się na równe łapy i lecieć za nim, jednak chciał wierzyć, że starsi wiedzą, co robią.
- Chcę jakoś pomóc. - powiedział, błądząc nieco wzrokiem, który w końcu spoczął na ziołach. To Davien o nich wspomniał wcześniej.
- Co chcecie z nimi zrobić? Może pomogę je nieść? - zaproponował, nie lubił tak stać bezużytecznie. Nie chciał nic już mówić, choć setki pytań cisnęły mu się na język. Widział, że inni też bardzo to przeżywali, nie chciał być wobec nich nieczuły, dlatego też czekał, choć niecierpliwie, na odpowiedź. Miał też nadzieję, że jak najszybciej wyruszą na tereny Srebrnych. Dodatkowo wbił sobie do głowy, że dwie lwice potrzebują wsparcia jego i Daviena, w razie nagłego ataku, mimo że w rzeczywistości zapewne Venety poradziłaby sobie znacznie lepiej niż on. Jednak dzięki temu nie pobiegł na pomoc Maru, a pogodził się z myślą, że będzie musiał pójść na sąsiadujące ziemie wraz z resztą i tam oczekiwać jego powrotu i uniknął bezsensownego pakowania się w kłopoty.

/Jutro mnie nie będzie prawdopodobnie przez połowę dnia, więc jak będziecie wychodzić, zabierzcie Sorena ze sobą ^^/
[Obrazek: sorepod_by_salvathi-dat1jo1.png]
Venety
Rekrut
*

Płeć:Samica Wiek:Wiek średni Liczba postów:1,177 Dołączył:Cze 2012

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 72
Zręczność: 75
Spostrzegawczość: 69
Doświadczenie: 105

07-06-2017, 15:17
Prawa autorskie: Bjorn | BaxiaArt
Tytuł pozafabularny: Administrator / Pomoc Techniczna

Ech... Miała nadzieję, naprawdę miała nadzieję, że Maru nie wywinie niczego głupiego. Ani, tym bardziej, że nie będzie się bratać z tamtymi czy cokolwiek innego... Nie była pewna, co powinni zrobić, aczkolwiek jeśli chcieli ponownie zobaczyć się z samcem, powinni wyruszyć na tamtejszą skałę - Czy ktokolwiek widział Vei? Ayumi, Mako? Kogokolwiek? - mruknęła. Ta wiedza była jej przydatna. Była zła, naprawdę zła. Gdzie, do cholery były najważniejsze osoby w stadzie? Ayumi, biały pazur? Jaśnie pani królowa i wcale nie lepszy władca? Nosz kurdę... Samą lwicę korciło, aby ruszyć za partnerem. Tam był Shujaa. Ale wierzyła, że we dwójkę dotrą do grupy. Gdyby tylko wiedziała, przed jaką decyzją właśnie postawił samca Myr, nie puściłaby go samego. Teraz pozostało jej jedynie modlić się do dawnych władców, aby jego partner zachował rozsądek i odrzucił propozycję - Nevet, pójdziesz z Davieniem na tereny księżyca. Znajdź pomoc. Ja z Sorenem zostaję tutaj.
Nevet
Konto zawieszone

Gatunek:lew afrykański Płeć:Samica Wiek:3 lata Liczba postów:57 Dołączył:Lut 2016

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 70
Zręczność: 70
Spostrzegawczość: 70
Doświadczenie: 20

07-06-2017, 16:38
Prawa autorskie: OmegaLioness

Dołączenie do stada okazało się dużo prostsze niż mogłoby się wydawać. Niemniej, rozumiała, że teraz cała sprawa wisi na włosku i muszą zbierać się aby odpowiednio walczyć z przeciwnościami. Przerażało ją, jak wiele złego musiało się stać, żeby taka desperacja pojawiła się u przewodzącej samicy. Tylko skrót jednego imienia cokolwiek jej mówił, co nie mówiło dobrze. Ciekawe, czy zdoła poznać kogokolwiek z wymienionych nieznajomych... Nie, nie czas myśleć o śmierci! Czas skupić się na zadaniu! Spojrzała na młodszego lwa i skinęła łbem chcąc dać mu animuszu, nim znów spojrzała na samicę.
- Nie zawiodę! - zapewniła ją i obróciła się w stronę z której przyszła. Musi dać radę inaczej dom który przed chwilą odzyskała na zawsze zostanie zniszczony. Ruszyła biegiem przed siebie, licząc że młody lew za nią podąży. Nie wiedziała jak długo da radę biec, ale póki starczy je sił będzie to robić.

[z/t]
Davien
Samotnik
*

Gatunek:lew Płeć:Samiec Wiek:Młody dorosły Liczba postów:73 Dołączył:Maj 2016

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 63
Zręczność: 55
Spostrzegawczość: 62
Doświadczenie: 20

07-06-2017, 17:59
Prawa autorskie: Lineart: Malaika4, kolor: FKpl (Kifo) - av; Sirzi,Sauri-Elanor - podpis, PrinceVoldy-TLK (lineart), ja (kolory) - sygnatura

Chcąc uniknąć sporów, skinął tylko łebkiem na znak że wyruszy z lwicą na poszukiwania pomocy.
- Do zobaczenia wkrótce. - Powiedział, spoglądając na Sorena oraz Venety a następnie, zaczynając biec za Nevet tak szybko, jak tylko potrafił. W końcu jemu również zależało na czasie i aby czym prędzej kogoś sprowadzić. Nie chciał nikogo zawieść bo po prostu czułby się z tą świadomością źle a wręcz okropnie.


//zt
Maru
Wiarus
*

Gatunek:Lew Płeć:Samiec Wiek:5,5 roku, dorosły Tytuł fabularny:Strażnik Liczba postów:543 Dołączył:Lis 2015

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 75
Zręczność: 80
Spostrzegawczość: 64
Doświadczenie: 57

07-06-2017, 21:03
Prawa autorskie: Sambirani & Inn

Wolno wracał do miejsca spotkań, docelowo miała to być Złota Skała u Księżycowych, toteż małym zaskoczeniem było dla złotego ujrzenie tu łowczyni i jednego z młodzików. Naprawdę mozolnie podchodził doń, wieści jakie miał nie będą przyjemne, szczególnie dla Venety. I tego najbardziej się bał...
- Ven... Przykro mi, ale chyba Lwia Skała jest stracona. Tych lwów jest tam cała gromada. rozmawiałem z ich przywódcą i zagroził, że wyłapie wszystkich od nas i zabije jeżeli nie pójdę z nim na układ. Otóż tereny po tej stronie rzeki będą dla nas jeśli zmienimy nazwę stada, będziemy im raz na miesiąc dostarczać jakąś zwierzynę i oddamy jakiegoś młodego jako gwarant naszej lojalności. A no tak, mamy być ich takimi niby niewolnikami. No i... nie wiem czemu, ale chce, żebym to ja rządził tym co zostało z Lwiej Ziemi. Może dlatego, że jako jedyny wyszedłem im naprzeciw. Poza tym chce, żebyśmy jutro tam przyszli o oddali im hołd, bo jak nie to wpadną tutaj i wszystkich ubiją. Tak powiedział ten ich król. - lekko zwiesił łeb po tych słowach, nawet nie zdziwiłby się, gdyby Ven zbluzgała go czy nawet strzeliła w łeb.
Prawie wszyscy to robią, więc... głos Maru.

[Obrazek: maru_by_salvathi_dayrvm3_by_artur1989-dazdvl0.png]
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 07-06-2017, 21:04 przez Maru.)
Sören
Konto zawieszone

Gatunek:Lew Płeć:Samiec Wiek:Młodzik Znamiona:1/1 Liczba postów:177 Dołączył:Paź 2015

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 60
Zręczność: 65
Spostrzegawczość: 55
Doświadczenie: 23

08-06-2017, 02:12
Prawa autorskie: Salvathi, podpis Dirke(Myr)
Tytuł pozafabularny: VIP

Na pytanie ciotki, pokręcił przecząco głową.
- Nie widziałem nikogo, mam nadzieję, że nic im nie jest. - mruknął cicho, choć jego głos był dobrze słyszalny. Dopiero po tym uświadomił sobie, że już im to mówił. Był już praktycznie gotowy do tego, aby ruszyć w drogę na księżycowe tereny, jednak Venety powiedziała, żeby z nią tu został. Kiwnął jedynie łbem, po czym usiadł. 
Spojrzał jeszcze na Nevet i Daviena i spróbował się lekko uśmiechnąć na pożegnanie, co jednak średnio mu wyszło. Podążył jeszcze za nimi wzrokiem, po czym westchnął w duchu. Pozostało czekać.
Po jakimś czasie rzeczywiście zauważył zbliżającą się sylwetkę. Wstał i postawił uszy do przodu, próbując rozpoznać niewyraźny kształt. Tym bardziej miał się na baczności, jako że szedł on bardzo powoli. Gdy już rozpoznał w nim Maru, tym bardziej przejęła go trwoga. Coś musiało się wydarzyć, coś bardzo złego.
A kiedy usłyszał jego wiadomość, otworzył pysk z przerażenia. Lwia Skała jest stracona? Cały zadrżał po usłyszeniu, że przywódca tamtego stada chciał ich wszystkich zabić. Warunki, które przedstawił tamten, wydały się młodemu bardzo podejrzane. Dlaczego zależało im na zmianie nazwy ich stada? Chcieli ich upokorzyć? Do tego mają dla nich polować? Najdziwniejsza za to była ostatnia rzecz czyli oddanie młodego. Nie mieli żadnych lwiątek, czyli... Musiałoby paść na niego, Daviena lub któregoś z synów Ayumi? Nie mógł w to uwierzyć, że tamto stado chciało ich zniewolić. To wszystko wydawało mu się teraz najgorszym koszmarem. 
Gdy usłyszał, że Maru był jedynym, który się tam stawił, łzy mu napłynęły do oczu. Gdzie ta Lwioziemska siła, którą widział wcześniej? Gdzie mama, gdzie król Mako? 
- Co z mamą i Mako? Ona nie będzie się chciała im kłaniać. - rzekł roztrzęsionym głosem. Gdzie ona się podziewała, razem z resztą Lwioziemców? Sam też nie chciał oddawać hołdu oprawcom, czy czekała go w takim razie śmierć? Serce zaczęło mu bić coraz szybciej, nie wierzył w to, co się dzieje.
- Muszę ją znaleźć, jak najszybciej. - mruknął jeszcze do siebie, spuszczając łeb na łapy samca. Nie chciał, aby pozwolono oddać Lwią Ziemię tak po prostu, czy ich naprawdę było tak wiele? Nie widział wyjścia z tej sytuacji. Jeśli się zgodzą, wszyscy staną się niewolnikami, jeśli nie, może czekać ich walka, a jego rodzina znajdzie się w niebezpieczeństwie. Martwił się o matkę i siostrę. Choć raz cieszył się, że bracia byli gdzieś indziej i ich to nie musiało dotyczyć, chociaż. Gdyby tutaj byli, każda para łap by im się przydała.
[Obrazek: sorepod_by_salvathi-dat1jo1.png]
Venety
Rekrut
*

Płeć:Samica Wiek:Wiek średni Liczba postów:1,177 Dołączył:Cze 2012

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 72
Zręczność: 75
Spostrzegawczość: 69
Doświadczenie: 105

09-06-2017, 19:28
Prawa autorskie: Bjorn | BaxiaArt
Tytuł pozafabularny: Administrator / Pomoc Techniczna

Minuty oczekiwania niemiłosiernie się dłużyły. Przez ten cały czas lwica milczała, krążąc wokół polany. Soren niecierpliwił się dużo bardziej niż ona - chyba tylko fakt, że był młodszy, słabszy i Venety mogła go bardzo łatwo pokonać udaremniały jego chęć, aby ruszyć w kierunku Lwiej Ziemi. Kiedy więc Maru ponownie pojawił się na polanie podbiegła do niego i chciała go przytulić... Ale zamarła, widząc spojrzenie samca. Milczała. Milczała, gdy mówił, a także milczała, gdy skończył i stał przed nią, ze zwieszonym łbem. I był sam. SAM. Chrzanić całe te informacje, najważniejsze w tym momencie było dla niej jedno - Gdzie jest Shujaa? Miałeś po niego pójść! Miałeś go przyprowadzić! - warknęła, wyraźnie zdenerwowana.
Maru
Wiarus
*

Gatunek:Lew Płeć:Samiec Wiek:5,5 roku, dorosły Tytuł fabularny:Strażnik Liczba postów:543 Dołączył:Lis 2015

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 75
Zręczność: 80
Spostrzegawczość: 64
Doświadczenie: 57

09-06-2017, 19:41
Prawa autorskie: Sambirani & Inn

Pokręcił głową na słowa Sorena. To też nie jest dobra wiadomość, ale takie tylko miał.
- Ten ich władca powiedział, że chcą ich pojmać. Króla i królową. Nie wiem co chcą z nimi zrobić, ale to pewnie nic dobrego. - następnie uniósł łeb i spojrzał w fiołkowe oczy lwicy. Wzrok dalej miał posępny.
- Kazali mu zostać na skale w ramach takiej gwarancji, że przystąpimy na ich warunki. Nie miałem jak mu pomóc, były tam trzy dorosłe lwy, jakiś jeleń i jeszcze paru osobników na skale, ale nie wiem dokładnie ilu. A nas tylko dwóch. Ven, musimy tam jutro pójść, bo inaczej... - tu już nie dokończył. Nie chciał zapeszać oraz niepotrzebnie denerwować i tak złej lwicy.
Prawie wszyscy to robią, więc... głos Maru.

[Obrazek: maru_by_salvathi_dayrvm3_by_artur1989-dazdvl0.png]
Sören
Konto zawieszone

Gatunek:Lew Płeć:Samiec Wiek:Młodzik Znamiona:1/1 Liczba postów:177 Dołączył:Paź 2015

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 60
Zręczność: 65
Spostrzegawczość: 55
Doświadczenie: 23

09-06-2017, 21:44
Prawa autorskie: Salvathi, podpis Dirke(Myr)
Tytuł pozafabularny: VIP

Jeszcze bardziej spoważniał, słysząc wypowiedź lwa. Dobrze, że nie traktował go jak dzieciaka i mówił mu prawdę, nawet jeśli wcale nie była dobra. Nie odpowiedział nic, jedynie kiwnął głową na znak, że rozumie jego słowa, po czym spuścił łeb, pogrążając się w zamyśleniu.
Dopiero na słowa Venety, spojrzał na nią kątem oka, a uszy postawił do przodu. Niemal zapomniał o tym, że Maru miał sprawdzić, co się dzieje u jego wujka. Serce zabiło mu jeszcze szybciej. Shuuja był w kłopotach, a oni nie mogli nic na to zrobić. Co niby poradzą w tak małej grupce? Nawet jeśli by wrócili po Daviena i Navet, nie mieliby szans.
Po usłyszeniu kolejnych słów Maru, młody cofnął się kilka kroków, a w jego oczach pojawił się lęk. Poczuł się zdradzony, chociaż też rozumiał nieco, dlaczego lew chce przystać na warunki tamtego. Mimo to, on i ciotka byli bezpieczni, nie groziła ich śmierć, jeśli na nie przystanął.
- Muszę znaleźć mamę i Sigrun, powiedzieć im o wszystkim. - powiedział jeszcze raz, dość cicho, chociaż lwy były w stanie go usłyszeć.
- Oni zabiją mamę i króla, a razem z nimi mnie i moją siostrę. Jesteśmy jej dziećmi, więc zagrożeniem. - powiedział. W szczególności on tutaj przeszkadzał, jako że był samcem, Siggy pewnie by nie zabili. Musiał ich znaleźć i razem muszą uciekać, jak najdalej. Teraz to już był przekonany, że reszta Lwioziemców pewnie uciekła po usłyszeniu ryków i przez to nie mieli szans na pokonanie wroga, tchórze. 
Przypomniał sobie z powrotem o wujku i wyraz jego pyska się zmienił. Nie mogli mu pomóc. Jeśli Maru i Venety zgodzą się na ten ich układ to może go oszczędzą, ale jego z pewnością zabiją. Nie mógł tu już dłużej zostać.
[Obrazek: sorepod_by_salvathi-dat1jo1.png]
Venety
Rekrut
*

Płeć:Samica Wiek:Wiek średni Liczba postów:1,177 Dołączył:Cze 2012

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 72
Zręczność: 75
Spostrzegawczość: 69
Doświadczenie: 105

09-06-2017, 22:02
Prawa autorskie: Bjorn | BaxiaArt
Tytuł pozafabularny: Administrator / Pomoc Techniczna

//Uwaga, przekleństwa.

- NIGDZIE NIE IDĘ! - ryknęła na samca, obnażając złowrogo kły. Zjeżyła sierść na karku, czując, jak dudni jej w uszach. Jak wściekłość wypełnia jej ciało, jej duszę. Jak słowa same formułują się, podbite solidnie na gniewie. Zaczęła okrążać swojego partnera - Chcesz powiedzieć, że wyganiają nas z naszego domu i chcą nas wytłuc, jeśli im się sprzeciwimy. Tak? Chcą, żebyśmy oddali im NASZE dzieci? Polowali, żeby oni nie musieli polować? Co to, mało zwierząt na sawannie? Nie łaskaw ruszyć dupska? A może nie mają lwic, lub są tak beznadziejne, że nie umieją złapać nawet surykatki! - kolejne słowa wypełnione złością. Nerwowe machnięcie ogona. Zwróciła pysk w stronę Sorena - Spójrz na niego! Tacy jak on, młodzi, mają iść do nich? Jedno z naszych? Jakim prawem, kto daje im prawo, aby odbierać dzieci matkom! Kto? Tacy jak on, jak Soren! Młodzi, pełni sił i zapału. Zabrać, ogłupić, zrobić z nich swoich małych niewolników ku chwale narodu! I to MY mamy ich wybierać. Byłeś na wojnie! Walczyłeś, zabijałeś! Nie jestem tobą, ale ja nie miałabym jaj, aby zabrać dzieci matce - zadrżała. Matka... Od dłuższego czasu zastanawiała się, czy nie powinni zacząć starać się o potomstwo. Wszystkie młode w stadzie były już samodzielne, więc kolejna lwica mogła zajść w ciążę... Na samą myśl o tym, w jakich warunkach miałyby żyć jej dzieci... Pod czyimś batem... Gdyby musiała wybierać, które z maluszków oddać.. Schyliła pysk, czując, jak łzy napływają jej do oczu. Zacisnęła powieki, próbując je powstrzymać. Wyszczerzyła kły i potrząsnęła łbem - Gdyby to były twoje dzieci... - zaczęła, czując, jak głos powoli jej się łamie - Chciałabym... Chciałabym zostać matką - ciche słowa. Ciepłe łzy spłynęły po policzkach, rosząc ziemię. Bezradność...
Cholera jasna! Weź się w garść, kobieto!
Wzniosła pysk ku niebu, krzycząc - Chciałabym zostać matką! Miałbyś wtedy odwagę, by poświęcić jedno ze swoich dzieci? Tak, S-W-O-I-C-H! Oddać je tym zasrańcom? - syknęła, kładąc uszy po sobie. Trzecia, czwarta, piąta, dziesiąta łza. To tylko napędzało lwicę, podjudzało jej wściekłość - Pieprzyć nazwę. Pieprzyć tereny. Ale MŁODE? I jeszcze pozwoliłeś tam zostać Shujii - jej biedny siostrzeniec. Taki młody, taki... Głupiutki, głowa pełna ideałów. Pewnie odważnie ruszył na odsiecz, mając nadzieję, że Lwia Ziemia mu pomoże. Ta świadomość ją przerażała. Mogła wybrać albo utratę wolności i życie siostrzeńca, albo... Na samą myśl poczuła kwaśny posmak w przełyku - Pomimo tego, że miałeś go przyprowadzić. Miałeś tylko zobaczyć, co się dzieje. TYLKO! Nie wdawać się w żadne rozmowy z władzą. Nie ustalać żadnych pieprzonych paktów. TYLKO pójść po Shuję... Tylko! Dlaczego? Tak bardzo pchasz się do władzy? Tak bardzo chcesz zostać królem? Śmiało, proszę! - zbliżyła się niebezpiecznie blisko lwa. Byli parą, bliskość była dla nich czymś normalnym. Ale tym razem te oczy, te śliczne, fiołkowe oczęta, nie miały w sobie ani grama miłości. Płonęła w nich czysta wściekłość - Jak się nazywa ten sukinsyn? Jak? - odskoczyła w bok i wzniosła ponownie pysk do góry, ku niebu... Wielcy przodkowie ją opuścili. Opuścili ich wszystkich. Ale pozostała jedna osoba.
Dopomóż mi.
Spojrzała wyzywająco na Maru. I tym razem nie było to jedno z zaczepnych spojrzeń, które posyłała mu w żartach. Teraz naprawdę walczyła. Ze łzami w oczach, ale i z determinacją. Albo się podporządkujesz, albo nie masz czego tu szukać - Nie obchodzą mnie ich warunki. Nie obchodzi mnie, ile ci powiedzieli i co ci obiecywali, w jakie dobrobyty będziesz opływać. Słyszysz? NIE OBCHODZI MNIE TO! Te podlwy zapomniały o jednym. Nie rozbiją MOJEJ rodziny, póki ja żyję i jestem tutaj. Nie obchodzi mnie, gdzie teraz jest Vei i gdzie jest Mako, ale skoro ich tu nie ma, to ja tu dowodzę. Pożałują gorzko, że ich tutaj nie ma, ale żaden - słyszysz - żaden pieprzony lew nie ma prawa podnieść łapy na moją siostrę, na moich siostrzeńców, nie ma prawa zabrać moich przyszłych dzieci, póki jestem żywa! SŁYSZYCIE? - krzyknęła w bliżej nieokreślonym kierunku, skąd przyszedł Maru - Zadzierając z moją rodziną zadzieracie ze mną, i przypłacicie to swoją śmiercią! Soren, idziemy! - warknęła na młodego, po czym podeszła do ziół. Miała swoje do zrobienia.
Chyba wszyscy zapomnieli, że Venety była także wnuczką Ziry. Ile potrzeba, aby odpalić lont?
Maru
Wiarus
*

Gatunek:Lew Płeć:Samiec Wiek:5,5 roku, dorosły Tytuł fabularny:Strażnik Liczba postów:543 Dołączył:Lis 2015

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 75
Zręczność: 80
Spostrzegawczość: 64
Doświadczenie: 57

09-06-2017, 22:36
Prawa autorskie: Sambirani & Inn

Spoglądał, o dziwo, ze stoickim na lwicę. Wysłuchiwał te wszystkie wykrzyczane skargi i zażalenia. Trochę nawet był zaszokowany, że zawsze spokojna lwica nagle odpaliła niczym tona dynamitu. To mu się podobało u niej, że ma charakter i pazur. Jakby to nie zabrzmiało to lwica zapulsowała u niego.
- Dobrze, spokojnie. Po pierwsze to nie zostałem żadnym królem, jedyne co zrobili to dali nam dzień na odpowiedź na te ich warunki, które i ja uważam za niedorzeczne. Po drugie to nie był mój wymysł tylko tego całego ich króla, Myra. A po trzecie to nigdy bym się nie zgodził na oddanie kogokolwiek ze stada takiemu bydlakowi, który nie potrafi bić się w otwartej walce tylko chce chować się za jeńcami. Tak więc, droga Venety, nie wkładaj mi do pyska słów, których nie wypowiedziałem. A Shuuji nie miałem szans pochwycić. Jak przybyłem to już był pod Skałą i gadał z tym całym królem. Poza tym wyglądało to, jakby już się znali wcześniej. - uniósł wyżej brodę i stanął niemal na baczność przed lwicą - Skoro teraz tu rządzisz to rozkazuj.
Prawie wszyscy to robią, więc... głos Maru.

[Obrazek: maru_by_salvathi_dayrvm3_by_artur1989-dazdvl0.png]
Venety
Rekrut
*

Płeć:Samica Wiek:Wiek średni Liczba postów:1,177 Dołączył:Cze 2012

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 72
Zręczność: 75
Spostrzegawczość: 69
Doświadczenie: 105

09-06-2017, 22:55
Prawa autorskie: Bjorn | BaxiaArt
Tytuł pozafabularny: Administrator / Pomoc Techniczna

Był taki spokojny, w porównaniu do niej... Jakby... Spodziewał się tego? Oddychała ciężko. Cholera, czemu to musiało tak boleć. Nawydzierała się, co przypłaciła bólem piersi. A gry Maru zabrał głos, z wściekłej lwicy powoli zaczęły schodzić całe negatywne emocje... Po prostu zaczęła szlochać, aż w końcu rozpłakała się jak małe, nie mogąc unieść tylu emocji... Minuta, dwie... - Przepraszam... - zdążyła jedynie wyłkać, po czym ponownie rozpłakała się. Czemu to wszystko musi być takie trudne? Czemu z tej sytuacji nie ma wyjścia? Ale nie mogli tam pójść. Lwów było za wiele... Ich jedyna nadzieja leżała na wschodzie. Kiedy już w końcu lwica uspokoiła się na tyle, aby być w stanie cokolwiek powiedzieć, nie traciła czasu.
- Ruszajmy - mruknęła, po czym wzięła zioła w pysk i powoli ruszyli w obranym przez siebie kierunku.

/zt x3
Vasanti Vei
Zgryźliwa | Iskra
*

Gatunek:Lew Płeć:Samica Wiek:Wiek średni Tytuł fabularny:Medyk Liczba postów:2,979 Dołączył:Cze 2012

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 82
Zręczność: 88
Spostrzegawczość: 82

27-08-2018, 13:07
Prawa autorskie: Koseki-Leonheart (Kami), tło Disney / OwlyBlue (Ghalib)
Tytuł pozafabularny: Główny Administrator / Prowadzący Radia / Mistrz Kalamburów / Najpiękniejsze miano

Ghalibowe młode już w coraz mniejszym stopniu potrzebowały opieki swojej niańki, tak więc Vei miała więcej czasu, by skupić się na tym, co w zasadzie powinno być jej głównym zadaniem: zbieraniu ziół. Nie był to najlepszy okres na to, ale coś zawsze się znajdzie - tym razem postanowiła "zapolować" na akację.
Dawno nie odwiedzała tego dawnego lwioziemskiego terenu, dla którego zdobycia niegdyś zorganizowali całą stadną wyprawę. Zabawne, że szczególnie nalegał na nią Mako, który teraz... Właściwie to gdzie on był? Znając go, można by się spodziewać, że po opuszczeniu tych terenów powróci do domu, lecz jego zapach nie był tu wyczuwalny. Możliwe też, że spisał Lwią Ziemię na straty i powrócił w rodzinne strony... Albo poniósł śmierć w jej obronie, jednak takiej opcji raczej nie brała pod uwagę.
W każdym razie, Santi doskonale pamiętała, że w Ognistym Lesie rosną najdorodniejsze akacje. Ruszyła więc w kierunku takiej, która wydała jej się najładniejsza.
Folami
Samotnik
*

Gatunek:Lew Płeć:Samica Wiek:Młodzik Liczba postów:56 Dołączył:Kwi 2017

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 50
Zręczność: 60
Spostrzegawczość: 60
Doświadczenie: 15

27-08-2018, 16:21
Prawa autorskie: Lioden

Błąkanie się bez większego sensu po Lwiej Ziemi było nudzące. Może tereny wyglądały na bardzo piękne i gościnne, to nadal były tylko zwykłymi terenami nic dla niej nieznaczącymi poza tym, że kiedyś należały do jej ojca i matki. Przemierzała okolicę, co jakiś czas próbując zapolować i wypocząć. Wszystko co robiła było robione przez nią na tyle, by przeżyć. Nigdy ponad skalę się nie najadła, nie napiła, nie wypoczęła. Wszystko tylko na tyle by dożyć jutra i nie umrzeć podczas ciemnej nocy. 
Do ognistego lasu udała się z czystej ciekawości. Takie zbiorowisko drzew było kuszącą lokacją na liście do odwiedzenia przez dwuogoniastą lwicę. Folami podekscytowana kroczyła w nieznanym dla niej środowisku i podziwiała wielkie drewniane rośliny. Nie traciła jednak czujności, a z tego też powodu szybko wyczuła obecność obcego zwierzęcia jeszcze przed tym zanim je zobaczyła. Woń była bardzo dobrze wyczuwalna, czyli co za tym szło... jej właściciel musiał przed jakąś chwilą tędy przechodzić i być może nadal w pobliżu przebywał. Zielone ślepia zbadały okolicę, a między drzewami dostrzegły lwią sylwetkę.
[Obrazek: FXGIFUO.png]


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości