♫ Audycja 36 ♫


Wszystkie audycje znajdziecie na audycje.krollew.pl
Tygodniowy bonus
+5 opali


Otrzymuje Warsir!
  • Forum zostało zarchiwizowane i dostępne jest jedynie w wersji do odczytu - poza ShoutBoxem i tematami pozafabularnymi. Dziękujemy za wspólną grę!
  • Oficjalny kanał na discordzie - do kontaktu z graczami.
  • Stale aktywny pozostaje dział z pożegnaniami, gdzie każdy będzie mógł dopisać swoje.
  • NIE zgadzamy się na kopiowanie jakiejkolwiek części tego forum, także po jego zamknięciu.

    ~ Administracja Król Lew PBF (2006-2018)
Generator statystyk
Drzewo genealogiczne
Okres zbioru (1 porcja):
Cis pospolity
Wulkan Burgess Shale, Ognisty Las, Źródło Życia
Pogoda
1-15 września
21 °C
16 °C
16-30 września
23 °C
17 °C
Postać miesiąca:
Sierpień

Naiwny, strachliwy i delikatny. Lwie dziecko zagubione pośród sawanny, odnalazło ciepło rodziny w śnieżnym Cesarstwie choć niedawno spotkał nieświadomie prawdziwego ojca.
Cytat września
Nadesłany przez Vasanti Vei

Stężenie fanatyków księżyca na poziomie zerowym kazało mu się zastanowić, czy przypadkiem nie zabłądził.
Znajdziecie nas na:
Maela
Konto zawieszone

Płeć:Samica Liczba postów:83 Dołączył:Sie 2015

STATYSTYKI Życie: 0
Siła:
Zręczność:
Spostrzegawczość:
Doświadczenie: 25

25-02-2016, 21:26

Z zachwytem w ślepiach obserwowała to, co znajdowało się dookoła niej. Miękka trawa, mnóstwo zapachów, zwierząt... spokój. To wszystko było tak piękne! Była w stanie wymienić wiele różnic między rodzinnymi ziemiami, a Lwią Ziemią. Tak, wiedziała, gdzie się znajduje i że przekroczyła granicę.
Zorientowała się w czasie ich wędrówki... na początku nie czuła się zbyt dobrze. Przecież zawsze jej mówiono, że nie powinna ( przynajmniej póki nie będzie dorosła ) opuszczać Zachodnich Ziem. No i... przecież wizyta Shidy i Tjalve tutaj się źle skończyła. Po chwili wahania zdała sobie sprawę z jednej, bardzo ważnej rzeczy. Nie była tu sama. Nieco podniesiona na duchu zerknęła na kroczącą przed nią medyczkę i przyśpieszyła kroku. Przestała się nad tym zastanawiać... po prostu podziwiała teren, który do tej pory widziała tylko z Cmentarzyska.
Wyglądało na to, że w końcu dotarły na miejsce. Rozejrzała się uważnie, szukając czegoś... w jej mniemaniu niezwykłego. W zasadzie oprócz wielkiej rzeki i tych drzew wszystko wyglądało tak samo... no i częściowo miała rację. W ciszy przyjrzała się wskazanym przez samicę owocom. Skinęła powoli łebkiem. Tykwy... Miała zerwać jedno?
Zbliżyła się do pnia i oparła się o niego przednimi łapami. Była nadal zbyt niska, by sięgnąć jedno z nich... nie kombinując więcej, przykucnęła i mocnym skokiem rozpoczęła swoją krótką wspinaczkę po drzewie. Akurat to miała dobrze wyćwiczone! I w końcu mogła się o tym przekonać na czymś innym niż czaszki i suche drzewa. Zwolniła nieco, wchodząc na jedną z gałęzi i wpatrując się w najbliższy z owoców. W końcu łapą strąciła jeden z nich i zeskoczyła na ziemię.
Felija
Administrator

Gatunek:Lew Płeć:Samica Wiek:5,5 roku Liczba postów:4,347 Dołączył:Cze 2012

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 84
Zręczność: 88
Spostrzegawczość: 50
Doświadczenie: 14

26-02-2016, 13:34
Prawa autorskie: Malaika, tło: Disney | AtomicIceCream

Felka biegła, biegła i biegła tak szybko, że gdy już tu dotarła, to trudno jej było złapać oddech. Spuściła łeb, skupiając całe swoje siły na tym, by zaczerpnąć trochę powietrza. Wreszcie uniosła pysk i zmrużyła ślepia, chcąc lepiej przyjrzeć się tym, których obecność ją tu zwabiła. Drżące łapy poniosły ją kilka kroków do przodu. Zatrzymała się w dość sporej odległości. Odchyliła uszy.
- Hej, wy tam! - zaryczała, a więcej było w tym strachu niż złości. - Kierunki wam się pomyliły? Zachodnie Ziemie są tam!
Tu podniosła łapę i wskazała nią stronę, z której słońce co dzień chowało się za horyzontem.
Od razu założyła, że byli to Zachodni, bo któż inny jak nie ich sąsiedzi z lewej mogliby tak nachodzić ich tereny? Zresztą, tego zapachu nie dało się pomylić z żadnym innym. Felka zbyt dużo czasu spędziła w tamtym miejscu, by nie zdążyć zanotować w pamięci jego charakterystycznej woni.
Niepewnie wpatrywała się w lwice; patrzyła, ale niewiele widziała. Mimo to, zdołała wywnioskować, że jedna z nich jest jeszcze bardzo młoda, a druga wydała jej się dziwnie znajoma. Zastanawiające było także to, że, poza nimi, nikogo tu nie było. Nie sprawiało to wrażenia napadu, no chyba że one były tylko przynętą, a zaraz zleci się tu cała zgraja...
Beżowo-szara przyjęła pozycję obronną i zamachała ogonem, prezentując swoją gotowość do ewentualnej walki, choć, znając ją, prędzej by zwiała niż rzuciła się na kogoś mniej więcej równego sobie.
Sheloth
Konto zawieszone

Gatunek:Lew Płeć:Samiec Wiek:5 lat Liczba postów:186 Dołączył:Cze 2012

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 78
Zręczność: 68
Spostrzegawczość: 68
Doświadczenie: 39

26-02-2016, 16:22
Prawa autorskie: (c) nukotek
Tytuł pozafabularny: VIP

Przybył w ślad za Feliją, zaledwie chwilę później. Nadal przemoknięty po zabawie w rzece, kapał na ziemię wokół siebie. Zmierzył wzrokiem obce lwice, nie do końca pewien czy ich wcześniejsza ocena sytuacji nie była kompletnie błędna. Były dwie, nikogo więcej. I ani trochę nie wyglądały jakby miały zamiar kogoś atakować. Zmarszczył brwi. Z sekundy na sekundę był coraz bardziej pewien, że nie ma co mówić o jakimkolwiek zagrożeniu - chociaż istniała też opcja, że trafili na zwiadowców większej grupy. A jeśli tak, to lepiej trzymać się na baczności.
Stanął koło Fel, rzucając jej nieco zagubione spojrzenie. Co o tym sądzisz?
Znów przeniósł wzrok na obce lwice, niewprawnie usiłując znaleźć w ich zachowaniu jakąś wskazówkę.
Laja
Konto zawieszone

Płeć:Samica Liczba postów:333 Dołączył:Sie 2013

STATYSTYKI Życie: 100
Siła:
Zręczność:
Spostrzegawczość:
Doświadczenie: 75

26-02-2016, 16:43
Prawa autorskie: Malaika4

// To będzie mój jedyny odpis dzisiaj - jutro będę bardziej dostępny.

- Bardzo dobrze! - Pochwaliłam Maelę, kiedy wylądowała z powrotem na ziemi, obok zerwanej przez siebie tykwy. Nie była może zbyt duża, powinna jednak w zupełności wystarczyć. W najgorszym wypadku, kilka trzymałam jeszcze w grocie, więc farby braknąć nie powinno. - Malowanie samo w sobie jest bardzo proste. Należy zamoczyć łapę w przygotowanej mazi, a później po prostu zostawić po sobie ślad, najlepiej na czymś płaskim, tak jak kamień, pień drzewa, czy też skalna ściana. Oczywiście, przygotowanie samego mazidła to nieco trudniejsza sprawa, ale o tym opowiem ci, jak będziemy już na miejscu.
Wtedy jednak rozległ się ryk. Serce podskoczyło mi do gardła, natychmiast odwróciłam się w jego stronę - ale kiedy rozpoznałam lwicę, która ukazała się moim oczom, zrezygnowałam z czujnej postury. Trudno było nie rozpoznać kogoś takiego, jak Felija - nie tylko po jej głosie, lecz przede wszystkim po jej spojrzeniu. Uśmiechnęłam się szeroko, acz nie bez zdziwienia - kiedy sama przebywałam jeszcze na terytorium tego stada, rzadko kiedy spotykałam nad Rzeką towarzystwo.
- Och, zapewniam cię, iż o żadnej pomyłce mowy być nie może, droga Felijo. - Zrobiłam kilka kroków w jej stronę, aby znaleźć się przed Maelą; domyślałam się, że mogła się bać, choć nie było czego.
Skłoniłam się przed nią, przykładając łapę do piersi. Zauważyłam również, że przybył tu ktoś jeszcze, duży lew o bujnej, ciemnej grzywie, nieznany mi jednak.
- Mogę również potwierdzić, że droga, którą wskazałaś faktycznie prowadzi na Zachodnie Ziemie; to stamtąd zresztą przybyłyśmy. - Uśmiechnęłam się do znajomej lwicy. - Jestem Laja, uczennica Rafikiego, a to Maela, moja podopieczna. Czyżby pamięć o mnie zagasła już w Lwiej Ziemi? - Przywdziałam szerszy uśmiech, a potem wyprostowałam się. - Przybyłyśmy tutaj w poszukiwaniu owocu tykwy, aby oddać należyty hołd naukom Rafikiego. Niebawem opuścimy terytorium Lwiej Ziemi w nadziei, iż jego naruszenie nie będzie nam zapamiętane jako zuchwałe. - Skinęłam głową, czekając reakcji ze strony słynnej Feliji oraz jego mniej mi znanego towarzysza.
Felija
Administrator

Gatunek:Lew Płeć:Samica Wiek:5,5 roku Liczba postów:4,347 Dołączył:Cze 2012

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 84
Zręczność: 88
Spostrzegawczość: 50
Doświadczenie: 14

26-02-2016, 17:25
Prawa autorskie: Malaika, tło: Disney | AtomicIceCream

Zdezorientowana Lwioziemka wsłuchała się w słowa jasnosierstnej. Uderzyło ją, że zna jej imię, a ona zupełnie nie kojarzyła, jak zwała się tamta.
- A, Laja... Rzeczywiście, już pamiętam - stwierdziła z pewnym wahaniem. - A to jest Sheloth, mój dobry znajomy.
Wskazała pyskiem rzeczonego lwa. Wcześniej "stary znajomych", teraz już "dobry" - ach, cóż za awans!
- Czyli... Nie jesteś teraz w żadnym stadzie? I możesz sobie ot tak chodzić po Zachodnich Ziemiach? - spytała, wciąż nie mogąc wyjść z szoku.
Skoro przyszła z Zachodnich Ziem, to musiała być Zachodnią, ale jak Zachodnia mogła być uczennicą Rafikiego? A może to uczennica Rafikiego z dyspensą na dostęp na tamte tereny? Może się im jakoś przysłużyła? Ale po co by miała tam chodzić, skoro tam nie ma roślin, a one chyba właśnie roślin szukają? Felka nie miała pojęcia, czym są te tykwy, ale brzmiało mądrze i specjalistycznie, więc nie zamierzała w to wnikać.
Usiadła, biegając wzrokiem od jednej samicy do drugiej.
- No dobra, to ja tu poczekam, aż skończycie - postanowiła.
Wyraźnie miała problem z tym, jak zachować się wobec osobników, od których czuć było wrogów, ale którzy się jak wrogowie nie zachowywali. To zaburzało jej cały niezbyt skomplikowany światopogląd. Nikt jej nigdy nie mówił, co ma robić w takich sytuacjach. I ona zerkała na Shelotha, jakby wyczekując odeń jakiejś niemej podpowiedzi, tylko co on może poradzić, skoro nie wie, że Laja jest byłą Lwioziemką?
Maela
Konto zawieszone

Płeć:Samica Liczba postów:83 Dołączył:Sie 2015

STATYSTYKI Życie: 0
Siła:
Zręczność:
Spostrzegawczość:
Doświadczenie: 25

29-02-2016, 21:13

Lekki uśmiech pojawił się po raz setny (?) tego dnia, słysząc pochwałę z ust nowej mentorki.
Z uwagą wysłuchiwała wyjaśnień samicy, starając się zapamiętać jak najwięcej, w końcu zapewne niedługo będzie musiała taką zrobić. Miała nawet kilka pytań i zapewne by je zadała, gdyby nie ryk, który spowodował, że od razu zamknęła pyszczek i z lekka zjeżoną sierścią dostrzegła lwicę i towarzyszącego jej samca. Przez moment tkwiła na sztywnych łapach, z nieufnością i cieniem strachu w ślepiach wpatrując się w obcą dwójkę, nie wiedząc czego się po nich spodziewać. Wiedziała, że ta wycieczka nie mogła mieć tak płynnego przebiegu...
Nie spodziewała się natomiast, że Laja będzie znała Lwioziemkę. Przez moment wpatrywała się w nią z wyrazem zaskoczenia, porzucając mimowolnie obronną pozę. Skoro się znały, to chyba nic im nie groziło? Niemniej jednak jak już się zebrała w sobie, pozwoliła sobie się cicho wtrącić.
- Zachodni są groźni jedynie wtedy, gdy ktoś chce im zaszkodzić. Czy ktoś zrobił ci coś złego...?
Zerknęła na piaskową. Zwykła ciekawość dzieciaka, pozbawiona złośliwości i ukrytych prztyków. Nie znała wszystkich historii o przeszłości swojego stada, a już zwłaszcza tych mniej przyjemnych - Saix o to zadbał. Przecież Kahawian mówił o ostrożności... Zresztą, po wycieczce Shidy i Tjalve chyba żadne lwiątko nie miało ochoty na takie wycieczki.
Nie czuła się też najlepiej ze świadomością, że ktoś będzie obserwował jej lekcję. Czuła się... niepewnie.
Po prostu stała i czekała na decyzję medyczki.
Shujaa
Konto zawieszone

Gatunek:Lew Płeć:Samiec Wiek:3 lata Liczba postów:87 Dołączył:Paź 2015

STATYSTYKI Życie: 0
Siła: 74
Zręczność: 67
Spostrzegawczość: 73
Doświadczenie: 10

01-03-2016, 11:10
Prawa autorskie: Lioden/Disney/Koseki

Zrobił obchód według wskazówek Vei i.. wrócił tutaj? Oh, potrząsnął słoneczną grzywą, musiał gdzieś skręcić źle i zrobił kółko, prawdopodobnie stało się to wtedy, gdy próbował znaleźć bezpieczne przejście przez rzekę. Pacnął się łapą w czoło. Mamrotał coś pod nosem, a kiedy tak marudził zawstydzony do jego uszu dobiegł głos, nie jeden, a nawet kilka. Odstawił łapę na ziemię i wyciągnął łeb wyżej nad trawy by lepiej przyjrzeć się gromadce. Jeden samiec i trzy lwice. Mogli być członkami Lwiej, ale wcale nie musieli, wziął więc głęboki wdech i ruszył ku nim starając się wygladać na znacznie bardziej pewnego siebie, niż w rzeczywistości był.
- Deme.- Rzucił kiedy był już dość blisko, zachowując jednak odpowiedni bezpieczny dystans, pamiętał o tym czego uczył się jeszcze w domu. Każdy miał swoją przestrzeń, której nie powinno się przekraczać, nie wypadało, trzeba było też dodać do tego długość ciała, ewentualny atak.. powtarzał sobie w głowie wszystko co zapamiętał i milczał. Ale jak to on..
Raczej widział się z nimi pierwszy raz, sam pachniałby obco gdyby nie małe ocieranie się na 'witaj' z ciotką, teraz trochę żałował że nie spytał jak wyglądają strażniczki z Lwiej Ziemi. Kurcze, akurat były tu trzy samice.. dłuższą chwilę przypatrywał się Shelothowi. - Fajne koraliki.- Dodał jeszcze i uśmiechnął się całkiem przyjaźnie.
Felija
Administrator

Gatunek:Lew Płeć:Samica Wiek:5,5 roku Liczba postów:4,347 Dołączył:Cze 2012

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 84
Zręczność: 88
Spostrzegawczość: 50
Doświadczenie: 14

01-03-2016, 18:19
Prawa autorskie: Malaika, tło: Disney | AtomicIceCream

Lwica wyprostowała się i postawiła uszy na sztorc. Zaraz, zaraz, co to ma być?! Czyli to jednak zachodni, nos jej nie mylił! I jeszcze się głupio przyznają, uch.
Zanim Felka zdążyła zareagować, pojawił się tu jeszcze jeden obcy. Posiłki?! Wiedziałam! Różnooka już przyjęła pozycję obronną, odchyliła uszy i wyszczerzyła na niego kły, wtem jednak on się odezwał. Uszy powróciły do pionu.
- Deme - odbąknęła, po czym ukradkiem skinęła na Shelotha, w nadziei, że ten zrozumie, że i on powinien przywitać się w ten sposób.
Niech ten jasny, kimkolwiek on jest, ma go za swojego. Widać ten obcy był po ich stronie, pewnie nowy w stadzie... Albo i nie; beżowa na tyle często znikała z Lwiej Ziemi, że mogli się minąć. W każdym razie, widać, że nie rozpoznał nieznajomych. Trzeba więc zapoznać go z sytuacją...
Zawiesiła nieprzyjemne spojrzenie na samicach.
- A żebyś wiedziała! - warknęła w stronę młodszej z nich, by zaraz uraczyć spojrzeniem tą drugą. - A ty co, bez słowa odchodzisz z Lwiej Ziemi, bratasz się z wrogiem i jeszcze masz czelność tu przychodzić i przyprowadzać "swoich"?! Ja, Felija, strażniczka tych ziem, mówię: albo się stąd wyniesiecie i to już, albo jeszcze nas popamiętacie! Moje ostatnie słowo!
Lwioziemka zerkała po pozostałych. Mieli przewagę liczebną i siłową, a w razie czego będzie ryczeć, żeby usłyszała ją reszta towarzystwa znad rzeki.
Beżowa żywo machała ogonem. Widać było, że nie żartowała. Stała z obniżonym łbem, widocznymi ostrymi zębiskami i wysuniętymi pazurami, gotowa w każdej chwili rzucić się do ataku. Nie będzie tolerowała nachodzenia terenów swojego stada przez tych plugawców!
Laja
Konto zawieszone

Płeć:Samica Liczba postów:333 Dołączył:Sie 2013

STATYSTYKI Życie: 100
Siła:
Zręczność:
Spostrzegawczość:
Doświadczenie: 75

01-03-2016, 19:18
Prawa autorskie: Malaika4

Kiedy usłyszałam nagłą zmianę w zachowaniu Feliji, poczułam, jak coś we mnie upadło. Aż cofnęłam uszy, spodziewając się huku - i dostałam to, na co liczyłam. Poczułam, jak serce uderzyło w mojej piersi, gdy w jednej chwili Felija, jak na strzał błyskawicy, całkowicie zmieniła swoją postawę, swoje słowa i swoje oczy.
Byłam w szoku. Przez kilka długich chwil po prostu stałam nieruchomo, niezdolna wypowiedzieć nawet słowa. Patrzyłam się długo w obraz różnookiej samicy, spojrzałam na jej przyjaciół... i nie mogłam uwierzyć temu, co widzę.
Poczułam, jak w kącikach oczu zaczynają tlić się łzy.
- A ja, Laja - zaczęłam drżącym głosem, przykładając trzęsącą się łapę do mej piersi - uczennica Rafikiego, powiernica historii Lwiej Ziemi od czasów Ahadiego, Mohatu i Uru przed Mufasą i Sarabi, Skazą, Simbą i Nalą, Kiarą i Kovu, która dokończyła opowieść tego stada po śmierci Rafikiego odpowiadam ci, Felijo, strażniczko Lwiej Ziemi, iż nie wierzę własnym oczom i nie wierzę temu, co słyszę.
Nie wiedziałam, że w tej chwili łzy już ciurkiem spływały po moich policzkach.
- Opuściłam terytorium Lwiej Ziemi w poszukiwaniu mej siostry, idąc za wskazówką Rafikiego. Nie z wrogiem się bratam, a z każdą istotą, która mej pomocy potrzebuje: czy to lew, czy to ratel, czy hiena, czy z Lwiej Ziemi, czy Srebrnego Księżyca, czy z Zachodniej Ziemi czy z Cieniowiska! Tego nauczył mnie Rafiki i tego nauczyła mnie Lwia Ziemia!
W tej chwili zauważyłam następnego lwa. Nie miałam jednak siły, by się z nim przywitać, cała drżałam, a łzy płynęły po moich policzkach.
- Czy tak odwdzięcza mi się Lwia Ziemia za wszystko, co dla niej zrobiłam? Za wszystkie lwiątka, którymi się opiekowałam, wszystkie nauki, które przekazał mi Rafiki, przyjaciel i opiekun tego stada? Lwia Ziemia, do której należy moje serce?
Dopiero teraz zdałam sobie sprawę z tego, że płaczę.
- Nazywa... mnie... wrogiem..? - Spojrzałam na nich z niedowierzaniem.
Odwróciłam się do Maeli. Wycofałam się o kilka kroków. Czułam, że coś we mnie umarło.
- Chodź. Wygląda na to, że nie jesteśmy tu mile widziane. - Powiedziałam do Maeli, potem znów zwróciłam się do pozostałych.
- Żegnajcie.
Tego dnia historia Lwiej Ziemi została zakończona.
A potem odwróciłam się i skierowałam swoje kroki w przeciwnym kierunku, biorąc ze sobą Maelę.
Nie mogłam uwierzyć... nie chciałam uwierzyć. Temu, co zobaczyłam, temu, co usłyszałam...
Nie wierzyłam.

[zt 2x]
Shujaa
Konto zawieszone

Gatunek:Lew Płeć:Samiec Wiek:3 lata Liczba postów:87 Dołączył:Paź 2015

STATYSTYKI Życie: 0
Siła: 74
Zręczność: 67
Spostrzegawczość: 73
Doświadczenie: 10

02-03-2016, 09:40
Prawa autorskie: Lioden/Disney/Koseki

Napięcie było wyczuwalne w powietrzu do tego stopnia że Shu zaniemówił, pierwszy raz chyba przyszło mu mierzyć się z podobną sytuacją, gniewna postawa Feliji nawet trochę go przeraziła, prawie zrobił instynktowny krok w tył, na szczęście ta odpowiedziała mu stadnym przywitaniem, więc odetchnął z ulgą. Mierzenie się z dorosłą lwicą było ostatnim czego by sobie życzył.. dalszy rozwój sytuacji jednak nie pozwolił mu rozluźnić się w pełni, ciemno grzywy samiec chyba był po ich stronie, niestety pozostałe dwie samice.. już nie. Postawił tylko uszy kiedy róznooka zdradziła swe imię, więc to była ta Felija, jedna ze strażniczek Lwiej Ziemi o których mówiła mu wcześniej Vei. Odniósł wrażenie że była dość, yh no nerwową lwicą, kontem oka zerkał na młódkę i towarzyszącą jej Laje, nie mówił nic, wnioski nasuwały mu się same, skoro określono ją jako sprzymierzeńca wrogów musiało chodzić o Zachodnich, mogło więc dojść nawet do walki, mogło? Jasnogrzywy szczerze w to powątpiewał. Felija chyba ciut przesadziła, przynajmniej w jego mniemaniu. A po słowach jasnej o zielonych oczach miał już całkiem poważne wątpliwości czy taki ton w ogóle był tutaj konieczny.
Skrzywił się i zmarszczył brwi do góry, ale w dalszym ciągu żadne słowo nie opuściło jego paszczy, odprowadził tylko dwie Zachodnie wzrokiem, ogon i uszy wisiały smętnie zdradzając jak się teraz czuł.. a czuł się całkiem podle, nie było to zbyt przyjemnie, jakby dręczyło go poczucie winy. Dopiero kiedy obie zniknęły spojrzał ponownie na strażniczkę.
- Chyba trochę przesadziłaś.. - Bąknął i machnął zawzięcie ogonem, nie żeby bronił Laji, ale czy taka postawa była odpowiednia dla kogoś z tego stada? Co do tego miał szczere wątpliwości. - Jestem Shujaa .. nowy strażnik Lwiej Ziemi.- Dodał sucho bez entuzjazmu, w razie czego, by rozwiać jakiekolwiek wątpliwości co do jego osoby i uniknąć chociaż troszkę losu tamtych.
Sheloth
Konto zawieszone

Gatunek:Lew Płeć:Samiec Wiek:5 lat Liczba postów:186 Dołączył:Cze 2012

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 78
Zręczność: 68
Spostrzegawczość: 68
Doświadczenie: 39

02-03-2016, 14:18
Prawa autorskie: (c) nukotek
Tytuł pozafabularny: VIP

Beżowy nie wiedział już gdzie podziać się wzrokiem. Z jednej strony wypadało obserwować tamte... zaraz, Zachodnie? Tak, dobrze pamiętał. Nie był pewien jaka atmosfera panuje między dwoma stadami, ale mógł przypuszczać, że nie było mowy o żadnym pakcie o nieagresji. Na tę myśl oparł się pewniej na łapach, skupiając się ponownie na Feliji i tamtej dwójce. Pojawienie się kolejnego samca skwitował cichym mruknięciem:
- Deme.
W innych okolicznościach posłałby mu uśmiech, ale teraz starał się nadążać za rozwojem sytuacji, a w takich wypadkach raczej głupio jest odwrócić wzrok i wdać się w miłą rozmowę. Więc nie, w tym momencie nie mógł odpowiedzieć niczym na komplement tamtego - ale skoro jego łapy znów zawiodły go na Lwią, zapewne zostanie tu na tyle długo, by móc zrobić to później. Prawdę mówiąc, gdyby Sheloth poświęcił chwilkę na zastanowienie się, doszedłby do wniosku, że tylko na tych terenach ma w ogóle czego szukać.
Zerkał to na Fel, to na tamte. Nie znał ich historii, nie wiedział co łączy piaskową lwicę z tymi terenami, urywki które padły w rozmowie były jego jedyną wiedzą na jej temat. Jednak dotąd zmarszczone brwi wystrzeliły ku górze, gdy dostrzegł... łzy na jej pysku? W pierwszej chwili uznał, że muszą go mylić ślepia, jednak już po chwili był pewien, że o pomyłce nie było mowy.
Rzucił Feliji zagubione spojrzenie. Kto tu kogo zostawił, zdradził czy tam porzucił? Czy wina leżała po czyjejś stronie, a jeśli tak to... A, nieważne. Wypyta później, teraz nie czas na takie pytania.
Wpatrzył się w sylwetki dwóch odchodzących samic, nie do końca pewny, czy Lwi strażnicy spełnili tu swój obowiązek, czy jedynie wyrządzili komuś krzywdę.
- Nazywa się Laja, tak? - mruknął pod nosem, trochę do siebie, a trochę do pozostałych. - Uczennica Rafikiego...
Potrząsnął łbem. Na zastanawianie się będzie czas później, a oni przecież zostawili Haineko z tamtą dwójką!
Spojrzał na młodego strażnika.
- Deme, jestem Sheloth - uśmiechnął się lekko, kiwając przy tym głową. - Wybacz, wcześniej nie było czasu na uprzejmości.
Widocznie lwioziemskie przywitanie znowu weszło mu w krew, brzmiało w jego ustach całkiem naturalnie. Zresztą lepiej teraz nie psuć wcześniejszego wrażenia, że czarnogrzywy jest jednym z nich. Bo w sumie trochę nawet był.
- Fel, niezależnie od tego, czy postąpiliśmy tu słusznie, teraz powinniśmy wrócić po Haineko. Porozmawiać możemy po drodze - rzucił do lwicy, po czym ponownie skupił wzrok na jasnym lwie. - Chcesz nam towarzyszyć?
Shujaa
Konto zawieszone

Gatunek:Lew Płeć:Samiec Wiek:3 lata Liczba postów:87 Dołączył:Paź 2015

STATYSTYKI Życie: 0
Siła: 74
Zręczność: 67
Spostrzegawczość: 73
Doświadczenie: 10

05-03-2016, 09:59
Prawa autorskie: Lioden/Disney/Koseki

Zanim doczekał się reakcji Feliji kiwnął głową Shelothowi. - Nic się nie stało. Czasem trzeba odłożyć uprzejmości.- Wpierw obowiązki prawda? Uśmiechnął się, chociaż wcale nie było to łatwe po tym wszystkim. Uznał go za swojego, w końcu znał przywitanie i.. towarzyszył strażniczce. Nie było powodu by nie ufał im, a że bywał naiwny, to już druga sprawa.
- Chętnie pójdę z wami. Może tylko zanim dołączę do was sprawdzę czy te dwie opuściły tereny Lwiej Ziemi? Mają... chyba spory kawałek do przejścia.- Zwrócił łeb w kierunku zachodu gdzie powędrowały obie samice. Miał niejasne przeczucie że ta niesnaska może zaowocować czymś nieprzyjemniejszym potem, wrogowie wrogami, ale jeśli dawali im tylko kolejne powody do pogłębiania nienawiści.. czego mogli się spodziewać w zamian? Uniósł uszy. Te myśli zaskoczyły go, brzmiał tak dorośle, że aż ściągnął usta zdumiony.
Felija
Administrator

Gatunek:Lew Płeć:Samica Wiek:5,5 roku Liczba postów:4,347 Dołączył:Cze 2012

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 84
Zręczność: 88
Spostrzegawczość: 50
Doświadczenie: 14

05-03-2016, 12:00
Prawa autorskie: Malaika, tło: Disney | AtomicIceCream

Felka z rozdziawionym pyskiem spoglądała za oddalającą się lwicą. Spodziewała się wszystkiego, ale nie płaczu.
- Niby dlaczego przesadzam? - warknęła, przeniósłszy zirytowane spojrzenie na samców.
Aha, teraz to ona ma być tą złą? Wolne żarty!
- Ona była u nas bardzo krótko, potem zniknęła ot tak, a teraz nagle jest Zachodnią i nie widzi nic złego w tym, że tu przychodzi. Co oni sobie myślą, że Lwia Ziemia to jakieś otwarte tereny? - mówiła dalej, machając ogonem w istnym wzburzeniu. - Zachodni, Szkarłatni, Złoziemcy, jeden pies!, wszyscy są tacy sami! Jakby ktoś z naszych przekroczył granicę, to na pewno zarobiłby łomot, o, mogę się założyć!
Odchyliła uszy, wciąż nie mogąc się uspokoić.
- Zostawiła stado, więc jest zdrajcą. Proste.
Gdy jej spojrzenie padło na Sheltoha, to prędko znów odwróciła wzrok, zdawszy sobie sprawę, co właściwie powiedziała.
- I przeszła do wrogów. O to mi chodziło. Chodźmy po Haineko.
Już ruszyła z miejsca, nie chcąc tu przebywać ani chwili dłużej, acz na moment odwróciła się jeszcze do Shuji.
- Rób co chcesz - mruknęła; po prawdzie, niewiele ją to interesowało.
Resztki dobrego humoru uleciały nie wiadomo gdzie.
Udała się tam, gdzie zostawili gepardziątko.

Z/t
Sheloth
Konto zawieszone

Gatunek:Lew Płeć:Samiec Wiek:5 lat Liczba postów:186 Dołączył:Cze 2012

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 78
Zręczność: 68
Spostrzegawczość: 68
Doświadczenie: 39

05-03-2016, 14:42
Prawa autorskie: (c) nukotek
Tytuł pozafabularny: VIP

Skinął łbem na młodszego lwa. Normalnie pociągnąłby temat jeszcze przez chwilę, taką rozmowę dla samej rozmowy, ale teraz... No, nie dało się. Skupił wzrok na Feliji, chętnie by spróbował ją uspokoić, ale niemal natychmiast zdecydował się jej nie przerywać. Ledwo co się dogadali, nie chciał przypadkiem znowu doprowadzić do poróżnienia, a to było całkiem możliwe, biorąc pod uwagę nastrój strażniczki.
Zamiast tego spokojnie czekał aż tamta uspokoi się sama. I słuchał, usiłując wydobyć z jej słów jak najwięcej nowych informacji. Jedną z wielu wad tak długiej nieobecności było to, że nie znał się nie tylko na najświeższych sprawach tych terenów, ale też na takich, o których prawie nikt już nie wspominał. Za długo go nie było.
Słuchał lwicy ze spokojem, nawet lekko się uśmiechał. Dopóki nie padło jedno słowo. Jedno bardzo konkretne słowo.
Zdrajca? Zdrajca.
Sheloth pamiętał, że Lwia którą znał sprzed swojego zniknięcia pozwalała członkom stada na opuszczanie go, a czasem nawet przyjmowała ich z otwartymi ramionami gdy decydowali się wrócić. Ale kto wie, czy teraz nie było inaczej? Czy czasy się nie zmieniły? A nawet jeśli nie, to nikt nie bronił członkom stada nazywać ich zdrajcami - w jakimś sensie nimi byli, nawet jeśli zasady tak tego nie określały.
Odwrócił na chwilę wzrok, zbyt zmieszany by dalej przyglądać się lwicy. Akurat o tym nigdy nie pomyślał, był zbyt zajęty swoimi sprawami by skupić się na tym, jak mogą go widzieć inni. I nawet mimo późniejszych słów Fel, mimo tego doprecyzowania, nadal czuł się jakoś tak gorzej.
- Już idę. Będę tuż za tobą, dobrze? - mruknął. Wyglądał na strasznie przybitego, jednak zanim ruszył za towarzyszką, zmusił się jeszcze do posłania Shuji przygaszonego uśmiechu.
A potem poszedł. W milczeniu. Miał swoje do przemyślenia.

z/t
Shujaa
Konto zawieszone

Gatunek:Lew Płeć:Samiec Wiek:3 lata Liczba postów:87 Dołączył:Paź 2015

STATYSTYKI Życie: 0
Siła: 74
Zręczność: 67
Spostrzegawczość: 73
Doświadczenie: 10

06-03-2016, 10:12
Prawa autorskie: Lioden/Disney/Koseki

Nie podzielał poglądów Feliji, jej ostre słowa były naprawdę przykre dla tamtej, była strasznie grubiańska. Nawet jeśli miała zadrę w sercu, dlaczego pozwalała by to ból przejmował inicjatywę?
- Nie jesteś tą złą, nie to powiedziałem przecież.- Sprostował ją natychmiast.
Uniósł głowę wyżej uginając lekko tylne łapy jakby chciał się uchylić przed tymi wszystkimi oskarżeniami, ZZ jest złe.. zawsze było złe.. wcale nie! Matka opowiadała mu o tym co się tu działo, wszyscy chcieli tylko dzielić i szufladkować.. ty idz do tamtego kata, a ty tamtego.. jesteś taka bo to coś tam.. jeden czyn przekreślał wszystko? Laja przecież mówiła, że tylko pomagała i.. właśnie, dla niej nie miało znaczenia czy ktoś mieszka w Lwiej Krainie, czy na Zachodzie, czy jest lwem, czy innym zwierzęciem.
- Odnajdę was potem.. jakoś, chyba.- Dodał za nimi, chociaż miał małe wątpliwości czy, uda mu się to. Zmarszczył brwi i uśmiechnął się zakłopotany do Shelotha.

z/t


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości