♫ Audycja 36 ♫


Wszystkie audycje znajdziecie na audycje.krollew.pl
Tygodniowy bonus
+5 opali


Otrzymuje Warsir!
  • Forum zostało zarchiwizowane i dostępne jest jedynie w wersji do odczytu - poza ShoutBoxem i tematami pozafabularnymi. Dziękujemy za wspólną grę!
  • Oficjalny kanał na discordzie - do kontaktu z graczami.
  • Stale aktywny pozostaje dział z pożegnaniami, gdzie każdy będzie mógł dopisać swoje.
  • NIE zgadzamy się na kopiowanie jakiejkolwiek części tego forum, także po jego zamknięciu.

    ~ Administracja Król Lew PBF (2006-2018)
Generator statystyk
Drzewo genealogiczne
Okres zbioru (1 porcja):
Cis pospolity
Wulkan Burgess Shale, Ognisty Las, Źródło Życia
Pogoda
1-15 września
21 °C
16 °C
16-30 września
23 °C
17 °C
Postać miesiąca:
Sierpień

Naiwny, strachliwy i delikatny. Lwie dziecko zagubione pośród sawanny, odnalazło ciepło rodziny w śnieżnym Cesarstwie choć niedawno spotkał nieświadomie prawdziwego ojca.
Cytat września
Nadesłany przez Vasanti Vei

Stężenie fanatyków księżyca na poziomie zerowym kazało mu się zastanowić, czy przypadkiem nie zabłądził.
Znajdziecie nas na:
Anahel
Konto zawieszone

Gatunek:lampart Płeć:Samica Wiek:3 lata Liczba postów:28 Dołączył:Lut 2017

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 68
Zręczność: 72
Spostrzegawczość: 50
Doświadczenie: 5

07-06-2017, 14:21
Prawa autorskie: moje / gif z gugla

Szła wytrwale i ostrożnie. W końcu nie po to zebrała tyle tej wody do misy, żeby teraz to wszystko rozchlapać, nie? Niemniej i tak to chlupnęło, to podniosła wyżej łapę, to korzeń był za wysoki i trzeba było jakoś przeskoczyć i... w rezultacie nim doszła do baobabu okazało się, że w naczyniu została już połowa wody. Anahel doszła wówczas do wniosku, że następnym razem będzie musiała poszukać czegoś co mogłoby przechować wodę bez jej większej utraty?  Może na przykład dwie łupiny orzecha, który dałoby się jakoś składać? Albo jakaś tykwa? Och, tykwa była chyba dobrym pomysłem, ale jak ją później nosić? Gdyby tylko udało się przywiązać coś takiego do kawałka liany...
Niemniej pamiętała cały czas o tym, że nieopodal niej szedł złotokot Firrael. Zastanawiała się co musiał sobie myśleć. Małe koty rzadko idą na współpracę z dużymi, ale być może gra była warta świeczki? Tu chodziło o dżunglę a nie o różnice gatunkowe. 
Kiedy znaleźli się w odległości paru metrów, dopiero wówczas baobab wyłonił się z gęstwiny. Mimo jednak gęstości lasu tropikalnego, Anahel nie nie ulec zdumieniu na widok tak wielkiego drzewa skrytego w samym sercu dżungli. Niecodzienny i imponujący widok. Wyglądał na najstarsze drzewo w okolicy, król wszystkich roślin - potężny baobab.
- Chyba jesteśmy na miejscu - powiedziała. 
A tam na górze? Wydawało jej się, że dostrzegła z daleka jakąś sylwetkę wśród korony tegoż drzewa, ale im bliżej była tym drzewo było wyższe i w końcu już niczego nie widziała skrywającego się w konarach. Posłała Firraelowi niepewne spojrzenie.
- To co? Dam znać, że jesteśmy - odezwała się. Potem już tylko wydała z siebie donośny ryk. Niech Noir i jego towarzysz usłyszą.
[Obrazek: tumblr_mymptkh0u41rpe379o1_500_by_owlyblue-dayuktr.gif]
Firrael
Samotnik
*

Gatunek:Złotokot afrykański Płeć:Samiec Wiek:Dorosły Towarzysz:Pustułka ciemna Liczba postów:152 Dołączył:Mar 2016

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 55
Zręczność: 55
Spostrzegawczość: 50
Doświadczenie: 35

08-06-2017, 01:14
Prawa autorskie: Vei, Inn, Ate/podpis (lineart): Lady-Tzi

Idąc u boku lamparcicy, ślepiec nasłuchiwał dźwięków dżungli. Chóry ptaków, porykiwania małp, bzyczenie roju pszczół, czasem spłoszone kroki naziemnych roślinożerców... i oczywiście kapanie wody z miski Anahel, które nieustannie go rozpraszało, ale dzielnie to znosił.
Jicho od jakiegoś czasu zamiast siedzieć na jego grzbiecie, krążyła ponad drzewami, regularnie przysiadając na gałęziach. Wydawała różne kombinacje pisków, które dla Firraela były jasnymi sygnałami.
Rudzielec zazwyczaj unikał lampartów. Raz, że nie przepadał za towarzystwem, a dwa - wchodzenie im w drogę było zbędnym ryzykiem. Jednak na wieść o tym, że dżungla mogłaby się uwolnić od lwów, aż serce zabiło mu z podekscytowania. Takie wzniosłe emocje rzadko mu się zdarzały (choć zewnętrznie nie sprawiał wrażenia pobudzonego, nie licząc końcówki ogona, która podrygiwała lekko). Jeśli mógł się przyczynić do oczyszczenia lasu na większą skalę niż dotąd, to wręcz czuł się w obowiązku, żeby spróbować. W życiu miał dwie miłości, a pierwszą z nich była dżungla.
Jeśli chodzi o drugą, cóż... Z początku miał nadzieję, że Samiya zamieszka razem z nim w puszczy. Nie mógłby być szczęśliwszy. Jednak ta nadzieja szybko wygasła. Wiedział, że serwalka nie może opuścić swoich. Los postawił go przed okropną decyzją. Jednak rudzielec odkładał ten moment. Stał między dwoma magnesami o tych samych biegunach i przyczepiał się do tego, który akurat znalazł się bliżej. Wiedział, że w końcu zostanie przy jednym na stałe. Ale nie miał pojęcia, przy którym.
Może nie dożyję tego momentu, pomyślał, gdy dotarli na miejsce.  
Woń lampartów była wyraźna. Normalnie obszedłby takie drzewo szerokim łukiem. Jednak tym razem przyszedł jednoczyć się z cętkowanymi w obronie ich wspólnej ojczyzny.
Próbował namierzyć tutejszych mieszkańców, ale chyba nie było nikogo w pobliżu, albo bardzo dobrze się ukrywali. Przez to skupienie trochę za późno dotarł do niego sens słów Anahel. Nie zdążył się przygotować. Gdy rozległ się jej ryk, rudzielec opuścił gwałtownie głowę, zacisnął oczy i szczęki, a uszy położył po sobie. Dla niego było to zdecydowanie za głośne przy tak małej odległości. Wielkie drzewo dodatkowo wzmacniało pogłos. Po wszystkim wyprostował się, ale widoczne było u niego rozdrażnienie. Można to dopisać jako trzeci powód, dla którego warto unikać lampartów.
[Obrazek: t2LmOVE.png]
THEME || VOICE
Visa
Konto zawieszone

Gatunek:czarna pantera Płeć:Samiec Wiek:Wiek średni (8 lat) Liczba postów:204 Dołączył:Sie 2014

STATYSTYKI Życie: 94
Siła: 75
Zręczność: 75
Spostrzegawczość: 60
Doświadczenie: 56

10-06-2017, 02:17
Prawa autorskie: ja xd

Akurat w momencie, w którym usłyszał szelesty i kroki Visa swobodnie leżał i starał się wylizywać swój lewy bark, który niedawno zranił podczas polowania. Nachylał się i dość zgrabnie sobie z tym sam radził. Krew zdążyła już nieco przyschnąć, w końcu odkąd wrócił z polowania minęło nieco czasu. Jednak nie zamierzał odkładać czyszczenia ranki na później. Gdy był młodszy zdarzało mu się lekceważyć takie zadrapania, ale teraz był starszy i mądrzejszy. Pozbył się zaschniętej na futrze krwi i dokładnie oczyścił ranę na tyle na ile mógł, ale szybko stwierdził, że powinien jeszcze przemyć ją wodą. 
Nie przejmował się zbytnio krokami, rozumiał, że ktoś się zbliżał i zapewne nie bez powodu zawędrował pod wielkie drzewo. Więc zapewne jeszcze oznajmi o swojej obecności. Poruszył nosem chcąc wyłapać wonie przybyszów, ale i tak się podciągnął i podszedł do krawędzi korony. Spojrzał ku dołowi gdy usłyszał przeciągły ryk lamparcicy. Dostrzegł ją w towarzystwie mniejszego kota, ale z tej wysokości nie był w stanie chyba rozpoznać do jakiego gatunku należał. Zeskoczył na niższy konar, żeby móc się lepiej przyjrzeć przybyszom. 
- Witam - odezwał się niskim miękkim głosem. - Czyżbyś była tą, o której mój przyjaciel Noir wspominał? A twój towarzysz? Kim jest?

+4 HP
Anahel
Konto zawieszone

Gatunek:lampart Płeć:Samica Wiek:3 lata Liczba postów:28 Dołączył:Lut 2017

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 68
Zręczność: 72
Spostrzegawczość: 50
Doświadczenie: 5

10-06-2017, 15:40
Prawa autorskie: moje / gif z gugla

Właściwie to nie miała pojęcia, że jej ryk może wystraszyć albo zirytować złotokota. Zresztą ostrzegła, że ma zamiar to zrobić. Jednakże gdy skończyła spojrzała na swojego towarzysza a widząc jego minę nadęła policzki.
- Przepraszam - wydukała.
Następnie spojrzała ku górze. Położyła u swoich łap miskę z wodą i ponownie posłała górze spojrzenie. Nie chciała chyba wspinać się razem z tym naczyniem bo przecież rozchlapałaby wszystko co w nim zostało wokół. Zauważyła, że obca czarna masa spogląda na nich z góry a potem zeskakuje na niższy konar. 
Noir? Pomyślała, ale ani zapach ani postura się nie zgadzała. Ten tutaj był smuklejszy i zgrabniejszy, ale odpowiednio nabity by przypuszczać, że dawno nie jest już młodzikiem. Skinęła mu głową a słysząc jego pytanie rozchmurzyła się i uśmiechnęła. 
- Tak, jestem Anahel, Noir mnie tutaj przysłał - powiedziała, a gdy czarny kocur zapytał o jej towarzysza skinęła nań łbem. - To jest Firrael, złotokot. Powiedziałam mu o waszych planach i chyba spodobały mu się. Przyjmiecie też innego kota niż lamparta?
Miała trochę nadzieję, że samiec zejdzie do nich na dół, bo jeśli miała wytężać głos to w końcu gardło ją rozboli.
[Obrazek: tumblr_mymptkh0u41rpe379o1_500_by_owlyblue-dayuktr.gif]
Firrael
Samotnik
*

Gatunek:Złotokot afrykański Płeć:Samiec Wiek:Dorosły Towarzysz:Pustułka ciemna Liczba postów:152 Dołączył:Mar 2016

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 55
Zręczność: 55
Spostrzegawczość: 50
Doświadczenie: 35

12-06-2017, 01:03
Prawa autorskie: Vei, Inn, Ate/podpis (lineart): Lady-Tzi

Złotokot uśmiechnął się kwaśno, gdy usłyszał przeprosiny.
- Gardło to masz silne - mruknął, czekając aż piski w głowie ustaną. Kiedy mógł już ponownie słuchać dżungli, dotarł do niego ostrzegawczy świergot Jicho. Taki sam, jak wtedy, gdy po raz pierwszy zobaczyła Anahel. Ryk zadziałał szybko, więc lampart musiał ciągle przebywać w pobliżu. Jego woń doskonale maskowała się w tym otoczeniu, a wyraźniejszy dźwięk wydał dopiero, gdy zeskoczył na gałąź. Firrael słyszał, jak drzewo skrzypi, a liście zaszeleściły chórem.
W końcu usłyszał głos. Mocny choć łagodny. Ale zdecydowanie za głośny. Rudzielec po trochu liczył, że jednak do nich zejdzie, bo krzyczenie do siebie to niezbyt wygodny rodzaj rozmowy. A na pewno nie dyskretny. Postanowił dać samcowi szansę się poprawić zanim skomentuje to cyniczną uwagą.
- Witaj - powiedział cicho, nie dbając o to, czy zostanie usłyszany. Zadarł głowę do góry jedynie na ten moment, po czym wrócił swoim pustym spojrzeniem do podstawy pnia wielkiego drzewa. Nie miał w zwyczaju utrzymywania kontaktu wzrokowego z rozmówcami, ponieważ ups, nie miał wzroku. Czasem robił to dla ich komfortu, jednak nie weszło mu to w nawyk.
Słowo "przyjmiecie" w wypowiedzi Anahel miało dla niego stanowczo za mocny wydźwięk. Nie podjął jeszcze żadnej decyzji i nie pozwoli, by ktoś decydował za niego. Przez ułamek sekundy miał ochotę zaprotestować, ale w porę się uspokoił. W końcu to jeszcze niczego nie przesądza.
[Obrazek: t2LmOVE.png]
THEME || VOICE
Visa
Konto zawieszone

Gatunek:czarna pantera Płeć:Samiec Wiek:Wiek średni (8 lat) Liczba postów:204 Dołączył:Sie 2014

STATYSTYKI Życie: 94
Siła: 75
Zręczność: 75
Spostrzegawczość: 60
Doświadczenie: 56

12-06-2017, 02:51
Prawa autorskie: ja xd

Visa spoglądał w dół na swoich rozmówców i przyglądał im się chwilę w ciszy. Zaprosiłby ich na górę, ale nie był pewien, czy taki kot jak Firrael jest zdolny wchodzić na tak duże drzewa. Do niedawna żył sam jak na dumne stworzenie jakim był przystało i nie spoufalał się z innymi gatunkami jeśli nie musiał. Jednakże wyglądało na to, że przedsięwzięcie jego i Noira będzie tego wymagało. Visa miał otwarty umysł i dostrzegł w tym istotną sposobność i w lot uznał, że to właściwa droga. Wszelkie mniejsze drapieżniki miały wrogów we lwach a koty inne niż grzywiaste powinny umieć się zrozumieć, w końcu dzielą podobną perspektywę życia. 
Uczepiwszy się spękanej kory baobabu powoli ale pewnym krokiem zszedł z drzewa na glebę i zatrzymał się tuż przed swoimi rozmówcami. Obadał ich wzrokiem z zupełnie nowego punktu widzenia i szybko zrozumiał, że towarzysz lamparcicy jest niewidomy. Zwrócił też uwagę na ptaka, który mu towarzyszył. Posłał wyrozumiały uśmiech do Anahel i taki sam pustułce. 
- To niezbyt właściwe słowo - odezwał się nagle ale łagodnym tonem zdradzającym cierpliwość i dobre usposobienie. - Przyjąć można kogoś do stada a my nie jesteśmy zwierzyną by żyć w ten sposób choć zdecydowanie moją i Noira współpracę można nazwać niecodzienną. Zresztą...
I tutaj spojrzał na Firraela, wiedział, że ten go nie widział, ale nie było to dla Visy wystarczającym powodem by zapomniał o manierach.
- ... sprawa też jest niecodzienna - dodał. 
Westchnął głęboko zastanawiając się od czego zacząć.
- Wybacz, że będę mówił głównie z perspektywy lamparta - zwrócił się do złotokota - ale zwyczajnie ta jest mi najbliższa, poza tym, chętnie usłyszę później twoją wersję jeśli zechcesz coś dodać. Oczywiście w świetle idei jaka nas tu dzisiaj sprowadziła uważam, że gatunkowe niesnaski należy odstawić na bok i przysiąc też mogę na własny honor, że o ile los naszej dżungli jest ci tak samo drogi, nasze pazury ani kły nie będą dla ciebie zagrożeniem. 
Dostrzegł, że u anahelowych łap spoczywała misa z wodą. Właśnie tego teraz potrzebował żeby dokończyć pielęgnację tej niewielkiej rany na swoim ramieniu. Wylizał ją co prawda, ale gdyby samica zechciała mu ją przepłukać wodą byłby wdzięczny. Poprosi ją o to za chwilę. 
- Widzicie, choć lamparty na co dzień żyją również na sawannach to jednak zasadniczo preferujemy zalesione tereny, prawda? - Tu zerknął na Anahel. - Niestety cała ta kraina roi się od lwów i nie byłoby w tym wielkiej tragedii, gdyby nie fakt, że my, zepchnięci do dżungli zmuszeni jesteśmy patrzeć jak te grzywiaste koty zakłócają jej spokój i zawężają nasze tereny. Problem w tym, że lwy w tym swoim stylu życia mają nad nami przewagę a my żyjąc pojedynczo nie stanowimy dla nich żadnej siły. Nawet najlepsze źródło wody, wodospad, znajduje się w ich władzy.
Uśmiechnął się nieco szerzej.
- Uznaliśmy, razem z Noirem, że naszą powinnością jest bronić dżungli. Nie zniżymy się do życia w stadzie, nie interesuje nas hierarchia, ale ustaliliśmy między sobą pewne ustępstwa. Nie będziemy walczyć o terytorium, nie będziemy kraść sobie pożywienia, nie zabijamy swoich młodych, jeśli któryś z nas jest ranny drugi mu pomoże. To nie jest stado, to współpraca, komitywa, braterska pomoc. - Mówił cierpliwie i łagodnie po równo spoglądając na swoich gości. - Uznaliśmy jednak, że może warto podzielić się tą ideą, że może ktoś zechce stać się częścią tego pomysłu a być może, któregoś dnia, dżungla będzie wreszcie w stanie bronić się przed intruzami. 
Wiedział, że się nagadał, ale miał nadzieję, że nie zanudził swoich gości. Westchnął i nabrał powietrza do płuc. 
- Niedługo zacznę się starzeć a Noir sam sobie nie poradzi. Martwię się, tak po prostu o naszą wspólną przyszłość - dodał. 
Noir
Konto zawieszone

Gatunek:Panthera onca palustris Płeć:Samiec Wiek:4 lata Liczba postów:60 Dołączył:Wrz 2016

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 60
Zręczność: 85
Spostrzegawczość: 50
Doświadczenie: 20

12-06-2017, 09:57
Prawa autorskie: OwlyBlue, Ki-Re, NaturePunk

Patrolując dżunglę wpadłem na kolejny obcy zapach, już miałem podążać za wonią gdy do mych uszu dotarł ryk. Machinalnie obróciłem łeb w stronę skąd dobiegał. Znałem ten głos, serce podskoczyło mi w piersi. Wołanie dobiegało z samego serca lasu. Porzuciłem bez większego zastanowienia tropienie obcych. Niczym wiatr gnałem do baobabu we łbie mając tysiące nieprzyjemnych myśli i wizji. Będąc coraz bliżej zwolniłem nieco tempa, starając się niepostrzeżenie zbliżyć i ocenić sytuację. Ku mej uldze ujrzałem Visę i Anahel oraz jakiegoś mniejszego drapieżnego kota. Niepokój opuścił me serce, wyłoniłem się z zarośli wysilając się nawet na delikatny uśmiech do samicy.
Odetchnąłem ciesząc się, że było to tylko wezwanie a nie zagrożenie.
- Witajcie. - Dodałem skłoniwszy się łbem. Dopiero będąc bliżej zauważyłem zamglone ślepia u jednego z obecnych. Pozwoliłem sobie usiąść i złapać nieco tchu. Moje boki poruszały się szybko w rytm łapania oddechu.




Uraza
Konto zawieszone

Gatunek:lampart plamiasty Płeć:Samica Wiek:Dorosła Liczba postów:44 Dołączył:Cze 2016

STATYSTYKI Życie: 0
Siła: 74
Zręczność: 65
Spostrzegawczość: 51
Doświadczenie: 2

12-06-2017, 20:53
Prawa autorskie: Xiphosuras, Chotara

Do niedawna wędrowałam bez określonego celu. Cel nie miał dla mnie znaczenia, liczyła się sama podroż. Wędrowałam tak od wielu dni, wolna i szczęśliwa. Ostatnio jednak do mego serca zakradł się ostry cierń niepokoju. Czułam dziwna tęsknotę za czymś nieokreślonym, pragnienie, które kazało mi znaleźć przedstawiciela mojego gatunku... a konkretnie samca. Teraz, gdy moje nozdrza wychwyciły lamparcią, samczą woń poczułam, ze jestem u kresu podroży. Moje uszy zadrgały z ekscytacji.
[Obrazek: uraza_by_salvathi-davquq9.png]
Anahel
Konto zawieszone

Gatunek:lampart Płeć:Samica Wiek:3 lata Liczba postów:28 Dołączył:Lut 2017

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 68
Zręczność: 72
Spostrzegawczość: 50
Doświadczenie: 5

13-06-2017, 02:47
Prawa autorskie: moje / gif z gugla

Uważnie słuchała starszego samca i musiała przyznać sama przed sobą, że chyba zgadzała się z tym co mówił i podobała jej się idea obrony dżungli. Choć co prawda nie znała jeszcze tej krainy na tyle dobrze jak Visa czy Firrael, ale ostatnie doświadczenie z lwami totalnie jej nie pomogło w budowaniu ich pozytywnego wizerunku we własnych oczach. Zresztą dżungla jej się podobała, drzewa, na które można się wspinać i można na nich wypoczywać, sporo było w niej małpiatek, ptaków, drobnych antylop a nawet guziec się trafiał, spokój i cisza. Miło by było gdyby tak pozostało. Dżungla byłaby ich, zwierząt takich jak lamparty czy jej złoty towarzysz - zwierząt kochających las. Zresztą młodziutka Anahel chętnie skorzysta z możliwości przyglądaniu się doświadczonym lampartom. 
- To bardzo fajnie brzmi - powiedziała. - Nasz święty las!
Posłała spojrzenie Firraelowi oczekując jego odpowiedzi. Była ciekawa czy to co zaproponował Visa mu pasowało i, czy nie miał nic przeciw współpracy z tymi dużymi kotami. 
Następnie zarejestrowała pojawienie się kolejnej osoby i tym razem była to czarna pantera, którą już znała, Noir. Posłała mu szeroki, szczery uśmiech chcąc dać mu znać, że jest mu wdzięczna za wskazanie drogi do baobabu i za opowiedzenie jej o ich planie. 
I jeszcze ktoś? Tym razem wyglądało na to, że przybyła tu kolejna pantera i tym razem była to samica. Ich znajoma? Czy może przyszła tutaj zwabiona zapachami i głosami? Kto wie? Skinęła jej głową na powitanie, tak na wszelki wypadek. 
[Obrazek: tumblr_mymptkh0u41rpe379o1_500_by_owlyblue-dayuktr.gif]
Firrael
Samotnik
*

Gatunek:Złotokot afrykański Płeć:Samiec Wiek:Dorosły Towarzysz:Pustułka ciemna Liczba postów:152 Dołączył:Mar 2016

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 55
Zręczność: 55
Spostrzegawczość: 50
Doświadczenie: 35

17-06-2017, 20:28
Prawa autorskie: Vei, Inn, Ate/podpis (lineart): Lady-Tzi

Wejście na drzewo nie stanowiłoby dla złotokota większego problemu. Potrafił wspinać się po samym pniu, niczym przerośnięta wiewiórka. Jednak schodzenie w jego wykonaniu było nieco mniej sprawne. W zaistniałej sytuacji wolał więc pozostać na ziemi. Dobrze, że lampart postanowił to uszanować.
Już na wstępie zaplusował sobie u Firraela, gdy poprawił Anahel. Zupełnie, jakby czytał mu w myślach. Również uważał, że życie stadne jest raczej dla trawojadów. Tak działało to w dżungli. Poza nią formowanie grup wśród drapieżników było znacznie bardziej modne.
W milczeniu słuchał przemowy lamparta. Pysk miał skierowany najpewniej w jego pierś, a uszy poruszały się lekko, by dostosowywać się do tonu mówcy. Od samicy dowiedział się jedynie, że owo zgromadzenie będzie dotyczyło ochrony dżungli. Nie powiedziała, przed czym las powinien być chroniony. Czekał cierpliwie, aż starszy przejdzie do sedna, po którym złotokot będzie mógł stwierdzić, czy jest tym w ogóle zainteresowany.
Widocznie intuicja go nie zawiodła, kierując go pod drzewo. Inicjatywa w istocie dotyczyła tego, o czym marzył od dawna - oczyszczenia dżungli z aroganckich lwów. Wreszcie znalazł się ktoś, kto również dostrzegał w tym problem i w dodatku zamierzał coś z tym zrobić. Choć Firrael zazwyczaj unikał wszelkiego towarzystwa, perspektywa współpracy z lampartami coraz bardziej mu się podobała. Nie tylko będą dążyć do pozbycia się kudłaczy z dżungli, ale też nie będą mu zagrażać.
Wróg mojego wroga jest moim przyjacielem.
- Ten las to całe moje życie... - odezwał się chwilę po zakończeniu mowy lamparta. Przez chwilę wyglądał, jakby zamierzał rozwinąć tę myśl, ale potrząsnął głową. Nie będzie się rozczulał przy obcych. - Dla lwów to tylko kawałek ziemi, drobne urozmaicenie pośród nudnych równin. Wydaje im się, że wszędzie mają władzę, nawet tutaj. Dżungla straciła swój majestat. Trzeba go jej przywrócić.
Już zastanawiał się, co mógłby w tej sprawie zrobić. Dotąd wyrządzał lwom małe psikusy prowadząc ich w niebezpieczne miejsca. Niestety najczęściej wychodzili z tego żywi.
Jego uszy naraz zadrżały, namierzając nowe dźwięki. Ktoś się zbliżał. Pojawiły się dwie pantery. Jedna z nich miała ciężkie kroki i gdyby nie zapach (który też odbiegał lekko od lamparciego), Firrael pomyślałby, że to młody lew. O drugiej poinformowała go Jicho, która dostrzegła cętkowaną sierść z daleka. Robiło się tłoczno. Złotokot zamilkł na chwilę, trochę przytłoczony taką ilością nieznajomych.
[Obrazek: t2LmOVE.png]
THEME || VOICE
Noir
Konto zawieszone

Gatunek:Panthera onca palustris Płeć:Samiec Wiek:4 lata Liczba postów:60 Dołączył:Wrz 2016

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 60
Zręczność: 85
Spostrzegawczość: 50
Doświadczenie: 20

27-06-2017, 10:30
Prawa autorskie: OwlyBlue, Ki-Re, NaturePunk

Przyjemna fala ciepła zalała me ciało gdy Anahel odwzajemniła uśmiech. Bardzo byłem rad z tego, że się tu pojawiła. Musiałem jednak oderwać od niej wzrok gdy na horyzoncie pojawiła się nowa osobistość. Kolejna lamparcica, ciekawe czy tym razem to Visa ją skusił czy może jednak sama się tu znalazła dzięki dziwnemu zbiegowi okoliczności. Kiwnąłem ku niej łbem zachęcająco by mogła się odezwać.
Postanowiłem się jednak samemu przedstawić tym, którzy mnie jeszcze nie znali.
- Jestem Noir, jeden ze strażników dżungli. - Tu skierowałem swój wzrok na czarną panterę. - Visa, intruzi znowu naruszyli nasz teren, wiatr przyniósł mi obcą woń. Jednakże wezwanie tutaj uznałem za większy priorytet. Mam do końca zbadać tą sprawę czy może to zaczekać do końca zebrania?




Visa
Konto zawieszone

Gatunek:czarna pantera Płeć:Samiec Wiek:Wiek średni (8 lat) Liczba postów:204 Dołączył:Sie 2014

STATYSTYKI Życie: 94
Siła: 75
Zręczność: 75
Spostrzegawczość: 60
Doświadczenie: 56

02-07-2017, 02:44
Prawa autorskie: ja xd

Uśmiechnął się łagodnie w stronę Firraela mimo iż dobrze wiedział, że on tego nie zobaczy. Oczywiście cierpliwie podszedł do entuzjazmu Anahel, ale rad był, że pomysł się podobał. Wyglądało na to, że inicjatywa jego i Noira miała szanse powodzenia. 
- Dotychczas razem z Noirem wspólnie patrolowaliśmy dżunglę i uważam, że my, pantery, możemy strzec różnych rejonów dżungli jednocześnie a w razie zagrożenia możemy nawoływać po wsparcie tak jak to z Noirem robiliśmy do tej pory, jednakże tu obecne nowo przybyłe chciałbym uświadomić w naszym działaniu - mówił cały czas cierpliwym i łagodnym tonem. - Głównie do mojego gatunku kierować chciałem naszą inicjatywę bo mimo iż nie jesteśmy tak duzi jak lwy to siłą im dorównujemy, zwinnością i sprytem przerastamy. Uznałem więc, że bylibyśmy idealnymi obrońcami lasu, ale każdy ma prawo bronić swojej ostoi.
Przyjrzał się uważnie złotokotowi. Zdecydowanie widzenie ułatwiłoby mu zadanie ochrony dżungli, ale Visa był pewien, że musiał sobie jakoś radzić.
- Być może ty i twoja pustułka moglibyście wchodzić w miejsca, do których my nie jesteśmy w stanie - mówił zastanawiając się - z lotu ptaka mogłaby nam wiele powiedzieć o bezpieczeństwie okolicy. 
Oczywistym było, że zwrócił uwagę na pojawienie się Urazy. Poznał ją jakiś czas temu. Być może również była zainteresowana ochroną dżungli, a może chciała czegoś jeszcze innego...? 
Nie było mu dane długo zastanawiać się nad tym gdyż z zamyślenia wyrwał go jaguar. Spojrzał na niego i zmrużył brwi. 
- Zapach lwów? Kilku...? - sapnął głośno. Zamyślił się przez moment, ale bez dokładniejszych informacji nie mógł niczego konkretnego zdziałać. - Wypadałoby to sprawdzić. Jednakże wolałbym byś się do nich nie wtrącał, lepiej zrobisz jak przyjrzysz im się z daleka i dowiesz się o co chodzi. Później przyjdź tutaj i powiedz nam co udało ci się dowiedzieć... a tymczasem - rozejrzał się po zebranych - ...radzę spiąć się na drzewa albo schować się gdzieś. 
Anahel
Konto zawieszone

Gatunek:lampart Płeć:Samica Wiek:3 lata Liczba postów:28 Dołączył:Lut 2017

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 68
Zręczność: 72
Spostrzegawczość: 50
Doświadczenie: 5

02-07-2017, 03:13
Prawa autorskie: moje / gif z gugla

Tymczasem Anahel to słuchała tego co miał do powiedzenia Visa to spoglądała na młodszego z czarnych panter. Kiwała głową słysząc, że miałaby patrolować dżunglę i w razie czego informować o zagrożeniach. Uważała, że była w stanie to zrobić. 
Zamrugała kilka razy słysząc o lwach, była pewna, że Noir mówił o tych, których spotkała jakiś czas temu. Podniosła przednią łapę trochę tak jakby chciała zgłosić się do odpowiedzi. 
- Ja spotkałam kilka lwów parę godzin temu - oznajmiła - była tam ranna lwica, lwiątko i chyba dwójka samców, w tym medyk. Rozmawiałam z nimi i chciałam przynieść im wodę, żeby szybciej się stąd zabrali, ale potraktowali mnie jak intruza. 
Zamyśliła się.
- Jeden był dla mnie w miarę normalny - skrzywiła się. 
[Obrazek: tumblr_mymptkh0u41rpe379o1_500_by_owlyblue-dayuktr.gif]
Uraza
Konto zawieszone

Gatunek:lampart plamiasty Płeć:Samica Wiek:Dorosła Liczba postów:44 Dołączył:Cze 2016

STATYSTYKI Życie: 0
Siła: 74
Zręczność: 65
Spostrzegawczość: 51
Doświadczenie: 2

06-07-2017, 17:59
Prawa autorskie: Xiphosuras, Chotara

Kiwnęłam łbem nieznajomej samicy i czarnemu samcowi - czyżby jej partnerowi? - i lekko się uśmiechnęłam, widząc poznanego wcześniej Visę. Nie słyszałam, o czym lamparty rozmawiają ze złotokotem i wolałam nie podchodzić bliżej - nie obchodziły mnie ich prywatne sprawy. 
Usiadłam na ziemi, owijając ogon w okół łap i obserwując przechodzący nieopodal korowód mrówek z wystudiowaną obojętnością.
[Obrazek: uraza_by_salvathi-davquq9.png]
Noir
Konto zawieszone

Gatunek:Panthera onca palustris Płeć:Samiec Wiek:4 lata Liczba postów:60 Dołączył:Wrz 2016

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 60
Zręczność: 85
Spostrzegawczość: 50
Doświadczenie: 20

07-07-2017, 21:07
Prawa autorskie: OwlyBlue, Ki-Re, NaturePunk

Wysłuchałem co mają do powiedzenia. Trzeba było jednak to sprawdzić, prędzej czy później i tak mnie to czekało. Skinąłem Visie łbem i podniosłem się.
Nowa przybyszka nie zamierzała się odzywać, zostawię to jednak czarnemu lampartowi. Ja miałem teraz misję.
- Poradzę sobie, niedługo wrócę. - Chwile później mogli już tylko widzieć znikający czarny ogon wśród gęstwiny.






Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości