♫ Audycja 36 ♫


Wszystkie audycje znajdziecie na audycje.krollew.pl
Tygodniowy bonus
+5 opali


Otrzymuje Warsir!
  • Forum zostało zarchiwizowane i dostępne jest jedynie w wersji do odczytu - poza ShoutBoxem i tematami pozafabularnymi. Dziękujemy za wspólną grę!
  • Oficjalny kanał na discordzie - do kontaktu z graczami.
  • Stale aktywny pozostaje dział z pożegnaniami, gdzie każdy będzie mógł dopisać swoje.
  • NIE zgadzamy się na kopiowanie jakiejkolwiek części tego forum, także po jego zamknięciu.

    ~ Administracja Król Lew PBF (2006-2018)
Generator statystyk
Drzewo genealogiczne
Okres zbioru (1 porcja):
Cis pospolity
Wulkan Burgess Shale, Ognisty Las, Źródło Życia
Pogoda
1-15 września
21 °C
16 °C
16-30 września
23 °C
17 °C
Postać miesiąca:
Sierpień

Naiwny, strachliwy i delikatny. Lwie dziecko zagubione pośród sawanny, odnalazło ciepło rodziny w śnieżnym Cesarstwie choć niedawno spotkał nieświadomie prawdziwego ojca.
Cytat września
Nadesłany przez Vasanti Vei

Stężenie fanatyków księżyca na poziomie zerowym kazało mu się zastanowić, czy przypadkiem nie zabłądził.
Znajdziecie nas na:
Derion
Duch
*

Gatunek:lew Płeć:Samiec Wiek:zdechł, miał wtedy ok. 7 lat Znamiona:Stada ZG na lewym barku Tytuł fabularny:Znachor Liczba postów:964 Dołączył:Paź 2013

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 87
Zręczność: 75
Spostrzegawczość: 70
Doświadczenie: 44

#31
07-09-2014, 22:06
Prawa autorskie: av - Rag, obrazek w podpisie - Szczurzysława, ref - ja
Tytuł pozafabularny: VIP

Zaśmiał się krótkim fuknięciem i mrugnął, wyrywając z transu zapatrzenia. Powoli jego opustoszałą głowę zaczęły wypełniać nowe myśli, z każdą kolejną przybierając na sile i nie pozwalając na łatwe przegonienie się. Ich natłok nakazał Derionowi zmrużyć ślepia, zacisnąć wargi i wygiąć pysk w nieprzyjemnym grymasie - odbiciu jatki, która toczyła się w jego trzewiach.
Był winien Kahawianowi szczerość; wiedział o nim i jego przeszłości więcej, niż ten mógłby chcieć mu kiedykolwiek powiedzieć. Nie grali na równej stopie, Derion nigdy nie był w stu procentach szczery, zaciekle bronił granic swoich tajemnic, nie powstrzymywał pilnującego ich cerbera.
Ale jeśli chcesz... Dobrze, Dwugrzywy, więc chodź. Zawołam to bydle, trójgłowy strażnik będzie warczał, ale tak długo, jak będę trzymał dłoń nad jego karkiem, nie skrzywdzi cię. Ryzykujemy?
Jego serce, jak i oddech, gwałtownie przyspieszyły, w pysku zupełnie zaschło.
W kotle myśli wrzało, a żadne z połowicznie sklecanych zdań nie wydawało się odpowiednie, by przerwać nim ciszę.
- Nikomu nie powiesz.
Głupie, dziecinne, proste.
Kahawian
Dwugrzywy | Konto zawieszone

Płeć:Samica Liczba postów:1,101 Dołączył:Kwi 2013

STATYSTYKI Życie: 0
Siła:
Zręczność:
Spostrzegawczość:
Doświadczenie: 17

#32
07-09-2014, 22:15
Prawa autorskie: MadKakerlaken

Ryzykujemy.
W odpowiedzi mruknął cicho i pokręcił łbem.
-Chyba, że będziesz mnie o to wyraźnie prosił.
Pod groźbą ciężkiego łomotu.
Derion
Duch
*

Gatunek:lew Płeć:Samiec Wiek:zdechł, miał wtedy ok. 7 lat Znamiona:Stada ZG na lewym barku Tytuł fabularny:Znachor Liczba postów:964 Dołączył:Paź 2013

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 87
Zręczność: 75
Spostrzegawczość: 70
Doświadczenie: 44

#33
07-09-2014, 22:29
Prawa autorskie: av - Rag, obrazek w podpisie - Szczurzysława, ref - ja
Tytuł pozafabularny: VIP

Idąc za ciosem, nie dając sobie czasu na namysł niechybnie prowadzący do okręcenia się wokół własnej osi i ucieczki z podkulonym ogonem z pola bitwy, Derion zaparł się przednimi łapami o ziemię i dźwignął przednią częścią tułowia ociężale do pionu. Zesztywnienie pochwyciło w swoje twarde łapki każdy skrawek jego ciała. Lew wziął jeden głęboki wdech i wiedząc, że gdyby tylko wypuszczając go z płuc nie zabarwił go słowami nie zdecydowałby się na to już nigdy, absolutnie nigdy w życiu, oznajmił bez zająknięcia:
- Przeleciałem własną córkę i mam z nią dziecko.
Zacisnął oczy i przełknął ślinę. Dodał cicho, przezwyciężając zdrętwienie żuchwy:
- Ona o tym nie wie...
Powietrze stało się ołowiem.
- ...że jestem jej ojcem...
I zaległo na dnie derionowych płuc bardzo niemożliwym do udźwignięcia ciężarem.
- ...a z Ivy jest coś nie tak.
Masz mało czasu, Kahawianie. Właściwie tyle, ile roztrzęsionych łyków powietrza była w stanie złapać szeroko otwarta paszcza Deriona, zanim nie postanowi miast nimi, dławić się twoją posoką. Sekunda lub dwie, kiedy szafirowe ślepia przeskakiwały z jednego na drugi płomień ognistych ślepi naprzeciwko.
Kahawian
Dwugrzywy | Konto zawieszone

Płeć:Samica Liczba postów:1,101 Dołączył:Kwi 2013

STATYSTYKI Życie: 0
Siła:
Zręczność:
Spostrzegawczość:
Doświadczenie: 17

#34
07-09-2014, 22:48
Prawa autorskie: MadKakerlaken

Czerwone ślepia nawet na urywek sekundy nie znikały pod powierzchnią powiek. Sam czuł, jak i jego mięśnie zaczęły się mimowolnie napinać- czym prędzej zwolnił je i odetchnął spokojnie, dłużej wypuszczając powietrze niż poprzednio. Jego ciało miało być spokojne... przecież to ono jest odbiciem umysłu. Nie mógł dać mu nawet najmniejszej wskazówki. Jawne zdenerwowanie ich obu w niczym by nie ułatwiło sytuacji, prawdopodobnie źle by się ona skończyła.
Z każdym kolejnym zdaniem wcześniej przygotowany puzzel lądował w jego układance. Miał ją już przed nosem, w całości. Tyle że zaraz obok pojawiła się nowa, znacznie mniejsza.
-Wnioskuję, że wtedy ty o tym nie miałeś pojęcia.
Bo gdybyś wiedział, w życiu byś jej nie tknął. Raczej byś przepraszał za to że jesteś, aż dostałbyś w łeb...
Ogniste ślepia błysnęły iskrą zaniepokojenia.
- Co masz na myśli, mówiąc "nie tak"?
Dziecko to dziecko. Każde potrzebowało tego samego- ciepła, pomocy i obecności tych, których kocha...
Derion
Duch
*

Gatunek:lew Płeć:Samiec Wiek:zdechł, miał wtedy ok. 7 lat Znamiona:Stada ZG na lewym barku Tytuł fabularny:Znachor Liczba postów:964 Dołączył:Paź 2013

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 87
Zręczność: 75
Spostrzegawczość: 70
Doświadczenie: 44

#35
07-09-2014, 23:36
Prawa autorskie: av - Rag, obrazek w podpisie - Szczurzysława, ref - ja
Tytuł pozafabularny: VIP

- Co mam na myśli? CO MAM, do cholery jasnej, NA MYŚLI?! Tyle masz mi do powiedzenia? - i jad uderzył mu do głowy. - OCZYWIŚCIE KURWA ŻE NIE MIAŁEM POJĘCIA, ŻE PIEPRZĘ WŁASNE DZIECKO, KAHAWIAN, CHYBA MAM NA TYLE RESZTEK PIERDOLONEJ PRZYZWOITOŚCI, ŻEBY O CZYMŚ TAKIM NAWET NIE POMYŚLEĆ!!
Wziął dwa szybkie, płytkie wdechy i unosząc zad z ziemi, zaczął, spod maksymalnie uniesionych warg, błyskać zębami ponownie:
- Myślisz, że nie zastanawiam się nad tym? Że nie spędzam każdej pierdolonej nocy na zastanawianiu się, dlaczego nie odzywa się do nikogo słowem i dlaczego nie zachowuje się tak, jak inne lwiątka, dlaczego nie reaguje tak, jak inne, nie śmieje się, nie bawi, nie odpowiada?! Wmawiam sobie, że to nic, że zaraz z tego wyrośnie, ale jak co rano widzę, że NIC się nie zmienia, to BOJĘ SIĘ, ŻE JĄ STRACĘ, ŻE NIE BĘDĘ POTRAFIŁ JEJ ZROZUMIEĆ, ŻE NIE ODPOWIEM JEJ, KIEDY MNIE W KOŃCU ZAWOŁA.
Jeden chrapliwy wdech i zrysowany krzykiem głos rozciął gorące powietrze ponownie.
- Gdybym mógł cokolwiek zrobić, cokolwiek powiedzieć, wytłumaczyć się, GDYBYM MÓGŁ Z-Z-ZDECHNĄĆ POD ŁAPAMI MINO WIEDZĄC, ŻE CHOCIAŻ TAK MOGĘ ODPOKUTOWAĆ TO, CO ZROBIŁEM, NIE ZASTANAWIAŁBYM SIĘ ANI PIERDOLONEJ SEKUNDY DŁUŻEJ. Ale wyobraź sobie - wydobył się z jego gardła cień głosu, samo chrypnięcie - że nic, cokolwiek bym nie zrobił, nie zwróci jej ojca, którego nie miała, nie zmieni tego, że jestem największym skurwielem, jakiego znam. I NIE MOGĘ się do tego przyznać. NIE MOGĘ PRZED NIĄ STANĄĆ I WYTŁUMACZYĆ JEJ, ŻE KTOŚ JĄ DZISIAJ KOCHA. ŻE JEJ PIEPRZONA MATKA BYŁA TYSIĄCKROTNIE LEPSZA OD JEJ OJCA, KTÓRY WOLAŁ MIEĆ W DUPIE CAŁY ŚWIAT I WSZYSTKO, ZA CO POWINIEN ODPOWIADAĆ.
Zaczerpnął tchu, rysując powietrzem piekącą gardziel.
- A teraz skrzywdziłem ją jeszcze bardziej. Przekreśliłem wszystko. Nie mogę jej powiedzieć, jak było. Że teraz żałuję.
Żałuję przebiegło po głowie Deriona niczym żałosne echo krwistej, soczystej nienawiści, która wzbierała w nim na myśl o tym, co zrobił.
- Muszę dać jej żyć w przeświadczeniu - przymuszał się do ostatnich chrypnięć - że cały świat się od niej odwrócił, że nikt jej nigdy nie kochał. Na pewno nie ojciec, którego nie miała.
Raz jeszcze otworzył pysk, lecz zamiast rozdrapać go kolejnym wrzaskiem, zakręcił łbem powoli, odwrócił się od Kahawiana i uginając powoli tylne łapy, przechodząc do siadu, wsparł prawą skronią o pień niemego świadka całego zdarzenia, szemrzącej cichutko delikatnym listowiem akacji.
Kahawian
Dwugrzywy | Konto zawieszone

Płeć:Samica Liczba postów:1,101 Dołączył:Kwi 2013

STATYSTYKI Życie: 0
Siła:
Zręczność:
Spostrzegawczość:
Doświadczenie: 17

#36
08-09-2014, 00:16
Prawa autorskie: MadKakerlaken

Rdzawe uszy momentalnie legły płasko przy czaszce. W ślepiach błysnęła iskierka gniewu, a wraz z nią, pojawiła się chwilowa biel kłów. W ciszy wysłuchał wszystkich krzyków, modląc się w duchu, by sen małej był na tyle twardy, by nie musiała słuchać tego wszystkiego. Była na to za młoda. Stanowczo, za młoda.
-Więc przypomnij sobie w końcu własnej godności. Bo ciskanie mięsem w niczym ci nie pomoże.
Dźwignął się momentalnie na łapy i szybkim krokiem zmniejszył dzielącą ich odległość. Z trudem tłumił bulgoczącą w nim wściekłość.
- To ciągle dziecko jak każde inne. Chce być kochane, widzieć że się o nie troszczysz. To że ty tak ją widzisz, nie znaczy, że ona tak postrzega siebie. Dla niej jest to najpewniej normalne. Może więc zamiast zastanawiać się jaka nie jest, zobacz jaka jest? Czego najbardziej od ciebie potrzebuje, hm?! Młode posługują się bardziej mową ciała, niż słowem.
Parsknął i wstrząsnął łbem, zrzucając kosmyki z oczu, starając się uspokoić.
-A co jeśli ci powiem, że taka śmierć to akt największego tchórzostwa? Uciekasz przed problemami, zamiast stawić im czoła!
Westchnął i cofnął się o krok.
-Jest podobna do ciebie. Tak samo pewna siebie... momentami butna. Jest dorosła i nie potrzebuje już rodziców. Co najwyżej kogoś, do kogo mogłaby otworzyć pysk.
Cofnął się jeszcze krok. Zachrypniętym głosem zdołał wyrzucić z siebie jeszcze jedno zdanie.
- Ona nie potrzebuje ojca. Potrzebuje kogoś, kto jej wyjaśni to, co się stało. Bo zarówno ty, jak i jej córka... ona chyba z tym się jeszcze nie pogodziła.
Spojrzał w górę, oddychając powoli i tłumiąc myśli.
Derion
Duch
*

Gatunek:lew Płeć:Samiec Wiek:zdechł, miał wtedy ok. 7 lat Znamiona:Stada ZG na lewym barku Tytuł fabularny:Znachor Liczba postów:964 Dołączył:Paź 2013

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 87
Zręczność: 75
Spostrzegawczość: 70
Doświadczenie: 44

#37
08-09-2014, 00:36
Prawa autorskie: av - Rag, obrazek w podpisie - Szczurzysława, ref - ja
Tytuł pozafabularny: VIP

- Kahawian, ja nie mam siły się z tobą kłócić - oznajmił szeptem po wychwyceniu ostatniego słowa, które doszło zza jego grzbietu.
Dwugrzywy wiedział Wszystko i był Silny. Nie przepraszał i nie żałował, parł na przód, pozbierawszy się z gruzów rozpaczy i żałości, które raz poznawszy, odrzucił od siebie na dobre, na zawsze. Deriona raniło wszystko, co rdzawy wiedział bardziej, co wiedział w ogóle, co było dla niego oczywiste. Był wobec niego pchłą nie mogącą wytrwać w symbiozie z własnym bytem, całym sobą czuł, jak ze strony Kahawiana nie otrzymuje wyskamlanego w myślach zrozumienia, lecz pogardę. Kopniak. Wcale nie motywujący.
Złożył pod siebie przednie łapy, schował pod pierś i wyciągnął szyję, tak jak wzdłuż powalonego pniaka, tak teraz kładąc się obok akacji. Chciał czuć na swoim boku chropowatość jej kory, chciał czuć przy sobie czyjąkolwiek bliskość, chociażby pieprzonego drzewa.
- Odejdź ode mnie.
Jego mięśnie mimowolnie pochwycił spazm delikatnego spięcia, jakby przygotowywały się na odebranie ciosu w żebra.
Kahawian
Dwugrzywy | Konto zawieszone

Płeć:Samica Liczba postów:1,101 Dołączył:Kwi 2013

STATYSTYKI Życie: 0
Siła:
Zręczność:
Spostrzegawczość:
Doświadczenie: 17

#38
08-09-2014, 01:08
Prawa autorskie: MadKakerlaken

Ze zmarszczonym pyskiem przyglądał się czarnogrzywemu. Po raz kolejny w ciągu tego dnia go zaskoczył. I nie rozumiał. Znowu. Niczym słup stał za plecami granatowookiego. Dla niego sprawa wydawała się jasna... może dlatego, że to nie on był umoczony po czubek nosa. Swoje już przeszedł i w odróżnieniu od Deriona nie miał z kim porozmawiać.
Ogniste ślepia zniknęły na chwilę, by po ponownym pokazaniu się, emanować tym czystym spokojem.
I prawdopodobnie dlatego Derion mu zaufał. Morderca może był tym o bardziej krwawej i nieciekawej historii, ale nie był w stanie przejść tego etapu sam.
Jeśli nie pomoże lwisku się ogarnąć, ucierpi nie tylko on. Ale też i pozostała uwikłana w jego historię trójka...
Dlatego odezwał się powoli, walcząc z chrypą.
-To nie jest kłótnia, Derion.
Nadal wahając się, powoli położył się obok niego.
Nie z przodu. Nie z tyłu. Tak, aby ich barki znajdowały się w równej linii.
Starał się przywołać ton, który używał w rozmowie z Fedhą... który nawiasem nieco przypominał Deriona. Przynajmniej z zachowania... impulsywny, łatwo zamykający się w sobie...
Byli kumplami. Nie uczniem i mistrzem.
- To normalne, że się martwisz o córkę... jednak z czasem będziecie mogli spokojnie się porozumieć. Daj sobie chwilę, nie śpiesz się tak. Udowodniłeś, że potrafisz sobie radzić z dziećmi. A możesz mi wierzyć, że ona do najłatwiejszych nie należy.
Uśmiechnął się leciutko.
- A co do Mino... nie zmienisz już tego co się stało. Ale nadal masz wpływ na to, jakie będą wasze relacje. I do ciebie należy wybór, co z tym zrobisz. Bo ją na to nie stać.
Derion
Duch
*

Gatunek:lew Płeć:Samiec Wiek:zdechł, miał wtedy ok. 7 lat Znamiona:Stada ZG na lewym barku Tytuł fabularny:Znachor Liczba postów:964 Dołączył:Paź 2013

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 87
Zręczność: 75
Spostrzegawczość: 70
Doświadczenie: 44

#39
08-09-2014, 01:58
Prawa autorskie: av - Rag, obrazek w podpisie - Szczurzysława, ref - ja
Tytuł pozafabularny: VIP

- To mnie tak strasznie przerasta - wymamrotał, decydując się na ponowne, bardzo nieśmiałe uchylenie furtki. Chyba strzegący jej cerber był już zmęczony. - Ja...
Ugrzęzłe w gardle słowa nigdy nie znalazły drogi wyjścia. Można przypuszczać, że pogłoski o nich wplotły się w pełen rezygnacji szloch, który niepostrzeżenie opuścił derionowe gardło, lecz równie dobrym byłoby przypuszczenie o tym, że odnalazły one drogę ucieczki dzięki sabotującym Twardość i Zapalczywość Deriona łzom.
Wstyd był małym słowem na opisanie tego, z czym zmagał się nakładający na łepetynę łapy duży, silny i doświadczony życiem lew.
Nigdy nie płakał w ten sposób. Być może ostatnim razem, kiedy dopuścił się tego aktu, był kilkumiesięcznym lwiątkiem, któremu odebrano pierwszą samodzielnie upolowaną mysz. Być może był jeszcze młodszy.
Przechylił się powoli i z ociąganiem na drugą stronę, wsparł o bok Kahawiana na całej jego długości. Zdjął łapy w pyska, przyciągnął brodę bliżej piersi i zapatrzony do ostatniego momentu przed zamknięciem oczu zeszklonym łzami wzrokiem przed siebie, odwrócił głowę i wsparł się czołem o rdzawą łapę. Targnął nim bezgłośny spazm. I wbrew woli Deriona za roztrzęsieniem podążył kolejny, bardzo cichy i na siłę tłamszony sonet płaczu. Potrzebował dłuższej chwili na zebranie się w sobie.
Kahawian
Dwugrzywy | Konto zawieszone

Płeć:Samica Liczba postów:1,101 Dołączył:Kwi 2013

STATYSTYKI Życie: 0
Siła:
Zręczność:
Spostrzegawczość:
Doświadczenie: 17

#40
08-09-2014, 18:31
Prawa autorskie: MadKakerlaken

Pokręcił lekko łbem.
-Na razie tak to tylko wygląda...
Ze współczuciem przyglądał się przyjacielowi. Jeszcze nigdy nie widział Deriona w takim stanie... przebijało to tamtą akcję z grzybami, czy rozmowę o Manueli. Co mógł zrobić? To nie było małe kocię, któremu można było opowiedzieć bajkę, jak to łatwo się rozwiąże i jak kolorowo potem będzie.
Nieprzyjemne uczucie wzrosło, gdy granatowooki w końcu pękł i się rozkleił. Nawet nie drgnął, gdy samiec oparł się o niego.
Sam musiał spokojnie przemyśleć, co zrobić z tym fantem. Leżał zatem w kompletnej ciszy przerywanej szlochem czarnogrzywego. Gdy uznał, że temu udało się już trochę uspokoić, otarł się rudym pyskiem o jego kark.
Ogniste ślepia spojrzały łagodnie z oczywistym pytaniem.
Co teraz planujesz?
Derion
Duch
*

Gatunek:lew Płeć:Samiec Wiek:zdechł, miał wtedy ok. 7 lat Znamiona:Stada ZG na lewym barku Tytuł fabularny:Znachor Liczba postów:964 Dołączył:Paź 2013

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 87
Zręczność: 75
Spostrzegawczość: 70
Doświadczenie: 44

#41
09-09-2014, 15:13
Prawa autorskie: av - Rag, obrazek w podpisie - Szczurzysława, ref - ja
Tytuł pozafabularny: VIP

Na razie to wygląda strasznie.
W odpowiedzi na słowa Dwugrzywego Derion zaniósł się jeszcze intensywniejszym, jeszcze mniej kontrolowanym płaczem, z którego każdym kolejnym, coraz cichszym taktem, wyrzucał z siebie skumulowaną w przeciągu ostatnich miesięcy rozpacz. Nie chciał widzieć; spowita ciemnością przyszłość i konieczność stawienia jej czoła go przerażały, przesączały tłumionym już zbyt długo lękiem. Ucieczka była wyjściem instynktownym. Wypięcie piersi i wyjście naprzeciw rzeczywistości wymagały ogromnego wysiłku. Światło dnia stawiało przed nim wyzwania, którym czuł, że nie da rady podołać. Nie samemu. Nie w tym stanie.
Otworzył minimalnie ślepia i zacisnął zęby, nie chcąc przyznać się przed sobą samym do wdzięczności wobec gestu Kahawiana. Zgrzytnął kłami. Odwzajemnił dotyk lekkim przekręceniem łebka.
I nie chcąc podejmować nieudanych prób, uspokajał się długo, milczał, gnębił wewnątrz pragnieniem wypuszczenia na światło dzienne wszystkich swoich Strachów. Myślał. Dużo. Widział. Wszystkie swoje porażki. Manuelę, której w najmniejszym stopniu nie potrafił odwzajemnić tego, co od niej otrzymywał, ukochaną, która przyjmowała na siebie najmniej zasłużone i najbardziej celne z derionowych ciosów. Ivy, która całą swoją maleńką osóbką wykraczała poza wszystko, co znał, codziennie udowadniając, że na świecie jest więcej nieznanych lądów, niż Derionowi kiedykolwiek się wydawało, a po których nie potrafił stąpać razem z nią. Mino Eive, której winien był własne życie.

Gdy uznał, po czasie, który wydał mu się nieskończonym, że jest w stanie otworzyć pysk i dobyć z siebie nieprzerywanego szlochem głosu, w roztrzęsionym ruchu uniósł łeb do pionu i unikając ognistego spojrzenia, odpowiadał bardzo powoli i z namysłem, zachrypniętym, słabym głosem, na niezadane na głos pytanie:
- Chcę być lepszy. Każdego dnia lepszy niż wczoraj.
Nawet tak długi czas dany sobie na wyciszenie nie wystarczył, by wobec najgłębszej z derionowych obaw pozostawić go spokojnym. Jego broda zadrżała, a oczy zajaśniały szklistym blaskiem.
- Boję się, że jest za późno. Że nie dostanę następnej szansy...
Nie będąc w stanie wziąć swobodnego wdechu, dodał zduszonym głosem:
- ...od Manueli.
A bez niej nic nie ma sensu. Chociaż sam proszę, żeby ode mnie uciekła.
- Boję się, że Mino ją skrzywdzi. A ja nie będę w stanie ją o to winić.
Kahawian
Dwugrzywy | Konto zawieszone

Płeć:Samica Liczba postów:1,101 Dołączył:Kwi 2013

STATYSTYKI Życie: 0
Siła:
Zręczność:
Spostrzegawczość:
Doświadczenie: 17

#42
09-09-2014, 20:36
Prawa autorskie: MadKakerlaken

Pokiwał łbem i zwrócił go w stronę śpiącej Busary. Pysk samca wygładził się, a z jego piersi uleciało długie, spokojne westchnięcie. Mówiąc o tym co się działo i co planuje zrobić, nie robił tego dla rdzawego, co dla samego siebie. Czym innym jest rozmawianie ze sobą samym w myślach, a czym innym wyjaśnienie sprawy głośno. To że w końcu zmusił się do czegoś innego... już tym momencie zaczął pracę nad sobą. A reszta....
- Jeśli nie spróbujesz, nie będziesz wiedział. A skoro jest taka jak mówiłeś... powinno wam się udać.
Pysk wykrzywił mu się w niepewnym grymasie.
- Musisz przede wszystkim rozwiązać sprawę z Mino. Mania nie poczuje się swobodnie, jeśli będzie czuła, że ona może się w każdej chwili pojawić. Derion, ona ma sprawę do ciebie, nie do niej. I musisz to postawić jasno.
W międzyczasie dostrzegł, jak rudy kłębek rozwija się niepewnie, a mały łebek podniósł się powoli. Zamruczał cicho dając Busarze znać, że jest niedaleko. Po chwili kociak skierował chwiejne, zaspane kroki w ich stronę. Nie czekając na nic, wcisnęła się między łapy Kahawiana i poszła dalej spać.
Ognistooki uśmiechnął się lekko i przytulił ją mocniej do siebie.
Nie odrywając od niej wzroku, spytał się krótko.
-A mała?
Derion
Duch
*

Gatunek:lew Płeć:Samiec Wiek:zdechł, miał wtedy ok. 7 lat Znamiona:Stada ZG na lewym barku Tytuł fabularny:Znachor Liczba postów:964 Dołączył:Paź 2013

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 87
Zręczność: 75
Spostrzegawczość: 70
Doświadczenie: 44

#43
09-09-2014, 22:28
Prawa autorskie: av - Rag, obrazek w podpisie - Szczurzysława, ref - ja
Tytuł pozafabularny: VIP

Przytaknął Kahawianowi gardłowym pomrukiem i powolnym poruszeniem głową. Był wyprany z woli i praktycznie wolny od emocji; odbierał świat spod przymkniętych oczu i położonych na płask uszu, walcząc z niedobitkami wrzasków, krzyków i wszystkiego tego, czemu przed chwilą pozwolił sobą zawładnąć. Dopiero teraz mógł czegokolwiek słuchać i cokolwiek do siebie przyjmować. Jazgot ucichł, trójgłowy wilczak-strażnik padł martwy u łap Kahawiana, a Derion był mu za to wdzięczny.
- Mhm, muszę - bąknął niechętnie, kątem oka obserwując wpełzającą w kojec z rdzawych łap Busarę - porozmawiać.
Wziął jeden wdech niezrealizowany w słowach. Druga próba była już udana:
- Ona jej nie chce. Nie chce Ivy.
Stęknął cicho, odwracając głowę od Dwugrzywego. Przez zaciśniętą szczękę i zdrętwiały język nawet najcichsze słowa nie przechodziły zbyt łatwo. Zniekształcone niechęcią do ich wypowiadania, mimo wszystko opuszczały pysk Deriona, jedno za drugim, w swoim nierównomiernym, powolnym tempie:
- To mam na potwierdzenie - uniósł brwi i przechylił lekko łeb. Być może Kahawian się domyśli, że chodzi o blizny; szafirowooki w obecnym stanie umysłu nie mógł się zdobyć na nic bardziej dynamicznego. - Wyraziła się dosyć... jasno. Nie chcę tego drążyć. Nie w tej... sytuacji.
Przez chwilę wsłuchiwał się w ciszę i własny, szemrzący oddech, by finalnie zdobyć się na przypieczętowanie pewnej bardzo ważnej dla niego decyzji. Spuścił wzrok i wychrypiał:
- Nie myśl o tym, żebym powiedział Mino prawdę, nie zrobię tego. Tak będzie najlepiej.
Czy się zgodzisz, czy nie.
Kahawian
Dwugrzywy | Konto zawieszone

Płeć:Samica Liczba postów:1,101 Dołączył:Kwi 2013

STATYSTYKI Życie: 0
Siła:
Zręczność:
Spostrzegawczość:
Doświadczenie: 17

#44
10-09-2014, 21:17
Prawa autorskie: MadKakerlaken

Zmarszczył brwi zaskoczony.
-Jak matka może nie chcieć swojego dziecka?
Dla niego to było... niemoralne. Nienormalne. Jakim cudem? Przecież matka to pierwsza osoba, która obstaje za swoim dzieckiem, gotowa jest chronić dziecko za cenę własnego życia...
Jak Machozi...
Samiec potrząsnął łbem, starając się odgonić to nieprzyjemne nawiązanie. Czas z tym skończyć. Tyle czasu minęło, a jemu nadal łapy się trzęsą, gdy o tym sobie przypomina.
Czerwone ślepia przesunęły się z uwagą po bliznach Deriona. I musiał zauważyć pewną rzecz.
-Wiesz... gdyby chciała ci serio odpłacić, celowałaby w inne miejsca. Te szramy nie są piękne, fakt, ale sam przyznaj, skoro jest tak na ciebie wściekła, to mogłeś oberwać gorzej. A przez to myślę, że ona celowała na ślepo i na szybko.
Westchnął przeciągle i przymknął na moment ślepia.
- Myślę, że ona tak tylko zgrywa... ale mówisz dobrze. Na razie zostaw to w spokoju.
W milczeniu przetrawił ostatnie zdanie granatowookiego, po czym skinął minimalnie łbem.
- Nawet nie miałem zamiaru. Za późno na to. Niech będzie tak, jak było.
Derion
Duch
*

Gatunek:lew Płeć:Samiec Wiek:zdechł, miał wtedy ok. 7 lat Znamiona:Stada ZG na lewym barku Tytuł fabularny:Znachor Liczba postów:964 Dołączył:Paź 2013

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 87
Zręczność: 75
Spostrzegawczość: 70
Doświadczenie: 44

#45
10-09-2014, 21:53
Prawa autorskie: av - Rag, obrazek w podpisie - Szczurzysława, ref - ja
Tytuł pozafabularny: VIP

Skrzywił się i odwrócił pysk od Kahawiana. Jego ciałem targnęło kilka niekontrolowanych spazmów-pozostałości po płaczu. Słowa Dwugrzywego nie miały dla Deriona żadnego sensu; odbiegały hen daleko od prawdy, istoty rzeczy czy czegokolwiek, co można było nazwać sednem problemu. Lecz szafirowooki nie miał siły ani nawet chęci, by cokolwiek z tego, co bełkotało w jego głowie, wypuścić na światło dzienne.
Nie było cię tam, głupi, myślisz, że wiesz wszystko, a nie masz bladego pojęcia, czym jest policzek od zwykłej suki. Gorzej dla ciebie znaczyłoby z większą wprawą, podczas gdy ja ci mówię, że jej cios był najgorszym z możliwych; był szybki, wzięty pod wpływem impulsu, celny jak diabli. Wiesz, wiesz tak bardzo swoje Wszystko i myślisz, że są na świecie matki, ojcowie i ich dzieci. Ja ci mówię, mogę się mylić, lecz wędrowałem w życiu odrobinę i robiłem swoje, że poza tym możesz spotkać na swojej drodze mnie, Mino Eive, Ivy i nam podobnych - rozklekotane i niedoskonałe odwzorowania tego, co ty nazywasz moralną normą.
Pociągnął kilka razy na nosie i potarł go wierzchem łapy. Z ulgą wypuścił przez zęby zatęchłe powietrze, które wstrzymał zbyt długo w płucach. Gdy odwracał głowę w stronę przyjaciela, był pogodzony z faktem, że nie jest w stanie mu przekazać chociażby najmniejszego fragmentu z niewypowiedzianych odpowiedzi na to, z czym podczas całej ich rozmowy się nie zgodził. I był również wdzięczny. Cholernie, cholernie jak nigdy wdzięczny. Nikt inny nie starałby się tak bardzo, jak Kahawian.
- Dziękuję - odparł gorzko.
Leżał przez chwilę w bezruchu, z głową spuszczoną i oczami półprzymkniętymi w bezmyślnym pozorze zamyślenia. Oddychał chwilą wewnętrznego spokoju, wyciszeniem, które ogłuszyło go teraz przyjemnie, jak gdyby nigdy nic się nie wydarzyło.


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości