♫ Audycja 36 ♫


Wszystkie audycje znajdziecie na audycje.krollew.pl
Tygodniowy bonus
+5 opali


Otrzymuje Warsir!
  • Forum zostało zarchiwizowane i dostępne jest jedynie w wersji do odczytu - poza ShoutBoxem i tematami pozafabularnymi. Dziękujemy za wspólną grę!
  • Oficjalny kanał na discordzie - do kontaktu z graczami.
  • Stale aktywny pozostaje dział z pożegnaniami, gdzie każdy będzie mógł dopisać swoje.
  • NIE zgadzamy się na kopiowanie jakiejkolwiek części tego forum, także po jego zamknięciu.

    ~ Administracja Król Lew PBF (2006-2018)
Generator statystyk
Drzewo genealogiczne
Okres zbioru (1 porcja):
Cis pospolity
Wulkan Burgess Shale, Ognisty Las, Źródło Życia
Pogoda
1-15 września
21 °C
16 °C
16-30 września
23 °C
17 °C
Postać miesiąca:
Sierpień

Naiwny, strachliwy i delikatny. Lwie dziecko zagubione pośród sawanny, odnalazło ciepło rodziny w śnieżnym Cesarstwie choć niedawno spotkał nieświadomie prawdziwego ojca.
Cytat września
Nadesłany przez Vasanti Vei

Stężenie fanatyków księżyca na poziomie zerowym kazało mu się zastanowić, czy przypadkiem nie zabłądził.
Znajdziecie nas na:
Maya
Nieprzejednana | Konto zawieszone

Płeć:Samiec Liczba postów:547 Dołączył:Cze 2013

STATYSTYKI Życie: 0
Siła:
Zręczność:
Spostrzegawczość:
Doświadczenie: 99

#1
26-11-2014, 00:12

Maya czekała na nie, siedząc samotnie na Czarnej Skale. Rzeką płynęła pomarańczowa woda, splamiona zachodem afrykańskiego słońca. Lwice miały przed sobą obraz jasny, pełen sztampowego przekazu - widziały zamyśloną samicę w głębokiej zadumie, pełną dumy, doświadczenia i cholera wie czego jeszcze. Ale to była Maya: największa niewiadoma tego stada. Obraz nabierał nowego, innego znaczenia, równie nieuchwytnego, co postać na pierwszym jego planie.

Przyszły do niej, sprowadzone przez Kalani. Nie wiedziały, czego się spodziewać. Niektóre przyprowadziły ze sobą zdziwienie, może też podejrzliwość. Znalazłaby się też pewnie para oczu, która spoglądałaby na nią, jak na obcą, którą - po prawdzie - nigdy nie przestała być. Siedziała ponad nimi, przyglądała się im, powoli obracając łeb. Nie przywitała się z nimi, nie zeskoczyła, hołdując starym zasadom, które zdawała się wyznawać. Pełniła jednak tutaj tę samą rolę, co wcześniej Kalani - miała im wiadomość do przekazania. Delikatne skinienie głowy i właśnie to poporcjowane spojrzenie musiało im wystarczyć. Dla niektórych to był największy gest, jaki kiedykolwiek wypłynął ze strony tajemniczej lwicy.
Wszystkie jednak zupełnie nie spodziewały się tego, o co chodziło. Maya nigdy wcześniej nie wyszła z taką inicjatywą. Przybyły do niej jako grupa, z rzadka wymieniały ze sobą jakieś słowa, a teraz stały przed nią w ciszy, bijąc się zarówno ze swoimi myślami, jak i z samicą, która je prowokowała.

- Dobrze. - Powstał między nimi mur. Rósł sobie w ciszy, aż następne słowa zdradziły jego pęknięcia. Co było za nim? Straszna prawda, czy coś jeszcze gorszego? - Chcę dostać od każdej z was odpowiedź na pytanie. Oczekuję, że będzie szczera. Śmiało.
Maya zeszła powoli ze skały, po czym stanęła naprzeciw nich, mierząc je wzrokiem.
- Czego oczekujecie od tego stada? Czego od niego wymagacie? Co chcecie w nim osiągnąć?
Maya pytania zadawała powoli, z przerwami, bez pośpiechu. Dając do zrozumienia, że były w jakiś sposób Ważne. Pytania, które były Ważne wymagały odpowiedzi. Oczekiwała fali zdziwienia. Ale wciąż czekała na odpowiedzi na Ważne pytania. Wodziła spojrzeniem od jednej, do drugiej, czekając na czyjeś słowa.

Pytanie było nietypowe. Ale i nietypowa zrodziła je myśl. Kalani, Giza, Nyota - wszystkie spotkały się ze spojrzeniem Mai. Widziały jej stojące uszy, czekające na nie cierpliwie. I wszystkie znalazły się naprzeciw niej w dialogu, który od samego początku zdawał się być podejrzany.
Giza
Duch
*

Gatunek:lew Płeć:Samica Wiek:7 lat Liczba postów:307 Dołączył:Lut 2014

STATYSTYKI Życie: 99
Siła: 72
Zręczność: 80
Spostrzegawczość: 73
Doświadczenie: 55

#2
26-11-2014, 20:36
Prawa autorskie: av - Chotara,; podpis -Nataka

Cóż, musiała przyznać, że to wszystko było trochę dziwne. Z drugiej zaś strony nie widziała powodu, dla którego nie mogłaby przyjść na spotkanie z Mayą. Szara spoglądała kątem oka na Kalani a potem, gdy już wszystkie dotarły na miejsce jej wzrok powędrował wprost w oczy piaskowej, starszej lwicy, która je tu wezwała. Oczekiwała odpowiedzi, ale mogła na nią cierpliwie poczekać.
Padło też pytanie, niecodzienne i nietypowe. Samce raczej nie zadają tego typu pytań, po prostu uznają lwice za całkowicie zależne od nich. Giza poważnie zastanowiła się zanim odpowiedziała. Jej wzrok wodził po bliżej nieokreślonych punktach, potem skupił się na łapach a jej wyraz pyska był wciąż beznamiętny. Lekko mrużyła oczy. Potem podniosła łeb i spojrzała na Mayę.
- Oczekuję domu - powiedziała w końcu. - Rozsądnego władcy, bezpieczeństwa. - To chyba tyle. Nie musiała się jeszcze zastanawiać nad tym dlaczego dołączyła do Zachodnich Ziem. Namówił ją Ragnar, to fakt, ale poza tym to widziała wśród tych lwów niewymuszoną, naturalną siłę.
Kalani
Dobrotliwa | Konto zawieszone

Płeć:Samica Liczba postów:722 Dołączył:Lis 2013

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 80
Zręczność: 82
Spostrzegawczość: 67
Doświadczenie: 17

#3
26-11-2014, 20:45
Prawa autorskie: MadKakerlaken
Tytuł pozafabularny: VIP

Kalani nie widziała nic dziwnego w pytaniu zadaną przez lwice, która kazała jej zebrać wszystkie łowczynie ze stada Ragnara. Może dlatego, że już ran było jej z nią dane rozmawiać i poznać jej tajemniczy sposób mówienia i... bądź co bądź, nieco władczy stosunek do młodszych samic?
- Nie zabrzmi to zbyt ambitnie, ale chcę bezpieczeństwa i poczucia własnej wartości. Dla wszystkich - z trudem powstrzymywała się, by tutaj nie zerknąć kątem oka na Nyotę. - Żeby każdy z nas miał wpływ, co tutaj się dzieje. Odkąd tutaj jestem, nikt nie zapytał mnie o zdanie. Nie wiem, czy po prostu wszystko na Zachodnich Ziemiach jest pozostawione same sobie, czy moje poglądy są lekceważone... Ponadto pragnę świetlanej przyszłości dla mojej córki.
Deyne Nyota
Łagodna | Konto zawieszone

Płeć:Samica Liczba postów:440 Dołączył:Maj 2013

STATYSTYKI Życie: 0
Siła:
Zręczność:
Spostrzegawczość:
Doświadczenie: 69

#4
28-11-2014, 21:31

Dołączyła do zgromadzenia jako ostatnia. Po przywitaniu się cichutkim, miękkim mruknięciem, usiadła obok Kalani i spojrzała na Mayę. Była ciekawa, o co jej chodziło. Mimo że znajdowała się w gronie trzech, znacznie starszych od niej lwic, czuła się wśród nich spokojnie. Pytanie zielonookiej, beżowej lwicy zupełnie zbiło ją z tropu. Z niewyraźną miną wysłuchała Kalani i Gizy, aż przyszła jej kolej. Czego ona oczekiwała od stada...?
-Chcę silnego stada, zgranego i wspierającego się wzajemnie. Chcę, by Frigg była bezpieczna i szczęśliwa. To chyba wszystko.
O czym mogę głośno powiedzieć.
Zmusiła się do lekkiego, nieśmiałego uśmiechu. Gdzieś przed oczami przemknął jej obraz jej córki. Małej i niewinnej.... tak, tego chciała. Silnego stada zdolnego do obronienia małej, jeśli miałoby jej zabraknąć.
Maya
Nieprzejednana | Konto zawieszone

Płeć:Samiec Liczba postów:547 Dołączył:Cze 2013

STATYSTYKI Życie: 0
Siła:
Zręczność:
Spostrzegawczość:
Doświadczenie: 99

#5
29-11-2014, 00:16

// Przykro patrzeć, że wyniki ankiety takie niejednoznaczne.

Maya zaś słuchała każdej z uwagą sędziego. Siedziała ponad nimi, wyprostowana i skupiona na ich słowach, jakby rozdrabniała każde jedno na byle strzępek, byle dowieść swoich racji. Te jednak nie nadchodziły. Dopiero gdy Nyota skończyła mówić, wędrujące dotychczas między nimi spojrzenie zatrzymało się - na Gizie. To jej odpowiedź spodobała się jej najbardziej. Krótko, na temat. Nie zmieniało to jednak faktu, że wszystkie miały w głowie te same priorytety - i wszystkie były jednakowo ślepe. Widziała potencjał - raz większy, raz mniejszy. W każdym wypadku jednak warty podjęcia działania, z którym liczyła się od jakiegoś czasu.
Potem Maya zeskoczyła na ziemię przed nimi. Machnęła ogonem. Stanęła naprzeciw ich trójki.
- Wszystkie pomyślałyście z grubsza o tym samym. Ale wszystkie macie oczekiwania do stada, które nie istnieje.
W tej chwili stało się jasne, że ten dziwny dialog właśnie dobiegł końca. To już nie była rozmowa.
To była konfrontacja. Następne słowa lwicy jedynie utwierdzały w przekonaniu, że dały się złapać w wielką, groźną pułapkę, zastawioną od dłuższego czasu. Jakby idąc po śladach starej samicy wszystkie znalazły się w miejscu, w którym musiały zmierzyć się z sobą samą. Maya jedynie trzymała lustro, obosieczne niczym miecz.
- To nie jest stado. To jedynie banda lwów, które spotykają się, żeby ze sobą pogadać.

Samica zaczęła krążyć wokół nich, jak sęp.
- Gdybym miała do pomocy dwie lwice, które znam, zniszczylibyśmy tę grupę w dzień. Jak myślicie, od czego byśmy zaczęły?
Maya nie dała im czasu na odpowiedź. Wraz z rozwojem jej myśli, doświadczone kły samicy obnażały się coraz bardziej.
- Dorwałybyśmy was. Jedna po drugiej. Pozwoliłybyśmy Ragnarowi i Kahawianowi zwariować. A potem dorwałybyśmy i nich. Jak myślicie, dlaczego?
Maya wyprostowała się. Uszy miała po sobie, zębiska błyszczały złowrogo.
- Bo to nie jest stado! Każdy z nas, każda z nas wszędzie łazi sama! Kiedy ostatnio polowałyśmy razem, wszystkie? Gdzie ostatnio widziałyście Maoni? Co robi Kahawian, Ragnar i ten jeden, którego nawet nie pamiętam? Otieno? Kiedy ostatnio widzieliście ich walczących ze sobą? Kiedy ostatnio siedzieliśmy wszyscy w jednym miejscu? Nigdy!

Maya machnęła gwałtownie ogonem.
- Wszyscy jesteśmy sami. Gdyby miała nas zaatakować trójka lwic z mojego stada, nawet ja nie byłabym w stanie nikogo obronić. Bo wszyscy bylibyśmy sami. Padałybyśmy jedna po drugiej. Nawet, gdybyśmy miały się bić razem, czy zauważyłybyście, jak jedna upada? Co wy wiecie o sobie nawzajem? Czy kiedykolwiek spędziłyście razem choć jedną noc i choć jeden dzień? Intruzi łażą po naszych ziemiach, a gówno się dzieje, żeby to zmienić!
Samica uspokoiła się na moment, zamilkła. Powolnym, statecznym niemal krokiem łaziła dookoła nich, między jedną, a drugą, nie pozwalając im zakorzenić się zbyt długo w jednym miejscu. Brwi miała ściągnięte, ślepia poważne, zaś wyraz pyska aż ociekał złością, może nawet determinacją.

W końcu zatrzymała się. Usiadła, znów naprzeciw nich. Wzięła głęboki oddech.
- Nie jesteście głupie. Nie jesteście słabe. Musicie w końcu jakoś dawać sobie radę same. Ale jesteście ślepe, że jeszcze nie wpadłyście na to, że tego stada nie ma. Ja też nie jestem w stanie wszystkiego robić sama. Wezwałam was tutaj, żeby dowiedzieć się, czy marnuję swój czas, czy coś jeszcze zrobię, zanim...

Wyprostowała się jeszcze raz. Nie podjęła myśli.
- Mogę z was zrobić stado. Mogę was nauczyć polować w grupie. Razem byłybyśmy w stanie znieść o wiele więcej, niż każda z osobna.
Dźwignęła się z ziemi. Podeszła do nich. I otarła się o nie - o każdą jedną z osobna. Powoli, lecz stanowczo. Nie przestała mówić.
- Wszystko, czego oczekiwałabym w zamian to siła waszych mięśni, ciepło waszego oddechu i zapach waszego towarzystwa. I tego powinnyście oczekiwać ode mnie i od siebie nawzajem, jeśli mamy stworzyć to stado, o którym marzycie. Jeśli nie, będziecie musiały radzić sobie same.
Kalani
Dobrotliwa | Konto zawieszone

Płeć:Samica Liczba postów:722 Dołączył:Lis 2013

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 80
Zręczność: 82
Spostrzegawczość: 67
Doświadczenie: 17

#6
29-11-2014, 18:17
Prawa autorskie: MadKakerlaken
Tytuł pozafabularny: VIP

Szczerze mówiąc, Kalani bardziej poczuła się zastraszona niż zmotywowana do zjednoczenia. Dlaczego miałby ktoś ich atakować? Nie stali nikomu na drodze, żyli własnym życiem, nie zawadzali nikomu. Zauważyła, że w Krainie Czterech Stad (a właściwie trzech, o ile była dobrze poinformowana) każdy siedzi na swoim skrawku ziemi. Dlaczego miałoby się to zmienić? Położyła uszy wzdłuż głowy i spuściwszy łeb, zahaczyła bursztynowym spojrzeniem o kawowe palce.
Wbrew temu co powiedziała Maya, Kalani stwierdziła, że jest głupia.
Deyne Nyota
Łagodna | Konto zawieszone

Płeć:Samica Liczba postów:440 Dołączył:Maj 2013

STATYSTYKI Życie: 0
Siła:
Zręczność:
Spostrzegawczość:
Doświadczenie: 69

#7
20-12-2014, 19:53

Jej szczęka opadała coraz niżej, a jej serce waliło coraz mocniej, wraz z kolejnymi zdaniami wypowiadanymi przez Mayę. Skrywana głęboko w sercu zgoda z jej słowami walczyła z poczuciem odpowiedzialności i lojalności wobec Ragnara. Co wygra? Prawda czy miłość? W końcu sapnęła, a stanowczy wyraz pojawił się na jej pysku.
- Ragnar i Kahawian robią co mogą. Patrolują, obserwują. Obaj mają też własne rodziny, z którymi muszą spędzać czas. Ćwiczą sami, a ten o którym mówisz... widziałam go raz. Najwidoczniej odpadł.
Spojrzała krótko na Kalani, szukając jej wsparcia w tej kwestii. Przecież chodziło o jej partnera.
- Poza tym Maya... mamy wspólne legowisko, termiterię i tam śpimy. Tylko ciebie nigdy tam nie ma. Czemu więc tak mówisz? A intruzi... jest tylko jedna lwica, która nie daje mi spokoju. Ale z nią wkrótce się rozprawię, więc nie ma o czym mówić. I to wszystko. Jeden intruz przeciwko całemu stadu.
Zamilkła na kilka minut, widać jednak było, że chce coś jeszcze dodać. Chciała wszystko sobie poukładać.
-Doskonale wiesz, że możesz na mnie liczyć w kwestii wspólnych polowań i spędzanego czasu. Ale nie mów, że to stado nie istnieje. Przeżyło więcej, niż jakiekolwiek inne w tej krainie.
Maya
Nieprzejednana | Konto zawieszone

Płeć:Samiec Liczba postów:547 Dołączył:Cze 2013

STATYSTYKI Życie: 0
Siła:
Zręczność:
Spostrzegawczość:
Doświadczenie: 99

#8
20-12-2014, 22:01

W jednym Nyota miała rację - tak bardzo, że coś aż ukłuło Mayę w piersi. Miejsce bólu bardzo szybko zajął jednak dodatkowy oddech. To był temat, którego nie mogła podjąć - a tyczyło się to wspólnego spędzania czasu. Tam, gdzie był Ragnar ona bała się przebywać. Tak, to był dobry powód. Wystarczająco dobry, by był nim od samego początku - a nie był. Wcześniej między nią a pozostałymi zawsze był mur. Teraz było jakby coś więcej.
- Tak? - Zareagowała więc na odpowiedź Nyoty. Nie poruszała swoich wątpliwości co do Ragnara, jeszcze nie był na to moment. Nie ufała im, a one nie ufały jej. Lepiej było dla wszystkich, by upłynęło trochę czasu, nim w ogóle zastanowi się nad udzieleniem im tych wiadomości.
Na jej ostatnie słowa jednak Maya od samego początku miała szczerą odpowiedź. Tak szczerą, że aż uśmiechnęła się do Nyoty. Krzywo, bo krzywo, ponuro, bo ponuro - ale jednak był to szczery uśmiech. Szybko jednak zrzedł, a jego miejsce zastąpiła zimna powaga.
- I o to mi chodzi. Przeżyło więcej, niż inne stada. A z mojej perspektywy nie mam pojęcia jak i dlaczego.
Obniżyła nieco łeb, dalej patrząc na Nyotę.
- Na to pytanie szukam odpowiedzi i szukam jej w was. Jedyne, co spodziewam się usłyszeć, że tamte czubki z Lwiej Ziemi i... ci inni nie są wielką konkurencją. Powinnyśmy przynajmniej polować razem. I ćwiczyć razem. Żeby faktycznie były powody, dlaczego to stado jeszcze istnieje.
Było coś ekscytującego, pompującego zupełnie inny rodzaj krwi przez jej ciało w rozmawianiu z tymi lwicami. W staniu naprzeciw nich, w oglądaniu ich młodych, niedoświadczonych ciał, w spoglądaniu w ich oczy, nieraz zdziwione i pozbawione zrozumienia, w kiwające się ogony. Były jak lwiątka, ciągle potrzebujące nowej wiedzy. Ona chciała dać im tę wiedzę, chciała im przewodniczyć - w ten sposób byłaby w stanie osiągnąć coś, zanim uzna, że nadszedł czas.
- Powiedziałam, co miałam do powiedzenia. Dajcie mi odpowiedź, albo śmiało odejdźcie i nie marnujmy więcej czasu.
Giza
Duch
*

Gatunek:lew Płeć:Samica Wiek:7 lat Liczba postów:307 Dołączył:Lut 2014

STATYSTYKI Życie: 99
Siła: 72
Zręczność: 80
Spostrzegawczość: 73
Doświadczenie: 55

#9
25-12-2014, 04:56
Prawa autorskie: av - Chotara,; podpis -Nataka

Giza słuchała w milczeniu całego kazania, które urządziła im Maya i... o dziwo, wbrew pozostałym lwicom nie odniosła się do jej zdania negatywnie, wręcz przeciwnie, ale na razie milczała. Bez żadnego oporu przyjęła bliskość starszej. O taką właśnie chodziło w lwim stadzie. Tak uważała Giza. Spokojnie usłuchała wątpliwości Kalani i Nyoty. Uważała, że to jednak Maya miała rację, w znacznej mierze. Spojrzała w oczy starszej, piaskowej lwicy. Nie liczyła na nagły cud i telepatię, zamierzała się odezwać. W końcu.
- Nie widzicie tego - powiedziała nagle. - Bo się tu zasiedziałyście.
Ta krótka wypowiedź Gizie by wystarczyła, ale zdawała sobie sprawę z tego, że będzie musiała wytłumaczyć swój pogląd. Obrzuciła spojrzeniem zebrane lwice.
- Nawet nie masz pojęcia, Nyota, jak długo szukałam lwic do wspólnych łowów zanim odbyłyśmy ostatnio swoje. Poza tym, posiadanie terenów przeznaczonych do wspólnego spędzania czasu zioną dla mnie pustką. Jestem trochę zawiedziona, bo przyszłam na świat w stadzie, gdzie wszyscy z grubsza byli przy sobie. Lwice spędzały ze sobą dnie i noce, razem zajmowały się lwiątkami. A tu? Nyota, mówiłaś, że masz młode, ale jeszcze ich nie widziałam. Mimo, że właściwie spędziłyśmy ze sobą cały dzień.
Sapnęła i usiadła.
- A samców widziałam trzech i tylko przelotnie. To Ragnar namówił mnie do dołączenia, ale od tamtej pory nie widziałam go ani razu. Poza tym z Otieno też straciłam szybko kontakt. Tak być nie powinno. Tam gdzie są lwice powinien być też chociaż jeden samiec. Dwóch patroluje a jeden pilnuje stada. Tak powinno być. Nie wiecie tego, bo dawno o tym zapomniałyście żyjąc tutaj. Czy wy w ogóle czujecie się przywiązane do przywódcy? Ja tak na prawdę nawet go nie znam.Jedno spotkanie o niczym nie świadczy jak dla mnie.
Spojrzała na Mayę zmieniając wyraz pyska z beznamiętnego na nieco bardziej przyjazny.
- Jak dobrze rozumiem, Maya oferuje nam rodzinę, stado a nie kilka przypadkowych lwów na tym samym terenie. Może jestem tu za krótko, jestem zbyt świeżą krwią, ale widzę też inaczej niż wy. Jak na razie, nawet nie czuję, że mogłabym się spełnić w tym stadzie jako lwica. Łowczyni, wojowniczka, matka, ciotka. Ja też mam już swoje lata a nie miałam ani razu potomstwa i niestety uważam, że przebywanie w tym stadzie nie pomoże mi wypełnić tej pustki.
Giza miała też w pamięci, że była dwa razy gotowa stanąć w obronie młodszej Nyoty, ale nie czuła tej pewności, że ona czy też Kalani zrobiłyby to samo dla niej.
Kalani
Dobrotliwa | Konto zawieszone

Płeć:Samica Liczba postów:722 Dołączył:Lis 2013

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 80
Zręczność: 82
Spostrzegawczość: 67
Doświadczenie: 17

#10
25-12-2014, 15:27
Prawa autorskie: MadKakerlaken
Tytuł pozafabularny: VIP

Tymczasem kawowa zastanawiała się, czy budowanie sojuszu opartego tylko na słowach i zapewnieniach miało jakiś sens. Nie wyglądało na to, by między tymi lwicami pojawiły się jakiekolwiek ciepłe słowa i rodzinne gesty. Wspólny cel - ochrona i polowania - były w stanie je zjednoczyć, ale niepewnie i nie na dłuższą metę.
- Wiemy o tym, jak powinno być - bąknęła w końcu Kalani, słysząc, jak błękitnooka oskarża ją i Nyotę o niewiedzę - Ale patrole to domena samców i przywódca winien mieć nad tym wszystkim pieczę, więc nie nasza była w tym sprawa. Pomysł Mayi już wczoraj przypadł mi do gustu i jestem skłonna wspólnie budować nasz... sojusz, że tak to nazwę. Sojusz w stadzie, które istnieje praktycznie tylko z nazwy. Jeśli uda nam się coś razem stworzyć, będziemy miały przewagę nad resztą lwów zamieszkujących Zachodnie Ziemie - i podejrzewam, że nad resztą też.
Przeleciała bursztynowym spojrzeniem po towarzyszkach i nieco spuściła łeb.
- Mam jednak obawy co do tego, czy uda nam się zrobić coś więcej, niż tylko utworzyć grupę do polowań i opieki.
Kalani miała nadzieję, że nie będzie musiała rozwijać swojej myśli. Nyotę znała już od jakiegoś czasu, były dla siebie jak dwie siostry - słuchały swoich żali, radowały się wspólnie, wymieniały pieszczotami. Powoli zaczynała nazywać to przyjaźnią, bo znała ją tylko z tej ciepłej, pieszczotliwej strony. Nie bardzo wierzyła w to, by połączyła też i ją z Mayą lub Gizą. Ta pierwsza nie wyglądała na zbyt wylewną, a i według kawowej starała się je zdominować, nie budować więź opartą na równości. Giza była na razie dla niej wielką niewiadomą, aczkolwiek zrobiła na niej wrażenie chłodnej, "konkretnej" lwicy.
Deyne Nyota
Łagodna | Konto zawieszone

Płeć:Samica Liczba postów:440 Dołączył:Maj 2013

STATYSTYKI Życie: 0
Siła:
Zręczność:
Spostrzegawczość:
Doświadczenie: 69

#11
25-12-2014, 23:33

Tym razem to ona siedziała w ciszy, wsłuchując się w głosy zgromadzonych tu lwic. I z każdą chwilą czuła, jak emocjonalna walka w jej duszy przybierała na sile. Jednak już nie miała na tyle siły, by nadal tak twardo stać przy swoich poprzednich słowach. Wierzyła, że jej stado jest na tyle silne, by poradzić sobie z przeciwnościami. Przecież już kilkukrotnie przez to przechodziło. Ale ona sama... czuła, że nie umie zbyt wiele. Umiała tyle ile każda lwica w jej wieku. Ot przeciętny szarak. A jej zależało, by być... umieć coś ponad. I może dzięki tym lwicom właśnie jej się to uda. Nie chciała też się kłócić z Gizą. Z resztą, była znacznie młodsza od nich. Zabolało ją jednak zdanie o przywiązaniu do przywódcy. Gdyby tylko wiedziały... cień smutnego uśmiechu pojawił się na jej pysku. A ona sama zatopiła się w swoich niekoniecznie przyjemnych myślach.
Zdecydowała się jednak tylko cicho skwitować całą rozmowę.
-Jeśli nie spróbujemy, nie przekonamy się.

//Wybaczcie, nie mam zbytnio pomysłu, a nie chcę blokować ruchu.//
Maya
Nieprzejednana | Konto zawieszone

Płeć:Samiec Liczba postów:547 Dołączył:Cze 2013

STATYSTYKI Życie: 0
Siła:
Zręczność:
Spostrzegawczość:
Doświadczenie: 99

#12
26-12-2014, 20:06

Maya pozwoliła tej rozmowie podzielić się na dwie pomniejsze. Siedziała tylko naprzeciw nich, słuchając nawiązującego się z inicjatywy Gizy dialogu. Stwierdzenie, że jej zaimponowała było może nieco zbyt silne - zresztą, Maya nigdy nie była dobra w wysławianiu się - jednak nie dało się ukryć, że szara lwica zaskarbiła sobie jej sympatię. Pamiętała ją ze Skały Skazy, tuż przed tym, jak zaczęły się dziać dziwne rzeczy. Ostrzegła wtedy zarówno Mirrę, jak i właśnie ją, wyraźnie wskazując im ich miejsce. Giza posłuchała - nie odezwała się ani słowem. Teraz do tego okazywało się, że była w stanie spojrzeć na sprawy szerzej także podczas zwykłej rozmowy, a nie tylko tej prowadzonej przeciwko niej. Chociaż Maya poświęciła jej spojrzenie, nie dała jej uśmiechu ani niczego innego. Pochwalenie jej za to, że ma odrobinę rozsądku było ostatnim kretyństwem - co nie zmieniało faktu, że Giza zyskała w jej oczach sporo. Pozwoliła Nyocie i Kalani mieć swoje obawy, pozwoliła nawet Gizie - nie zamierzała jednak w żaden sposób ich kontrować. Zapamiętała je jednak wszystkie.
Odezwała się dopiero wtedy, gdy wszystkie z lwic skończyły mówić. Wyciągnęła z ich dialogu kilka wniosków, jednak nie zamierzała teraz się nimi dzielić. Musiała wszystko w spokoju poukładać. A potem spędzić trochę czasu z Naemą.
- Od czego waszym zdaniem powinnyśmy zacząć? - Zapytała statecznie. Chciała usłyszeć ich zdanie, mimo, że sama sobie dała już odpowiedź.
Giza
Duch
*

Gatunek:lew Płeć:Samica Wiek:7 lat Liczba postów:307 Dołączył:Lut 2014

STATYSTYKI Życie: 99
Siła: 72
Zręczność: 80
Spostrzegawczość: 73
Doświadczenie: 55

#13
26-12-2014, 22:36
Prawa autorskie: av - Chotara,; podpis -Nataka

- Tak, patrolami zajmują się samce - przyznała - ale nie wszyscy na raz. Gdzie jest ten, który powinien właśnie czuwać nad stadem? I powiedzcie mi, kiedy ostatnio polowałyście na grubszego zwierza? W większej grupie?
Nie rozumiała usprawiedliwiania tych leniwych kocurów. Chodzili swoimi ścieżkami jak samotnicy i załatwiali swoje sprawy. I płodzili kocięta, jak się okazuje, bo domyślała się, że Nyota ma Frigg z jednym z tutejszych samców. Jednak to nie po lwiemu, żeby całe stado łaziło gdzie chciało, włączając w to lwiątka. Pamiętała z czasów, gdy mieszkała w swoim pierwszym i ostatnim jak dotąd stadzie, lwice spędzały ze sobą cały czas i naturalną koleją rzeczy stawały się sobie bliższe, jednak Giza zaczęła mieć obawy. Nie wiedziała czy to dobrze już na starcie włączać w to jednostki, które są sceptycznie nastawione do tej naturalnej zasady. Dlaczego Kalani nie była pewna "co potem"? Giza uważała, że z takim podejściem nie da się zbudować więzi, która zdecydowanie wzmocniłaby ich grupę.
- Musimy się poznać - powiedziała. - Musimy zapolować, niech każda pokaże siebie. Ale musimy to zrobić w grupie, tylko tak dowiemy się, czy jesteśmy w stanie współpracować. Okaże się wówczas, czy myślimy o wspólnocie czy może o sobie samych. I nie zbudujemy więzi rodzinnej, jeśli nawet nie spróbujemy ze sobą przebywać, rozmawiać, trenować. To będzie wymagać zaangażowania.
Nie miała zbytniego doświadczenia w życiu stadnym. W około 4 lata spędziła w samotności, ale doskonale pamiętała jak funkcjonowało jej stado, swoją matkę, ciotki. Samców było więcej niż tu, każdy miał jakieś zadanie, ale nigdy nie zabrakło króla, który od popołudnia aż do rana spędzał czas ze stadem i miał na wszystko oko. Patrolowali inni, mógł sobie na to pozwolić, późnym ranem i aż do popołudnia przechadzał się po krainie i zajmował swoimi obowiązkami. Ale na pierwszym miejscu było stado.
Kalani
Dobrotliwa | Konto zawieszone

Płeć:Samica Liczba postów:722 Dołączył:Lis 2013

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 80
Zręczność: 82
Spostrzegawczość: 67
Doświadczenie: 17

#14
26-12-2014, 23:04
Prawa autorskie: MadKakerlaken
Tytuł pozafabularny: VIP

- I musimy rozmawiać - wtrąciła się wreszcie - Nie zostawiać trudnych spraw ciążących nam na sercu. Mamy sobie ufać i pomagać, żeby zbudować trwalszą więź.
Nie była do końca pewna, czy lwice pojmują, o co jej chodziło. Samo polowanie nie pozwalało przecież na poznanie osobowości, co najwyżej na odnalezienie swojego miejsca w grupie. Kalani wydawało się, że tylko ona chciałaby stworzyć rodzinę, nie stado. Tego na tych ziemiach brakowało jej najbardziej i nawet obecność Kahawiana nie dawało jej poczucia wspólnoty i ciepła, które miała w matczynych stronach. Im raczej chodziło tylko o czysty, sztywny mechanizm.
Rozmowa chyba była zakończona - chyba, że Maya miała w zanadrzu jeszcze wiele swoich tajemniczych pytań. Łypnęła kątem oka na Nyotę i uśmiechnęła się przyjaźnie do niej, polikiem otarłszy się o jej jasne lico. Normalnie zaproponowałaby jej, by na czas wspólnych polowań Kahawian zajął się ich córkami, ale po tym, co wczoraj od niego usłyszała, wolała, by Deyne trzymała swoją "pociechę" z dala od Busary. Jeśli z łap Frigg miałaby zdarzyć się jej krzywda, nie zawahałaby się mocno zareagować. Nie dość, że nadszarpnęłaby relację między nimi, to jeszcze podpadłaby zapatrzonemu w córkę szaremu.
Deyne Nyota
Łagodna | Konto zawieszone

Płeć:Samica Liczba postów:440 Dołączył:Maj 2013

STATYSTYKI Życie: 0
Siła:
Zręczność:
Spostrzegawczość:
Doświadczenie: 69

#15
26-12-2014, 23:35

Przekręciła minimalnie łeb.
-Myślałam, że mogłybyśmy zacząć już jutro rano. Pewnie lepiej byłoby zacząć już dziś... ale chyba każda z nas potrzebuje czasu, żeby się do tego przygotować. Może od wspólnego treningu? Polowanie jest zbyt ryzykowne. A tak dowiedziałybyśmy się, co umiemy. Choć ja widziałam was wszystkie w akcji.
Przesunęła spojrzeniem po lwicach i każdej posłała przyjazny uśmiech. Każda z nich była dobra, ale miała nieco odmienny styl. Wiedziała, że Maya i Kalani kiedyś przewodziły grupami łowieckimi. Nie do końca wiedziała, jak to było z Gizą, ale w końcu polowała u jej boku i wiedziała, że również miała talent.
Z pomrukiem podzięki przyjęła pieszczotę Kalani, po czym spojrzała na szarą. Jeśli miały być wobec siebie szczere...
-Giza... Kalani i Maya wiedzą o mnie całkiem sporo. Na razie to co powinnaś wiedzieć, to to, że Frigg to córka Ragnara. I mała najczęściej przebywa w jego towarzystwie.
A o tym, jak cholernie bolało to, że miał ją w nosie, wolała nie mówić. I tak prędzej czy później się wygada. Widać potrzebowała sióstr, żeby z nimi rozmawiać... sama nie dawała powoli sobie z tym rady. Westchnęła cicho i skierowała spojrzenie smutnych ślepi na Mayę. W zasadzie... to chyba już obrała ją za liderkę tego zgrupowania.
-Mayu... a ty? Od czego według ciebie miałybyśmy zacząć?


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości