♫ Audycja 36 ♫


Wszystkie audycje znajdziecie na audycje.krollew.pl
Tygodniowy bonus
+5 opali


Otrzymuje Warsir!
  • Forum zostało zarchiwizowane i dostępne jest jedynie w wersji do odczytu - poza ShoutBoxem i tematami pozafabularnymi. Dziękujemy za wspólną grę!
  • Oficjalny kanał na discordzie - do kontaktu z graczami.
  • Stale aktywny pozostaje dział z pożegnaniami, gdzie każdy będzie mógł dopisać swoje.
  • NIE zgadzamy się na kopiowanie jakiejkolwiek części tego forum, także po jego zamknięciu.

    ~ Administracja Król Lew PBF (2006-2018)
Generator statystyk
Drzewo genealogiczne
Okres zbioru (1 porcja):
Cis pospolity
Wulkan Burgess Shale, Ognisty Las, Źródło Życia
Pogoda
1-15 września
21 °C
16 °C
16-30 września
23 °C
17 °C
Postać miesiąca:
Sierpień

Naiwny, strachliwy i delikatny. Lwie dziecko zagubione pośród sawanny, odnalazło ciepło rodziny w śnieżnym Cesarstwie choć niedawno spotkał nieświadomie prawdziwego ojca.
Cytat września
Nadesłany przez Vasanti Vei

Stężenie fanatyków księżyca na poziomie zerowym kazało mu się zastanowić, czy przypadkiem nie zabłądził.
Znajdziecie nas na:
Giza
Duch
*

Gatunek:lew Płeć:Samica Wiek:7 lat Liczba postów:307 Dołączył:Lut 2014

STATYSTYKI Życie: 99
Siła: 72
Zręczność: 80
Spostrzegawczość: 73
Doświadczenie: 55

#16
24-06-2015, 03:11
Prawa autorskie: av - Chotara,; podpis -Nataka

- Zaimponować mnie? - Prychnęła Giza czując rosnące rozbawienie. Pytanie Saixa było chyba kolejnym krokiem do rozmącenia ogólnego napięcia w relacjach z szarą lwicą. Może wcale nie była taka sztywna, za jaką można było ją wziąć na początku? Choć nadal sprawiała wrażenie takiej, z którą mimo wszystko lepiej nie zadzierać. No cóż, miała pazur i dosłownie i przenośnie.
- To chyba byłoby najtrudniejsze wyzwanie w twoim życiu - żachnęła się. - Nie zaimponuje mi byle książątko - kąciki czarnych warg wygięły się w nieco złośliwym uśmieszku.
Może i miał rację w jednym. Lwicom było o tyle łatwiej, że nie musiały opuszczać zamieszkiwanego przez siebie terytorium. Z samcami było odwrotnie. Większość stad była zupełnie inna niż te, które zamieszkiwały te okolice. Nie było królów, dynastii ani innych tego typu rzeczy. Byli tylko chwilowi przywódcy.
Może właśnie dlatego tak ciągnęło lwy do tej krainy?
Nie zastanawiała się dłużej nad tym. Nie było w sumie powodu.
Gdy Saix wrócił spojrzała na niego spod przymrużonych powiek.
- No tak, prawie zapomniałam o tym - ziewnęła. Musiała przyznać, że szybko się uwinął. Do świtu jeszcze daleko, rzec można iż noc jeszcze młoda. Musiał na prawdę szybko znaleźć Kahawiana i pokrótce mu wszystko opowiedzieć.
- I jak? Kahawian mówił coś ciekawego?.
Przeciągnęła się, ale szybko wróciła do poprzedniej pozycji, gdyż ramię dawało jej się we znaki. Przeklęła pod nosem.
- Upolowałbyś dla mnie coś małego? - Ledwie wydukała to zdanie jakby połknęła kamień i nie mogła go z siebie wykrztusić. Kosztowało ją to trochę pewności siebie i dumy. Nie lubiła prosić o pomoc... ale teraz wszystko zostawało między nią, Saixem i duchami słoni.
Saix
Konto zawieszone

Gatunek:Lew afrykański Płeć:Samiec Wiek:Wiek średni Liczba postów:228 Dołączył:Kwi 2015

STATYSTYKI Życie: 0
Siła: 55
Zręczność: 77
Spostrzegawczość: 78
Doświadczenie: 55

#17
28-06-2015, 09:43
Prawa autorskie: Dirke

- Hm, hm. Zastanawiam się czy powinienem to wyzwanie przyjąć.
Sam uśmiechnął się pod nosem.
Widzicie, o? Całkiem nieźle się dogadywali! Starczyło, że Saix zdobył odrobinkę jej zaufania. Pewnie, nie byli sobie bliscy czy coś, ale jednak rozmawiało im się całkiem miło, nie? Nie leciały żadne wredne uwagi ani pouczenia, ot, żarciki i luźna gadka. Saix podczas swoich podróży poznawał różne wędrowne lwy, ale zawiązywanie z nimi znajomości na dłużej nie wchodziło w grę. Ciągle w ruchu, ciągle gdzieś się gnało. Miło było w końcu to zmienić i mieć pewność, że lew z którym się właśnie gada, zostanie tu na dłużej. Może na zawsze. Oczywiście było to też trochę stresujące. W końcu nie chciał, żeby Giza z jakiegoś powodu się do niego zraziła. Potem by pewnie miał przechlapane non stop z jej strony.
- Już nie jestem książątkiem - rzucił jeszcze uwagą z rozbawieniem.
Wizyta u Kahawiana faktycznie była dość krótka. Bo i tak naprawdę Saix nie musiał mu wiele mówić. Znaczną część historii o tym co się wydarzyło przywódca znał już z relacji Otieno. W końcu brązowy znalazł Kahawiana dużo wcześniej.
- Nic specjalnego. Kazał ci odpoczywać i nie nadwyrężać rany. Tyle. - odpowiedział na zadane pytanie i zaczął wylizywać łapę. Coś mu chyba wlazło między palce, jakiś kamyk czy coś. Uwierało trochę.
Zerknął na Gizę kiedy ta poprosiła go żeby przyniósł coś do żarcia. Przez myśl przeszło mu, że pewnie dla Gizy musiało być to trochę uwłaczające, ale zupełnie tego nie okazał. Potraktował to jako normalną prośbę.
- Dobrze, że jest noc. Poczekaj tutaj, zaraz wracam. - odpowiedział i wybył z jaskini. Nie było go trochę, nieco dłużej niż kiedy wybył do Kahawiana. Polowanie po zmierzchu było dla niego chlebem powszednim, ale najpierw musiał dojść na sawannę i znaleźć jakąś zwierzynę. Ta w większości pochowała się na noc do snu, ale po jakimś czasie Saix natrafił na małe stadko guźców. Udało mu się upolować młodego, wyrośniętego prosiaka. Wrócił z nim do Gizy. Uszczknął sobie tylko nóżkę a resztę oddał jej.
- Podano do stołu.
Po tym jak oboje zjedli, przyszła pora na sen. Saix spał dość płytko, jakiś głośniejszy szmer mógł go od razu obudzić. Na szczęście nic się nie działo, przespali więc spokojnie aż do rana, kiedy to opuścili legowisko z czaszki a potem Cmentarzysko słoni.

ztx2
Mauara
Konto zawieszone

Gatunek:Zebra bezgrzywa Płeć:Samica Wiek:3 lata Liczba postów:274 Dołączył:Sie 2015

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 60
Zręczność: 73
Spostrzegawczość: 71
Doświadczenie: 20

#18
31-10-2015, 17:41
Prawa autorskie: Avatar: własny| Podpis: internety (darmowe tapety)

Po tym jak odniosła sępicę, Mauara była "nieco" zamyślona. Wyglądało na to, że po raz kolejny została sama, niezdecydowana do tego co zamierza robić. Okolica była ładna, ale kopytna nie interesowała się niczym, jeżeli nie leżało bezpośrednio przy jej kopytach. Szła powoli, co jakiś czas utykając, jak gdyby z wyczerpania. Nie była zmęczona, ale łeb bolał ją okrutnie. Nie myślała, szła po prostu przed siebie, nie zważając na dźwięki i zapachy.
Jeszcze raz się potknęła... chwileczkę... polanka... przed chwilą była na polanie, co się z nią teraz? Zebra uniosła gwałtownie łeb i rozejrzała się, przestępując z nogi na nogę, jakby bała się, że coś czai się blisko jej zadu. Cmentarz? Cóż za urocze miejsce na odpoczynek, nogi Mauary miały doprawdy wspaniałe poczucie humoru.
O ile nogi mogły mieć... to znaczy... zebra machnęła łbem. Od myślenia ból ino się nasilał, więc nie mogła sobie na nie pozwalać. Rozglądała się jeszcze przez chwilę, a potem położyła się. Dopiero teraz zauważyła, że cały bok ma we krwi, z pewnością jednak nie swojej. Skąd to się tam wzięło? Czerwony płyn był już dawno zaschnięty, sierść, która była nim zabrudzona powykręcała się w niewielkie kędziorki albo sterczała nienaturalnie w różne strony. Z daleka mogło to wyglądać jakby Mauara była ranna, ale z bliska jasne było, że jej ciało było w dobrym stanie.
-Krwww- mruknęła do siebie, a potem zasnęła, jak gdyby nigdy nic.
Kalani
Dobrotliwa | Konto zawieszone

Płeć:Samica Liczba postów:722 Dołączył:Lis 2013

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 80
Zręczność: 82
Spostrzegawczość: 67
Doświadczenie: 17

#19
31-10-2015, 19:01
Prawa autorskie: MadKakerlaken
Tytuł pozafabularny: VIP

Przychodzenie na cmentarz to nie był dobry pomysł dla młodej zebry. To miejsce samo w sobie było upiorne i przerażające. Niedaleko przecież walały się kości zarówno słoni, jak i jej pobratymców, którzy utracili żywot na rzecz zaspokojenia głodu przez właścicieli tych ziem. A skoro już o nich mówimy, to właśnie jeden z nich tutaj nadchodził.
Głód dawał się we znaki wszystkim. Ofiarą padały już nawet myszy, o przeróżnego gatunku ptakach nie wspominając. Kiedy więc Kalani wyczuła czujnym nosem pręgowanego kopytnego, bez chwili namysłu popędziła jego tropem. Szła za dziwnym, bezgrzywym koniem przez jakiś czas. Kiedy w końcu znalazła go śpiącego, kawowa przycupnęła wśród białych gnatów i ognistym spojrzeniem mierzyła nieostrożnego ssaka. Czyżby oddzielił się od reszty stada? Gdyby łowczyni mniej dokuczał pusty od wielu dni żołądek, zapewne z wielkiej swej dobroci wskazałaby zebrze drogę do swych przyjaciół. Czemu niby miała tego nie robić? Jeśli zdechłaby, kiedy stado byłoby najedzone do syta, ofiara z jej życia poszłaby na marne. Teraz jednak życie zwierza było dla Kalani mniej ważne niż jej własne. Przykre, ale prawdziwe.
Busara
Konto zawieszone

Płeć:Samica Liczba postów:216 Dołączył:Sie 2014

STATYSTYKI Życie: 0
Siła:
Zręczność:
Spostrzegawczość:
Doświadczenie: 55

#20
31-10-2015, 19:17

Nie tylko bursztynowooka mistrzyni wyczuła obecność zwierzyny na ich terenach... zwłaszcza, gdy Busara przecięła trop kopytnej. Dogoniła Gizę i powiedziała o sytuacji. Obie doszły do wniosku, że dadzą sobie same radę. Zwłaszcza, że zapach lwiątek zdawał się zmierzać ponownie na ziemie stada...
Od chwili gdy zaczęła tropienie, jej umysł zaczął pracować na pełnych obrotach. Nie mogła popełnić teraz chociażby najmniejszego błędu. Za dużo ich to teraz by kosztowało, stanowczo zbyt dużo. Po kilku minutach wyczuła również zapach matki. Czyżby ta uprzedziła ją w wykonaniu zadania? Czy może jeszcze wszystko było " w trakcie" i mogła dołączyć? Bardzo chciałaby pomóc.
W końcu znalazła się tuż za matką... w zasadzie nie miała z tej odległości nawet możliwości poinformowania jej o swojej obecności.
Po ułamku chwili zaczęła odsuwać się od matki, skradając się po linii koła w stronę zebry. Powinny zaatakować razem...

Owszem, nie czuła się najlepiej, atakując śpiące, samotne zwierzę. Ale... nie było innej drogi. Jej stado musiało coś jeść, a ona była łowczynią.
Mauara
Konto zawieszone

Gatunek:Zebra bezgrzywa Płeć:Samica Wiek:3 lata Liczba postów:274 Dołączył:Sie 2015

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 60
Zręczność: 73
Spostrzegawczość: 71
Doświadczenie: 20

#21
31-10-2015, 22:01
Prawa autorskie: Avatar: własny| Podpis: internety (darmowe tapety)

To, że była psychiczna, nie oznaczało, że nie jest czujna. Ha! Mauara miała wręcz żyrafi sen, więc drzemka nie trwała zbyt długo, a pozwoliła nieco się zregenerować. Zebra powoli otworzyła ślepia i zastrzygła uszami. Teren był niezarośnięty, a czające się lwy mocno kontrastowały z białymi kośćmi i brunatną ziemią, więc dało się je dostrzec bez zbytniego kombinowania. Dało się je dostrzec... to znaczy... lwy? Te duże koty jedzące zebry? Chyba tak. Chyba dostrzeżenie ich nie dawało Mauarze zbytniej przewagi. W zasadzie po prostu mogła przyjrzeć się swoim przyszłym oprawcom z daleka. Zawsze to coś, będzie miała miłe wspomnienia przed śmiercią. Ból. No tak, znowu za dużo myślała. Na takie sytuacje znała pewne rozwiązanie, ale nie była pewna w jakim stopniu lwy są wygłodniałe i czy w ogóle wezmą to pod uwagę. Skoro jednak chcą jeść, pewnie zależy im na życiu. Tak, tak, dosyć myślenia, trzeba działać. Mauara rozejrzała się powoli, ale udając, że nie dostrzegła wielkich kotów. To nie było dla niej szczególnie trudne, bowiem w towarzystwie tych drapieżców, spędziła swego czasu kilka dni. Nie chcieli jej w prawdzie zabić, ale grunt to wziąć stare doświadczenie i dostosować je do nowej sytuacji. Pasiasta spróbowała wstać. Nogi zebry telepały się potwornie, kiedy odrywała brzuch od ziemi, kolanami nawet zderzyły się o siebie kilkakrotnie. Nie było to zwykłe drżenie, zebra dygotała jak porażona prądem. Kiedy już jako tako się wyprostowała, podrzuciła gwałtownie łbem i zaczęła rżeć szaleńczo jakby spadł na nią jakiś potworny ból. Drżała i podrzucała kończynami, a kiedy spróbowała postawić krok, nogi ugięły się pod nią i osunęła się na ziemię. Ślepia miała szeroko otwarte, nozdrza zwężały się i rozszerzały w szaleńczym tempie, a sama kopytna zaczęła się krztusić, wciąż pełna drgawek i jakichś nieokreślonych skurczów.
Busara
Konto zawieszone

Płeć:Samica Liczba postów:216 Dołączył:Sie 2014

STATYSTYKI Życie: 0
Siła:
Zręczność:
Spostrzegawczość:
Doświadczenie: 55

#22
02-11-2015, 22:55

Nie przerywała swojego pochodu po kole. Nie zamykała go, nie zbliżała się do kopytnej. Póki co, nie miało to sensu... skoro i tak zapewne ich dostrzegła. No bo co innego mogło spowodować jej rozglądanie się dookoła? Czy widok kości porozrzucanych dookoła był czymś tak interesującym? Ciało lwicy przypadło niżej do ziemi widząc, że ta próbuje wstać. Czekała tylko na odpowiednią chwilę, by ruszyć w pogoń. Znała te ziemie jak własne futro, wiedziała, gdzie stawiać łapy. Pogoń za zwierzyną, która miałaby problem złapać równowagę na tym terenie nie przerażała jej specjalnie.
Zatrzymała się jednak gwałtownie, z uwagą przyglądając się zebrze.
Co to miało być? Nigdy nie widziała czegoś takiego.
Czerwone ślepia skierowały się na matkę, a młoda łowczyni czekała na polecenia.
Kalani
Dobrotliwa | Konto zawieszone

Płeć:Samica Liczba postów:722 Dołączył:Lis 2013

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 80
Zręczność: 82
Spostrzegawczość: 67
Doświadczenie: 17

#23
07-11-2015, 00:48
Prawa autorskie: MadKakerlaken
Tytuł pozafabularny: VIP

Kalani nawet przez myśl nie przemknęła chęć atakowania śpiącego zwierzęcia. Nie była aż tak głodna i zdesperowana, żeby posuwać się do tak bulwersującego czynu. Każde stworzenie miało prawo życia i każde miało prawo do jego obrony. Gdyby zebra została zaatakowana podczas drzemki, nie miałaby takiej możliwości.
Szybko wychwyciła kroki zbliżającej się córki. Młoda była doskonale wyszkolona przez Mayę, nic więc dziwnego, że skradała się wyjątkowo cicho. Kawowa posłała jej drobny uśmieszek i natychmiast przerzuciła kasztanowe spojrzenie na pręgowanego kopytnego. Tak, czas przystąpić do działania. Nauczona doświadczeniem ostatniego samotnego polowania na ten gatunek stwierdziła, że obecność rdzawej zdecydowanie jej się przyda.
Przycupnęła do ziemi i posunęła się parę kroków do przodu wśród bielejących od słońca kości. Obecność lwic została jednak zauważona. Nie miały więc czasu do stracenia. Kiedy Kali chciała wykonać pierwszy atak, zdarzyło się coś, co zrujnowało jej plany. Przeszkodą nie było stanięcie zebry na równe nogi, lecz coś, co ją z nich zwaliło. Położyła uszy wzdłuż czaszki, bacznie obserwując dziwnie zachowujące się zwierzę. Dopiero atak drgawek i ślinotok uświadomiły jej, w jakim są niebezpieczeństwie. Z głośnym rykiem odskoczyła do tyłu na tylnych łapach i wycofała się nieco.
- Nie zbliżaj się, Busara! - wrzasnęła w stronę córki. - Ona jest chora!
Natychmiast popędziła w stronę swego dziecięcia i zagrodziła jej drogę, jakby chciała zrobić mur między nią a źródłem zarazków.
- Hej, ty! - zawołała ku targanej drgawkami pasiastej klaczy. - Wynoś się, zanim twoja brać na tych ziemiach padnie ofiarą zarazy!
Nie wiedziała, ile chora z tego zrozumiała. Ważne, że nie musiała nic tłumaczyć młodej.
Mauara
Konto zawieszone

Gatunek:Zebra bezgrzywa Płeć:Samica Wiek:3 lata Liczba postów:274 Dołączył:Sie 2015

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 60
Zręczność: 73
Spostrzegawczość: 71
Doświadczenie: 20

#24
07-11-2015, 21:32
Prawa autorskie: Avatar: własny| Podpis: internety (darmowe tapety)

Sukces! Mauara nie spotkała jeszcze krewniaka, który wpadłby na pomysł imitowania choroby, więc nie była zdziwiona, że lwy nabrały się na jej ruch. Czyż nie była genialna?
-Hyergh- wypluła z siebie, jakby chciała przemówić, ale słowa nie potrafiły ukształtować się według jej woli. Drgawki ustąpiły na chwilę, a mięśnie pulsowały boleśnie przez to nadużycie. Zebra wiedziała, że jeżeli kontynuuje udawanie, zacznie boleć ją także łeb, a nad tym już nie będzie w stanie panować. Postanowiła, że odetchnie, ale żeby nie odbierać sobie wiarygodności, zaczęła pokasływać. Kilka kropel krwi wyleciało z jej pyska. Miała na to sposób, bolesny, ale przynajmniej realistyczny. Mauara uniosła się ponownie, na drżących nogach -Jass-sne- odezwała się w końcu, krzywo skłaniając się lwicy. Drgawki targnęły nią jeszcze kilka razy, nieco słabiej, ale wciąż zauważalnie, nawet z większego dystansu. O dziwo nie było po niej znać strachu, ale może być to tłumaczone tym, że była zbyt przejęta swoją chorobą. Przygarbiona i drżąca, ale wciąż nie odwracając się od lwic, zaczęła się wycofywać.
Busara
Konto zawieszone

Płeć:Samica Liczba postów:216 Dołączył:Sie 2014

STATYSTYKI Życie: 0
Siła:
Zręczność:
Spostrzegawczość:
Doświadczenie: 55

#25
11-11-2015, 13:22

Drgnęła gwałtownie słysząc okrzyk matki. Nie było sensu już się skrywać za kośćmi, skoro i tak ich pozycja była już zdradzona. Ze zdziwieniem obserwowała sprint Kalani w jej stronę. O co chodzi? Przecież nawet tamta się do niej nie zbliżyła...
Lekko otarła się grzbietem nosa o łopatkę mamy, a na jej pysku legło pytające spojrzenie. Przecież miała styczność z innymi chorymi, a bursztynowooka jeszcze nigdy tak nie reagowała. No... mówiła, żeby uważała, ale takiego biegu i paniki w jej oczach Busara jeszcze w życiu chyba nie widziała.
Aczkolwiek takie pytania mogły poczekać... a na pewno się o to spyta.
Pysk młódki zwrócił się w stronę ich niedoszłej ofiary. I tak po prostu pozwolą jej odejść? Tamtą chyba niespecjalnie wystraszyło to, że chwilę wcześniej skradały się w jej stronę dwie dorosłe lwice i atak, który przed chwilą przeżyła.
W tej chwili liczyło się jedno - żeby zniknęła z ich ziem. Skoro mistrzyni uznała, że stanowi niebezpieczeństwo, to nie miała zamiaru się z nią kłócić. Nawet gdyby sama polowała, po tym pokazie zapewne by odpuściła.
Kalani
Dobrotliwa | Konto zawieszone

Płeć:Samica Liczba postów:722 Dołączył:Lis 2013

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 80
Zręczność: 82
Spostrzegawczość: 67
Doświadczenie: 17

#26
13-11-2015, 23:00
Prawa autorskie: MadKakerlaken
Tytuł pozafabularny: VIP

Kalani nie miała ochoty dłużej czekać. Z każdą minutą głód wzrastał, zaś cierpliwość powoli wykorzystywała swoje pokłady. Jeszcze chwilę, a "chore" zwierzę mimo swojego nędznego stanu skończy w szczękach kawowej lwicy. Widząc, że pręgowana ociąga się z odejściem, Kali nagle zerwała się do biegu. Jeśli to nie przekona zwierzęcia do rychłego opuszczenia Cmentarzyska, to już po nim. Zatrzymała się nagle, rycząc wściekle.
- Powiedziałam: WYNOŚ SIĘ!

//Przepraszam za krótki post, nie chciałam dłużej blokować.
Mauara
Konto zawieszone

Gatunek:Zebra bezgrzywa Płeć:Samica Wiek:3 lata Liczba postów:274 Dołączył:Sie 2015

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 60
Zręczność: 73
Spostrzegawczość: 71
Doświadczenie: 20

#27
15-11-2015, 12:17
Prawa autorskie: Avatar: własny| Podpis: internety (darmowe tapety)

Dobrze już dobrze, co za niecierpliwe lwiska!
Przecież nie mogła ruszyć galopem, kiedy ledwie stawiała kroki, aż tak trudno było to zauważyć?
-Mmmrhh- wymamrotała, ale w końcu przyspieszyła chód. Choroba czy nie, chciała jak najszybciej usunąć się z pola widzenia lwic. Wiedziała już, że jest na terytoriach na których być jej nie powinno, ale mimo mocnej woni kotowatych, nie miała pojęcia w kiedy wchodzi, a kiedy wychodzi z tych terenów. Najwyraźniej węch też miała uszkodzony.
Lwice widziały ją jeszcze przez chwilę, aż w końcu zniknęła, kiedy jej sylwetka schowała się za kolejnymi kośćmi. Kiedy zebra była już pewna, że łowczynie za nią nie ruszą, uniosła gwałtownie łeb i popędziła przed siebie.

/zt
Kahawa
Konto zawieszone

Gatunek:Ratel Płeć:Samica Wiek:11 lat Tytuł fabularny:Wędrowiec / Znachor Liczba postów:269 Dołączył:Kwi 2015

STATYSTYKI Życie: 0
Siła: 28
Zręczność: 48
Spostrzegawczość: 82
Doświadczenie: 70

#28
15-11-2015, 13:07
Prawa autorskie: Madkakerlaken, Eyal Bartov

Szła z młodym niesionym w pysku za skórę na karku. Jeszcze większe zaskoczenie niż poprzednio spotkany młody samiec wzbudziła w niej galopująca zebra. Usunęła się tylko by nie zostać zdeptanym, na tych ciemnych ziemiach łatwo przeoczyć czarne zwierzę. Popatrzyła jeszcze chwile za znikającym roślinożercą, coś musiało nieźle ją wystraszyć. Ruszyła jednak dalej przed siebie, miała odnaleźć swojego ucznia by przekazać mu wieści. Albo chociaż kogoś kogo kojarzyła by mógł mu jej słowa ponieść dalej do odpowiednich uszu. W oddali zamajaczyła jej sylwetka dwóch osobników, dopiero jak zbliżyła się na odpowiedni dystans rozpoznała przynajmniej Busarę. Wypuściła Chakide z pyska.
- Uszanowanie. - Skinęła lekko łbem. Nie wspomniała nic na temat zebry nie chciała ich drażnić jeśli polowanie nie okazało się dla nich łaskawe.
Kalani
Dobrotliwa | Konto zawieszone

Płeć:Samica Liczba postów:722 Dołączył:Lis 2013

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 80
Zręczność: 82
Spostrzegawczość: 67
Doświadczenie: 17

#29
15-11-2015, 20:28
Prawa autorskie: MadKakerlaken
Tytuł pozafabularny: VIP

Mauara miała szczęście, że posłuchała się starszej łowczyni, bowiem ta w myślach podjęła już decyzję o ataku i opracowywała jego szczegóły. Widząc, że pasiasta opuszcza cmentarzysko, wydała z siebie charakterystyczne dla lwów huknięcie. Miało to być ostrzeżeniem na przyszłość i znakiem, że cały czas znajduje się pod stałą obserwacją.
Chwilę później jakiś odgłos zwrócił uwagę Kalani. Była pewna, że zebra była niezbyt lotna i wróciła inną drogą. Zawarczała z irytacją i skierowała pysk w stronę dochodzącego dźwięku. Natychmiast po tym, jak się odwróciła, wyrosła przed nią ratelka z młodym.
- Czyżby coś się działo na niezajętych terenach, że wolne zwierzęta szukają schronienia na Zachodzie? - zapytała z ciekawością. Całe zdenerwowanie minęło w mgnieniu oka. Uszy wróciły do swojej naturalnej pozycji, a nastroszone futerko położyło się płasko na karku i grzbiecie mistrzyni.
- Witaj, nieznajoma. Potrzebujesz pomocy?
Busara
Konto zawieszone

Płeć:Samica Liczba postów:216 Dołączył:Sie 2014

STATYSTYKI Życie: 0
Siła:
Zręczność:
Spostrzegawczość:
Doświadczenie: 55

#30
17-11-2015, 23:23

Z przytulonymi do czaszki uszami uważnie obserwowała odejście niedoszłej ofiary łowczyń. W końcu jednak ta znikła za kośćmi, a młoda z warkotem zwiesiła łeb. Miała powoli tego dosyć...
Naraz jednak usłyszała znajomy głos - gwałtownie zwróciła głowę w stronę ratelki i... jej młodego? Uśmiechnęła się krótko do samicy, skinęła jej łbem. Krótko tknęła nosem matkę i mruknęła uspokajająco.
- Mamo, poznaj Kahawę, jest mentorką Damaji.
W zasadzie już imię powinno jej wszystko wyjaśnić, ale... nie wiedziała, co sądziła miodożerka o takim obrocie sprawy. Może myślała, że Dama nikomu nic nie mówił...?
- Jednak młodego przyjaciela jeszcze nie znam.
Mrugnęła lekko do Chakide, starając mu się pokazać, że z jej strony nic mu nie grozi.


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości