♫ Audycja 36 ♫


Wszystkie audycje znajdziecie na audycje.krollew.pl
Tygodniowy bonus
+5 opali


Otrzymuje Warsir!
  • Forum zostało zarchiwizowane i dostępne jest jedynie w wersji do odczytu - poza ShoutBoxem i tematami pozafabularnymi. Dziękujemy za wspólną grę!
  • Oficjalny kanał na discordzie - do kontaktu z graczami.
  • Stale aktywny pozostaje dział z pożegnaniami, gdzie każdy będzie mógł dopisać swoje.
  • NIE zgadzamy się na kopiowanie jakiejkolwiek części tego forum, także po jego zamknięciu.

    ~ Administracja Król Lew PBF (2006-2018)
Generator statystyk
Drzewo genealogiczne
Okres zbioru (1 porcja):
Cis pospolity
Wulkan Burgess Shale, Ognisty Las, Źródło Życia
Pogoda
1-15 września
21 °C
16 °C
16-30 września
23 °C
17 °C
Postać miesiąca:
Sierpień

Naiwny, strachliwy i delikatny. Lwie dziecko zagubione pośród sawanny, odnalazło ciepło rodziny w śnieżnym Cesarstwie choć niedawno spotkał nieświadomie prawdziwego ojca.
Cytat września
Nadesłany przez Vasanti Vei

Stężenie fanatyków księżyca na poziomie zerowym kazało mu się zastanowić, czy przypadkiem nie zabłądził.
Znajdziecie nas na:
Jester
Rekrut
*

Gatunek:Lew Płeć:Samica Wiek:Podrostek Liczba postów:57 Dołączył:Lip 2017

STATYSTYKI Życie:
Siła: 40
Zręczność: 50
Spostrzegawczość: 40
Doświadczenie: 5

31-12-2017, 01:22
Prawa autorskie: Salvathi
Tytuł pozafabularny: Papużki nierozłączki (+ Cecezelea)

Normalnie Jester stwierdziłaby, że skoro brat ssa jej ucho to niech se ssa, ale teraz była głodna, zła i zaatakowana znienacka. Dlatego, gdy tylko poczuła brata na swoim uchu, przekręciła się i pacnęła go łapą. I wtedy właśnie jej uwagę pierwszy raz przykuł mały, gruby ogonek sterczący Cecowi między łapami a tym normalnym ogonem. Wytrzeszczyła oczy, wywróciła się na plecy, rozłożyła szeroko łapy i przyjrzała się uważnie miejscu, gdzie takie coś powinno się znajdować, a nie znalazłszy tego znów zwróciła wzrok na brata.
- Ja takiego nie mam - odezwała się z równym zdziwieniem co wyrzutem.
Badu
Konto zawieszone

Gatunek:Pawian Płeć:Samica Wiek:Młoda dorosła Liczba postów:52 Dołączył:Lip 2017

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 45
Zręczność: 69
Spostrzegawczość: 56
Doświadczenie: 5

31-12-2017, 04:14
Prawa autorskie: Ja

Badu tymczasem nadal poruszała się w pobliżu drzewa. Znalazła blisko pnia parę chrabąszczy, solidnie ukrytych w trawach, to na moment zajęło jej uwagę, zamknęła je w dłoni, siadając na ziemie aby drugą ręką oddzielić jednego chrabąszcza od drugiego. Przegryzła jego pancerzyk, zjadając bardziej pożywne wnętrze bezkręgowca, niezjedzone pozostałości spadły na ziemie. Z drugim postąpiła tak samo, na moment zerkając na koronę drzewa, a dokładnie wtedy kiedy dobiegł ją jakiś dźwięk, wystraszona wśród liści wypatrzyła owoc. Strach przed lwami już miał zwyciężyć, tak kuszące było posłużyć się wymówką przed samą sobą że wejdzie tam w celu zdobycia pożywienia, a nie ucieczki przed lwem. Koczkodanka wzięła głęboki, jak i cichy oddech, starając się wypatrzeć obcego, bądź obcych. Ostrożnie, z mocno bijących sercem stanęła na tylnych łapach, by wychylić się nieco zza wysokich traw. Ze zdumieniem wypatrzyła dwa lwiątka, taplające się w kałuży błota. Przed takimi maluchami samica nie odczuwała strachu, bo zwyczajnie nie mogły jej skrzywdzić, były bezbronne i niewinne, to też nie żywiła do nich głęboko skrywanej niechęci.
Mimo wszystko wspięła się na drzewo, żeby móc wypatrzeć dorosłego lwa, bądź lwy, bo była pewna że lwiątka nie są tu same, może nawet należały do stada? Badu bardzo się zdziwiła, rozglądając się kilkakrotnie, uważnie przeczesując wzrokiem każdy skrawek ziemi, najwyraźniej były tylko te dwa małe. A skupiając na nich wzrok dłużej niż poprzednio, dostrzegła że są zwyczajnie brudne i zaniedbane. I już była pewna że zostały porzucone.
Czym dłużej przyglądała się tym maluchom z daleka, tym coraz bardziej robiło jej się ich szkoda, dobrze wiedziała jak to jest żyć bez rodziców i rodziny. Zresztą same sobie nie poradzą, jeśli nic nie zrobi i pozwoli im odejść to dalej będą się błąkać, a wokół tyle niebezpieczeństw. Zeszła na ziemie, idąc w ich stronę, lecz nie ukrywając swojej obecności. 
- Zgubiliście się? - spytała łagodnie, zatrzymując się kilka kroków od lwiątek, w lekkim stresie, nigdy sama nie zajmowała się maluchami, czy to swojego gatunku czy obcego, jedyne co mogła zrobić w tej sytuacji to to co podpowiadała jej intuicja i sam instynkt, oraz własne obserwacje, jak jeszcze przebywała w byłym stadzie lwów, z którego nie wyniosła zbyt wesołych wspomnień, i nie powinno dziwić to że bardzo rzadko pozwalali jej tam choć obserwować lwiątka.
Mimo że sama nie czuła się pewnie przywołała na pysk delikatny uśmiech, chcąc pokazać lwiątkom że nie zamierza ich skrzywdzić.
Na jej grzbiecie widnieje blizna po lwich kłach, pamiątka z dzieciństwa, gdy omal nie zginęła.
Cecezelela
Samotnik
*

Gatunek:Lew Płeć:Samiec Wiek:Podrostek Liczba postów:34 Dołączył:Lip 2017

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 50
Zręczność: 40
Spostrzegawczość: 40
Doświadczenie: 5

31-12-2017, 13:33
Prawa autorskie: Disney, filtry Ja
Tytuł pozafabularny: Papużki nierozłączki (+ Jester)

Dostawszy w pysk Cec potrząsnął głową i stwierdził, że to tylko jego siostra. Eeeeeej! Pewnie siostrzyczka zjadła całą larwę i się nie podzieliła. A to zła gruba, zołza! Już miała ją pacnąć łapą, ale pytanie zadane przez siostrę było ciekawsze.  Rzeczywiście coś mu sterczało między tylnymi łapkami. Nie zauważył, że siostra tego nie ma. Za zdumieniem  podszedł do siostry, po czym wsadził nos miedzy jej nogi i zaczął węszyć, w celu znalezienia sterczącego czegoś. Po nieudanych poszukiwaniach siadł i zadumał się.
-Po prostu jesteś popsuta- stwierdził, jakby było to faktem oczywistym. Zajęty rozwiązywaniem tych jakże ważnych zagadek lwiątko nie zauważyło zbliżającej się małpy i zareagowało dopiero na jej pytanie.
Jeszcze tak dziwnego zwierzęcia nie widział. Duże i wcale nie podobne do mamy.Hmmm a może ona wie dlaczego jest popsuta. Oczywiście pytania nie zrozumiał i całkowicie je zignorował.Lwiątko nie przejmując sie gabarytami małpy podeszło do jej tyłu i zaczęło się bezczelnie gapić.
-Ty też masz tam popsute.- powiedział z wyrzutem tak jakby to była wina małpy.
[Obrazek: cec_sygnatura_png_by_lulubabulu-dc5aa8c.png]
Jester
Rekrut
*

Gatunek:Lew Płeć:Samica Wiek:Podrostek Liczba postów:57 Dołączył:Lip 2017

STATYSTYKI Życie:
Siła: 40
Zręczność: 50
Spostrzegawczość: 40
Doświadczenie: 5

31-12-2017, 13:55
Prawa autorskie: Salvathi
Tytuł pozafabularny: Papużki nierozłączki (+ Cecezelea)

Jester spokojnie dała się przeszukać, ale jej spokój skończył się po usłyszeniu wniosków wyciągniętych przez brata. Usiadła gwałtownie.
- A właśnie że to ty jesteś popsuty! - odgryzła się, ale mordkę wciąż miała bardzo niezadowoloną. Wiedziała, że bardziej prawdopodobne jest, że to ona jest popsuta. No ale on też mógłby, prawda? Prawda.
Na małpę nie zwróciła większej uwagi, po nie wyglądała jak coś, co można by zjeść. Ale jej podejście zmieniło się diametralnie, gdy Cec przedstawił swe nowe odkrycie. Lwiczka szybko podeszła do pawiana, żeby przekonać się o tym na własne oczy. Rzeczywiście. Nie miała.
- HA, MÓWIŁAM, ŻE TO TY JESTEŚ ZEPSUTY!
No bo było dwa do jednego, to chyba większość wygrywa. Z pełną satysfakcją na mordce Jester przytuliła się do małpy, a raczej jej tylnej nogi, przenosząc na Badu część znajdującego się na niej błota. To tak żeby pokazać ich jedność. A tak swoją drogą to takie przytulanie się do pawiana było bardzo przyjemne.
- Mięciutka jesteś - poinformowała nową znajomą.
Badu
Konto zawieszone

Gatunek:Pawian Płeć:Samica Wiek:Młoda dorosła Liczba postów:52 Dołączył:Lip 2017

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 45
Zręczność: 69
Spostrzegawczość: 56
Doświadczenie: 5

01-01-2018, 16:47
Prawa autorskie: Ja

Obserwowała lwiątka z zainteresowaniem, choć bardziej ze zmieszaniem i już z lekka wymuszonym i tak mało widocznym uśmiechem, zastanawiając się co one takiego robią. Cóż, były jeszcze bardzo małe i mogły nie rozumieć pewnych rzeczy. Badu natomiast nie czuła się w potrzebie im tego tłumaczyć, tym powinni zająć się raczej rodzice, prawda? Tylko ich nie było... I co tu robić, kiedy maluchy pominęły jej pytanie? Może ono wywoływało przykre wspomnienia? W takim razie Badu nie zamierzała drugi raz poruszać tego tematu.
Niezręcznie poczuła się dopiero jak postanowiły sprawdzić co ona ma pod ogonem, bardzo niezręcznie, uśmiech od razu znikł z jej pyska, a mowę zupełnie jej odebrało na dobry moment. Poczuła jak łapki lwiczki obejmują jej tylną łapę, oraz coś mokrego, prawdopodobnie błoto, co sprawiło że się otrząsnęła, oglądając się na młode.
- Tak, to prawda... - odpowiedziała na ostatnie słowa Jester, uśmiechając się delikatnie, troszkę wymuszenie. Wolała nie poruszać tego raczej wstydliwego dla dorosłej pawianicy tematu.
- Wybacz... - dodała, powoli i ostrożnie odwracając się do maluchów, międzyczasie drugą, tylną, także chwytną, łapą, delikatnie odrywając od siebie samiczkę. Jak już stała do obojga przodem, zastanawiała się, trochę zagubiona.
- Nie wolno zaglądać innym pod ogon, bo to... Niegrzeczne... - wytłumaczyła spokojnie, bez żadnej nagany czy pretensji, tak jakby tłumaczyła najzwyklejszą rzecz na świecie.
Na jej grzbiecie widnieje blizna po lwich kłach, pamiątka z dzieciństwa, gdy omal nie zginęła.
Cecezelela
Samotnik
*

Gatunek:Lew Płeć:Samiec Wiek:Podrostek Liczba postów:34 Dołączył:Lip 2017

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 50
Zręczność: 40
Spostrzegawczość: 40
Doświadczenie: 5

01-01-2018, 20:38
Prawa autorskie: Disney, filtry Ja
Tytuł pozafabularny: Papużki nierozłączki (+ Jester)

Hmm a może faktycznie jest popsuty? Na tę myśl w oczach lwiątka zebrała się wilgoć. Kilka kropel słynęło wdół policzków mimo, że ich właściciel usiłował je zatrzymać. Czemu mama mu nie powiedziała? A może to pomyłka?
-Psze Pani czy ja jestem popsuty?- spytał Cec patrząc na pawianicę.Widać było, że maluch nie chce pokazywać emocji ale wygląd jego pyszczka wzbudzał litość.Lwiątko podeszło i z całej siły wtuliło się w przednią kończynę pawianicy.
-Rzeczywiście mięciutka. Poza tym co to znaczy niegraczne?- Cec po chwili trzepnął główką, otarł łzy i stwierdził:
- Eeeeee co mi tam. Mogę być popsuty. Chłopaki nie płaczą prawda psze pani?- wtem niebo zaczęło grzmieć. A może to nie niebo. Nie. Odgłos dochodził z brzucha malucha. Cec spojrzał zdziwiony na swój brzuch. Nigdy nie był głodny i słyszał coś takiego po raz pierwszy.
- To też przez moje psucie? Nie podoba mi się to.- stwierdził z żalem w głosie.
[Obrazek: cec_sygnatura_png_by_lulubabulu-dc5aa8c.png]
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 01-01-2018, 20:42 przez Cecezelela.)
Jester
Rekrut
*

Gatunek:Lew Płeć:Samica Wiek:Podrostek Liczba postów:57 Dołączył:Lip 2017

STATYSTYKI Życie:
Siła: 40
Zręczność: 50
Spostrzegawczość: 40
Doświadczenie: 5

01-01-2018, 23:05
Prawa autorskie: Salvathi
Tytuł pozafabularny: Papużki nierozłączki (+ Cecezelea)

Jester wcale się nie podobało, że pawianica próbuje ją odczepić od swojej łapy. Chwyciła ją mocniej, ale jak można przewidzieć jej siła nie była w stanie równać się sile małpy. W końcu więc lwiczka puściła i naburmuszona jak nie wiem co usiadła koło brata. Teraz z nim będzie się jednoczyć, niech sobie ta małpa nie myśli! Chciała coś powiedzieć, coś, czym pokazałaby, że jednak to jej brat jest niepopsuty, a pawianica popsuta. Niestety nic takiego nie przychodziło jej do głowy, więc jedynie objęła brata (ale tak, by nie obejmować łapy, którą on obejmował) i kiwała głowę po wszystkich jego wypowiedziach. W sumie to głupia sprawa, ale jej oczy też zwilgotniały. Zupełnie nie wiedziała dlaczego. No bo to wcaaaaaale nie było przez to, że była głodna, zmęczona i ogólnie zła. Wcaaaaale.
Badu
Konto zawieszone

Gatunek:Pawian Płeć:Samica Wiek:Młoda dorosła Liczba postów:52 Dołączył:Lip 2017

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 45
Zręczność: 69
Spostrzegawczość: 56
Doświadczenie: 5

02-01-2018, 03:29
Prawa autorskie: Ja

Tak na dobrą sprawę był to jej pierwszy kontakt z maluchami. Badu nie potrafiła spojrzeć na świat oczami lwiątka, jak bardzo by się nie starała, co pozwoliłoby jej je lepiej zrozumieć. Jej dzieciństwo z ich sytuacją nie miało wiele wspólnego, bo w końcu to nie było normalne dzieciństwo. I przede wszystkim nie była lwem, obojętnie ile lat spędziłaby "zamknięta" w gronie tych drapieżników.
I już pojawiły się pierwsze wyrzuty sumienia, nie chciała zdenerwować lwiczki, jedynie zyskać odrobinę komfortu. Niestety teraz straciła w jej oczach, a przecież chciała pomóc tej dwójce. To trudniejsze niż jej się zdawało.
- Oczywiście że nie - odpowiedziała samczykowi, wiedziała na czym to polega, więc nie mogła mieć wątpliwości, ale wciąż nie spieszyła się im tego tłumaczyć. To dość krępujące. Zrobiło jej się szkoda samczyka, też poczuła się winna, delikatnie objęła go wolną dłonią, już wtulonego do jej łapy, starając się w ten sposób pocieszyć. Nie wiedziała że małe zadają tyle pytań, tyle trudnych pytań. 
- To... - zastanowiła się: - To znaczy... Że coś jest niewłaściwe... - celowo nie użyła słowa "złe", bo wydało jej się to zbyt negatywnie nacechowane dla takich malców.
Po chwili puściła brata lwiczki, aby ona mogła się do niego przytulić. Ten widok jeszcze bardziej poruszył sumienie Badu, biedne małe. 
- Tego nie wiem na pewno... - odpowiedziała zgodnie z prawdą. Nie zdążyła już zaprzeczyć na stwierdzenie o "popsuciu" i wreszcie wytłumaczyć to lwiątkom, ponieważ dobiegł ją dziwny odgłos. Odetchnęła po tym z ulgą, bo zdała sobie sprawę że to nic poważnego. Kiedy lwiczka się popłakała, objęła znów, tym razem oba lwiątka, łapą.
- To tylko odgłos twojego brzuszka... - wytłumaczyła: - Co oznacza że jesteście... Głodni - zdała sobie właśnie sprawę, wypowiedziała to ze smutkiem, bardziej do siebie niż maluchów. Nie potrafiła temu zaradzić, nie potrafiła polować, a jak było jej wiadomo lwy niczym innym niż mięso się nie pożywią, ale... Może...
- Spróbujemy temu zaradzić? - zapytała, po chwili namysłu, posądzając sobie lwiczkę na grzbiecie, co podpowiedział jej instynkt, tak bowiem pawianice nosiły swoje młode, albo przyczepione do brzucha, albo na grzbiecie, sama Badu o tym nie wiedziała, jedynie czuła że tak trzeba. Oba maluchy były niestety trochę za ciężkie i zdała sobie sprawę że uniesie tylko jedno z nich. Odstawiła z powrotem małą do brata. Co teraz?
- Poszukamy czegoś do jedzenia... - urwała, zastanawiając się czy zabrać choć jedno na grzbiet, ale co w takim razie z drugim? Oba wyglądały na zmęczone, a nie mogła ich tu zostawić, mogłyby zostać zaatakowane, zgubić się... Cokolwiek innego mogłoby się stać. Jednego też nie zostawi, nie powinno się ich oddzielać.
- Tylko będziecie musieli pójść za mną, dobrze?... - dodała po chwili niepewnie, źle się czuła zmuszając lwiątka do wysiłku, ale co innego poradzić? 
- Ewentualnie wezmę jedno z was na grzbiet i będziecie się zmieniać... - dopowiedziała, tym razem nie popełniając tego samego błędu i nie oddzielając lewka od swojej łapy. Uśmiechnęła się pokrzepiająco, jakby chciała powiedzieć że wszystko będzie dobrze. Gdyby tak trafili na Hakiego, pomógłby im, może nawet przyjął do stada, problem w tym że nie wiedziała gdzie znajduje się aktualnie Cesarz. I tak najpierw trzeba było przede wszystkim zająć się maluchami.
Na jej grzbiecie widnieje blizna po lwich kłach, pamiątka z dzieciństwa, gdy omal nie zginęła.
Omara
Konto zawieszone

Gatunek:Lew Płeć:Samica Wiek:Dorosła Liczba postów:844 Dołączył:Gru 2012

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 74
Zręczność: 79
Spostrzegawczość: 71
Doświadczenie: 36

07-01-2018, 21:20
Prawa autorskie: Dukacia, obróbka: Fileera (Vei) :*

Akurat tamtędy przechodziła gdy oczom lwicy ukazała się znajoma jej pawianica, na której widok samica nawet się ucieszyła. Ku zdziwieniu złotej samicy, Badu towarzyszyły dwa małe lwiątka. Co takie maluchy robiły tu same? Gdzie była ich mama? Rozejrzała się dookoła. Wokół nie było żadnej dorosłej lwicy, która by wyglądała jakby szukała swoich młodych, ani nikogo innego.
- Salut, Badu - przywitała współczłonkinię stada, po czym jej wzrok powędrował na młode
- Witajcie. Zgubiliście się? - rzekła do nich, starając się mówić do nich jak najbardziej miłym tonem głosu, by młode nie widziały w niej żadnego zagrożenia, przy okazji zniżając się tak, by ich oczy były mniej więcej na tym samym poziomie.
Sundara
Konto zawieszone

Gatunek:lew Płeć:Samiec Wiek:Młody dorosły Liczba postów:36 Dołączył:Lut 2018

STATYSTYKI Życie:
Siła: 75
Zręczność: 70
Spostrzegawczość: 65
Doświadczenie: 5

06-02-2018, 01:27
Prawa autorskie: lioden

Nie można powiedzieć, że nie do końca wiedział iż naruszył czyjeś terytorium. Wiedział o tym bardzo dobrze, ale również nigdy wcześniej nie widział tak urodzajnej ziemi. Tutaj musiało być pełno pożywienia i aż coś w nim drgnęło na myśl o smakowitym mięsku antylop i zebr. Od razu oczywiście stwierdził, że powinien ten teren jakoś sobie przywłaszczyć, ale zapach stada sugerował raczej coś zupełnie odwrotnego. Może więc najwyższy czas oczarować mieszkańców tych ziem i podarować im nieco swojego blasku? 
Wtem dostrzegł kogoś w oddali. Lwicę, pawiana i, och! Chyba lwiątka! Ciekawe czyje były te kluchy? Tej samicy? Sundara bardzo lubił maluchy niezależnie od swojej własnej próżności. Był w stanie zachwycać się ich nieporadnością i słodyczą. Oczywiście czasem sam myślał o tym by postarać się z jakąś o takie małe idealne kopie siebie samego, ale jak dotąd żadna lwica nie wyglądała na dostatecznie dobrą dla Sundary. Wszystkie były przeciętne a on przecież nie był byle kim!
Ale...
Pokaże tutejszym swoje wspaniałe maniery i przywita się należycie. Zawył więc łagodnym tonem chcąc wybadać reakcję tutejszych. 
[Obrazek: pasek_by_owlyblue-dc22v13.png]
Y'onash
Samotnik
*

Gatunek:Kobra Płeć:Samiec Wiek:Dorosły (1 rok 3 miesiące) Liczba postów:25 Dołączył:Lut 2018

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 20
Zręczność: 60
Spostrzegawczość: 60
Doświadczenie: 5

18-02-2018, 21:02
Prawa autorskie: Avatar: Hellob(DeviantArt)

Y'onash stał się już dorosły. Teraz więc nadszedł dla niego czas wędrówki przez Afrykę, wędrówki nigdy się nie kończącej. Do Małej Sawanny dotarł przypadkiem, lubił bowiem od czasu do czasu wałęsać się bez celu i filozofować. Na miejscu ułożył sobie przemyślany plan:
- Dobrze, plan jest taki... Najpierw kogoś poznać i się, że tak powiem, zainstalować, a potem na górę. Plan, którego nie powstydziłby się mój ojciec... PFU! - tu z ogromną wściekłością splunął kilka razy - o ojcu trzeba zapomnieć!
W oczekującym nastroju wyruszył na poszukiwanie towarzysza.
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 19-02-2018, 17:48 przez Y'onash.)
Ua
Weteran
*

Gatunek:lew Płeć:Samica Wiek:Młoda dorosła Tytuł fabularny:Posłaniec Liczba postów:283 Dołączył:Cze 2016

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 50
Zręczność: 96
Spostrzegawczość: 68
Doświadczenie: 35

19-02-2018, 11:57
Prawa autorskie: ja
Tytuł pozafabularny: Mistrz Gry

Od wydarzeń w grocie minęło sporo czasu. Mimo moich usilnych starań Cesarza nie znalazłam. Tall dawałam wolną łapę. Nie zabraniałem jej towarzyszyć mi, lecz również nie miałam nic przeciwko, gdy mnie opuszczała. No dobrze, prawie nic. Coraz częściej łapałam się na tym, że martwię się o nią. A w każdym razie nie przeszkadzała mi aż tak bardzo, jak kiedyś.
Tego dnia robiłam to, co zwykle, czyli nic konkretnego. Ot, przechadzała się, mając nadzieję, że natknę się na coś ciekawego. Tym razem mi się poszczęściło. Usłyszałam jakieś dziwne wycie. Zaciekawiona, udałam się w stronę, z której odgłos dochodził. Po chwili mym oczom ukazał się...
- KAMA?!
Przestałam myśleć. Biegłam. Oczy miałam zalane łzami. Nic nie czułam, nic nie widziałam poza tym jednym, białym kształtem. Nie wiedziałam, co robię. Możliwe, że rzuciłam mu się na szyję, może nawet go przewróciłam, nie wiem, nie kontrolowałam tego. Przestało się dla mnie liczyć jak wyglądam i co o mnie pomyślą. Liczył się tylko on. Mój brat.
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 19-02-2018, 12:12 przez Ua.)
Cecezelela
Samotnik
*

Gatunek:Lew Płeć:Samiec Wiek:Podrostek Liczba postów:34 Dołączył:Lip 2017

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 50
Zręczność: 40
Spostrzegawczość: 40
Doświadczenie: 5

19-02-2018, 15:20
Prawa autorskie: Disney, filtry Ja
Tytuł pozafabularny: Papużki nierozłączki (+ Jester)

Jedzenie jedzenie tak!!!! Cechy odczepił się od łapy Badu i zaczął kręcić się w kółko z radości. Już chciał coś powiedzieć do małpy kiedy przyszła jeszcze jedna osoba. Wyglądała jak mama ale nie jak mama. Jest ich krewną? 

- Dzien dobry- przywitał się grzecznie. W sumie osoby patrzące na lwiątko pogly mieć wrażenie prze wita się tylko środek pyska indwa błyszczące oczęta. Reszta to była kupa błota. Nagle do uszu małego dotarło jakieś wycie. Porządnie zaskoczony Cechy aż podskoczył i szybko schował się za Badu. Od razu zdał sobie sprawę jak bardzo było to tchórzliwe. Wyszedł więc zza swojej kryjówki z dzielną miną i klapnął na zadek. Biały przybysz był coraz bliżej i syczał. Dziwne. Czemu miałby syczeć? Przecież to też ich krewny (w końcu wyglądał jak tatuś i mama w jednym)a oni nie syczeli. A może to trawa syczała. Młody zaczął iść w stronę dźwięku i wtem coś białego skoczyło na krewnego. Tego dla lewka było za wiele, więc przewrócił się na plecy wyciągnął do góry łapy i udał zdechlaka. Mama opowiadała o opsah które tak robiły. Może na lefkach też to działa?
[Obrazek: cec_sygnatura_png_by_lulubabulu-dc5aa8c.png]
Jester
Rekrut
*

Gatunek:Lew Płeć:Samica Wiek:Podrostek Liczba postów:57 Dołączył:Lip 2017

STATYSTYKI Życie:
Siła: 40
Zręczność: 50
Spostrzegawczość: 40
Doświadczenie: 5

19-02-2018, 15:48
Prawa autorskie: Salvathi
Tytuł pozafabularny: Papużki nierozłączki (+ Cecezelea)

Lwiczka miała już wszystkiego dość, toteż zignorowała dalsze słowa małpy. A raczej miała taki zamiar, gdyż nie mogło nie dotrzeć do niej słowo „jedzenie”. Uniosła głowę i spojrzała na Badu podejrzliwie. Żeby dostać jedzenie, trzeba za nią pójść? Ciekawe... A jeśli to jakiś podstęp? Bo przecież po co się ruszać, jeśli można położyć się w jakieś kałuży i poczekać na posiłek? Ten problem jednak został szybko rozwiązany, gdyż małpa postanowiła posadzić ją sobie na grzbiecie. Nawet jej się to podobało, ale już o wiele mniej spodobało jej się to, że równie szybko została z grzbietu zdjęta. O nie, co to to nie! Nie da się tak perfidnie zciągać z grzbietu! Odbiegła kilka kroków, po czym odwróciła się i wbiła w samicę złowrogie spojrzenie. Ha! To na pewno ją przestraszy! No tak, tylko że wtem nagle zbiegła się wesoła kompania, skutecznie krzyżując plany Jesterki. Zrobiło się naprawdę dziwnie. Jakaś dziwna złota mama ale nie mama tarzała się po ziemi, zadając dziwne pytania, biały tata ale nie tata wył gorzej niż śpiewający tatusiowie, jakaś inna mama-niemama rzucała się na niego, coś syczało, brat biegał jak opentany, a mała, biedna, zagubiona lwiczka...
- DAJCIE JEŚĆ!!! - wrzasnęła tak głośno, jak tylko pozwalały jej małe, ale silne płucka.
Y'onash
Samotnik
*

Gatunek:Kobra Płeć:Samiec Wiek:Dorosły (1 rok 3 miesiące) Liczba postów:25 Dołączył:Lut 2018

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 20
Zręczność: 60
Spostrzegawczość: 60
Doświadczenie: 5

19-02-2018, 19:05
Prawa autorskie: Avatar: Hellob(DeviantArt)

Y'onash obserwował lwiątka z ciekawością. Rozglądał się i przyglądał się każdemu z osobna. Chciał zapamiętać jak najwięcej, by poszerzyć swoją wiedzę o tutejszym świecie. Najbardziej jednak zainteresowała go biała lwica. Jej szalone ruchy wydały się mu niezwykle dziwne. Zamknął oczy i skupił się maksymalnie. Co jakiś czas tylko z powrotem spoglądał na lwicę.
- Hmm... Ona nie może przeżywać czegoś zwykłego... Widzi niewidzialne... Tak mi się wydaje. Muszę chyba odpuścić sobie ten głupi szczyt...
Ułożył sobie plan. Będzie traktował śnieżnobiałą lwicę nie jako towarzysza, jak to zazwyczaj czynił, ale jako obiekt badań. Chciał rozłożyć ją na czynniki pierwsze. Po prostu jej szaleństwo było zbyt dziwne, by je zignorować. Olał więc dwa małe lwiątka i podszedł do lwicy. Przełknął ślinę i spokojnym tonem rzekł:
- Witam panią.


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości