♫ Audycja 36 ♫


Wszystkie audycje znajdziecie na audycje.krollew.pl
Tygodniowy bonus
+5 opali


Otrzymuje Warsir!
  • Forum zostało zarchiwizowane i dostępne jest jedynie w wersji do odczytu - poza ShoutBoxem i tematami pozafabularnymi. Dziękujemy za wspólną grę!
  • Oficjalny kanał na discordzie - do kontaktu z graczami.
  • Stale aktywny pozostaje dział z pożegnaniami, gdzie każdy będzie mógł dopisać swoje.
  • NIE zgadzamy się na kopiowanie jakiejkolwiek części tego forum, także po jego zamknięciu.

    ~ Administracja Król Lew PBF (2006-2018)
Generator statystyk
Drzewo genealogiczne
Okres zbioru (1 porcja):
Cis pospolity
Wulkan Burgess Shale, Ognisty Las, Źródło Życia
Pogoda
1-15 września
21 °C
16 °C
16-30 września
23 °C
17 °C
Postać miesiąca:
Sierpień

Naiwny, strachliwy i delikatny. Lwie dziecko zagubione pośród sawanny, odnalazło ciepło rodziny w śnieżnym Cesarstwie choć niedawno spotkał nieświadomie prawdziwego ojca.
Cytat września
Nadesłany przez Vasanti Vei

Stężenie fanatyków księżyca na poziomie zerowym kazało mu się zastanowić, czy przypadkiem nie zabłądził.
Znajdziecie nas na:
Zenzelé
Konto zawieszone

Gatunek:Lew Płeć:Samica Wiek:Dorosła Liczba postów:180 Dołączył:Wrz 2015

STATYSTYKI Życie: 0
Siła: 70
Zręczność: 77
Spostrzegawczość: 64
Doświadczenie: 25

#61
26-04-2017, 18:15
Prawa autorskie: Ragnar

Skoro Belial zdecydował się wejść do jaskini, zamiast pójść głębiej w las - z dbałości o swoje futro bądź to wnioskując po tropach Jaszczurki - tym lepiej, bo nie musiał ani błądzić po wilgotnych chaszczach, ani długo czekać... To znaczy długość czekania zależała od jego spostrzegawczości w tamtej chwili - tego, jak szybko się zorientował, że na zimnej skale pod jego łapami znajduje się czyjaś krew, całkiem świeża, i że jej smuga ciągnie się dalej, wgłąb groty. Wystarczyło tylko odwrócić się za siebie, żeby zobaczyć, gdzie się to maziajstwo kończy. W zasadzie mógł to zobaczyć już wchodząc do środka, ale z powodu braku lwicy obok zdecydować, że to nic istotnego. Bo oto stał za jego plecami całkiem sporych rozmiarów głaz, kamczor, jakich wieloma upstrzone było wzgórze, po którym musiała najpierw Zenzele, a teraz on, się wspiąć, i pod nim właśnie ścieżyna z posoki miała swój kres.
Dziwne.
Kamień był całkiem podobny do tego, na którym położyła łapę Jaszczurka, kiedy chciała zawrzeć z tobą umowę, Belialu, tych kilka dni temu, kiedyście spotkali się po raz pierwszy. Co za szkoda, że odmówiłeś, i jej, i ptakom, na które się powołała, co za szkoda. A i co jeszcze jej wtedy powiedziałeś? Jeśli będziesz chciał złamać umowę, to to zrobisz...? I że ma jej starczyć twoje słowo, nieptaku? Żadne tam przysięgi? Hm, wychodzi na to, żeście żadnej umowy koniec końców nie zawarli, ale tyś już kilkakrotnie ocenił układ was dwojga, rozsądzając o przegranej i wygranej stronie.
Dziwne.
Spod kamienia wystawało czarne, ptasie skrzydło i kilka sterówek z ogona, o, i nawet jedna noga, przed kilkoma godzinami łapiąca swoją ostatnią garść powietrza. Czy ten kamień na niego spadł, na tego całkiem dużego ptaka? Spoglądając na sufit jaskini łatwo szło się domyślić, że do niczego podobnego dojść nie mogło - ten był co prawda chropowaty, ale żadnego ubytku takich dosyć kolosalnych, jak na warunki ciasnej groty, rozmiarów nie miał. Wobec tego co się stało ptakowi, w jaki sposób zginął?
Zdarzyło się to kilka godzin wcześniej, jeszcze przed południem.
W świetle wejścia do groty, pomiędzy wiciami roślinnymi pojawił się poharatany pazurami Ghaliba pysk jego Wróżki. Spod porastającej go sierści prześwitywała szara, niezdrowa skóra. Obraz nędzy i rozpaczy ta Wróżka, ta Zenzele, no gorszy niż kiedykolwiek wcześniej, taki jeszcze po przejściu kilkudziesięciu kilometrów (aż trudno uwierzyć, że zawiść potrafi wyposażyć roztrzęsione łapy w takie pokłady energii, ale i rozum - w tak rozbuchaną fantazję...).
Ptak nie był niczemu winien. Uprzejmie przysiadł na stromej, skalistej ścianie wzgórza (na zewnątrz groty) i swoim trelem wyciągnął łeb Zenzele spomiędzy girland. Może chciał ją przywitać. Lwica popatrzyła nań zmęczonymi oczyma, po czym wybiła się do niewysokiego skoku i trzasnęła go obiema łapami. Wylądował u jej stóp.
Nieprzytomny przebudził się, leżąc w miejscu, gdzie teraz znajdował się kamień. Lwica trzymała stojący na krótszym boczku głaz łapami od góry i patrzyła na otumanionego ptaka bez wyrazu, tylko jej wąsy strzelały nerwowo raz w górę, raz w dół, a tak poza tym nic, co by mogło zwiastować późniejszy wybuch, nie pojawiło się wówczas na jej oszpeconej mordzie i ptak mógłby przypuszczać wszystko, tylko nie to, że kamień w jednej chwili spadnie nań, kiedy był jeszcze żywy, i rozetrze go w krwawą, miękką miazgę, a wszystko do wtóru takiego wrzasku, jakiego Prywatny Zakątek zapewne jeszcze nigdy nie słyszał.
Był to wrzask bólu i rozpaczy. Pomiędzy nim a podniebieniem Zenzele nie było ani ociupiny miejsca, głośniej wrzeszczeć się nie dało, tak jak nie dało się wyobrazić sobie większej przykrości nad sumę tych, które spotkały lwicę. Objąwszy głaz napiętymi do niemożliwości łapami, chcąc przedłużyć gasnący w ogorzałym gardle krzyk, Jaszczurka zdobyła się jeszcze na przekręcenie go - to wtedy ptak złapał ostatnią garść powietrza swoją nóżką. Krew prowadząca do kamienia była rozwleczoną po posadzce jaskini jego resztką wystającą gdzieś spod skrzydła. Był to duży ptak, miał dużo krwi i mięsa. Może nawet więcej niż ona, która potem stamtąd odeszła, nieprzejęta tym, czy Belial, który miał się tutaj pojawić za kilka godzin, zrozumie sens obydwu pozostawionych mu do namysłu symboli.
Belial
Płomień
*

Gatunek:lew Płeć:Samiec Wiek:młody dorosły Tytuł fabularny:Mentor Liczba postów:1,310 Dołączył:Lut 2015

STATYSTYKI Życie: 87
Siła: 86
Zręczność: 71
Spostrzegawczość: 68
Doświadczenie: 185

#62
26-04-2017, 19:10
Prawa autorskie: Kiu
Tytuł pozafabularny: Łowca serc

Deszcz... Dawca życia. Jak on wkurzał szarego, mokra sierść, brudna, zaczynała smierdzieć... Ale cóż, szary wiedział że sierść musi wyschnąć... Wstał i chciał wejść dalej w głąb groty... Tu się zdziwił. Przed nim stał spory kamień pod nim zaś ślad... Ślad zabawy dla beki... Tym jedynie była dla samca ta plama krwi i resztki ptaka. Uśmiechnął się i spojrzał w górę... Szybko się zorientował że trzeba wejść wyżej. Zgrabne ruchy ciężkiego samca były zdecydowane, żaden ruch nie był przypadkowy. Szybko szare cielsko znalazło się na górze. 
- Anudora... - przywitał się z ciemnością. Jednak czy faktycznie była tam tylko ciemność?


zt
Malimau
Samotnik
*

Płeć:Samiec Wiek:Dorosły Liczba postów:234 Dołączył:Maj 2013

STATYSTYKI Życie: 0
Siła: 81
Zręczność: 62
Spostrzegawczość: 67
Doświadczenie: 20

#63
26-07-2017, 22:51
Prawa autorskie: Chotara | ArolinaK.

Dzień... Słońce oświetlało ciepłym blaskiem tutejszą okolicę. Wszystkie groty, wyciosane przez wiatry i deszcze lwiej krainy. Wszystkie drzewa, jakie tylko rosły w pobliżu, kryjąc niejedno wejście do jaskini, niejednego mieszkańca skalnej formacji. Ogrzewało ptaki, które radośnie szybowały w powietrzu, szukając smakowitych pyszności z góry. Prowadziło stadko antylop, które wędrowały wzdłuż granicy, chcąc jak najszybciej opuścić nieprzyjazny teren. Było wszędzie. Dosłownie wszędzie. Poza jednym miejscem.
Nawet słońcu nie udało dotrzeć się na półkę skalną, na której przesiadywał lew. Silny, z obfitą dwukolorową grzywą. Czerwone niczym krew oczy lustrowały okolicę, szukając... Właściwie to one nie szukały. Nie miały czego szukać. W milczeniu analizowały każdy ruch, każdą gałąź, każde jedno stworzenie... Lecz nie służyło to czemukolwiek. Ot. Wypełnianie sobie czasu. W końcu, co może robić lew w taki słoneczny dzień?
Nic.
[Obrazek: xxxxx_zps2ozmoe4w.png~original]
Asura
Konto zawieszone

Gatunek:Panthera leo berbericus Płeć:Samiec Wiek:Młodzik Liczba postów:118 Dołączył:Mar 2016

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 70
Zręczność: 55
Spostrzegawczość: 45
Doświadczenie: 5

#64
15-09-2017, 21:18
Prawa autorskie: Av - Askari, Ref - ja

Szedł. Po prostu, nie mając teraz nic innego do roboty, stawiał kroki swoim zwyczajem dosyć lekkie, ale niedbale pewne siebie, przez co nie ukrywał jakoś szczególnie swojej obecności. Nie miał powodu. Nie ważne, gdzie nie poszedł, wszędzie czuł się jak u siebie. Choć to było nieco... hm, w każdym razie, już chyba prawie całkiem przestał odczuwać jakiekolwiek konsekwencje tego zdarzenia. Teraz był wolny i czuł się całkowicie bezkarny, ba, można by powiedzieć, że do głowy uderzała mu jakaś odmiana satysfakcji, postawił się i ma co chciał, przynajmniej na razie.
No, ale nigdy nie był na tyle myślący by zastanawiać się nad takimi rzeczami zbyt długo. Kierował się raczej odczuciami, a te odczucia ostatnio zachęciły go do ruszenia dupska by ogarnąć sobie jakąś miejscówkę, bo cierpienie katuszy na pełnym słońcu to raczej słaby pomysł. A trudniej powiedzieć, niż zrobić.
I tak idąc i prychając raz na jakiś czas widząc, jak marnie mu się za każdym razem trafiało, trafił tutaj. Tutaj było inne, niż reszta miejsc, na które mu się trafiało. Tutaj wydawało się być dobre. No, już rozejrzał się kompletnie bezmyślnie i chętnie by przyklapnął, ale tutaj wydawało się robić sobie z niego bekę, bo minęło pare minut nim wyczuł czyjś zapach, za mało jednak ogarnięty ten łeb miał przypalony słońcem, by spojrzeć w górę. Rozglądał się, jednak wzrokiem czujnym i zbyt pewnym, gdyż nie chciał jakkolwiek dać po sobie poznać jednego kołującego się gdzieś za kurtyną w jego głowie pytania; I...co, teraz?

[Obrazek: lemon-tuesday.regular.png]
Kamui
Wódz
*

Gatunek:Lew Tsavo Płeć:Samiec Wiek:Dorosły Towarzysz:Nietoperz borsuczy Liczba postów:496 Dołączył:Wrz 2015

STATYSTYKI Życie: 86
Siła: 81
Zręczność: 69
Spostrzegawczość: 69
Doświadczenie: 15

#65
17-10-2017, 19:35
Prawa autorskie: Ian Hinley/kosekiasai/XylaX

Kamui dalej patrolował granice, może tym razem trochę go poniosło? Przekroczył rzekę wspokojniejszym miejscu idąc dalej, przez dolinę spokoju, która wydawała mu się dość zatłoczona. Gdzieś właśnie w tym momencie z rozmyślań na temat zawitania, na terenach któregoś ze stad przeszedł do solidnego postanowienia. 
Trzeba tylko trafić na ich tereny.. a to już było nieco bardziej skomplikowane. Poza paroma plotkami nie miał niczego solidnego. Okej, trzeba chyba spytać kogoś odroge. Nie usmiechało mu się to. Gadanie z 'obcym' było jednak jak ta ostatecznieostateczna konieczność. Podłapał świeży trop i podązył za nim trafiając na Asure.
- Ej. - Tak. Tak właśnie fachowo zaczął ich rozmowę.
Asura
Konto zawieszone

Gatunek:Panthera leo berbericus Płeć:Samiec Wiek:Młodzik Liczba postów:118 Dołączył:Mar 2016

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 70
Zręczność: 55
Spostrzegawczość: 45
Doświadczenie: 5

#66
06-11-2017, 20:20
Prawa autorskie: Av - Askari, Ref - ja

//o fuk nie zauważyłam tego posta :'D Kamui zajebiste imię btw.//


- Nie - Fuknął uroczyście i równie inteligentnie w odpowiedzi na niezadane pytanie i wyszczerzył delikatnie kły. Zarzucił oczami w stronę, z której naszedł ten głos i taki palant zupełnie zapominając o uprzednio wywęszonej woni. Cały on. - Khe, o co chodzi stary? - Zmierzwił wzrokiem postać Kamuia, który jakby znikąd wyrósł przed jego oczyma. Poza tym ruchem ani drgnął, nawet by chociaż odwrócić łeb w jego stronę. Tak ot sobie stał.

[Obrazek: lemon-tuesday.regular.png]
Kamui
Wódz
*

Gatunek:Lew Tsavo Płeć:Samiec Wiek:Dorosły Towarzysz:Nietoperz borsuczy Liczba postów:496 Dołączył:Wrz 2015

STATYSTYKI Życie: 86
Siła: 81
Zręczność: 69
Spostrzegawczość: 69
Doświadczenie: 15

#67
06-11-2017, 22:16
Prawa autorskie: Ian Hinley/kosekiasai/XylaX

//Hańba :Uc następnym rasem wyśle gołębia z PW, a imie i design zerżnięty z Fire Emblema XDDc

Uniósł brwi w niezbyt inteligentnym wyrazie. Co? Jakie 'nie'? Zamknął jadaczkę, oczy samca jednak dalej wyglądały jakby niewiele go poruszyło to spotkanie, spojrzenie wręcz wyrażało znudzenie. Złudne.
- Jesteś tu sam? - Idealne pytanie, idealne żeby zostać wziętym za pedofila. Zdał sobie z tego sprawę i postanowił szybko jakoś naprostować ten fakt dodając. - Szukam stada zamieszkującego gdzieś tu w okolicy. - Podszedł bliżej, nie przywykł gadać z czyjąś dupą, ale co kraj to obyczaj.. może też zaprezentuje kilka tych z jego stron?
Lerato
Konto zawieszone

Gatunek:Lew Płeć:Samiec Wiek:Młodzik Liczba postów:57 Dołączył:Mar 2016

STATYSTYKI Życie: 0
Siła: 70
Zręczność: 60
Spostrzegawczość: 40
Doświadczenie: 10

#68
06-11-2017, 22:41
Prawa autorskie: Lioden

Zaraz po Asurze pojawił się i jego brat - Lerato. Podążał jego tropem przez parę dobrych kilometrów, był więc z lekka zmachany. Podszedł do brata akurat w momencie w którym zaczepiał go jakiś nieznajomy samiec. Zatrzymując się obok rozejrzał się przelotnie po okolicy, z początku jakby ignorując lwa z pięcioma łapami.
Po chwili, gdy nie zauważył niczego ciekawszego, przeniósł spojrzenie na Kamui'ego i zlustrował go uważnie, następnie, odpowiedział:
-Mi nic nie wiadomo. A Tobie?-
Uniósł brwi zerkając na brata. Jego wyraz pyska był obojętny.

Nie możesz założyć, że Lerato przyszedł przed Kamuim, skoro Kamui napisał posta dużo wcześniej, na co zresztą Asura zdążył odpisać i Kamui potem też odpisał. To jest przeinaczanie fabuły, może drobne, ale jednak. Powinnaś poprawić tego posta.

Już
[Obrazek: leratosygna_by_tokka_a-dbbrkjj.png]

(Ten post był ostatnio modyfikowany: 08-11-2017, 21:41 przez Lerato.)
Malimau
Samotnik
*

Płeć:Samiec Wiek:Dorosły Liczba postów:234 Dołączył:Maj 2013

STATYSTYKI Życie: 0
Siła: 81
Zręczność: 62
Spostrzegawczość: 67
Doświadczenie: 20

#69
14-11-2017, 22:31
Prawa autorskie: Chotara | ArolinaK.

Ugh. Dopiero co był tutaj sam, a nagle, praktycznie w tym samym momencie zleciały się jakieś obce lwy. I o ile ich nie widział, tak wyraźnie słyszał trzy różne głosy. Przeklął pod nosem, złorzecząc na swój los. Nie miał zamiaru spotykać się z żadnymi lwami. Aktualnie to on tutaj rezydował i niezbyt go obchodziło, co sobie inni pomyślą. Przybył tu pierwszy. Nora była nieoznaczona niczyim zapachem. Miał jeszcze na tyle odrobiny czelności, że do cudzego mieszkania się nie wpierdzielał, czego nie można było powiedzieć o innych. I co teraz? Siedzieć tu i nie móc odpoczywać, bo jakieś bachory postanowiły urządzić sobie schadzkę AKURAT tutaj, czy może ruszyć dupsko? Cholera by to.
Niech będzie, raz lwu śmierć.
Podniósł się i rozprostował kości, po czym wyszedł ze swojego ukrycia. Zszedł ze skalnej półki, akurat w takim miejscu, że stanął z boku, całkiem niedaleko obok młokosów. Na pewno go usłyszeli - samiec miał dość ciężki chód. Omiótł ich wszystkich niejednoznacznym spojrzeniem, w którym ciężko było dopatrzeć się krztyny życzliwości - Coście za jedni? Czego tu szukacie? - mruknął, potrząsając sporą grzywą. Brązowy młodzik o dwukolorowych ślepiach. I dziwnie znajomym kolorze sierści, podobny miała jego matka. I siostra. I drugi, brązowy, o dość obfitej grzywie jak na swój wiek, cholernie pstrokaty, jakby wpadł do jakiegoś mułu, który zastygł mu ciężką skorupą na brązowej sierści i zostawił finezyjne pręgi i kropki. Krwistoczerwone oczy. Gdyby Lerato spojrzał w oczy Malimau, zobaczyłby dokładnie taką samą czerwień. I trzeci, szary. Wyglądał na bardziej umięśnionego od pozostałych, ale z kolei miał niesamowicie mało grzywy i wyglądał tak... Osowiale. Jak nie lew, a... Właściwie jak jakiś podrostek. Nie spuścił z tej dziwnej trójki ani na chwilę wzroku,, świdrując ich czerwienią.
[Obrazek: xxxxx_zps2ozmoe4w.png~original]
Asura
Konto zawieszone

Gatunek:Panthera leo berbericus Płeć:Samiec Wiek:Młodzik Liczba postów:118 Dołączył:Mar 2016

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 70
Zręczność: 55
Spostrzegawczość: 45
Doświadczenie: 5

#70
15-11-2017, 22:21
Prawa autorskie: Av - Askari, Ref - ja

Tym razem obrócił się bardziej w stronę Kamuia, jednak udał wcale nie wzruszonego faktem że chwilę później tuż obok niego pojawił się jego brat mimo że mało nie dostał ciarek bo nie słyszał w ogóle tego jak nadchodził.  Mlasnął i widząc poważne wyrazy twarzy tych tutaj także taką minę udał, choć nie do końca udolnie, jakby celowo. Nie, żeby ich parodiował. Wcale -No nie jestem.- Powiedział zerkając na Lerato. -Ja... - Ledwie zaczął, gdy niefartownie dopiero w tym akurat momencie musiał zdać sobie sprawę, że ten zapach który czuł wtedy to tak trochę za wyraźny, bo ukazał mu się wręcz wizualnie. No tak, nagle przed dwojakimi oczyma, nieco z boku, z dala wyrosła postawna sylwetka nie wyglądająca przynajmniej jak przez okno. Zamaszyście obrócił łeb w tę stronę. Chwilę się obejrzał, naprawdę chwilę i był już kilka kroków dalej od swego małego zgromadzenia. Wydarł się swym zbyt głośnym zwyczajem, lecz nie po chamsku, a raczej by być bardziej słyszalnym. Co innego słowa. - NO AKURAT TERAZ CIEBIE SZUKAMY, A CO.- Swoiste "co cię to obchodzi" tylko ujęte inaczej. Całkiem inaczej; ale nie mógł sobie chyba pozwolić na tak banalny tekst tak banalnego podrostka w tak banalnej sytuacji... chyba. Umysł tego różnookiego idioty nie znał pewno pojęcia zmysłu krytycznego... i było jak zwykle.
Ale momentalnie pomyślał -jakież to dziwne zjawisko- i wpadł. No przecież, mógł zacząć od tego. Zamachnął lekko łbem w stronę Kamuia i lekko się uśmiechnął przechodząc do jakże złowieszczego (nie do końca-) planu. -Ten tutaj szuka jakiegoś stada. - Tak, bo najlepiej zegnać!

[Obrazek: lemon-tuesday.regular.png]
Kamui
Wódz
*

Gatunek:Lew Tsavo Płeć:Samiec Wiek:Dorosły Towarzysz:Nietoperz borsuczy Liczba postów:496 Dołączył:Wrz 2015

STATYSTYKI Życie: 86
Siła: 81
Zręczność: 69
Spostrzegawczość: 69
Doświadczenie: 15

#71
16-11-2017, 22:50
Prawa autorskie: Ian Hinley/kosekiasai/XylaX

Nie było mu dane w spokoju pogadać w cztery ślepia z Asurą bo napatoczył się jakiś kolejny młodzik, dwa lwy to już tłok, za duży dla Kamuiego i najchętniej to by ich zlał teraz, gdyby tylko nie był członkiem stada na rekonesansie po okolicznych terenach. Polik mu drgnął. Nie przepadał kiedy ktoś wpieprza mu się w dyskusję z kimś i jeszcze niczego do niej nie wnosi. Zignorował więc Lerato czekając aż Asura mu odpowie na drugie pytanie i..i co? Nie doczekał się bo kolejny typ raczył się wtrynic, zacisnął lekko wargi i przewrocił oczami. Nie tego za wiele jak na jego cierpliwość, zrobił pół kroku w tył zwracając się do ni to musztardowego, ni piaskowego.. Jak w kolory, hę? 
- Wskazówek.- Poprawił go, nie konkretnie stada, a tego czy w okolicy jest jakieś i jak jest to jakie. - Z resztą nieważne. Jesteście za głośni.. - Upierdliwi. - ..a mnie chyba zaczyna boleć głowa. - Sarknął i ruszył dalej przechodząc koło pierwszej dwójki udając się tym samym na południowy wschód.
Zatrzymał się jednak i obejrzał za cała trójką.
- W razie gdyby darcie mordek wam się znudziło, a do łebków napłynął olej. Jestem Kamui, książę z wciąż Płonących Ziem. - I se poszedł.

ZT
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 18-11-2017, 20:53 przez Kamui.)
Malimau
Samotnik
*

Płeć:Samiec Wiek:Dorosły Liczba postów:234 Dołączył:Maj 2013

STATYSTYKI Życie: 0
Siła: 81
Zręczność: 62
Spostrzegawczość: 67
Doświadczenie: 20

#72
29-11-2017, 16:09
Prawa autorskie: Chotara | ArolinaK.

Och. Szukali jego? To bardzo dobrze się składa, bo akurat był w tych stronach. Nie przejął się wrzaskiem młodego, jedynie uśmiechnął się nieco sarkastycznie - To świetnie, bo udało wam się, możecie być dumni - mruknął, spoglądając na gromadkę. Świetnie, i co dalej zamierzali z tym zrobić? Skierował spojrzenie na Kamuiego, gdy wspomnieli o stadach. Stada? Nie był najlepszym informatorem tej krainy, po prawdzie niezbyt go obchodziło, które frakcje zamierzają sobie skoczyć do gardeł, a które siedziały na własnych terenach. Miały jedną wspólną cechę, były cholernie hałaśliwe, miały stos niepotrzebnych zasad, przywódców, tfu, każde niemalże było rodziną. Nie był dzieckiem, aby poić go takimi ideałami. Może kiedyś go to ruszało i oczka mu błyszczały z radości na myśl, że ma stado. Ale, sytuacja się zmieniła, gdy tfu, stary się na nich wypiął, a matka rozpaczała sama po nocach, nie mając najmniejszej pomocy od Zachodnich Ziem. Kolejne dziecię zabite przez stado z zachodu.
Niemniej, każda hałastra miała to do siebie, że z wielką namiętnością znaczyła zapachem swój teren. Po prostu było czuć, które ziemie śmierdzą lwem (lub innym stworzeniem, raz zbliżył się w okolice Skalnego Lasu i zapach hieniej uryny skutecznie sprawił, że zawrócił). A tutejsze tereny w niewielkim stopniu pachniały lwem. Tyle, co nic. Dlatego też bezkarnie na nich przebywał - Tu nic nie znajdziesz. Nie mieszka tu żadne lwie stado. Nos by Ci wykręciło, gdyby jakieś się zagnieździło, mówię ci. Może na południe albo na wschód - i miał coś jeszcze dodać, ale Kamui się odezwał. Uraczył bo beznamiętnym spojrzeniem. Książę Płonących Ziem. I co, miał mu bić pokłony z tego powodu? Z takim sianem na głowie, a nie grzywą ciężko mówić o jakiejkolwiek godności - A ja jestem księciem Szkarłatnego Świtu, i co, mam się pokłonić? Dobry żart, młody - uśmiechnął się krzywo, lustując odchodzącą sylwetkę lwa. Po prawdzie, przestał być księciem, odkąd stary zaginął. Wtedy królem został ten szary, jak mu tam... Rengar czy jakoś tak, już zdążyło mu wylecieć z głowy.
[Obrazek: xxxxx_zps2ozmoe4w.png~original]
Lerato
Konto zawieszone

Gatunek:Lew Płeć:Samiec Wiek:Młodzik Liczba postów:57 Dołączył:Mar 2016

STATYSTYKI Życie: 0
Siła: 70
Zręczność: 60
Spostrzegawczość: 40
Doświadczenie: 10

#73
29-11-2017, 19:19
Prawa autorskie: Lioden

Lerato zastrzygł uszami kiedy dobiegł do niego kolejny, nieznajomy głos i tak samo jak brat - gwałtownie zwrócił łeb w stronę przybyłego samca. Wbił swój wzrok prosto w jego krwistoczerwone ślepia i uśmiechnął się do niego półgębkiem. "Ładne oczka, takie same, jak moje." - pomyślał sobie i nagle - jego brat wydarł się na pół okolicy. Czarnogrzywy samiec aż skulił po sobie uszy i ugiął się lekko na przednich łapach pod wpływem tego hałasu.
-Asuraaaaaa....-
Burknął pod nosem zerkając na braciaka z przekąsem.
Jego niezadowolenie jednak szybko minęło, ponieważ tekst, jakim zarzucił do nich szary rozbawił Lerato. Jego zęby ukazały się w szerokim uśmiechu a wzrok spoczął na odchodzącej kalece z pięcioma łapami.
-Taaaa, też lubię pomarzyć.-
Parsknął a potem skupił swoje spojrzenie na Malimau. Zlustrował go od góry do dołu, mrużąc lekko ślepia.
-Skoro już wiesz, co tutaj robimy, może powiesz nam, kim jesteś?-
Rzucił zaciekawiony.
[Obrazek: leratosygna_by_tokka_a-dbbrkjj.png]

Malimau
Samotnik
*

Płeć:Samiec Wiek:Dorosły Liczba postów:234 Dołączył:Maj 2013

STATYSTYKI Życie: 0
Siła: 81
Zręczność: 62
Spostrzegawczość: 67
Doświadczenie: 20

#74
14-12-2017, 17:05
Prawa autorskie: Chotara | ArolinaK.

Zwilżył pysk, słuchając drugiego młodzika, który raczył się odezwać. Zabawne. Kazał mu się przedstawiać, gdy widział, że dopiero co rosła mu grzywa - choć nad wyraz bujna jak na tak młody wiek, Malimau wyraźnie widział, że samczyk jest od niego sporo młodszy. Zastrzygł delikatnie uchem, przerzucając wzrok na brązowego. Niezbyt przejmował się tym lustrującym spojrzeniem, wręcz go odrobinę rozbawiło - Może na czerwonym nie będzie widać, że żyłka pęknie - mruknął, po czym przerzucił spojrzenie na drugiego - ...Asuraaaaaaaa? Oryginalne. A Ty? Nie wiem, gdzie Was wychowano, ale ja bym nie kazał staremu się przedstawiać, nie zaczynając od siebie. Zresztą słyszeliście, chyba nie jesteście głusi, skoro umiecie odpowiadać - wyraźnie powiedział, że jest księciem Szkarłatnego Świtu. Nie miał w tym żadnego interesu, aby pierwszy przedstawiać się młodzikom. Mógł to niby zrobić, ale... Po co? Poza tym, niech się młodziaki uczą. Całować siebie w łapę przecież im nie każe, sam etykietę miał w dupie, ale ej. Znacie samca, który pozwoli sobie, aby jakiś gówniak wskakiwał mu na głowę?
[Obrazek: xxxxx_zps2ozmoe4w.png~original]


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości