♫ Audycja 36 ♫


Wszystkie audycje znajdziecie na audycje.krollew.pl
Tygodniowy bonus
+5 opali


Otrzymuje Warsir!
  • Forum zostało zarchiwizowane i dostępne jest jedynie w wersji do odczytu - poza ShoutBoxem i tematami pozafabularnymi. Dziękujemy za wspólną grę!
  • Oficjalny kanał na discordzie - do kontaktu z graczami.
  • Stale aktywny pozostaje dział z pożegnaniami, gdzie każdy będzie mógł dopisać swoje.
  • NIE zgadzamy się na kopiowanie jakiejkolwiek części tego forum, także po jego zamknięciu.

    ~ Administracja Król Lew PBF (2006-2018)
Generator statystyk
Drzewo genealogiczne
Okres zbioru (1 porcja):
Cis pospolity
Wulkan Burgess Shale, Ognisty Las, Źródło Życia
Pogoda
1-15 września
21 °C
16 °C
16-30 września
23 °C
17 °C
Postać miesiąca:
Sierpień

Naiwny, strachliwy i delikatny. Lwie dziecko zagubione pośród sawanny, odnalazło ciepło rodziny w śnieżnym Cesarstwie choć niedawno spotkał nieświadomie prawdziwego ojca.
Cytat września
Nadesłany przez Vasanti Vei

Stężenie fanatyków księżyca na poziomie zerowym kazało mu się zastanowić, czy przypadkiem nie zabłądził.
Znajdziecie nas na:
Gunter
Samotnik
*

Gatunek:Lew Płeć:Samiec Wiek:Dorosły Tytuł fabularny:Młodszy Znachor Liczba postów:208 Dołączył:Lut 2018

STATYSTYKI Życie: 94
Siła: 76
Zręczność: 70
Spostrzegawczość: 67
Doświadczenie: 30

28-07-2018, 22:56
Prawa autorskie: ja
Tytuł pozafabularny: Geniusz

- Gratuluję Cesarzowo. Świetnie sobie poradziłaś. – nareszcie uwolnił ze szponów Vari swoją łapę, w której nie miał już czucia. Młode były energiczne a ich głosy rozlegające się teraz w jaskini świadczyły, że były w pełni sił.
Zauważył pojawienie się kolejnej samicy, która wyglądała jakby właśnie zobaczyła ducha. Biedaczka, ją też zapewne czeka kiedyś koszmar porodu. Widok czarnej istotki, którą przyniosła, wzbudził za to jego czujność. Przez chwilę miał zamiar wyprowadzić przybyszy na zewnątrz, na wypadek gdyby obecność obcego lwiątka znów rozzłościła Vari. Nie ciągnęło go wcale do ponownej zabawy w rycerza, więc lepiej by było, żeby lwiątko opuściło jaskinię. Jednak na szczęście cesarzowa zareagowała dobrze na jego obecność.
Lekko kulejąc podszedł do lwic. Ku jego zaskoczeniu okazało się, że owszem młode nie było chore ani zbyt wygłodzone, ale wcale nie było lwem!
- Ta przybłęda to lampart. – powiedział do Vari beznamiętnym głosem – Powinnaś teraz raczej skupić się na opiece nad własnymi dziećmi, zamiast zajmować się jakąś sierotą. Matka pewnie je porzuciła, bo było najsłabsze z miotu, aby zwiększyć szanse przeżycia pozostałych. Przemawia teraz przez ciebie budzący się instynkt macierzyński, ale pomyśl przez chwilę logicznie. Zamierzasz odbierać pokarm własnemu potomstwu i zmniejszać ich możliwość przetrwania, aby wykarmić młode, które nie należy nawet to twojego gatunku? Nie brzmi to jak najlepszy pomysł i będziesz go później żałować.– wiedział, że jego słowa nie spodobają się cesarzowej, ale musiała poznać prawdę. Nie warto było litować się nad przybłędą, kiedy stawką było życie przyszłych następców tronu. Osobiście nie zrobiłby młodemu krzywdy, ale skoro już zostało porzucone przez matkę, niech natura zrobi swoje. Świat nie przejmie się jednym lampartem.
Tamu
Rekrut
*

Gatunek:Lew Płeć:Samiec Wiek:Podrostek Liczba postów:148 Dołączył:Cze 2018

STATYSTYKI Życie:
Siła: 35
Zręczność: 45
Spostrzegawczość: 50
Doświadczenie: 20

29-07-2018, 00:08
Prawa autorskie: Dukacia
Tytuł pozafabularny: Użytkownik na medal

To wszystko było trochę jak sen na jawie, Tamu nie do końca rozumiał co się dzieje dookoła niego. Trzymał jedynie zaciśnięte łapy i modlił się o to żeby wszytko poszło dobrze. Kiedy pojawiło się pierwsze lwiątko otworzył szeroko pysk ze zdumienia. Oczywiście rozumiał jak pojawiają się dzieci, ale czym innym była teoria a czym innym zobaczenie tego na własne oczy. Jak urzeczony wpatrywał się w kolejne wydostające się na świat maleństwa. To było coś cudownego, być świadkiem narodzin nowego życia. Początkowo myślał, że będzie lekko zazdrosny o względy przybranego rodzeństwa, ale teraz zdał sobie sprawę jak małostkowe były te myśli. Niezależnie czy rodzony, czy adoptowany będzie dla nich bratem. Kiedy wszystkie trzy lwiątka leżały już na ziemi, zbliżył się ostrożnie. Bał się, że gwałtownymi ruchami może coś zepsuć. Na całe szczęście, wyglądało na to, że poród zakończył się bezpiecznie. To oznaczało, że mógł podejść do Vari. Uśmiechnął się do mamy i usiadł koło niej. Chciał żeby po prostu wiedziała, że tu jest i zawsze będzie. Zapatrzył się na dzieci. Już w wyobraźni widział jak dorastają. Był święcie przekonany, że z tak wspaniałymi rodzicami te lwiątka wyrosną na godne podziwu zwierzęta. Może nawet on im w tym pomoże. Nie był może najlepszym kandydatem na przybranego brata, ale będzie się starał ze wszystkich sił. Był gotów opiekować się nimi i chronić je bez względu na cenę. 
- Kocham Cię mamo i was też maluchy - szepnął i poczuł jak oczy mu wilgotnieją. Nie zasługiwał na bycie członkiem tak wspaniałej rodziny. Los rzucił go tu przecież zupełnie przypadkiem, ale może tak właśnie miało być. Kątem oka zanotował oczywiście pojawienie się małego lamparta i usłyszał ostrzeżenie Guntera, ale szczerze mówiąc mało go to obchodziło. Był pewien, że Vari podejmie najlepszą decyzję. Tymczasem lewek napawał się widokiem młodych jak obrazem, który zaraz zniknie.
Nejlos
Młode
*

Gatunek:Lew Płeć:Samiec Wiek:Szkrab Liczba postów:11 Dołączył:Lip 2018

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 10
Zręczność: 10
Spostrzegawczość: 10

29-07-2018, 00:20
Prawa autorskie: Dukacia

Młode cały czas zastanawiało się gdzie jest w dodatku słyszy różne obce dzwięki, jedynie wyłapał poszczególne słowa "mama", "kocham cię". Nie wiedziało co się naprawdę tu dzieje, aż pisknął czując lekki strach na początku ale zdawał sobie sprawy że niedaleko jest jego najukochańsza mamusia na świecie. Gdy poczuł ciepło rodzeństwa i rodzicielki uspokoił się wiedząc, że jest tu bezpieczny. Drobnymi łapkami poruszał ale nie na tyle, żeby sobie zrobić krzywdę.
Dorosły Nejlos (tymczasowy o ile nie znajdę innego) - Malaika4, tło Disney
Młody/Dorosły  (Lineart: princevoldy, kolory: Ja, tło: Disney) (aktualny w przyszłości).
Newton
Młode
*

Gatunek:Lew Płeć:Samica Wiek:Szkrab Liczba postów:8 Dołączył:Lip 2018

STATYSTYKI Życie:
Siła: 10
Zręczność: 10
Spostrzegawczość: 10

29-07-2018, 10:53
Prawa autorskie: ja
Tytuł pozafabularny: Najbardziej obiecujący malec

Poruszanie się było bardzo trudne, ale mama przysunęła ją bliżej siebie i mogła wtulić się w jej miękkie futro. Poczuła ciepło bijące z jej ciała i wsłuchała się w znajomy dźwięk serca, który towarzyszył małej aż do narodzin. Zaczęła ssać mleko, co wywołało miłe uczucie w środku. Chciała więcej. Może świat nie był wcale aż taki straszny. Zadowolona zaczęła przebierać łapkami, masując brzuch mamusi.
Vari
Cesarzowa
*

Gatunek:Lwica Płeć:Samica Wiek:Dorosła Tytuł fabularny:Strażnik Liczba postów:458 Dołączył:Mar 2016

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 80
Zręczność: 80
Spostrzegawczość: 68
Doświadczenie: 16

29-07-2018, 11:11
Prawa autorskie: owlyblue / Malaika + KamiLionheart
Tytuł pozafabularny: Mistrz Gry

Przytulała maluchy, czując się z ich posiadaniem naprawdę silniej i pewniej niż przedtem, chociaż osłabiona nadal była to w końcu maluchy trzeba jakoś nazwać. Chciałaby to zrobić z Hakim... ale mniejsza o to teraz liczyło się ich wspólne dobro nie ważne co by się nie stało. 
- Narie, Nejlos i.... Newton. - w kolejności przychodzenia na świat.
Liznęła jeszcze każde w główkę i oburzona wróciła wzrokiem do Guntera. Co on sobie niby wyobrażał? Nie ważne, czy lampart czy lew. Młode potrzebowało jej bardziej niż mógłby to sobie wyobrazić. Nie była jednak idiotką i przemyślała decyzję wcześniej. Skoro ma cztery sutki, a w miocie malców jest trójka, to nie widziała powodu dla którego nie mogłaby pozwolić sobie na zajęcie czwartego przez młodą sierotę, która naprawdę potrzebowała pomocy. Machnęła nerwowo ogonem i prychnęła w stronę znachora rozczarowana jego podejściem.
- Wiem co robię. Ono też jest już moim dzieckiem i nikomu nie pozwolę go skrzywdzić, nie ważne, czy jest lwem czy lampartem! Nadal jest tylko niewinnym malcem, które sobie samo losu nie wybrało, więc i nie ma szans na jego poprawę bez mojej pomocy. - stwierdziła niemalże od razu i uderzyła jedną z łap w posadzkę na znak niezadowolenia.
[Obrazek: Dulw2MX.png]
Gunter
Samotnik
*

Gatunek:Lew Płeć:Samiec Wiek:Dorosły Tytuł fabularny:Młodszy Znachor Liczba postów:208 Dołączył:Lut 2018

STATYSTYKI Życie: 94
Siła: 76
Zręczność: 70
Spostrzegawczość: 67
Doświadczenie: 30

29-07-2018, 12:29
Prawa autorskie: ja
Tytuł pozafabularny: Geniusz

Spojrzał z powątpiewaniem na samicę.
- Ach te twoje miękkie, kobiece serce. Ale to nie twoja wina, że nie myślisz racjonalnie. Wszystkim kierują instynkty. Samce tracą rozum na widok długich nóg i ponętnych kształtów, a samice wariują, kiedy tylko zobaczą parę dużych oczu i mokry nosek. Taka już twoja słaba natura, że chcesz opiekować się wszystkim, co ma cztery łapy i może pić mleko. – zapewne porządnie nagrabił sobie u Vari tymi słowami, ale co mogła mu zrobić, postawić pod sąd? Z punktu widzenia cesarskiego prawa i tak był już przestępcą.
- Słyszałaś pani o kukułkach? Ich samice podrzucają swoje jaja do gniazd innych ptaków. Nieświadomi niczego rodzice wychowują obce pisklę, które kiedy tylko się wykluje, wyrzuca z gniazda ich prawdziwe dzieci. Następnie wykorzystuje opiekunów, którzy wypruwają sobie żyły, aby wykarmić wiecznie głodnego malucha. A kiedy tylko dorośnie na tyle, że nie potrzebuje ciągłej opieki, porzuca wycieńczonych rodziców. – mówiąc, wpatrywał się nieruchomym wzrokiem w oczy lwicy – Przemyśl to, cesarzowo.
Przyjrzał się jeszcze raz mokrym, ślepym kulkom wczepionym w brzuch Vari jak pasożyty i odwrócił w stronę wyjścia.
- Moja rola jest zakończona. Skoro nie potrzebujesz już medyka ani moich rad, nie będę cię już dłużej drażnił swoją obecnością. Upewniłem się, że lwiątka urodziły się zdrowe, a od reszty umywam ręce. Mam ważniejsze sprawy na głowie, niż ciągłe zajmowanie się rodziną Tiba. Jeśli zjawi się tutaj ta oferma Haki, przekaż mu gratulacje od wujka. Wreszcie coś mu się w życiu udało.
Zatrzymał się jeszcze przy młodym lamparcie i nachylił się nad nim.
- Świetnie się ustawiłeś, kukułeczko. – wyszeptał.
Chwycił w zęby owoc baobabu, upewnił się, że mięta jest dalej dobrze umocowana w jego grzywie i wyszedł z mrocznego wnętrza Lwiej Skały.
 
ZT
Narie
Młode
*

Gatunek:Lef Płeć:Samica Wiek:Szkrab Liczba postów:6 Dołączył:Lip 2018

STATYSTYKI Życie:
Siła: 10
Zręczność: 10
Spostrzegawczość: 10

29-07-2018, 13:26
Prawa autorskie: FuzzyMaro

Nie rozumiała, co się dzieje. Tu było za dużo wszystkiego. Ciągle coś ją dotykało, dookoła pełno było dźwięków, których nie potrafiła nawet rozróżnić. Może poza jednym. Miarowe bum, bum, bum, które towarzyszyło jej od zawsze, było także tu. Dawało jej spokój i chciała mieć je jak najbliżej. Kryło się za tym miękkim czymś. Jak się tam dostać? Trzeba to ugryźć? A może przesunąć łapkami? Nagle, ku zdziwieniu małej kulki, jej pyszczek wypełniony został słodką substancją. Była bardzo smaczna i wywoływała miłe uczucie. Malutka chciała jej więcej i więcej, a dobrego wcale nie brakowało. Brązową ogarnęło uczucie błogości i spokoju. Tak, wielkiego spokoju...
Nejlos
Młode
*

Gatunek:Lew Płeć:Samiec Wiek:Szkrab Liczba postów:11 Dołączył:Lip 2018

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 10
Zręczność: 10
Spostrzegawczość: 10

29-07-2018, 14:04
Prawa autorskie: Dukacia

Malec wyczuwał różne zapachy głównie mamusi i rodzeństwa aż do momentu został nakierowany łapką mamusi, która wręcz przejemnie ciepła. Pisknął kierując się niezdarnie wtedy zasmakował mając w pyszczku słodką substancję ku z dziwienia była smaczna i przyjemna. Nie potrafił przestać jej pić łapczywie. Nejlos był zadowolony z takiego stanu umysłu. Nie myślał o niczym innym jak tylko na jeść się do syta.
Dorosły Nejlos (tymczasowy o ile nie znajdę innego) - Malaika4, tło Disney
Młody/Dorosły  (Lineart: princevoldy, kolory: Ja, tło: Disney) (aktualny w przyszłości).
Eyre
Konto zawieszone

Gatunek:Lwica Płeć:Samica Wiek:Dorosła Liczba postów:87 Dołączył:Lip 2015

STATYSTYKI Życie: 98
Siła: 68
Zręczność: 74
Spostrzegawczość: 68
Doświadczenie: 25

29-07-2018, 14:33
Prawa autorskie: Avatar: lineart by KamiLionHeart, color by Chotara!

W sumie pomysł Venety wydał się bardzo spoko. Lwica już miała wyjść z groty, ale usłyszała wymianę zdań między cesarzową, a Gunterem. Każde z nich miało trochę racji, ale osobiście Eyre nie dałaby rady zostawić sieroty. 
- Pozwoliłam sobie nadać małej imię... to Nissa. - oznajmiła lwicą po czym nie czekając opuściła tę gęstą atmosferę. 


Z/t
Tamu
Rekrut
*

Gatunek:Lew Płeć:Samiec Wiek:Podrostek Liczba postów:148 Dołączył:Cze 2018

STATYSTYKI Życie:
Siła: 35
Zręczność: 45
Spostrzegawczość: 50
Doświadczenie: 20

29-07-2018, 15:52
Prawa autorskie: Dukacia
Tytuł pozafabularny: Użytkownik na medal

No i zostali sami, dokładniej rzecz ujmując on, Vari i cztery dopiero co nazwane maluchy. W końcu mógł się uspokoić. Emocje powoli zaczęły opadać i Tamu zorientował się jak bardzo jest zmęczony. W końcu nie spał od dłuższego czasu. Potrząsnął głową odganiając zmęczenie. Najważniejsze, żeby młode się dobrze czuły, jemu nic się nie stanie. Poza tym uparł się, że będzie pomagał w opiece nad dziećmi i dotrzyma postanowienia. Jak urzeczony wpatrywał się w lwiątka łapczywie pijące mleko. Wyglądały na takie zadowolone z życia. To było coś cudownego. Parę łez wzruszenia pociekło mu po policzkach. Nie mógł uwierzyć w to, że patrzy na swoje rodzeństwo. Teraz już jego potrzeba rodzinnej atmosfery była spełniona w stu procentach. Lewek nie posiadał się wręcz z radości, z tego że wszystko dobrze się skończyło. Jedyne co trochę zmąciło jego dobry humor, to że Jester odeszła. Rozumiał to doskonale, ale i tak zdążył się do niej przywiązać. Chociaż brata to miała strasznego. Miał nadzieję, że więcej się z Cecem nie spotka. Odsunął od siebie te rozmyślania i powrócił do obserwacji młodych. Kiedy już nasycił swój wzrok otarł się delikatnie łebkiem o Vari. 
- Mogę w czymś pomóc? - szepnął i prawie natychmiast ziewnął. Oczy same mu się kleiły, ale silniejsza była potrzeba pomocy. Byli tu przecież właściwie sami, nie mógł więc zostawić Vari. Poza tym ona bardziej zasługiwała na odpoczynek.
Vari
Cesarzowa
*

Gatunek:Lwica Płeć:Samica Wiek:Dorosła Tytuł fabularny:Strażnik Liczba postów:458 Dołączył:Mar 2016

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 80
Zręczność: 80
Spostrzegawczość: 68
Doświadczenie: 16

29-07-2018, 16:27
Prawa autorskie: owlyblue / Malaika + KamiLionheart
Tytuł pozafabularny: Mistrz Gry

Z lekkim wzburzeniem wysłuchała w milczeniu wywodów Guntera odnośnie znanych jej zabiegów i decyzji, którą już podjęła i nie zamierzała wycofywać. Odprowadziła go poirytowanym spojrzeniem pełnym zaskoczenia i niedowierzania. A wcześniej wydawał się taki dobry... Zaraz jednak przeniosła spojrzenie na kuzynkę Venety, która pilnowała nadal czarnego lamparta. 
- Mogłabyś mi go przystawić? Jestem zbyt wykończona żeby sama wstać, a tak między nami... Co sądzisz o tym maleństwie? Zgadzasz się ze znachorem? - wbrew pozorom kwestia ta była dla niej ważna. 
- Możesz się zdrzemnąć, niczego poza Hakim mi nie potrzeba... śpij spokojnie Tamu, ja też zaraz zasnę. - skierowała do adoptowanego dziecka z troską.
[Obrazek: Dulw2MX.png]
Tamu
Rekrut
*

Gatunek:Lew Płeć:Samiec Wiek:Podrostek Liczba postów:148 Dołączył:Cze 2018

STATYSTYKI Życie:
Siła: 35
Zręczność: 45
Spostrzegawczość: 50
Doświadczenie: 20

29-07-2018, 16:50
Prawa autorskie: Dukacia
Tytuł pozafabularny: Użytkownik na medal

No tak z tego zmęczenia kompletnie zapomniał, że w jaksini znajduje się jeszcze jedna lwica. To oznaczało, że chyba rzeczywiście będzie mógł się zdrzemnąć. Przyjrzał się uważnie Venety i uznał, że wygląda na godną zaufania. Skinął jej głową w geście powitania, bo wcześniej nie było na to czasu. Po chwili przeniósł wzrok na małego lamparta. W jego wyczerpanym umyśle wizja posiadania lamparciego rodzeństwa wydała mu się całkiem zabawna. O tym jednak zadecyduje Vari. Popatrzył na nią wzrokiem wyrażającym bezwarunkową miłość. Skoro ona zapewniła, że może spać spokojnie nie było już żadnych przeszkód. Zwinął się w kłębek przy jej boku i po chwili już był pogrążony w śnie. W sennych marzeniach wyobrażał sobie wspólną zabawę z rodzeństwem i były to piękne marzenia. Zaczął lekko chrapać. Czuł się wyśmienicie w towarzystwie mamy i młodych. Czuł ciepło ich ciał i słyszał bicie serduszek. Błogi odpoczynek.
Venety
Rekrut
*

Płeć:Samica Wiek:Wiek średni Liczba postów:1,177 Dołączył:Cze 2012

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 72
Zręczność: 75
Spostrzegawczość: 69
Doświadczenie: 105

31-07-2018, 21:06
Prawa autorskie: Bjorn | BaxiaArt
Tytuł pozafabularny: Administrator / Pomoc Techniczna

Kiedy tylko Gunter zbliżył się do malca, zakryła go łapą, patrząc na niego nieufnie. Dopiero kiedy wyszedł z jaskini, odetchnęła z ulgą. Lwy. Czy wszyscy lwi medycy byli tacy zgorzkniali? Jasne, musieli być uodpornieni na płacz i jęk, zachowywać trzeźwy umysł, aby rzeczywiście pomóc chorym. Nie zmienia to faktu, że po drodze gubili serca. Vei była chodzącą zgorzkniałością, ten tutaj, jak mu... Gunter, wcale nie był lepszy. Gdyby jeszcze miała kontakt z siostrą, mogłaby jej podrzucić namiary na takie ciasteczko. Grzywę to on miał, był medykiem, podobnie uważał Hakiego za ofermę i generalnie odniosła wrażenie, że pogarda nie była mu obca. Partia idealna. Loża szyderców od dzisiaj na Kaelu!
Uśmiechnęła się do swoich myśli, po czym spojrzała ponownie na czarnego malca. Jesteś lampartem, tak? - Nessie. To bardzo ładne imię, czarna kluseczko - ponownie go polizała i spojrzała w kierunku Vari. Była wycieńczona, szczęśliwa i zirytowana jednocześnie. Bez słowa wstała i wzięła malucha w pysk, najdelikatniej jak tylko potrafiła. Nigdy wcześniej tego nie robiła, po prawdzie trochę bała się, że skrzywdzi zębami takiego maluszka. Kły lwicy rozcinały twardą bawolą skórę, miażdżyły swoim uściskiem i łamały kark zwierzętom, a zarazem przytrzymywały najdelikatniej w świecie kruchą istotę. Nie musiałaby się nawet wysilać, aby skrócić żywot tego malca, zwykłe ściśnięcie zębów. Zadziwiające, jak to wszystko zostało wymyślone i ile wyczucia trzeba mieć. Położyła Nessie przy brzuchu Vari i delikatnie popchnęła ją nosem, aby sama znalazła sutek. Pozwoliła sobie też spojrzeć na pozostałe malce. Trójka zdrowych, silnych, brązowych maluszków. Odsunęła się od nich i położyła się tak, aby Vari mogła bez problemu ją widzieć, ale z dala od młodych - Możesz być z siebie dumna. Są cudowne - uśmiechnęła się - Potrzeba ci czegoś? Wody? Nie ma sensu, abyś teraz jadła, z pełnym żołądkiem trudno zasnąć, zresztą nie ma tu nic do pożywienia, trzeba wyruszyć na łowy. Eyre będzie mogła mi pomóc - Vari była wykończona. Będzie potrzebowała dużo pożywienia, aby móc produkować mleko. Teraz jednak najlepiej zrobi jej sen, zresztą być może nawet nie czuła głodu przez poród czy też zwyczajnie była najedzona. Zastrzygła uszami i zamyśliła się, próbując rozważyć wszystkie za i przeciw.
- Nie znam go, nie będę oceniać go po parunastu minutach spędzonej w grocie. Pomógł ci, zrobił swoją robotę, to najważniejsze. To prawda, co mówi - każdy dodatkowy maluch do wykarmienia wymaga większych nakładów wszystkiego. Pożywienia dla ciebie, mleka dla młodych. To kosztuje i będzie kosztować. Ale to lew. Samce, jakie by kochane nie były, mają w naturze zabijanie dzieci. W mniejszym czy większym stopniu, ale to jest wpisane w nich i daje o sobie znać. Każde, które nie jest spłodzone z niego po prostu zostaną zabite. Czy ich kłami, czy nie będą chcieli się zająć porzuconym dzieckiem, zostawią na pewną śmierć. A co dopiero maluch obcego gatunku. Lwy zabijają młode lampartów, lamparty zabijają młode lwów. Tak to po prostu działa - oblizała pysk i spojrzała w górę. Świat był okrutny, ale musiał taki być. One zabijały trawożerców. A sami byli zabijani przez innych. Oblizała pysk, po czym ponownie spojrzała na kuzynkę - Tak więc nie przejmowałabym się aż tak jego nastawieniem, to po prostu lew. Ma swoje do powiedzenia, czy robi to taktownie, to inna sprawa. Vari, to decyzja, którą sama musisz podjąć. To przede wszystkim ty będziesz karmić i wychowywać Nessie. Będziesz dla niej/niego matką. Na razie wszystko w tobie buzuje, nie umiem sobie wyobrazić, co musisz teraz czuć. Ból, zmęczenie, radość... Zbyt łatwo podjąć pochopną decyzję - po czym spojrzała na lamparciątko. Cóż pozostaje więcej powiedzieć? - Po prostu odpocznij. Vei opiekowała się lamparciątkiem, ale to nie jest opowieść na tę chwilę. Odpocznij, wyśpij się. Będę czuwać.


//Btw, nigdy nie wiedziałam, że lwica ma cztery sutki, zawsze myślałam, że ma sześć jak domowe koty. Wygooglowałam sobie i rzeczywiście. Kael nie przestaje mnie uczyć. :O
Do tematu z lampartem Vei wrócę w kolejnym poście, ale chciałam wysłać posta teraz, póki jeszcze mam laptopa.//
Nissa
Samotnik
*

Gatunek:czarna pantera (lampart) Płeć:Samiec Wiek:szkrab Liczba postów:12 Dołączył:Lip 2018

STATYSTYKI Życie:
Siła: 10
Zręczność: 10
Spostrzegawczość: 10

31-07-2018, 23:24
Prawa autorskie: Ja

/ Venety czarna kluseczka to Nissa ;) /
// Też nie wiedziałam, że mają cztery. Zawsze zakładałam, że sześć :) /

Mała nawet nie wiedziała, że rozstrzyga się tu kwestia jej życia. Interesowało ją tylko to coś fajnego, co mierzwiło jej miękkie, czarne futerko. Pisnęła cicho czując język Venety. Bardzo pozytywnie odbierała lwicę i swoją obecną sytuację, choć był w tym dysonans. Mianowicie była głodna. Jako, że instynkt podpowiadał jej, że w razie głodu ma ssać, zaczęła ssać pierwszą rzecz koło siebie - palec lwicy.Nie spodobał jej się więc nagły zwrot akcji i niespodziewany lot. Piszczała oburzona, choć się nie wyrywała. Gdy tylko znalazła się na gruncie zaczęła wymachiwać łapkami, próbując się obrócić i wrócić do tego fantastycznego ciepła. No i coś ja do ciepła popchnęło. Nie do tego samego, ale gdy zorientowała się, że sutek jest znacznie lepszy do zaspokojenia głodu niż palec, rodzaj ciepła przestał ją interesować. I tak oto czarna, niezbyt pasująca do reszty samiczka, dołączyła do teraz już swojego rodzeństwa.
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 31-07-2018, 23:26 przez Nissa.)
Haki
Cesarz
*

Gatunek:Lew afrykański Płeć:Samiec Wiek:Młody Dorosły Tytuł fabularny:Strażnik Liczba postów:485 Dołączył:Cze 2016

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 84
Zręczność: 75
Spostrzegawczość: 67
Doświadczenie: 9

01-08-2018, 00:50
Prawa autorskie: Askari

Haki właśnie wracał z patrolu który dłużył mu się niemiłosiernie. Zazwyczaj krótki spacer pozwalał  cesarzowi nieco się odprężyć, jednak tym razem całą przyjemność jaką zazwyczaj czerpał z przechadzki zabiły nerwy. Zielonooki wiedział, że Vari może urodzić lada dzień i od jakiegoś czasu dręczyły go obawy że coś może pójść nie tak. Oczywiście nie dawał po sobie tego poznać, jednak w głębi ducha każda chwila jaką przyszło spędzić mu z dala od jego partnerki sprawiała mu cierpienie. Kiedy tylko znalazł się w jaskini ogarnęła go ogromna ulga. Na pierwszy rzut oka wszystko wyglądało w porządku. Cesarz delikatnie skinął łbem w kierunku Venety, po czym najciszej jak tylko umiał zaczął się zbliżać do Vari. Nie chciał jej przeszkadzać w odpoczynku ale też pragnął zobaczyć swoje młode. Kiedy był już na tyle blisko, bo móc dostrzec wszystkie kluski, zamarł. Jedno było czarne?
Haki stanął jak wryty. Z tego co pamiętał nie miał w rodzinie żadnych czarnych lwów, a  żaden z lwioziemskich władców, również nie mógł się poszczycić podobnym kolorem sierści. Cesarz poczuł jak wzbierają w nim emocje, co prawda ufał Vari ale czarne młode mogło oznaczać tylko…
Ale zaraz przecież to nie jest lwiątko- uświadomił sobie po chwili i poczuł jak opuszczają go wszystkie negatywne emocje a zaledwie kilka sekund później na jego pysku gościł już szeroki uśmiech. Brązowy z chęcią by teraz podskoczył z radości ale podejrzewał, że niechcący zrobiłby sobie krzywdę i co gorsza obudził przy tym dzieciaki.
Zielonooki powoli zbliżył się do swojej partnerki i delikatnie otarł się o nią łbem.
-Jak się czujesz skarbie?- szepnął jej na ucho, po czym jeszcze raz przyjrzał się młodym.
-Są cudowne, zwłaszcza to czarne- dodał wesoło a jego spojrzenie zatrzymało się na Tamu. Cieszył się ,że podrostek przez cały ten czas dotrzymywał towarzystwa Vari.  
Spisałeś się młody- pomyślał zadowolony i na powrót zawiesił przepełnione miłością spojrzenie na swoich dzieciach.


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości