♫ Audycja 36 ♫


Wszystkie audycje znajdziecie na audycje.krollew.pl
Tygodniowy bonus
+5 opali


Otrzymuje Warsir!
  • Forum zostało zarchiwizowane i dostępne jest jedynie w wersji do odczytu - poza ShoutBoxem i tematami pozafabularnymi. Dziękujemy za wspólną grę!
  • Oficjalny kanał na discordzie - do kontaktu z graczami.
  • Stale aktywny pozostaje dział z pożegnaniami, gdzie każdy będzie mógł dopisać swoje.
  • NIE zgadzamy się na kopiowanie jakiejkolwiek części tego forum, także po jego zamknięciu.

    ~ Administracja Król Lew PBF (2006-2018)
Generator statystyk
Drzewo genealogiczne
Okres zbioru (1 porcja):
Cis pospolity
Wulkan Burgess Shale, Ognisty Las, Źródło Życia
Pogoda
1-15 września
21 °C
16 °C
16-30 września
23 °C
17 °C
Postać miesiąca:
Sierpień

Naiwny, strachliwy i delikatny. Lwie dziecko zagubione pośród sawanny, odnalazło ciepło rodziny w śnieżnym Cesarstwie choć niedawno spotkał nieświadomie prawdziwego ojca.
Cytat września
Nadesłany przez Vasanti Vei

Stężenie fanatyków księżyca na poziomie zerowym kazało mu się zastanowić, czy przypadkiem nie zabłądził.
Znajdziecie nas na:
Haki
Cesarz
*

Gatunek:Lew afrykański Płeć:Samiec Wiek:Młody Dorosły Tytuł fabularny:Strażnik Liczba postów:485 Dołączył:Cze 2016

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 84
Zręczność: 75
Spostrzegawczość: 67
Doświadczenie: 9

08-08-2018, 01:27
Prawa autorskie: Askari

Na słowa Tamu Haki odpowiedział mu krótkim skinieniem łba po którym na jego pysku wystąpił szeroki uśmiech.
-Doskonale- pochwalił malca- dlatego też dobry przywódca powinien dyskutować z  poddanymi o swoich decyzjach a członkowie stada powinni umieć spojrzeć krytycznie na pomysły swojego władcy, tak właśnie powstaje dialog na którym opiera się nasze Cesarstwo- rzekł z wyraźną dumą.
Słysząc komplement, zielonooki niedbale machnął łapą, po czym poczochrał Tamu po łebku.
-Przeceniasz mnie synu, ja tylko powtarzam to czego zostałem kiedyś nauczony i jestem pewien, że w moim wieku będziesz znacznie bystrzejszym lwem- rzekł niby żartem, chociaż w głębi duszy był tego całkowicie pewien.
Słysząc wzmiankę o ignorowaniu emocji, cesarz ponownie nachylił się nad Tamu.
-Prawdę mówiąc to denerwuję się jak cholera- wyszeptał podrostkowi do ucha- po prostu nauczyłem się dobrze to ukrywać- dodał po czym się wyprostował. Sądził, że na podstawie jego wcześniejszych słów, Tamu zacznie się domyślać jaki jest tego powód, a nawet jeżeli nie to jeszcze mu to wytłumaczy, bo teraz musiał poświęcić uwagę małej Vitini
- W takim razie większość lwów w Cesarstwie zasługuje na tytuł mędrca- odpowiedział żartem na jej uwagę -a o ile mnie pamięć nie myli to nieuleganie presji polega właśnie na chłodnym ocenieniu sytuacji i nie podejmowaniu pochopnych działań - wypowiadając te słowa cesarz zachował żartobliwy ton.
-Oczywiście, że jesteś godna moja droga- odparł, wykonując przy tym niski ukłon w kierunku Vitini. Zielonooki dałby sobie łapę uciąć, że fiołkowooka nie spodziewała się takiej reakcji i był niezmiernie ciekaw jak się zachowa.
-Poza tym, jak mógłbym mieć pretensję do tak uroczego i kochanego dziecka, musiałbym być pozbawionym uczuć potworem- cesarz w najlepsze kontynuował swoją grę- po prostu my faceci też mamy swoje męskie sprawy o których lubimy pogadać tylko we dwójkę- kończąc zdanie wyszczerzył się w kierunku Tamu.
-A i możesz mówić mi Haki, za każdym razem kiedy ktoś zwraca się do mnie za pomocą tych wszystkich tytułów to zaczynam czuć się staro-dodał po chwili.
-W takim razie w najgorszym dla nas wypadku będzie trzech naszych na nią jedną- odparł nieco już poważniejąc. Jak by na to nie patrzeć to przewaga dalej leżała po ich stronie.
-W takim razie będę musiał ochrzanić cesarskich zwiadowców, ze mnie o tym nie poinformowali- powiedział pół żartem pół serio, jednak w głębi ducha dziękował Vitini że zwróciła mu na to uwagę.  
-Cóż, potrzebowałbym setek lwów, żeby granice Cesarstwa stały się całkowicie szczelne, to po prostu niewykonalne- kończąc wypowiedź wzruszył ramionami. Cesarz z chęcią poopowiadałby  jeszcze trochę o taktyce jaką opracowali z Athastanem ale bał się, że dzieciaki popadałby z nudów. To innym razem.
-Gdyby intruzów było więcej, to moja reakcja byłaby zupełnie inna, ale nie mogę też przyzwyczajać cesarskich, że z każdym najmniejszym problemem mają bezmyślnie przychodzić do mnie, bo w wypadku kiedy nie będę w stanie im pomóc będą zagubieni jak lwiątka we mgle- wędrując wzrokiem pomiędzy fiłkowooką a Tamu.
-Inna sprawa, że zabicie kogoś nie należy do rzeczy prostych i nieraz nawet doświadczeni mordercy mogą mieć z tym problem, zwłaszcza że znam  Manaię osobiście i wiem, że do słabeuszy to ona nie należy- Haki pamiętał doskonale jaki problem sprawiło lwiozmiecom zabicie jednego Sotha. Martwiło go tylko trochę, że pomimo poznania prawdy dalej gnębiły go wyrzuty sumienia z powodu tego co zrobił.
Shani
Młode
*

Gatunek:Leo Panthera Płeć:Samica Wiek:podrostek (10 miesięcy) Liczba postów:65 Dołączył:Lip 2018

STATYSTYKI Życie:
Siła: 50
Zręczność: 50
Spostrzegawczość: 30
Doświadczenie: 10

08-08-2018, 06:36
Prawa autorskie: Lineart Disney, Kolory: Ja, tło Disney

Shani po małym spacerku zmierzała w kierunku wnętrza skały ale nie potrafiła wejść do środka ze względu na szacunek cesarzy i jego rodziny wtedy spojrzała się dość nieśmiało. Przymrużyła zielone ślepia.
- Salut - odparła spokojnym głosem witając parę cesarską. Nie krzyknęła bo nie wiedziała czy inne lwy tu śpią. Podeszła odrobinę wtedy zauważyła władcę Hakiego.
- Przepraszam że przeszkadzam ale zostałam wysłana przez Manaii. A chodzi o nową lwicę która ma na imię Tene. Ona chciałaby dojść do naszego stada - odparła krótko czekając na odpowiedz władcy.
Młoda/Dorosła Shani  (Lineart: Malaika4, kolory: Ja, Tło: Disney)
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 08-08-2018, 06:39 przez Shani.)
Tamu
Rekrut
*

Gatunek:Lew Płeć:Samiec Wiek:Podrostek Liczba postów:148 Dołączył:Cze 2018

STATYSTYKI Życie:
Siła: 35
Zręczność: 45
Spostrzegawczość: 50
Doświadczenie: 20

08-08-2018, 09:41
Prawa autorskie: Dukacia
Tytuł pozafabularny: Użytkownik na medal

Teraz uspokoił się już całkowicie. Opanowanie Hakiego i jego mądre słowa zadziałały. Stres odszedł w niepamięć. Tamu odwzajemnił uśmiech. Rozpierała go duma, że ktoś taki przyjął go do swojej rodziny. Nigdy by się tego nie spodziewał. Lewek miał dosyć niskie poczucie własnej wartości i zawsze mu się wydawało, że na bycie synem Hakiego i Vari nie zasłużył. 
- Już wiem czemu jesteś cesarzem, tato, nadajesz się do tej roli idealnie - przyznał z niemałą dozą podziwu. Wzmianka o tym, że będzie jeszcze bystrzejszy wprawiła go w lekkie zakłopotanie. Bardzo by tego chciał, ale nie do końca wierzył, że jest możliwe. Jego młodzieńczej wyobraźni Haki prezentował się jako władca idealny. Było w tym pewnie trochę przesady, ale tylko trochę. Jego przybrany tata był mądry, opanowany i sprawiedliwy, a przy tym nie był pozbawiony emocji. Tamu słuchał każdego jego słowa bardzo uważnie i zapamiętywał to wszystko. Nawet nie zauważył, kiedy do jaskini weszła Shani. Odwrócił się dopiero usłyszawszy cesarskie powitanie. Teoretycznie wiedział, że lwiczka tu jest, ale jej widok i tak był dla niego przyjemną niespodzianką. Zamarł zapatrzony w nią. Pewnie by się odezwał i chociaż przywitał, ale nie chciał przeszkadzać tacie w podjęciu decyzji. Przyjęcie do stada było zawsze poważną sprawą, więc Haki musiał się zastanowić. Ciekawe czy taką opcję również rozważył w swoich przemyśleniach. Będą jeszcze musieli o tym porozmawiać. Tamu z chęcią nauczy się więcej o decyzjach władcy. Tymczasem jednak wlepił wzrok w Shani i mimo woli otworzył szeroko pysk.
Vitini
Samotnik
*

Gatunek:Lew Płeć:Samica Wiek:10 miesiecy (Młodzik) Liczba postów:86 Dołączył:Mar 2018

STATYSTYKI Życie:
Siła: 55
Zręczność: 65
Spostrzegawczość: 50
Doświadczenie: 15

08-08-2018, 22:56
Prawa autorskie: Disney/własne

Uniosła brwi wyżej, czemu ma służyć ta wymiana komplementów miedzy nimi? Jeden zachwyca się drugim i tak po prawdzie niczemu to nie służy. Pokręciła łebkiem. Coś potwornego.
- W takim razie powinniście pomodlić się do przodków żeby nigdy na was nikt nie napadł. - Odparła dość kąśliwie od razu przechodząc na 'TY' z Hakimi i parsknęła, bo już w jej łebku pojawiła się wizja brązowego, który po długich rozmyślaniach budzi się z łapą w bawolim placku. 
- Działań. A siedzenie tu i czekanie aż samo się rozwiąże to chyba nie jest działanie? Z resztą jeśli się zwyczajnie boisz to po prostu nam nie kłam. Wątpię czy w oczach Tamu stracisz.. i nie mówię o tym że granice mają być szczelne. - Zrezygnowany sap. Jakby mówiła do lwiątka, takiego wielkiego w dodatku. - Tylko o tym że Vari jest tu z młodymi bez obstawy w okolicy. Z resztą w ogóle wpadliście tu bez żadnej zapowiedzi. Może to tereny Cesarstwa, ale komuś do jaskini nie włazi się od tak. - Lista pretensji rosła i rosła. Zmarszczyła brwi, miała tego już nawet dość, jak tak dalej pójdzie z przebojowej młódki wyrośnie zgorzkniała jędza! Nie taki miała plan! Haki zachowywał się w głównej mierze jakby chciał ją zwyczajnie przegadać. 
- I co z tego że jest silna, skoro w głowie ma stado pasikoników? I wiesz co Haki? Kazała mi spadać do mamy, bo jeszcze sobie krzywdę zrobię na skale i to tylko dlatego że pilnuje skały przed intruzami. - Ledwo to powiedziała i u wejścia do jaskini zjawiła się Shani, czyli tamta liwca to Tene i chce dojść do stada? Od tak, nawet go nie znając? Popatrzyła na Hakiego, ciekawe co Cesarz na to.
[Obrazek: lef.png]
Venety
Rekrut
*

Płeć:Samica Wiek:Wiek średni Liczba postów:1,177 Dołączył:Cze 2012

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 72
Zręczność: 75
Spostrzegawczość: 69
Doświadczenie: 105

09-08-2018, 21:53
Prawa autorskie: Bjorn | BaxiaArt
Tytuł pozafabularny: Administrator / Pomoc Techniczna

Venety siedziała cicho, słuchając wymiany zdań pomiędzy Hakim a lwiątkami. Zaniepokoiła ją wiedza o obcej lwicy na Lwiej Skale, nie ośmielała się także pochwalić Vitini, gdy ta podeszła do niej. Dobrze się spisała, gdy zdecydowała się powiadomić o wszystkim dorosłych. Oni podejmą właściwą decyzję. A przynajmniej tak powinno być. Szkoda, że było inaczej. Gdy siostrzenica zaczęła za bardzo w mniemaniu lwicy podskakiwać do Hakiego, podniosła się i podeszła do niej, stając nad młódką i mierząc ją karcącym spojrzeniem - Vit, Haki jest od ciebie starszy, należy mu się szacunek - po czym spojrzała na cesarza - Jasne, opuszczanie Vari nie byłoby rozsądnym posunięciem, przed chwilą się okociła. Ale, Haki, jesteś tutaj sam? Oprócz ciebie jestem ja, na zewnątrz jest Eyre, być może w okolicy jest też Gunter. Akurat co do niego mam ograniczony kredyt zaufania, ale podaje się za twego przyjaciela. Od biedy są młodziki, choć nie liczyłabym ich jako skutecznej siły bojowej. Zostawianie podwładnej samej, mając tyle lwów przy sobie nie wydaje mi się najmądrzejszym posunięciem. Na górze jest Manaia i obca. Albo sama tam pójdę i dowiem się o co chodzi, czysto dlatego, że obok śpi Vari i jej maluchy, choć skoro nowa chce dołączyć do stada... To nie powinnam iść sama, gdyż nie będę mogła obcej pomóc - równie dobrze mogę zostać i czuwać do momentu powrotu - oblizała pysk. Może brzmiało to nieco surowo, ale mówiła to w dość łagodny sposób. Rozumiała, że Hakim mogą kierować emocje, choć zaprzeczał temu. Nie wierzyła w racjonalność podejmowanych decyzji, gdyby była samcem, pewnie skakałaby z radości na wierzchołek Lwiej Skały gdy partnerka się okociła - W ogóle, uważam że za dużo tu przypadkowych osób. W samej grocie powinna zostać NAJBLIŻSZA rodzina - Haki, Tamu. Jeśli Vari wybrała sobie takie miejsce na poród, nie należy jej drażnić i po prostu ustąpić. Sama na parę dni przenoszę się do groty w podnóżach Lwiej Skały, jest tam sporo skalnych krypt, małych jaskiń. Od zaraz. Będę niedaleko, jeśli będę potrzebna. A niezaufani powinni zwyczajnie iść na Kilimandżaro. Takie jest moje zdanie - machnęła ogonem, czekając na ostateczny werdykt. Albo idzie w tej chwili, albo zostaje z Vari do powrotu cesarza czysto dla bezpieczeństwa. Schyliła się do Vitini i szepnęła jej do ucha, tak że tylko ona mogła usłyszeć - Potem ci coś powiem.
Haki
Cesarz
*

Gatunek:Lew afrykański Płeć:Samiec Wiek:Młody Dorosły Tytuł fabularny:Strażnik Liczba postów:485 Dołączył:Cze 2016

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 84
Zręczność: 75
Spostrzegawczość: 67
Doświadczenie: 9

10-08-2018, 00:47
Prawa autorskie: Askari

Haki przytaknął na słowa Tamu jednocześnie posyłając podrostkowi miły uśmiech, jednak w duchu miał świadomość, że będzie musiał nauczyć go kilku przydatnych umiejętności w tym umiejętności krytycznego oceniania sytuacji. A skoro o krytyce już mowa. 
-W ciężkiej sytuacji nie pogardzę żadną pomocą- odparł gdy fiolkowooka napomknęła o modlitwie- ale mamy w zanadrzu nieco bardziej praktyczne metody-dodał nie przestając się przy tym uśmiechać.
W tym momencie Haki z chęcią wspomniałby o planach stworzenia jednostki do zadań specjalnych ale jak na razie  nie widział potrzeby aby zbytnio się z tym obnosić. Poza tym, nie będzie angażować całej machiny wojennej aby uporać się z jedną lwicą.
-Ktoś  kiedyś  rzekł, że kropla wiedzy jest potężniejsza niż cały ocean siły- powiedział niemal filozoficznym tonem, jednak ciągle uśmiechał się od ucha do ucha- a swoją drogą mógłbym wam przytoczyć setki opowieści w których dzielni wojownicy ginęli w głupi sposób tylko dlatego, że nie starczyło im rozsądku by na spokojnie przeanalizować swoją sytuację.
-Tak boję się- rzekł całkiem serio- o Vari i dzieciaki- wypowiadając te słowa, jedną z łap poklepał Tamu po grzbiecie- ale  również i o to, że starając się udowodnić wszystkim swoją odwagę ściągnę śmierć na swoich bliskich i mam tu na myśli zarówno Vari jak i wszystkich cesarskich.
Kiedy usłyszał jak Vitini mówi o wtargnięciu zielonooki odniósł wrażenie, że właśnie doznaje olśnienia i jednocześnie skarcił sam siebie za swoją głupotę.  
Przecież dla tej małej cesarscy dalej są najeźdźcami -uderzyło go. Teraz doskonale zrozumiał co może odczuwać fiołkowooka i w tym momencie Hakiemu zrobiło się jej żal. Nawet uśmiech zniknął już z jego pyska.
- W takim razie porozmawiam Manaią i dowiem się dlaczego  Cię tak potraktowała- cesarz podejrzewał że obydwie strony nie są tutaj bez winy i sprawa wymaga wyjaśnienia.   
Potem przemówiła Venety. Haki  wysłuchał jej słów w milczeniu po czym sam zabrał głos.
-Jeżeli chodzi o Guntera to mój przyszywany wujek- rzekł dziwiąc się z jakim trudem przyszło mu wymówienie słowa :”wujek”.
-Może na pierwszy rzut oka nie sprawia najlepszego wrażenia, ale wiele zyskuje przy bliższym poznaniu- cesarz pozwolił sobie na delikatne przekłamanie prawdy.
-Ven, jestem Ci niezmiernie wdzięczny że pod moją nieobecność pilnowałaś Vari, gdyby nie ty to nie wytrzymałbym z nerwów podczas patrolu, masz za to moją dozgonna wdzięczność- rzekł spoglądając prosto w jej ślepia i pozwalając sobie przy tym na delikatny uśmiech.
-I jeżeli nie chcesz to nie musisz się nigdzie przenosić, w końcu też jesteś częścią rodziny- dodał, po czym postanowił jeszcze raz nawiązać do kwestii intruza.
-Moi drodzy – zaczął spoglądając po zebranych- dlaczego niemal z automatu posądzacie tamtą lwicę o złe zamiary? Gdzie te wszystkie lwioziemskie wartości mówiące o zaufaniu i tolerancji?- przemówił, a jego spojrzenie wędrowało pomiędzy Vitini, Venety a Tamu- zawsze sadziłem, że to ja jestem tutaj obcy a tymczasem…- cesarz pokręcił łbem z dezaprobatą.
-Przypomnę, że cały czas mówimy tu o jednej lwicy a nie o całej armii wyszkolonych zabójców…przecież nawet nie mamy pewności co do jej zamiarów dlatego nie widzę powodów by wszczynać panikę- Haki z początku chciał nieco inaczej dobrać słowa, jednak nie potrafił znaleźć lepszego określenia na tą sytuację.
Zielonooki nie zamierzał też powtarzać się w kwestii nauki samodzielności i tego, że odbieranie życia do czynności łatwych nie należy. Po prostu nie widział w tym sensu.
-Niemniej pójdę tam i wyjaśnię całą tę sytuację choćby tylko po to, żebyście byli spokojniejsi- kończąc zdanie Haki skierował się w kierunku wyjścia z jaskini w którym niespodziewanie pojawiła się Shani.
Cesarz powitał ją skinieniem ba i szerokim uśmiechem.
-Żaden problem - machnął niedbale łapą, po czym spojrzał na brązową z uznaniem.
-Swoją drogą spisałaś się moja droga- dodał i poczochrał ją po łebku.
-A jeżeli chodzi o Tene to nie mamy się czym martwić, to stara znajoma mojego ojca, momentami nieco szalona ale  ogólnie rzecz ujmując, bardzo porządna lwica- powiedział spoglądając na resztę zebranych. Dobrze że Tib mu o niej wspomniał, ale chyba lwica nie powinna być sama? Tak, ojciec wspominał mu też o jakimś  Arvo. Cesarz zaczął się zastanawiać.
-Shani mogłabyś mnie do niej zaprowadzić?- zapytał uprzejmie, po czym zerknął na Tamu- przejdziesz się z nami synu?- zaproponował, szczerząc się przy tym do podrostka.
Shani
Młode
*

Gatunek:Leo Panthera Płeć:Samica Wiek:podrostek (10 miesięcy) Liczba postów:65 Dołączył:Lip 2018

STATYSTYKI Życie:
Siła: 50
Zręczność: 50
Spostrzegawczość: 30
Doświadczenie: 10

10-08-2018, 01:10
Prawa autorskie: Lineart Disney, Kolory: Ja, tło Disney

Shani po wysłuchaniu słów Cesarza poczuła wzrok Tamu na jej personie. Zarumieniła się delikatnie na jego widok, nie mogła nic powiedzieć a serce odmawiało posłuszeństwa. Była nadal zauroczona, a może coś więcej? Nie potrafiła teraz nic powiedzieć aż do momentu jak mówił o wartościach stadnych aż miło tego słuchało się. Gdy westchnęła dozą spokoju nie mogła pozbyć się rumieńców czuła tak zawstydzona tą sytuacją, jak ona spojrzy na cesarza z błyszczącymi oczami jak świecące kule gazowe na niebie, a co najlepsze ma rumieńce w kolorze kwiatów. Ona już odpłynęła spoglądając na szczerzącego się Tamu w jej kierunku, normalnie pomyślała sobie.
- Jeny, on jest taki uroczy, aż chyba zakochałam się w nim - pomyślała sobie przez chwilę lekko i dzwięcznie śmiejąc aż cichutko żeby nie zwrócić na siebie zbytnio uwagi. Gdy omawiają większe problemy stadne czy dyskutują o nich. Nie chce wyjść na głupią w tym momencie. Po kilku minutach spojrzała się jak Haki ruszył w jej kierunku. Kiwnęła głową na powitanie, lekko uśmiechając się. Gdy wyczuła, że została poczochrana po łebku aż przypomniał się dotyk jej ojca który był wręcz identyczny.
- Dziękuję Cesarzu - odparła krótko nie wiedząc, czy może mówić po imieniu. Wolała zawsze być formalna, poczuła się doceniona że robi coś dla stada. 
- Ja na początku sama zauważyłam, że Tene nie stanowi zagrożenia. W dodatku może wygląda trochę na szaloną ale widzę, że nikomu złego nie zrobi, tak myślę mogę mylić się - odparła krótko mając nadzieję, że to co mówi jest prawdziwe. Po wysłuchaniu słów Hakiego uśmiechnęła się bardziej.
- Tak oczywiście zaprowadzę gdzie znajduje się Tene i Manaii - odpowiedziała z radością w głosie. Po chwili usłyszała zarówno pytanie w tle skierowane do podrostka, lwiczka czekała na jego decyzję mając nadzieję, że pójdzie z nimi. Ogółem bardzo by tego chciała żeby towarzyszył w tym momencie.
Młoda/Dorosła Shani  (Lineart: Malaika4, kolory: Ja, Tło: Disney)
Tamu
Rekrut
*

Gatunek:Lew Płeć:Samiec Wiek:Podrostek Liczba postów:148 Dołączył:Cze 2018

STATYSTYKI Życie:
Siła: 35
Zręczność: 45
Spostrzegawczość: 50
Doświadczenie: 20

10-08-2018, 09:50
Prawa autorskie: Dukacia
Tytuł pozafabularny: Użytkownik na medal

Wyglądało na to, że cała sprawa się wyjaśniła. Po tych wszystkich mądrych przemowach i tak wyszło, na to że Haki pójdzie sprawdzić co się tam dzieje. Tamu wbrew pozorom naprawdę dużo wyniósł z tej lekcji. Każdy obecny w jaskini miał ciekawy pogląd na całą tę sytuację. Bardzo ucieszył go fakt, że w końcu wszyscy doszli do porozumienia. Nie chciałby uczestniczyć w jakiejś kłótni. Miał jednak nieprzyjemne wrażenie, że nie wniósł nic do tej dyskusji. Wszyscy zdawali się być bardziej opanowani niż on. Odepchnął od siebie te myśli. Jeszcze się tego wszystkiego nauczy. Nie ma sensu się tym przejmować. Z rozmyślań wyrwało go pytanie. 
- Jasne tato - odpowiedział wręcz automatycznie. Nie mógłby przegapić dalszej części tej historii. Chciał się dowiedzieć kim konkretnie jest ta lwica, która wywołała takie zamieszanie. Poza tym skoro Tene ma dołączyć do stada, to warto będzie ją poznać. Skinął Hakiemu łbem i odwzajemnił szeroki uśmiech. Poderwał się z pozycji siedzącej i podszedł do taty. Oczywiście jego wzrok mimowolnie powędrował w stronę Shani. Jej obecność wciąż wywoływała u niego przyspieszone bicie serca i rumieńce. Jej również skinął łbem. 
- Cześć Shani - mruknął pod nosem, kiedy przypomniał sobie, że się nie przywitali. Tylko tyle był w stanie z siebie wydusić. Ta śliczna lwiczka utrudniała mu mówienie. Zmierzył ją uważnie wzrokiem, napawając się tym widokiem. Nagle jednak przypominał sobie o obecności pozostałych lwów w grocie. Dopadło go zawstydzenie. Nie chciał przy nich wyjść na zauroczonego. To nie był czas, ani miejsce na to. Z trudem odwrócił wzrok od Shani i skierował go ku tacie. 
- Chodźmy w takim razie, nie każmy Tene czekać - odezwał się już uspokojony.
Vitini
Samotnik
*

Gatunek:Lew Płeć:Samica Wiek:10 miesiecy (Młodzik) Liczba postów:86 Dołączył:Mar 2018

STATYSTYKI Życie:
Siła: 55
Zręczność: 65
Spostrzegawczość: 50
Doświadczenie: 15

10-08-2018, 11:38
Prawa autorskie: Disney/własne

Eyre? A kto to w ogóle jest? Odwróciła się i rozejrzała, ano tak cicha lwica której chyba się usnęło, nawet słowem się nie odezwała. 
- Tego całego Guntera tu nie ma. Poszedł sobie. - Nie bardzo też rozumiała co Venety ma do jej braku szacunku, wyrażanie sprzecznego poglądu z opinią dorosłego jest jego brakiem? Od kiedy? No ale przynajmniej ciotka stanęła po jej stronie, miała ją za lepszy autorytet niż zwlekajacego z decyzją Hakiego.
- Ciekawe czy da się utopić w kropli, bo takim ocanie to z pewnością i wybacz Haki, ale chyba nie chcę słuchać bajek, jestem już na nie trochę za duża.- Podniosła łapę i pokręciła głową. 
Musiała jeszcze sprostować jedną rzecz.
- Nie powiedziałam że jest zła, tylko że jest obca i nie sprawia wrażenia przyjaznej. I jest to dorosła lwica, a na górze jest tylko Manaia i Shani. Dlatego proszę nie przekręcać teraz moich słów i nie robić że mnie głupka w oczach innych. - Zmarszczyła brwi i usiadła opierając głowę o pierś ciotki. 
Ta rozmowa zaczynała ją nużyc, mogła z podobnym powodzeniem gadać do kamienia. Chociaż Haki obiecał w końcu ruszyć zadek osobiście i zrobić coś z Tene.
Po parunastu bitych minutach paplaniny, która w jej mniemaniu była całkowicie zbędna.
Podniosła łebek i popatrzyła na Venety.
[Obrazek: lef.png]
Venety
Rekrut
*

Płeć:Samica Wiek:Wiek średni Liczba postów:1,177 Dołączył:Cze 2012

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 72
Zręczność: 75
Spostrzegawczość: 69
Doświadczenie: 105

10-08-2018, 12:20
Prawa autorskie: Bjorn | BaxiaArt
Tytuł pozafabularny: Administrator / Pomoc Techniczna

Już miała się odezwać, kiedy Vitini przerwała. Dokładnie to samo chciała powiedzieć - nikt nie mówił, że owa lwica jest groźna i należy iść ją zbić na kwaśne jabłko. Lwioziemskie wartości. Westchnęła ciężko, czując niesmak. Już któryś raz słyszała to z pyska cesarza - Lwioziemskie wartości a pozwalanie, aby obca - podkreślam, obca, nie groźna - osoba kręciła się tuż przy legowisku matki wydają mi się zupełnie innymi kategoriami - a może to po prostu bycie lwem. Lwic nie da podejść tak blisko młodych obcemu, a Venety też nie chciałaby, aby obca skończyła z podrapanym pyskiem przez cesarzową. A druga opcja... To drugie było wyrazem skrajnej głupoty albo naiwności - Nikt nie zamierza tu rzucać się na nią z pazurami, będę wyruszać na łowy, potrzebne nam teraz pożywienie. Każda para łap się przyda, jeśli Tene zechce, również będzie mogła dołączyć - zastrzygła uszami. Dużo tu pysków do wyżywienia, oj dużo. Podrostki w sumie mogły iść z nimi, jako aby obserwować. Jeśli nie pomagały wcześniej w polowaniu, lepiej aby najpierw patrzyły. Z czasem, gdy jeszcze trochę podrosną i nabiorą wprawy będą mogły być naganiaczami, odcinającymi zwierzę od pozostałych. Trzymając dystans nie groźne im rany od rogów czy kopyt.
Manaia
Rekrut
*

Gatunek:Lew Płeć:Samica Wiek:Młoda dorosła Liczba postów:107 Dołączył:Maj 2018

STATYSTYKI Życie:
Siła: 70
Zręczność: 70
Spostrzegawczość: 70
Doświadczenie: 15

10-08-2018, 15:18
Prawa autorskie: Gunter

Zatrzymałam się w połowie drogi, próbując wypatrzyć z góry znachora. Gdzie podział się ten wariat kiedy był potrzebny? Pewnie znowu porywał jakieś dzieci. Rozglądałam się wokół na tereny rozciągające się pod Skałą, ale po Gunterze nie było ani śladu. I co teraz? – pomyślałam lekko już spanikowana. Gdyby lwica dostała znów zawrotów głowy albo co gorsza zasłabła, mogłaby zrobić sobie krzywdę upadając na twarde kamienie. Martwiłam się poważnie o Tene.
- Jak się czujesz? – zapytałam z troską. Nie byłam pewna co zrobić, skoro znachora wyraźnie już tu nie było.
Za plecami miałyśmy wejście do jaskini, z której dobiegały głośne rozmowy, ale wejście tam, nie wiedząc kto jest w środku nie było dobrym pomysłem.
Tene
Samotnik
*

Gatunek:Lew Afrykański Płeć:Samica Wiek:Dorosła Liczba postów:133 Dołączył:Sty 2017

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 77
Zręczność: 80
Spostrzegawczość: 55
Doświadczenie: 22

10-08-2018, 18:03
Prawa autorskie: Ja
Tytuł pozafabularny: Nieszczęśnik

Przez całą drogę pilnowała by nie okazywać jak bardzo dokucza jej ból, wystawiła pazury, dla lepszej przyczepności, łapy jej drżały, dwa razy musiała się zatrzymać, kiedy pulsowanie w głowie, sprawiało iż miała wrażenie że spadnie. 
Siadła jak tylko Manaia stanęła, chcąc odpocząć tą chwilę, pozbywając się ciepła przez nos i lekko otwarty pysk. Teraz zapach uderzył dwa razy bardziej, a głosy docierające za jej plecami podkreśliły jak blisko... Obejrzała się do tyłu, powoli by nie sprawić sobie większego bólu głowy. Tak nagle znalazła się jeszcze bliżej celu, tuż obok, a sądziła iż miną go w drodze. W ślepiach lwicy pojawił się wyraźny błysk.
Choć ból dawał się we znaki, teraz o połowę jakby zelżał, z nagłego skoku adrenaliny. Wystarczyło przekroczyć próg... Tylko to byłoby najgłupsze posunięcie...
Pozwoliła napiętym mięśniom odpocząć, osuwając się na ziemie. Sapała teraz nieco bardziej, jednak nie na tyle głośno by ją usłyszano. Musi wejść do środka, a nie chciała nikogo zwabić na zewnątrz, wtedy ta szansa znacząco by zmalała, albo stałoby się to nieosiągalne.
- Gorąco... - sapnęła w odpowiedzi: - Tam na pewno jest... chłodniej... - opadła na bok, jakby całkiem zasłabła, wskazując łapą na wejście. Przymrużyła oczy, patrząc na łapy Manai, jak gdyby nie mogła podnieść na nią wzroku. Zdała sobie sprawę że odsłoniła praktycznie brzuch, leżąc tak płasko na boku, pokazała że ją boli, rezygnując z neutralnej miny, na której miejsce szybko wszedł grymas - tak robią tylko słabe osobniki, nie czuła się z tym komfortowo, a mimo to zrobiła to, gotowa na wszystko by osiągnąć cel.
[Obrazek: 9mZeEiZ.png]

Nejlos
Młode
*

Gatunek:Lew Płeć:Samiec Wiek:Szkrab Liczba postów:11 Dołączył:Lip 2018

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 10
Zręczność: 10
Spostrzegawczość: 10

10-08-2018, 18:27
Prawa autorskie: Dukacia

Jeden ze szkrabów smacznie spało wtulone do futerka swojej matuli, nie wiedział co się naprawdę dzieje w dodatku czuł dziwny hałas czyżby nowe lwy są w tym miejscu? Pisknął budząc się niespodziewanie wtedy odczuł jakby przerażenie i strach ale nie rozumiał dlaczego ta kulka odczuwała. Nie było to fajne ani wręcz przyjemne. W danym momencie wtulił się bardziej w futerko mamusi chcąc ukryć swoją sylwetkę niezdarnie. On poprostu się bał.
Dorosły Nejlos (tymczasowy o ile nie znajdę innego) - Malaika4, tło Disney
Młody/Dorosły  (Lineart: princevoldy, kolory: Ja, tło: Disney) (aktualny w przyszłości).
Haki
Cesarz
*

Gatunek:Lew afrykański Płeć:Samiec Wiek:Młody Dorosły Tytuł fabularny:Strażnik Liczba postów:485 Dołączył:Cze 2016

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 84
Zręczność: 75
Spostrzegawczość: 67
Doświadczenie: 9

11-08-2018, 22:41
Prawa autorskie: Askari

Zadowolony, że przynajmniej Shani i Tamu są skorzy do współpracy, Haki przytakną na ich słowa i już miał ruszać gdy dostrzegł minę z jaką podrostek przyglądał się brązowej lwiczce. Cesarz z trudem powstrzymał się od śmiechu po czym delikatnie poklepał Tamu po grzbiecie i pochylił się nad nim.
-Na romansowanie przyjdzie jeszcze czas- wyszeptał w taki sposób by tylko Tamu mógł go usłyszeć, jednocześnie samemu przypominając sobie swoja pierwsza miłość. W sumie to trochę przypał, że była to jego opiekunka, która na dodatek była niewiele młodsza od matki Hakiego.
Cesarz wyprostował się i już miał opuścić grotę gdy jego uszu doszły słowa małej Vit a potem dobiło go zdanie wypowiadane przez Venety. Cesarz nie miał zamiaru ciągnąc tej dyskusji bo do niczego ona nie prowadziła a co gorsza nie miał już na to siły. Zielonooki obrócił w ich stronę łeb i przez krótką chwilę wpatrywał się w nie wzrokiem, jakby właśnie stracił wiarę we wszystko co wierzył.
Skoro nie uważają ją za niebezpieczną to czemu tak im zależało, żebym konieczne pomógł Manai? Jeśli nie jest groźna to czemu wszyscy tak mnie ponaglali żebym tam poszedł? Poza tym, co z tego, że porusza się po terenie Skały skoro ma przy sobie strażnika? – zielonooki miał w tym momencie szczerą ochotę by z całej siły przywalić łbem w jedną ze ścian jaskini.
Po chwili jego spojrzenie odzyskał swój dawny wesoły wyraz. Cesarz posłał krótki ukłon w kierunku lwic, po czym zwrócił się do dzieciaków.
-No to ruszajmy- rzekł, po czym wyszedł z jaskini, tylko po to by tuż za nią natknąć się na Manaię i Tene.
-Salut- powitał białą krótkim skinieniem, po czym zerknął na leżącą na boku Tene. W jego spojrzeniu natychmiast pojawiła się troska. Jednocześnie jego uszu doszło ciche piśnięcie jednego z jego dzieci.
-Cholera…- pomyślał, po czym zwrócił się do Manai.
-Moja droga, mogłabyś sprawdzić, czy u młodych wszystko w porządku?- rzekł i w tym momencie biała mogła bez większego problemu dostrzec jak na cesarskim obliczu pojawia się niepokój. Zielonooki zdawał sobie sprawę, że to pewnie nic takiego i z młodymi wszystko jest w porządku, ale musiał mieć pewność.
Następnie cała jego uwaga skupiła się na leżącej lwicy.
-Witaj- cesarz nachylił się nad nią a w jego spojrzeniu znów tliła się troska- niestety ta jaskinia jest zajęta, ale bardzo blisko znajduje inna- zaproponował się, chociaż wahał się jeszcze czy nie położyć Tene tuż obok Vari. Ostatecznie zdecydował, ze lepiej nie, w końcu to znajoma jego ojca.
-Jeżeli chcesz możesz się na mnie wesprzeć, w końcu nie możesz zostać na tym słońcu, stary Tib by mi nie odpuścił gdyby coś Ci się stało- dodał, pozwalając sobie przy tym na delikatny uśmiech.
Tamu
Rekrut
*

Gatunek:Lew Płeć:Samiec Wiek:Podrostek Liczba postów:148 Dołączył:Cze 2018

STATYSTYKI Życie:
Siła: 35
Zręczność: 45
Spostrzegawczość: 50
Doświadczenie: 20

11-08-2018, 23:10
Prawa autorskie: Dukacia
Tytuł pozafabularny: Użytkownik na medal

Zarumienił się jeszcze mocniej, kiedy Haki tak łatwo zauważył, że Shani mu się podoba. To naprawdę było aż tak widoczne? Zrobiło mu się trochę głupio, że w takiej sytuacji daje się rozproszyć. W końcu powinien kontrolować emocje. Będzie musiał to jeszcze przećwiczyć i przedyskutować z tatą. Na razie rzeczywiście nie było na to czasu. Nie podobała mu się coraz bardziej napięta sytuacja w jaskini. Te wszystkie kłótnie były kompletnie zbędne, przecież Haki wszystko wyjaśnił. Może i było to naiwne, ale lewek uważał słowo przybranego taty za ostateczne w tej kwestii. Ucieszyło go, że w końcu wyszli z tej groty. Od razu jednak zaniepokoił się wyglądem Tene. Lwica wyglądała jakby za chwilę miała wykitować na ich oczach. Ten rozbiegany wzrok wywołał u niego dreszcze. Mało brakowało żeby po pisku malucha nie rzucił się sprawdzić o co chodzi, ale na szczęście udało mu się opanować emocje. Tak jak mówił Haki. On wiedział co robić. W głębi serca ucieszył się, że Tene nie wejdzie do tej samej groty co Vari. To była bezpieczniejsza opcja. Odetchnął parę razy głęboko i się uspokoił. Stanął przy boku taty i cierpliwie czekał, aż będzie potrzebny. Nie odzywał się, żeby przypadkiem nie przeszkadzać. Czekał na rozwój wypadków i udało mu się nawet powstrzymać ciągłe zerkanie na Shani. Co było nie lada osiągnięciem trzeba przyznać.


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości