♫ Audycja 36 ♫


Wszystkie audycje znajdziecie na audycje.krollew.pl
Tygodniowy bonus
+5 opali


Otrzymuje Warsir!
  • Forum zostało zarchiwizowane i dostępne jest jedynie w wersji do odczytu - poza ShoutBoxem i tematami pozafabularnymi. Dziękujemy za wspólną grę!
  • Oficjalny kanał na discordzie - do kontaktu z graczami.
  • Stale aktywny pozostaje dział z pożegnaniami, gdzie każdy będzie mógł dopisać swoje.
  • NIE zgadzamy się na kopiowanie jakiejkolwiek części tego forum, także po jego zamknięciu.

    ~ Administracja Król Lew PBF (2006-2018)
Generator statystyk
Drzewo genealogiczne
Okres zbioru (1 porcja):
Cis pospolity
Wulkan Burgess Shale, Ognisty Las, Źródło Życia
Pogoda
1-15 września
21 °C
16 °C
16-30 września
23 °C
17 °C
Postać miesiąca:
Sierpień

Naiwny, strachliwy i delikatny. Lwie dziecko zagubione pośród sawanny, odnalazło ciepło rodziny w śnieżnym Cesarstwie choć niedawno spotkał nieświadomie prawdziwego ojca.
Cytat września
Nadesłany przez Vasanti Vei

Stężenie fanatyków księżyca na poziomie zerowym kazało mu się zastanowić, czy przypadkiem nie zabłądził.
Znajdziecie nas na:
Cherche
Konto zawieszone

Gatunek:lew Płeć:Samica Wiek:~6 lat Liczba postów:45 Dołączył:Wrz 2016

STATYSTYKI Życie: 0
Siła: 70
Zręczność: 76
Spostrzegawczość: 64
Doświadczenie: 10

03-11-2016, 22:59
Prawa autorskie: mła

No i poszła sobie, Cherche nieco zdziwiła się tym odwrotem jasnolicej. Czemu tak nagle zmieniła zdanie i opuściła taki smakowity kąsek jak Szuja?
Lwica odprowadziła znajomą wzrokiem, potem wbiła czerwone ślepia w blondasa. Chyba przysnęła na chwilę, czyżby powiedział Dae coś złego?
To nie tak, że Szersz poleciała na jasnego samca, tak szczerze to nie interesował jej, jakiś taki... Chudy był. Estetycznie, owszem... Ale czy byłby w stanie dać siłę i zdrowie jej dzieciom? Phie, kto go tam wie. Mimo wszystko jakaś bardzo naiwna i spragniona uwagi jej część dała o sobie znać, uszy lwicy stanęły na baczność na krótką chwilę, i Cherche miała nadzieję że lew nie zostawi jej tak po prostu. Z jednej strony powtarzała sobie, że trzeba mądrze wybrać tego odpowiedniego samca, ale była niemal całkowicie pewna że gdyby Shujaa zaczął z nią flirtować, raczej nie miałaby żadnych obiekcji żeby to właśnie on spełnił jej marzenie o potomku. Trochę yolo... A czas płynął.
- To mówisz, że jesteś tutejszy? - zagadnęła, już to wiedziała, ale chciała jakoś sprowadzić ewentualną rozmowę na jego rodzinę i pozycję w stadzie. Miała już lekką obsesję, każdy na Lwiej Ziemi i w okolicach mógł być jej dalekim krewnym... Albo krewnym Simby. Chociaż... niestety to to samo, chcąc czy nie chcąc była spokrewniona z rodem, do którego powinna żywić jedynie nienawiść i odrazę, zgodnie z naukami matki.
[Obrazek: ddd</em>by_paranoii-dahmw4y.png] szersz.
Cherche
Konto zawieszone

Gatunek:lew Płeć:Samica Wiek:~6 lat Liczba postów:45 Dołączył:Wrz 2016

STATYSTYKI Życie: 0
Siła: 70
Zręczność: 76
Spostrzegawczość: 64
Doświadczenie: 10

12-04-2017, 00:11
Prawa autorskie: mła

Wybyła.


lel zt
[Obrazek: ddd</em>by_paranoii-dahmw4y.png] szersz.
Davien
Samotnik
*

Gatunek:lew Płeć:Samiec Wiek:Młody dorosły Liczba postów:73 Dołączył:Maj 2016

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 63
Zręczność: 55
Spostrzegawczość: 62
Doświadczenie: 20

30-05-2017, 23:19
Prawa autorskie: Lineart: Malaika4, kolor: FKpl (Kifo) - av; Sirzi,Sauri-Elanor - podpis, PrinceVoldy-TLK (lineart), ja (kolory) - sygnatura

Dav przekręcał się z boku na bok, kompletnie nie mogąc zasnąć. Położył się na grzbiecie ale to wcale nie pomogło. Podniósł się na swoje łapy aby następnie, udać się gdzieś, gdziekolwiek. Uznał że może krótki spacer sprawi, że zachce mu się spać. Tak się stało, że dotarł nad rzekę. Położył się i gdyby było jasno, to spojrzałby na swoje odbicie a tak, jedynie mógł słuchać świerszczy, które skakały w trawie. Samczyk spojrzał w niebo i pomimo iż minęło tyle czasu, zaczął zastanawiać się co by było gdyby żyła jego prawdziwa matka. Westchnął cicho, po czym położył łeb na przednich łapach, kładąc się na ziemi. Ziewnął przeciągle a następnie zasnął, odchodząc do krainy snów. Nie śniło mu się nic szczególnego. Zwykłe polowanie, na którym nie mógł złapać zwierzyny a czuł, że jest okropnie głodny. Kiedy znalazł się wystarczająco blisko zwierzyny, okazało się że ona wcale nie jest taka mała. Zaczęła stawać się co raz większa i większa a jej kły błyszczały. Dav obudził się i spostrzegł, że słońce zaczęło wschodzić. Napił się wody a potem przemył swoje przednie łapy językiem. Nie chciał wracać na swoje legowisko, tym bardziej że ostatnimi czasy co raz częściej je opuszczał. Spojrzał tylko w jego stronę i nadstawił uszu, czy aby nikt go nie woła ale odpowiedziała mu głucha cisza, tak więc wrócił do rozmyślania oraz zastanawiania się, co będzie robił w ciągu dnia. Na pewno na razie zostanie koło rzeki, ponieważ było mu wygodnie a najwyżej później się gdzieś przeniesie.
Venety
Rekrut
*

Płeć:Samica Wiek:Wiek średni Liczba postów:1,177 Dołączył:Cze 2012

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 72
Zręczność: 75
Spostrzegawczość: 69
Doświadczenie: 105

31-05-2017, 21:08
Prawa autorskie: Bjorn | BaxiaArt
Tytuł pozafabularny: Administrator / Pomoc Techniczna

Poranek. Jakże przyjemna pora na spacer. Szła spokojnym krokiem, nasłuchując uważnie. O wschodzie słońca mnóstwo zwierzyny przychodziło nad rzekę, aby zaspokoić pragnienie. Okazja do złapania czegoś rosła przynajmniej parokrotnie, co odpowiadało pomarańczowej samicy. Głodomór Maru niestety, jak każdy lew, nie pogardziłby świeżą padliną, zwłaszcza, że ich ostatni posiłek zniknął zjedzony przez parę. Podniosła łeb, węsząc. Akurat zawiał wiatr, który niósł ze sobą nową, obcą samicy woń. Pachniała jak lew. Lekko zaniepokojona tym faktem, ruszyła w kierunku źródła zapachu. Tego jeszcze jej brakowało, drapieżnika na tym kawałku ziemi. Pomimo tego, że sawanna Lwiej Ziemi była duża, nie uśmiechało jej się wędrować parę kilometrów, aby oddalić się od intruza, którego z pewnością wyczuwały także roślinożercy i bardzo prawdopodobne, że zdecydowały się ewakuować. Wyłoniła się z traw, wychodząc praktycznie na... Lwiątko? Nie, młodocianego? Zatrzymała się, mierząc samczyka nieco zdziwionym spojrzeniem. Ciemna grzywka, jasne futerko, szaroniebieskie oczy... I był mniej więcej w tym wieku. Chyba. A może...?
- Jesteś synem Vei? - zapytała, mierząc lwiątko czujnym spojrzeniem.
Maru
Wiarus
*

Gatunek:Lew Płeć:Samiec Wiek:5,5 roku, dorosły Tytuł fabularny:Strażnik Liczba postów:543 Dołączył:Lis 2015

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 75
Zręczność: 80
Spostrzegawczość: 64
Doświadczenie: 57

31-05-2017, 21:19
Prawa autorskie: Sambirani & Inn

Małe wspólne polowanie nikomu nie zaszkodziło, tym bardziej, że to jego pierwsze po spotkaniu z krokodylem. Łapa już była sprawna, jedynie blizny pozostały po tamtym spotkaniu, ale to nic. Na całym ciele ma już pokaźną kolekcję. Nie miał jakiegoś specjalnego planu na polowanie, zwyczajnie chciał pobyć z Ven sam na sam, no i przy okazji może jakiś obiad się upoluje. Zaczął węszyć dookoła, ale zanim wyczuł obcą woń to zobaczył tylko pędzącą lwicę ku czemuś. Pobiegł za nią, wtedy dopiero poczuł jakiegoś lwa. Może intruz? Dobrze, że nie poszła sama. Po małej przebieżce w końcu wpadli na owego gościa, to tylko niegroźny nastolatek. I chyba Venety go zna. Póki co nie chciał wtrącać im się w rozmowę.
Prawie wszyscy to robią, więc... głos Maru.

[Obrazek: maru_by_salvathi_dayrvm3_by_artur1989-dazdvl0.png]
Davien
Samotnik
*

Gatunek:lew Płeć:Samiec Wiek:Młody dorosły Liczba postów:73 Dołączył:Maj 2016

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 63
Zręczność: 55
Spostrzegawczość: 62
Doświadczenie: 20

01-06-2017, 02:09
Prawa autorskie: Lineart: Malaika4, kolor: FKpl (Kifo) - av; Sirzi,Sauri-Elanor - podpis, PrinceVoldy-TLK (lineart), ja (kolory) - sygnatura

Leżąc, poczuł pewien nieznajomy zapach. Zmrużył oczy i przyjął pozycję obronną, podnosząc się i czekając. Wyciągnął na moment pazury, by upewnić się że są w dobrej kondycji a następnie schował je, aby nikt nie pomyślał że ma złe intencje. Przecież on chciał po prostu sobie poleżeć i pomyśleć. Potem wybrałby się na polowanie, ponieważ zrobi się głodny ale to raczej nic złego nie było. A od pewnego czasu, sam chodził po jedzenie, nie czekając aż przyniesie je Ayumi, która była dla niego jak rodzona matka, za co bardzo był jej wdzięczny. Dzięki niej oraz Fuko, wiedział czym jest rodzina, jednakże Dav starał się już nieco bardziej usamodzielnić. W końcu nie będzie wiecznie małym lwiątkiem z resztą już odkąd zaczęła mu rosnąć grzywa, nie uważał się za malca.
Nagle Dav spostrzegł lwicę wraz z lwem i domyślił się, że to ich wcześniej poczuł. Spojrzał wpierw na samicę a potem na samca, nie zmieniając pozycji a ogon mając opuszczony w dole.
- Vei? To znaczy królowej Vasanti Vei? Nie...- Odpowiedział zastanawiając się, dlaczego lwica tak pomyślała.
- Jestem synem Ayumi i Machafuko. - Dodał  po chwili.
- A skąd ten pomysł i pytanie? W ogóle to kim jesteście? - Zapytał z ciekawością. Chodziło oczywiście o imiona, bo to że są lwami, widział znakomicie.
Venety
Rekrut
*

Płeć:Samica Wiek:Wiek średni Liczba postów:1,177 Dołączył:Cze 2012

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 72
Zręczność: 75
Spostrzegawczość: 69
Doświadczenie: 105

04-06-2017, 17:33
Prawa autorskie: Bjorn | BaxiaArt
Tytuł pozafabularny: Administrator / Pomoc Techniczna

Ach... Chyli jednak pierwsza myśl była dobra - to nie było dziecię jej siostry. Mimo wszystko, wolała się upewnić. Nie żeby ten fakt zmieniał cokolwiek, przecież nie rzuci się na młodzieńca tylko za to, jakich ma rodziców, aczkolwiek... Dobrze by było w końcu się zorientować o jej siostrzeńcach? Nie żeby jakoś bardzo tego pragnęła, ale dobrze byłoby wiedzieć, jak wyglądają. Parę razy widziała ich z daleka, ale kiedy byli młodsi, a lwica nie miała pamięci do takich spraw jak wygląd - Ayumi? Fuko? Dawno ich nie widziałam... Zwłaszcza Fuko - nie była nawet pewna, czy kiedykolwiek rozmawiała z szarym samcem, aczkolwiek parę razy go widziała, a także kojarzyła z opowieści Vei - Gdzie oni teraz są? Co robią? I najważniejsze... Ciebie też bardzo, bardzo dawno nie widziałam. Zgubiłeś się? - nie była pewna, które z dzieci pary stało przed nią, ale młodocianych też dawno nie widziała. Nie umiałaby powiedzieć, czy to one, gdyby je spotkała. Ale nie byłaby zdziwiona, gdyby samczyk zniknął na parę miesięcy i nagle się pojawił, to było normalne? Kiedy była młodsza, też ciężko było utrzymać ją w stadzie - Venety, siostra królowej. A ten tu to Maru - wskazała pyskiem partnera, po czym spojrzała ponownie na Daviena, oczekując wyjaśnień.
Maru
Wiarus
*

Gatunek:Lew Płeć:Samiec Wiek:5,5 roku, dorosły Tytuł fabularny:Strażnik Liczba postów:543 Dołączył:Lis 2015

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 75
Zręczność: 80
Spostrzegawczość: 64
Doświadczenie: 57

04-06-2017, 18:16
Prawa autorskie: Sambirani & Inn

Przysiadł sobie obok Venety, przy okazji lekko pocierając podbródek o jej kark. Do lewka posłał ciepły uśmiech. To jeden z nich, w dodatku syn Ayumi. Tej Ayumi, której przecież niemało zawdzięczał. A właśnie, od dawna nie widział ani jej, ani tego jej szarego faceta. Jakby zaginęli. Zaczął rozmyślać o tym, dopóki nie usłyszał swego imienia. Skłonił łeb ku młodemu
- Deme. Zawdzięczam Twojej mamie bardzo wiele. Dwa razy mnie wyleczyła, dlatego obiecałem jej, że jeśli tylko będę mógł to będę bronić jej i jej podopiecznych. No i wygląda na to, że mam szansę. - o resztę już zdążyła wypytać malca lwica, toteż zamilkł i pozwolił odpowiedzieć młodemu.
Prawie wszyscy to robią, więc... głos Maru.

[Obrazek: maru_by_salvathi_dayrvm3_by_artur1989-dazdvl0.png]
Venety
Rekrut
*

Płeć:Samica Wiek:Wiek średni Liczba postów:1,177 Dołączył:Cze 2012

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 72
Zręczność: 75
Spostrzegawczość: 69
Doświadczenie: 105

04-06-2017, 19:00
Prawa autorskie: Bjorn | BaxiaArt
Tytuł pozafabularny: Administrator / Pomoc Techniczna

Maru nie mógł wypowiedzieć tych słów w lepszym momencie. Gdzieś w oddali usłyszała parę ryków. Chyba należały do paru lwów, ale... Nie była pewna. Odległość robi swoje, chociaż te dziwne odgłosy zaniepokoiły samicę. Uniosła pysk do góry, węsząc. Wiatr nie niósł żadnych zapachów, ale była pewna, że gdzieś w oddali słyszała parę ryków - Też to słyszeliście? - spojrzała na dwójkę, po czym ponownie zastrzygła uszami, nasłuchując. Miała dziwne przeczucie, że coś było nie tak, ale nawet nie myślała, aby zostawić tu młodzika i wyruszyć... Gdzieś. Nawet nie wiedziała, gdzie - Nie podoba mi się to - mruknęła.
Maru
Wiarus
*

Gatunek:Lew Płeć:Samiec Wiek:5,5 roku, dorosły Tytuł fabularny:Strażnik Liczba postów:543 Dołączył:Lis 2015

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 75
Zręczność: 80
Spostrzegawczość: 64
Doświadczenie: 57

04-06-2017, 19:05
Prawa autorskie: Sambirani & Inn

Uszy mu drgnęły, rzeczywiście słyszał jakieś ryki, co gorsza kilka.
- To chyba z sawanny. I to kilka różnych. - spojrzał pytająco na Ven, byli tylko oni i młodziak, a tam chyba była jakaś grupa lwów. Szanse raczej nierówne. - Idziemy sprawdzić? Chyba powinniśmy, może reszta też to usłyszała. - oby...
Prawie wszyscy to robią, więc... głos Maru.

[Obrazek: maru_by_salvathi_dayrvm3_by_artur1989-dazdvl0.png]
Venety
Rekrut
*

Płeć:Samica Wiek:Wiek średni Liczba postów:1,177 Dołączył:Cze 2012

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 72
Zręczność: 75
Spostrzegawczość: 69
Doświadczenie: 105

04-06-2017, 19:20
Prawa autorskie: Bjorn | BaxiaArt
Tytuł pozafabularny: Administrator / Pomoc Techniczna

Czyli jednak się nie myliła... Maru też to słyszał, i też odniósł wrażenie, że to było przynajmniej parę ryków, parę lwów... Ale nie sądziła, że udanie się tam było najlepszym pomysłem. Nie była pewna tego, co zastaną. Każdy z tych ryków brzmiał obco, nie była to ani Vei, ani nikt z członków stada... Spojrzała na Daviena i pokręciła łbem - Nie, to nie jest najlepszy pomysł. Nie wiemy, ile ich jest. Nie wiemy, kim są i co się święci, ani czy są tam nasi... Nie można przejść na drugą stronę sawanny nie przekraczając rzeki. A pójście tam z młodym byłoby głupotą, tam samo jak zostawienie go tu. Młodzieńcze, jakby co - jesteś naszym synem, my tylko tu polujemy - po czym spojrzała na Maru. Gdzieś w podbrzuszu poczuła dziwny ucisk. Strach?
Maru
Wiarus
*

Gatunek:Lew Płeć:Samiec Wiek:5,5 roku, dorosły Tytuł fabularny:Strażnik Liczba postów:543 Dołączył:Lis 2015

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 75
Zręczność: 80
Spostrzegawczość: 64
Doświadczenie: 57

04-06-2017, 19:24
Prawa autorskie: Sambirani & Inn

Zmarszczył brwi wsłuchując się w słowa Ven. Gdyby był tu sam to pewnie by sprawdził, w końcu jest strażnikiem. Odwrócił wzrok na Ven, słyszał jej niepewność w głowie. Zdawała sobie sprawę, że zwyczajnie zdradziła swoją siostrę, ale w sumie co ma się dziwić, skoro tyle już przez nią wycierpiała.
- W porządku, masz rację. Sami nie mielibyśmy szans z całą grupą. - no cóż, pozostało tylko mieć nadzieję, że pozostali ze stada też to słyszeli. Przysunął łapę bliżej Venety i mocno chwycił jej łapę, chciał ją jakoś podnieść na duchu.
Prawie wszyscy to robią, więc... głos Maru.

[Obrazek: maru_by_salvathi_dayrvm3_by_artur1989-dazdvl0.png]
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 04-06-2017, 21:41 przez Maru.)
Davien
Samotnik
*

Gatunek:lew Płeć:Samiec Wiek:Młody dorosły Liczba postów:73 Dołączył:Maj 2016

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 63
Zręczność: 55
Spostrzegawczość: 62
Doświadczenie: 20

04-06-2017, 21:37
Prawa autorskie: Lineart: Malaika4, kolor: FKpl (Kifo) - av; Sirzi,Sauri-Elanor - podpis, PrinceVoldy-TLK (lineart), ja (kolory) - sygnatura

Usłyszawszy o rodzicach, nadstawił uszu a po chwili opuścił je nieco. Spojrzał niepewnie a następnie odparł:
- To trochę skomplikowane..ale tak czy inaczej, mają po prostu wiele na głowie. A ja uznałem, że postaram się bardziej usamodzielnić oraz poznać lepiej te tereny, żeby wiedzieć gdzie co jest. - Mówił prawdę ale nie był pewny, czy mu uwierzono. Spojrzał na swoje łapy i dopiero po chwili, ponownie uniósł wzrok. Nie wiedział, ile tak właściwie może powiedzieć a ile nie. 
- Nie, nie zgubiłem się...chciało mi się po prostu pić a oprócz tego, nie mogłem zasnąć więc pomyślałem że przyjdę nad rzekę. Ot, cała historia mojej obecności w tym miejscu. - Odrzekł, wzruszając ramionami.
- A wy, co tu tak właściwie robicie? Też przyszliście się napić? - Zapytał z zaciekawieniem, które mu nie przeminęło jeżeli chodzi o cechę charakteru. Nawet jako małe lwiątko, był bardzo ciekawski. Wszędzie gdzie tylko mógł, starał się wejść albo dociekał o coś.
- Miło mi Was poznać. - Powiedział radośnie z uśmiechem na pyszczku, lekko machając ogonem. Nie spodziewał się, że pozna osobiście siostrę królowej oraz jej partnera. Gdy Maru się odezwał, uważnie wysłuchał jego słów a nawet nadstawił uszu, ponieważ był ciekaw, gdy wypowiedział imię jego mamy. Uśmiech nie znikał mu z pyszczka.  
- To miłe ale umiem sobie radzić sam. - A przynajmniej tak sobie wmawiał. Chociaż, skoro do tej pory jeszcze żył, znaczy że nie kłamał.
Nagle, zdawało mu się że coś słyszy ale Venety go uprzedziła a potem Maru powiedział, że również to słyszy, więc samczyk jedynie, kiwnął łebkiem na znak twierdzący. Konkretniej, słyszeli ryki. Przełknął ślinę, bo nie wiedział, do kogo one należą.
- Ja Was obronię! Nie bójcie się. - Czy próbował wyjść na odważnego? Owszem. Nawet się dumnie wypiął pierś do przodu, dla lepszego wrażenia. No ale nie zapowiadało się, aby szli by sprawdzić, kto i dlaczego ryczy. Kiedy usłyszał, że w razie co, jest ich synem, ponownie skinął łebkiem.
- Dobrze mamo. - Wiedział, że jeszcze nikt się nie pojawił no ale chciał pokazać, że potrafi się odnaleźć w nowej roli.
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 04-06-2017, 21:40 przez Davien.)
Venety
Rekrut
*

Płeć:Samica Wiek:Wiek średni Liczba postów:1,177 Dołączył:Cze 2012

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 72
Zręczność: 75
Spostrzegawczość: 69
Doświadczenie: 105

04-06-2017, 22:24
Prawa autorskie: Bjorn | BaxiaArt
Tytuł pozafabularny: Administrator / Pomoc Techniczna

Przygryzła wargi. Nie, to nie powinno się udać. O ile mieli rację, ryki dochodziły od strony sawanny. Nadal mieli do przemierzenia połowę terytoriów Lwich - Nie, nie będziemy ryzykować starcia z nieznaną grupą, gdy jesteśmy tylko w trójkę, a tak naprawdę tylko Maru jest dostatecznie silny, ja do najsilniejszych nie należę, a Ty... Jak właściwie masz na imię? W każdym razie nie jesteś jeszcze dorosły. Powinniśmy wyruszyć w stronę Ognistego Lasu. Jeśli będziemy mieć szczęście, znajdziemy Ayumi, Vei, Mako lub pozostałych mieszkańców Lwiej Ziemi. Jeśli nie, schronimy się w Ognistym Lesie... Lub u naszych sojuszników, Księżycowych. Co wy na to? - plan nie był zbyt skomplikowany. Tych ryków było zbyt wiele, aby ryzykować bezpośrednie starcie, tego była pewna.

//ja idę spać, jeśli będziecie wychodzić, zetnijcie i mnie
Maru
Wiarus
*

Gatunek:Lew Płeć:Samiec Wiek:5,5 roku, dorosły Tytuł fabularny:Strażnik Liczba postów:543 Dołączył:Lis 2015

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 75
Zręczność: 80
Spostrzegawczość: 64
Doświadczenie: 57

04-06-2017, 22:41
Prawa autorskie: Sambirani & Inn

Spojrzał znów na Vei. Myślała trzeźwo, nie było szans, żeby stawili czoło grupie samców. Chyba nawet trzech w miarę doświadczonych w walce byłoby wystarczająco na nich. Przygryzł lekko wargi i patrzył gdzieś w pustkę rozmyślając nad jej słowami. Trochę to trwało, ale to wydawało się najlogiczniejsze. W końcu przytaknął do niej.
- Dobra, sami nie damy im rady, a taka głupia śmierć byłaby stadu nie na rękę w takiej chwili. Chodźmy do tego lasu, może po drodze faktycznie spotkamy kogoś od nas, czy z Księżyca. Młody, trzymaj się blisko nas, bo to ty byłbyś pierwszym celem do ataku dla nomadów. Tak więc lepiej się nie zgub, biec nie będziemy, ale za to będzie szybki marsz. - cicho westchnął i podniósł się z ziemi, by ruszyć w stronę lasu - Chodźmy, tutaj może być gorąco. W każdym razie wspominałem Vei o jakichś patrolach naszych, ale już od dawna nie widziałem żadnego samca ze stada. Ani króla, ani reszty. - spojrzał na Ven i uniósł przy tym lekko brew. Czyżby Lwioziemcy poczuli się zbyt pewni siebie? Zresztą nie ma teraz czasu na rozmyślanie, gdyby jakaś grupa od nich była w okolicy to też zaczęliby porykiwać, a tu cisza totalna. Jakby wszyscy gdzieś wyszli...

/ zt z Ven, może i z Davienem, chyba, że coś chce dopowiedzieć
Prawie wszyscy to robią, więc... głos Maru.

[Obrazek: maru_by_salvathi_dayrvm3_by_artur1989-dazdvl0.png]


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości