♫ Audycja 36 ♫


Wszystkie audycje znajdziecie na audycje.krollew.pl
Tygodniowy bonus
+5 opali


Otrzymuje Warsir!
  • Forum zostało zarchiwizowane i dostępne jest jedynie w wersji do odczytu - poza ShoutBoxem i tematami pozafabularnymi. Dziękujemy za wspólną grę!
  • Oficjalny kanał na discordzie - do kontaktu z graczami.
  • Stale aktywny pozostaje dział z pożegnaniami, gdzie każdy będzie mógł dopisać swoje.
  • NIE zgadzamy się na kopiowanie jakiejkolwiek części tego forum, także po jego zamknięciu.

    ~ Administracja Król Lew PBF (2006-2018)
Generator statystyk
Drzewo genealogiczne
Okres zbioru (1 porcja):
Cis pospolity
Wulkan Burgess Shale, Ognisty Las, Źródło Życia
Pogoda
1-15 września
21 °C
16 °C
16-30 września
23 °C
17 °C
Postać miesiąca:
Sierpień

Naiwny, strachliwy i delikatny. Lwie dziecko zagubione pośród sawanny, odnalazło ciepło rodziny w śnieżnym Cesarstwie choć niedawno spotkał nieświadomie prawdziwego ojca.
Cytat września
Nadesłany przez Vasanti Vei

Stężenie fanatyków księżyca na poziomie zerowym kazało mu się zastanowić, czy przypadkiem nie zabłądził.
Znajdziecie nas na:
Gyda
Konto zawieszone

Gatunek:Lew Płeć:Samiec Wiek:Młody dorosły Liczba postów:378 Dołączył:Wrz 2015

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 70
Zręczność: 65
Spostrzegawczość: 79
Doświadczenie: 16

18-10-2016, 00:38

Cóż to miało znaczyć? Dla niego - jeszcze nic, może odrobinę, ale tak tylko troszkę. Mama była przecież czuła, kiedy to mówiła, obejmowała go wtedy, jego i braci, i siostrę, a co najważniejsze - nie gniewała się na ojca, a to on przecież zawinił, on odszedł. Poza tym była smutna i chyba to liczyło się najbardziej, jej nieszczęście, na które Skadim chciał w jakiś sposób zaradzić.
Przysunął się do mamy, jak najbliżej mógł, i wcisnął łepek pod jej brodę. Wytrzeszczył oczy w próżnię przed sobą. Słuchał tylko maminego oddechu, który - niepewny i połamany przez toczoną przez Vasanti walkę - przerażał go bardziej niż myśl o tym, że tata wyruszył w jakąś daleką podróż. Póki mama nie płakała, świat jeszcze trzymał się swoich posad jak zwykle; niebo rozpościerało się nad nimi bezchmurne i gorące, a ziemia oddychała wonią świeżej trawy, gryzoni i wilgotnej ziemi.
Lewek zerknął z niepokojem na pierwszy pyszczek, który miał obok siebie (kimkolwiek był, mógł dostrzec na płowej mordce wyraz absolutnej dezorientacji), po czym uniósł spojrzenie w górę, ku mamie.
- Poszedł do tych hien, które go kiedyś pogryzły? Bo już jest dość silny?
Haiku o pełnym przygód życiu utalentowanego Gydy i o jego przyjacielu bardzie Kuro:
Wybrałem podróż –
o świcie spadł w lesie śnieg
leciało pióro
Sigrun
Konto zawieszone

Gatunek:Lwica Płeć:Samica Wiek:1 rok i 7 miesięcy Liczba postów:300 Dołączył:Sie 2015

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 40
Zręczność: 50
Spostrzegawczość: 92
Doświadczenie: 40

21-10-2016, 16:16
Prawa autorskie: Ragnar, Ki-Re, Venety, Inn, Askari, ja.
Tytuł pozafabularny: Mistrz Gry

Nie zareagowała gdy Ua ją przytuliła, jakby w tym momencie przestała reagować na jakiekolwiek bodźce. Dopiero gdy Vei odezwała się z zamiarem przekazania ważnych informacji, zastrzygła uszami a jej nieobecne spojrzenie spoczęło na matce. Źrenice rozszerzyły się a serce zabiło mocniej. Jak to wyruszył w podróż.... Przecież miał wrócić, razem byli nad rzeką. Przecież tak wiele chciała mu opowiedzieć odkąd ją usłyszał. Przygryzła wargę aż do krwi, kilka kropel skapnęło na jej brodę. Przygnębienie narastało w zastraszającym tempie. Gdyby mama nie mówiła tego tak zrozpaczonym tonem, Sig odebrałaby to całkiem inaczej, z nadzieją oczekiwałaby jego powrotu. Jednak jej wrażliwość i intuicja podpowiadała, że za tymi słowami kryje się coś smutnego. Czyżby tata pogniewał się na nią, że podczas zabawy straciła go z oczu? Czy przestał ich kochać? Potrząsnęła głową odganiając te paskudne myśli.Wtuliła się w Vasanti Vei całkowicie ukrywając łebek w jej sierści. Jej ciepło i obecność rodzeństwa stłumiły rozpacz w jej sercu. Z dużym trudem oderwała się od tego ciepła i bezpieczeństwa. Okręciła się przylegając plecami do lewego boku jednego z braci, przed sobą miała Skadima ich spojrzenia spotkały się na moment. O ile w jego obliczu można było dostrzec dezorientację o tyle z jej niebieskich ślepi bił już spokój i łagodność. Powinna  była zrobić to od samego początku a nie zaniemóc i tępo wpatrywać się w swoje łapy. Jej rodzina była dla niej najważniejsza i mimo, że płowe lwiątko zostało na stałe okaleczone chciała okazać mu tym samym swoje wsparcie. Oparła swoja łapę na jego łapie delikatnie zacisnąwszy na niej swoje opuszki gdy ten zadał mamie pytanie.



Setkar
Konto zawieszone

Płeć:Samiec Wiek:rok Tytuł fabularny:Książę Liczba postów:107 Dołączył:Lip 2015

STATYSTYKI Życie: 0
Siła: 30
Zręczność: 50
Spostrzegawczość: 40
Doświadczenie: 20

22-10-2016, 11:54
Prawa autorskie: jo/ref-Skadim

Początkowo wzburzony młodzik ochłonął nieco. Rozdrażnienie uszło z niego, gdy w oczach Uy pojawiły się łzy. Nie powiedział nic jednak, zaciskając wargi nie bez zmieszania. Ale za chwilę już jej osoba miała zniknąć, dosłownie i w przenośni, bo odeszła, jak sobie tego życzyli, a oni sami mieli w końcu tę chwilę dla siebie.
Spoglądał niepewnie na ranną w łapę mamę, przysuwając się do niej jeszcze, gdy zagarnęła ich do siebie. Czuł napięcie, a zachowanie Vei potęgowało je jeszcze, jakby nadchodziło coś jeszcze większego od tego, z czym musieli sobie poradzić teraz.
I powiedziała to. Jej ton i ekspresja nie wróżyły nic dobrego, jednak sama informacja o wyruszeniu przez tatę w podróż zdawała się nie wywołać w Setkarze fali smutku. Zadarł łebek, spoglądając na mamę.
-Boisz się, że nie wróci?
[Obrazek: eager_boy_by_rindoe_daj31jz_by_ragous_da...apt3iu.png]
Sören
Konto zawieszone

Gatunek:Lew Płeć:Samiec Wiek:Młodzik Znamiona:1/1 Liczba postów:177 Dołączył:Paź 2015

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 60
Zręczność: 65
Spostrzegawczość: 55
Doświadczenie: 23

22-10-2016, 14:56
Prawa autorskie: Salvathi, podpis Dirke(Myr)
Tytuł pozafabularny: VIP

Jego cała uwaga spoczęła na mamie, kiedy zagarnęła ich do siebie. Wyglądała tak smutno, tak bezsilnie. Młody lewek poczuł ogarniający go niepokój. Kiedy zerknął krótko na rodzeństwo zobaczył, że i im się udzielała panująca w Grocie atmosfera.
A kiedy w końcu Vei powiedziała im o tacie, on spuścił łepek, nie wierząc w to, co właśnie usłyszał. Bardzo nie chciał w to wierzyć, ale wiedział, że chodziło o coś więcej, niż ona im powiedziała. Kiedy odważył się na nią spojrzeć, widział, w jakim była rozdarciu.
Wtedy też odezwał się Skadim, a Sören pragnął, żeby to była prawda. I jego ślepka spoczęły znów na Vei, czekając na jej odpowiedź. Gdy jednak usłyszał słowa Setkara, drgnął lekko. Brat ośmielił się wypowiedzieć słowa, które chodziły po jego głowie. A on tak bardzo nie chciał ich do siebie dopuścić.
- Tata wróci, musimy tylko na niego poczekać. - odezwał się cicho, nie patrząc już jednak na nikogo. Sam nie wierzył w to, co mówił i do jego oczu cisnęły się łzy. Bo dlaczego tata miał ich opuścić? Nie było wystarczającego powodu na całym świecie, dla którego by to zrobił.
[Obrazek: sorepod_by_salvathi-dat1jo1.png]
Vasanti Vei
Zgryźliwa | Iskra
*

Gatunek:Lew Płeć:Samica Wiek:Wiek średni Tytuł fabularny:Medyk Liczba postów:2,979 Dołączył:Cze 2012

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 82
Zręczność: 88
Spostrzegawczość: 82

22-10-2016, 15:40
Prawa autorskie: Koseki-Leonheart (Kami), tło Disney / OwlyBlue (Ghalib)
Tytuł pozafabularny: Główny Administrator / Prowadzący Radia / Mistrz Kalamburów / Najpiękniejsze miano

Na moment zawiesiła wzrok na Skadimie, by następnie omieść spojrzeniem pozostałą trójkę.
Mocniej przytuliła do siebie Sigrun i te młode, które były najbliżej. Vasanti powoli wracała do siebie, choć cała ta sytuacja nadal była dla niej niezmiernie trudna. Zawsze chciała zostać matką, ale teraz, gdy miała dzieci - i to z lwem, którego kochała - okazało się, że to wcale nie jest takie proste. Nie chciała sama przed sobą przyznać, że rola samotnego rodzica czwórki malców może ją przerastać.
- Zawsze się o niego boję. I zawsze tęsknię - wyjaśniała powoli. - Wasz tata bardzo nas wszystkich kocha. Nie zostawiłby nas, gdyby nie musiał.
W zasadzie wszystko, co mówiła, mieściło się w granicach prawdy. Najbardziej wątpliwe było mówienie o Ragnarze w czasie teraźniejszym, ale to akurat było konieczne.
- Dobrze, dość wrażeń na dzisiaj. Może pójdziemy spać, co?
Sen był teraz ostatnim, na co miała ochotę, ale uznała, że młodym właśnie tego teraz potrzeba. I tak nic już z tego wieczora nie będzie.

// Zakładam, że jest późny wieczór; u każdego z nas wypada co innego fabularnie, więc proponuję ten wieczór, będzie najprościej zakończyć wątek i zrobić timeskipa. //
Gyda
Konto zawieszone

Gatunek:Lew Płeć:Samiec Wiek:Młody dorosły Liczba postów:378 Dołączył:Wrz 2015

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 70
Zręczność: 65
Spostrzegawczość: 79
Doświadczenie: 16

22-10-2016, 17:34

Spokój, który odnalazł Skadim w błękitnym spojrzeniu z naprzeciwka, był tym, czego właśnie potrzebował. Jakakolwiek pewność za nim stała, nawet pewność tragedii, której Skadim jeszcze nie przeczuwał, była kojącą. Dlatego lewek przytrzymał się oczu siostry wzrokiem przez dłuższą chwilę, nie bojąc się, że spłoszy tym Sigrun lub że cokolwiek z tego powodu między nimi nie zagra, zaskrzy się. W takich chwilach byli rodzeństwem, byli związani ze sobą nie tylko krwią, ale i wspólnym ciepłem, które mogli dzielić ze sobą, czerpiąc z niego siłę. Jakby chcąc zaczerpnąć jej dla siebie jeszcze więcej, chociaż Sigrun, doknąwszy go łapką, przekazała mu jej cały ocean, Skadim zamknął oczy i wtulił się do jasnej piersi matki policzkiem. Kiedy zebrał się na odwagę, by spojrzeć na świat ponownie, wszystko wydało mu się dużo bardziej odległe, a przez to również o wiele prostsze do objęcia rozumem. Słowa Vasanti Vei tylko utwierdziły go w przekonaniu, że wszechświat jest dużo bardziej poukładany, niż mogłoby się wydawać, nawet w takich momentach, kiedy coś wydaje się bardzo niepojęte, nieuzasadnione. Jakże złudne poczucie to było, jak nieprawdziwe... I jak dalekie od prawdy, gdyby pomyśleć, że Skanda nie wyruszył w żadną podróż w imię obowiązku miłości, ale że ukąsił go biały krokodyl, z którym tego samego popołudnia rozmawiała Sigrun... 
Lewek z ochotą odkleił łepek od mamy i po zagryzieniu warg między zębami przytaknął:
Mhm.
Dla niego sen również był ostatnim. Ostatnim, na co zwykł wyrażać zgodę. Ale miniony dzień nie zrealizował jeszcze żadnego z rytuałów, którym poddawał się Skadim, więc i w tej kwestii zaznaczył swoją odmienność. Płowy lewek ostrożnie wstał, gotowy odsunąć się od mamy i pójść za nią, kiedy reszta rodzeństwa zrobi to samo.
Haiku o pełnym przygód życiu utalentowanego Gydy i o jego przyjacielu bardzie Kuro:
Wybrałem podróż –
o świcie spadł w lesie śnieg
leciało pióro
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 22-10-2016, 19:45 przez Gyda.)
Sigrun
Konto zawieszone

Gatunek:Lwica Płeć:Samica Wiek:1 rok i 7 miesięcy Liczba postów:300 Dołączył:Sie 2015

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 40
Zręczność: 50
Spostrzegawczość: 92
Doświadczenie: 40

23-10-2016, 15:43
Prawa autorskie: Ragnar, Ki-Re, Venety, Inn, Askari, ja.
Tytuł pozafabularny: Mistrz Gry

Wierzyła mamie, w każde jej słowo i zapewnienie. Jakaś jej część umysłu spychała na bok negatywne myśli. Na rozwianie wątpliwości przyjdzie jeszcze kiedyś czas. Na propozycję Vei położyła się na legowisku i choć długo się męczyła by usnąć, zmęczenie ilością wrażeń dało o sobie znać. A gdy obudzi się kolejnego dnia, troski i smutki wydadzą jej się bardziej odległe niż dotychczas.



Sören
Konto zawieszone

Gatunek:Lew Płeć:Samiec Wiek:Młodzik Znamiona:1/1 Liczba postów:177 Dołączył:Paź 2015

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 60
Zręczność: 65
Spostrzegawczość: 55
Doświadczenie: 23

24-10-2016, 01:40
Prawa autorskie: Salvathi, podpis Dirke(Myr)
Tytuł pozafabularny: VIP

On za to po usłyszeniu słów mamy jeszcze się tylko upewnił w swoich przekonaniach. Tata już nie wróci, prawda? Wiele myśli chodziło mu w tym czasie po głowie, nie był jednak w stanie wypowiedzieć ani jednej z nich. Nie rozumiał, dlaczego tata mógł ich tak po prostu zostawić, nie pomyślał nawet, że mógł umrzeć, był pewien, że właśnie zostawił ich, odszedł.
Gdy mama zaproponowała sen, nie oponował wcale. Położył się na ziemi i zaczął cicho chlipać i mimo, że wcale nie chciał spać, cały zalany łzami, po krótkiej chwili zasnął.
[Obrazek: sorepod_by_salvathi-dat1jo1.png]
Setkar
Konto zawieszone

Płeć:Samiec Wiek:rok Tytuł fabularny:Książę Liczba postów:107 Dołączył:Lip 2015

STATYSTYKI Życie: 0
Siła: 30
Zręczność: 50
Spostrzegawczość: 40
Doświadczenie: 20

27-10-2016, 13:21
Prawa autorskie: jo/ref-Skadim

- Wiem. - odparł Setkar, pokiwawszy lekko łebkiem. Zniknięcie taty było czymś nowym, jednak lewek nie doszukiwał się w nim drugiego dna, ani nie pozwolił, by obawy mamy, tak wyraźne w tonie jej głosu spłynęły i na niego. Przyjął tę informację, zamierzał tęsknić i wyczekiwać powrotu taty.
Gdy znaleźli się w grocie, Setkar położył się z dala od mamy i rodzeństwa, przy wyjściu z groty.
- Mi nie chce się spać. Popilnuję. - zwrócił się do Vei. Podwinął łapy pod jasną pierś i zadarł łeb ku niebu, wypatrując gwiazd,
[Obrazek: eager_boy_by_rindoe_daj31jz_by_ragous_da...apt3iu.png]
Vasanti Vei
Zgryźliwa | Iskra
*

Gatunek:Lew Płeć:Samica Wiek:Wiek średni Tytuł fabularny:Medyk Liczba postów:2,979 Dołączył:Cze 2012

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 82
Zręczność: 88
Spostrzegawczość: 82

28-10-2016, 00:23
Prawa autorskie: Koseki-Leonheart (Kami), tło Disney / OwlyBlue (Ghalib)
Tytuł pozafabularny: Główny Administrator / Prowadzący Radia / Mistrz Kalamburów / Najpiękniejsze miano

Lwica nie była pewna, czy zdoła zasnąć, ale postanowiła przynajmniej spróbować. Powoli weszła do groty wraz ze swoimi dziećmi; poza tym jednym, który postanowił spożytkować noc w nieco inny sposób.
- Tylko nie siedź za długo. Przeziębisz się - zwróciła się do Seta, acz w jej głosie nie było słychać przekonania ani normalnie typowej w takich sytuacjach stanowczości.
Czymże byłby byle katar czy kaszel przy tym, co ich teraz spotkało?
Ułożyła się tak, by nie nadwerężać łapy, a jednocześnie w miarę możliwości mieć wszystkie lwiątka przy sobie. Doskonale rozumiała to, jak bardzo jej potrzebowały, ale dodatkowo też uświadomiła sobie, że i ona potrzebowała ich.
Szybciej niż przypuszczała zapadła w płytki, przerywany nagłymi i nieprzyjemnymi wybudzeniami sen. Czuła, że już nigdy nie dane jej będzie zasnąć spokojnie.

// Teraz jest dla nas timeskip: pół roku do przodu. //
Wszyscy zt.
Vasanti Vei
Zgryźliwa | Iskra
*

Gatunek:Lew Płeć:Samica Wiek:Wiek średni Tytuł fabularny:Medyk Liczba postów:2,979 Dołączył:Cze 2012

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 82
Zręczność: 88
Spostrzegawczość: 82

05-07-2017, 23:19
Prawa autorskie: Koseki-Leonheart (Kami), tło Disney / OwlyBlue (Ghalib)
Tytuł pozafabularny: Główny Administrator / Prowadzący Radia / Mistrz Kalamburów / Najpiękniejsze miano

Ostatnie miesiące nie były dla królowej sielanką. Najpierw spotkała tę ciężarną lwicę, Zenzele, a ta wkrótce porodziła młode… Pół biedy, że była niespełna rozumu. Nic to, że takiej drobinie trzeba było przynosić jej tyle jedzenia, że, jak przypuszczała Vei, można by nim wykarmić i rodzinę hipopotamów. 

Najgorsze było to, że pewnego felernego ranka Vasanti powróciła z polowania i zastała w grocie jedynie trzy rozpłakane kluski. Po raz pierwszy zatęskniła za ich szurniętą matką, do której z każdym dniem pałała coraz większą niechęcią. Ale wtedy, ach, wtedy tyle by dała, by zobaczyć jej okaleczoną facjatę! Zostawiła świeżo upolowaną zebrę, zostawiła malców i wybiegła z jaskini. Godzinami bezskutecznie nawoływała piaskową, zajrzała do każdej z okolicznych kryjówek, w których mogła się ukryć. Bezskutecznie.
Zrezygnowana samica zaczęła godzić się już z myślą, że kocięta nie ujrzą więcej wschodu słońca, gdy wtem wyłapała zapach lwicy. Inny, obcy. Półprzytomna ze zmęczenia ruszyła jego śladem. W ten sposób poznała Alikę, świeżo upieczoną matkę lwiątka, które miało nieszczęście umrzeć w momencie przychodzenia na świat. Lwioziemka nie pozwoliła jej uporać się z żalem po stracie.
Idziesz ze mną albo nie spocznę, póki twoje serce nie stanie się tak samo martwe jak twojego syna.
Nie trzeba jej było długo namawiać.

W ten sposób lwioziemska królowa, która już czasem zapominała, że nią jest, rozpoczęła nowy etap opieki nad sierotami – teraz już nie polowała dla szalonej Zenzele, a dla żyjącej w wiecznym strachu mamki, która żywiła większe obawy przed odzywaniem się do Vei, niż było to niezbędne. W obu wypadkach trudno było o godnego towarzysza rozmowy, gdyż już chyba te lwiątka wykazywały się większą inteligencją i kontaktowością. Momentami aż niemal tęskniła za Mako, który teraz, nie doczekawszy się pomocy współwładczyni, zapewne gdzieś umierał na ból gardła. Trochę ją dziwiło, że czarnogrzywy nie postanowił jej tu odwiedzić – w przeciwieństwie do całej reszty Lwioziemców, akurat on wiedział, gdzie mieszka przywódczyni. A ani razu nie pokwapił się tu przybyć przez cały ten czas… Trudno, to leży tylko i wyłącznie w jego interesie. Niech i zdycha, skoro ma na to ochotę. Łaski bez.

Mimo że momentami tęskniła do dawnego trybu życia, to generalnie pasował jej taki układ. Przynajmniej widziała, że to, w co wkłada swoją energię, nie idzie na marne – młode rosły jak na drożdżach, podobnie jak i miłość, którą zaczęła obdarzać je ruda. Królowa zaniedbywała swe obowiązki, by móc spędzać z nimi jak najwięcej czasu; nie chciała drugi raz popełnić tego błędu, który sprawił, że tak zaniedbała relację z własnymi dziećmi. Opuszczała swe leże tylko po to, by zdobywać pożywienie dla siebie i Aliki, a niekiedy także by porozmawiać z Sorenem. Szkoda tylko, że o reszcie jej potomstwa słuch zaginął. Nieraz biła się z myślami, czy aby nie powinna pozostawić młodych Zenzele, by udać się w poszukiwanie własnych, ale żywiła obawy, czy mamka poradzi sobie sama. Ostatecznie uznała, że woli poczekać, aż miot przynajmniej zacznie kosztować mięsa.

I zapewne tkwiłaby tu jeszcze do następnej pełni albo i jeszcze kolejnej, gdy nie to, że pewnego dnia dotarł jej uszu ryk obcego osobnika, którego zupełnie nie była w stanie skojarzyć z żadnym z tych, które znała. Instynkt jej podpowiadał, że coś niedobrego dzieje się na Lwiej Ziemi. Zabrała więc dzieci, dopiero co kupioną od Hekimy torbę, którą napełniła swoją resztką ziół i razem z Aliką opuściły Królewską Grotę.

Na wschód!
 

Z/t
// Krócej się nie dało.
Młode Zenzele mają teraz 2-3 miesiące (konkretny wiek już zależy od Ghaliba i Sotha). Mam zgodę Zenzele i usera na Alikę. //
Vari
Cesarzowa
*

Gatunek:Lwica Płeć:Samica Wiek:Dorosła Tytuł fabularny:Strażnik Liczba postów:458 Dołączył:Mar 2016

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 80
Zręczność: 80
Spostrzegawczość: 68
Doświadczenie: 16

24-07-2018, 12:44
Prawa autorskie: owlyblue / Malaika + KamiLionheart
Tytuł pozafabularny: Mistrz Gry

Przybyła na dawne tereny Lwiej Ziemi z wielką niepewnością wraz z jedną z lwic z jej świty, która również tutaj za młodu pomieszkiwała i urodziła się. Brązowa nie miała możliwości zbadać tych terenów głównie z powodu powodzi, która nadciągnęła. Teraz miała okazję i zamierzała z niej skorzystać, więc nie czekała zbyt wiele i gdy tereny już nieco bardziej oschły ruszyła w podróż wraz z Eyre, Tamu i Jester. Zatrzymali się na Lwiej Skale, którą dzień później chętnie opuścili wyruszając na wycieczkę krajobrazową. Morskooka była szczęśliwa i nawet mimo wadzącego ciążowego brzuszka dawała sobie świetnie radę. Dzisiejszym celem było zbadanie okolicy rzeki w poszukiwaniu jakiejś jaskini lub innego tworu natury na odpoczynek i przenocowanie kilku dni. 
Taki trafem udało jej się znaleźć jedną z grot tuż przy ujściu Słonecznej Rzeki. Nie miała nawet pojęcia kto niegdyś ją zamieszkiwał, a gdyby tak było z pewnością opuściłaby to miejsce zaraz po jego odnalezieniu. Los chciała jednak inaczej, to tą miejscówkę obrała sobie za bazę wypadową po okolicy. Piękny widok dookoła zachęcał jedynie jeszcze bardziej do zostania tutaj na chwilę dłużej niż poprzednio było to w planach. 
Vari wlazła ociężale do wnętrza, jak się okazało o niezbyt przyjemnej aurze, groty. W wdychanym powietrzu było czuć wyraźną wilgoć, być może tą po powodzi. W środku nie było nikogo, a sama posadzka do czystych nie należała, dostało się tu dość sporych ilości mazistego błota. Mimo nieprzyjemności cesarzowa wzięła się za oczyszczanie miejsca, pozwalając Tamu i jego towarzyszce na zabawę w okolicy. Dzięki temu mogła w spokoju zająć się porządkami i urządzaniem wnętrza. 
- Zechciałabyś mi nieco pomóc? - zapytała towarzyski. 
Sama wypełzła na powierzchnie by zebrać w pysk nieco suchszej trawy i wyścielić nią kamienne podłoże nowego schronienia.
[Obrazek: Dulw2MX.png]
Eyre
Konto zawieszone

Gatunek:Lwica Płeć:Samica Wiek:Dorosła Liczba postów:87 Dołączył:Lip 2015

STATYSTYKI Życie: 98
Siła: 68
Zręczność: 74
Spostrzegawczość: 68
Doświadczenie: 25

24-07-2018, 17:50
Prawa autorskie: Avatar: lineart by KamiLionHeart, color by Chotara!

Cały czas towarzyszyła swojej cesarzowej, bacznie dbając o jej dobro i pomagając we wszystkim. Opiekowała się też podążającymi za nią lwiątkami. Przez całe kilka dni zdołała zapoznać się lepiej z cesarzową i zaprzyjaźnić się z nią. Była przeciwna kilku planom cesarzowej, ale nie śmiała się jej sprzeciwiać, bo to w końcu ona przyjęła ją w szeregi cesarstwa i wybaczyła winy. W każdym razie Eyre uważała, że najważniejsza w stadzie lwica, która w dodatku nosi młode nie powinna się w tak późnym etapie ciąży zapuszczać aż tak daleko od bezpiecznych granic stadnych.
Wybór groty na noclegownie i kryjówkę wydawał się być całkiem rozsądnym posunięciem. Blisko była woda pitna i tereny, które zapewnialy obfitosć pokarmową. Eyre natychmiast na prośbę cesarzowej zaczęła wygarniać błoto z jamy. Później ona również udała się po trawę i przyniosła ją cesarzowej. 
- Wyjdę zapolować i zbadać rewir. - powiedziała i wybyła na dwie godziny. 
Wróciła z młodą zebrą w pysku. Wniosła ją do groty, wcześniej zmywając jej zapach w rzece. Siadła na zadzie i czekała na jakieś polecenia.
Gunter
Samotnik
*

Gatunek:Lew Płeć:Samiec Wiek:Dorosły Tytuł fabularny:Młodszy Znachor Liczba postów:208 Dołączył:Lut 2018

STATYSTYKI Życie: 94
Siła: 76
Zręczność: 70
Spostrzegawczość: 67
Doświadczenie: 30

24-07-2018, 19:30
Prawa autorskie: ja
Tytuł pozafabularny: Geniusz

Brzegi coraz bardziej oddalały się od siebie, a nurt zaczął zwalniać. Czuł wiejący mu w pysk chłodny wiatr, a w oddali dostrzegł jak blask słońca odbija się w Wielkiej Wodzie. Przed nim rzeka rozwidlała się, tworząc rozległą deltę. To był właściwy czas, aby spróbować dobić do brzegu. Dając się nieść pniu, pozwolił swoim mięśniom odpocząć i oddechowi wrócić do normy. Daleko, na jednym z brzegów ujrzał lwią sylwetkę, zanurzającą coś w wodzie. Przyglądając się uważnie dostrzegł, że miała ona damski kształt. Samice zazwyczaj są mniej agresywne i skłonne do walki niż samce, więc mógł zaryzykować spotkanie z nią. Odzyskawszy już nieco sił, zaczął wiosłować łapami w jej stronę. Woda w dole rzeki była znacznie mniej wartka, więc z trudem, ale udawało mu pokonać jej nurt. Kawałek od brzegu, gdzie dno było już płytkie, opuścił bezpieczny pniak i resztką sił dotarł do brzegu. Zanim tam się znalazł, po samicy już dawno nie było śladu. Wygramolił się na mokry piasek. Wtedy jego zmęczone płuca dały o sobie znać i zaniósł się głośnym kaszlem. Spróbował wstać, ale trzęsące się łapy odmówiły posłuszeństwa. Odwlókł się więc tylko kawałek od niebezpiecznej rzeki i dysząc ciężko, położył się na ziemi.
Gunter
Samotnik
*

Gatunek:Lew Płeć:Samiec Wiek:Dorosły Tytuł fabularny:Młodszy Znachor Liczba postów:208 Dołączył:Lut 2018

STATYSTYKI Życie: 94
Siła: 76
Zręczność: 70
Spostrzegawczość: 67
Doświadczenie: 30

25-07-2018, 22:36
Prawa autorskie: ja
Tytuł pozafabularny: Geniusz

Raz – wdech, dwa – wyyydech. Oddech powoli się uspokajał, a serce przestało bić jak szalone i spowolniło do zwyczajnego rytmu. Spróbował wstać, ale natychmiast przed oczami zaroiły mu się ciemne plamy, więc usiadł na piasku, czekając aż powróci mu zwyczajne widzenie. Mięśnie Guntera były niesamowicie zmęczone i już przeczuwał ból, jaki pojawi się w nich następnego dnia. Zmrużył z całej siły powieki, a kiedy je otworzył mógł widzieć w miarę prawidłowo. Mokre, lepiące się futro i piasek chrzęszczący pod zębami przypominały mu niemile, że przymusowy spływ rzeką nie był tylko przerażającym wytworem jego nietrzeźwego umysłu. Poczuł też głód. Zanim zażył kąpieli miał przecież zapolować na ślimaki. Dopiero kiedy jego ciało trochę odpoczęło, zaczął odbierać bodźce z otoczenia. Najpierw przyjrzał się dokładnie miejscu gdzie wylądował. Brzeg rzeki, na mokrym piasku ślady lwich łap. I zapachy… powęszył uważnie. Czuł wyraźnie woń świeżej krwi, subtelny zapach lwicy oraz orzeźwiający zapach mięty. Z łbem przy ziemi, na niepewnych łapach, ruszył w stronę ostatniego zapachu. Tak jak oczekiwał, doprowadził on do kępy silnie pachnących roślin. Znachor wsadził nos między liście i zaciągnął się rześkim zapachem. Nie zastąpi to co prawda kocimiętki, ale mięta przyda mu się na obolałe mięśnie. Z tą myślą wyrwał pęk mięty i niezgrabnie założył go sobie za ucho, gdzie była całkiem stabilnie przytrzymywana przez grzywę. Przydałoby się jeszcze jakieś schronienie, gdzie mógłby dojść do siebie po tej niezapomnianej przygodzie. Wtedy przypomniał sobie o widzianej na brzegu lwicy. Wrócił nad rzekę i odnalazł jej ślady. Niestety już po kilku krokach ziemia pokrywała się niską trawą, na której trudno było dostrzec trop. Samica nie mogła być jednak daleko. Mając nadzieję ją odnaleźć, wyruszył w kierunku, w którym mogła się udać.

+ 1x mięta zielona


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości