♫ Audycja 36 ♫


Wszystkie audycje znajdziecie na audycje.krollew.pl
Tygodniowy bonus
+5 opali


Otrzymuje Warsir!
  • Forum zostało zarchiwizowane i dostępne jest jedynie w wersji do odczytu - poza ShoutBoxem i tematami pozafabularnymi. Dziękujemy za wspólną grę!
  • Oficjalny kanał na discordzie - do kontaktu z graczami.
  • Stale aktywny pozostaje dział z pożegnaniami, gdzie każdy będzie mógł dopisać swoje.
  • NIE zgadzamy się na kopiowanie jakiejkolwiek części tego forum, także po jego zamknięciu.

    ~ Administracja Król Lew PBF (2006-2018)
Generator statystyk
Drzewo genealogiczne
Okres zbioru (1 porcja):
Cis pospolity
Wulkan Burgess Shale, Ognisty Las, Źródło Życia
Pogoda
1-15 września
21 °C
16 °C
16-30 września
23 °C
17 °C
Postać miesiąca:
Sierpień

Naiwny, strachliwy i delikatny. Lwie dziecko zagubione pośród sawanny, odnalazło ciepło rodziny w śnieżnym Cesarstwie choć niedawno spotkał nieświadomie prawdziwego ojca.
Cytat września
Nadesłany przez Vasanti Vei

Stężenie fanatyków księżyca na poziomie zerowym kazało mu się zastanowić, czy przypadkiem nie zabłądził.
Znajdziecie nas na:
Cherche
Konto zawieszone

Gatunek:lew Płeć:Samica Wiek:~6 lat Liczba postów:45 Dołączył:Wrz 2016

STATYSTYKI Życie: 0
Siła: 70
Zręczność: 76
Spostrzegawczość: 64
Doświadczenie: 10

13-09-2016, 14:08
Prawa autorskie: mła

Imię: jak na szlachtę przystało, Cherche (szersz)
Płeć: ona
Wiek: około 6 lat.
Gatunek: lew
Historia (minimum 5 zdań złożonych): urodziła się poza tutejszymi ziemiami, i wychowała się pod czujnym okiem matki samotniczki. Od dziecka słuchała wielu opowieści o Złej i Lwiej Ziemi, o wojnie jaka toczyła się między stadami, o niesamowitych wyczynach dziadka Skazy, Mala Ombre i wuja Levisa. Mimo tego jak wspaniale wszystko brzmiało, jej matka nie chciała wyjawić czemu jako jedna z wyższych lwic w hierarchii odeszła, kiedy zwycięstwo było na wyciągnięcie łapy. Cherche próbowała dowiedzieć się co było powodem, jednak to wzbudzało tylko irytację jej matki i na niewiele się zdawało, tak więc jako dorosła już lwica, Cherche odeszła by osobiście zobaczyć jak potoczyły się losy Złej Ziemi, no i czy faktycznie wieloletnia wojna była tego warta. No, przyszła tu z ciekawości i braku towarzystwa, jej matka jest chyba jakąś obłąkaną świruską, bo przez 6 długich lat życia Cherche nie zgodziła się na jakikolwiek kontakt z innymi lwami. Poza tym, lwica ma nadzieję odnaleźć jakiekolwiek ślady swojego rodu, no a kto wie, może dla zabawy wskrzesić ten konflikt i w końcu przywrócić krew Skazy do jego Lwioziemskiego królestwa?
Ozdoby i ich pochodzenie: b-b-b-brak

Regulamin przeczytany?: ya
Hasło wysłane?: lata temu

av plox http://orig14.deviantart.net/784d/f/2016...ahltgd.png

Akcept.
[Obrazek: ddd</em>by_paranoii-dahmw4y.png] szersz.
Satau
Konto zawieszone

Gatunek:Lew Płeć:Samica Wiek:Młoda Dorosła Liczba postów:589 Dołączył:Wrz 2016

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 80
Zręczność: 80
Spostrzegawczość: 60
Doświadczenie: 29

18-09-2016, 10:16
Prawa autorskie: DeadFishEye-0 (Bjorn)

Imię: Nikita
Płeć: samica
Wiek: 4 lata
Gatunek: Lew
Historia (minimum 5 zdań złożonych): Jak każdy lew, Niki przyszła na świat w stadzie, jako czwarta i zarazem ostatniaa w miocie swojej wiekowej matki Gryzeldy. Już jako mały szkrab lwiczka była bardzo nieśmiała, cicha i niezwykle skryta. Ponadto uwiebała samotność, do szczęścia wystarczyła jej tylko matka. Im bardziej rosła tym bardziej zaczynała się różnić od rodzeństwa. Przerastała ich siłą i zręcznością.
Podczas jednego ze stadnych polowań zginęła jej matka. Od tamtego czasu Nikita miała już tylko trzech braci i ojca. Lwice ze stada zaczęły szybko zdawać sobie sprawę z urody młodej księżniczki. Kilka z nich uwiodło ojca Nikity i urodziło mu młode. Młoda samiczka poszła w odstawkę nie liczyła się dla nikogo.
Kocice ze stada wiedziały, że to właśnie ona odziedziczy tron swojej zmarłej matki i bardzo się im to nie podobało. Pewnego dnia, w dzień drugich urodzin wszystkie lwice wyniosły śpiącą Niki i jej trzech braci w odległe tereny. Ich ojciec myślał iż odeszli, zbuntowali się. Nigdy już nie pozna prawy...
Natomiast rodzeństwo nie do końca się ze sobą dogadywało. Po roku tułaczki całą czwórkę napadły hieny, które nie szczędziły nikogo. Dwaj bracia nie zdołali powstrzymać ataku zabójców i zginęli, natomiast trzeci- Natuki został oddzielony od siostry i każde z nich poszło w swoją stronę, uciekając przed krwiożerczymi hienami. Młoda i nieporadna lwica musiała zupełnie sama zadbać o siebie i dotrzeć do miejsca, w którym osiądzie na stałe. Podczas tej wędrówki trafiła na Lwią Krainę i na razie postanowiła się tu zatrzymać.

Ozdoby i ich pochodzenie: brak

Regulamin przeczytany?: tak
Hasło wysłane?: tak, z innego konta (Daenerys)

Akcept
Huntrees
Duch
*

Gatunek:lew Płeć:Samica Wiek:młodzik Liczba postów:212 Dołączył:Wrz 2016

STATYSTYKI Życie:
Siła: 65
Zręczność: 70
Spostrzegawczość: 60
Doświadczenie: 30

26-09-2016, 22:00
Prawa autorskie: lineart: Malaika4, kolory: Fileera, cienie: Salvathi

Imię: Huntrees
Płeć: Lwica
Wiek: 12 miesięcy 
Gatunek: Lew
Historia (minimum 5 zdań złożonych): Urodziła się.  
Tylko tyle wie. Nie pamięta rodziny, swojego życia ani nawet skąd przyszła.Pamięta tylko słońce oświetlające wielką skałę, na której roiło się od lwów. potem ciemność... pustka. Chce poznać swoją historie, ale jest na razie zbyt zmęczona, nie za bardzo myśli. Chce tylko wypocząć, legnąć w trawie i zasnąć. ostatnie dni były długą wędrówką.
Ozdoby i ich pochodzenie: Nie ma ozdób.

Regulamin przeczytany?: Tak.
Hasło wysłane?: Tak.

Ok, tylko jeszcze wpisz autora avatara (Dukacia).
Smukła, mała lwica. Zielone  oczy.
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 04-08-2017, 17:05 przez Huntrees.)
Kuro
Samotnik
*

Gatunek:Dicrurus paradiseus Płeć:Samiec Wiek:Dorosły Liczba postów:100 Dołączył:Paź 2016

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 20
Zręczność: 50
Spostrzegawczość: 50
Doświadczenie: 10

05-10-2016, 00:16
Prawa autorskie: Gyda/Moni 158

Imię: Kuro
Płeć: Samiec
Wiek: 6 lat
Gatunek: Dziwogon Rajski ~ Dicrurus paradiseus
Historia (minimum 5 zdań złożonych): "Jak większość zwierząt, tak i ja mam historię do opowiedzenia.Nazywam się Kuro, niezwykły bard z dalekich stron. Jestem pewien, że o mnie słyszeliście, gdyż, no cóż, występowałem praktycznie wszędzie i widziałem niemal wszystko. Zwiedziłem mroźne góry mojej rodzinnej krainy, podróżowałem poprzez gorące piaski pustyni. Moje opowieści sięgnęły gęstych lasów i odległych wysp. Można nawet rzec...
Em, Kuro myślę, że załapali.
A no tak... Więc rozumiecie. Nie żebym lubił za dużo o sobie opowiadać.
Hah! Na serio?
Ależ oczywiście kuzynie! Skromność, to przecież tylko jedna z moich licznych zalet! Bynajmniej uważam iż nie powinieneś mi przeszkodzić! Docierałem właśnie do najciekawszego momentu tej historii!
Dobrze, dobrze. Moje najszczersze przeprosiny.
Jak już powiedziałem byłem prawie wszędzie i widziałem niemal wszystko. A przynajmniej tak sądziłem, dopóki mój malutki kuzyn i ja się nie spotkaliśmy.
Malutki? Ty też nie jesteś olbrzymem. Poza tym nie jestem AŻ tak mały...
Jasne, jasne. Kontynuując do naszego spotkania doszło kiedy zwiedzałem niezwykły półwysep, pomiędzy moim lądem, a krainą Shiro, bo tak się mój uroczy kuzynek nazywa. Pytacie dlaczego podróżuję tak daleko od domu? Cóż, od kiedy tylko pamiętam uwielbiałem wręcz opowiadać rozmaite historie poprzez mój śpiew. Skoro więc kochana mateńka nauczyła mnie poprawnie używać skrzydeł wyruszyłem w dal, chcąc by inni usłyszeli moje historie! A gdy tak latałem zwiedzając ów niezwykły półwysep, natknąłem się właśnie na Shiro.
Tak to właśnie było. Wiecie u mnie pobudki do podróży były zgoła inne. Jako dziwogon albinos nie miałem najłatwiej w życiu, ale odnalazłem coś w czym jestem lepszy od naśladowania innych, a konkretnie muzykę. Tak więc kiedy spotkałem Kuro byłem akurat w trakcie próby przed moim występem. Nie sądziłem że ktoś może mnie usłyszeć, ani tym bardziej rozpoznać moją pieśń.
Oczywiście, iż ją rozpoznałem! Niewiele ptaków ćwiczy na tyle by opanować tak skomplikowany utwór. Większość śpiewa, piszczy co im natura do dzioba włoży. Z Shiro było zgoła inaczej. Nic dziwnego, że w krótkim czasie nawiązaliśmy nić porozumienia. Bądź co bądź jesteśmy dziwogonami, nawet jeżeli innych gatunków. Ale nie chcę was zanudzać nudnymi szczegółami. Najważniejsze jest iż teraz znów jesteśmy w drodze, tym razem skrzydło w skrzydło. A celem naszej podróży jest rodzima kraina mojego kuzyna.
Kraina zamieszkana w większości przez lwy. Ja wpadam do rodziny, Kuro zaś...
Będę szerzył moją sztukę, jak ląd długi i szeroki!
Dokładnie..."
Ozdoby i ich pochodzenie: Na razie brak

Regulamin przeczytany?: Owszem
Hasło wysłane?: Jup

Akcept.
Noir
Konto zawieszone

Gatunek:Panthera onca palustris Płeć:Samiec Wiek:4 lata Liczba postów:60 Dołączył:Wrz 2016

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 60
Zręczność: 85
Spostrzegawczość: 50
Doświadczenie: 20

05-10-2016, 22:27
Prawa autorskie: OwlyBlue, Ki-Re, NaturePunk

Imię: Noir czyt. Nuar
Płeć: Samiec
Wiek: 4 lata
Gatunek: Panthera onca
Historia (minimum 5 zdań złożonych): Pamiętam lasy tak wysokie, gęste i pełne bujnej roślinności, że ciężko sięgnąć było wzrokiem co znajduje się po za poszyciem. Czy czeka na ciebie obiad nieświadom twojej obecności, czy może rywal gotowy zaatakować by przejąc terytorium. Pamiętam śpiew ptaków, skrzek małp, rechot żab, śmierć czającą się niżej ukrytej w mętnej tafli wody. Pamiętam również dziwny zapach, który zmącił mój spokój. Nieznany i całkiem obcy. Gotowy byłem zabić lub przegonić te dziwne stworzenia na dwóch nogach, okryte skórami. Podążałem za nimi przez cały dzień szukając dogodnego momentu by zaatakować, cierpliwość wynagrodziła mnie za to. Kły i pazury przebiły cienką skórę, po okolicy poniósł się krzyk. To był najłatwiejszy łup w całym moim życiu. Oblizałem pysk z krwi wroga, gdy chwilę później pojawił się ten drugi, mierzący we mnie dziwnym patykiem. Cichy świst, poczułem jak coś mnie użądliło w bok. Chciałem się odbić łapami od ziemi i skoczyć na tą drugą białą małpę. Łapy odmówiły mi posłuszeństwa, nie były w stanie nawet mnie utrzymać tylko ugięły się pode mną. Obraz również rozmazał się przed moimi oczami. Zatoczyłem się upadając. Ostatnie co zarejestrowałem zanim dopadła mnie ciemność to zbliżającego się osobnika, którego chciałem tak usilnie dopaść.
Pamiętam jak się obudziłem, otworzyłem oczy ale wszędzie panował mrok. Czułem też jak ziemia się kołysze, do nozdrzy docierał zapach wody ale nie takiej, której znałem. Ta drażniła mój czuły węch. Nie mogłem opuścić tego miejsca, nie mogłem uciec. Zostałem zamknięty. Mogłem jedynie czekać aż to się skończy lub czekać na śmierć głodową. W duchu mogłem przeklinać białą małpę i jej dziwnie paraliżującą truciznę.
Ciemność ustąpiła światłu, jak noc przepędzana przez jaśniejącą kulę na niebie. Oglądałem świat zza krat, których nie dało się przegryźć zębami ani połamać łapami. Nie tylko ja podzieliłem ten los. Znajdowały się tam przeróżne inne koty, beżowe, brązowe, w cętki, paski, mniejsze lub większe. Co jakiś czas rzucano nam ochłap mięsa i przychodziła ta sama biała małpa nas oglądać.
Przestałem liczyć dni a nadzieja na wydostanie się topniała z każdym kolejnym. Doczekałem się jedynie tego, że wypuszczono mnie z klatki do większego wybiegu ogrodzonego wysokim murem, którego nie dało się przeskoczyć. Jedyne drzewo, stało pośrodku, jakieś wysokie choć mizerne i choćbym chciał się na nie wspiąć nic to by nie dało. Stało w zbyt dużej odległości od muru. Nie zdążyłem oswoić się z tym nowym miejscem gdy wpuszczono do mnie jednego z tych egzotycznych kotów. Była znacznie większa ode mnie, paski stanowiły kamuflaż na jej ciele. Nie chciała walczyć, nie była agresywnie nastawiona. Jej zobojętniała mina i pusty wzrok spowodował ciarki na mym ciele. Chciała bym zrobił to szybko co wróci do swojego wybiegu. Wyjaśniła mi po co tu wszyscy się znajdujemy. Białe małpy usilnie chciały mieszane potomstwo.
Odmówiłem. Skoro tak im na tym zależało to tego nie otrzymają, nie ode mnie. Nie wiem czy była to gra świateł ale zdawać się mogło, że na pysku pasiastej pojawił się nikły cień uśmiechu. Spędziliśmy kilka dni wspólnie, kontemplując wszystko w ciszy i milczeniu. Dopóki nie pojawił się płonący czerwony kwiat.
Niszczycielska siła, która pochłaniała wszystko na swojej drodze zostawiając po sobie tylko popiół. Widziałem jak duży badyl z tlącą się końcówką zostaje wrzucony do naszego wybiegu. Nie trzeba było dużo czasu by rozprzestrzenił się po suchej trawie, zajmując nawet to słabe drzewo, obalając je tak, że zawadziło koroną o szczyt muru. Reakcja była szybsza niż myśl. Wspiąłem się natychmiast po konarze, chwilę później stojąc na wierzchołku zagrody. Tygrysica podążyła moim śladem. Cała reszta była niespodziewana tak jak pojawienie się ognia. Pień złamał się pod jej ciężarem, widoku jej przerażenia na licu nie będzie mi dane nigdy zapomnieć.
Uciekłem, zostawiając za sobą płonący kwiat, agonalne krzyki i ryki oraz białe małpy.
Przeżyłem i to się liczyło.
Ozdoby i ich pochodzenie: Nie posiada

Regulamin przeczytany?: Tak.
Hasło wysłane?: Tak.

Po przedyskutowaniu sprawy w administracji - akcept.




Mtego
Samotnik
*

Gatunek:Krokuta cętkowana Płeć:Samiec Wiek:L:3 M:5 (Młody Dorosły) Liczba postów:137 Dołączył:Paź 2016

STATYSTYKI Życie: 95
Siła: 61
Zręczność: 65
Spostrzegawczość: 50
Doświadczenie: 12

14-10-2016, 00:27
Prawa autorskie: Ja, tło Disney. Głos: Hearthstone: Heroes of Warcraft

Imię: Mtego
Płeć: Samiec
Wiek: 2 lata
Gatunek: Krokuta cętkowana
Historia: Historia Mtego rozpoczęła się w niewielkim klanie hien, przyszedł na świat wraz z bratem Ndevu. Jego brat już od urodzenia był od niego większy, co z czasem się tylko pogłębiało, jednak mimo różnicy ich siły zawsze byli sobie bliscy. Mtego był bardzo ciekawskim dzieciakiem wszystko go interesowało, wraz z bratem oraz ich wspólną przyjaciółką Kuanzą wpadali w niezłe tarapaty. Jednak pewnego dnia jego ciekawość doprowadziła do zupełnie innych skutków... przy wodopoju dostrzegł jakieś obce mu zwierzę, dziwne i pokręcone (zapewne był to jakiś schorowany drapieżnik) jako dziecko ochrzcił go potworem, i musiał go pokazać przyjaciołom. To co tam widzieli nie było jednak ważne, istotną sprawą było zaś do czego, doszło gdy nie było ich w domu. Mianowicie zdarzył się pożar, istna pożoga, przyczyną jego mogła być pogoda, albowiem był wtedy okres suchy. Gdy powrócili do domu ujrzeli tam jedynie zgliszcza oraz spopielone zwłoki ich klanu, nie do rozpoznania kto był kim. Zatrważająca sceneria była dla nich niesamowitym ciosem, wszystko i wszyscy, których kochali właśnie przepadli. Przez późniejszy okres musieli radzić sobie sami we trzech, z czasem ich przyjaciółka Kuanza stawała się coraz bardziej przywódcza, co jest logiczne w końcu była samicą. Teraz już jako dwuletni samiec u boku brata i liderki przemierza ten okrutny świat.
Ozdoby i ich pochodzenie: Brak

Regulamin przeczytany?: Tak
Hasło wysłane?: Tak

Ok, akcept.
 
[Obrazek: dIKzreA.png]
GŁOS
Ndevu
Samotnik
*

Gatunek:Krokuta cętkowana Płeć:Samiec Wiek:Młody Dorosły Liczba postów:224 Dołączył:Paź 2016

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 81
Zręczność: 46
Spostrzegawczość: 50
Doświadczenie: 19

14-10-2016, 00:43
Prawa autorskie: Postać: Casanova-pl, Tło: Disney, Głos: Hearthstone: Heroes of Warcraft

Imię: Ndevu
Płeć: Samiec
Wiek: 2 lata
Gatunek: Krokuta cętkowana
Historia (minimum 5 zdań złożonych): Ndevu narodził się w małym klanie wraz z bratem Mtego, w tym samym czasie na świat przyszła ich najlepsza przyjaciółka Kuanza. Cały czas trzymali się razem, nie raz wpadali w tarapaty, Ndevu zawsze był tym "mięśniakiem" odgrywał role mięśni w ich paczce. Pewnego dnia suszy zdarzyła się tragedia, pożar pochłonął teren zamieszkany przez rodzinny klan Ndevu, pożoga pożarła wszystkich jego członków, z wyjątkiem tej niesfornej trójki. Przypadek chciał, że Mtego chciał pokazać bratu i Kuanzy rzekomego potwora, którego widział za terenem klanu, to pozwoliło im przeżyć pożar. Od tej pory wędrują razem nigdy się nie rozdzielają, pod przywództwem Kuanzy tworzą swój własny mały klan.
Ozdoby i ich pochodzenie: Brak

Regulamin przeczytany?: Tak
Hasło wysłane?: Tak

Akcept.
Kuanza
Samotnik
*

Gatunek:Krokuta cętkowana Płeć:Samica Wiek:Młoda dorosła Liczba postów:152 Dołączył:Paź 2016

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 67
Zręczność: 41
Spostrzegawczość: 69
Doświadczenie: 12

14-10-2016, 01:30
Prawa autorskie: Tło avatara: Disney Głos: Hearthstone Sygnatura: Zephyr, Vasante Vei & Soren

Imię: Kuanza
Płeć: Samica
Wiek: 2 lata
Gatunek: Krokuta cętkowana
Historia (minimum 5 zdań złożonych): Kuanza pochodzi z niewielkiego klanu. Dzieciństwo mijało jej beztrosko na zabawie z przyjaciółmi, Mtego i Ndevu. Pewnego upalnego dnia Mtego chciał zaprowadzić swoich przyjaciół do potwora, którego widział poza terenem klanu. Małe hieny beztrosko wyruszyły na daleką wyprawę, mając nadzieję na kolejną ekscytującą przygodę. Ten dzień przyniósł im jednak dużo silniejsze wrażenia, niż by się mogły w ogóle spodziewać... Podczas ich nieobecności w samym sercu terytorium klanu wybuchł potężny pożar. Młode z daleka czuły swąd dymu, lecz nie przejmowały się nim, zbyt zajęte szukaniem potwora. Kuanza dobiegła do miejsca zdarzenia jako pierwsza, mając nadzieję, że w tym piekle odnajdzie swoich najbliższych. Owszem, znalazła. Widok spopielonych zwłok wyłaniających się z ciemności i smrodu dymu na zawsze wrył jej się w jej pamięć...

Trójka hien opuściła to miejsce i od tego czasu wędrują razem. Z czasem Kuanza w naturalny sposób stała się ich liderką. Obecnie ma już dwa lata i razem ze swoimi przyjaciółmi poszukuje własnego miejsca na ziemi. Marzy, że kiedyś zostanie przywódczynią klanu.
Ozdoby i ich pochodzenie: Brak

Regulamin przeczytany?: Tak
Hasło wysłane?: Tak

Akcept.
[Obrazek: kuanza4_by_salvathi_db96lqf_2_by_maisha_...b97sti.png] 
Umoja ni nguvu.
GŁOS
Anairell
Konto zawieszone

Gatunek:Lew Płeć:Samica Wiek:2 lata Liczba postów:36 Dołączył:Paź 2016

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 67
Zręczność: 72
Spostrzegawczość: 71
Doświadczenie: 5

23-10-2016, 15:37
Prawa autorskie: Dukacia

Imię: Anairell
Płeć: Samica
Wiek: Niespełna 2 lata.
Gatunek:Lew
Historia (minimum 5 zdań złożonych): Życie nie rozpieszczało jej od kocięcia. Schorowana matka, ojciec tak surowy, że spokojnie można nazwać go sadystą. Z tego połączenia narodziły się 3 maluchy. Niestety została tylko ona. Nie pamięta czemu, czy to ojciec w złości za mocno szturchnął jej rodzeństwo, czy może matka nie była w stanie wykarmić nawet tak niewielkiego miotu. To bez znaczenia. Pozostała tylko ona. Mimo swojego ciężkiego stanu, matka przekazała jej miłość, a ojciec pokazał czym jest siła. Lecz w życiu przychodzi moment gdy trzeba wyruszyć w świat, i tak właśnie nieco aspołeczna Anairell rozpoczyna swoją wędrówkę.
Ozdoby i ich pochodzenie: Brak

Regulamin przeczytany?: Oczywiście
Hasło wysłane?: Tak

1. Wyślij poprawne hasło z regulaminu na konto Regulamin.
2. Uzupełnij statystyki.

Ok, teraz akcept.
Athastan
Radca
*

Gatunek:Lew Płeć:Samiec Wiek:Młody Dorosły Tytuł fabularny:Posłaniec / Młodszy Szaman Liczba postów:384 Dołączył:Paź 2016

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 61
Zręczność: 76
Spostrzegawczość: 81
Doświadczenie: 8

25-10-2016, 22:00
Prawa autorskie: Subi-cub(generator) Ja (edycja)
Tytuł pozafabularny: Mistrz Gry / Przodownik pracy

Imię:Athastan
Płeć:Samiec
Wiek:2 lata
Gatunek:Lew
Historia (minimum 5 zdań złożonych):
Urodził się daleko na północ od tych terenów. Matki ani ojca nie znał, zginęli zanim zaczął cokolwiek świadomie pamiętać. Został wychowany przez starego samotnego lwa z tamtych okolic, którego choć był mu bliski nigdy nie tytułował jak członka rodziny, zawsze miał świadomość braku więzów krwi. Od niego dowiedział się też, że jego rodzice zginęli najprawdopodobniej w skalnej lawinie niedługo przed która zeszła z gór niedługo przed tym jak został znaleziony. Jego mistrz wpoił mu podstawowy kodeks obejmujący takie wartości jak honor czy godność. Nauczył go także niechęci do władzy zwierzchniej oraz chęć zdobywania wiedzy. Przekazał mu równie umiejętności które umożliwiają mu przeżycie w pojedynkę.
Po śmierci swojego nauczyciela rozpoczął wędrówkę która przywiodła go aż na te ziemię.
Ozdoby i ich pochodzenie:Brak

Regulamin przeczytany?: Tak
Hasło wysłane?:Tak

Wszystko w porządku, tylko jeszcze:
1. Wstaw avatar, obrazek w podpisie albo opis wyglądu w podpisie.
2. Uzupełnij statystyki (generator statystyk znajdziesz w ogłoszeniach).

Edit:
Okej, tylko jeszcze wpisz autora tego obrazka w Prawach autorskich.

Poza tym, polecam jednak dać trochę więcej siły, bo z 40 punktami siły to byle mały kot może może równać się z Twoją postacią, a jednak to lew. ;)
Hezra
Gość

 
26-10-2016, 02:19
Prawa autorskie: Subi-cub(generator) Ja (edycja)
Tytuł pozafabularny: Mistrz Gry / Przodownik pracy

Imię: Hezra
Płeć: Samica
Wiek: 3 lata
Gatunek: Lew

Charakter:  Zapytana o przeszłość nieuprzejmie odburknie coś o pilnowaniu własnych spraw. Jeżeli uzna, że narobisz jej problemów - zniknie, nie będzie się zastanawiać. Zwróci przy tym baczną uwagę na to, czy przypadkiem nie podążasz jej śladem. Hezra nie należy do najbardziej ufnych stworzeń, suma zabranych dotychczas doświadczeń nakazuje jej dopatrywać się drugiego dna w przejawach nawet najlepszych intencji. Niezbyt imponujące możliwości fizyczne lwica rekompensuje sobie kreatywnością, więc zapomnij o uczciwej walce. W najbardziej sprzyjających okolicznościach zapomnij o walce w ogóle. Nie ma kogo bronić, nie jest skłonna do nierozważnego narażania własnej skóry, niesprowokowania nigdy nie dąży do zbędnego rozlewu krwi. Bardziej pragmatyk niż idealistka, starannie podtrzymuje te pozory. Szorstka w obyciu, a potrzebę przynależności do większej grupy już dawno zdążyła pogrzebać. Dopatrzenie się w niej resztek wrodzonej empatii wymaga sporej dozy dobrej woli - istnieją, ale na głos się do nich nie przyzna. Pomoc rannym i cierpiącym przedstawi jako wspaniały interes, pewnie usłyszysz, że w zamian liczy na jakąś bliżej nieokreśloną przysługę. Wydaje się starsza, niż w rzeczywistości i właśnie tak zachowuje się na co dzień. Zupełnie, jakby tuszowała swoją młodość, przekonana, że doda jej to odrobiny powagi. Uprości funkcjonowanie w świecie. Trzeba bliżej ją poznać, żeby dała się lubić, bo nie jest łatwo wydobyć z Hezry coś więcej, niż pokazowy obrazek interesownej wędrownej znachorki.

Historia: Problemy to stworzenia stadne. Właściwie większość problemów. Jej zaczęły się, gdy była wystarczająco duża, żeby zrozumieć, co takiego dzieje się wokół. Pochodzi z dalekich, nieurodzajnych terenów, które bez żalu wyrzuciła z pamięci już dobry rok temu. Przyszła na świat w stadzie złożonym z kilkunastu osobników, wystarczająco silnym, by nie zagrażały mu pomniejsze bandy. Panujące tam prawo było prawem silniejszego, nie marnowano pożywienia na słabych i nieprzydatnych. Kto nie okazał się wystarczająco silny, cóż. Umierał i oddawał ostatnią przysługę żywym, zmieniając się w pokarm. Z miotu pięciu lwiątek przeżyły tylko Hezra i jej siostra, maluchy z największą zajadłością trzymające się życia. Nauki wpajane im przez starszych kształtowały młode lwice w kierunku preferowanym przez grupę. Zmierzało to do wykorzenienia wszelkich sentymentów i częściowo odniosło pożądany skutek. Częściowo nie. Przywiązanie do siostry przeważyło nad lojalnością wobec grupy, z dnia na dzień Hezra złamała niemal wszystkie z panujących tam zasad. Próby utrzymania przy życiu poważnie ranionej podczas polowania Neari skłoniły młodą lwicę do zwrócenia się przeciwko wpajanym od zawsze wartościom. Nie chciała jej stracić - podobno rany były zbyt poważne, by warto było podjąć się leczenia. Dzieliła się z pozostawioną samą sobie siostrą własnym jedzeniem, a gdy to nie wystarczało, nieznacznie uszczupliła zapasy należące do stada. Próbowała nawet przekonywać medyka, by chociaż rzucił na Neari okiem, udzielił jakiś rad. Naiwne to było, z góry skazane na porażkę i w pewnym sensie wiedziała o tym już wtedy, ale co innego wiedzieć, a co innego zostawić najbliższą osobę na pewną śmierć. Nieuniknioną, co z resztą było do przewidzenia. Z terenów rodzinnego stada wyrwała się jako zdrajca, ledwo uchodząc z życiem. Miała półtora roku i sumienie obciążone pierwszym prawdziwym trupem. Czasu na rozpatrywanie, jak się z tym czuje nie było, ale zdarzenie nie pozostało bez echa. Obraz jednego z wysłanych za nią łowców wracał jeszcze długo, razem ze świadomością, że mogła być już martwa. Podzielić los siostry. Brakowało niewiele, zawdzięczała ocalenie bardziej szczęściu, niż własnym umiejętnościom. To element zaskoczenia zadziałał na jej korzyść. Wykpiła się dokuczliwą, ale stosunkowo niegroźną raną na prawym boku. Później? Później jej życie zmieniło się w pasmo ucieczek i nietrafionych wyborów, przerwane tylko przez spokojny czas spędzony u boku starego samotnika. Przez tych kilka miesięcy czuła się, jakby naprawdę miała dom. Uczyła się od niego o właściwościach ziół, sposobach leczenia chorób, odwdzięczała się polując na drobną zwierzynę. Zyskiwała bezcenną wiedzę i oparcie, na jakiś czas straciła czujność - przybyło jej wiary w taką zwyczajną, bezinteresowną dobroć. Wiara runęła, gdy pomoc, której staruszek chciał udzielić jednemu z cierpiących okazała się tylko pretekstem do zwabienia go w zasadzkę. Były jeszcze bandy, w których nigdy nie potrafiła zagrzać miejsca na dłużej. Były spięcia prowadzące do wymiany ciosów, pokazywania własnej, często pozorowanej siły, nieumiejętność pokornego podporządkowania się hierarchii. Powracające wspomnienia. Życie na własną łapę okazało się znacznie łatwiejsze. W końcu nawet do samotności można się przyzwyczaić, a wiedza uzyskana od mentora pozwalała przeżyć. Czasami coś uzyskać. Snuć się z miejsca w miejsce, nie zdechnąć od pierwszej choroby, oferować swoje zdolności i niewiele mniej brać w zamian. 

Ozdoby i ich pochodzenie: brak

Regulamin przeczytany?: tak
Hasło wysłane?: tak

Ok, akcept.
Makena
Konto zawieszone

Gatunek:lew Płeć:Samica Wiek:9 miesięcy Liczba postów:14 Dołączył:Paź 2016

STATYSTYKI Życie:
Siła: 30
Zręczność: 34
Spostrzegawczość: 26

29-10-2016, 21:19
Prawa autorskie: awatar - ja, sygnatura - Xenia

Imię: Makena
Płeć: lwica
Wiek: 9 miesięcy
Gatunek: lew
Historia (minimum 5 zdań złożonych): Makena urodziła się dosyć daleko stąd, w niewielkim stadzie. Miała siostrę bliźniaczkę z którą zawsze się trzymała i często przez nią pakowała się w kłopoty. Jednego dnia siostra chciała jej coś pokazać i razem oddaliły się od stada. Okazało się jednak, że siostry się zgubiły i nie potrafiły już wrócić do domu. Zaczęły się kłócić, przez co jej siostra odeszła oznajmując, że sama znajdzie drogę do domu. Roztrzęsiona Makena pobiegła za nią, jednak nie była tak szybka jak jej bliźniaczka. Nie potrafiąc wrócić do domu błąka się po okolicznych terenach starając się znaleźć siostrę.
Ozdoby i ich pochodzenie: brak

Regulamin przeczytany?: tak
Hasło wysłane?: tak

Akcept.
Tasara
Konto zawieszone

Gatunek:Lew Płeć:Samica Wiek:3 Liczba postów:27 Dołączył:Lis 2016

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 66
Zręczność: 75
Spostrzegawczość: 70
Doświadczenie: 15

07-11-2016, 18:18
Prawa autorskie: OmegaLioness

Imię: Tasara
Płeć: samica
Wiek: 3 lata
Gatunek: lew
Historia (minimum 5 zdań złożonych): Przez 3 lata życia Tasara dowiedziała się jednego - ufaj tylko i wyłącznie sobie. Ale zacznijmy może od początku...Samica przeżyła pierwsze dwa lata wśród stada, samotnikiem stając się dopiero po ukończoeniu wieku, gdzie mogła decydować za siebie. Stado było dość restrykcyjne, tradycyjne, gdzie jeden samiec był królem i jedynym ojcem swoich dzieci. Lwice musiały być mu oddane, a każdy nowonarodzony syn był mordowany przez rodziciela, by w przyszłości nie wyrósł mu konkurent. Nowe córki traktował już jak swoją własność, jednocześnie dając samicom wolną łapę przy ich wychowaniu. Wychowaniu na jego kolejne partnerki. Władza tego samca była niepodważalna i pewna. Samice nie śmiały mu się przeciwstawić. Mała Tasara jak każde lwiątko poszukiwała przygód, a także broiła niesamowicie. Niejednokrotnie rozczulała swą rodzicielkę beztroską. Nawet tak dyktatorski władca na jej widok się uśmiechał, czule przyglądając się harcom małej Tasary. Beztroska życia skończyła się jednak, gdy lwica ukończyła 1,5 roku. Trudno było już zakryć swoje wybryki młodym wiekiem. W końcu niedługo mogła być już pełnoprawnym członkiem stada...a jej dalej w głowie były przygody i nie raz odbywała podróże po sawannie samotnie, bądź z przyjaciółką. Podczas jednych z takich wypraw natknęły się na lwy z innego stada. Tasara od razu złapała kontakt z przystojnym, młodym lwem o imieniu Kero, zaś jej przyjaciółka za wszelką cenę chciała jak najszybciej wracać do stada. Kontakt z lwami z innego stada był surowo zakazany przez ich króla. Tasara jednak była bardzo ciekawa świata poza stadem i chciała wiedzieć, jak to jest też w innych stadach. Kilkakrotnie jeszcze spotykała się z Kerem, który to opowiadał o stadzie, gdzie nie było tyrana, gdzie samice mogły kochać kogo chcą i żyć z kim chcą i jak chcą. Ważne było stado i ich więzi, a nie tylko odchowanie potomstwa i służba samcowi. Zafascynowana pragnęła poznać to stado, no i jakaś więź narodziła się między nią, a Kerem. Jej przyjaciółka za każdym razem, gdy się spotykali, sprawowała rolę czujki. Jednak, gdy Tasara pół roku później oznajmiła jej, że zamierza uciekać do stada Kera, ta ją zdradziła. Nieczego nie podejrzewając lwica, która miała niedługo zostać partnerką władcy, pod przykryciem nocy, za przewodnika mając tylko księżyc ruszyła na spotkanie ukochanego. Na miejscu jednak go nie było. Czekała jakiś czas, dopóki szelest w zaroślach jej nie zaalarmował. Podeszła bliżej, a w jej nozdrza uderzyła mocna woń śmierci. Krwi i zgnilizny. Tam znalazła martwego Kero...Zdruzgotana i wściekła, bo domyśliła się od razu co się stało, w końcu tylko jedna osoba znała jej plany, wróciła do stada. To był jej drugi i ostatni błąd. Tam czekał na nią już władca, a u jego łap leżała jej przyjaciółka. "A więc to tak odpłacasz się za wierność?" Warknęła w jego stronę, on już był gotów, aby i ją zabić, jednakże Tasara okazała się być szybsza, umknęła w noc, by rozpocząć swą tułaczkę. Z opowieści jej zmarłej miłości wiedziała mniej więcej gdzie się kierować. Rok przeżyła samotnie, obserwując, polując, nabierając sił. Gdy przyszło bronić jej terytorium, a raczej skromnego legowiska, stawała do walki na śmierć i życie, które póki co wygrywała, bo w końcu wciąż dychała. Koniec końców pojawiła się na terenach, które faktycznie wydawały się odpowiednie, stada, o którym mówił Kero nie znalazała, jednak pozostałe przez nią obserwowane...wydawały się inne od tego, którego znała, w którym się urodziła. Teraz póki co wegetuje...starając się przetrwać i podjąć dla niej trudną decyzję. Czy zdoła ponownie komuś zaufać?
Ozdoby i ich pochodzenie: brak

Regulamin przeczytany?: tak
Hasło wysłane?: tak
Akcept
[Obrazek: 2585y81.jpg]

Zawsze biegnij przed siebie i nie odwracaj się na to, co było za tobą....
Kaiser
Zbanowany

Gatunek:lew berberyjski Płeć:Samiec Wiek:5,8 Tytuł fabularny:Strażnik Liczba postów:237 Dołączył:Lis 2016

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 82
Zręczność: 70
Spostrzegawczość: 60
Doświadczenie: 5

11-11-2016, 00:35
Prawa autorskie: Bjorn

Imię: Kaiser
Płeć: samiec
Wiek: 5,5
Gatunek: lew berberyjski
Historia (minimum 5 zdań złożonych): Jest synem Bjorna i Matumaini, ojca zna, jednak matki nigdy nie poznał, ba w zasadzie nie wie kim ona jest. Wychowany był przez Shirę, córkę Kami i to ją zawsze traktował jako matkę. Jednak i tak najważniejszym w jego życiu jest brat. Brat, który gdy byli mali był jedynym, który go rozumie w pełni. Był nieco większy od Raziela i odważniejszy, dlatego to Kaiser zawsze stawał w jego obronie i był jego opoką. Nie zmieniło się to, gdy dorośli, chociaż wraz z etapem dojrzewania Kaiser stał się nie tyle odważny, co brawurowy. Nie lubił też już okazywać rodzinnych emocji, przez co zaczął dokuczać swojemu bratu, próbując na siłę zrobić z niego nieco pewniejszego siebie osobnika. Mimo to i tak zawsze brat mógł liczyć na brata, nie ważne co się działo. Ojca w zasadzie poznał dopiero, gdy wchodził powoli w wiek dorosły. Nie zapałał do niego sympatią, mając do niego żal, że zostawił jego i brata na wychowanie komuś innemu. Nic więc dziwnego, że w stosunku do niego odnosił się bardzo opryskliwie i bezczelnie. Mimo wszystko i tak po cichu go obserwował i skrycie czasem i podziwiał. Nigdy jednak by się do tego nie przyznał. Tak się złożyło, że wraz z bratem, gdy tylko stali się na tyle samodzielni, by przeżyć bez otoczenia starszych lwów, opuścili ziemie Szkarłatnego Świtu, by zwiedzić świat. Podczas tej wędrówki bracia napotkali wiele różnych przygód, nad którymi nie ma sensu się rozwodzić. Tak czy inaczej podczas tych wędrówek Kaiser wydoroślał. Wciąż miał cięty język, jednak nie był już taki brawurowy. Miał swój rozum i zaczął zmieniać swoje zachowanie względem sytuacji. Względem rodziny był jednak wciąż tym samym podrostkiem sprzed lat. I właśnie to ta rodzina była ostatecznym czynnikiem, który sprawił, że Kaiser zamierzał wrócić na tereny Szkarłatnego. A przynajmniej w pobliże, by móc zobaczyć, czy jeszcze ich stary ojciec dycha. Tak po prostu. Raziel jednak się wahał. Kaiser wiedział jednak, że prędzej czy później brat do niego dołczy. W końcu ile czasu Raziel może spędzić smotnie, bez swojego odważnego brata? I tak oto Kaiser ponownie zawitał w te okolice. Mimo wszystko nie skierował od razu swych kroków do rodziny...
Ozdoby i ich pochodzenie: brak

Regulamin przeczytany?: tak
Hasło wysłane?: tak

Akcept.
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 11-11-2016, 22:51 przez Kaiser.)
Moyo
Wiarus
*

Gatunek:lew Płeć:Samiec Wiek:Młody dorosły Tytuł fabularny:Strażnik Liczba postów:203 Dołączył:Lis 2016

STATYSTYKI Życie: 77
Siła: 76
Zręczność: 66
Spostrzegawczość: 71
Doświadczenie: 37

18-11-2016, 23:10
Prawa autorskie: Angelo, disney
Tytuł pozafabularny: Marzyciel

Imię: Moyo
Płeć: Samiec
Wiek: 2 susze
Gatunek: Lew
Historia (minimum 5 zdań złożonych): Prawie nie pamięta ponieważ zgineli jak był mały. Wychowywała go samotna stara lwica która niedawno też umarła.Wychowała go dość surowo, ale wyrósł na lekkiego filozofa.Nie wie jak miała na imię. Teraz chce wyruszyć w świat by szukać przygód. Ma nadzieje że znajdzie w życiu cel.
Ozdoby i ich pochodzenie: Brak.

Regulamin przeczytany?: Tak
Hasło wysłane?: Tak

1. Uzupełnij statystyki.
2. Wstaw avatar albo opisz wygląd w podpisie.

Edit: ok, teraz akcept.
[Obrazek: iTJUvVI.png]


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości