♫ Audycja 36 ♫


Wszystkie audycje znajdziecie na audycje.krollew.pl
Tygodniowy bonus
+5 opali


Otrzymuje Warsir!
  • Forum zostało zarchiwizowane i dostępne jest jedynie w wersji do odczytu - poza ShoutBoxem i tematami pozafabularnymi. Dziękujemy za wspólną grę!
  • Oficjalny kanał na discordzie - do kontaktu z graczami.
  • Stale aktywny pozostaje dział z pożegnaniami, gdzie każdy będzie mógł dopisać swoje.
  • NIE zgadzamy się na kopiowanie jakiejkolwiek części tego forum, także po jego zamknięciu.

    ~ Administracja Król Lew PBF (2006-2018)
Generator statystyk
Drzewo genealogiczne
Okres zbioru (1 porcja):
Cis pospolity
Wulkan Burgess Shale, Ognisty Las, Źródło Życia
Pogoda
1-15 września
21 °C
16 °C
16-30 września
23 °C
17 °C
Postać miesiąca:
Sierpień

Naiwny, strachliwy i delikatny. Lwie dziecko zagubione pośród sawanny, odnalazło ciepło rodziny w śnieżnym Cesarstwie choć niedawno spotkał nieświadomie prawdziwego ojca.
Cytat września
Nadesłany przez Vasanti Vei

Stężenie fanatyków księżyca na poziomie zerowym kazało mu się zastanowić, czy przypadkiem nie zabłądził.
Znajdziecie nas na:
Eden Sandjon
Konto zawieszone

Gatunek:Panthera leo krugeri Płeć:Samiec Wiek:6 lat, dorosły Tytuł fabularny:Młodszy Znachor Liczba postów:552 Dołączył:Mar 2016

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 80
Zręczność: 68
Spostrzegawczość: 70
Doświadczenie: 38

10-03-2016, 21:38
Prawa autorskie: Dirke

Imię: Eden Sandjon
Płeć: Samiec
Wiek: Cztery pory suche
Gatunek: Panthera leo krugeri
Historia (minimum 5 zdań złożonych): Eden Sandjon pochodzi ze stada z dalekiego południa Afryki. Sielskie życie zostało jednak przerwane, gdy dominujący samiec przegonił go ze stada. Z natury spokojny Eden nie chciał rozlewu krwi i opuścił stado stając się nomadą. Wędrował w kierunku północy próbując przeżyć. Spotykał przeróżne postaci, jedne przyjazne, inne nie. Od niektórych lwów i lwic nauczył się podstaw walki i polowania. Jednak najciekawszym dla niego fragmentem życia był u boku pewnego człekokształtnego znachora. To właśnie u jego boku stał się całkiem niezłym poszukiwaczem ziół. Niestety zapoznał się tylko z podstawowymi podstawami znachorstwa. Jego mentor wyruszył pewnego dnia na poszukiwanie ziół i ślad po nim zaginął. Zasmucony lew kontynuował swą podróż, jednak talent do znajdowania ziół pozostał. Eden chciałby wędrować właśnie tą drogą, więc szuka kolejnego mentora. Nie kłóciłoby się to z jego pacyfistyczną naturą.
Ozdoby i ich pochodzenie: Kilka blizn na ciele, pozostałości po dawnych walkach

Regulamin przeczytany?: Tak
Hasło wysłane?: Tak, z konta Maru

Ok, akcept.
Firrael
Samotnik
*

Gatunek:Złotokot afrykański Płeć:Samiec Wiek:Dorosły Towarzysz:Pustułka ciemna Liczba postów:152 Dołączył:Mar 2016

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 55
Zręczność: 55
Spostrzegawczość: 50
Doświadczenie: 35

11-03-2016, 01:00
Prawa autorskie: Vei, Inn, Ate/podpis (lineart): Lady-Tzi

Wrzuci mi to ktoś na ava? plissss
https://i.imgur.com/PIBqboN.png


Imię: Firrael
Płeć: Samiec
Wiek: 3,5 roku
Gatunek: Złotokot afrykański
Historia (minimum 5 zdań złożonych): Urodzony w dżungli i nigdy nie wyściubił nosa spoza gęstwiny tropików. Początek jego życia był raczej standardowy. Samotna matka wychowywała dwójkę kociąt. Od małego uczyła ich życia w lesie tropikalnym, gdzie na każdym kroku może czyhać śmierć. Bracia szybko musieli się nauczyć, jak unikać niebezpieczeństw oraz jak wykorzystywać otoczenie na swoją korzyść. Obaj byli ciekawi świata i nieustraszeni. Lecz życie Firraela niezbyt długo układało się tak sielankowo. Tuż po połowie pierwszego roku życia oddzielił się od rodziny w wyniku potężnej ulewy. Deszcze trwały kilka dni. Kociak nie miał szans na odnalezienie matki i brata. Ale próbował i długo nie dawał za wygraną. Na szczęście już wtedy był zaradny i potrafił znaleźć pożywienie. Mijały dni, a Firrael zaczynał wątpić, że kiedykolwiek jeszcze spotka matkę i brata. W dodatku zorientował się, że widzi coraz słabiej. Nie wiedział, czym jest to spowodowane, bo i skąd, ale stopniowo zaczynał przywiązywać coraz większą wagę do pozostałych zmysłów. Wędrując po dżungli trafił na pisklaka, który wypadł z gniazda i nie mógł dostać się z powrotem. Wyglądał na dosyć młodego i ciekawego świata. Bardzo przypominał mu jego samego i z tego właśnie powodu zaprzyjaźnił się z nim, zamiast go zjadać. Od tego momentu wspólnie przemierzali las. Firrael całkowicie stracił wzrok, a Jicho (bo tak nazwał swoją przyjaciółkę) nauczyła się latać. Stała się jego oczami. Złotokot nauczył się polegać na pozostałych zmysłach, które znacznie się wyostrzyły rekompensując utratę wzroku. Jego charakter również uległ dużej zmianie. Zupełnie różni się od tego małego, otwartego na świat chłopca.
Ozdoby i ich pochodzenie: brak

Regulamin przeczytany?: A przeczytałem sobie po raz trzeci, co mi tam :)
Hasło wysłane?: Często je zmieniacie?

Tak raz na miesiąc-półtora. :D
Akcept.
[Obrazek: t2LmOVE.png]
THEME || VOICE
Ravi
Konto zawieszone

Gatunek:Lew Płeć:Samica Wiek:8 miesięcy Liczba postów:27 Dołączył:Mar 2016

STATYSTYKI Życie: 0
Siła: 15
Zręczność: 22
Spostrzegawczość: 23

28-03-2016, 09:50
Prawa autorskie: Avatar - ja; tło obrazka - alkaline on dA

Imię: Ravi;
Płeć: Samiczka;
Wiek: 8 miesięcy;
Gatunek: Lwica;
Historia (minimum 5 zdań złożonych): Młoda nie zawsze była niepewną siebie, nieśmiałą, nie potrafiącą bronić swoich racji ciapą. Kiedyś była ciekawska, miła i szaleńczo kontaktywna. Wiele zmieniło się niedługo po jej narodzinach. Do pewnego momentu żyła szczęśliwie, z rodziną, ale bez stada. Być może to okazało się być błędem rodziców Ravi i Kivuliego. Pewnego dnia stado hien i likaonów napadło na nich, zabijając bezlitośnie i matkę Ravi i ojca. Młodzi przyglądali się temu z ukrycia, cudem unikając kłów drapieżników. Od tamtego momentu wędrowali samotnie, wychowując się razem. Oboje się zmienili. Kivuli zaczął być wobec niej zimny i obojętny, kiedy ona jeszcze bardziej zaczęła być od niego zależna. Pamiętała czasy, w których jeszcze się dogadywali i bardzo za nimi tęskniła. Wierzyła, że kiedyś znów mogą nastać. Młodzi, wędrując razem, pokonywali wiele przeszkód i koniec końców dotarli razem na tereny pięciu stad. Tam brat zostawił ją kiedyś nad ranem, a Ravi, nie znając sztuki tropienia, nie była w stanie go znaleźć. Teraz żyje, a jej jedynym celem jest odnalezienie brata;
Ozdoby i ich pochodzenie: Brak;

Regulamin przeczytany?: Yup;
Hasło wysłane?: Owszem;

Akcept.
Madan
Konto zawieszone

Gatunek:Lew afrykański Płeć:Samiec Wiek:5 lat Tytuł fabularny:Strażnik Liczba postów:156 Dołączył:Kwi 2016

STATYSTYKI Życie: 0
Siła: 74
Zręczność: 66
Spostrzegawczość: 72
Doświadczenie: 20

10-04-2016, 10:41
Prawa autorskie: Szkic mój, cała reszta - Askari

Imię: Madan
Płeć: Samiec
Wiek: 5 lat
Gatunek: Lew afrykański
Historia:
Nigdy o niej nie wspomina, owinięty tajemnicą niczym kocem. Właściwie można powiedzieć, że całą jego postać okrywa mgła. Przy całej tej tajemniczości wcale nie jest małomówny. Czasem wręcz przeciwnie. Nigdy jednak nie usłyszysz od niego więcej, niż on chciałby wyjawić. Czasami zdaje się, że on nie ma historii, jakiś dziejów. Że jedyną jego przeszłością są kroki miękkich, kocich łap na podłożach tak różnych, jak wiele jest miejsc na Ziemi. Niekiedy jednak widzisz jakiś dziwny błysk w jego zielonych niczym dżungla oczach i przychodzi ci na myśl, że coś ukrywa. Jednocześnie masz świadomość tego, że najprawdopodobniej nigdy się nie dowiesz, co ów błysk oznacza.
Madan - to jedyne, czego się dowiesz. Imię oznaczające "wspaniały". Możesz odnieść wrażenie, że to nie jego jedyne miano. Że po prostu przedstawia się jednym z imion, które akurat mu pasuje. Możesz być nim zafascynowany lub zdegustowany. Wiedz jednak, że bez względu na twoje zdanie, on będzie robił swoje. Cokolwiek jest jego celem...
Ozdoby i ich pochodzenie: Jedynymi jego ozdobami są blizny.

Regulamin przeczytany?: Oczywiście.
Hasło wysłane?: Tak.

Akceptuję, miłej gry!
[Obrazek: 2py4baa.png]
Muzyka | Głos

Cage me like an animal
A crown with gems and gold
Eat me like a cannibal
Chase the neon throne


If I could only let go.
Human - Of Monsters and Men
Sunkeyru
Samotnik
*

Gatunek:Pyton południowoafrykański Płeć:Samiec Wiek:5 lat Liczba postów:77 Dołączył:Kwi 2016

STATYSTYKI Życie: 0
Siła: 80
Zręczność: 30
Spostrzegawczość: 50
Doświadczenie: 10

10-04-2016, 14:39
Prawa autorskie: avatar: flyugeen

Imię: Sunkeyru co oznacza Dar od Słońca (czyt. Sankejru)

Płeć: Samiec silny i w pełni dojrzały

Wiek: 5 lat zdrowy i gotowy do działania

Gatunek: Pyton południowoafrykański potężne mięśnie niosące śmierć

Historia: każdy tworzy ważny element ogromnej układanki jaką jest natura. Jeżeli zabraknie jednego punktu wszystko się zawali

Sunkeyru z początku nie miał imienia ani żadnej rodziny, dopiero kiedy spotkał samicę swojego gatunku która miała bardzo wymyślny pióropusz na głowie. Osobniczka ta miała bardzo dziwny światopogląd ale można powiedzieć że "zaraziła" nim Sunkeyru. Przez pewien czas wędrowali po lasach deszczowych a w międzyczasie samiec zrobił sobie niebieski pióropusz bo uważał, że powinien mieć jakiś znak rozpoznawczy razem ze swój towarzyszką. No może niekoniecznie ON zrobił go własnoręcznie co jest złym określeniem bo nie posiada kończyn. Zapytał się swojej przyjaciółki skąd ma ten czerwony pióropusz a ona wyjaśniła że pewna zgraja małpiatek w zamian za parę sztuk owoców wykonuje takie cuda. Ruszyli więc w miejsce gdzie owe człekokształtne ssaki osiadły po drodze zbierając ich ulubione owoce (tak twierdziła jego towarzyszka) Po dotarciu na miejsce małpiatki przyjęły zapłatę oraz zamówienie Sunkeyra. Po dwóch godzinach otrzymał on pióropusz z niebieskich piór Ary (duże pióra zostały rozdzielone  na mniejsze) a "rzemyk" na którym cała konstrukcja się trzymała wykonana była ze splecionych pasm trawy i skóry słonia dodatkowo skrojone naturalnym klejem. Pyton podziękował i ruszyli dalej.
Koniec końców trafili na sawannę. Tam postanowili się rozdzielić i osobno uczyć się sztuki leczenia. Sun bardzo to lubi i chciałby zostać znanym uzdrowicielem a tak ogólnie- pragnie szacunku innych zwierząt.

Ozdoby i ich pochodzenie: Niebieski pióropusz zdobyty podczas wędrówki.

Regulamin przeczytany?: tak

Hasło wysłane?: tak

W słowie "pióropusz" masz błąd, poza tym jakoś rozwiń ten wątek, bo nie jest to dość dobre wytłumaczenie, dlaczego miałby mieć taką ozdobę.

Napisz dokładnie jeszcze, z czego jest zrobiony, jak został wykonany. No jako wąż nie masz łapek, więc sobie sama go nie skonstruowałaś. Ktoś musiał Ci go zrobić, ktoś kto ma kciuki przeciwstawne, jakaś małpa, czy coś :P Może też rozwiniesz dlaczego ten ktoś się zgodził zrobić ten pióropusz, jakaś przysługa, czy coś. Rozpisz to i będzie git.

No i mamy akcepta, życzę miłej gry!

[Obrazek: sES7UNb.png]
●●Głos●●KP●●


(Ten post był ostatnio modyfikowany: 24-05-2018, 14:30 przez Sunkeyru.)
Duha
Gość

 
16-04-2016, 23:12
Prawa autorskie: avatar: flyugeen

Imię: Duha.
Płeć: Samiec.
Wiek: 10 lat już minęło.
Gatunek: Lwisko.
Historia: "-Po tym co między nami zaszło… Szukałem cię. Nie mam ci za złe to, co mi zrobiłaś. Wiem, że na to zasłużyłem. Zasłużyłem na każdy cios, na każdą szramę, którą dzisiaj noszę jako karę za moje czyny. Pewnie myślałaś, że zginąłem tak jak mój brat, ale… Nie. O dziwo, nie zmarłem. Przeżyłem. I kiedy się obudziłem i zdałem sobie sprawę z tego co zaszło, pragnąłem ciebie odszukać. Po wielu latach znalazłem stado, w którym jak się później okazało żyły twoje siostry. To one zdradziły mi gdzie poszłaś. W dodatku… Spotkałem pewną osobę, której nie spodziewałem się tam zastać. Pewnego samca- przywódcę. Może nie zwróciłbym na niego większej uwagi, bo to lwice miały interesujące mnie informacje, ale… On miał moje oczy, Mayu. W nich samych widziałem własne odbicie.-odparł, przegryzając grubą, czarną wargę.
-Dobrze wiem, że on nigdy nie będzie taki jak ja. On jest stuprocentowo lepszy niż ja kiedykolwiek się stanę. Dlatego też po jego spotkaniu, ponownie zapragnąłem cię odnaleźć. Uczucie to rosło we mnie z dnia na dzień. Szedłem długo. Szukałem bezustannie i za dnia, kiedy słońce wisiało wysoko na niebie i w nocy, gdy towarzyszył mi chichot hien, odgłosy ciemności.-westchnął, wspominając te nieprzespane noce i zmęczone poduszki łap. Jego wzrok stał się przymglony jakby przeszłość całkowicie go na tą chwilę pochłonęła. Otrzeźwiał jednak w chwili, gdy jego szare ślepia ponownie spoczęły na Mayi.
-I oto tu stoję. Po tylu dniach, miesiącach i latach tułaczki. Pragnę tylko jednego- przebaczenia. Nie, nie chcę byś zrobiła to teraz, bo wiem, że czegoś takiego nie można żądać tak od razu… Jednak chcę na to zapracować. Zrobię wszystko, bym tylko kiedyś, w jakimś dniu usłyszał od ciebie, że… Że mi wybaczasz.-zakończył, nadal obserwując beżową lwicę.
-Wiem, że mój czyn nie zasługuje na wybaczenie pod żadnym względem. Dlatego też nie będę się bronić. Możesz zrobić ze mną co zechcesz. Jednakże jeśli istnieje w tobie choć wątła iskra, że kiedyś będziesz skłonna mi przebaczyć… To poczekam na nią. Nawet jeśli miałbym czekać rok, dwa, a nawet lata." (stwierdziłam, że po co pisać całą historię samca skoro mogę przekopiować streszczenie jego wypowiedzi z rozmowy z Mayą c: W sumie to i tak to samo tylko w trybie pierwszoosobowym)
Ozdoby i ich pochodzenie: Brak.

Regulamin przeczytany?: Tak.
Hasło wysłane?: Tak.

Akcept.
Askari
Wódz
*

Gatunek:lew Płeć:Samica Wiek:Dorosły Tytuł fabularny:Mentor Liczba postów:352 Dołączył:Kwi 2016

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 76
Zręczność: 72
Spostrzegawczość: 60
Doświadczenie: 5

18-04-2016, 08:32
Prawa autorskie: av - Shimyur; podpis - Ja
Tytuł pozafabularny: Junior Admin

Imię: Askari
Płeć: Samica
Wiek: ok 3 lata
Gatunek: Lew
Historia: Askari urodziła się w zwyczajnym lwim stadzie, daleko poza terenami Czterech Stad. Jej matka była najwyższą rangą lwicą i siostrą bezdzietnego przywódcy, toteż jako małe lwiątko Askari była zawsze otoczona troską i miłością ze strony wszystkich lwic.
Wszystko zaczęło się zmieniać kiedy dorastając, lwiczce zaczęło rosnąć dłuższe futro wokół szyi. Gdy inne lwiątka zaczęły żartobliwie dokuczać jej z powodu "chłopięcego wyglądu", Askari często reagowała złością. Stała się bardzo przeczulona na punkcie swojej grzywy, a jej agresywne reakcje tylko nasiliły zaczepki i sprawiły, że dawni koledzy nie chcieli się już z nią zadawać, a ich matki zaczęły uważać Askari za dziwadło.
Po krótkim czasie Askari opuściła swoje stado. Podróżując samotnie spotkała nawet młodego samca, który jednak szybką ją opuścił, gdy dowiedział się, że nie może mieć z nią potomstwa. To jeszcze bardziej pogłębiło jej złość na cały świat i nieufność do samców.
Snuje się teraz samotnie po sawannie, będąc całkowicie samowystarczalna.
Ozdoby i ich pochodzenie:Brak.
Natomiast Askari posiada grzywę jak samce, jest też nieco większa niż inne samice. Z powodu tej mutacji jest też bezpłodna.
Nie znalazłam w regulaminie nic o tym konkretnie wypadku, więc na dowód podaję dwa artykuły ze zdjęciami - http://voices.nationalgeographic.com/201...explained/ http://www.nzg.ac.za/newsletter/issues/29/06.php

Regulamin przeczytany?: Tak
Hasło wysłane?: tak

Akcept.
[Obrazek: CXahL1L.png]
Bring me the head of the lion king
Let me see the things he's seen
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 30-12-2016, 20:16 przez Askari.)
Panimalos
Konto zawieszone

Gatunek:Lew. Płeć:Samiec Wiek:3 lata. Liczba postów:92 Dołączył:Sie 2014

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 75
Zręczność: 69
Spostrzegawczość: 66
Doświadczenie: 10

25-04-2016, 23:03
Prawa autorskie: MonsterUndetYourBed

Imię: Panimalos.
Płeć: Samiec.
Wiek: 3 lata.
Gatunek: Lew.
Historia:

Cytat:Shia wydała z siebie krótki ryk kiedy dziki pies dziabną ją w zad. Lwica legła tuż przy swoim obiedzie ukazując kły. Psy napierały na nią, bardzo szybko zdała sobie sprawę, że mają przewagę - obiad był ważny i może poradziłaby sobie z odgonieniem złodziei, ale musiała chronić swoje nienarodzone młode. Nie zdążyła obronić się przed kolejnym atakiem wymierzonym w brzuch. Warknęła ulegle i gdy jej błękitne oczy znalazły lukę między napastnikami, wykorzystała ich zainteresowanie zebrą i wymknęła się. Zatrzymała się dopiero po kilkunastu metrach szybkiego marszu by odsapnąć. Zerknęła po raz ostatni na utracony posiłek i ruszyła ku terenom stada.

Lwica szturchnęła nosem swojego pierworodnego - ten jednak był martwy. Drugie lwiątko, młoda lwiczka, również nie żyła. Dopiero trzecie wydało z siebie głośny pisk domagając się uwagi i opieki. Shia uśmiechnęła się - po sprzeczce z dzikimi psami była pewna, że wszystkie jej młode zginęły.
- Witaj na tym świecie, Panimalos. - wyszeptała czule.

Słońce gościło wysoko na niebie, większość lwic wylegiwała się leniwie ze swoimi lwiątkami. Jedynie Shia patrzyła z zafascynowaniem na swego jedynego syna, z radością patrząc na jego poczynania. Turkusowy motyl usiadł na nosie lwiaka - Shia rozpromieniła się i odwróciła łeb tylko na chwilę by zerknąć na młode innych samic a Panimalosa już nie było.
- Nimal! - brązowa zerwała się z ziemi i ruszyła tropem młodego. Zaskakujące jak szybkie młode mogą być.

Nimal biegł za motylem próbując złapać go zębami. W pewnym momencie, jak to u lwiątek bywa, zaplątały mu się łapki i sturlał się z pagórka. W zasięgu wzroku miał ciągle drzewo przy którym odpoczywały lwice, więc stwierdził, że nie zaszkodzi mu pójść kawałek dalej. Szedł radosnym, pewnym siebie krokiem, całkowicie zapominając o mamie i motylu, który chciał ofiarować mu coś bezcennego. Po kilkunastu metrach wyczuł w powietrzu nowy zapach. Krew. Ciekawość wzięła górę, Nimal ruszył biegiem. Ziemia zmieniła swą barwę z brązowej na bordową. Lwiak zmarszczył swoje nozdrza i ujrzał długie, smukłe ciało leżące na ziemi. Gepard, martwy gepard.

Shia wyczuła krew kiedy tylko zbiegła z pagórka, a zaraz po tym wzrok dostrzegł Nimala. Lwica ruszyła biegiem - gdzie krew tam może być niebezpieczeństwo. Bystre oczy obserwowały bacznie otoczenie.
- Nimal, nie wolno ci tak odchodzić! - zbeształa syna ostrym tonem.
- Wiem, mamo. - wymruczał lwiak i podszedł jeszcze bliżej ciała. Shia zatrzymała się pozwalając synowi przyjrzeć się znalezisku - kiedyś musiał zrozumieć jak brutalny jest świat.
- Mamo! Coś tu jest! - krzyknął młody i schował się za łapą rodzicielki. Dopiero po nastawieniu uszy dało się usłyszeć rozpaczliwy, dziecięcy głos:
- Mamusiu, proszę. Wstań. Ktoś tu jest.
Shia i Nimal zbliżali się powoli, ostrożnie. A ich oczom ukazała się mała gepardzica, nie starsza ani nie młodsza od Nimala. Na widok dorosłej lwicy skuliła się i starała schować po ciałem matki.
- Już spokojnie mała. - wyszeptała lwica.

-Riwa, Riwa! Zwolnij trochę! - Nimal nie nadążał za swą przybraną siostrą. Ta, choć była bardzo młoda już potrafiła go wyprzedzić. Gepardzica obejrzała się za bratem i zwolniła. Młodziaki skierowały swoje kroki ku stadu, ale już po chwili dało się wyczuć, że coś jest nie tak. Głośny ryk samca przywódcy wzburzył sawanną.
- Uspokój się! - chyba pierwszy raz Nimal usłyszał swą matkę podnoszącą głos.
- Przygarnęłaś ją, wykarmiłaś, ale ona nigdy nie będzie lwem. Ona nie przeżyje suszy. - Jahdu wciąż był zirytowany. Wcześniej mógł zaakceptować nie swoje dziecko, w dodatku geparda, ale teraz kiedy zwierzyny ubywało i zbliżała się pora sucha gepard mógł być jedynie obciążeniem. Niewytrzymały, nieznający reguł. Wszystkie spojrzenia skierowane były teraz ku Riwie. Nimal stanął przed siostrą zakrywając ją swym ciałem. Jahdu ruszył ku młodym i kiedy oboje już zacisnęli ślepka gotowi na śmierć coś zatrzymało samca.
- Uciekajcie. - zdążyła rzucić Shia. Lwica zginęła by ochronić swojego młode. W tym czasie oni byli już wystarczająco daleko by ominął ich gniew Jahdu.


Rodzeństwo dotarło do Lwiej Krainy, a tam rozdzieliła je ciekawość. Nimal spotkał Hashimeę lwicę, która już na zawsze zostać w jego sercu. Riwa zaś padła ofiarą hybrydy, mieszańca, w ten sposób kończąc swój żywot. Po znalezieniu ciała siostry w Nimalu coś umarło. Zielone ślepia straciły swój dziecinny blask, uśmiech przestał gościć na jego pysku, a duszę zalało poczucie winy. Powinien tam był, obronić ją. Uciekł więc obiecując sobie, że już nigdy nie postawi łapy w Lwiej Krainie.
Był młody, zbyt młody by przeżyć samotną wędrówkę. Wcześniej musiał być silny dla siostry, a teraz... teraz nie miał powodu do walki. Dlatego kiedy poranione łapy zaczęły odmawiać posłuszeństwa poddał się. Słońce paliło niemiłosiernie, sępy krążyły po niebie. Lwiak usłyszał jakiś ruch. Zbyt słaby by choćby otworzyć ślepia postanowił zdać się na łaskę bądź niełaskę losu.
- Martwy. - ten głos bym mu nieznany.
- Dycha jeszcze, może się przydać. - odparł ktoś. Poczuł jak jego ciało unosi się gwałtownie. Uścisk był niedelikatny, w niczym nieprzypominający tego matczynego.

W grupie, poza Nimalem, było ich jeszcze czterech. Same samce. Trenowali, polowali i podróżowali razem. Z początku młodzik został z nimi by nabrać sił. Z czasem jednak odkrył, że życie w grupie ma wiele zalet. Jadł by mieć siłę. Był silny by trenować. Trenował by pomścić siostrę. Tak minęły dni, tygodnie, miesiące, rok. Codzienne walki, potyczki z innymi grupami oznaczyły go bliznami. Był najmłodszy, a młody wiek oznaczał brak doświadczenia.
Ich stadko malało wraz z latami. Najstarsi pokonywali kolejnych przywódców różnych stad przejmując władzę. Kiedy więc został sam złamał daną sobie obietnicę, by dotrzymać innej. Powrócił do Lwiej Krainy by pomścić siostrę.

Ozdoby i ich pochodzenie:

Regulamin przeczytany?: Tak.
Hasło wysłane?: Tak.

Akcept.
Arnak
Duch
*

Gatunek:lew Płeć:Samiec Wiek:4 lata Liczba postów:27 Dołączył:Kwi 2016

STATYSTYKI Życie: 0
Siła: 80
Zręczność: 70
Spostrzegawczość: 60
Doświadczenie: 25

28-04-2016, 22:01
Prawa autorskie: Iwun

Imię:Arnak
Płeć:samiec
Wiek:4 lata
Gatunek: lew afrykański
Historia (minimum 5 zdań złożonych):Żyw i wychował się na dalekich z terenach. Odszedł z rodzinnych ziem jak to zwykle bywa z samcami, którzy są niżej w hierarchii. Wędrował długo aż dodarł do tych krain. W czasie podróży trenował i szkolił się aby w razie potyczek być gotowy na wyzwanie. Trochę słyszał o tutejszych mieszkańcach, był ciekawy ile z tego to prawda.
Ozdoby i ich pochodzenie:brak

Regulamin przeczytany?:tak
Hasło wysłane?:tak, dawno z innego.

Akcept
They say we are what we are
But we don’t have to be
I’m bad behavior but I do it in the best way
I’ll be the watcher of the eternal flame
I’ll be the guard dog of all your fever dreams
Ethan
Konto zawieszone

Gatunek:Lew Płeć:Samiec Wiek:5m Liczba postów:14 Dołączył:Maj 2016

STATYSTYKI Życie: 0
Siła: 10
Zręczność: 10
Spostrzegawczość: 10
Doświadczenie: 5

01-05-2016, 19:42
Prawa autorskie: Ja

Imię: Ethan
Płeć: Samiec
Wiek: 5 miesięcy
Gatunek: Lew
Historia (minimum 5 zdań złożonych): Narodził się z dala od tych terenów, jako pierworodny władcy stada Złotych Piasków, gdzie miał w przyszłości objąć władzę po swym ojcu. Początkowo wszystko wyglądało w porządku i król z dumą patrzył na swego potomka, czekając niecierpliwie, by zacząć jego nauki jako przyszłego władcy. Jednak los miał inne plany i postanowił zaśmiać się piaskowemu lwu w pysk. Lwiątka jak to lwiątka są nieposłuszne i wszędobylskie. Ethan miał wtedy trzy miesiące, kiedy wraz z młodszym bratem wybrali się na sekretną wyprawę po skalistych wzgórzach. Pech chciał, że podczas wspinaczki, młodemu księciu omsknęła się łapa i runął parę metrów w dół, tracąc przytomność. Kiedy w końcu obudził się w grocie medyka, a pysku ojca widział jedynie obrzydzenie i gniew, sam zaś nie czuł nic poniżej brzucha. Okazało się, że przy niefortunnym upadku złamał kręgosłup i od tej pory miał na zawsze pozostać już niepełnosprawny. Od tamtej pory jego ojciec zaczął go unikać, brzydząc się upośledzonego syna. Zaczął poświęcać więcej uwagi swemu drugiemu potomkowi, odtrącając Ethana. Od tej pory towarzystwo zapewniał mu jedynie medyk oraz matka i lwice. Inne lwiątka w stadzie nie chciały się z nim zadawać, gdyż z racji, że nie mógł chodzić, był najzwyczajniej w świecie nudny. Jego rówieśnicy woleli biegać i się bawić, niż siedzieć przy kalece. Mając żal do ojca, próbował z nim rozmawiać, jednak ten zawsze go unikał, zaś gdy w końcu udało mu się z nim wymienić więcej niż trzy słowa, ten nazwał go zbędnym ciężarem, stwierdzając, że najlepiej by było, gdyby wtedy zdechł. Przez swą przypadłość, Ethan był bezużyteczny i jedyne co robił, to zużywał pokarm i medykamenty, co doprowadziło ostatecznie do decyzji króla o pozbyciu się syna. Zabrał go w dzień, na oczach całego stada, mimo zawodzenia i błagania swojej partnerki, matki księcia. Ethan nie miał szans uwolnić się z uścisku ojca, więc pozostało mu tylko bezradnie zwisać z jego pyska, do momentu, aż ten w końcu go rzuci i odejdzie, będąc słusznie przekonanym, że lwiak nie będzie w stanie wrócić na rodzime tereny.
Ozdoby i ich pochodzenie: -

Regulamin przeczytany?: tak
Hasło wysłane?: tak


Dopisz statystyki i będzie akcept


Ok, jest git
[Obrazek: BXktDUi.png]
Otieno
Zbanowany

Gatunek:Lew berberyjski Płeć:Samiec Wiek:5 lat Liczba postów:336 Dołączył:Lis 2012

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 82
Zręczność: 66
Spostrzegawczość: 71
Doświadczenie: 95

02-05-2016, 11:41
Prawa autorskie: Dirke | Lioden/Kami

Imię: Otieno
Płeć: Samiec
Wiek: 5 lat
Gatunek: Lew berberyjski
Historia:
Otieno urodził się w piękną zamgloną noc poza terenami Czterech Stad. Jego matka to Kamaria a ojciec - Erick. Swe imię zawdzięcza brakiem weny twórczej swej matki, gdyż Otieno znaczy właśnie urodzony nocą. A może po prostu jego matka była na tyle zaślepiona mgłą, że nie widziała własnego dziecka i nie wiedziała kompletnie jak je nazwać? Mniejsza z tym. Malec wychowywał się na początku bez ojca, gdyż ten postanowił po krótkim romansie wrócić do własnego życia. Kamaria okropnie za Erickiem tęskniła, jednakże nie koniecznie z miłości. Najzwyczajniej w życiu nie radziła sobie ze swym synem. Ona - miła, troskliwa, pełna miłości i dobra chciała właśnie tak wychować Otiego, jednakże ten poszedł w swego ojca (niedaleko pada jabłko od jabłoni?) i dawał w kość matce. Nie zamierzał ani trochę słuchać o miłości i dobroci dla bliźnich, więc wykorzystał naiwność matki i podstępem dowiedział się wszystkiego o swym ojcu, a następnie po prostu odszedł od niej. Postanowił odnaleźć Ericka i zamieszkać z nim z nadzieją, że ten nie będzie truł mu dupy jaki to on ma nie być. Gdy dotarł na miejsce postanowił udać się na wielką skałę, w nadzieję że to właśnie tam go spotka. I oczywiście miał nosa. Okazało się że faktycznie, poszedł w jego ślady, przez co ciężko było się im dogadać. Przez trudny charakter i upartość co chwilę się kłócili, zaś babka Kami odrzuciła jego podanie o dołączenie do stada. Zły odszedł, by nabrać więcej doświadczenia oraz stać się silniejszym. Po powrocie władca się zmienił, był nim Moran, którego spotkał jako lwiątko. Nie przepadali za sobą, lecz został przyjęty. Niestety nigdzie nie było jego ojca, z którym to również miał do pogadania. Chciał dowiedzieć się czegoś więcej o korzeniach, lecz nikogo z rodziny nie zastał. Po jakimś czasie ponownie się ulotnił, tym razem na poszukiwania Ericka, które niestety okazały się fiaskiem. Kolejny rok spędzony w samotności źle się na nim odbił. Wrócił znów na tereny stadne, lecz nie przyjęto go ciepło, znowu. Tym razem władcą był Kahawian, a po jego odejściu miał miejsce atak na stado. Otieno miał żal do siebie i przysiągł ich nie zawieść, lecz ciężkie było to zadanie, gdyż był raczej samotnikiem, nie potrafił się do nich dopasować. Do tego zakochał się w lwicy, ta jednak wybrała jego wuja, a rok później zmarła. Choć żył w stadzie, dzień w dzień patrolował ziemie i był sam, niczym zwykły samotnik, lecz otworzył oczy dopiero po spotkaniu księżniczki tych ziem, Sadie. Choć z początku chciał ją tylko wnerwić, spodobała mu się. Zaszła w ciążę, a on postanowił w końcu posłuchać głosu serca i odejść ze stada, które nigdy nie było jego rodziną. Była nią Kami a teraz i Sadie i póki co to u ich boku postanowił trwać.
Ozdoby i ich pochodzenie: Nope

Regulamin przeczytany?: Daaawno
Hasło wysłane?: Yess
Mitali
Konto zawieszone

Gatunek:Lwica Płeć:Samica Wiek:Dopiero się urodziła Liczba postów:5 Dołączył:Maj 2016

STATYSTYKI Życie: 0
Siła: 5
Zręczność: 5
Spostrzegawczość: 5

05-05-2016, 16:55
Prawa autorskie: Kiowara

Imię: Mitali, co oznacza przyjazna.
Płeć: Samica
Wiek: Nienarodzona
Gatunek: Lew
Historia (minimum 5 zdań złożonych): Mała Mitali jest córką Anubisa i Ate - dwójki lwów, którzy za cel obrali sobie odbudowanie stada, do którego niegdyś należeli. Historia brązowej na tym parszywym, zimnym świecie dopiero będzie się kształtować i tak naprawdę nie wiadomo, co los zechce przynieść podczas trwania jej żywota.
Ozdoby i ich pochodzenie: Brak

Regulamin przeczytany?: Tak
Hasło wysłane?: Tak (z konta Kivuliego)

Wpisz statystyki, dla lwiątek w takim wieku to powinno być po 5 punktów w każdej statystyce.

Akcept.
Vanthi
Konto zawieszone

Gatunek:Lef Płeć:Samica Wiek:Podrostek Liczba postów:66 Dołączył:Maj 2016

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 60
Zręczność: 60
Spostrzegawczość: 60
Doświadczenie: 15

05-05-2016, 18:28
Prawa autorskie: Lineart (c) Malaika4, reszta moja

Imię: Vanthi
Płeć: Lwiczka
Wiek: Mały bąbelek, ledwie urodzony
Gatunek: Lef afrykański
Historia (minimum 5 zdań złożonych): Ojejku, jejku. No jak to historia, skoro się jeszcze nie zaczęła? Mała Vannie jest owocem cudownej miłości Anubisa i Ate. Troszku taka ciapata po babce na uszkach. Jej historia rozpoczęła się w momencie, kiedy matka wydała ją na świat (czyli jakoś właśnie teraz). Co z tego wyniknie? Jakie będą konsekwencje tego wszystkiego? Dowiemy się wkrótce...
Ozdoby i ich pochodzenie: Brak.

Regulamin przeczytany?: Owszem.
Hasło wysłane?: Owszem.

Akcept.
[Obrazek: cho_by_choiicho2_by_fileera-d91don1.png]

Sweet home Alabama, 

Where the skies are so blue, 

Sweet homa Alabama 

Lord, I'm coming home to you.



 







Ażdah
Konto zawieszone

Gatunek:Lew Płeć:Samiec Wiek:6 miesięcy Liczba postów:9 Dołączył:Maj 2016

STATYSTYKI Życie: 0
Siła: 15
Zręczność: 20
Spostrzegawczość: 25

06-05-2016, 10:55
Prawa autorskie: Lineart Caraluca, kolory Mua

Imię: Ażdah
Płeć: Mężczyzna
Wiek: Dopiero co wypluty
Gatunek: Lew
Historia: Jego historia jest w zasadzie taka sama jak dwóch osób powyżej. Owoc Ate i Anubisa, który dopiero co wyszedł na świat. Więc i jego przygoda na tym świecie dopiero ma się zacząć. Najstarszy z swojego rodzeństwa i zdecydowanie dziwny mix genetyczny obu rodziców. I choć ten pewnie o tym nie wie to jego ojciec ma co do niego już pewne plany.
Ozdoby i ich pochodzenie: Brak

Regulamin przeczytany?: Tak
Hasło wysłane?: Dawno

Popraw statystyki, powinieneś mieć po 5, a nie po 1.
I pamiętaj, że nie możesz mieć całej zielonej grzywy - co najwyżej jakiś kosmyk.

Edit: Ok, teraz akcept.
Yasumu
Duch
*

Gatunek:Lew Berberyjski Płeć:Samica Wiek:Trup :v Liczba postów:266 Dołączył:Maj 2016

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 80
Zręczność: 69
Spostrzegawczość: 63
Doświadczenie: 10

06-05-2016, 22:35
Prawa autorskie: Levis/Lioden

Imię: Poison
Płeć: Lwica
Wiek: 6 lat
Gatunek: Lew Berberyjski
Historia (minimum 5 zdań złożonych): Urodziła się na terenach Złej Ziemi, jej ojcem był Levis, władca i potomek Skazy, oraz Satal kremowa lwica o charakterystycznym jasnym rąbie na czole.
Były to burzliwe czasy, wojna.. samica jednak wyrosła na zdrową i silną, sprostała wszelakim trudom. Wraz z rodzicami opuściła tereny czterech stad kiedy władzę przekazano jej bratu i udała się na wschód, gdzie wraz z nimi osiadła na terenach zwanych "Czarnymi Ziemiami", historia Poison toczyła się własnym torem, zawsze była posłuszna woli ojca, Tyrana- jak go zwali.. dla niej jednak nigdy nim nie był, chociaż ukarał bardzo surowo nieposłuszeństwo własnego potomka, jej siostry- Takary i nie szczędził kar dla niej samej.
Nigdy nie podejrzewała że wróci do rodzinnych stron, rozwój wydarzeń i nowiny jednak nakłoniły ją do podjęcia tej podróży.
Ozdoby i ich pochodzenie: Przypinka z kruczego pióra, czaszki ptaka i skrawka czarnego futerka. Ozdobę wykonał pewien szczur, znajomy Poison gdy ta obchodziła swoje 5 urodziny. Miał to być prezent kojarzący się z ich wspólnymi przygodami, szczególnie z 'polowaniem' na czarne ptaki (Kruki właśnie). Lwicy spodobał się prezent, nosi go tym bardziej, że gryzoń opuścił już ten świat- został zeżarty przez jakiegoś kota, którego nie udało się jej odszukać.

Regulamin przeczytany?: Tak
Hasło wysłane?: Tak

Ok, akcept.
[Obrazek: evil_kopia_by_koseki_leonheart-dao14lh.png] 


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 4 gości