♫ Audycja 36 ♫


Wszystkie audycje znajdziecie na audycje.krollew.pl
Tygodniowy bonus
+5 opali


Otrzymuje Warsir!
  • Forum zostało zarchiwizowane i dostępne jest jedynie w wersji do odczytu - poza ShoutBoxem i tematami pozafabularnymi. Dziękujemy za wspólną grę!
  • Oficjalny kanał na discordzie - do kontaktu z graczami.
  • Stale aktywny pozostaje dział z pożegnaniami, gdzie każdy będzie mógł dopisać swoje.
  • NIE zgadzamy się na kopiowanie jakiejkolwiek części tego forum, także po jego zamknięciu.

    ~ Administracja Król Lew PBF (2006-2018)
Generator statystyk
Drzewo genealogiczne
Okres zbioru (1 porcja):
Cis pospolity
Wulkan Burgess Shale, Ognisty Las, Źródło Życia
Pogoda
1-15 września
21 °C
16 °C
16-30 września
23 °C
17 °C
Postać miesiąca:
Sierpień

Naiwny, strachliwy i delikatny. Lwie dziecko zagubione pośród sawanny, odnalazło ciepło rodziny w śnieżnym Cesarstwie choć niedawno spotkał nieświadomie prawdziwego ojca.
Cytat września
Nadesłany przez Vasanti Vei

Stężenie fanatyków księżyca na poziomie zerowym kazało mu się zastanowić, czy przypadkiem nie zabłądził.
Znajdziecie nas na:
Sheloth
Konto zawieszone

Gatunek:Lew Płeć:Samiec Wiek:5 lat Liczba postów:186 Dołączył:Cze 2012

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 78
Zręczność: 68
Spostrzegawczość: 68
Doświadczenie: 39

17-04-2016, 17:32
Prawa autorskie: (c) nukotek
Tytuł pozafabularny: VIP

Zagapił się na nią na moment, jednak już po chwili przywołał się do porządku. Potrząsnął lekko łbem i rzucił jej wciąż nieco zagubione, ale jednak ciepłe spojrzenie.
Kto by pomyślał, znienawidzona przez Vasanti Felija pochodzi z rodu Simby. No, tego się nie spodziewał. Ale nie to teraz było ważne. Kosztowało go to sporo siły woli, ale skupił się na jej słowach, nie chcąc przegapić niczego co powie. Na tyle, na ile był w stanie.
Trudno jednak było nie rozmyślać nad wszystkim co słyszał. Wpatrywał się w nią ze zdziwieniem, nie odrywając od niej wzroku. Za każdym razem gdy przerywała, starał się wymyślić jakąś odpowiedź, cokolwiek byle rozmowa trwała dalej - przewidywał, że nagła cisza byłaby najgorszym co mogłoby się teraz stać. Nikt kto dzieli się takimi rewelacjami nie chce raczej by druga osoba wpatrywała się w niego w milczeniu. Wtedy myśli od razu podpowiadają, że wspominanie o nich było jednak złym pomysłem.
Jak na złość, nic mu nie przychodziło do głowy. Ale na jego szczęście, lwica mówiła dalej. A on dalej słuchał, wpatrując się w nią. I z każdym jej słowem tym bardziej jej współczuł.
Tak był przejęty tymi wszystkimi nowymi informacjami, że nawet nie poczuł zdziwienia gdy Fel nagle zdecydowała się do niego przytulić. Był raczej skupiony na strużce płynącej jej po policzku. Zanim cokolwiek powiedział, pochylił się odrobinę i trącił go nosem, ścierając spływające łzy. No, na tyle na ile był w stanie, właściwie raczej je roztarł. Teraz ona nadal miała mokry policzek, a on mokry nos. Oparł delikatnie łeb na jej czole i otoczył ją łapą.
- Fel... - westchnął ciężko, zbierając myśli. - Tu jest twój dom, prawda? Zresztą mój też, jedyny jaki mam. A to, że ty masz tu korzenie to już zupełnie inna sprawa. Nie to się liczy najbardziej.
Zamyślił się na chwilę.
- Weźmy chociażby taką Vei. Nie wiem od czego zaczął się ten wasz wielki konflikt, ale stawiam, że nie było to coś co usprawiedliwia jej zachowanie. Takie, powiedziałbym, niezbyt lwioziemskie. A też pochodzi z rodziny królewskiej. Przodkowie to jedno, charakter i to kim jesteś to zupełnie co innego. Albo Mako - jeśli on, nie pochodząc stąd, jest w stanie zachowywać się tak lwioziemsko, znaczy po prostu, że taki już jest... Przeszłość nie ma znaczenia, liczy się to kim ty jesteś, nie kim powinnaś być, bo ktoś z twojej rodziny taki był.
Trącił ją nosem w ucho, uśmiechając się lekko.
- Możesz twierdzić, że to duchy są na ciebie złe. Ale ja mam dziwne wrażenie, że to raczej ty sama masz sobie coś do zarzucenia. Co, swoją drogą, jest zupełnie normalne. Nie spotkałem jeszcze nikogo kto był z siebie w pełni zadowolony. Ale akurat przodków bym w to nie mieszał. Zresztą oni chyba nawet nie mieli na ciebie za dużego wpływu, co? Bo jeśli dobrze pamiętam, to odkąd cię znam, spotkałem tylko twojego brata, nikogo więcej - a to były czasy kiedy dosyć często się widywaliśmy - odetchnął, starając się zebrać myśli. Wszystko co powiedział przyszło mu do łba na bieżąco, sam nie miał pojęcia w którą stronę właściwie z tym idzie. - To kim jesteś nie zależy od tego kim była twoja babcia, prababcia czy ktokolwiek inny. I okej, może mogłaś być zupełnie inna niż jesteś. Ale to nic nie znaczy, ja też mogłem być kimś zupełnie innym. Każdy mógł.
Pochylił się lekko, zerkając na lwicę. Miał tylko nadzieję, że nie powiedział za dużo. Może potrzebowała raczej pocieszenia niż takiego wykładu... No nic, teraz najlepsze co może zrobić to połączyć jedno z drugim. Znowu trącił ją nosem po policzku i mocniej przytulił.
- Jeśli nie czujesz się dobrze z tym kim jesteś, zmień to. Ale jeśli martwisz się tym tylko dlatego, że masz wyrzuty sumienia wobec własnej rodziny... Nie wiem czy będziesz szczęśliwsza jeśli zmienisz się tylko ze względu na nich.
Felija
Administrator

Gatunek:Lew Płeć:Samica Wiek:5,5 roku Liczba postów:4,347 Dołączył:Cze 2012

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 84
Zręczność: 88
Spostrzegawczość: 50
Doświadczenie: 14

01-05-2016, 18:15
Prawa autorskie: Malaika, tło: Disney | AtomicIceCream

Lwica, nieco speszona swoim własnym niespodziewanym gestem, odsunęła się od samca. Nie wypadało jej tego robić, bo kimże one teraz dla niego była?
Ale otarł jej łzę. Czyli... Chyba nie przeszkadzało mu to przytulenie. Może... Może jemu też brakowało bliskości? Albo zwyczajnie chciał być miły, choć to nieco wykraczało poza ogólnie przyjęte standardy uprzejmości.
- Chyba masz rację - odparła niepewnie, wznosząc na lwa rozmazane spojrzenie. - Przodkowie nigdy się mną nie interesowali, więc dlaczego ja powinnam się przejmować nimi i ich zachciankami... Ja jestem Felija, Lwioziemka, ale współczesna Lwioziemka!
Lekko wyszczerzyła kły, powoli się rozchmurzając. Prędko jednak na powrót przybrała poważną minę. Odchyliła uszy, jakby bała się tego, co ma zamiar wyznać.
- Wiesz... - Nadużywam tego słowa, skarciła się w myślach. - Naprawdę się cieszę, że wróciłeś. Ja wiem, że właściwie już to powiedziałam, ale... Mam takie przeczucie, taka, no, intuicja lwicy, że-, że będzie dobrze. Że nie muszę odchodzić, bo jeszcze kogoś tu obchodzę. Przynajmniej... Chcesz ze mną rozmawiać.
Przysunęła ogon do łap i przekrzywiła łeb. Patrzyła raz na lwa, a raz gdzieś po bokach, trochę obawiając się zatrzymania na nim wzroku na dłużej niż kilka sekund. Zdawała sobie sprawę z tego, że jej słowa nie wnosiły wiele ani też nie były specjalnie odkrywcze, ale z jakichś powodów czuła, że musiała to z siebie wyrzucić.
Sheloth
Konto zawieszone

Gatunek:Lew Płeć:Samiec Wiek:5 lat Liczba postów:186 Dołączył:Cze 2012

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 78
Zręczność: 68
Spostrzegawczość: 68
Doświadczenie: 39

01-05-2016, 19:52
Prawa autorskie: (c) nukotek
Tytuł pozafabularny: VIP

I się odsunęła. Nawet go to nie zdziwiło, ta emocjonalna reakcja wcześniej musiała się kiedyś skończyć. Uśmiechnął się, widząc że Fel powoli wraca do siebie. Dobrze, znaczy że jego słowa trochę jej chyba pomogły.
Ułożył się na trawie, wracając do poprzedniej pozycji. Jednak nadal nie spuszczał wzroku z lwicy, nie do końca pewny czy najgorsze już minęło. Zawsze mogło wrocić, a wtedy przyda się jej więcej wsparcia.
- Współczesna? Trudno się nie zgodzić - mruknął z uśmiechem. - Chociaż nie pamiętam czy Lwi byli tacy znowu inni kiedy byliśmy mali. To chyba nie działa tak, że kiedyś każdy członek stada reprezentował te wszystkie wartości. Tradycje tradycjami, ale każdy jest jednak inny - tak było zawsze, nie?
Wywalił się brzuchem do gory, szczerząc się - trochę do Fel, trochę sam do siebie. Albo do gwiazd na niebie, też zasługiwały na uśmiech.
Wyczuł jednak u lwicy szybką zmianę nastroju. Podniosł się lekko, przyglądając się jej badawczo. Coś się stało? Przez chwilę był niemal pewny, że ta bańka w ktorej się znajdowali właśnie pękła, Fel przypomniała sobie ich poprzednie spotkania i zdecydowała się wycofać. Ale... a może?
To co nastąpiło poźniej sprawiło, że kudłaczowi coś drgnęło w piersi. Zamrugał parokrotnie, po czym spojrzał na nią jeszcze raz, teraz znacznie cieplejszym spojrzeniem.
- Ja... Wiesz, nie spodziewałem się, że tak to będzie wyglądać. Biorąc pod uwagę... no - to jak było do niedawna. - I chociaż nie taki miałem cel wracając tutaj, to jednak cieszę się, że wreszcie wszystko dobrze między nami. Tak już powinno zostać, nie? Chyba pora wyrosnąć z... tego wszystkiego wcześniej.
Plątał się w tym co mowił, trudno było mu znaleźć odpowiednie słowa. Ale jakoś w to brnął - a w dodatku z jego pyska nie znikał uśmiech.
- Teraz już tu zostanę, masz moje słowo. Nie znalazłem ani jednego miejsca poza tym, gdzie warto byłoby wracać. Tu jest dom. I... i ty też tu jesteś.
Tego ostatniego chyba akurat nie chciał powiedzieć na głos. Ale już trudno, stało się. Może wcale nie zabrzmiało to tak głupio jak teraz sądził.
Felija
Administrator

Gatunek:Lew Płeć:Samica Wiek:5,5 roku Liczba postów:4,347 Dołączył:Cze 2012

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 84
Zręczność: 88
Spostrzegawczość: 50
Doświadczenie: 14

03-06-2016, 19:29
Prawa autorskie: Malaika, tło: Disney | AtomicIceCream

- Nie wiem, może...? Wiesz, mnie się wtedy wydawało, że oni byli tacy idealni... Nie wszyscy, oczywiście, ale na pewno poważniejsi ode mnie. Ale może taka moja uroda. - Uśmiechnęła się lekko.
Gdy on mówił, Felka zatopiła się w myślach. Nie to, że go nie słuchała, lecz jego słowa nasuwały jej różne nieprzyjemne obrazy. Nie, nie ze wszystkiego można wyrosnąć, nie wszystko można wybaczyć. Tej zdrady, której się dopuściła, nic nie jest w stanie zmazać - dlaczego też nigdy mu o niej nie powie. Nie popełni drugi raz tego samego błędu. Chyba że Mako mu powie... Ale aż tak chyba jej nie nienawidzi? Sam nie jest w stanie na nią patrzeć po tym, do czego mu się przyznała, jednak nie musi to oznaczać, że ma psuć jej szansę na poukładanie kontaktów z Shelothem.
Będzie go okłamywać. Znowu. Tak, wszystko w porządku, wcale nie zdradziłam cię z partnerem najlepszej przyjaciółki, a później z naszym największym wrogiem z czasów dziecięcych i nastoletnich. Skądże. Ani nie mam z nim żadnej trójki dzieci, którymi się nie zajmowałam i w ramach zagłuszenia wyrzutów sumienia adoptowałam dwójkę sierot...
Ale zbudujemy nową relację - zbudujemy ją na fałszu i przekonaniu, że można o wiele zapomnieć, a jeszcze więcej przemilczeć.

Zbudują, bo przecież Sheloth się nie dowie, a to, że psychika lwicy będzie przeżywała co dzień nowe katusze, to już tylko i wyłącznie problem Feliji. Trzeba ponieść karę, ale on nie, on niczego złego nie zrobił poza tym, że nie było go z nią na dobre i złe...
Jesteś taka jak ja, moja najmłodsza córko. Mnie też nienawidzono na Lwiej Ziemi, przodkowie mnie nienawidzili i mi współcześni też mnie nienawidzili. Bo nieważne, gdzie jesteś, w tobie płynie krew Złoziemców. Czyż nie zachowujesz się tak jak oni?, odezwał się głos w jej głowie.
- Nigdy... - burknęła przyciszonym tonem, zwracając wzburzone spojrzenie ku nieboskłonowi.
Umarły nie będzie mi mówił, jak mam żyć!, odpowiedziała mu.
Rozejrzała się na boki. Nie dostrzegła żadnych duchów, za to wciąż był tu ciemnogrzywy.
Postawiła uszy, znów przyjmując całkiem przyjazny, choć trochę smutny wyraz pyska.
- No... To miłe z twojej strony. - Zamrugała. - I co, znowu będziesz mieszkać w lesie czy teraz przeprowadzisz się gdzieś bliżej Lwiej Skały? Bo las już nie jest nasz, ale podobno niedługo mamy zrobić wyprawę i go odzyskać - mówiła, bo wraz z milczeniem nachodziły ją koszmary, mimo że wciąż pozostawała w świecie jawy.
Sheloth
Konto zawieszone

Gatunek:Lew Płeć:Samiec Wiek:5 lat Liczba postów:186 Dołączył:Cze 2012

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 78
Zręczność: 68
Spostrzegawczość: 68
Doświadczenie: 39

03-06-2016, 19:46
Prawa autorskie: (c) nukotek
Tytuł pozafabularny: VIP

Przyglądał się jej z zaciekawieniem. Nic w tym dziwnego, przecież powiedział sporo ważnych rzeczy, poruszył tematy leżące mu na sercu, to chyba naturalne, że chciał wiedzieć jak ona zareaguje. Ale miał wrażenie, że myślami lwica jest gdzie indziej. Coś w jej oczach podpowiadało mu, że wcale nie ma jej tutaj, nie patrzy z nim na gwiazdy, a raczej patrzy na coś, co znajduje się tylko w jej głowie.
Nie miał jednak pojęcia, jak głęboko w przeszłość zawędrowała - albo z jak daleka coś z przeszłości przypełzło tu za nią. W jego odczuciu Felka po prostu popadła w zamyślenie, może wspominała ich dawną relację i sprzeczki jakie mieli za sobą. Jego nieco bardziej przerażona sytuacją część była niemal pewna, że lwica rozważa wszelkie za i przeciw odnowienia z nim przyjaźni, niepewna czy jest w stanie zdobyć się na taki gest.
Może to i lepiej, że nie wiedział jaka jest prawda.
Poddał się i zamiast w Fel, wpatrzył się ponownie w gwiazdy.
Migotały na niebie. Jakieś takie niezmienne, niby znane ale tajemnicze. Gdyby się postarał, zrobiłby z tej myśli metaforę opisującą ich relację - ale nie miał do tego głowy. Nie miał też po co zastanawiać się nad tym, czemu gwiazdy wiszą tam na gorze. Ważne że były. I oni też byli. Dostali drugą szansę, a on byłby kretynem, gdyby z niej nie skorzystał.
Zdawało mu się, że usłyszał głos lwicy. Zerknął na nią, unosząc brwi. Ślepia nadal miały ten sam wyraz - przynajmniej dopoki nie zerknęła w jego stronę. Posłał jej niepewny uśmiech.
- Wiesz, lubiłem tę moją leśną norę. No i była na tyle duża, że prawie na pewno z niej nie wyrosłem. Może... może nawet tam wrocę - zamyślił się na moment, uparcie odpychając od siebie jedno bardzo konkretne wspomnienie z ognistego lasu. Teraz nie miał czasu i siły na rozmyślanie o tamtym dniu. - Jeśli serio macie taki plan, chętnie się dołączę. Właściwie dotyczy mnie to osobiście, to był moj dom, nie?
Wyszczerzył zęby. Teraz, kiedy znowu był członkiem stada, perspektywa wspolnej wyprawy zdawała się całkiem przyjemna. Co by nie było, miał przynajmniej okazję spotkania Lwich. Część z nich pewnie go pamiętała, ale z pewnością nie wszyscy.
Potrząsnął lekko łbem. Myślenie o stadzie może i było ważne, ale teraz siedzieli tu we dwojkę. Będzie na to czas poźniej, teraz wypadało skupić się na rozmowie.
Znowu skupił się na lwicy.
- Hej, wszystko w porządku?
Felija
Administrator

Gatunek:Lew Płeć:Samica Wiek:5,5 roku Liczba postów:4,347 Dołączył:Cze 2012

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 84
Zręczność: 88
Spostrzegawczość: 50
Doświadczenie: 14

14-08-2016, 18:39
Prawa autorskie: Malaika, tło: Disney | AtomicIceCream

Felka nerwowo poruszała końcówką ogona.
- Jasne. Dlaczego miałoby ze mną być coś nie w porządku? - odparła z pozorną beztroską.
Wgapiała się w Shelotha przestraszonym spojrzeniem i z odchylonymi uszami. Oboje wiedzieli, że owszem, nie wszystko było takie, jakie byś powinno, przy czym lew nie do końca miał świadomość, o co konkretnie chodzi. Problem polegał na tym, że ona nie była mistrzynią kłamstw, a przecież ani myślała wyjawić mu prawdy. Musiała więc siedzieć cicho - albo mówić o czymś innym.
Zaczęła przypatrywać się własnym łapom, mimo że nie stanowiły one najciekawszego obiektu w okolicy.
Upadła, stoczyła się totalnie. Nic już nie mogło jej uratować... Och, no chyba że właśnie Sheloth, ale doskonale zdawała sobie sprawę z tego, że na to nie zasługiwała.
Raz jeszcze nieśmiało uniosła łeb, by zwrócić smutny wzrok na beżowe oblicze. Chyba jednak przegrała.
- Mnie chyba do końca życia będą męczyć... Takie różne - przyznała niechętnie. - Ale nie przejmuj się. Nie chcę się nad sobą użalać. Jak o tym nie myślę, to jest mi lepiej. A może kiedyś mi przejdzie.
Może odzyskam radość życia. Może zapomnę... Nie chcę, nie chcę pamiętać.
Już nawet nie próbowała zmuszać się do uśmiechu. Nie potrzeba im było więcej sztuczności.
- Może ja już pójdę. Spotkamy się na wyprawie - dodała, nieznacznie podnosząc uszy.
Nie miała pojęcia, jak jeszcze może kontynuować tę rozmowę bez niezręcznego milczenia ani wypaplania czegoś niefortunnego, postanowiła więc zrealizować swój wymyślony przed ćwiercią minuty genialny plan polegający na szybkim wycofaniu się.
Felija
Administrator

Gatunek:Lew Płeć:Samica Wiek:5,5 roku Liczba postów:4,347 Dołączył:Cze 2012

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 84
Zręczność: 88
Spostrzegawczość: 50
Doświadczenie: 14

01-09-2016, 22:30
Prawa autorskie: Malaika, tło: Disney | AtomicIceCream

- No, to do później - dodała.
Podniosła się z miejsca i, po chwili wahania, lekko trąciła nosem samczy pysk.
- Pa - pożegnała się także słownie, po czym, uśmiechnąwszy się niepewnie, wybyła.

Z/t
Tirune
Konto zawieszone

Gatunek:Lew Płeć:Samiec Wiek:5 lata Tytuł fabularny:Strażnik Liczba postów:139 Dołączył:Gru 2014

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 87
Zręczność: 70
Spostrzegawczość: 58
Doświadczenie: 10

20-11-2016, 13:29
Prawa autorskie: Lineart - Malaika4, Kolor - Tirune

Tirune po chwili biegu z wodopoju, znalazł się pod wzgórzem, gdzie zaczął wbiegać w górę, przy wchodzeniu na pochyłości stanowczo pomagały mu pazury, które lekko wbijał w ziemię, aby nadać sobie rozpędu przy w biegu, oraz aby utrzymać się na pochyłej powierzchni bez najmniejszego trudu. Gdy znalazł się na samej górze jego błękitne oczy rozejrzały się po okolicy w poszukiwaniu kształtów, które mogłyby sugerować jakieś lwy w okolicy, oraz owe rozejrzenie się miało na celu przypomnienie sobie okolicy. Lew usiadł na chwilę na zadzie a następnie dokładnie się rozejrzał. Miał nadzieję ze kogoś zauważy w okolicy, jeśli nie, to pozostało mu pójście w stronę granicy.
Bomvu
Konto zawieszone

Gatunek:Lew Płeć:Samiec Wiek:3,5 Znamiona:1/4 Tytuł fabularny:Strażnik Liczba postów:93 Dołączył:Wrz 2016

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 71
Zręczność: 67
Spostrzegawczość: 72
Doświadczenie: 30

21-11-2016, 10:40
Prawa autorskie: Av: Kami; Podpis: Ja

Po długiej wędrówce przez ubogie, nieprzyjazne tereny lew wreszcie zaczął docierać w przyjaźniejsze okolice. Podróż przez żyzną, piękną sawannę pełną różnorodnej zwierzyny pozwolił mu w końcu na nabranie sił utraconych prze poprzednie dni i tygodnie niekończącego się marszu.
Co prawda lew nie spotkał jeszcze nikogo na swojej drodze, ale ziemie dookoła zachwycały bogactwem i różnorodnością, a na horyzoncie majaczyło kilka punktów orientacyjnych, łącznie z niecodziennie wyglądającą formacją skalną, tak, ze ciężko było uwierzyć, że te tereny nie należą do żadnego stada.
Na razie wędrował spokojnie, choć w w głębi duszy przygotowywał się na ucieczkę czy nawet ewentualną walkę, to miał tez nadzieję, że skoro mieszkańcy tych terenów żyją tak dobrze, to nikt nie będzie się kłócił o jeden łyk wody i trochę cienia.
Tirune
Konto zawieszone

Gatunek:Lew Płeć:Samiec Wiek:5 lata Tytuł fabularny:Strażnik Liczba postów:139 Dołączył:Gru 2014

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 87
Zręczność: 70
Spostrzegawczość: 58
Doświadczenie: 10

21-11-2016, 14:16
Prawa autorskie: Lineart - Malaika4, Kolor - Tirune

Tirune siedząc na samej górze wzniesienia, gdy zaczął rozglądać się po okolicznym terenie dostrzegł to, czego szukały jego oczy, posturę lwa, nie rozpoznawał go, a więc wolał upewnić się węchem czy jest to ktoś z tych okolic. Jako iż wiatr nie był mały wystarczyłoby nieco podejść, na tyle blisko, by woń obcego lwa przyniesiona wiatrem trafiła do nozdrzy Tirune. Ten obniżył się maksymalnie do ziemi, tak jak gdyby był w trakcie polowania, a następnie cicho stąpając wśród traw przybliżył się na odległość około 20 metrów do obcego lwa. Może takie granie było trochę głupie, ale patrząc na to, że obecnie jest strażnikiem, a ten tu lew może nie należeć do tego stada, powodowała że Tirune wolał postępować ostrożnie. Przy każdym ruchu niemal że sunął brzuchem po ziemi, tak aby jego grzbiet, czy też czarna grzywa nie wychyliły się nad łan wysokiej trawy. Gdy ten podszedł na około 20-25 metrów do lwa zaczął oczekiwać aż wiatr zawieje w odpowiednią stronę, gdy to już się stało, czując że lew nie jest przesiąknięty zapachem sawanny, jak wszystkie lwy tego stada, Tirune wykorzystując że wiatr na razie wieje w jego stronę, po cichu wyszedł ze swojej kryjówki w trawach i ciągle na zgiętych łapach, tak aby w razie, gdyby obcy okazał agresję być gotowym na atak, podszedł kilka metrów do przodu, a następnie oznajmił swoją obecność cichym warknięciem.
-Kim jesteś, czego tu szukasz i z jakiego stada pochodzisz?
Spytał na tyle głośno, by obcy go usłyszał i dość basowo, z jego pozycji dało się wyczytać że nie robi tego na żarty, po raz drugi został obdarzony zaufaniem królowej i nie chciał tego spaprać. Jego białe kły były nieco ukazane na znak że jeżeli obcy przestąpi chociaż krok w przód, to te kły z pewnością wbiją się w jego szyję. Dodatkowej powagi dodawały mu lekko zmrużone oczy w których widoczny był jasny błękit, oraz potrójna blizna przechodząca mu przez lewe oko i kawałek pyska, a także dość stara blizna na żuchwie. Widać było że lepiej jest z nim nie żartować i mówić od razu jaki jest cel obecności na terenie lwiej ziemi
Bomvu
Konto zawieszone

Gatunek:Lew Płeć:Samiec Wiek:3,5 Znamiona:1/4 Tytuł fabularny:Strażnik Liczba postów:93 Dołączył:Wrz 2016

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 71
Zręczność: 67
Spostrzegawczość: 72
Doświadczenie: 30

21-11-2016, 22:18
Prawa autorskie: Av: Kami; Podpis: Ja

Lekko zaskoczony Bomvu stanął gwałtownie na nagłe pojawienie się drugiego samca. Ostrożnie odwrócił się w stronę lwa i zrobił powolny krok w tył, czujnie obserwując nieznajomego. Choć sam był dość potężnej postury, nie miał najmniejszego zamiaru wdawać się z nikim w walkę.
- Ja... Nie jestem z żadnego stada... Tylko tedy przechodzę... - Odpowiedział szybko, lekko zdezorientowany po natłoku pytań czarnogrzywego.
Tirune
Konto zawieszone

Gatunek:Lew Płeć:Samiec Wiek:5 lata Tytuł fabularny:Strażnik Liczba postów:139 Dołączył:Gru 2014

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 87
Zręczność: 70
Spostrzegawczość: 58
Doświadczenie: 10

21-11-2016, 22:40
Prawa autorskie: Lineart - Malaika4, Kolor - Tirune

Widząc że lew nie okazuje agresji, postawa Tirune nieco złagodniała, ciągle miał się na baczności, ale już nie wyglądał jakgdyby był w stanie w chwilę skoczyć do obcego i przegryźć mu tętnice. Nieco wyprostował łapy i spojrzał na niego z góry.
-Jak się zwiesz, czego szukasz na terenach stada Lwiej Ziemi i jak długo zamierzasz tu przebywać?
Spytał już nieco mniej groźnym, ale ciągle poważnym tonem. Był strażnikiem, więc musiał sprawdzić czy owy osobnik ma zamiar spędzić tu więcej czasu, czy dosłownie tedy przechodzi, czy może ma go wygnać z ziem należących do stada. Jasno błękitne oczy spoglądały na samca zimno. Musiał odpowiednio wypełniać swe obowiązki, więc nie chciał dopuścić do tego by jakiś wróg stada panoszył się na terenach należących do Vasanti i Mako. Tirune zaczął chodzić wokół obcego.
-Jeżeli nie chcesz skończyć źle na terenach tak dużego stada, radzę mówić szczerzę, nie jestem jedynym strażnikiem pilnującym tych ziem, a niektórzy mogą okazać się mniej wyrozumiali niż ja i po prostu Cię pogonią lub zaatakują
Głos Tirune stał się niższy i mrukliwy, przez co dało się wyczuć, że ten mówi poważnie. Z jego gardła ciągle wydobywało się coś pomiędzy mruczeniem a warczeniem. Gdy szedł napiął nieco mięśnie, przez co bardziej uwidoczniły się blizny na jego zadzie i barku. Grzywa lekko faulował na wietrze dodając mu drapieżności. Że spokojem oczekiwał na odpowiedź obcego.


//Jak coś pisane z telefonu, więc mogą być błędy //
Bomvu
Konto zawieszone

Gatunek:Lew Płeć:Samiec Wiek:3,5 Znamiona:1/4 Tytuł fabularny:Strażnik Liczba postów:93 Dołączył:Wrz 2016

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 71
Zręczność: 67
Spostrzegawczość: 72
Doświadczenie: 30

22-11-2016, 21:14
Prawa autorskie: Av: Kami; Podpis: Ja

Bomvu starał się zachować spokój, ale cała ta sytuacja wprawiała go w duże zakłopotanie. Wcześniej nie miał wiele do czynienia z innymi lwami i w obliczu takiej konfrontacji czuł się nieswojo.
- Nie wiedziałem, że to ziemie jakiegoś stada - świetnie, równie dobrze mógł mu powiedzieć "jestem idiotą". Z resztą nawet, gdyby powiedział prawdę, że domyślał się o wtargnięciu na cudze tereny wyszło by na to samo. Ta myśl trochę go rozbawiła i zarazem pokrzepiła. Wyprostował się powoli, tak, by nie dawać samcowi powodu do ataku, ale by sprawić wrażenie otwartego i pewnego siebie.
- Wybacz, chciałem tylko odpocząć po długiej wędrowce. Nie mam złych zamiarów. -  Opowiedział spokojnie i bez cienia agresji, patrząc na świdrującego go wzrokiem strażnika.
Tirune
Konto zawieszone

Gatunek:Lew Płeć:Samiec Wiek:5 lata Tytuł fabularny:Strażnik Liczba postów:139 Dołączył:Gru 2014

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 87
Zręczność: 70
Spostrzegawczość: 58
Doświadczenie: 10

23-11-2016, 02:50
Prawa autorskie: Lineart - Malaika4, Kolor - Tirune

Tirune kontynuował obchodzenie obcego lwa dookoła, jednocześnie lustrując go wzrokiem.
-W takim wypadku, albo masz koszmarny węch, albo kłamiesz, już na granicy ziem stada czuć zapach lwów i przywódców, raczej nie trudno jest się domyśleć iż są to tereny stada.
Powiedział cicho dalej idąc dookoła, aż stanął przed obcym i spojrzał mu w oczy.
-W takim wypadku, powiedz mi gdzie zamierzasz, a wskażę Ci drogę, abyś opuścił nasze ziemię. Na terenach Lwiej ziemi nie zbyt ochoczo widzimy przebywanie obcych lwów, dlatego też chciałbym abyś jak najprędzej udał się tam, gdzie zmierzałeś,.dopilnuje abyś bezpiecznie doszedł do granic stada, gdzie nasze drogi się rozejdą
Jego głos był spokojny, ale po jego tonie dało się zauważyć, że nie przyjmie sprzeciwu. Ogon, wraz z gęstą, czarną kitą na jego czubku przemieszczał się lekko w lewo i prawo, a wiatr, który poruszał lekko kosmykami gęstej i czarnej niczym noc, grzywy lwa. Czekał na to co odpowie obcy, którego chciałby jak najszybciej pozbyć się, z ziem Vasanti oraz Mako, takie było jego zadanie, i to mu odpowiadało.

//Znowu z komórki, więc znowu mogą być błędy.//
Bomvu
Konto zawieszone

Gatunek:Lew Płeć:Samiec Wiek:3,5 Znamiona:1/4 Tytuł fabularny:Strażnik Liczba postów:93 Dołączył:Wrz 2016

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 71
Zręczność: 67
Spostrzegawczość: 72
Doświadczenie: 30

23-11-2016, 15:14
Prawa autorskie: Av: Kami; Podpis: Ja

Westchnął cicho. Liczył tylko na odrobinę spokoju, ale skoro lew tak jasno stawia sprawę, to nie będzie się narzucał.
- Nie znam tych ziem, szedłem przed siebie. - Odpowiedział zgodnie z prawdą. Szukał przyjaznego miejsca, w którym mógłby zatrzymać się na dłużej, ale jak je znaleźć, gdy nawet nie wie co jest za następnym wzgórzem. - Możesz wskazać mi drogę do granicy, dalej pójdę sam - no bo niby po co mieszkaniec tych ziem miałby leźć za intruzem? Świetnie, Bomvu, jesteś oazą mądrości i spokoju, ale tylko będąc sam na sam ze sobą.
- Nie chcialem sprawiać problemów. - Dodał ciszej, jeszcze raz próbując się tłumaczyć i mając cichą nadzieje na złagodzenie już i tak niezręcznej sytuacji.
[Obrazek: VOX0cl5.png]


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 2 gości