♫ Audycja 36 ♫


Wszystkie audycje znajdziecie na audycje.krollew.pl
Tygodniowy bonus
+5 opali


Otrzymuje Warsir!
  • Forum zostało zarchiwizowane i dostępne jest jedynie w wersji do odczytu - poza ShoutBoxem i tematami pozafabularnymi. Dziękujemy za wspólną grę!
  • Oficjalny kanał na discordzie - do kontaktu z graczami.
  • Stale aktywny pozostaje dział z pożegnaniami, gdzie każdy będzie mógł dopisać swoje.
  • NIE zgadzamy się na kopiowanie jakiejkolwiek części tego forum, także po jego zamknięciu.

    ~ Administracja Król Lew PBF (2006-2018)
Generator statystyk
Drzewo genealogiczne
Okres zbioru (1 porcja):
Cis pospolity
Wulkan Burgess Shale, Ognisty Las, Źródło Życia
Pogoda
1-15 września
21 °C
16 °C
16-30 września
23 °C
17 °C
Postać miesiąca:
Sierpień

Naiwny, strachliwy i delikatny. Lwie dziecko zagubione pośród sawanny, odnalazło ciepło rodziny w śnieżnym Cesarstwie choć niedawno spotkał nieświadomie prawdziwego ojca.
Cytat września
Nadesłany przez Vasanti Vei

Stężenie fanatyków księżyca na poziomie zerowym kazało mu się zastanowić, czy przypadkiem nie zabłądził.
Znajdziecie nas na:
Myr
Odnowiciel | Konto zawieszone

Gatunek:lew przylądkowy- P. l. melanochaita Płeć:Samiec Wiek:5 lat Znamiona:4/4 Liczba postów:1,924 Dołączył:Maj 2015

STATYSTYKI Życie: 90
Siła: 95
Zręczność: 76
Spostrzegawczość: 61
Doświadczenie: 23

#61
01-05-2017, 19:21
Prawa autorskie: ja-Dirke

-Jak dotrzemy, będzie trzeba w końcu ruszyć nasza rodzinę- Machnąłem mocniej ogonem. Czas an awanse te społeczne jak i militarne. Nie będzie ich dużo ale trochę tak. Tak przynajmniej planowałem. Nadawanie znamienia, wspólna uroczystość i zmiany jakie nastaną na naszych ziemiach. Trzeba samców bardziej do patrolowania przekonać. Głównie północno wschodnich terenów. Te nadal są świeższe i daleko. Szedłem wolo ale w stałym tempie. Pozwoliło nam to zbliżyć się do granicy.
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 01-05-2017, 19:21 przez Myr.)
Baqiea
Samotnik
*

Gatunek:Hiena Płeć:Samica Wiek:młoda dorosła Znamiona:1/4 Liczba postów:394 Dołączył:Maj 2016

STATYSTYKI Życie: 90
Siła: 45
Zręczność: 75
Spostrzegawczość: 52
Doświadczenie: 74

#62
01-05-2017, 19:28
Prawa autorskie: ja
Tytuł pozafabularny: Niezrównany Nie-lew

-By nikt więcej nie zginął-
Powiedziała cicho hiena. Były to szczere słowa które ledwo z siebie wydusiła. Ale taka była prawda, mimo że bała się większości lwów w stadzie, nie chciała by komukolwiek działa się krzywda. Nawet takiej Kami która samą prezencją doprowadza Baqiea na skraj paniki. Hiena lekko uniosła łeb by zobaczyć czy daleko jeszcze do domu. Coraz trudniej jej było hamować emocje, a było ich naprawdę wiele,
Satau
Konto zawieszone

Gatunek:Lew Płeć:Samica Wiek:Młoda Dorosła Liczba postów:589 Dołączył:Wrz 2016

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 80
Zręczność: 80
Spostrzegawczość: 60
Doświadczenie: 29

#63
01-05-2017, 21:40
Prawa autorskie: DeadFishEye-0 (Bjorn)

- Zgadza się, ale najpierw musimy dotrzeć do granic i co ważniejsza opatrzyć wasze rany, bez tego nie pozwolę ci wyściubić nosa spoza skały. - powiedziała zupełnie w tak opiekuńczy sposób jak to robią matki. Pierwszą część skierowała zarówno do Myra jak i Baq, ale druga była przeznaczona już jedynie dla ukochanego, choć poniekąd dotyczyła się również psowatej.
Myr
Odnowiciel | Konto zawieszone

Gatunek:lew przylądkowy- P. l. melanochaita Płeć:Samiec Wiek:5 lat Znamiona:4/4 Liczba postów:1,924 Dołączył:Maj 2015

STATYSTYKI Życie: 90
Siła: 95
Zręczność: 76
Spostrzegawczość: 61
Doświadczenie: 23

#64
01-05-2017, 22:12
Prawa autorskie: ja-Dirke

Na jej słowa lekko uśmiechnąłem się. Szedłem dalej aż w końcu po długiej drodze dotarliśmy do granicy. Teraz już szybko będzie. Droga się dłużyła ale co poradzić. Trochę tego do pokonania wszyscy mieliśmy.
-W końcu w domu- Powiedziałem widząc zarys naszej pięknej skały.

//Piszmy tam czy od nowej kolejki?
Baqiea
Samotnik
*

Gatunek:Hiena Płeć:Samica Wiek:młoda dorosła Znamiona:1/4 Liczba postów:394 Dołączył:Maj 2016

STATYSTYKI Życie: 90
Siła: 45
Zręczność: 75
Spostrzegawczość: 52
Doświadczenie: 74

#65
01-05-2017, 22:22
Prawa autorskie: ja
Tytuł pozafabularny: Niezrównany Nie-lew

/może niech Satau znowu da zt grupowe?//

Baqiea podniosła głowę zerkając na "dom"
-W końcu...-
Powiedziała hiena drżącym głosem. Była bliska załamania ale bliskość miejsca gdzie ostatecznie będzie mogła się przykleić do grzywy Myra i wypłakać dodały jej nieco sił.
-Ścigamy się?-
Zapytała, chociaż "wyścig" teraz to wiele powiedziane. Utykanie i toczenie się to dalekie od wyścigu ale na tą ostatnia chwilę mogło by umysł zając.
Satau
Konto zawieszone

Gatunek:Lew Płeć:Samica Wiek:Młoda Dorosła Liczba postów:589 Dołączył:Wrz 2016

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 80
Zręczność: 80
Spostrzegawczość: 60
Doświadczenie: 29

#66
02-05-2017, 16:46
Prawa autorskie: DeadFishEye-0 (Bjorn)

Widząc cel ich długiej i żmudnej podróży piaskowa lwica uspokoiła się znacznie bardziej i z zadowoleniem stawiała następne kroki na znajomych już jej ziemiach. Westchnęła i przeszyła hienę wzrokiem. Była dziwna, nie dość, że ranna to mimo wszystko chce biec. Ostatecznie jednak nic nie mówiąc Satau zgodziła się i ruszyła naprzód, cały czas starając się pomóc Myrowi w drodze.


z/t
x 3
Eusiler
Konto zawieszone

Gatunek:kot pustynny Płeć:Samica Wiek:Młoda dorosła Liczba postów:16 Dołączył:Sie 2016

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 20
Zręczność: 42
Spostrzegawczość: 50

#67
11-05-2017, 17:56
Prawa autorskie: Ja

Eusiler nie mogła się uspokoić. Do oczu cisnęły się zły a pyszczek wykrzywił w grymasie bólu. Tak długo czekała, aż znów zobaczy mamę, przytuli się do jej jasnego futerka i zobaczy uśmiech. Tymczasem nic takiego nie mogło się stać. W głębi serduszka wiedziała, że tak będzie, ale jaj młody umysł cały czas blokował myśl o stracie. Teraz jednak fala smutku uderzyła w nią całą swą siłą, zwalając kotkę z nóg. Nie mogła nic zrobić mogła jedynie przeżywać stratę wciąż na nowo przypominając sobie szczęśliwe dni u boku rodzicielki. Czy naprawdę miała jej już nigdy nie zobaczyć? Ściany norki niebezpiecznie się do niej zbliżały, zaczęło się jej kręcić w głowie. Musiała uciec od tego miejsca, od wspomnień, od przeszłości.
Wybiegła z norki nie zwracając uwagi na Sinnon i nadal z mordką mokrą od łez pognała przed siebie, im dalej tym lepiej.
Wygląda jak nieduży kot pustynny o jasnym, miękkim futerku w kolorze piasku i dużych zielonych oczach. Na przednich łapkach i w okolicach oczu ma czarne poprzeczne paski.
Sinnon
Konto zawieszone

Gatunek:Serwal Płeć:Samiec Wiek:dorosła Liczba postów:21 Dołączył:Lip 2016

STATYSTYKI Życie: 0
Siła: 50
Zręczność: 60
Spostrzegawczość: 50

#68
11-05-2017, 18:45
Prawa autorskie: FGSPhotography (Faye)

Sinnon patrzyła na kocię, gdy stało w norce, nie wiedząc co zrobić. Widziała, że mała się załamuje i jest na granicy łez, lecz nie mogła zmusić siebie do jakiegokolwiek ruchu. Czuła się zwyczajnie nieswojo w takiej sytuacji. A sytuacja była ciężka...Co się stanie dalej?
-Hej mała...-zaczęła, zbierając się w sobie i szukając odpowiednich słów, których zazwyczaj jej ciętemu językowi nie brakowało.
Nie dane jej jednak było skończyć, bo Eusiler wypadła z jamy i popędziła przed siebie. Sinnon zauważyła łzy płynące po jej pyszczku. 
Stała jak wryta, patrząc tępo za małą kotką, teraz przyszło jej podjąć decyzję, która po paru sekundach okazała się być oczywista. Nieważne jak bardzo nie lubiła towarzystwa, zwłaszcza młodych urwisów, nie porzuci małej w takiej sytuacji. Popędziła za pustynnym kotkiem, którego dogonienie nie okazało się wielką sztuką, piasek umykał jej spod łap, w miarę jak pędziła przed siebie, wyprzedziła Eusiler i zagrodziła jej drogę. Nie namyślając się zbyt długo i nie dając kocięciu czasu na dalszą ucieczkę przygarnęła samieczkę do siebie i mocno przytuliła.
-Już, spokojnie.-zaczęła kojącym głosem-Możesz płakać ile chcesz, ale proszę nie uciekaj nigdzie. Musisz być silna, wiesz?-spojrzała Eusiler w oczka i otarła płynącą po policzku łzę.
-Ale nie będziesz sama, od dzisiaj masz mnie-spytała ocierając policzkiem o łebek kociaka. 
Sama zdziwiona swoją deklaracją i nagłym rozczuleniem nad małą kulką futerka.
Przeciętny serwal o fiołkowych oczach.
Kigeni
Konto zawieszone

Gatunek:Lemur katta Płeć:Samiec Wiek:Młody dorosły Liczba postów:102 Dołączył:Wrz 2015

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 35
Zręczność: 51
Spostrzegawczość: 50
Doświadczenie: 20

#69
13-05-2017, 15:14
Prawa autorskie: Lineart: Tirrih, tło: edersuria

Maeva już nie wróci. Lemur w końcu pogodził się z tą myślą. A wyczekiwał jej bardzo długo, bo aż rok. Nigdy wcześniej nie przypuszczał, że jest w nim aż tyle lojalności. Poznał każdy zakamarek Ognistego Lasu i każdego jego mieszkańca. Nawet z nosorożcami udało mu się dogadać. Były mu wdzięczne za wyjadanie natrętnych insektów i może nawet oczarował je swoimi historiami?
Kigeni nie przywykł do samotności. Zawsze miał na kogo liczyć. Chyba jedynie podróż przez wielką wodę była sprawdzianem jego samodzielności. I teraz znowu nie potrafił zawrzeć trwałych znajomości. Nikt nie mógł zastąpić mu Wielkiej Doradczyni, która byłą nie tylko przyjaciółką, ale miała też autorytet, za który tak bardzo ją podziwiał. Chociaż, może znalazłaby się jedna osoba, która pociągałaby go w podobnym stopniu...
Wiedział, gdzie jej szukać. A przynajmniej w teorii, bo orientację w terenie miał beznadziejną. Uznał jednak, że nie ma co siedzieć w jednym miejscu, przy pustej dziupli baobabu. Pora ruszyć w nieznane. Zdobyć wspomnienia, które zostaną przekute na kolejne opowieści.
I w ten właśnie sposób znalazł się na piaszczystej ziemi. Nie było widać, gdzie się kończy. Była jak wielka woda, ale zamiast wody pokrywał ją gorący piasek.
Madagaskarczyk przeszedł kilkadziesiąt metrów, ale nie widząc końca, postanowił się lepiej przygotować. Zawrócił. Odnalazł drzewo bananowe, z którego oderwał trzy złączone owoce i umocował je pnączami do swoich bioder, by sunęły za nim jak sanie. Albo kotwica. Z liści stworzył ochraniacze na stopy i dłonie, bo nagrzany piasek był niczym żar. W ten sposób uzbrojony jegomość ruszył na ekspedycję.
Zostały mu tylko dwa banany, gdy zobaczył kota wybiegającego z nory. Był znacznie mniejszy od dotąd spotykanych przez podróżnika. Drugi, który go doścignął przypominał za to Septima - pierwszego kota, jaki powitał go na "nieznanym lądzie".
- Witam nadobne panie. - Ukłonił się elegancko. - Nie wiecie może, jak stąd dotrzeć do lwiego stada? Miało być gdzieś na północy, ale teraz sam już nie wiem i ... Och. Wszystko w porządku?
Dopiero po chwili zorientował się, że mniejsza kotka płacze.
Eusiler
Konto zawieszone

Gatunek:kot pustynny Płeć:Samica Wiek:Młoda dorosła Liczba postów:16 Dołączył:Sie 2016

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 20
Zręczność: 42
Spostrzegawczość: 50

#70
14-05-2017, 22:27
Prawa autorskie: Ja

Eusiler uśmiechnęła się gdy usłyszała zapewnienia Sinnon, choć po jej pyszczku nadal płynęły łzy. Raz już była sama i nie wspominała tego czasu zbyt dobrze tym bardziej, że zgubiła się w tedy w lesie. Od kiedy spotkała serwala, czuła się o wiele lepiej, szczególnie dlatego, że towarzyszka pilnowała aby zawsze miała pełny brzuszek. Już dawno zaczęła traktować Sinnon jak członka rodziny, co akurat nie sprawiało jej większych problemów. Marzyła sobie nawet po cichu, że kiedy odnajdzie mamę kotka zostanie z nimi. Znowu ogarną ją smutek. Nie była w tej chwili zdolna myśleć jeszcze o norce, mamie, ani o dniach przed tym wszystkim. Kotka miała rację musi być silna. Ale czy półroczny kociak może być silny? Ona w to wierzyła, musiała czerpać moc z aury swojej towarzyszki i stać się jak ona.
Chciała już rzucić się jej na szyję kiedy usłyszała obcy głos. Obejrzała się i zobaczyła bardzo dziwną postać, nigdy wcześniej nic takiego nie widziała, tym bardziej, że stworzenie miało zawinięte łapki w liście, a za sobą ciągnęło banany. Zaniemówiła z wrażenia.
Minęła chwila zanim uświadomiła sobie, że obcy zadał jej pytanie.
Ja... - Spojrzała niepewnie na Sinnon. - Już w porządku. - Spróbowała się uśmiechnąć jak dawniej. Efekt z pewnością był marny zważywszy na łzy w ciąż obecne w jej oczach. Jeszcze raz obrzuciła przybysza niepewnym spojrzeniem i wtuliła się w cętkowane futerko serwala, aby znów wybuchnąć płaczem.
Wygląda jak nieduży kot pustynny o jasnym, miękkim futerku w kolorze piasku i dużych zielonych oczach. Na przednich łapkach i w okolicach oczu ma czarne poprzeczne paski.
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 14-05-2017, 22:31 przez Eusiler.)
Sinnon
Konto zawieszone

Gatunek:Serwal Płeć:Samiec Wiek:dorosła Liczba postów:21 Dołączył:Lip 2016

STATYSTYKI Życie: 0
Siła: 50
Zręczność: 60
Spostrzegawczość: 50

#71
15-05-2017, 22:39
Prawa autorskie: FGSPhotography (Faye)

Tuliła małą, zastanawiając się nad sensem wypowiedzianych słów, czy zrobiła to w pełni świadomie? Zrzuciła na siebie tak wielką odpowiedzialność i pozwoliła sobie przygarnąć małe, które nawet nie było tego samego gatunku? Sin mogła zaprzeczać ile chciała, ale wiedziała, że w głębi swojego cynicznego serduszka pokochała Eusiler, która nadawała jej życiu więcej barw. Tak, była hałaśliwa, wszędzie było jej pełno i ciągle sprawiała serwalce mini zawały serca, ale dzięki temu każdy dzień był inny, ciekawszy. Pełen nowych odczuć.
Wiedziała, że nie zastąpi małej matki i chyba nawet nie chciała próbować, tak jak myślała matkę ma się tylko jedną. Zresztą nie nadawała się do matkowania, lecz obiecała sobie, że będzie dla kotki kimś na kim zawsze może polegać. Da jej miejsce, lub osobę, jeżeli tego miejsca nie znajdzie, do której zawsze będzie mogła wracać. 
Próbując uspokoić małą, nie wyczuła obecności nowego przybysza dopóki ten się nie odezwał. Oderwała się na moment od kociaka i gwałtownie podniosła łeb z położonymi po sobie uszami, zmieszana. Szybko jednak uspokoiła się, widząc nowe zwierzę, a jej pysk wyrażał bardziej zdumienie pomieszane ze zwątpieniem, gdy zauważyła dziwny strój podróżnika. Cudak, to jedyne określenie, które przychodziło jej namyśl widząc lemura, powstrzymała się jednak od komentarza, słysząc słowa samca.
-Wydaje mi się, że ta sprawa pana nie dotyczy.-odpowiedziała oschle, widząc ponowny wybuch płaczu zielonookiej.-To chyba oczywiste, że nie jest w porządku, skoro płacze. 
Przygarnęła ją łapą do siebie, gdy ta wtuliła się w nią ponownie. Odetchnęła głęboko, widząc że przybysz zachowuje się grzecznie. Raczej nie chciał źle, poza tym, Sinn rozejrzała się dookoła, znajdowały się na środku pustyni, zupełnie zagubione. Cóż, samica już od dawna nie wiedziała gdzie jest, ani dokąd zmierza, ale przynajmniej wtedy była zagubiona w korzystniejszych warunkach. Teraz po długiej wędrówce do nory i pościgu, straciła orientację w terenie, a dość ciężko jest znaleźć charakterystyczne miejsca na pustyni. Może uda jej się wrócić idąc pośladach i wracając do punktu wyjścia, ale nie było to pewnikiem. Może potrzebowała więcej towarzystwa, lub stwierdziła że małej dobrze to zrobi? Nie wiedziała, ale ostatecznie postanowiła nieco zmienić podejście do przybysza, stwierdzając, że już lepiej gubić się w większej grupce.
-Niech pan wybaczy, stresujący dzień.-westchnęła, spoglądając smutno na Eusiler-Wydaje mi się, że jesteśmy tak samo zgubieni. Możliwe, że uda nam się wydostać z pustyni, jeśli piasek nie zasypał jeszcze naszych śladów, ale zupełnie nie znam drogi do tego stada. Jednak możemy wspólnymi siłami opuścić to miejsce.-zaproponowała, co rzadko jej się zdarza-Oczywiście jeśli to panu pasuje, same raczej też damy radę.-dodała, by pozbyć się nieprzyjemnego uczucia polegania na innym stworzeniu.
Przeciętny serwal o fiołkowych oczach.
Kigeni
Konto zawieszone

Gatunek:Lemur katta Płeć:Samiec Wiek:Młody dorosły Liczba postów:102 Dołączył:Wrz 2015

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 35
Zręczność: 51
Spostrzegawczość: 50
Doświadczenie: 20

#72
16-05-2017, 13:57
Prawa autorskie: Lineart: Tirrih, tło: edersuria

Lemur uśmiechnął się niepewnie, słysząc odpowiedź kotki. Powiedziała, że wszystko gra, ale mimo to w jej głosie wciąż było coś nie tak. Zaraz ponownie wybuchła płaczem, dezorientując małpiatkowego podróżnika. Jej starsza przyjaciółka była zdecydowanie mniej przyjazna. Kigeni nie interesowałby się ich problemami, gdyby nie to, że pytał o drogę. Przez to nie mógł ignorować stanu młodej.
- Dzieci płaczą z różnych powodów - wzruszył ramionami. - Mniej lub bardziej istotnych. Ale widzę, że nikt nie jest ranny, więc nie może być aż tak źle.
Uśmiechnął się przyjaźnie do Eusiler, o ile choć na chwilę oderwała pyszczek od piersi fioletowookiej. Na swojej wyspie miał dobry kontakt z dziećmi. W końcu nikt tak chętnie nie słuchał jego opowieści jak maluchy, które doszukiwały się w świecie ekscytujących zjawisk, fantastycznych istot i niezapomnianych przygód. One też nigdy nie podważały autentyczności jego historii, a bardzo lubił ubarwiać legendy magią i nadnaturalnymi zdolnościami bohaterów.
Zastanawiał się, jaką bajkę opowiedzieć małej, żeby ją rozweselić, ale wcześniej odezwała się serwalka. Machnął owiniętą w liść łapą, gdy go przeprosiła. Każdy miał prawo do złego humoru.
- Towarzystwo zawsze mile widziane. Jedziemy na jednej świni, jak to mówią - podsumował z uśmiechem. - Po drodze nie widziałem żadnych śladów. Ale i tak nie zamierzam iść tam, skąd przyszedłem. Jeśli pójdziemy w przeciwną stronę, to piasek też się chyba gdzieś skończy. Tylko, że w gruncie rzeczy po drodze musiałem ominąć kilka pagórków i mam wrażenie, że nie idę wciąż prosto...
Byli w kropce. Kigeni miał problemy ze znalezieniem drogi nawet gdy miał punkty orientacyjne, a tutaj tylko piach. Tylko na słońcu można polegać. Lemur usiadł w "pozycji Buddy" i skupił się na kierunkach.
- Jak to było? - mruknął do siebie i zaczął wywijać łapami, plącząc je. - Wschód jest tam, gdzie słońce wstaje. Zachód tam, gdzie zasypia. W południe słońce jest najwyżej, więc południe musi być do góry, a północ na dole. No tak, oczywiście!
Spojrzał na jasny punkt nieba, ale szybko zrezygnował z wpatrywania się w niego i przerzucił wzrok na kotki.
- Z której strony wzeszło dziś słońce? - zapytał. One były tu dłużej od niego, może wiedziały. Z tego wszystkiego zupełnie zapomniał się przedstawić.
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 16-05-2017, 13:59 przez Kigeni.)
Eusiler
Konto zawieszone

Gatunek:kot pustynny Płeć:Samica Wiek:Młoda dorosła Liczba postów:16 Dołączył:Sie 2016

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 20
Zręczność: 42
Spostrzegawczość: 50

#73
17-05-2017, 21:58
Prawa autorskie: Ja

Powoli zaczęła się uspakajać. Pomagała jej bliskość Sinnon, ale też dziwny nieznajomy, którego aura w tajemniczy sposób rozładowywała atmosferę. Trzeba przyznać, że nigdy nie spotkała kogoś tak osobliwego, a jak się szybko okazało nie tylko wygląd obcego budził w jej umyśle niepewność.
- Czemu zaczął mówić o jakiejś świni? - Spytała szeptem Sinn. - Przecież żadnej tu nie ma.
Przysłuchując się rozmowie starszych zwierząt wywnioskowała, że chyba nie do końca wiedzą gdzie się znajdują. Pomyślała, że lubi świnie. Zdecydowanie jednak, uznała, nie lubi się gubić. Co to to nie, już raz przechodziła zagubienie i pamiętała, że była głodna. Głodna też nie lubiła być. Świnia jest dobrym lekarstwem na głód. 
Dalej obserwowała przybysza, który zaczął wymachiwać dziwnie przednimi łapami, tak dziwnymi jak on sam. Układał je w dziwne kształty jak w czasie jakiegoś przedstawiania i jednocześnie mamrotał coś do siebie.
Przez chwilę stała jak zaczarowana, łzy już prawie zniknęły z jej oczu. 
- Co on teraz robi?- Znów zaczęła szeptać. -On chyba jest czarodziejem i wyprowadzi nas z pustyni, wiesz? Idzie z nami? - Oderwała na chwilę wzrok od nieznajomego i niepewnie dodała. - Lubię go, jest zabawny.
W tym momęcie czarodziej zaczął krzyczeć coś o słońcu i Eusiler wiedziała, że ma racje.
Wygląda jak nieduży kot pustynny o jasnym, miękkim futerku w kolorze piasku i dużych zielonych oczach. Na przednich łapkach i w okolicach oczu ma czarne poprzeczne paski.
Sinnon
Konto zawieszone

Gatunek:Serwal Płeć:Samiec Wiek:dorosła Liczba postów:21 Dołączył:Lip 2016

STATYSTYKI Życie: 0
Siła: 50
Zręczność: 60
Spostrzegawczość: 50

#74
23-05-2017, 20:00
Prawa autorskie: FGSPhotography (Faye)

Ucieszyła się, że nie będzie musiała sama przeprawiać się  przez pustynię, choć najwidoczniej czekała ją kolejna długa podróż. Ale wizja, błądzenia po pustkowi, nawet w towarzystwie niezbyt się jej podobała, szczególnie nie lubiła części "Nie idę wciąż prosto".
Jak to się działo, że odkąd tu przybyła nie została nigdzie na dłużej? Do tego ciągle pakowała się w jakiejś dziwne kłopoty, nigdy wcześniej nie zdarzały jej się takie rzeczy. Może decyzja o porzuceniu zalanych łowisk była błędem? Może wtedy wciąż wiodła by spokojne życie, nieco na głodzie, ale mniej zaskakujące. A tak? Znajdowała się gdzieś pośrodku niczego, z adoptowanym kotem pustynnym i przedziwnym stworzeniem, którego zachowanie wydawało się serwalce absurdalne. 
Spojrzała na kotkę z lekkim politowaniem, nieprzyzwyczajona do ograniczonej wiedzy młodych osobników. 
-Chodzi mu o to, że znajdujemy się w tej samej sytuacji, nie wiemy gdzie iść dalej. To taka, hm metafora.-Wytłumaczyła szybko, szepcząc małej do ucha, choć nie była pewna, czy Eusiler wie co to metafora.
Zastygła, gdy zobaczyła dziwną pozycję, którą przybrał przybysz. Złożył nogi w nietypowy sposób, tak że Sinnon ciarki przeszły po plecach myśląc co przeżyłyby jej kości i stawy. Łapy miał zakończone długimi palcami, podobnie jak u małp i nimi również poruszał, splatał i plątał, w sposób który fioletowo-oka widziała po raz pierwszy.Temu Słońca chyba już wystarczy stwierdziła w myślach, zastanawiając się czy przypadkiem nie jest obłąkany. Dopiero kiedy usłyszała, że mruczy coś o wschodach i zachodach, zrozumiała że nie jest to obłąkańczy taniec. Choć wciąż widziała coś takiego po raz pierwszy w życiu, obudziło to nie tylko zdziwienie, ale także ciekawość podobną wręcz do ekscytacji małej kotki siedzącej obok niej. Koniecznie musiała się dowiedzieć skąd biorą się tak osobliwe stwory.
-Sama nie jestem pewna, ale chyba szuka punktu orientacyjnego.-odparła, gdy usłyszała głos Eusiler-Niee, to z pewnością nie czary-odpowiedziała z przekonaniem.
-Czary, ani czarodzieje nie istnieją. Ale owszem, idziemy z nim, miejmy nadzieję że wie co robi.
Spojrzała na małą.
-To nie za wcześnie, żeby stwierdzać czy się kogoś lubi?-spytała, patrząc sceptycznie.
Odwróciła łeb w stronę nieznajomego, gdy się odezwał i mocno zastanowiła się na jego słowami. Były tu od wczesnego popołudnia, jak jej się zdawało, ponieważ Słońce było znacznie niżej niż znajdowało się teraz. 
-Z tej.-odparła, wskazując kierunek za nimi, była prawie całkowicie przekonana o tym, że ma racje.-Będziemy teraz podążać za Słońcem?-spytała nieznajomego, zastanawiając się, czy wydostaną się z pustkowia do nocy i czy ta ognista kula, która będzie ich przewodnikiem nie zdradzi ich, po wielogodzinnej podróży przez piach.
Przeciętny serwal o fiołkowych oczach.
Kigeni
Konto zawieszone

Gatunek:Lemur katta Płeć:Samiec Wiek:Młody dorosły Liczba postów:102 Dołączył:Wrz 2015

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 35
Zręczność: 51
Spostrzegawczość: 50
Doświadczenie: 20

#75
27-05-2017, 15:23
Prawa autorskie: Lineart: Tirrih, tło: edersuria

Ciężko stwierdzić, czy Kigeni słyszał coś z poszeptywania kotów, czy też nie. Wyglądał na bardzo zajętego swoimi metodami nawigacji. Gdy skończył, mógł już poświęcić im uwagę. I właśnie wtedy usłyszał sentencję "Czary nie istnieją". Postawił uszy i błyskawicznie zwrócił wzrok na bluźniącą serwalkę. Potem przeniósł wzrok na małą kotkę, której dziecięca wyobraźnia właśnie została narażona. Żal mu się zrobiło obu. Lemur stwierdził, że tego tak nie zostawi.
- Świat jest wielki i zawsze potrafi czymś zaskoczyć. A niektórych zjawisk nie da się wyjaśnić inaczej niż magią. Jak wyjaśnisz to, że księżyc pojawia się, znika i ciągle zmienia kształty? Albo skąd bierze się wiatr? Dlaczego słońce wędruje po niebie? Czary istnieją, moja droga - wyjaśnił nakrapianej. Zaraz potem uśmiechnął się do młodszej. - Nie jestem czarodziejem, ale znam parę sztuczek.
Spojrzał w kierunku, z którego rzekomo przyleciało słońce. Ustawił się tak, by to miejsce znalazło się z jego prawej strony. Uniósł ogon i zafalował nim lekko.
- Nie za słońcem. Pójdziemy w tę stronę - oznajmił zadowolony i zrobił kilka kroków przed siebie, tachając dwa banany, które zamazywały jego ślady. - Myślę, że tam jest mój cel. A znajduje się poza pustynią, więc wy także z niej wyjdziecie.
Potrząsnął łapą, by pozbyć się piachu z prowizorycznych ochraniaczy. Chciał coś powiedzieć do towarzyszek i wówczas zdał sobie sprawę, że pominął tak ważny punkt nowej znajomości.
- Ach, gdzie moje maniery? Zapomniałem się przedstawić! Zwę się Kigeni, pochodzę zza Wielkiej Wody. - Ukłonił się, jak to miał w zwyczaju.


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości