♫ Audycja 36 ♫


Wszystkie audycje znajdziecie na audycje.krollew.pl
Tygodniowy bonus
+5 opali


Otrzymuje Warsir!
  • Forum zostało zarchiwizowane i dostępne jest jedynie w wersji do odczytu - poza ShoutBoxem i tematami pozafabularnymi. Dziękujemy za wspólną grę!
  • Oficjalny kanał na discordzie - do kontaktu z graczami.
  • Stale aktywny pozostaje dział z pożegnaniami, gdzie każdy będzie mógł dopisać swoje.
  • NIE zgadzamy się na kopiowanie jakiejkolwiek części tego forum, także po jego zamknięciu.

    ~ Administracja Król Lew PBF (2006-2018)
Generator statystyk
Drzewo genealogiczne
Okres zbioru (1 porcja):
Cis pospolity
Wulkan Burgess Shale, Ognisty Las, Źródło Życia
Pogoda
1-15 września
21 °C
16 °C
16-30 września
23 °C
17 °C
Postać miesiąca:
Sierpień

Naiwny, strachliwy i delikatny. Lwie dziecko zagubione pośród sawanny, odnalazło ciepło rodziny w śnieżnym Cesarstwie choć niedawno spotkał nieświadomie prawdziwego ojca.
Cytat września
Nadesłany przez Vasanti Vei

Stężenie fanatyków księżyca na poziomie zerowym kazało mu się zastanowić, czy przypadkiem nie zabłądził.
Znajdziecie nas na:
Kudadisi
Konto zawieszone

Gatunek:lew afrykański Płeć:Samiec Wiek:18 miesięcy Liczba postów:113 Dołączył:Gru 2012

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 45
Zręczność: 37
Spostrzegawczość: 38
Doświadczenie: 10

#16
29-04-2015, 10:01
Prawa autorskie: Malaika4/Cynek

Strach, choć wciąż obecny, zaczął pomału dzielić miejsce ze świadomością, że lewek nie chciał tu dłużej być. Bał się tego lwa, a jednocześnie ostatkiem sił bronił się przed okazaniem jakichkolwiek uczuć. Lękał się również tego, że wśród nich, na szarym końcu, za wyrzutem i zdziwieniem znalazła się również złość i irytacja. Nie był ślepy i nie był głupi - sam pewnie nie miałby ochoty dyskutować z byle gówniarzem, gdyby znajdował się w takim stanie jak on. Nie zmieniało to jednak faktu, że ledwie zdążył poznać tego lwa, a już w kilku miejscach rozsądek i strach musiał tłumić wzbierające w nim emocje.
- I dalej nie są. - Odparł lewek, przypominając swoje spotkanie z Moranem i resztą, tak dawno temu, kiedy Khayaal została przez niego uderzona bez powodu. Pamiętał również to niedawne, kiedy od posiłku przegoniła go kłami i pazurami jakaś stara lwica z bliznami pod okiem. Nie zamierzał tam już wracać. Już miał odpowiedzieć lwu, kiedy ten zgasił go znów swoją apatią i opryskliwością.
I tym razem lewkowi nie udało się ukryć, że znowu coś w nim runęło. Nawet nie próbował, skrzywił się i burknął pod nosem. Dokładnie tego Kudadisi niby się spodziewał, jednak słysząc tak wyraźne potwierdzenie swoich przypuszczeń paradoksalnie odczuł to jeszcze bardziej. Kombinował dla tego szarego, boleśnie doświadczonego przez życie lwa, ze wszystkich sił próbował znaleźć słowo, które sprawiłoby, że pozwoliłby sobie pomóc. Pomagałby mu wbrew sobie, jednak Khayaal i Kuolema nauczyli go jednego - pomagać trzeba każdemu. Jeśli nie dla nich, to dla siebie samego. Dlatego też może nieco pospieszył się z odpowiedzią, zagłuszając ostatnią sylabę następnego słownego prztyczka od lwa.
- Nie znam takiej lwicy. - Odparł, gwałtowniej nawet niż chciał, jakby mimo tłumionego przez rozum wewnętrznego wyrzutu coś w nim chciało dopiąć swego. A masz, staruchu. Lewek bynajmniej się tak jednak nie czuł, a kiedy otworzył znów pysk, by podjąć myśl, po prostu wypuścił bezsilnie powietrze z płuc i odwrócił wzrok.
Dzięki Kuolemie potrafił sobie poradzić nawet w najgorszych sytuacjach - a przynajmniej w tych, które wcześniej pasowały mu do tego określenia. Potrafił polować, potrafił walczyć, potrafił tropić, chować się i dbać o siebie, ale najwidoczniej to od Khayaal nie nauczył się wystarczająco. Nie potrafił, jak ona, usiłować pomóc nawet, gdy wisiały nad nią czyjeś kły i pazury. Pamiętał to jak dziś. Pamiętał, że miał wtedy w sobie tę samą złość, którą miał teraz.
Kochał ich z całego serca, zwłaszcza Khayaal. Ale wiedział, że nie ona była jego matką. Nigdy nie poznał początku swojej historii, pamiętał tylko, że pisana była w pełnym słońcu i w stronę słońca. Poza tym, oboje zniknęli, a on nie potrafił ich znaleźć. Po dwóch miesiącach tułaczki po Ziemiach Czterech Stad doszedł do nieśmiałego wniosku, że być może chcieli go sprawdzić, dać mu szansę przeciwstawienia się sobie w pojedynkę, zmierzenia się z sobą samym. Kręcił się więc samotnie po okolicy, skupiony na przetrwaniu, od czasu do czasu, dość regularnie wpadając w kłopoty przez swoje znudzenie.
Nic jednak nie mogło się równać z tym, czemu stawiał czoła teraz. Ten lew miał gotową odpowiedź na wszystko, czegokolwiek by nie powiedział i jakkolwiek nie pragnął mu pomóc. Dochodził jednak do wniosku, że lew wcale tej pomocy nie chciał, a lewek był już zbyt zszargany jego apatią, by próbować ponownie. Niechętnie pogodził się z porażką.
- Chciałem pomóc. - Usiadł na ziemi, tam, gdzie stał: w pełnym słońcu, z dala od cienia. - Proszę, opowiedz mi przynajmniej co ci się stało. Dokąd idziesz. Dlaczego chcesz umrzeć.
Podniósł na niego wzrok.
- Proszę, opowiedz mi, żebym nie popełnił tych samych błędów.
Aż sam się przestraszył swoich słów. Lewek miał mnóstwo taktu, tego nauczył się od Khayaal, bardzo szybko również zdał sobie sprawę z tego, że tego nie powinien był powiedzieć. Zerwał się z ziemi i cofnął o kilka kroków.
- Proszę, nie zrozum mnie źle - wypluł z siebie bardzo szybko, nerwowo oblizując suche usta - nie to miałem na myśli.
Powrócił strach. Nawet serce zamarło w jego piersi, kiedy on sam z czujnością i niepokojem obserwował reakcję samca.
[Obrazek: kudadisiopis2_zps42ae4c28.png]
[Obrazek: Kudadisisygna3_zpsecc3c2a8.png]
Skanda
Bliznopyski | Duch
*

Płeć:Samiec Wiek:7 lat Tytuł fabularny:Wędrowiec Liczba postów:1,840 Dołączył:Lip 2012

STATYSTYKI Życie: 0
Siła:
Zręczność:
Spostrzegawczość:
Doświadczenie: 94

#17
29-04-2015, 14:17
Prawa autorskie: moje
Tytuł pozafabularny: VIP

Och, doprawdy? Czyżby Kahawian rządził twardą łapą? A może to ktoś inny ochoczo wskoczył na jego miejsce, kiedy nigdy już nie pojawił się z powrotem po patrolu? Ktoś inny spijał śmietankę władzy, trzymania wszystkich w garści, bycia tym, którego zdanie liczyło się najbardziej.
Błyskotki przywódctwa. Tak kruche i bezwartościowe w obliczu chwili, w której zostały mu tak brutalnie odebrane.
Puścił mimo uszu słowa podrostka, powstrzymując drwiący uśmiech. Kolejna sierota, naiwnie szukająca szczęścia na tych ziemiach. Dawniej tak wrogo do nich nastawiony, maniakalnie pragnący zgładzić wszystkie spotkane na swojej drodze-dziś było mu już wszystko jedno.
Nagły dreszcz przeszył ciało samca, gdy uszy wyłapały słowa Kudadisiego. Irytacja, zdziwienie i czysta wściekłość zatańczyły w jego piersi, buchając przez ciemne nozdrza. Zadrżał, po czym zgromił sylwetkę podrostka wykrzywiając pysk w złości.
Czuł, że zewsząd wystawiony był na atak. Grad pytań, komentarzy, jednoznacznych spojrzeń. Jedna wielka słabość, odsłonięta i czekająca na wykorzystanie jej.
Choć nieumyślnie, Kudadisi trafił bezbłędnie.
Zabolało.
Jedyne oko zeszkliło się w złości, a pokiereszowane cielsko nie bez trudu podniosło się z ziemi.
-Masz swój cień, gówniarzu.-wypluł markotnie.
-Nie potrzebuję niczyjej pomocy.-warknął, po czym zniknął za skałą, kuśtykając powoli.
Wychylając się nieco można było zobaczyć, jak kawałek dalej szara plama spoczywa pośród złocących się od słońca ziaren piasku.
[Obrazek: raguwno_by_ragous-d9t9pod.png]
Kudadisi
Konto zawieszone

Gatunek:lew afrykański Płeć:Samiec Wiek:18 miesięcy Liczba postów:113 Dołączył:Gru 2012

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 45
Zręczność: 37
Spostrzegawczość: 38
Doświadczenie: 10

#18
29-04-2015, 20:43
Prawa autorskie: Malaika4/Cynek

Lewek za to siedział w tej chwili struchlały jeszcze kilka kroków dalej. Oddychał ciężko, jakby przed momentem połknął kamień, który zatrzymał się w połowie drogi. Wielkimi, przestraszonymi oczyma wpatrywał się w lwa nawet wtedy, gdy ten położył się na ziemi. Zimny pot oblepił mu kark i szyję, a jego całego przygniotło wręcz wielkie poczucie winy. Zapomniał w jednej chwili o złośliwości lwa, teraz liczyło się dla niego tylko to, że najwidoczniej zrobił mu przykrość. Jaką on musiał mieć przeszłość, że nie spróbował go zaatakować tu i teraz, a zamiast tego pogniewał się tylko i wycofał.
Młodzieniec nie zamierzał się przekonywać.
- Przepraszam - powiedział tylko pod adresem lwa.
A potem ruszył w dalszą drogę - z początku powoli, potem przyspieszył do truchtu, szybko zostawiając pokiereszowanego lwa w tyle. Zatrzymywał się cztery razy, cztery razy się zawahał. Potem poszedł dalej, w kierunku Dżungli. Bał się myśleć, dlaczego tak postąpił, jednak nigdy miał już nie zapomnieć chwili, w której lew zgromił go spojrzeniem i odrzucił wszelką pomoc.
Z każdym krokiem żal zmieniał się w gniew, gniew z powrotem w żal. Do wieczora pozostało tylko poczucie winy, które sprawiło, że całą noc spędził gapiąc się w jeden punkt, gdzieś w dalszej części pustyni, na granicy Dżungli, nie mogąc zapomnieć tego spotkania.
[Obrazek: kudadisiopis2_zps42ae4c28.png]
[Obrazek: Kudadisisygna3_zpsecc3c2a8.png]
Skanda
Bliznopyski | Duch
*

Płeć:Samiec Wiek:7 lat Tytuł fabularny:Wędrowiec Liczba postów:1,840 Dołączył:Lip 2012

STATYSTYKI Życie: 0
Siła:
Zręczność:
Spostrzegawczość:
Doświadczenie: 94

#19
01-05-2015, 00:53
Prawa autorskie: moje
Tytuł pozafabularny: VIP

Zrezygnowany leżał tak w piachu, obojętny, wystawiony na bezlitosne promienie. Był na siebie zły-choć rany zabliźniły się, on wciąż nie potrafił pogodzić się z tym, co go spotkało. Nie potrafił pójść dalej, nie kiedy w jego własnym odbiciu wciąż figurował pusty, ciemny oczodół.
Był słaby. Był niedołężną kaleką. Bezwartościową i nieporadną.
Wrak tego, kim był kiedyś.
Marny cień Ragnara.
Samiec obserwował, jak Kudadisi mija go, najwyraźniej rezygnując z odpoczynku. Puścił mimo uszu przeprosiny, nie chcąc już myśleć o ich krótkiej wymianie zdań, po czym podniósł się niepewnie.
Jeszcze przez chwilę wpatrywał się w zmniejszającą się sylwetę podrostka, by zaraz odwrócić się i na powrót schronić przed słońcem.
Pozostał w cieniu aż do zmroku, zbierając siły na dalszą drogę. Obudził go chłód nocy, wówczas ruszył w tym samym kierunku, powoli, ale sukcesywnie pnąc do przodu.
Był znacznie wolniejszy od Kudadisiego, jednak udało mu się nadrobić drogi przez noc.
-Trzeba było odpocząć w cieniu i iść w nocy, baranie!-wrzasnął z oddali, powoli kuśtykając i zmniejszając dzielący ich dystans.
-Jest chłodniej.-dodał z trudem, po czym przysiadł, dysząc ciężko.
[Obrazek: raguwno_by_ragous-d9t9pod.png]
Kudadisi
Konto zawieszone

Gatunek:lew afrykański Płeć:Samiec Wiek:18 miesięcy Liczba postów:113 Dołączył:Gru 2012

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 45
Zręczność: 37
Spostrzegawczość: 38
Doświadczenie: 10

#20
03-05-2015, 12:18
Prawa autorskie: Malaika4/Cynek

Kudadisi był daleko. Niedługo po zmroku znajdował się już na krańcu dżungli - zmęczony, wypruty z sił i obdarty z wszelkich myśli. Tylko wyrzuty sumienia i gniew były wciąż obecne, płynęły przez jego ciało i serce, nie było jednak w nim iskry świadomości, która podążyłaby w górę tego nurtu - do źródła. Do opryskliwego szarego samca z problemami, który na ofertę pomocy zareagował śmiechem i obelgą.
Lewek zdrzemnął się przez chwilę, która ostatecznie urosła do całej nocy. Budził się już powoli, gdy dosięgnął jego uszu wrzask. Zerwał się w momencie na równe łapy, a serce w jego piersi, do tej pory zajęte sobą samym, o mało nie przebiło mu się przez żebra.
Kiedy go zobaczył, początkowe zdziwienie zmieniło się w coś innego. Lewek zwiększył znów dystans, który oddzielał go od koszmarnego lwa. Słońce dźwigało się powoli zza linii horyzontu, zastając widok dwóch lwów naprzeciw siebie, oddzielonych o kilkadziesiąt kroków.
[Obrazek: kudadisiopis2_zps42ae4c28.png]
[Obrazek: Kudadisisygna3_zpsecc3c2a8.png]
Skanda
Bliznopyski | Duch
*

Płeć:Samiec Wiek:7 lat Tytuł fabularny:Wędrowiec Liczba postów:1,840 Dołączył:Lip 2012

STATYSTYKI Życie: 0
Siła:
Zręczność:
Spostrzegawczość:
Doświadczenie: 94

#21
05-05-2015, 21:36
Prawa autorskie: moje
Tytuł pozafabularny: VIP

Przymknął jedyne oko, uspokajając tętno i pozwalając oddechowi przybrać na jego zwyczajowej miarowości. Westchnął cicho, unosząc wzrok, ponad własne łapy, na zaskoczonego młodzika.
-Zdziwiony? Pewnie myślałeś, że nie dam rady, co?-parsknął cicho i uśmiechnął się markotnie pod nosem.
Przyjrzał się uważniej sylwetce podrostka- nie trudno było zauważyć, z jaką rezerwą i ostrożnością podchodził do szarego samca.
-Jeśli moje słowa znaczą dla ciebie cokolwiek, to nie musisz się mnie obawiać.-mruknął cicho, zakładając jednak, że owe zapewnienie niewiele zmieni w podejściu młodego, do zgoła niezbyt przyjaźnie wyglądającego i opryskliwego osobnika.
-Zresztą i tak bym cię nie złapał. Nie w tym stanie.-wskazał pyskiem na swą tylną łapę, która poprzecinana licznymi bliznami, w miejscu "stopy" zdawała się być przepołowiona na pół. Ów fakt zdawał się bardziej przekonujący, niż pusta obietnica.
[Obrazek: raguwno_by_ragous-d9t9pod.png]
Kudadisi
Konto zawieszone

Gatunek:lew afrykański Płeć:Samiec Wiek:18 miesięcy Liczba postów:113 Dołączył:Gru 2012

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 45
Zręczność: 37
Spostrzegawczość: 38
Doświadczenie: 10

#22
05-05-2015, 23:40
Prawa autorskie: Malaika4/Cynek

- Czego ode mnie chcesz?
- Czemu mnie śledziłeś?
- O co ci chodzi?
- Co ja ci takiego zrobiłem?

Te wszystkie pytania przemknęły Kudadisiemu przez głowę, każąc natychmiast wybrać najlepsze spośród nich. Lewek milczał jednak jak zaklęty, niezdolny nie tylko wypowiedzieć słowa, ale dokonać wyboru jak powinien się czuć, a co dopiero jak się zachować. Mnóstwo emocji stanęło w nim naprzeciw siebie, aż w końcu z wcześniejszych pojedynków zrobił się jeden wielki miszmasz.
Staruch próbował jakby na siłę wykorzystać jego chęć pomocy, poczucie winy, współczucie. Szary wyglądał jeszcze gorzej niż w chwili, w której go zostawił. I Kudadisi pewnie słusznie przewidywał, że lew nie pozwoli sobie pomóc. On zaś nie był pewien, czy powinien nalegać czy nie - tak bardzo postawa Ragnara skruszyła dotychczas niezaprzeczalnie i niepodważalnie przyjmowaną naukę Khayaal.
- Skąd ta zmiana? - Mruknął podejrzliwie lewek, bardzo długo zastanawiając się nad tym, co ma powiedzieć.
[Obrazek: kudadisiopis2_zps42ae4c28.png]
[Obrazek: Kudadisisygna3_zpsecc3c2a8.png]
Skanda
Bliznopyski | Duch
*

Płeć:Samiec Wiek:7 lat Tytuł fabularny:Wędrowiec Liczba postów:1,840 Dołączył:Lip 2012

STATYSTYKI Życie: 0
Siła:
Zręczność:
Spostrzegawczość:
Doświadczenie: 94

#23
06-05-2015, 00:09
Prawa autorskie: moje
Tytuł pozafabularny: VIP

-Zmiana?-powtórzyło echo szarego głosu, a błękitne ślepię zmrużyło się. Zmarszczył nos niezadowolony z tego, że w ogóle musi poruszać ten temat. Wolałby do tego nie wracać.
-Mam lepszy dzień.-oświadczył.
-Niektórzy miewają gorsze dni. Moje dni zawsze są gorsze, a lepsze jedynie miewam. Tak jak ten.-wyjaśnił. Westchnął ciężko, po czym położył się, chcąc odpocząć jeszcze chwilę zanim palące słońce wzejdzie nad horyzont. Nie zbliżył się do Kudadisiego, choć przeszło mu to przez myśl. Nie zamierzał go niepotrzebnie niepokoić, zwłaszcza, że nie zaskarbił sobie jego sympatii.
-Też wybieram się na ziemie Zachodnich.-zaczął, domyślając się, że ponowne spotkanie jego osoby przez podrostka musiało wzbudzić kolejne obawy.
-Wracam.
[Obrazek: raguwno_by_ragous-d9t9pod.png]
Kudadisi
Konto zawieszone

Gatunek:lew afrykański Płeć:Samiec Wiek:18 miesięcy Liczba postów:113 Dołączył:Gru 2012

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 45
Zręczność: 37
Spostrzegawczość: 38
Doświadczenie: 10

#24
08-05-2015, 20:31
Prawa autorskie: Malaika4/Cynek

Lewek zaś był za stary by uciec, zbyt młody by cokolwiek odpowiadać. Nie mógł znaleźć swojego miejsca w tej rozmowie, przyjaznego skrawka pewnego gruntu. Jeszcze nigdy nie czuł się bardziej pomylony - i czuł, i tłumaczył sobie, i wierzył, że znalazł się w dobrym miejscu o złym czasie. Lub w złym miejscu w złym czasie. Bał się skutków tego wyboru - ale najbardziej bał się tego, że lew był teraz tutaj.
Z jednej strony czuł się tak, jak gdyby był mu coś winien. Czuł się tak, jak gdyby ten obcy mu w czymś pomógł i sam teraz oczekiwał pomocy, mimo tego, z jaką gorliwością i opryskliwością temu przeczył. Był zawieszony między dobrym wychowaniem, zasadami wpojonymi mu przez Khayaal i Kuolemę, strachem, złością i poirytowaniem. Emocje te wciąż walczyły w nim, a on nie wiedział, czego miał słuchać.
- Ja tam nie idę. - Burknął w końcu, na tyle stanowczo na ile potrafił. - Dlaczego mnie śledzisz?
[Obrazek: kudadisiopis2_zps42ae4c28.png]
[Obrazek: Kudadisisygna3_zpsecc3c2a8.png]
Skanda
Bliznopyski | Duch
*

Płeć:Samiec Wiek:7 lat Tytuł fabularny:Wędrowiec Liczba postów:1,840 Dołączył:Lip 2012

STATYSTYKI Życie: 0
Siła:
Zręczność:
Spostrzegawczość:
Doświadczenie: 94

#25
08-05-2015, 21:04
Prawa autorskie: moje
Tytuł pozafabularny: VIP

Nie miał nawet pojęcia, jak bliscy sobie byli obecnie ze swoimi odczuciami.
Zawstydził się, stwierdzając, że desperacko próbuje nawiązać dialog z kimś, kto zdecydowanie nie ma na to ochoty. Jakby sam miał potrzebę kontaktu i jednocześnie zadośćuczynienia tamtemu, za stosunkowo ostre potraktowanie go. Zganił się za to w myślach-jakby nie mógł być już bardziej żałosny.
-Nie schlebiaj sobie.-odparł, uśmiechając się nieznacznie. Zwątpił. Szybko przesunął spojrzeniem jedynego oka po horyzoncie, w milczeniu analizując krawędź nieba i ziemi. Nigdy nie był asem orientacji w terenie, ale pamięć i intuicja stanowiły jednogłośnie o jego racji.
-Zmieniłeś zdanie?-spoglądnął na podrostka z pode łba.-Bo stąd już naprawdę niedaleko do Oazy-mimowolnie zawiesił spojrzenie w punkcie, do którego zmierzał.
-Popatrz tylko.-mruknął, skinąwszy pyskiem na niebo. W oddali nad ziemią unosiły ptaki, ledwie widoczne skupiska czarnych punktów.
[Obrazek: raguwno_by_ragous-d9t9pod.png]
Kudadisi
Konto zawieszone

Gatunek:lew afrykański Płeć:Samiec Wiek:18 miesięcy Liczba postów:113 Dołączył:Gru 2012

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 45
Zręczność: 37
Spostrzegawczość: 38
Doświadczenie: 10

#26
10-05-2015, 10:45
Prawa autorskie: Malaika4/Cynek

Gdyby uznać opanowanie Kudadisiego za żywe stworzenie, byłoby bestią, a jeden ze skuwających ją łańcuchów właśnie pękł. Ta odrobina rozumu, która mu pozostała nie zdołała jej utrzymać, przez co lewek nie zdążył się opamiętać. Wystarczył jeden komentarz. Impuls, jak iskra, rozpalił w nim złość, zaś błysk w jego ślepiach natychmiast zajął się jej ogniem.
Obnażyły się bezwstydnie ostre kły, zjeżyło się futro na jasnym karku, do rozpalonego łba przylgnęły puchate uszy, zaś długi ogon przeciął powietrze jak bicz. Z tej samej gardzieli, z której wczoraj wypływały słowa troski, teraz wyrwał się ostry warkot. Gorąc buchał mu w nozdrza, krew szumiała mu w uszach - zanim zdążył się opamiętać.
- Czego ode mnie-
Dopiero wtedy rozum szarpnął za ten zerwany łańcuch, przywołując lewka do porządku. Wystarczyła krótka analiza. Ten staruch był starszy, bardziej doświadczony i mimo ran pewnie byłby w stanie mu poważnie zagrozić. Mimo, że ze względu na ten sam stan dorastający lewek też byłby w stanie mu poważnie zagrozić. Ale się opamiętał, zdusił w sobie płomień gniewu tak mocno, że aż odczuł ból w swojej piersi, jakby siłą stłamsił rosnącą mu w sercu wolę walki. Może dorastał, może i był rozwścieczony arogancją samca, ale pamiętał jeszcze nauki swoich opiekunów.
Jeszcze nie całkiem uspokojony - choć wolny od swojej wcześniejszej agresywnej postawy - powtórzył swoje słowa, siląc się na spokojny ton:
- Czego ode mnie chcesz, starcze?
[Obrazek: kudadisiopis2_zps42ae4c28.png]
[Obrazek: Kudadisisygna3_zpsecc3c2a8.png]
Skanda
Bliznopyski | Duch
*

Płeć:Samiec Wiek:7 lat Tytuł fabularny:Wędrowiec Liczba postów:1,840 Dołączył:Lip 2012

STATYSTYKI Życie: 0
Siła:
Zręczność:
Spostrzegawczość:
Doświadczenie: 94

#27
10-05-2015, 15:36
Prawa autorskie: moje
Tytuł pozafabularny: VIP

Skanda zmrużył bacznie obserwujące młodego ślepię, pozostając w bezruchu. Wiedział, że jego stan już od dawna nie pozwalał mu na szybkie, zręczne manewry, dlatego nie próbował uchylać się przed ciosami. Jedynym jego atutem zdawała się być siła, która jednak bez spostrzegawczej pary oczu i zręczności była marną bronią.
Choć Kudadisi zagrażał mu w bezpośrednim starciu, to lwisko nie uznało go realnym niebezpieczeństwem. Pozwolił więc sobie powoli położyć się na boku. Jego łapy coraz trudniej utrzymywały szare cielsko ponad ziemią-potrzebował choć chwili odpoczynku.
Zmarszczył nos, po czym uśmiechnął się markotnie.
Starzec.
To nim właśnie był?
W milczeniu przeniósł spojrzenie na podrostka. Pełne żalu i niezrozumienia spojrzenie.
Dopiero od kilku lat chodził po tym padole, a był starcem. Kimś, kto przeżył już swoje najlepsze lata, stracił swoją szansę, a więcej życia miał za sobą niż go czekało.
-Niczego..-wychrypiał w końcu, jeszcze zamyślony.-Po prostu idę przed siebie, a ty jesteś na mojej drodze.-dopowiedział, krzyżując przednie łapy i kładąc na nich kosmaty łeb.
Obserwował piasek spod w pół przymkniętej powieki, czując jak źrenica drga, przeskakując z jednego ziarnka na drugie. Długo milczał.
-Czemu nazwałeś mnie starcem?
[Obrazek: raguwno_by_ragous-d9t9pod.png]
Kudadisi
Konto zawieszone

Gatunek:lew afrykański Płeć:Samiec Wiek:18 miesięcy Liczba postów:113 Dołączył:Gru 2012

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 45
Zręczność: 37
Spostrzegawczość: 38
Doświadczenie: 10

#28
10-05-2015, 22:38
Prawa autorskie: Malaika4/Cynek

- Nie.
Po raz kolejny lewek bardzo stanowczo zaznaczył fragment swojego gruntu, którego wcześniej nie mógł nawet odnaleźć.
- Gdybym faktycznie stał ci na drodze-
Tym razem za wspomniane już łańcuchy rozum chwycił stanowczo mocniej. Wolał uciąć temat, aniżeli dać się lwu w jakikolwiek sposób dalej prowokować. Nawet, jeśli w żaden sposób nie był w stanie zaakceptować jego odpowiedzi - bo i wiedział, że była niezgodna z prawdą. Gdyby tylko stał na jego drodze, ominąłby go. Albo przeszedł dalej bez słowa. Nie. On go szukał. On przylgnął do niego dla towarzystwa. Dopiero teraz to zobaczył - ale był zbyt zły, żeby postawa lwa zbudziła w nim żal czy współczucie, które miał do niego wcześniej.
Był również przekonany, że lew był sam z własnego wyboru i na własne życzenie znalazł się w takim stanie, w jakim się znajdował. I chyba dopiero to rozpaliło w lewku znowu żal.
- Nieważne. - Uciął po prostu temat, znacznie spokojniejszym głosem. Nie powiedział nic więcej.
Zdziwił się natomiast, gdy lew spojrzał na niego z wyrzutem, pytając o to, czemu niby nazwał go starcem. Tego lewek zdecydowanie się nie spodziewał - i mimo tego, że faktycznie było mu go żal, nie przeszkodziło mu to przyjąć nieco bardziej zaciętego błysku w ślepiach, nawet, jeśli na pysku jakimś cudem udało mu się pozostać spokojnym. Zmrużyły się zwykle tak życzliwe, srebrne oczy.
- Czemu nazwałeś mnie gówniarzem i baranem? - Odpowiedział mu pięknym za nadobne, unosząc brwi.
[Obrazek: kudadisiopis2_zps42ae4c28.png]
[Obrazek: Kudadisisygna3_zpsecc3c2a8.png]
Skanda
Bliznopyski | Duch
*

Płeć:Samiec Wiek:7 lat Tytuł fabularny:Wędrowiec Liczba postów:1,840 Dołączył:Lip 2012

STATYSTYKI Życie: 0
Siła:
Zręczność:
Spostrzegawczość:
Doświadczenie: 94

#29
11-05-2015, 00:49
Prawa autorskie: moje
Tytuł pozafabularny: VIP

Wywrócił ślepiami, słysząc skrawki słów. Przecież nie to miał na myśli.
Oczywiście, że szukał towarzystwa. To było jasne, jak słońce, poczynające właśnie rozpościerać swe promienie na nieboskłonie. Wędrując samotnie po pustyni nie miało się wiele okazji na spotkanie kogoś, a tym bardziej na zamienienie choćby kilku słów. I choć szary był osobnikiem bardziej lub mniej odpychającym, to doceniał okazję porozmawiania z kimś. Nawet jeśli tym kimś miał być Kudadisi.
-Tylko gówniarze odpowiadają pytaniem na pytanie.-przemknęłoby niegdyś do kremowych uszu, gdy oczom młodzika ukazałby się cwaniacki uśmiech i błysk obnażonych kłów.
Dziś ciemne wargi pozostały milczące, bez gotowej odpowiedzi na wszystko. Nie zamierzał go jednak zignorować-ciężki łeb powoli uniósł się, jeszcze chwilę pogrążony w zamyśleniu.
Nie miał ochoty na droczenie się z nim, podobnie jak i na udowadnianie swojej racji.
-Możemy o tym zapomnieć?-odezwał się w końcu.
-Już więcej cię tak nie nazwę.
[Obrazek: raguwno_by_ragous-d9t9pod.png]
Kudadisi
Konto zawieszone

Gatunek:lew afrykański Płeć:Samiec Wiek:18 miesięcy Liczba postów:113 Dołączył:Gru 2012

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 45
Zręczność: 37
Spostrzegawczość: 38
Doświadczenie: 10

#30
11-05-2015, 23:18
Prawa autorskie: Malaika4/Cynek

Młodzieniec usiadł. Spojrzał w bok.
Akceptacja była dość chłodnym słowem na przyjęcie cudzej obecności do wiadomości. Kudadisi najwidoczniej uznał, tak jak lew, że jakaś zwiewna definicja tego była bez sensu. Nie kontynuował rozpoczętych wcześniej myśli, choć jakby nie żałował, że tym razem zdobył się na odrobinę odwagi. Nie mógł jednak oprzeć się wrażeniu, że lwu zależało tylko na jego towarzystwie - dopasowywał się więc do gry, której zasady dyktował właśnie on: młody wychowanek Khayaal. Potraktował to jako zwycięstwo samo w sobie, choć nie był z tego powodu dumny. Widok tego pokiereszowanego lwa budził w nim co najwyżej żal.
- Nazywaj mnie jak chcesz. - Odpowiedział, teraz już zupełnie spokojnie. - Prawdopodobnie nigdy więcej mnie już nie zobaczysz, jak już pójdę.
Kiedy tamten skręci na Zachodnie Ziemie, on uda się gdzie indziej.
I wahał się, czy posłuchać rodzącej się w jego sercu intencji, czy też nie.
[Obrazek: kudadisiopis2_zps42ae4c28.png]
[Obrazek: Kudadisisygna3_zpsecc3c2a8.png]


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości