♫ Audycja 36 ♫


Wszystkie audycje znajdziecie na audycje.krollew.pl
Tygodniowy bonus
+5 opali


Otrzymuje Warsir!
  • Forum zostało zarchiwizowane i dostępne jest jedynie w wersji do odczytu - poza ShoutBoxem i tematami pozafabularnymi. Dziękujemy za wspólną grę!
  • Oficjalny kanał na discordzie - do kontaktu z graczami.
  • Stale aktywny pozostaje dział z pożegnaniami, gdzie każdy będzie mógł dopisać swoje.
  • NIE zgadzamy się na kopiowanie jakiejkolwiek części tego forum, także po jego zamknięciu.

    ~ Administracja Król Lew PBF (2006-2018)
Generator statystyk
Drzewo genealogiczne
Okres zbioru (1 porcja):
Cis pospolity
Wulkan Burgess Shale, Ognisty Las, Źródło Życia
Pogoda
1-15 września
21 °C
16 °C
16-30 września
23 °C
17 °C
Postać miesiąca:
Sierpień

Naiwny, strachliwy i delikatny. Lwie dziecko zagubione pośród sawanny, odnalazło ciepło rodziny w śnieżnym Cesarstwie choć niedawno spotkał nieświadomie prawdziwego ojca.
Cytat września
Nadesłany przez Vasanti Vei

Stężenie fanatyków księżyca na poziomie zerowym kazało mu się zastanowić, czy przypadkiem nie zabłądził.
Znajdziecie nas na:
Akira
Konto zawieszone

Gatunek:Panthera leo Płeć:Samiec Wiek:Podrostek. Liczba postów:207 Dołączył:Lip 2013

STATYSTYKI Życie: 50
Siła: 30
Zręczność: 35
Spostrzegawczość: 25
Doświadczenie: 14

#61
08-07-2013, 06:04
Tytuł pozafabularny: MISTRZ MELODYJ

Chyba zrozumiał. Teraz w jego łebku pojawiła się dziwna żaróweczka, która podpowiadała mu, że Maya też była lwiątkiem, ale takim dużym, wyćwiczonym i z mądrością jego ojca. Co prawda jej system wartości znacznie różnił się od Arto, ale wciąż biła od niej wiedza. Malec o tym wiedział i, o dziwo, akceptował wszystko z pokorą. Nigdy nie miał czasu na narzekanie, a wystarczyło, że chociaż jedną łapką wysunął poza swoje miejsce, zaraz obrywał po łbie. Nie miał szansy żeby nawet pomyśleć o sprzeciwieniu się. W sumie było mu z tym dobrze. Był lwem: zwierzęciem stadnym. Potrzebował przede wszystkim towarzysza, ale jego wiek wymagał na nim posiadanie przewodnika i opiekuna. Miał wszystko, czego potrzebował. Nie ufał jej jeszcze na tyle, na ile kiedyś ufał ojcu, ale i tak pozostawała lwicą, którą obdarzał największym zaufaniem. Zaakceptował to wszystko bez żadnych obiekcji. Pomimo faktu, że ów dwa życia tak bardzo się różniły. Czy to dlatego, że wreszcie zaczynał być wychowywany w ten sposób, jakiego wymagał jego charakter?
-Auauaaaa...- jęknął przeciągając ostatnią samogłoskę, gdy tylko Maya go puściła. Pomasował łapą bolący łepek, ale zaraz jak gdyby o tym zapomniał. Starał się być pokorny, chociaż często mu to nie wychodziło. Wciąż się uczył. Potem usłyszał o stadzie. Zaciekawiło go to niemal od razu.
-Naprawdę?- otworzył wcześniej zaciśnięte powieki i wlepił w samicę zaszklone oczka. Wyglądało to tak, jak gdyby miał zaraz się rozpłakać (pomijając jego podniesione uszyska). Był to raczej wynik uderzenia, niż strachu czy czegokolwiek innego, co miało podłoże psychologiczne. Jego mina wcale nie wykazywała, że jakoś szczególnie ucierpiał z powodu postępowania lwicy. Owszem, skóra delikatnie swędziała go w miejscach, gdzie wcześniej czuł jej pazury, a łebek wciąż bolał, ale malec nie znajdywał w tym problemu. Zasłużył? Tak to sobie tłumaczył.
Spoglądał na nią chwilę z zaciekawieniem, po czym położył uszka. Nie chciał dołączać do żadnego stada. Bał się powtórki z tego, co się stało. Z jednej strony był okropnie ciekawy, gdzie samica go zaprowadzi, z drugiej czuł strach względem innych. Wcześniej myślał, że będzie musiał unikać każdego innego stworzenia. No, przynajmniej przed utratą przytomności. Później obudził się obolały, a przy nim trwała Maya. Nie skrzywdziła go, nie próbowała zabić. Z jej spojrzenia zawsze biło matczyne ciepło, którego wcześniej nie udało mu się zaznać. Nakarmiła i doprowadziła do porządku. Nie widział jeszcze różnicy pomiędzy samicą i samcem, ale nosek, uszka i ślepia prowadziły go coraz bliżej rozwiązania. Ta sprawa od dłuższego czasu męczyła jego łepek, ale wymyślał sobie mnóstwo różnych rozwiązań. Takich, że czasem myślał, że nie musi już nawet o to pytać. Potem Maya robiła coś, co sprawiało, że malec znowu przestawał rozumieć.
...w sumie Maya wciąż bardziej przypominała dorosłego lwa niż wyrośnięte lwiątko. Nie jest lwem? A może jest i obcięli jej grzywę?
Maya
Nieprzejednana | Konto zawieszone

Płeć:Samiec Liczba postów:547 Dołączył:Cze 2013

STATYSTYKI Życie: 0
Siła:
Zręczność:
Spostrzegawczość:
Doświadczenie: 99

#62
08-07-2013, 10:56

- Skończ się mazać. - Lwica warknęła ostro w stronę Akiry, raz jeszcze mrużąc ślepia. Jęki, skamlenie i łzy, nawet jeśli naturalne, nie były dla niego. Podpisany jego imieniem był natomiast trud, ciężka praca i ból, a przez to szansa na życie, którą wcześniej utracił, a ponownie otrzymał od niej. Posłuszeństwo było zarówno najmniej, jak i najbardziej wartą z kart, którą mógł się jej za to odpłacić. Oczekiwała jednak od niego, że wykaże się kiedyś rozumem i wyrośnie na silnego, samodzielnego lwa, o którego lwice będą z chęcią dbać, jak i oczekiwać od niego tego samego. Jeśli chciał coś osiągnąć w życiu, musiał sprostać tym wymaganiom i unieść ciężar, który trzymała na jego barkach. Ona wskazała mu tylko drogę, lecz nie cel: wybór kiedyś będzie należeć do niego, a jeśli wybierze źle, to równie dobrze mogłaby go zostawić na pewną śmierć w głuszy.
Może i usiłowała wychować go tą samą łapą, którą wyszarpywała życie ze swych ofiar - twardą i silną, lecz ta właśnie łapa brnęła wytrwale przez życie i ani myślała przestać. Może i przygarnięcie go było z jej strony objawem dawno pogrzebanych uczuć, jednak wszystko, co nastąpiło później zdawało się temu przeczyć. Lewek poznał gorzki smak porażki, poznał wdzierający się pod skórę ból, poznał głód, wycieńczenie i trud, a wszystko pod ciężarem spojrzenia chłodnych, zielonych ślepi. To ona odbierała mu posiłek, kiedy nie wywiązywał się z poleceń, to jej łapa spadała na jego wątłe ciałko, kiedy nie postępował według jej zasad, to jej gorzkie słowa rugały go za każde przewinienie. To ona uczyła go, jak być lwem, nie nieporadną i nieszczęśliwą ofiarą losu.
Widziała już, jak się skulił, kiedy wyjawiła mu swój plan. Nie była ani ślepa, ani głucha, ani tępa: zaciekawienie, jak i przestrach biły od lewka, a oznak tego było znacznie więcej, niż były w stanie wychwycić same oczy.
- Uszy. - Warknęła chłodno. To było dla lewka proste hasło, które lwica zdążyła dać mu poznać. Albo wyprostuje się i ogarnie sam, albo ona zrobi to za niego. A to będzie boleć. - Tak, idziemy do stada. - Powtórzyła twardo lwica, jasno dając mu do zrozumienia, że było to już postanowione i nie miał nic do gadania. Rozumiała jego strach, jednak wolała go zdusić w zarodku, póki tylko miała szansę. Odczekała więc moment, żeby dać mu szansę się uspokoić, po czym zwieńczyła rozmowę pytaniem. - Gotowy?
Widziała, że coś go gnębiło, jednak - jak zawsze - sama nie wnikała w jego przeszłość i smutki. Jeżeli sam wykazywał inicjatywę, mógł liczyć na jej reakcję. Była gotowa zarówno wszystko mu wytłumaczyć, pouczyć, jak i strzelić go przez uszy, że zawracał jej łeb pierdołami. Ale teraz inicjatywy nigdzie nie widziała, więc uznała, że to już koniec rozmowy. Wyprostowała się, rozejrzała uważnie po okolicy i czekała na odpowiedź ze strony malca.
Akira
Konto zawieszone

Gatunek:Panthera leo Płeć:Samiec Wiek:Podrostek. Liczba postów:207 Dołączył:Lip 2013

STATYSTYKI Życie: 50
Siła: 30
Zręczność: 35
Spostrzegawczość: 25
Doświadczenie: 14

#63
08-07-2013, 12:15
Tytuł pozafabularny: MISTRZ MELODYJ

Podniósł uszyska, które mimo wszystko wciąż wisiały delikatnie na boki. Oglądał wszystko to, co znajdowało się na ziemi w promieniu dwóch metrów od niego. Poskrobał pazurkami piasek i poszurał ogonem po jego powierzchni. Potem uniósł błękitne oczka spoglądając uważnie na Mayę i czekając na dalsze jej decyzje. Usłyszał tylko pytanie, na które zastanowił się kilka chwil. No, może nie zastanowił, a przygotował na odpowiedź. Wziął głęboki wdech, wyprostował się i wyrzucił ten ciapowaty wygląd na późniejsze chwile. Tupnął łapką i rzucił z zadziorny uśmieszkiem.
-Gotowy!- był dumny z siebie, że tak łatwo przychodzi mu panowanie nad emocjami. Jeszcze jakiś czas temu czmychnąłby w krzaki oczekując, że to co niefajne minie, a reszta pójdzie po jego myśli. Teraz musiał się dostosować... i starał się. Poza tym to nie on był mądry, a Maya. Nie miał pojęcia czego spodziewać się po wizycie na innych terenach, ale samica przecież powiedziała, że wybrała odpowiednie stado. To chyba coś znaczy, prawda?
Rozejrzał się. Nie miał pojęcia, czy byli teraz na czyimś terenie, ani w którym kierunku musieliby się udać, żeby dotrzeć do miejsca, w które Maya zamierzała go zaprowadzić. Starał się zgadnąć sam, ale ostatecznie oczekiwał na moment, w którym zobaczy gdzie idzie samica.
-Jakie ono jest?- zapytał mając na myśli oczywiście stado. Był gotowy do drogi i jeśli tylko samica ruszyła przed siebie, on zaraz poczłapał za nią. Jeśli miał o cokolwiek pytać, wolał zrobić to na początku: wiedział, że jeśli samica będzie truchtać, on najprawdopodobniej będzie musiał biec. A chciał tym razem dotrzymać jej kroku. Tym bardziej, że będzie miał na to jakieś szanse.
Maya
Nieprzejednana | Konto zawieszone

Płeć:Samiec Liczba postów:547 Dołączył:Cze 2013

STATYSTYKI Życie: 0
Siła:
Zręczność:
Spostrzegawczość:
Doświadczenie: 99

#64
08-07-2013, 14:20

Hm. Dobre pytanie, przyznała malcowi w myślach. Stadem, do którego miała zamiar go zaprowadzić był Szkarłatny Świt. Akira nie był gotowy na jakąkolwiek dalszą podróż, poza tym, spowalniałby ją tylko. Uwzględniając jego możliwości, wybór pomiędzy bandą nieporadnych ciap, grupą nawiedzeńców i pokracznym stadem bez zasad nie był zbyt trudny.
- Dziwne. - Rzuciło jej się na myśl jako pierwsze, kiedy wpatrywała się w jakiś bliżej nieokreślony punkt. - I nieduże, ale wydaje mi się, że będzie w sam raz. Trzech samców, cztery lwice, nie licząc lwiątek. Resztę zobaczysz, jak będziemy na miejscu.
I po tych słowach po prostu ruszyła z miejsca, żwawym truchtem kierując się w kierunku znanego jej już terytorium Świtu. Jedynym problemem będzie teraz ukrycie malca na tyle długo, by udało jej się odnaleźć Ragnara. To on był teraz jedynym kluczem do bezpieczeństwa Akiry. Bez wsparcia stada lwiątko nigdy nie dosięgnie swojego pełnego potencjału.
Wszystko wyjaśni się na miejscu.

[zt 2x]
Inés
Jasnowłosa | Kapłanka
*

Gatunek:Lew Płeć:Samica Wiek:Wiek średni Znamiona:4/4 Tytuł fabularny:Szamanka Liczba postów:1,076 Dołączył:Gru 2012

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 77
Zręczność: 85
Spostrzegawczość: 83
Doświadczenie: 15

#65
12-08-2013, 13:58
Prawa autorskie: CherryColaax (Soma) | OwlyBlue (Ghalib)
Tytuł pozafabularny: Profil roku / Misterium

Biała lwica ostrożnie przemykała między wysokimi trawami sawanny. Nie było jej na łapę, by ktokolwiek ją tu zauważył. Kapłanka, pałętająca się sama w miejscu, gdzie nietrudno było o zagrożenie? Baobab - miejsce, gdzie w minionych latach często spotykały się przedstawiciele różnych nacji, a nierzadko i gatunków. Gdzie tu miejsce dla kruchej królowej?
Przystanęła, patrząc na rosnące obok drzewo, z koroną rozrastającą się we wszystkie strony świata.
Think of me, think of me waking
Silent and resigned 



[Obrazek: e61c479cd03d.png] 

Imagine me trying too hard
To put you from my mind



***  |  Głos
Shaka
Konto zawieszone

Gatunek:Lew Płeć:Samiec Wiek:Dorosły Znamiona:4/4 Liczba postów:257 Dołączył:Cze 2013

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 74
Zręczność: 65
Spostrzegawczość: 71
Doświadczenie: 60

#66
13-08-2013, 00:18
Prawa autorskie: ~Ki-Re/~Onalew

Los sprawił, że akurat tamtędy przechodził też i Shaka. Już z daleka zauważył ogromny baobab, wyraźnie odznaczający się na tle niewielkich akacji. Początkowo nawet nie planował kierować się ku niemu, stwierdził jednak, że będzie to dla niego taki punkt orientacyjny wśród setek podobnych do siebie drzew.
Nietrudno było zauważyć Kapłankę Srebrnego Księżyca, tym bardziej, że tak się akurat złożyło, iż lew nadchodził z naprzeciwka. Zainteresowany niesamowitą personą, bez zastanowienia ruszył ku niej, a gdy okazała mu się w pełnej okazałości, białogrzywego aż zatkało. Jeszcze nigdy w swoim życiu nie wiedział tak pięknej panny. Pomińmy fakt, że ogólnie bardzo dawno widział jakąkolwiek przedstawicielkę płci pięknej.
- Witaj, Śnieżna Pani! - nie wahając się nawet na chwilę przywitał się z błękitnooką, oddając jej głęboki ukłon w wyrazie szacunku.
- Przepiękny mamy dzisiaj dzień, prawda? W końcu się ochładza. - powiedział jeszcze, z czarującym uśmiechem na pysku, po czym po prostu, najzwyczajniej w świecie usiadł naprzeciwko niej.
- Zwę się Shaka, a jak brzmi Twe imię? - dodał, przyglądając jej się z niekłamanym podziwem. Nieźle, przecież niedawno tu wrócił i już napotkał tak przepiękną personę!
[Obrazek: shaka_do_av_by_chotara-d8cm72u.png]
Inés
Jasnowłosa | Kapłanka
*

Gatunek:Lew Płeć:Samica Wiek:Wiek średni Znamiona:4/4 Tytuł fabularny:Szamanka Liczba postów:1,076 Dołączył:Gru 2012

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 77
Zręczność: 85
Spostrzegawczość: 83
Doświadczenie: 15

#67
14-08-2013, 21:03
Prawa autorskie: CherryColaax (Soma) | OwlyBlue (Ghalib)
Tytuł pozafabularny: Profil roku / Misterium

Niespodziewanie usłyszała kroki. Obce kroki.
Od razu postawiła uszy, lekko odchylając je do tyłu. Napięła mięśnie, gotowa do obrony.
To nie były kroki żadnego ze Srebrnych, bo za tymi nie ciągnąłby się tak nieznany zapach, lecz raczej woń traw i roślin dżungli. Ten zaś nie kojarzył się lwicy z niczym, z czym miała do tej pory do czynienia, bo też rzadko zdarzało się jej natrafiać na tego typu osobników. Dorosły, nieznajomy samiec. Z pewnością lew. Ale co on tu...
Niemal podskoczyła. Zdołała się od tego powstrzymać, zamiast tego cofając się o kilka kroków z lodowatym, zdecydowanie nieprzychylnym spojrzeniem. Szybko rozejrzała się na boki, by ostatecznie utkwić wzrok w lwie. Nikogo dookoła, tylko ona i on. Jej szanse w starciu? Spore, bo Ines, spędziwszy większą część życia na samotnych polowaniach i wędrówce, zahartowała swe ciało w dostatecznym stopniu, by nie musieć obawiać się kogoś takiego jak ten jasnogrzywy. Mimo to, uczucie niepokoju jej nie opuszczało. Ciężko być rozluźnionym, kiedy jesteś samotną Kapłanką, na której ziemie napada obcy lew.
- Kim... jesteś? - odrzekła jedynie, tonem tak stanowczym, na jaki tylko było ją stać przy jej cienkim głosie.
Nie obchodziło jej imię tego osobnika. Groźne spojrzenie prosiło tylko o jedno - wytłumaczenie, skąd on się tu, u licha, wziął i czego szukał? Jeśli jej, dlaczego od razu nie zaatakował? Czeka na wsparcie? Trzeba uciekać...
Jednak nie zachowywał się na tyle wrogo, by Ines uznała to za niezwłoczne. Prawdę mówiąc, on w ogóle zachowywał się, jakby był jej dobrym znajomym, a ona pierwszą lepszą lwicą, przechadzającą się po zwyczajnych ziemiach. A to było naprawdę bardzo dziwne, zważywszy na fakt, że faktyczny stan rzeczy przedstawiał się zupełnie odmiennie!
Think of me, think of me waking
Silent and resigned 



[Obrazek: e61c479cd03d.png] 

Imagine me trying too hard
To put you from my mind



***  |  Głos
Shaka
Konto zawieszone

Gatunek:Lew Płeć:Samiec Wiek:Dorosły Znamiona:4/4 Liczba postów:257 Dołączył:Cze 2013

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 74
Zręczność: 65
Spostrzegawczość: 71
Doświadczenie: 60

#68
16-08-2013, 10:03
Prawa autorskie: ~Ki-Re/~Onalew

Kompletnie nie spodziewał się takiej właśnie reakcji ze strony białofutrej, ale w sumie czego oczekiwał? Długowłosa samym swym wyglądem wyglądała na osobę niezwykłą, z wyższego stanu.
- Przepraszam, nie chciałem Cię wystraszyć. - rzucił szybko, przepraszającym głosem. Nie tak ma być. Czy on wygląda na osobę, która przychodzi w złych zamiarach?
Zdziwiło go pytanie błękitnookiej. Czyżby się właśnie przed chwilą nie przedstawił? Chyba, że chodzi jej o coś więcej. Cóż, nie będzie protestował.
- Jak już mówiłem, zwę się Shaka, należałem niegdyś do stada Płonącej Ziemi. Dopóki wszystkie się nie rozpadły. Po rozpadzie nie mogłem znaleźć nikogo znajomego wśród błąkających się po ,,wolnych'' terenach lwów, więc odszedłem. Znalazłem skrawek terytorium i broniłem go przez niespełna dwa lata. Właśnie odszedłem, gdy moje ziemie zostały mi odebrane. Cóż, nawet nie planowałem tu wracać, jednak skoro już tu jestem, może spotkam kogoś znajomego? - nie był do końca pewny, czy właśnie o to chodziło lwicy, lecz może coś z tego, co właśnie powiedział jej będzie odpowiadało?
W pewnej chwili doznał olśnienia. Przyjrzał się uważniej samicy.
- Wiesz, bardzo przypominasz dawną przywódczynię Złotej Gwiazdy, Vendettę, wychowywałem się na jej terenach. Co prawda nigdy jej nie widziałem, ale opis pasuje idealnie!
[Obrazek: shaka_do_av_by_chotara-d8cm72u.png]
Alsu
Konto zawieszone

Gatunek:lew Płeć:Samiec Wiek:21 miesięcy Liczba postów:69 Dołączył:Sie 2013

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 80
Zręczność: 60
Spostrzegawczość: 55
Doświadczenie: 3

#69
16-08-2013, 12:22
Prawa autorskie: AlicjaDyllus

Deszcz siąpił i nie był to wcale przyjemny element wędrówki wycieńczonego Alsu, który przebył długą, samotną podróż wygnany ze swojego rodzinnego stada. Podróż z nadzieją na znalezienie miejsca, gdzie ktoś go przyjmie takim, jakim jest. Poza tym utrudniał mu i tak już ograniczoną widoczność. Teraz szukał jakiegoś miejsca, gdzie mógłby odpocząć, a nie chciał kłaść się gdzieś pośrodku dzikiego terenu porośniętego wysokimi trawami, w zupełnie nieznanym mu miejscu. Ku jego szczęściu na widoku ukazał się niewielki pagórek a na nim rosnące potężne drzewo. Podszedł do podnóża owego wzniesienia, wdrapał się nań i ruszył ku pniowi, jak się okazało, baobabu. Wtem padł na ziemię. Ale było już za późno. Nie mógł zostać niezauważony przez dwa lwy, z których jeden był zupełnie biały, a drugi wyróżniał się jasną grzywą. Nie dostrzegł ich wcześniej. Z bijącym sercem wpatrywał się w to jedną, to w drugą postać jedynym zdrowym, lewym okiem. Prawe zasłaniała biaława mgiełka. Nie miałby siły nawet spróbować się obronić, gdyby choćby jeden z tych dorosłych osobników go zaatakował. Oddychając głęboko czekał więc, co się z nim stanie. Czy to właśnie tu, u podnóży tajemniczego baobabu zakończy swoje życie, przegrywając walkę z losem?
[center] Znowu przyszła do mnie samotność
choć myślałem, że przycichła w niebie
Mówię do niej:
-Co chcesz jeszcze, idiotko?
A ona:
-Kocham ciebie
Inés
Jasnowłosa | Kapłanka
*

Gatunek:Lew Płeć:Samica Wiek:Wiek średni Znamiona:4/4 Tytuł fabularny:Szamanka Liczba postów:1,076 Dołączył:Gru 2012

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 77
Zręczność: 85
Spostrzegawczość: 83
Doświadczenie: 15

#70
16-08-2013, 19:22
Prawa autorskie: CherryColaax (Soma) | OwlyBlue (Ghalib)
Tytuł pozafabularny: Profil roku / Misterium

I kolejny potok słów. Ines położyła uszy po sobie tak, że już niemal nie było ich widać. Nie była nerwową osobą - po prostu bała się o siebie i swoje ziemie, zagrożone przez tego obcego osobnika. Ale co on robił jej terenach? Mówi o tym miejscu... Dawny Płonący? Mieszkał na Złotych? I nie spotkał jej matki?
Pokręciła łbem, nadal zszokowana.
- Wydaje ci się - wydukała w końcu. - Czego tu szukasz?
Prosto postawione pytanie, na które nie oczekiwała niczego ponad równie prostą odpowiedź. Nie było to uosobienie postawy miłości i szczęścia, ale ciężko było pozytywnie odnosić się do osoby, która tak bezprawnie wtargnęła na jej tereny.
Wtem coś odwróciło uwagę jasnolicej. Ta powoli odwróciła łeb w stronę źródła dźwięku, by zaraz ruszyć w jego stronę, kompletnie ignorując Shakę. Zatrzymała się tuż przed rozpłaszczonym na ziemi młodzikiem.
- Kim jesteś i dlaczego przebywasz na moich ziemiach, nieznajomy? - ozwała się spokojnie, acz stanowczo.
Nie wydawało się jej, by tę dwójkę cokolwiek łączyło - ten drugi wyglądał na raczej przestraszonego, a przecież powinien czuć się pewnie w towarzystwie starszego i silniejszego lwa. Musieli więc być sobie równie obcy co Shaka i Ines.
Think of me, think of me waking
Silent and resigned 



[Obrazek: e61c479cd03d.png] 

Imagine me trying too hard
To put you from my mind



***  |  Głos
Alsu
Konto zawieszone

Gatunek:lew Płeć:Samiec Wiek:21 miesięcy Liczba postów:69 Dołączył:Sie 2013

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 80
Zręczność: 60
Spostrzegawczość: 55
Doświadczenie: 3

#71
16-08-2013, 23:17
Prawa autorskie: AlicjaDyllus

Gdy biała lwica podeszła, Alsu cofnął się nieco nadal w tej samej pozycji, uważnie przypatrując się jej swoim zdrowym okiem. Wyraźnie wyczuł w niej coś w rodzaju wyższości i kogoś, komu z całą pewnością należy oddać szacunek. Gdy zadała mu pytanie, podniósł się powoli. Zastanawiał się chwilę, jak sklecić swoją wypowiedź, ale nic specjalnego nie przychodziło mu do głowy.
- Jestem Alsu, lew wygnany z rodzinnego stada. Długo podróżowałem samotnie w poszukiwaniu nowego miejsca… gdzie znalazłbym nowy dom. I tak dotarłem tutaj. Po chwili dodał :
- Chciałem tylko odpocząć pod tym drzewem… spojrzał do góry na wzniosły baobab. Głos miał lekko zachrypnięty, ale była to jego wrodzona cecha. Potem znów utkwił spojrzenie, nieco pokorne, w lwicy. To były jej tereny i od niej teraz zależy, co się z nim stanie.
[center] Znowu przyszła do mnie samotność
choć myślałem, że przycichła w niebie
Mówię do niej:
-Co chcesz jeszcze, idiotko?
A ona:
-Kocham ciebie
Inés
Jasnowłosa | Kapłanka
*

Gatunek:Lew Płeć:Samica Wiek:Wiek średni Znamiona:4/4 Tytuł fabularny:Szamanka Liczba postów:1,076 Dołączył:Gru 2012

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 77
Zręczność: 85
Spostrzegawczość: 83
Doświadczenie: 15

#72
17-08-2013, 00:14
Prawa autorskie: CherryColaax (Soma) | OwlyBlue (Ghalib)
Tytuł pozafabularny: Profil roku / Misterium

Usłyszwszy jego słowa, srogie oblicze Ines znacznie załgodniało. Kompletnie jej też nie interesowało, z jakiego powodu wygnano go z domu i dlaczego obrał właśnie to drzewo za odpowiednie miejsce na odpoczynek. Zamiast zadawać zbędne pytania, lwica powoli skinęła łbem, już spokojnie siadając naprzeciw lwa.
Raz po raz zerkała też na brązowego, by upewnić się, że ten nie zachowuje się w żaden dziwny sposób, jaki to zdołał zaprezentować chwilę temu.
- Dobrze - odrzekła, tym samym wyrażając zgodę na jego czasowy pobyt tutaj. - Twoje oko... Nie widzisz na nie?
Ciężko powiedzieć, czy to zdanie miało robić za pytanie, czy też można je już było uznać za stwierdzenie. W każdym razie, w głosie białej nie dało się już wyczuć wrogości, a jedynie dającą się łatwo uzasadnić czujność i uwagę.
Po chwili wahania zatrzymała na dłużej wzrok na białogrzywym.
- Ines. Jestem Ines, córka Vendetty - przedstawiła się w końcu, by zaraz z powrotem zwrócić swe spojrzenie na młodszego lwa.
Think of me, think of me waking
Silent and resigned 



[Obrazek: e61c479cd03d.png] 

Imagine me trying too hard
To put you from my mind



***  |  Głos
Alsu
Konto zawieszone

Gatunek:lew Płeć:Samiec Wiek:21 miesięcy Liczba postów:69 Dołączył:Sie 2013

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 80
Zręczność: 60
Spostrzegawczość: 55
Doświadczenie: 3

#73
17-08-2013, 00:45
Prawa autorskie: AlicjaDyllus

Alsu poczuł się trochę pewniej, wciąż miał jednak skulone uszy i wyglądał dość marnie z powodu długiej wędrówki. Był wdzięczny Ines, że nie pytała go o szczegóły. Nie miałby siły wszystkiego jej teraz opowiadać. Przytaknął na jej słowa.
- Od urodzenia. To właśnie przez to jestem teraz tutaj a nie z rodziną.
Na ostatnie słowa zacisnął powieki w geście żalu, lub może nienawiści do swojej przypadłości. Lub do swojej rodziny… W czasie podróży wiele przemyślał. Wzór lwa wyniesiony z domu odbiegał od jego obecnego stanu, a właściwie w takim stanie to już nie jest się lwem. Bo ‘do niczego się nie nadaje’. Słowa ojca dudniły mu w głowie za każdym razem, gdy o tym myślał, tak jak i teraz. Odrzucił jednak zaraz te myśli. Już nie jest w domu. Jest tutaj, gdziekolwiek to było. I gdzieś w głębi niego tliła się jeszcze nadzieja, że tu jest inaczej.
[center] Znowu przyszła do mnie samotność
choć myślałem, że przycichła w niebie
Mówię do niej:
-Co chcesz jeszcze, idiotko?
A ona:
-Kocham ciebie
Inés
Jasnowłosa | Kapłanka
*

Gatunek:Lew Płeć:Samica Wiek:Wiek średni Znamiona:4/4 Tytuł fabularny:Szamanka Liczba postów:1,076 Dołączył:Gru 2012

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 77
Zręczność: 85
Spostrzegawczość: 83
Doświadczenie: 15

#74
17-08-2013, 01:28
Prawa autorskie: CherryColaax (Soma) | OwlyBlue (Ghalib)
Tytuł pozafabularny: Profil roku / Misterium

Milczała przez chwilę, w skupieniu myśląc nad zaistniałą sytuacją. Na jej ziemiach przebywa dwójka obcych jej lwów, z czego jeden wykazuje zadziwiającą dużą ilość niespożytkowanej energii, a drugi jest młody i o niebo mniej pewny siebie. Wypadałoby uzmysłowić im, że taki stan rzeczy w żadnym razie nie jest naturalny dla tych ziem...
Wstała i stanęła w taki sposób, by móc swobodnie zwracać się do obu przybyszów naraz.
- Nieznajomi, jestem zobowiązana do poinformowania was o czymś - zaczęła, odchrząknąwszy cicho. - Ten i okoliczne tereny należą do Stada Srebrnego Księżyca, któremu przewodzę wraz z ciemnogrzywym lwem imieniem Nkiruma. Członkowie stada mogą przebywać tu tyle, na ile tylko mają ochotę, bo to tu jest ich dom. Wy, wy jesteście tu obcy... Niebawem będziecie zmuszeni odejść.
Przerwała swą przemowę tylko po to, by omieść tę dwójkę dość niepokojącym, bacznym spojrzeniem.
- Ale Księżyc nie stroni od przyjmowania nowych osób pod swoje skrzydła. Nie ma dla mnie znaczenia, czy ktoś jest lwem, gepardem czy ptakiem, czy ma grzywę czarną, czy jasną jak śnieg, czy jest głuchy, czy ślepy... Ten, kto chce, by te ziemie stały się jego domem, a Srebrni - nową rodziną, musi udowodnić swoją wartość.
Spuściła wzrok, zmęczona ciągłym utrzymywaniem go na przybyszach. To było... Trudne. Ale wiedziała, że właśnie to powinna teraz uczynić - tak, dokładnie to, co zrobiła. Muszą wiedzieć, z kim mają do czynienia i jakie alternatywy im stawia. Jeśli nie potraktują jej słów poważnie, to przekonają się, jakie wsparcie może uzyskać ta smukła lwica za pomocą jednego tylko ryku.
Think of me, think of me waking
Silent and resigned 



[Obrazek: e61c479cd03d.png] 

Imagine me trying too hard
To put you from my mind



***  |  Głos
Shaka
Konto zawieszone

Gatunek:Lew Płeć:Samiec Wiek:Dorosły Znamiona:4/4 Liczba postów:257 Dołączył:Cze 2013

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 74
Zręczność: 65
Spostrzegawczość: 71
Doświadczenie: 60

#75
17-08-2013, 02:58
Prawa autorskie: ~Ki-Re/~Onalew

Na obcego przeniósł jedynie na chwilę spojrzenie, aby natychmiast powrócić nim do białej. Na postawione przez nią pytanie przybrał poważniejszy wyraz pyska.
- Tak naprawdę, niczego. Dopiero tutaj przybyłem, jak powiedziałem i jedynie tędy przechodziłem. - odpowiedział zgodnie z prawdą, jednak te zdanie wypowiadał ostrożnie, uważając tym razem na każde słowo. Coś mu tu nie pasowało. Czy ona mogłaby być...?
Nie zdążył się nawet nad niczym zastanowić, gdy lwica go opuściła, aby zająć się tym młodzikiem, który właśnie tutaj przyszedł. On został za to na swoim miejscu, bijąc ogonem o ziemię niespokojnie. I zaraz też jego przemyślenia się potwierdziły, a on sam skrzywił się nieco. No tak, wtargnął na jej tereny, nic dziwnego, że zachowywała się, jak się zachowywała. Póki co postanowił nie przeszkadzać tamtym, co jak co, ale był na tyle dobrze wychowany, aby potrafić się zachować przy innych. Nawet te dwa lata samotności nie zatarły tej wiedzy.
Uśmiechnął się lekko do siebie, gdy usłyszał jedną z wypowiedzi samicy. A więc jednak! Czyli dobrze skojarzył. Tylko czemu się przy nim z tym kryła?
Siedział tak dłuższą chwilę, aż w końcu przywódczyni zwróciła się do nich obu. Zbliżył się nieco, nie siadając tym razem, aby się nawzajem nie musieć przekrzykiwać.
- Wybacz mi, nie miałem pojęcia, że te tereny do kogoś należą. Przyjmij moje przeprosiny. - zaczął z wyraźną skruchą w głosie, po czym skłonił się lekko, wyrażając swój szacunek i uniżenie do wyższej w hierarhii lwicy. I rzeczywiście żałował, ale skąd miał wiedzieć?
- Oczywiście niezwłocznie opuszczę te tereny, nie chciałbym się narazić Waszemu stadu. Pozwól mi wcześniej o coś zapytać, pani. Czy w okolicy powstały jeszcze jakieś stada od czasów inwazji hien? I czy może wiesz, czy nie zostali w tej krainie przedstawiciele dawnej Płonącej Ziemi? - zapytał, zupełnie odmiennym tonem, niż na samym początku ich dziwnej znajomości. Wtedy traktował ją jak, no zwyczajną lwicę, równą sobie. Jednak, jako że owa lwica okazała się kimś tak ważnym, traktował ją jak na przywódczynię przystało. Podniósł na nią oczy, w których dało się zauważyć zniecierpliwienie na odpowiedź. W końcu, gdyby się okazało, że jeszcze jacyś zostali, to on niezwłocznie wyruszyłby na ich poszukiwania. Wtedy jego powrót do tej krainy rzeczywiście miałby sens.
Zwróćił z zaciekawieniem uszy w stronę Kapłanki, słysząc jej kolejne słowa.
- Dobrze myślę, że Księżyc ma swoje źródła u Złotej Gwiazdy? I w jaki sposób należy udowodnić swoją... wartość? - zapytał jeszcze, ostatecznie jednak sadowiąc się w miejscu, w którym stał. Jakby nie patrzeć, Płonąca Ziemia już nie istniała. Może czas najwyższy, aby dołączyć do któregoś z teraźniejszych stad? A jeśli ten cały Księżyc był podobny do Złotej Gwiazdy, to właśnie to stado byłoby mu w tej chwili najbliższe.
[Obrazek: shaka_do_av_by_chotara-d8cm72u.png]


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości