♫ Audycja 36 ♫


Wszystkie audycje znajdziecie na audycje.krollew.pl
Tygodniowy bonus
+5 opali


Otrzymuje Warsir!
  • Forum zostało zarchiwizowane i dostępne jest jedynie w wersji do odczytu - poza ShoutBoxem i tematami pozafabularnymi. Dziękujemy za wspólną grę!
  • Oficjalny kanał na discordzie - do kontaktu z graczami.
  • Stale aktywny pozostaje dział z pożegnaniami, gdzie każdy będzie mógł dopisać swoje.
  • NIE zgadzamy się na kopiowanie jakiejkolwiek części tego forum, także po jego zamknięciu.

    ~ Administracja Król Lew PBF (2006-2018)
Generator statystyk
Drzewo genealogiczne
Okres zbioru (1 porcja):
Cis pospolity
Wulkan Burgess Shale, Ognisty Las, Źródło Życia
Pogoda
1-15 września
21 °C
16 °C
16-30 września
23 °C
17 °C
Postać miesiąca:
Sierpień

Naiwny, strachliwy i delikatny. Lwie dziecko zagubione pośród sawanny, odnalazło ciepło rodziny w śnieżnym Cesarstwie choć niedawno spotkał nieświadomie prawdziwego ojca.
Cytat września
Nadesłany przez Vasanti Vei

Stężenie fanatyków księżyca na poziomie zerowym kazało mu się zastanowić, czy przypadkiem nie zabłądził.
Znajdziecie nas na:
Anya
Gość

 
#61
15-10-2012, 19:24

Od momentu, w którym młodzik wszedł do jaskini do chwili, w której samica zdała sobie z tego sprawę minęło ledwie kilka krótkich chwil. Duraia nie zdradził jednak dźwięk. Choć uszy w dalszym ciągu zdawały się czujnie nasłuchiwać, to węch ostrzegł lwicę o czyjejś obecności. Uzdrowicielka momentalnie poderwała się z ziemi ze zduszonym krzykiem, przylegając bokiem do ściany. Przerażony umysł dopiero po chwili zdał sobie sprawę z tego, że ciemny kształt, który się nad nią pochylał był od niej mniejszy. Zauważalnie mniejszy, choć wciąż ciemny, jak noc, w objęcia której ufnie się wtuliła.
Odzyskując trzeźwość myślenia, lwica wyprostowała się, chowając wysunięte pazury.
- To twoja grota? - Lwica, w przeciwieństwie do niego, miała przyjemny dla ucha, miękki głos, choć wyraźnie teraz ociekający zdziwieniem. Była jeszcze młoda, ledwie następowała na próg dorosłości, lecz przewyższała go znacznie wzrostem i rozmiarami. Mimo to, nie przeginała struny: musiała widocznie zająć zamieszkaną już jaskinię, a tego nie chciała robić, nawet na skraju wycieńczenia. Samica przyjrzała mu się uważniej, dochodząc do wniosku, że młodzik był bardzo pewny siebie. A to oznacza, że prawdopodobnie nie był tu sam. Kim on w ogóle był? - Jeżeli tak, przepraszam. Nie jestem stąd - wytłumaczyła, przekrzywiając nieco łeb.
Durai
Konto zawieszone

Płeć:Samiec Wiek:Rok. Zezwolenia:Bastard, pół demon. Liczba postów:47 Dołączył:Wrz 2012

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 44.
Zręczność: 38.
Spostrzegawczość: 38.
Doświadczenie: 10

#62
15-10-2012, 20:55
Prawa autorskie: TC1/Kami.

Dla Duraia pierwotnie nie było różnicy czy ktoś jest starszy czy młodszy. Wszystkich traktował z takim samym dystansem, co było kiepską metodą na zdobywanie przyjaciół. Z pewnością miast przyjaciół zyska sobie wielu wrogów, ale chyba go to nie interesowało. Samiec odznaczał się wyjątkowym upośledzeniem emocjonalnym; nie potrzebował czułości ani okazywania mu wdzięczności. Równie dobrze cała ta szopka mogłaby nie istnieć, byłoby o wiele prościej. Pech jednak chciał, że całe to przedstawienie o miłości i dobroci kwitło w najlepsze, przesłaniając to, co naprawdę jest ważne. Pewnie gdyby był nieco normalniejszy przejąłby się tym, że jest nieco mniejszy od obcej samicy...
Ale nie był. I miał to w dupie.
Potrzepał łbem lekko, pozwalając grzywie opaść na bok, odsłaniając zarazem dwukolorowe tęczówki. Szkarłat jak zwykle emanował chłodem, szmaragd zaś nutą rozbawienia. Jego grota? Wątpliwa sprawa by chłodna, nieco wilgotna dziura w skale była dla pomiotu czymś wygodnym i wyśnionym. Podniósł mordę, by przelecieć ją spojrzeniem.
- Nie. - odparł po dłuższej chwili, z wyjątkowym niechceniem, po czym cofnął się kilka kroków i usiadł. - Znam lepsze miejsca. - dodał nieco głośniej i pewniej, jak gdyby decydując się na coś tak trudnego jak rozmowa. To jest jakiś wyczyn w jego wykonaniu, doceńcie to!
- Nie stąd to skąd...? - Uniósł brew, czyniąc swój kamienny wyraz mordy nieco zaskoczonym. Nieco. I tak wiadomo, że zdziwienie mogłaby wywołać chyba tylko Kami przystępująca do Lwich i rozsiewająca płatki kwiatów pod stopami ichniejszej królowej. Czy tam króla. Cholera wie, co te dziady wyczyniają, Durai stracił rachubę ile razy wpieprzali się nie na swoje. A był wtedy tylko kocięciem.
Wzruszające, kurwa.
I DON'T WANNA BECOME THE FUCKIN' GARBAGE LIKE YOU

[Obrazek: W08jH.png]


Voice.
Anya
Gość

 
#63
15-10-2012, 21:31
Prawa autorskie: TC1/Kami.

Anyę wyraźnie zaintrygowała postawa tego młodzieńca. Zachowywał się, jakby nic sobie nie robił z wszystkich tych rzeczy, które odstraszyłyby chyba wszystkich postawionych na jego miejscu. Przekrzywiła podejrzliwie łeb, przyglądając mu się spod nieco obniżonych brwi. Skoro to nie była jego grota, to po co zawracał sobie głowę przeszkadzaniem jej w odpoczynku? Do tego sam jeden? Ciekawość zepchnęła jednak irytację w cień, co wcześniej miał być dla niej domem. Pomimo wszystko, jej głos pozostał spokojny, przyjemny dla nawet najczarniejszego ucha.
- Porę deszczową i porę suchą drogi stąd - odpowiedziała - może nawet trochę więcej.
Kiedy udało się jej odepchnąć i podejrzliwość, zauważyła, że spojrzenie, które na niej ciążyło, było najbardziej niezwykłym, jakie miała dane do tej pory zobaczyć. Jeszcze nigdy wcześniej nie widziała jakiegokolwiek kota - ba, jakiejkolwiek istoty - która błyskałaby ślepiami o różnych kolorach. W porę ugryzła się jednak w język, choć widok zaciekawił ją na tyle, że miała ochotę zapytać, czy wszystkie lwy tutaj wyglądają tak, jak on.
O ile ten młodzik w ogóle był lwem.
Durai
Konto zawieszone

Płeć:Samiec Wiek:Rok. Zezwolenia:Bastard, pół demon. Liczba postów:47 Dołączył:Wrz 2012

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 44.
Zręczność: 38.
Spostrzegawczość: 38.
Doświadczenie: 10

#64
15-10-2012, 23:38
Prawa autorskie: TC1/Kami.

Bo nie miał przyjaciół, nie miał kto za nim leźć. Nie reagował na nędzne próby nastraszenia, bo były tyle warte, co zeszłoroczny śnieg. A przylazł tu, bo mu się nudziło i wybitnie miał ochotę kogoś podręczyć. Ten typ tak ma; skoro spędził w czeluściach piekieł tyle zasranych dni to teraz nieco mu się motało. Samica mogła nawet odtańczyć deszczowe pogo, pewnie by go to nie ruszyło.
Tuż przed moimi oczami świat, który upada. Tuż przed moimi oczami zabiłeś kogoś. Pierdolony złamasie, myślisz, ze jesteś lepszy od bękarta cienia? Wrodzonej akatalepsji i mechanizmu wyparcia? Nie wnosisz nic, jesteś niczym nic nie warty śmieć na przeciw mnie. Weź swoje głupie życzenie - ja wezmę wygraną.
- Po co tyle przeszłaś? Jest tyle krain w koło, gdzie można zagrzać nie tylko zad. - Gardłowe brzmienie wydarło się z pyska Duraia, sprawiając wrażenie, że w rzeczywistości był o wiele starszy. Mylne. Miał ile miał i nie wstydził się tego. Trucizna to trucizna. Dojrzewa z czasem.
I DON'T WANNA BECOME THE FUCKIN' GARBAGE LIKE YOU

[Obrazek: W08jH.png]


Voice.
Anya
Gość

 
#65
16-10-2012, 00:05
Prawa autorskie: TC1/Kami.

Anya odwróciła na moment spojrzenie, choć czuła się tak, jakby nie robiła tego z własnej woli.
- Nie miałam wyboru. - Durai był pierwszym lwem od miesięcy, z którym miała okazję porozmawiać. Głos, choć miły, odzwyczajony był od gadania, a podróżując samotnie była wręcz skazana na ciszę. Ciszę, którą zaburzył właśnie Durai. - Moje stado przestało istnieć. Jestem sama i nie mogę być zbyt długo na terytorium innych lwów. Dlatego idę. Anya powiedziałaby coś więcej, gdyby pamiętała, jak to się robi. Po tym wszystkim, co wydarzyło się miesiące temu, niewiele było rzeczy, które mogłyby ją zdziwić. Durai nie musiał się jednak specjalnie wysilać, żeby ją zaskoczyć. Sam wygląd młodzika i jego zachowanie były dla lwicy zagadką, z którą na razie nie miała siły się mierzyć. Zdradziło ją ziewnięcie.
Była tak zmęczona, że nie miała siły nawet zacząć się dziwić samej sobie, że gada z nieznajomą sobie istotą, która wyglądała i zachowywała się jak postać z dziwnego snu. Zaraz obok lwic tańczących deszczowe pogo.
Durai
Konto zawieszone

Płeć:Samiec Wiek:Rok. Zezwolenia:Bastard, pół demon. Liczba postów:47 Dołączył:Wrz 2012

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 44.
Zręczność: 38.
Spostrzegawczość: 38.
Doświadczenie: 10

#66
16-10-2012, 11:40
Prawa autorskie: TC1/Kami.

Cisza była jednym z uwielbianych czynników przez samca. Z całą pewnością potrafił z okrucieństwem zabić rozmowę, by tylko posłuchać dzwoniącej, śmiertelnej ciszy Dumy. Teraz jednak musiał złamać swoje przyzwyczajenia bo czekała go walka z czymś, czego nie rozumiał - pseudo znajomość. Pysk odwrócił się w stronę wyjścia, ignorując postać samicy.
- Jesteś samicą. Każde stado w końcu by Cie przyjęło, jako zasilenie szeregów. - Każdy durny to wiedział, chociaż Durai miał nieco inne spojrzenie na cała tą sprawę. Stada tworzono po to, by stać się silniejszym. Każda samica to dodatkowa maszyna do polowań i wychowywania młodych. Na samą tą myśl... samiec się skrzywił. Żałosne.
- Czyli wygląda na to, że nie lubisz być pod czyjąś batutą. - dodał, wreszcie powracając do jej mordki i racząc ją beznamiętnym wejrzeniem. Kurna, ależ on był upośledzony, aż żal patrzeć.
Gdy ujrzał ziewnięcie, uniósł brew. No i proszę. Mała biała się zmęczyła? Wąsy nieco drgnęły, po czym szary westchnął:
- To średnie miejsce do odpoczywania.
I DON'T WANNA BECOME THE FUCKIN' GARBAGE LIKE YOU

[Obrazek: W08jH.png]


Voice.
Anya
Gość

 
#67
16-10-2012, 12:56
Prawa autorskie: TC1/Kami.

- Wątpię. - Nie wyglądała na szczególnie przekonaną jego słowami. Wędrowała przez prawie pół roku i żadne stado, na które natknęła się podczas podróży nie okazało jej chęci, o których wspomniał Durai. Dla nich była szkodnikiem, który podbierał pożywienie ich młodym. To właśnie dlatego podróżowała w dzień: żeby uniknąć lwów, które najbardziej aktywne są nocami.
Pomimo swojego doświadczenia, zyskanego sporym trudem i własną krwią, marzyła o bezpieczeństwie, nieważne, czy pochodziło ze stada, czy nie. To był luksus, za który nie była gotowa płacić ceny. Można więc powiedzieć, że Durai w swojej ocenie samicy się nie pomylił, o czym poinformowała go zdecydowanym machnięciem ogona. Była samotniczką i pomimo wszystko, odpowiadało jej takie życie. Każdy dzień zaskakiwał ją czymś nowym, pięknym, nieuchwytnym. Choć marzenia trzymały się jej mocno, była szczęśliwa. Samym życiem: czymś, co miała stracić.
Ale czy lubiła być pod czyjąś batutą? Ciężko powiedzieć. Khali była cudowną przywódczynią, dopóki zaraza i pazury nie ukróciły życia stada.
- Nie znam lepszego. Co to za miejsce?
Durai
Konto zawieszone

Płeć:Samiec Wiek:Rok. Zezwolenia:Bastard, pół demon. Liczba postów:47 Dołączył:Wrz 2012

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 44.
Zręczność: 38.
Spostrzegawczość: 38.
Doświadczenie: 10

#68
25-10-2012, 23:44
Prawa autorskie: TC1/Kami.

Stada okazywały się równie tępe jak same jednostki. Pewnie samca by to nie zdziwiło; od dzieciństwa zauważał, jak beznadziejny staje się świat, gdzie każde pragnienie jest jak rozprysk łzy. Jest i nie ma. Zero słowności. Zero jakiejkolwiek obietnicy, której można by uwierzyć. Młodzieniec potrząsnął łbem, gdy tylko Anya skończyła ostatnie słowo.
- To groty na wolnych terenach. Każdy może tu wejść. - Zagadka rozwiązana, jakim sposobem i czemu Durai się tu znalazł. Ot, tak sobie wymyślił. Powód dobry jak każdy inny. Usadowił się wygodniej, patrząc na śnieżną, po czym ukrył tęczówki pod powiekami.
- Mogę Cię zaprowadzić gdzie indziej, ale tam musisz byc obok mnie.
I DON'T WANNA BECOME THE FUCKIN' GARBAGE LIKE YOU

[Obrazek: W08jH.png]


Voice.
Anya
Gość

 
#69
26-10-2012, 01:28
Prawa autorskie: TC1/Kami.

Anya odpowiedziała na jego słowa przekrzywiając łeb. Poczuła się tak, jakby nagle Durai zaczął posługiwać się mową, której nie słyszała nigdy wcześniej. W szczególności biała samica nie była w stanie zrozumieć, co młodzik miał na myśli, mówiąc "wolne tereny". Uzdrowicielka, choć była niegdyś dla stada zniewolonym skarbem, nie rozumiała, że kilka lwich stad mogło funkcjonować na tak niewielkiej powierzchni. To, co Durai określał mianem "wolnych terenów" Anya pojmowała węchem i wzrokiem - nic więc dziwnego, że zmysły tym razem zawodziły.
Dźwignęła się z ziemi, by wyminąć Duraia i stanąć u progu jaskini, jakby nie zwracając uwagi na młodzika. Przynajmniej tak to wyglądało. Nieskazitelnie biała, niewinna lwica u drzwi ciemności.
- Każdy może tu wejść - powtórzyła po nim cicho, wciąż analizując jego słowa. Wyglądała, jak nimfa, na progu swojego domu. Podobało się jej tutaj, chociaż słowa młodzika nie napawały optymizmem. Ona chciała tylko odpocząć, a potem iść dalej. Bez powodu, bez przyczyny, bez myśli. Po prostu iść. A on chciał, by zatrzymała się. Odwróciła się, gdy los o to prosił. Ale zbyt wiele zostawiła za sobą, by teraz zawracać. I jakie miał interes w zajmowaniu się samotną lwicą? Poza tym, że pewnie chciał zaprowadzić ją jako łup do swojego stada? Nie, raczej nie. Wyczułaby to w jego zapachu, jednak nie była w stanie w nim wyczuć ani ekscytacji, ani wrogości: nic intensywnego. Raczej zagadkę, którą bała się rozwikłać. Uśmiechnęła się jednak na jego słowa. Ale nigdzie nie była w stanie pójść. Nie w nocy. Nigdy w nocy.
- Dlaczego miałabym z tobą iść? I gdzie chciałbyś mnie zaprowadzić? - Zapytała, raczej z ciekawości, niż ze zdecydowaniem. Dlaczego niby miałaby ufać przypadkowo spotkanemu kotu, który proponował jej jakiś nocleg? A jeśli to była pułapka? Dla niej świeciło tylko słońce: ono zabijało długie, mokre, lepkie cienie. Nie było oczu, które przyglądałyby się, kiedy śpi. Tylko księżyc i gwiazdy, ale one i tak co noc spadają z nieba. Poza tym... była sama. Sama jedna. I bała się. Na pewno to czuł. Bała się tego, co było w ciemności, chociaż natura dała jej oczy, które przebijały ją wzrokiem z łatwością.
Teraz jednak te niebieskie ślepia przypatrywały się Duraiowi. Kim on w zasadzie był? I czego on w ogóle od niej chce? Dlaczego nie pozwala jej tak po prostu odpocząć? A co, jeśli zna te tereny lepiej od niej i wie, że tutaj czai się na nią niebezpieczeństwo?
Tempo, w którym wzrastała liczba pytań przeraziło ją. Nie wiedziała, co zrobić. Przeniosła spojrzenie na ścianę, by zaraz spuścić łeb.
Nie o takim świecie marzyła, gdy przemierzała płonącą w słońcu sawannę.
Durai
Konto zawieszone

Płeć:Samiec Wiek:Rok. Zezwolenia:Bastard, pół demon. Liczba postów:47 Dołączył:Wrz 2012

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 44.
Zręczność: 38.
Spostrzegawczość: 38.
Doświadczenie: 10

#70
26-10-2012, 13:43
Prawa autorskie: TC1/Kami.

Bajka zazwyczaj miała pozytywne zakończenie, tam, gdzie książę i księżniczka byli razem, cieszyli się z tego, co uzyskali wspólnymi siłami, po czym uwalniali królestwo z łap tyrana, mordującego dzieci pod kołami wozów. Tutaj jednak dyktatorem był nie nikt inny jak sam... książę. Durai był przypisany do domniemanego tronu, chociaż zupełnie odwrotnie się zachowywał; owe 'krzesło' w ogóle go nie interesowało. Bękart doskonale zdawał sobie sprawę, że jeśli tylko dobrze poprowadzi sprawę, uzyska coś więcej niż pseudo wartościowy kęs władzy na tych ziemiach. Z łatwością oddałby to, samemu znikając w nieprzeniknionej ciemności, gdzie seks i śmierć wiodły prym, który nieco bawił młodzieńca. Pomimo krótkiego żywota, jego dusza rozpadła się na tysiące zwierciadlanych kawałków, a wspomnienia wymieszały się, poznikały, przekłamały... Miał strażników swoich myśli, a sam przechadzał się na granicy jaźni i rzeczywistości.
Barwne oczy samca nie podążały za samicą. Wpatrywały się w punkt na mchu, gdzie niegdyś leżała. Siedząc, nie mógł ujrzeć jej śnieżnej postury, acz doskonale wyczuwał ją i słyszał jej oddech. Nie patrz. Nie musisz.
- Nigdzie iść nie musisz. - urwał wszelkie domniemania o tym, jakoby miał ją zjeść, gdyby tylko nie chciał się ruszyć tak, jak on chciał. Mogła równie dobrze teraz wyjść; Durai zignorowałby jej nieobecność i samemu rozpłynąłby się w mroku nocy. - To propozycja. Zwykła propozycja.
Zwykła w swej niezwykłości. Szary lew nie miał w zwyczaju zapraszać innych na przechadzkę. Anyę traktował nieco jak doświadczalnego wilkora z północy. Delikatnie, acz tylko raz. Poza tym - za wiele naoglądał się pośród swych by nie próbować odnaleźć ziarna.
- Na ziemie... stadne. Ziemie mojej rodzicielki. Nie ma tam za wiele do oglądania ale odpoczniesz. O ile zostaniesz obok mnie. - dodał, nieco ostrzegawczo. Znając szczęście, gdyby tylko chciała się odsunąć, miałaby problem w rodzaju strażników na karku, którzy z pewnością wyjedliby wszystkie jej wnętrzności. Zwrócił wreszcie na nią dwubarwne spojrzenie, uważnie taksując jej mordkę. Północna piękność, hm? Krystalicznie czysta dusza... W głębi ducha uśmiechnął się na tą myśl. Ty, zbrukany krwią wołasz o piękno i niewinność? Ty, w którego żyłach płynie krew gwałtu.
Ależ się kurwa urządził.
I DON'T WANNA BECOME THE FUCKIN' GARBAGE LIKE YOU

[Obrazek: W08jH.png]


Voice.
Anya
Gość

 
#71
26-10-2012, 14:06
Prawa autorskie: TC1/Kami.

Chociaż niejeden uznałby ją za szaloną, Anya zaczęła całkiem poważnie zastanawiać się nad propozycją młodzika. Nie cieszyła ją ani trochę wizja nawiedzania ziem należących do jakiegokolwiek stada, jednakże przeczuwała, że gdyby została tutaj, groziłoby jej niebezpieczeństwo. W końcu każdy mógł tutaj wejść, co już udowodnił jej Durai. O ileż łatwiej byłoby jej po prostu znaleźć sobie jakieś drzewo i tam odpocząć - ale teraz nie było już odwrotu.
Mógł zobaczyć te wątpliwości za tarczą niebieskich oczu. Czystych, nieskażonych - dla niejednego nawet pięknych. Widać było również skrywający się w głębi duszy strach. Nieustanny, wiecznie przez nią odczuwany lęk przed tym, co groziło jej, jeśli popełni błąd. Była sama, sama jedna. Nie było na tym świecie już nikogo, kto mógłby chociaż nazwać ją po imieniu. Uspokoić, choćby miała to być ułuda. Miała tylko siebie, swoje kły, pazury i przebiegłość, która utrzymała ją przy życiu przez blisko pół roku.
- Dlaczego mi to proponujesz? - głupie pytanie, jednakże i takie pytania trzeba czasem zadać. Anya była teraz ubrana w wątpliwości, a nagość strachu, który się pod nimi krył, dla niejednego byłaby ucztą nie tylko dla kłów. Była zmęczona, robiła się nawet bierna. Coś w jej duszy chciało się poddać, ale wiedziała, że nie może tego zrobić. Sama jedna. - To duże stado? - Zapytała samica, wyraźnie mięknąc. Trzeba by było być ślepym, żeby nie zauważyć, jak wielkie wątpliwości rozrywały ją teraz od środka.
Jej białe futro było nieskalane, choć zarówno ciało, jak i dusza nosiły blizny i łzy, nie zawsze widoczne dla oczu, nawet tak przenikliwych, jak ślepia Duraia.
Durai
Konto zawieszone

Płeć:Samiec Wiek:Rok. Zezwolenia:Bastard, pół demon. Liczba postów:47 Dołączył:Wrz 2012

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 44.
Zręczność: 38.
Spostrzegawczość: 38.
Doświadczenie: 10

#72
27-10-2012, 03:32
Prawa autorskie: TC1/Kami.

Samiec dostrzegał nie tylko strach ale i niechęć do jakiegokolwiek podejmowania wyboru. I tu i tu była w niebezpieczeństwie; na ziemiach jego stada byłaby jednak bezpieczniejsza, o ile trzymałaby się zasad. Ten świat krył w sobie więcej niż mogła sobie wyobrażać; od demonów po anioły. Mogła trafić na lwioziemca, a mogła też trafić w łapska Shetani, która potrafiła poważnie namieszać w życiu innych. Pytanie tylko - czy Anya była tego świadoma? Durai w to wątpił... A póki co przekonał się, że mało jest tych, którzy potrafiliby go zaskoczyć.
Podniósł się wreszcie, zbliżając do samicy. Pomimo różnicy wieku i jeszcze niewielkiej wzrostu, Durai wyglądał starzej niźli biała. Miarowym krokiem przebył całą odległość, zatrzymując się u wyjścia:
- Nie wiem. - odparł jak najbardziej szczerze. Skąd miał to wiedzieć? To nie było proste pytanie, a takich samiec zwykle nie lubił. Za dużo czasu zajmowały odpowiedzi. - Uznaj to za... zrządzenie losu.
Noc była piękna. Kochał noc. Odkrywała to, co ukryte za dnia. Wszelkie lęki, strach, koszmary. Odkrywanie czyiś słabości było jego priorytetem... Tak ukazywał fałsz i zakłamanie, dzięki czemu potrafił z łatwością manipulować zabawkami, których miał od groma.
- Było spore. Teraz? Myślę, że podobnie. - Jego matka nie pozwoliłaby, by ktokolwiek zagroził jej podwładnym. Zbyt wielbiła władzę i rodzinę by ot tak, odrzucić to wszystko w mgnieniu oka.
I DON'T WANNA BECOME THE FUCKIN' GARBAGE LIKE YOU

[Obrazek: W08jH.png]


Voice.
Anya
Gość

 
#73
27-10-2012, 12:22
Prawa autorskie: TC1/Kami.

W odniesieniu do sytuacji, w której znalazła się biała lwica, określenie "być w rozterce" nawet w marnej ćwierci nie oddawało tego, co działo się w jej głowie. Anya doskonale zdawała sobie sprawę z tego, że od tej decyzji mogło zależeć życie, lub śmierć. Nie znała tych terenów, tak samo, jak nie znała okolicznych stad - a Durai wydawał się wiedzieć na ten temat o wiele więcej od niej. Nie wyczuwała w jego zapachu niczego, co budziło jej podejrzenia, jednak łańcuch niewiedzy bez litości przybijał ją do ziemi. Samica nie wiedziała, co robić - rozsądek nakazywał opuszczenie jaskini i szukanie sobie innej kryjówki, ale z drugiej strony natychmiast nadchodziła odpowiedź: była noc. Pora, kiedy głodne lwy wychodzą na polowanie, a powietrze drży od ich ryków i pomruków. Już teraz była w stanie usłyszeć pierwsze z nich.
To była najcięższa decyzja, jaką podjęła od momentu opuszczenia swojego stada w poszukiwaniu ziół. Tam jej życie bądź śmierć zależało od tego, czy uda jej się znaleźć to, czego poszukiwała: teraz wszystko zależało od decyzji, którą musiała podjąć.
Kluczem do niej był zapach Duraia. Spokojny, pozbawiony ekscytacji, żądzy, niecierpliwości. Postanowiła mu zaufać. Chwiejnie, bo chwiejnie, ale zaufała mu. Nie miała wyboru. W razie czego ucieknie. A przynajmniej spróbuje.
- Prowadź - mruknęła cicho, zwieszając łeb.
Czy ona będzie dla Ciebie zabawką, Durai? Co zrobisz z tą białą, nieskazitelną laleczką skazaną na samotność? Co zrobisz, kiedy mrok wyciągnie po nią swoje łapy? Noc w istocie wydzierała na sam wierzch wszystko, co czaiło się w głębi duszy - jednak u Anyi to wyglądało nieco inaczej. Nie było w niej kłamstwa. Jedynie strach przed innymi lwami, a obok niego jej własne marzenia i koszmary. Czy to czujesz, samcze, kiedy Anya patrzy ci w oczy?
Durai
Konto zawieszone

Płeć:Samiec Wiek:Rok. Zezwolenia:Bastard, pół demon. Liczba postów:47 Dołączył:Wrz 2012

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 44.
Zręczność: 38.
Spostrzegawczość: 38.
Doświadczenie: 10

#74
02-11-2012, 16:45
Prawa autorskie: TC1/Kami.

Zabawki szybko się psuły i Durai doskonale wiedział o tym fakcie. Nie zamierzał jednak psuć tak szybko swej przytulanki. Anya trafiła, można powiedzieć, szczęśliwie. Samiec nie zamierzał jej zamordować w ciemnym kącie. Nie był tego typem postacią: pustą, bezbarwną i wyjątkowo płytką. Odznaczał się innymi cechami, niźli większość Świtezian. Miał inne priorytety; gwałty i posoka lejąca się strumieniami były tylko kiepskimi zamiennikami tego, co ważne. Szlach by to, demon się znalazł...
Skinął łbem, nakazując jej iść obok. Noc to okrutna kochanka. Czasami aż za okrutna...
I DON'T WANNA BECOME THE FUCKIN' GARBAGE LIKE YOU

[Obrazek: W08jH.png]


Voice.
Anya
Gość

 
#75
02-11-2012, 16:51
Prawa autorskie: TC1/Kami.

Anya, nie zastanawiając się już długo, poszła za nim prosto w objęcia nocy. Z każdym krokiem jednak zaczynała żałować swojej decyzji coraz bardziej, chociaż przeczuwała, że lepiej, żeby nie było już odwrotu.

[zt]


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości