♫ Audycja 36 ♫


Wszystkie audycje znajdziecie na audycje.krollew.pl
Tygodniowy bonus
+5 opali


Otrzymuje Warsir!
  • Forum zostało zarchiwizowane i dostępne jest jedynie w wersji do odczytu - poza ShoutBoxem i tematami pozafabularnymi. Dziękujemy za wspólną grę!
  • Oficjalny kanał na discordzie - do kontaktu z graczami.
  • Stale aktywny pozostaje dział z pożegnaniami, gdzie każdy będzie mógł dopisać swoje.
  • NIE zgadzamy się na kopiowanie jakiejkolwiek części tego forum, także po jego zamknięciu.

    ~ Administracja Król Lew PBF (2006-2018)
Generator statystyk
Drzewo genealogiczne
Okres zbioru (1 porcja):
Cis pospolity
Wulkan Burgess Shale, Ognisty Las, Źródło Życia
Pogoda
1-15 września
21 °C
16 °C
16-30 września
23 °C
17 °C
Postać miesiąca:
Sierpień

Naiwny, strachliwy i delikatny. Lwie dziecko zagubione pośród sawanny, odnalazło ciepło rodziny w śnieżnym Cesarstwie choć niedawno spotkał nieświadomie prawdziwego ojca.
Cytat września
Nadesłany przez Vasanti Vei

Stężenie fanatyków księżyca na poziomie zerowym kazało mu się zastanowić, czy przypadkiem nie zabłądził.
Znajdziecie nas na:
Kamyk
Konto zawieszone

Płeć:Samiec Liczba postów:51 Dołączył:Lip 2014

STATYSTYKI Życie: 0
Siła:
Zręczność:
Spostrzegawczość:
Doświadczenie: 5

10-04-2016, 18:31

Kiedy tylko rozległ się głos, Kamyk od razu poderwał łeb. Nie od razu dotarło do niego, z której strony nadszedł niespodziewany dźwięk - kiedy jednak zobaczył za sobą wielkiego, czarnego upiora, jego ślepia otworzyły się szerzej w szoku. Pokrwawiony samiec szybko zasłonił sobą znacznie mniejszą Vantre.
Świat chwiał mu się w oczach, a on sam walczył ze wszystkich sił o to, by utrzymać się w pionie. Nie, napięte mięśnie nie miały przestraszyć większego od niego lwa. Miały utrzymać hienę na czterech łapach, teraz, gdy potrzebował tego najbardziej.
Musiał obronić Vantre. On nie mógł do niej się nawet zbliżyć. Nie pozwoli mu na to, żeby zrobił jej krzywdę.
- Lew..? Lwica..? - Szczeknął Kamyk, agresywnie, lecz jakby pytająco zarazem. - Co... duży kot czarny chce tu?!
Ghalib trafnie rozpoznał, że nie pochodził stąd. Hieny pręgowane były rzadkością w tych stronach - a już zwłaszcza tak ogromne, jak Kamyk. Jak na hienę, był wręcz monstrualnych rozmiarów, nawet, jeśli w obliczu takiego lwa jak Ghalib wypadał raczej blado. Niestety, nie zadziałało to w drugą stronę - ze względu na brak grzywy jako takiej, Kamyk miał problem z rozpoznaniem w Ghalibie lwa. Samce miały grzywy, samice - nie. On był jakby pomiędzy. A widział też przecież jakby białe lwy, które były lwami, tylko, że miały białe futro. Ale takiego czegoś to jeszcze nie widział.
- Duży kot czarny czym jest? - Dorzucił Kamyk. To on tu zadawał pytania. Nie pozwoli mu skrzywdzić Vantre!
Vantre
Konto zawieszone

Gatunek:hiena brunatna Płeć:Samiec Wiek:1,5 Liczba postów:62 Dołączył:Lip 2014

STATYSTYKI Życie: 0
Siła: 40
Zręczność: 60
Spostrzegawczość: 60
Doświadczenie: 10

11-04-2016, 00:10
Prawa autorskie: moje

Już miała uśmiechnąć się, pokrzepiona słowami kompana, gdy wtem do ich towarzystwa dołączył ktoś jeszcze. Vantre obnażyła kły, gdy tylko jej spojrzenie omiotło sylwetkę lwa. Zmrużyła ślepia, lepiej przyglądając się niecodziennemu osobnikowi.
-Powiedział jeden z nich!-prychnęła oburzona, wydymając policzki. Pojawienie się kota akurat w tej chwili było jak dolanie oliwy do ognia, buchającego w piersi młodej hieny. Wreszcie ktoś, na kim mogła skupić swój gniew.
-Właśnie! Czego tu ty wypłoszu!-warknęła, machając ogonem z przejęciem.
-Lepiej nas nie wkurzaj, bo dostaniesz w to kudłate dupsko!-zagroziła, powarkując przez zaciśnięte szczęki.
[Obrazek: vanti_by_ragous-d7sgkgl.png]  


GŁOS
Ghalib
Zmora | Płomień
*

Gatunek:lew tsavo Płeć:Samiec Wiek:Wiek średni Tytuł fabularny:Wędrowiec Liczba postów:906 Dołączył:Kwi 2015

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 90
Zręczność: 81
Spostrzegawczość: 66
Doświadczenie: 26

11-04-2016, 00:47
Prawa autorskie: moje~
Tytuł pozafabularny: Artysta roku

Gdy oskarżający ton padł z pyska brunatnej hieny samiec obejrzał się za siebie a potem na prawo i lewo. Usiadł sobie potem wygodnie na trawie, jakby zupełnie nic nie robiąc sobie z furii kipiącej z mniejszej hieny. Przyjrzał im się dokładnie. Ta zakrwawiona, pręgowana hiena wyglądała na totalnego przygłupa, druga ogarniała nieco więcej o czym świadczyła zdolność do sklecania zdań.
- Z naszej trójki jestem najmniej kudłaty - powiedział znudzonym tonem podnosząc jedną łapę i pocierając pazury o kosmatą pierś.
Obdarzył pełnym wyrozumiałości spojrzeniem Kamyka, który najwyraźniej nie radził sobie z zaistniałą sytuacją. Ghalib nawet mu tak głęboko, wewnętrznie współczuł.
- Duży kot czarny to tsavo - powiedział mu beznamiętnie. - Słyszałeś o tsavo, bystrzacho?
Zapewne nie wiedział. Nie wyglądał na takiego.
Bez żadnego przejęcia przyjmował wszystko to co się działo wokół niego. Był nawet ciekaw reakcji hien na jego pojawienie się i w zasadzie spodziewał się takiej nerwowości z ich strony. Podniósł się i podszedł bliżej tych ssaków przekręcając lekko oczyma.
- Zawsze żeś taka wygadana?
|MUZYKA| | PIOSENKA | |CAŁE CIAŁO| |GŁOS| |KSZTAŁT DEMONA|
[Obrazek: zalubinypasek_by_owlyblue-dbkpf1p.png]
Nigdy nie chciałem żyć jak wy
Jak wyjeżdżałem wyły psy
Dusze oddałem za sławę i pieniądze blichtr
No blichtr 





Kamyk
Konto zawieszone

Płeć:Samiec Liczba postów:51 Dołączył:Lip 2014

STATYSTYKI Życie: 0
Siła:
Zręczność:
Spostrzegawczość:
Doświadczenie: 5

11-04-2016, 11:10

Ciężko było się pomylić co do Kamyka. Tak, bez wątpienia miał on spore problemy z komunikowaniem się z innymi, a wątły wachlarz słów bynajmniej tego nie ułatwiał. Gesty i mowę ciała rozumiał jednak nie gorzej od swych braci - i kiedy lew zbliżył się do nich, Kamyk wyszedł mu naprzeciw, błyskając groźnie oczyma.
- Duży kot czarny zatrzyma się. Duży kot czarny bliżej nie podchodzi! - Warknął ostrzegawczo Kamyk.
Może i gadanie lepiej było zostawić Vantre, jednakże samiec nie miał zamiaru pozostawać biernym na oznaki lekceważenia ze strony tego całego tsavo, czymkolwiek by to nie było. Dla niego była to lwica, której wyrosło trochę za dużo futra. Jednocześnie tsavo brzmiało bardzo obco, jakby to było coś innego... Kamyk zdecydowanie nie wiedział, z czym ma do czynienia. Wiedział tylko, że bardzo denerwował Vantre, a przez to Kamyk musiał mieć na niego oko.
Dopiero po chwili dotarło do niego jednak, że to całe tsavo mówiło prawdę. Tak jakby było faktycznie mniej kudłate, trochę... ale co z tego?
Vantre
Konto zawieszone

Gatunek:hiena brunatna Płeć:Samiec Wiek:1,5 Liczba postów:62 Dołączył:Lip 2014

STATYSTYKI Życie: 0
Siła: 40
Zręczność: 60
Spostrzegawczość: 60
Doświadczenie: 10

15-04-2016, 00:07
Prawa autorskie: moje

-Że co?-jej pysk wykrzywił się, przybierając jeszcze wścieklejszy wyraz niż dotychczas-Oh, zamknij się!-wypluła z pogardą. Nie lubiła takich mądrali. Pojawia się znikąd i błyska intelektem. Pokręciła łbem, wciąż chodząc niespokojnie w kółko.
Gdy lew nazwał się tsavo, poczuła się na tyle zaintrygowana, że aż przystanęła. Nie odezwała się jednak, a ślepia jedynie zmrużyły się nieufnie, wyczuwając w tym jakiś podstęp. Dla niej Ghalib był lwem z wyjątkowo skąpą grzywą i żadne tam pokrętne nazwy tego zmienią. Wolała uwierzyć własnym oczom, nawet jeśli często widziały świat nie takim, jaki rzeczywiście jest.
-A ty zawsze wtykasz swoje najmniej kudłatą dupę w nie swoje sprawy? Już sobie sparzyłeś ten wścibski nosek więc daj już se spokój, wypłoszu. -syknęła zajadle, gdy serce mocniej zabiło w jej piersi. Opuściła łeb, stając pewniej na łapach.
[Obrazek: vanti_by_ragous-d7sgkgl.png]  


GŁOS
Ghalib
Zmora | Płomień
*

Gatunek:lew tsavo Płeć:Samiec Wiek:Wiek średni Tytuł fabularny:Wędrowiec Liczba postów:906 Dołączył:Kwi 2015

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 90
Zręczność: 81
Spostrzegawczość: 66
Doświadczenie: 26

16-04-2016, 17:56
Prawa autorskie: moje~
Tytuł pozafabularny: Artysta roku

Prychnął jakby lekko rozbawiony, w ogóle nie biorąc całej tej sytuacji na serio. Na pysku samca zakwitł pobłażliwy uśmieszek.
- Niech ci będzie, duży kot czarny stoi w miejscu - i to mówiąc rzeczywiście zatrzymał się.
Cała jego postawa nie wskazywała raczej na wrogość. Mimo iż wyglądał jak upiór to samą mową ciała zdradzał raczej luzacką postawę, kompletnie nie zwiastującą potyczki z jego strony. Rozluźnione mięśnie, swobodny wyraz lwiej twarzy.
Wydawał się być nawet nie wzruszony potokiem siarczystych słów padających z pyska brązowej hieny. W pewnym momencie po prostu podrzucił w jej stronę złapanego wcześniej przez siebie zająca, żeby załapała go i w ten sposób na chwilę chociaż się zatkała. Może i intencja obrażenia go spływała po nim jak po kaczce, ale nadmierna gadatliwość mogła być po prostu irytująca.
- Gdybym był dla was wrogiem juź bym was atakował, nie uważacie? Zresztą wydaje mi się, że coś nas łączy - dodał uważnie obserwując reakcję hien. Doskonale wiedział na co te zwierzęta stać więc nie był na tyle głupi by inicjować pojedynek.
- Nie wszystkie koty są takie złe jak się wam wydaje. Darzę taką samą nienawiścią te wielkie kudłate lwy jak wy - oznajmił. - I może mógłbym wam tymczasowo pomóc.
|MUZYKA| | PIOSENKA | |CAŁE CIAŁO| |GŁOS| |KSZTAŁT DEMONA|
[Obrazek: zalubinypasek_by_owlyblue-dbkpf1p.png]
Nigdy nie chciałem żyć jak wy
Jak wyjeżdżałem wyły psy
Dusze oddałem za sławę i pieniądze blichtr
No blichtr 





Kamyk
Konto zawieszone

Płeć:Samiec Liczba postów:51 Dołączył:Lip 2014

STATYSTYKI Życie: 0
Siła:
Zręczność:
Spostrzegawczość:
Doświadczenie: 5

23-04-2016, 12:09

Kamyk pozostawał zaś jakby wyłączony z wymiany uprzejmości między Vantre, a Ghalibem. Chronił tylko własnym cielskiem młodszą przyjaciółkę, nie chcąc pozwolić dziwnemu czarnemu kotu się do niej nawet zbliżyć. Ghalib zatrzymał się jednak posłusznie, zaś jego rozluźnioną postawę Kamyk zignorował - bliskość wroga oznaczała bliskość wroga, nieważne, czy stał pewnie na czterech, czy podskakiwał na jednej łapie.
Zdziwił się natomiast w chwili, w której czarny kot rzucił pod nogi Vantre zająca. Kamyk zmrużył nieufnie ślepia, zupełnie mimowolnie oblizując pysk.
Nie wszystkie koty są złe. Tak, już to gdzieś słyszał - pośród dziwnych, białych lwic i maluteńkich cętkowanych miniaturek. Ciężej mu było jednak zrozumieć coś innego, dlatego odezwał się po chwili:
- Duży kot czarny dlaczego chce pomóc hienom? - Zapytał podejrzliwie. - Kamyk głupi, a Kamyk wie, że to nie działa tak.
Vantre
Konto zawieszone

Gatunek:hiena brunatna Płeć:Samiec Wiek:1,5 Liczba postów:62 Dołączył:Lip 2014

STATYSTYKI Życie: 0
Siła: 40
Zręczność: 60
Spostrzegawczość: 60
Doświadczenie: 10

24-04-2016, 21:22
Prawa autorskie: moje

Na nieszczęście Ghaliba, Kamyk już zadbał o to, by jego przyjaciółka nie chodziła wygłodniała, toteż nie rzuciła się na zająca tak, jak oczekiwał tego samiec. Co prawda miał jej uwagę-trudno powiedzieć czy przez swoje dziwne zachowanie, czy wątpliwą uprzejmość.Uniosła jedną brew w kpiarskim grymasie, gdy lwisko stwierdziło, że "coś ich łączy".
Nie spodobało jej się to. Zmrużyła oczy, słuchając dalej. Następne również nie przypadło jej do gustu.
-Oh NO JASNE.-zaakcentowała przesadnie, ruszając z miejsca tak, aby zatoczyć koło wokół Kamyka.-Teraz tak gadasz, boś sam. Może kumple ci dupę obrobili czy coś i zwiałeś skomląc, a teraz szukasz..szukasz frajerów!-wybuchła oburzona, nie zatrzymując się.-My zrobimy swoje, dostaniesz swoje... czegokolwiek chcesz i zwiejesz. Zwiejesz kotku, tak właśnie będzie.-dokończyła już spokojniej, oblizując wysuszone wargi.
-Kamyk ma rację, to tak nie działa.-stwierdziła nonszalancko, zarzucając łbem tak, aby grzywa nie przysłaniała jej wzroku.
Wyminęła truchło gryzonia i znalazłszy się bliżej Ghaliba niż dotychczas, rzuciła mu wpierw oziębłe, wyczekujące spojrzenie. Nie bała się go, wiedziała, że ma za sobą przyjaciela. Zresztą intencje kota choć pokręcone, rzeczywiście nie wyglądały na wrogie.
-Czemu mielibyśmy ci zaufać, kocie? Cwaniaczyć umiesz, ale to tylko kolejny powód do zmartwień.
[Obrazek: vanti_by_ragous-d7sgkgl.png]  


GŁOS
Ghalib
Zmora | Płomień
*

Gatunek:lew tsavo Płeć:Samiec Wiek:Wiek średni Tytuł fabularny:Wędrowiec Liczba postów:906 Dołączył:Kwi 2015

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 90
Zręczność: 81
Spostrzegawczość: 66
Doświadczenie: 26

25-04-2016, 05:01
Prawa autorskie: moje~
Tytuł pozafabularny: Artysta roku

Przyjmował wszystkie te irytujące docinki z odpowiednią dozą cierpliwości. Wiedział gdzie są limity, na razie nikt żadnych nie przekroczył. Pozwalał samicy szczekać czekając aż wreszcie skończy. W końcu tupnął łapą i zniżył łeb zbliżając swój nos do nosa brunatnej hieny.
- Możesz mi wierzyć, że każdy który próbował dobrać się do mojej skóry gryzie teraz piach. Blizny, które noszę to dzieło czegoś znacznie gorszego niż kudłate lwy. - Uśmiechnął się przez zaciśnięte ostre zęby. - To moje własne dzieło. Konsekwencja moich własnych decyzji. Dowód tego, że nigdy dotąd nie przegrałem.
Podniósł łeb wzruszając ramionami jak gdyby nigdy nic.
- Nie szukam lwiego towarzystwa. Tutejsze lwy nie mają mi niczego do zaoferowania. - Usiadł sobie wygodnie i podwinął ogon pod łapy. Rozluźnił się ponownie.
- Są aroganckie, ale głupie. Zapatrzone we własne kudły - prychnął nagle rozbawiony tym, o czym właśnie pomyślał - a tak wewnętrznie delikatne, że wystarczyła ledwie plotka do tego, żeby bały się własnego cienia!
Teraz, kiedy o tym myślał nie widział powodów do tego, żeby się nie śmiać. Banda pewnych własnego istnienia lwów zadrżała nagle, gdy pojawił się ktoś taki jak Ghalib. Cwaniak, który zagrał w otwarte karty i okazał zero lęku przed wielkimi panami tych ziem.
Gdy Vantre zadała pytanie o zaufanie, Ghalib wzruszył ramionami po raz kolejny.
- Może zacznę od tego, że nazywam się Ghalib, pochodzę znad rzeki Tsavo. My nacja tsavo jesteśmy inni niż te nudne, pyszałkowate kudłacze. - Wskazał łbem na Kamyka. - To daleko stąd. Tak jak twój towarzysz różnię się od tutejszych lwów jak on od hieny cętkowanej. Wszystkim.
Zamiótł ponownie ogonem i zastrzygł uchem.
- Ta kraina już poznała mnie raz i zadrżała na dźwięk mojego imienia.
Postanowił to właśnie wykorzystać. Przekuć to, co wydawało się wadą w zaletę.
|MUZYKA| | PIOSENKA | |CAŁE CIAŁO| |GŁOS| |KSZTAŁT DEMONA|
[Obrazek: zalubinypasek_by_owlyblue-dbkpf1p.png]
Nigdy nie chciałem żyć jak wy
Jak wyjeżdżałem wyły psy
Dusze oddałem za sławę i pieniądze blichtr
No blichtr 





Kamyk
Konto zawieszone

Płeć:Samiec Liczba postów:51 Dołączył:Lip 2014

STATYSTYKI Życie: 0
Siła:
Zręczność:
Spostrzegawczość:
Doświadczenie: 5

25-04-2016, 09:16

I w ten oto sposób zostawili biednego Kamyka daleko w tyle. Owszem, był na tyle inteligentny, by wszelkie rozmowy pozostawiać mądrzejszym od siebie, jednakże sytuacja, w której od tego zależało bezpieczeństwo Vantre, nieco zmieniała obraz rzeczy. Problem tkwił w tym, że choćby chciał, nie zrozumiał większości słów, które padły w ciągu ostatniej minuty. Jak ryba wyrzucona na brzeg mogła tylko kłapać ustami, tak on jedynie skakał rozpaczliwie spojrzeniem pomiędzy Vantre i Ghalibem.
Widział po Ghalibie, że faktycznie nie okazywał wrogości - co najwyżej lekceważenie. Dlatego tkwił w bezpośrednim pobliżu Vantre, a każdy jej ruch powodował reakcję z jego strony. Gdy przestąpiła zająca by znaleźć się bliżej dużego czarnego kota, on uczynił to samo. Nie mógł pozwolić, żeby stała się jej krzywda - teraz był to jego jedyny cel. Ufał jej i wiedział, że zna się na słowach.
Jakież było jego zdziwienie, gdy nagle Ghalib odniósł się do niego. Na moment bursztynowe oczy olbrzyma otworzyły się szerzej. On miał rację. Przecież on był inny. Inne hieny były takie brunatne, szare - w kropki. On był jasny, w paski. I miał większą grzywę.
Jednego jednak nie kupił.
- Ghalib kłamie. - Zmrużył nieufnie ślepia. - Kraina duża jest. Kamyk nie pamięta, żeby kraina drżała.
Vantre
Konto zawieszone

Gatunek:hiena brunatna Płeć:Samiec Wiek:1,5 Liczba postów:62 Dołączył:Lip 2014

STATYSTYKI Życie: 0
Siła: 40
Zręczność: 60
Spostrzegawczość: 60
Doświadczenie: 10

26-04-2016, 22:58
Prawa autorskie: moje

Ghalibowi nie dało się odmówić charyzmy. Siła jego głosu trzymała przy sobie uwagę hieny, a każde kolejne, wypowiedziane przez lwisko słowo wyraziście obijało się o ściany jej czaszki.
Zmrużyła ślepia, gdy zbliżył swój łeb do jej pyska. Nie bała się go. Po prostu mu nie ufała.
Na wzmiankę o trzęsących się ze strachu lwach niemal uśmiechnęła się, ostatecznie starając się, by ów grymas przybrał bardziej kpiący charakter.
Trudno było jej odnieśc się do sytuacji, w której znalazła się wraz z przyjacielem. Zostali sami, zdani tylko na siebie. Czy podzielenie własnego losu z tym tu kotem, warte było swojej ceny? Ceny, która zarówno z konsekwencjami obrania ów drogi była jedną, wielką niewiadomą.
Oh, wysłuchała go. Nader uważnie. Milczała jednak dopóki Kamyk nie zabrał głosu.
-Chodzi o to, że wszyscy na tych ziemiach się go bali.-uczynnie przełożyła towarzyszowi, zdając sobie sprawę, jak bardzo za tym tęskniła. Odwróciła łeb z powrotem do Ghaliba. Jej pysk nie tyle co wrogi, a zblazowany, jeszcze przez chwilę, miał nie wydać z siebie głosu.
-Vantre, Kamyk.-burknęła niechętnie, po czym klapnęła na ziemi.-Jesteśmy dwoma hienami bez nikogo ani niczego. Co rusz musimy zwijać tyłki, gdziekolwiek nie przyleziemy, bo panowie sawanny roszczą sobie prawo do każdego cholernego kawałka ziemi. Ghalib. Co ty niby możesz nam dać, hę?-przekrzywiła łeb z rozczochraną grzywą, wyczekując.
[Obrazek: vanti_by_ragous-d7sgkgl.png]  


GŁOS
Ghalib
Zmora | Płomień
*

Gatunek:lew tsavo Płeć:Samiec Wiek:Wiek średni Tytuł fabularny:Wędrowiec Liczba postów:906 Dołączył:Kwi 2015

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 90
Zręczność: 81
Spostrzegawczość: 66
Doświadczenie: 26

29-04-2016, 01:32
Prawa autorskie: moje~
Tytuł pozafabularny: Artysta roku

Czyli jednak nie musiał tego tłumaczyć pręgowanej hienie, ta mniejsza, brunatna wyręczyła go w tym. I dobrze. Jakoś nie wydawało mu się, że chciałby komuś tłumaczyć coś co wydawało mu się błahostką.
Słuchając wypowiedzi Vantre (której to imię jak i Kamyka powtórzył sobie w głowie kilka razy), kiwał głową powoli sprawiając wrażenie przejętego losem napotkanych hien. W końcu też westchnął i wzruszył ramionami.
- Czasami mam wrażenie, że jest ich tu za dużo - wyrwało mu się niby przypadkiem. Nie przedstawiał właściwie własnych poglądów, ale sugerować mógł w zasadzie, że najchętniej to by się większości lwów pozbył. Nic jednak nie powie na głos. Na razie nie.
Słysząc pytanie skierowane w swoją stronę samiec udał zamyślenie. Po kilku chwilach milczenia i mruczenia odezwał się ponownie.
- Schronienie przed wścibskimi oczyma w sercu lasu - odparł uważnie obserwując reakcję obu hien.
|MUZYKA| | PIOSENKA | |CAŁE CIAŁO| |GŁOS| |KSZTAŁT DEMONA|
[Obrazek: zalubinypasek_by_owlyblue-dbkpf1p.png]
Nigdy nie chciałem żyć jak wy
Jak wyjeżdżałem wyły psy
Dusze oddałem za sławę i pieniądze blichtr
No blichtr 





Kamyk
Konto zawieszone

Płeć:Samiec Liczba postów:51 Dołączył:Lip 2014

STATYSTYKI Życie: 0
Siła:
Zręczność:
Spostrzegawczość:
Doświadczenie: 5

29-04-2016, 09:19

- Aha. - Złagodniał nagle wyraz pyska, wygładziły się też zmarszczki na czole Kamyka.
Czyli jak ktoś mówi, że się go boją, to mówi, że ziemia drży. Naburmuszył się znowu. Bez sensu.
Tak, czy inaczej, Kamyk zaufał już całkiem swojej towarzyszce, decydując się jedynie słuchać tej rozmowy. Zdziwił się trochę, kiedy się uspokoiła się i przedstawiła ich dużemu kotowi czarnemu, jednak nie wtrącał się. Także wtedy, gdy po chwili - na pewno dłuższej, niż to zajęło Vantre - zrozumiał o co mu chodziło, kiedy wspominał o kryjówce.
Wtedy sam spojrzał na niego ze zdziwieniem, po chwili przenosząc ten wzrok na przyjaciółkę.
Vantre
Konto zawieszone

Gatunek:hiena brunatna Płeć:Samiec Wiek:1,5 Liczba postów:62 Dołączył:Lip 2014

STATYSTYKI Życie: 0
Siła: 40
Zręczność: 60
Spostrzegawczość: 60
Doświadczenie: 10

03-05-2016, 02:40
Prawa autorskie: moje

Schronienie. Miejsce, gdzie będą mogli spokojnie przebywać, polować, nie będąc nikomu solą w oku, jak to było dotychczas. Dobry towar. Ale jaka była jego cena?
Hiena zmrużyła ślepia.
-Czego chcesz w zamian?-spytała powoli, a zaciętość nie opuszczała jej pyska. Jeśli myślał, że znalazł sobie parkę sługusów, która za byle zająca skoczy za nim w ogień, to srogo się mylił.
Choć hiena najwyraźniej była zainteresowana propozycją kota, to na pewno mu nie ufała. Chciała wybadać grunt i spróbować szczęścia, którego jak dotychczas, los poskąpił obu padlinożercom.

/wybaczcie czekanie
[Obrazek: vanti_by_ragous-d7sgkgl.png]  


GŁOS
Ghalib
Zmora | Płomień
*

Gatunek:lew tsavo Płeć:Samiec Wiek:Wiek średni Tytuł fabularny:Wędrowiec Liczba postów:906 Dołączył:Kwi 2015

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 90
Zręczność: 81
Spostrzegawczość: 66
Doświadczenie: 26

03-05-2016, 15:30
Prawa autorskie: moje~
Tytuł pozafabularny: Artysta roku

Vantre wydawała się być nie w ciemię bita. I dobrze. Przynajmniej jeden pysk, z którym można by zamienić słowo jakoś bardziej sensownie. Patrzył na nią chwilę gdy zadała pytanie. Zastanawiał się jak ująć swoje myśli w słowa tak, żeby zostały dobrze odebrane. Westchnął pełną piersią przenosząc wzrok na Kamyka.
- To dość oczywiste, że nie zmniejszę liczebności tych lwów sam - powiedział w końcu bez ogródek. - Trzeba by działać razem, żeby odzyskać nieco tych ziem dla innych zwierząt. Żeby przestały być zależne od lwów.
Oto czego chciał. Wsparcia. Każdych chętnych szczęk i pazurów do tego, żeby kiedyś w przyszłości przetrzepać skórę tutejszym spasłym kudłaczom. Miał szczerą nadzieję, że wizja ta spodoba się hienom.
|MUZYKA| | PIOSENKA | |CAŁE CIAŁO| |GŁOS| |KSZTAŁT DEMONA|
[Obrazek: zalubinypasek_by_owlyblue-dbkpf1p.png]
Nigdy nie chciałem żyć jak wy
Jak wyjeżdżałem wyły psy
Dusze oddałem za sławę i pieniądze blichtr
No blichtr 







Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości