♫ Audycja 36 ♫


Wszystkie audycje znajdziecie na audycje.krollew.pl
Tygodniowy bonus
+5 opali


Otrzymuje Warsir!
  • Forum zostało zarchiwizowane i dostępne jest jedynie w wersji do odczytu - poza ShoutBoxem i tematami pozafabularnymi. Dziękujemy za wspólną grę!
  • Oficjalny kanał na discordzie - do kontaktu z graczami.
  • Stale aktywny pozostaje dział z pożegnaniami, gdzie każdy będzie mógł dopisać swoje.
  • NIE zgadzamy się na kopiowanie jakiejkolwiek części tego forum, także po jego zamknięciu.

    ~ Administracja Król Lew PBF (2006-2018)
Generator statystyk
Drzewo genealogiczne
Okres zbioru (1 porcja):
Cis pospolity
Wulkan Burgess Shale, Ognisty Las, Źródło Życia
Pogoda
1-15 września
21 °C
16 °C
16-30 września
23 °C
17 °C
Postać miesiąca:
Sierpień

Naiwny, strachliwy i delikatny. Lwie dziecko zagubione pośród sawanny, odnalazło ciepło rodziny w śnieżnym Cesarstwie choć niedawno spotkał nieświadomie prawdziwego ojca.
Cytat września
Nadesłany przez Vasanti Vei

Stężenie fanatyków księżyca na poziomie zerowym kazało mu się zastanowić, czy przypadkiem nie zabłądził.
Znajdziecie nas na:
Amarth Shetani
Konto zawieszone

Gatunek:Samael. Płeć:Samiec Zezwolenia:The leader of acatalepsy. ~ Liczba postów:212 Dołączył:Cze 2012

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 95.
Zręczność: 85.
Spostrzegawczość: 85.
Doświadczenie: 37.

#61
12-09-2012, 13:28
Prawa autorskie: Levis.
Tytuł pozafabularny: VIP

Uczucie świadomości własnej ignorancji tliło się w każdej, martwej komórce, uganiającej się za uciekającym czasem. Jest bardziej przerażające niż bezsilność to, iż każdy winien tkwić we własnej świadomości, a nie kraść inne. W aktualnej chwili każda myśl, ruch i śmiech były łapane przez Łowcę, interpersonalną część demonicznej jaźni, oplatającej cielsko czarnego szkieletu. Płynna myśl, delikatna mgła okalająca sierść niosła ze sobą jawną treść. Czołgaj się na dnie mojej chorej nieśmiałości. Rubin kpił z każdego słowa, wibracji i dźwięku; widziałam więcej.
- Jest Ci ich pod dostatkiem. - wymruczała Shetani, mordę zniżając w kierunku samicy, aż delikatne muśnięcie smogu tyrpnęło jej nos. Nieprzeniknione spojrzenie wypełnione zwiędłym entuzjazmem. - Ale czy ja mówiłam o tym...?
Jak przejaśnienie w gęstej mgle, jak dowód egzystencji, który nie zniknie, tkwiła nad czekoladową, wynurzając jej plany. Długie kosmyki zaplątały się w trawę do momentu, aż Amarth poderwała mordę gwałtownie, a fala włosów zaszumiała niczym smagane wiatrem. Rozsypały się po grzbiecie niczym zdarta kotara.
- Po cóż miałabym Ci pomagać?
Śmiech został zwojowany ignorancją. Z tysiącem kłamstw i w niezłym przebraniu - walnij ich prosto miedzy oczy. Utkaj pajęczynę złudnych nadziei i jedz.

[TICK-TACK-TACK-TACK-TACK-TACK]

[Obrazek: fgqe3.png]

  • _Endless fuckin' show time _Bite off my skin and cell, _But you cannot eat my deep inside, _You kneel down and beg to me _[Give me your beast…]
Liadan
Konto zawieszone

Płeć:Samica Wiek:4 lata Liczba postów:62 Dołączył:Wrz 2012

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 71
Zręczność: 71
Spostrzegawczość: 62
Doświadczenie: 20

#62
12-09-2012, 14:09
Prawa autorskie: malaika4

-Szkopuł tkwi w szczegółach..trza tylko je wyłapać-mruknęła pod nosem, nie dosuwając łba nawet w chwili gdy łeb czarnej był na tyle blisko iż swobodnie mogła policzyć wystające kłaki na jej nosie
-A na cóż i ja byłabym ci potrzebna?-zapytała w końcu przeczuwając że jakaś część prawdy musiała kryć się i za tym pytaniem. Bo na cholerę do tej pory trzymała by ją pod sobą, niczym więźnia, igrając z nią.
Z wyglądu nie prezentowała się wszak najlepiej. Była chuda, co o dziwo nie wiązało się z brakiem posiłku a jej samą budową jaką przyszło dziedziczyć Liadan po matce. Nie wspominając o samej urodzie, której i w tym wypadku nie posiadała.

Szpetna i drobna
Że też natura musiała ją tak pokarać.
[Obrazek: liadansygna_zpsca526d15.png]
Miyuki
Konto zawieszone

Płeć:Samiec Wiek:Wiek średni. Znamiona:Dawnej Lwiej Ziemi na szyi, pod lewym uchem. Tytuł fabularny:Wędrowiec / Znachor Liczba postów:300 Dołączył:Sie 2012

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 77
Zręczność: 81
Spostrzegawczość: 62
Doświadczenie: 10

#63
12-09-2012, 21:35
Prawa autorskie: AnnieHyena | Walt Disney Company | Bryan Adams

Lwica nie była jednak sama. Wcześniej nie widziała w tym nic dziwnego, teraz jednak... Pewien dziwny niepokój ogarnął jej duszyczkę. Znała skądś te uczucie, nie umiała jednak do końca określić, co ono oznacza. Wiedziała jednak, że nie znaczyło nic dobrego. Czuła się... Dziwnie. Jakby coś wisiało w powietrzu, choć nic tutaj nie było. Nic nie widziała. Stwierdziła, że w ten sposób do niczego mądrego nie dojdzie, jak będzie czekać w ukryciu. Zwierzyna nie podejdzie aż tak szybko po tym, jak tamte dwie zebry uciekły, alarmując zapewne tym czynem inne stworzenia w najbliższej okolicy. A to pech. Coś samica nie miała dzisiaj wielkiego szczęścia. Jakże bardzo się myliła, miało się okazać za parę chwil, gdy wyszła z gęstwiny roślin i podeszła do wody, zanurzając w niej pysk i pijąc. Przymknęła z zadowolenia oczy, chłepcząc różowym ozorem. Nie ma to jak odrobina świeżej wody. Z początku nie zauważyła nikogo. Jej uwagę przykuły dopiero czyjeś słowa - mianowicie, ostatnia wypowiedź Liadan. Podniosła łeb i rozejrzała się. Serce zabiło jej nieco szybciej, w niepokój się spowijając, gdy błękitne oczy ostrzegły to, czego się nie spodziewały. Smugi czarnej mgły, niczym atrament spowijając powietrze, kłębiąc się spokojnie i zawijając w finezyjne wzory. Czy jednak ich właścicielka ją posiadała? Niewykluczone.
Shetani... To Ty.
Amarth Shetani Skoir-Arato.
[center][Obrazek: miyukiobrazek1.png]
[Obrazek: miyukipodpistekst2.png]
[Obrazek: miyukiobrazek2.png]
Aim
Gość

 
#64
14-09-2012, 01:17
Prawa autorskie: AnnieHyena | Walt Disney Company | Bryan Adams

Jest w czym przebierać, piękna jasno umaszczona lwica o błękitnych oczach, z poważnie zarysowanym zaskoczeniem na licu. Drobna, szkarada o wojowniczym nastawieniu i bestia o ciele czarnej lwicy, której zamiary były zapewne równie mroczne co jej futerko.
Aim podniósł się, ale nie podszedł do rozmawiającej od jakiegoś czasu parki samic, obrał okrężną drogę zahaczając o Miyuki, może chciał zebrać wszystkie rybki w jedna sieć?
- Drżysz..- Powiedział półszeptem jedynie, czy było to stwierdzenie faktu? Z pewnością nie tylko, słowo to posłuży mu za haczyk w jakimkolwiek tego słowa znaczeniu.


// Mi wypełni sobie statystyki ;p
Amarth Shetani
Konto zawieszone

Gatunek:Samael. Płeć:Samiec Zezwolenia:The leader of acatalepsy. ~ Liczba postów:212 Dołączył:Cze 2012

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 95.
Zręczność: 85.
Spostrzegawczość: 85.
Doświadczenie: 37.

#65
14-09-2012, 22:00
Prawa autorskie: Levis.
Tytuł pozafabularny: VIP

Tamtej nocy jej usłużność maszerowała obłąkanymi paradami nad tęczą czarnych magicznych blizn. Czekolada przepływając przez ciemne pazury utkała misterną sieć pytań bez odpowiedzi. Jak wiele sensu, jak wiele znaczeń? Czy było to istotne? Trudno określić stan, w którym przebywał każdy demon, gdy psychika upominała się o jedzenie. Jedzenie, które mogło istnieć tylko poza płaszczyzną realności. Krew biegła ku strachowi, zmieniała się w cierpienie w pikach. Broń, która przebijała na wylot serce i pancerz. Głęboko w śnie tego heretyka, przedawnionego metal to zabójcze spojrzenie wprost w bolesną śmierć.
Zamknij mordę.
Koszmary nocne były sine, okultystyczne, zdeprawowane. Amarth była etiudą na ich rozkazach. Była AŻ tak popierdolona.
- Stanowisz mój obiad. - wychrypiał zadowolony głos zmory, chociaż z pozytywnymi emocjami się to nie wiązało. Słodkawy zapach biszkoptowej uderzał w nozdrza aż nazbyt, co stawiało aktualną ofiarę zmory w chujowym położeniu, krótko mówiąc. Jego epifania walczyła o nadejście.
Naprawdę to zrobisz...?
Zmierzch zastał je tam samotne. W niszczycielski sposób natura kruka jest zabójcą. Pierdol ich wszystkich i daj się ponieść pieśni krwi, którą śpiewa każdy gest wyimaginowanego zła nad Tobą. Rubinowe ślepia malowane były niczym więcej jak czystą skurwiozą, której nikt nie potrafiłby załagodzić. Pustka, marazm, nihilizm. Czyniła wojnę, własne piekło, krew stawała się orgazmem.
Uniosła brew, unosząc łapę i pochwyciwszy brodę czekolady, zacisnęła mocno mięśnie.
- I jak Cię niby zwą, piękna? - Lodowaty oddech zmroził delikatną skórę nosa Liadan, chociaż Amarth nie czyniła na razie wiele złego. Miyuki ciągle była na celowniku, chociaż mogła nie zdawać sobie z tego sprawy...
You Witch! You suck, you bitch!

Sounds like I'm marrying a unicorn.

[TICK-TACK-TACK-TACK-TACK-TACK]

[Obrazek: fgqe3.png]

  • _Endless fuckin' show time _Bite off my skin and cell, _But you cannot eat my deep inside, _You kneel down and beg to me _[Give me your beast…]
Liadan
Konto zawieszone

Płeć:Samica Wiek:4 lata Liczba postów:62 Dołączył:Wrz 2012

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 71
Zręczność: 71
Spostrzegawczość: 62
Doświadczenie: 20

#66
15-09-2012, 00:31
Prawa autorskie: malaika4

Wyglądało to za dobrze, czując jak pazury coraz mocniej naciskały na jej pierś, Liadan skrzywiła się, bacznie pilnując szponów czarnej,ale i starając się nie spuścić z oczu jej mordy i zimnych pozbawionych źrenic tęczówkę.
Zabawne że podobnie jak jej młodszy brat popadła w nie małe tarapaty. I jej oprawcą była obca znacznie większa a co za tym idzie i ciężą istota, z tą różnicą ze Lia nie próbowała prowokować Shetani, wciąż to licząc że kiedyś tam samica znudzi się jej osobą i puści. Gorzej gdy padały słowa wspominające o jej zgubie w jej żołądku.

-Nie najadłabyś się mną. Jestem dość żylasta i koścista. Na wabiłabyś się także nie małej niestrawności. Nie warto- burknęła z bladym uśmiechem na mordzie ,a przynajmniej do czasu, gdy łapa mary nie pochwyciła jej brody, prawie że w swoim uścisku miażdżąc, na co ta syknęła, w bolesnym grymasie marszcząc brwi
-Na co me imię skoro planujesz mnie zeżreć -powoli powiedziała , mając wrażenie ze powoli przestaje czuć szczękę.
[Obrazek: liadansygna_zpsca526d15.png]
Miyuki
Konto zawieszone

Płeć:Samiec Wiek:Wiek średni. Znamiona:Dawnej Lwiej Ziemi na szyi, pod lewym uchem. Tytuł fabularny:Wędrowiec / Znachor Liczba postów:300 Dołączył:Sie 2012

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 77
Zręczność: 81
Spostrzegawczość: 62
Doświadczenie: 10

#67
16-09-2012, 00:13
Prawa autorskie: AnnieHyena | Walt Disney Company | Bryan Adams

//Specjalnie dla Shetani jednak cosik krótkiego wymodzę.//

W rzeczy samej, samica nie zdawała sobie do końca sprawy z tego, że tamta ją obserwuje. A już totalnie z równowagi wytrącił ją czyjś głos. Drgnęła nerwowo, słysząc jakiegoś lwa. Serce zaczęło jej szybciej bić, napędzane jakąś wewnętrzną obawą. Wspomnieniami. Obróciła lekko i powoli łeb w jego kierunku stwierdzając, że dała się zaskoczyć. Niedobrze, oj niedobrze. To tylko lew... Tylko lew. Westchnęła cichutko. Dłuższą chwilę patrzyła się na niego, nim odpowiedziała
- Nie dziwota. Nie zachodzi się tak osób - odparła jedynie, machnąwszy przy tym ogonem, jakby wyrażając swoją dezaprobatę co do jego zachowania. Niemniej, nie była zła na lwa i nie miała zamiaru go atakować czy coś w tym stylu. Kątem oka spojrzała na dwie ciemne lwice, te jednak nadal kłębiły się, zajęte nazwijmy to konwersacją. Jakże błędne było myślenie lwicy. Biszkoptowa co prawda spodziewała się, że może nastąpić nagły zwrot akcji i że powinna być uważna, niemniej nie sądziła, że Czarnucha obserwuje ją w tym momencie. Może to i lepiej?
- Kim jesteś? - zapytała się samca. Musiała przyznać, że miał nietypowe, oryginalne umaszczenie i ciężko będzie go pomylić z kimkolwiek innym. Może to i lepiej? Przesunęła się parę kroków do tyłu, tym samym powiększając dystans pomiędzy nią a samcem, a zarazem mogła spokojnie zerkać na Shet i tą drugą, kimkolwiek ona była.
[center][Obrazek: miyukiobrazek1.png]
[Obrazek: miyukipodpistekst2.png]
[Obrazek: miyukiobrazek2.png]
Amarth Shetani
Konto zawieszone

Gatunek:Samael. Płeć:Samiec Zezwolenia:The leader of acatalepsy. ~ Liczba postów:212 Dołączył:Cze 2012

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 95.
Zręczność: 85.
Spostrzegawczość: 85.
Doświadczenie: 37.

#68
16-09-2012, 14:19
Prawa autorskie: Levis.
Tytuł pozafabularny: VIP

Budząc się w pocie każdego ranka, zdając sobie sprawę z tego, iż było się skazanym na śmierć. Porzucając przyjemności by żałować swych wszystkich grzechów. Inna noc; byle zaślepienie powoli przeminęło i pozwoliło odetchnąć. Poranne niebiosa, niegdyś świeże i jasne, zdawały się być niczym więcej jak nieosiągalną marą poza zasięgiem palców/ Zmroczniały w dole przy nieskończonym zmierzchu, niegdyś zapach sygnalizował rychłe nadejście końca dnia... Teraz jest tylko wyłącznie rozpoczęciem kolejnej akcji egzorcyzmów. Kotara opadła na zmęczone oczy, ukazując apokalipsę.
- Nie lubię tłuszczu. Szkodzi zdrowiu. - wydarty głos kociego pomruku oblał sarkazmem każde brzmienie. Poluzowała uścisk na kości Liadan, końcówkami szponów łaskocząc skórę. Instynkt mówił - nie podążaj za królikiem. Teraz nie było odwrotu. Drzwi miały dziurki, dziurki były na klucze. Czy czekoladowa misa obiadowa zorientuje się, jak go zdobyć?
- Warto wiedzieć, jak ma na imię dusza, którą się strawi. - wychrypiała głośniej, a drażniące skrzypienie dotarło i do uszu Miyuki nieopodal. Długie ogon, niczym bat strzelił w powietrzu, a cynober pióropusza załomotał w wietrze. Profanując ołtarz Boga, wpadając na wieczorną mszę szantażował tam, iż ukrzyżuje księdza odpowiedzialnego za śmierć. Winny czy nie - ginął w szczękach bestii.

[TICK-TACK-TACK-TACK-TACK-TACK]

[Obrazek: fgqe3.png]

  • _Endless fuckin' show time _Bite off my skin and cell, _But you cannot eat my deep inside, _You kneel down and beg to me _[Give me your beast…]
Liadan
Konto zawieszone

Płeć:Samica Wiek:4 lata Liczba postów:62 Dołączył:Wrz 2012

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 71
Zręczność: 71
Spostrzegawczość: 62
Doświadczenie: 20

#69
18-09-2012, 22:18
Prawa autorskie: malaika4

Dla niej nie istniały drzwi, a przynajmniej obecnie nie stały przed nią otworem, pozamykane na kilka spustów.
Była aż nazbyt prosta, by dostrzec jakiekolwiek rozwiązanie, korzystając jedynie z możliwości zabrania pyska i odsunięcia go, nawet jeżeli miały być to marne milimetry które nie ratowały jej z czarnej niewoli.

Liadan zmrużyła burguntowe ślepia
-A może drobny układzić- odezwała się nie zdejmując pełnego skupienia jak i napięcia spojrzenia. Cholera ze tez nie mogła sie wyzbyć wrażenia że zmora nie kłamie wspominając coś tam o zeżarciu jej duszy. Żeby tylko było co i w tym wypadku żreć. Nadpsuta i zgorzkniała.
-Moja wolność, za drobną usługę. Zawsze mogę się do czegoś przydać,a tak prócz chwilowego napełnionego żołądka się nie dam, z czego nie gwarantuje że będę się dobrze trawić... -przerwała , na krótką chwilę popadając w milczenie, by zaraz dodać ostatnie słowo
-Liadan- zaraz dodała, w końcu wyjawiając swoje imię.
[Obrazek: liadansygna_zpsca526d15.png]
Aim
Gość

 
#70
19-09-2012, 21:39
Prawa autorskie: malaika4

- Gdzie moje maniery.- Odparł głębokim i szarmanckim tonem, a na jego pysku pojawił się nieodłączny łobuzerski uśmiech. Jak zawsze w stosunku do lwicy był wyjątkowo zalotny, nawet jeśli dopiero co pożegnał sie z swoja partnerką, stare nawyki trudno było porzuci, z resztą taki już był.
- Jestem Aim, lew z Nowej Północy.- Nie był jakoś specjalnie dumny z tego faktu, stado jak stado, ale ładniej brzmiało niż "samotnik" który kojarzył mu się z czymś brudnym?
Zerknął na ciemniejsze lwice, które chyba nie zaprzątały sobie nimi głowy, no tak, były zajęte jak widać sobą do tego stopnia że bez trudu przeoczyły jeszcze dwie osóbki nieopodal.
Jasne żywe ślepia samca padły na pysk Miyuki, było to spojrzenie bardzo pewne siebie, mogło ono onieśmielać, a na pewno wywołać uczucie niewielkiego przytłoczenia.
Nie ładnie się tak wpatrywać, zupełnie jakby Aim pożerał jasna lwice swym wzrokiem.
Miyuki
Konto zawieszone

Płeć:Samiec Wiek:Wiek średni. Znamiona:Dawnej Lwiej Ziemi na szyi, pod lewym uchem. Tytuł fabularny:Wędrowiec / Znachor Liczba postów:300 Dołączył:Sie 2012

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 77
Zręczność: 81
Spostrzegawczość: 62
Doświadczenie: 10

#71
28-09-2012, 22:54
Prawa autorskie: AnnieHyena | Walt Disney Company | Bryan Adams

Maniery? Podziały się, rozprysły jak bańka mydlana. Samica zmrużyła oczy, po czym zmarszczyła nos, przyglądając się lwu. Było w nim coś, co nie podobało się samicy. Był zbyt... Nachalny. Tak, stanowczo zbyt nachalny. Dlatego też, gdy samiec wpatrywał się tak w nią, instynktownie niemal zerknęła na kłaki na piersi, przygładzając je łapą. Odniosła bowiem wrażenie, że jest brudna. Ot, wzrok lwa. Co mogą sprawić nieodpowiednie ślipka. Cofnęła się taktownie o krok, czując, że w takiej odległości pozostanie bezpieczna i bardziej pewna siebie. Nie była jednak nietaktowna. Uśmiechnęła się delikatnie, po czym zastrzygła uszami, zastanawiając się nad wypowiedzianą przez samca nazwę. Nowa Północ? A cóż to za dziw? Poruszyła wąsami, myśląc gorączkowo. Nie wpadła jednak na nic sensownego. Z tego też powodu ponownie zerknęła na samca, decydując się na poszerzenie swej wiedzy.
- Północ? Cóż to za dziw? - nos ponownie zmarszczył się, wyrażając dezaprobatę samicy do tego "czegoś", czymkolwiek to jest. No dawaj, Aim, powiedźże cokolwiek. Damie się nie odmawia. Zwłaszcza, gdy jest istotą o błękitnej krwi.
[center][Obrazek: miyukiobrazek1.png]
[Obrazek: miyukipodpistekst2.png]
[Obrazek: miyukiobrazek2.png]
Amarth Shetani
Konto zawieszone

Gatunek:Samael. Płeć:Samiec Zezwolenia:The leader of acatalepsy. ~ Liczba postów:212 Dołączył:Cze 2012

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 95.
Zręczność: 85.
Spostrzegawczość: 85.
Doświadczenie: 37.

#72
30-09-2012, 13:27
Prawa autorskie: Levis.
Tytuł pozafabularny: VIP

Smolista suka tkwiła nad Liadan jeszcze długo, taksują ją dokładnym, rubinowym spojrzeniem demonicznych oczu. Połykała każdy skrawek jej sierści, wyrazu ślepi, blizn i wystających kości. Zapamiętywała jej obraz na podobieństwo retrospekcji. Czekolada stawała się afrodyzjakiem.
- Liadan, Liadan, Liadan... - powtarzała jej imię cicho, mało taktownie i wyjątkowo jednoznacznie. - Puszczę Cię, mój szkielecie. Puszczę Cię, jeśli będziesz moja. - mruknęła głośniej, stawiając ją przez prostym układem. Wpieprzę Twoją duszę albo dam Ci żyć jako moja maskotka. O jedno czekoladowa mogła być spokojna - Shetani nie lubiła żartów.

[Malciaku, wiem, że miałas urodziny i złoże Ci życzenia z prezentem, jak tylko będę miała możliwość dłuższego posiedzenia. ]

[TICK-TACK-TACK-TACK-TACK-TACK]

[Obrazek: fgqe3.png]

  • _Endless fuckin' show time _Bite off my skin and cell, _But you cannot eat my deep inside, _You kneel down and beg to me _[Give me your beast…]
Liadan
Konto zawieszone

Płeć:Samica Wiek:4 lata Liczba postów:62 Dołączył:Wrz 2012

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 71
Zręczność: 71
Spostrzegawczość: 62
Doświadczenie: 20

#73
30-09-2012, 19:31
Prawa autorskie: malaika4

Czy tylko odnosiła wrażenie że musiały minąć całe wieki od czasu gdy czarna dama odezwała się do niej, ciągle nie wyjawiając zamiaru puszczenia.
Sama z reszta nie ruszała się wiele, a jedyna częścią ciała która mogła wskazywać że samica nie wykorkowała pod naciskiem ciała czarnej, była poruszająca sie klatka piersiowa, ale i gałki oczne utkwione w facjacie tamtej.
-Hmm mi tam to pasuje...-odezwała się, głębiej nie zastanawiając się nad konsekwencjami jakie płynęły z układania się z Shetani. Nie miała bladego pojęcia z której dziury wylazła,a co dopiero że jest demonem z krwi i kości. Dla niej takie postacie nie istnieją, lub należą do bajdurzenia obłąkanych stetryczałów lwów, którym dawno pomieszały się zmysły.
Brązowa uśmiechnęła się cwanie, zadowolona. Jeżeli tamta wymagała by składa pustą obietnicą, mogła to zrobić, z resztą czy było powiedziane że ma być jej zabawką do kresu swych dni. Nie. Równie dobrze tego samego dnia mogła ulotnić się z dawnych terenów czterech stad, wywalając z pamięci przyrzeczenie.
Nigdy nie powinno wierzyć się kłamcom. Kiedy zaczną, nie wiedzą kiedy przestać.
- ...Jeżeli dzięki temu będę mogla oglądać kolejny wschód słońca, stoi. -spokojnie dodała, czekając aż ta oswobodzi ją. Miała dość wycierania grzbietem ziemi.

//Sheciu spokojnie, wystarcza mi sama pamieć, nie potrzebuje prezentów ale i tak dziękuje ;) //
[Obrazek: liadansygna_zpsca526d15.png]
Aim
Gość

 
#74
04-10-2012, 18:17
Prawa autorskie: malaika4

Dziw, o ironio to dobre określenie dla tego czym było to stado.
- Stado, a właściwie jego nazwa.. średnich lotów, jak z resztą zgraja na nie się składające, jak ktoś nie lubi samotności, ale też stroni od tłoku z pewnością odnajdzie się w tym gronie.- Zarzucił grzywą by pozbyć się grzywki z oczu, bezczelne białe kłaki przysłaniały mu takie widoki.
Przymrużył okraszone długimi rzęsami jasno zielone oczy, uśmiech nie znikał z jego mordy, chociaż teraz przybrał bardziej subtelny wyraz, nie ma co tak suszyć zębów.
- Mniemam że tak piękna istota ma jakieś imię.. chyba że wolisz pozostać tajemniczym kuszącym wędrowca ognikiem w mrokach lasu.
Miyuki
Konto zawieszone

Płeć:Samiec Wiek:Wiek średni. Znamiona:Dawnej Lwiej Ziemi na szyi, pod lewym uchem. Tytuł fabularny:Wędrowiec / Znachor Liczba postów:300 Dołączył:Sie 2012

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 77
Zręczność: 81
Spostrzegawczość: 62
Doświadczenie: 10

#75
06-10-2012, 21:53
Prawa autorskie: AnnieHyena | Walt Disney Company | Bryan Adams

Kiwnęła taktownie głową, dając znać samcu, iż rozumie jego słowa. Nowa Północ... Nigdy nie słyszała o niczym takim. Kojarzyło jej się to ze Śnieżnym Lasem, i w gruncie rzeczy to była jedyna myśl, która samicy przychodziła do głowy. Co było dalej, ciężko rzec. Raczej nie zapuszczała się za daleko. Wiedziała jedynie z opowieści wędrownych, iż gdzieś tam ląd łączy się z wodą, a nieboskłon pływa w morskich odmętach. Wyraz zamysłu zagościł na pysku samicy, czyniąc ją poważną, dostojną istotą. Zdawała się być władczynią, zadumaną nad swym krajem. Niczym królowa, niebieskimi oczętami świat mierząc. W nich to odbijały się troski i zmartwienia, malowały smutki, lecz i radości. Teraz pozostały jednak odległe, zupełnie ślepe na zielone niczym trawa oczy samca. Zamknięta we własnym świecie, odległym od twego. To nie jest życie dla ciebie. Odejdź, wędrowcze. Odejdź, póki jeszcze możesz.
Z zamysłu wyrwał ją głos samca. Potrząsnęła łbem, dotarły do niej jednak ostatnie słowa wypowiedziane z ust lwa. Ona? Kusząca pięknością? Jak on śmiał! Nie warknęła jednak na Aima czy nie poczyniła ku niemu żadnego ruchu, ucieczką też się nie salwując. Jedynie na nowo rozległ się głos, który podobnież był miodem na uszy samca.
- Co ty knujesz? I co mamroczesz? - gdzieś w głębi jej głosu dało się wyczytać nutę "nie próbuj". Z pewnością, dyby teraz nie miała futra, poliki okryłyby się purpurą, o zgrozo, tylko przyozdabiając lwicę. Tak jednak się nie stało. Skupiona na samcu, zapomniała o Shetani i o swych poprzednich odczuciach, o nucie strachu dźwięczącej w jej głowie.
[center][Obrazek: miyukiobrazek1.png]
[Obrazek: miyukipodpistekst2.png]
[Obrazek: miyukiobrazek2.png]


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości