♫ Audycja 36 ♫


Wszystkie audycje znajdziecie na audycje.krollew.pl
Tygodniowy bonus
+5 opali


Otrzymuje Warsir!
  • Forum zostało zarchiwizowane i dostępne jest jedynie w wersji do odczytu - poza ShoutBoxem i tematami pozafabularnymi. Dziękujemy za wspólną grę!
  • Oficjalny kanał na discordzie - do kontaktu z graczami.
  • Stale aktywny pozostaje dział z pożegnaniami, gdzie każdy będzie mógł dopisać swoje.
  • NIE zgadzamy się na kopiowanie jakiejkolwiek części tego forum, także po jego zamknięciu.

    ~ Administracja Król Lew PBF (2006-2018)
Generator statystyk
Drzewo genealogiczne
Okres zbioru (1 porcja):
Cis pospolity
Wulkan Burgess Shale, Ognisty Las, Źródło Życia
Pogoda
1-15 września
21 °C
16 °C
16-30 września
23 °C
17 °C
Postać miesiąca:
Sierpień

Naiwny, strachliwy i delikatny. Lwie dziecko zagubione pośród sawanny, odnalazło ciepło rodziny w śnieżnym Cesarstwie choć niedawno spotkał nieświadomie prawdziwego ojca.
Cytat września
Nadesłany przez Vasanti Vei

Stężenie fanatyków księżyca na poziomie zerowym kazało mu się zastanowić, czy przypadkiem nie zabłądził.
Znajdziecie nas na:
Nahuel
Gość

 
#46
30-09-2012, 00:13

Nahuel zmarszczył brwi, zniesmaczony poglądami Shelotha. Nawet tego nie ukrywał - i tak nie był stąd, dobre kontakty z lokalnymi kotami nie były mu potrzebne, więc nie krępował się w szczerej mowie oddającej prawdziwą myśl. A może samcowi dobrze to zrobi.
- Nie ma czegoś takiego jak przeznaczenie, to taka bajka dla słabych i naiwnych. Dzięki temu mogą się usprawiedliwiać, że są przegranymi, bo "tak chciało przeznaczenie". To jedna z najbardziej powszechnych bzdur, jakie znam. Albo walczysz o to, na czym ci zależy, albo jesteś frajerem - i tyle.
Urwał, by dać dokończyć obcemu, choć z jego strony dyskusja zmierzała już w dobrze widoczny punkt. Nie znaczyło to przecież, że miał być impertynentem i wchodzić rozmówcy w słowo.
- Ty głupi jesteś tak, że aż wszystkie plamy mnie bolą. Mówisz, że dała słowo, że to coś dla niej znaczy, że nie złamałaby go tak po prostu. Czyli albo jesteś naiwny i uwierzyłeś jej ot tak, a samicom nigdy nie wolno wierzyć bez dowodu, bo to zawsze boli, i wtedy sam jesteś sobie winien; albo ona potrzebuje twojej pomocy, bo inaczej dotrzymałaby słowa, a ty zamiast tego gapisz się w jakąś wodę i oskarżasz ją o nie wiadomo co. Nie słyszałem całej twojej historii, więc nie wiem, która z opcji jest prawdziwa - ale trzeciej drogi nie ma. Tyle.
Wpatrywał się intensywnie szaroniebieskimi ślepiami w Shelotha. Był od niego bez mała dwukrotnie starszy, a luźniejsze zasady lampartów sprawiły, że z pewnością miał większe doświadczenia z samicami - zwłaszcza, jak tak słuchał tej gąbki bez życia tutaj. Chciał go poruszyć i zmusić do jakiegoś działania, albo do wyzwolenia się z tamtej, albo do ruszenia po nią; siedzenie tu na zadzie nie pomoże. Nigdy nie pomagało.
Sheloth
Konto zawieszone

Gatunek:Lew Płeć:Samiec Wiek:5 lat Liczba postów:186 Dołączył:Cze 2012

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 78
Zręczność: 68
Spostrzegawczość: 68
Doświadczenie: 39

#47
30-09-2012, 21:35
Prawa autorskie: (c) nukotek
Tytuł pozafabularny: VIP

Już miał przypomnieć tamtemu, że w przeznaczenie to on wierzył jako młody kretyn, co chyba nawet podkreślił w swoich poprzednich słowach, ale odpuścił to sobie, słuchając dalszych słów lamparta.
Właściwie, to... ledwo powstrzymał się przed warknięciem na tamtego. Zamiast tego rzucił mu tylko wściekłe spojrzenie.
To znaczy, rzucał je, do momentu, kiedy zdał sobie sprawę, że tamten właściwie ma... rację.
Co prawda fragment o tym, jak głupi był, że zaufał lwicy sprawił, że lew zagotował się od środka, ale prócz tego nie mógł zarzucić niczego słowom swojego rozmówcy.
Nie mając za bardzo pojęcia, co powinien powiedzieć, zagapił się przed siebie z nieokreślonym wyrazem pyska.
- Jestem... jestem kurwa skończonym idiotą.
Słowa te nie były ani zbyt głośne, ani szczególnie podniosłe, ale w umyśle ciemnogrzywego wybrzmiały ogłuszającym echem. Idiota, idiota, idiota. On tu łazi jak jakiś, kurwa, Werter, płacząc niemal, że jego ukochana znów zniknęła, a zapomina o najważniejszym. O tym, właśnie, że zniknęła.
Co Ty jesteś, samiec czy lwica? Ktoś Cię jaj pozbawił, kretynie?
Chyba jak już ktoś, to on sam. Tą swoją depresyjną gadaniną.
Nahuel
Gość

 
#48
30-09-2012, 23:32
Prawa autorskie: (c) nukotek
Tytuł pozafabularny: VIP

Nahuel przetoczył cielsko bliżej lwa, żeby objąć go przyjacielsko ciężką łapą.
- Ano jesteś.
Stwierdził pogodnie, ucieszony, że jego wykład przyniósł skutek. Sheloth nie dość, że się przejął, to jeszcze był gotów bić się w obronie czci swojej lwicy - to znaczyło, że jeszcze jakieś resztki inicjatywy tliły się w tej futrzastej beznadziei. Byleby ich teraz nie zaprzepaścił, to może jeszcze będą z niego jakie lwy.
- Ruszysz stąd wreszcie to dupsko, skończony idioto, czy mam cię wepchnąć do wody i uczynić ten świat trochę lepszym?
Dodał tym samym ciepłym tonem, który podkreślał ironiczne nastawienie lamparta. Tak naprawdę nie wierzył, żeby Sheloth cokolwiek zrobił ze swoją żałosną osobą, ale nie musiał mu tego tak od razu mówić. Jeśli samiec tu zostanie i skamienieje, zawsze zdąży jutro, za rok i za dekadę.
Zastanawiał się przez chwilę, czy doradzać mu, jak się zachować, gdyby ta cała jego wielka miłość jednak okazała się być samicą jak wszystkie inne... ale po chwili uznał, że nie potrafi dobrać odpowiednio delikatnych słów, a bić mu się z grzywiastym nie chciało. To umilkł.

[ Dodano: 2012-10-04, 19:56 ]
- Dobra. Albo się stąd ruszysz, albo skamieniejesz, ja tak czy inaczej idę. Nie widzi mi się pozostanie tu z tobą na zawsze, wybacz.
Nahuel w obliczu przedłużającej się ciszy ze strony Shelotha stwierdził, że szkoda jego czasu - i na grzywiastego, i na katowanie żołądka. Był już głodny i czas najwyższy coś z tym zrobić.
Wstał, odszedł kilka kroków i popatrzył na nieruchomą sylwetkę samca. Może jednak wrzuci go do tej wody i wyświadczy mu przysługę...

Nieee, zawsze zdąży wrócić i to zrobić, w razie potrzeby.

Wybył.

z/t
Alaina
Konto zawieszone

Płeć:Samica Wiek:dorosła Liczba postów:250 Dołączył:Cze 2012

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 68
Zręczność: 74
Spostrzegawczość: 68
Doświadczenie: 29

#49
15-10-2012, 19:49
Prawa autorskie: malaika4//

Zbyt wiele ostatnio się działo, zbyt wiele próbowała dźwigać na karku, będąc jednak na to za krucha. Nie uratowała życia, może i nie była mesjaszem, nie niosła ze sobą wybawienia, lecz praktycznie nigdy nie umiała obojętnie przejść gdy działa sie komuś krzywda.
Teraz ta nadmierna dobrotliwość odbijała się na niej, zgnębiona nie mogąc się do końca pogodzić z poniesioną porażką w trakcie ratowania Storm. A może bardziej bolała ją duma?
Wnikamy. Nie...Nie che mi się ...
Z resztą posiadała i sumienie, które najwyraźniej teraz postanowiło wyjątkowo siąść na niej, w zgrzytliwy sposób przypominając los na który wpływ miała nie wielki. Starała się. Nie życzyła przecież jej smierci, to że umarła nie była jej winą, a mimo to czuła dojmujące ssanie w żołądku.

Ciche westchnienie opuściło pysk brązowej, gdy ta w końcu przystanęła, natychmiast to osuwając na ziemie, by paść w pierwszym lepszym miejscu. Także dopiero teraz półprzytomnym wzorkiem, zmęczona zarzuciła nim wokół, z trudem rejestrując okolice w której się znajdowała.
Zabawne że do chwili aż nie padła na ziemie, nie dostrzegła otaczająca ją ze wszystkich stron dżungli. Jakby zmysły postanowiły przez całą drogę którą przebyła pozostając zamknięte na wszelkie bodźce , budząc się w momencie gdy ta zamknęła umysł na smutek chcąc oddać się w łapy morfeusza.
Delikatny śpiew ptaków, zapach wilgotnej trawy , ciepło otulające przemarznięte do szpiku kości ciało, nie nawykłe do klimatów północy...
..Zimno...
Zadrżała wyniku czego ta skuliła się. Wciąż było jej zimno, mimo iż dawno opuściła lodowe jezioro, ciągle odniosła wrażenie jakby lodowaty wiatr smagał jej grzbiet.
...Brr zimno..

[ Dodano: 2012-10-19, 22:20 ]
Cztery dni stagnacji,leżenia w jednym miejscu i obserwacji toczącego się własnym rytmem życia w dżungli.Lecz i to nie mogło trwać wiecznie. Nie mogła wiecznie użalać się nad losem dziecka, któremu nie była wstanie pomóc. Żałoba minęła, najwyższy czas zająć się sobą, wrócić do życia, a zdarzenia w lesie potraktować jak kolejny zły sen. Najważniejsze w tej chwili było to aby nareszcie zajęła się sobą, a puki co jej stan nie zapowiadał niczego dobrego. Od dwóch dni męczył ją suchy kaszel, nie wspominając że ciekło jej z nosa.
Przebywanie w klimacie do którego w pełni sie nie nawykło, nie wyszło jej na dobre.
Przeziębiła się,a ta durna zlekceważyła pierwsze oznaki zbliżającego się choróbska, którym były męczące ją ataki zima, co nie mogło skończyć sie niczym innym że wredne choróbsko zagościło się na dobre.

Brazowa pociągnęła nosem, nareszcie decydując sie na opuszczenie dżungli. Wilgotny klimat najwyraźniej i w tym wypadku jej nie służył, z resztą przeczuwała że to co zaczęło ją trawić, samodzielnie nie będzie wstanie wypędzić . Nie posiadała wystarczającej wiedzy na temat znajdujących sie tutaj ziół, a wolała nie eksperymentować na własnym i tak już osłabionym ciele.
Pytanie tylko brzmi, kogo może się zapytać, u kogo szukać pomocy. Które ze stad może okazać sie na tyle łaskawe by podzielić się swą wiedzą z przybłędą. Lwi, Świtowcy, jedynie z nimi miała styczność, lecz żadne z nich nie wyglądało na samarytaninów. Ci co mają innych w nosie, czy ci którzy zabawiają się w eksterminatorów robactwa.
-Doprawdy, jest w czym wybierać-sarkastycznie ochrypłym głosem mruknęła, z wysiłkiem starając się utrzymać prostą postawę, nie wspominając że samo wstanie okazało się nie lada wyczynem. No ładnie. Nie spodziewała się że w przeciągu tych kilku dni, tak mocno osłabnie.
Tym bardziej powinna się sprężyć. Nie czas zastanawiać się które najpierw ukróci ją o głowię. Nie przekona się dopóki nie sprawdzi,a z resztą czy w takiej sytuacji, nie mogłaby poprosić Ragnara o drobną przysługę?
Jedyny lew jakiemu mogła zaufać.
Warto spróbować.

Czas ruszać. Do Świtu

z/t
[Obrazek: al_zpsc33a0f47.png]

"...Jestem hipokrytą...
Nie bój się, nieustanie powtarzałam do siebie, wierząc że te drobne słowa dodadzą mi odwagi abym mogła iść przed siebie...  
A jednak nie umiem, nie ważne ile  postaram się uczynić korków, kajdany strachu już dawno skuły moje łapy.
Boje się was, boje się bliskości , boje się straty.
Gdyż kiedy spróbuje się do kogoś przywiązać, ta osoba odchodzi, zbyt daleko aby móc ją odnaleźć..."
Erick
Konto zawieszone

Płeć:Samiec Wiek:około 3 lat Liczba postów:134 Dołączył:Paź 2012

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 78
Zręczność: 68
Spostrzegawczość: 60
Doświadczenie: 35

#50
29-10-2012, 20:49
Prawa autorskie: Kami; Obróbka Destiny | Vegava

Wszedł najedzony na wolne tereny. Nie chciało mu się wracać do Kami czy reszty stada. Teraz chciał wypocząć i delektować się spokojem. Nikt mu nie może przeszkadzać, bo źle to się skończy. Poobiednia drzemka była dobrym pomysłem. Położył się gdzieś pod drzewem i dosłownie zasnął. Nie obchodziło go czy coś go zeżre czy nie. Czy zostanie napadnięty. A ciul z tym..
Bolały go żebra i był zmęczony więc każdy kto chce się tutaj pokazać niech się kilka razy zastanowi, bo Erick nie będzie się pieprzył z takimi natrętami..
Akilian
Gość

 
#51
29-10-2012, 21:06
Prawa autorskie: Kami; Obróbka Destiny | Vegava

Czyżby się jej wreszcie poszczęściło? Na nowo jej nozdrza owiał znajomy zapach samca, tego samego, który przyprawił ją o tyle kłopotów. Idąc za podmuchem wiatru lwica przystanęła niedaleko lwa. Tak, nie myliła się – to samo futro, ta sama grzywa, te same oczy… Uśmiechnęła się pod nosem, ot, sama do siebie. Trzymając w paszczy małą nie było to znowu takie łatwe… Mniejsza. Pewna siebie podeszła do Ericka, niemal władczym krokiem, przystanąwszy dopiero pół metra przed Brązowym. Warknęła na niego gardłowo, byleby go zbudzić, Gdzieś miała, czy odpoczywał, czy tylko sobie leżał. Nie miała zamiaru czekać, aż księżniczka łaskawie łypnie na nią jednym okiem, i pomyśli „o, wróciła”.
- Wstawaj. – warknęła na niego ponownie, tym razem ubierając to jeszcze w słowa. Cholerna panienka, trzeba na nią jeszcze czekać. A szczylowi się chyba nudziło, bo poczuła, jak coś wyrywa się jej ze szczęk. Poniekąd przez okres dwóch tygodni mała urosła, aż zanadto. Zdążyła nawet otworzyć ślepka, och jakież to urocze. Ak miała tylko nadzieję, ze nie zapamięta jej wyglądu, czy zapachu. Później mogłaby mieć z nią tylko problem. Wreszcie, poirytowana Szara położyła małą niedaleko tatusia. Czekała na reakcję, może się wreszcie zbudzi ze snu o tęczy?
Erick
Konto zawieszone

Płeć:Samiec Wiek:około 3 lat Liczba postów:134 Dołączył:Paź 2012

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 78
Zręczność: 68
Spostrzegawczość: 60
Doświadczenie: 35

#52
29-10-2012, 21:22
Prawa autorskie: Kami; Obróbka Destiny | Vegava

Leżał i odpoczywał. Jednak nie było mu dane odprężyć się w spokoju. No cóż..
Gdy usłyszał czyjeś kroki otworzył ślepia i spojrzał na tą panienkę. O czyżby to ta z lochów, z którą się zabawiał?
A to wyszła już..ajajajajjaj..ciekawie.
Gdy na niego krzyknęła to natychmiastowo się podniósł i pieprznął ją w pysk. O nie gówniara nie będzie na niego krzyczeć. W ogóle powinna zapytać się czy może się odezwać i zakłócić jego spokój. Na to małe coś nie zwrócił nawet uwagi.
-"Chyba ci się coś pomyliło koleżanko.."- i ponownie padł strzał w pysk lwicy. Tym razem o wiele mocniejszy, który powalił ją na ziemie. Brązowy położył łapsko na jej krtani i przycisnął mocno do ziemi. Wystawił swoje pazurki i lekko wbił je w jej krtań..
-"Ostatnia nauczka nie dała do myślenia..czyż nie?"-powiedział wściekłym tonem. Czyżby chciała powtórkę? A to masochistka zasrana..
Coraz mocniej przygniatał jej gardło do podłoża. Na razie jeszcze mogła oddychać. Jeżeli go pięknie nie przeprosi i nie wyliże mu łapek do czysta w geście uległości to może zakończyć swój marny żywot na tej planecie. A jak będzie zgrywać twardą to będzie mogła odczuć co to znaczy znęcanie się psychiczne jak i fizyczne.. Jak woli. Albo wóz albo przewóz..
Akilian
Gość

 
#53
29-10-2012, 21:31
Prawa autorskie: Kami; Obróbka Destiny | Vegava

- Zjeżdżaj ze mnie – to pierwsze, co nasunęło się jej do łba.
- Jakbyś jeszcze nie zauważył właśnie zostałeś tatusiem – syknęła cicho i zjadliwie, wzrokiem wskazując na Brązową kulkę. Samiec chyba musiał się jej bardziej przypatrzyć.
- Powiem tak – zaczęła łapiąc oddech. Skurwysyn przecież gniótł jej gardziel. – Dzieciak nie tylko jest Twój, to jeszcze jest kropka w kropkę ty. Ja nie mam zamiaru jej wychowywać, bo to nie ja wymyśliłam zabawę z gwałceniem nieznajomych, jako karę! – niemal wypluła mu ostatnie słowa w twarz. Już całkiem poirytowana napięła tyne kończyny, po czym niczym dwie potężne sprężyny wycelowała je w samca. Nadzieja, ze dzięki temu ucieknie mu z pod pazurów była nader kusząca.
Samara
Gość

 
#54
29-10-2012, 21:56
Prawa autorskie: Kami; Obróbka Destiny | Vegava

Czarna smukłej budowy samica, tylko czekała, by wyjść z ukrycia i wtrącić swoje trzy grosze do sprawy tych dwojga. Może powinnam napisać trojga?
Jak ze mgły, wyłoniła się Samara, wolnym krokiem zbliżając się do górującego samca, ignorując jego ofiarę, cmokając teatralnie.
- Zabij sukę, lub wyrwij język za niewyparzoną mordę, chyba, że lubisz, by inni traktowali cię źle.- rzuciła, będąc rozbawioną zachowaniem Akillian, która w tym wypadku powinna zachować więcej ogłady.
- Zwłaszcza, że z tego poziomu mogłaby co najwyżej czyścić Ci pazury.- dodała, zasiadając kilka metrów od nich, a chłodne spojrzenie wyblakłych, wręcz białych oczu wlepiła w poległą.
Wróciła do domu, a drobne morderstwo będzie wręcz idealne, tak na dobry start.
Erick
Konto zawieszone

Płeć:Samiec Wiek:około 3 lat Liczba postów:134 Dołączył:Paź 2012

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 78
Zręczność: 68
Spostrzegawczość: 60
Doświadczenie: 35

#55
29-10-2012, 21:57
Prawa autorskie: Kami; Obróbka Destiny | Vegava

Gdy słyszał jej chamskie odzywki to coraz mocniej uciskał jej gardło. Gdy próbowała się wydostać kopnął ją w brzuch tak by zniweczyć jej zapał do walki. Chyba jest głupia, że próbuje walczyć z dwa razy większym od siebie lwem. Ale cóż..
Po nieudanej próbie ucieczki Erick postanowił pokazać czym kończy się pyskowanie do niego. Drugą łapą rozciął jej miękki brzuch tak by krew wylała się na miękką trawę.
-"Bierz tego bachora i nie pokazuj mi się więcej na oczy, bo może się to dla ciebie źle skończyć.."-po tych słowach odszedł od niej przesuwając tego małego brązowego kurdupla bliżej lwicy. Niech lepiej się stąd wyniesie zanim coś złego jej się stanie. Bękart nie ma zamiaru się bawić w jakieś gierki. Nie posłucha to zginie i tyle..
Akilian
Gość

 
#56
29-10-2012, 22:20
Prawa autorskie: Kami; Obróbka Destiny | Vegava

Znowu ten sam ból rozdzierający brzuch. Nie, tego było za dużo. Historia za dużo razy się dla niej powtarzała, nie mogła dopuścić, by bachor pozostał pod jej opieką. Podniosła się zręcznie, po czym spojrzała na nową lwicę. Jeszcze tej tu nie było.
- Radze ci się nie wtrącać. To sprawa między matką, a ojcem małej. – wskazała na młode, leżące teraz pośrodku. Nie była zbyt blisko niej, ale do Ericka też było jej daleko. Wreszcie zebrała się w sobie, oddychając głęboko i rozmyślając, jak ułożyć słowa, by wyszło sensowne zdanie.
- Posłuchaj mnie teraz uważnie. – powiedziała nagle dorosłym i poważnym tonem. – Córka jest Twoja, może nie zaplanowana, ale Twoja. Pomyśl, ona wcale nie musi wiedzieć, skąd się wzięła. Nie ma żadnej cechy porównującej mnie do niej, znacznie prędzej uczepi się ciebie i to Twoją osobę będzie uważała za prawowitego rodzica. – o dziwo mówiła mądrze, może aż nazbyt? – Ja nie jestem gotowa na macierzyństwo z kimś, kto po prostu miał z tego rozrywkę. Nie znam cię i nie chce znać, przynajmniej na razie. Ja… Ja muszę najpierw nauczyć się kierować własnym życiem, by odpowiedzialnie pokierować kimś. Twarz, choć wydawała się nie wyrażać emocji, coraz mocniej dawała po sobie znać zdenerwowanie Szarej. Postawiła wszystko na jedną kartę, czy jej się uda? Po krótkiej chwili ciszy zdecydowała się zrobić krok na przód i delikatnie przesunęła młodą po trawie, w stronę ojca.
- Przyjrzyj się jej uważnie. – rzekła cicho, niemal niesłyszalnie. – Zawsze możesz ją wychować na godną ciebie następczynie… Na dalszą rozmowę brakło jej tchu, odsunęła się więc o tyle, by móc spojrzeć samcowi w ślepia. Zrozum, mówiły jej oczy. Proszę cię, zrozum…
Erick
Konto zawieszone

Płeć:Samiec Wiek:około 3 lat Liczba postów:134 Dołączył:Paź 2012

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 78
Zręczność: 68
Spostrzegawczość: 60
Doświadczenie: 35

#57
29-10-2012, 22:31
Prawa autorskie: Kami; Obróbka Destiny | Vegava

Patrzył na nią i politowaniem. Głupia lwica myśli, że brązowy zajmie się jakimś bachorem, który nawet nie jest jego. Spojrzał na nią i uniósł lewą brew. Co ona sobie myśli, że weźmie go na litość?
-"Co mnie to obchodzi, że nie jesteś gotowa? Myślisz, że jak poudajesz biedną mamusię to coś ci to da.."-roześmiał się jej w twarz i ponownie ją uderzył. Tym razem poharatał jej nieco pysk. Erick będzie się zajmował jakimś dzieciakiem, który wziął się nie wiadomo skąd..
Gdyby każda mu tak powiedziała to miałby przedszkole wokół siebie..zabawne.
-"Ty głupia istoto myślisz, że obchodzi mnie twój los czy jej? Żałosna jesteś..bierz to i wynoś się stąd..chce odpocząć.."-warknął na nią i odszedł w dawne miejsce, w którym spał. Położył się ignorując całe to zamieszanie, które działo się wokół niego. W dupie to miał co się stanie z tym małym i z więźniarką. On miał ważniejsze sprawy na głowie.
Co jak co, ale szara powinna dziękować bogom za to, że Erick jest zmęczony i nie zabił jej od razu. Gdyby miał choć trochę ochoty to rozszarpałby tą wariatkę na kilka części. Co do tej czarnej..to skąd ona się tu wzięła?
-"Ee ty..chcesz bachora to go bierz.."-rzucił do niej po czym przymknął oczy i ziewnął leniwie..
Samara
Gość

 
#58
30-10-2012, 09:43
Prawa autorskie: Kami; Obróbka Destiny | Vegava

Uniosła obie brwi.
- radzę ci się nie zwracać do mnie w taki sposób.- rzekła beznamiętnie, bladymi oczyma lustrując pocharatane lico szarej samicy. Ona takich rzeczy nie toleruje. Szacunku się wymaga, zwłaszcza, od takich ścierw, jak ta młoda matka. 
Szkoda jej tylko było dzieciaka. Co, jeśli odziedziczy gen nierozwagi od matki? Samara sama była matką. Na świecie nie kochała nic innego, jak swoje dzieci, choć te, nie wiadomo, czy nadal żyją, czy po prostu szlajają się gdzieś po świecie.
Ziewnęła przeciągle, gdy w końcu nastała błoga cisze, poprzedzona słowami samca, skierowanymi do niej.
- nie myśl, że byłabym dobrą matką, dla obcego dziecka.- rzekła, podnosząc się z siadu i zbliżając do brązowej kulki.
- jednak mam pewien pomysł- rzekła i chwyciła lwiątko bez opieki, zębiskami za plecy, ściskając ją w żebrach.
Uciekła z kulką w pysku, a za nią echem roznosił się głuchy rechot.

Zt z Asuan
Akilian
Gość

 
#59
30-10-2012, 19:42
Prawa autorskie: Kami; Obróbka Destiny | Vegava

Tak, to nie mogło się dobrze skończyć. Cienka strużka krwi spływała po policzku Szarej, małą Asuan zabrała nieznajoma. Poczuła ukłucia, gdzieś w środku. Ona sama, nawet, gdyby chciała, nie miała warunków na małe. Erick miał silne stado, wiele lwic do pomocy, sam w sobie był bardzo odpowiedzialny i silny. A ona? Ona miała tylko samą siebie, gdyby ucierpiała podczas polowania nijak Brązowa by nie przeżyła. Każde wyjście po jej stronie wydawało się beznadziejne. W takich sytuacjach ważną rolę zaczyna grać desperacja, toteż…
- Wybacz mi… - powiedziała ze skruchą, pokładając się pod łapy samca. – Za wszystko. Byłam głupia i nieodpowiedzialna. Ja po prostu… - tu ucięła na chwilę, nie wiedząc jak ułożyć słowa w zdanie. – Po prostu cały świat wali mi się na głowę, dowiedziałam się wielu rzeczy, których nie powinnam, i jeszcze dochodzi dziecko? – z kryształowych ślepi umknęła szczera, gorzka łza. – Ja nie potrafię wszystkiego unieść na własnych barkach. Błagam cię, przebacz mi…Nawet nie próbowała brać go na litość. To, co uciekało z jej ust było prawdą, czystą i krystaliczną. Bała się, że młode mogło by pod jej opieką zginąć. A tego sama by nie przeżyła.
Erick
Konto zawieszone

Płeć:Samiec Wiek:około 3 lat Liczba postów:134 Dołączył:Paź 2012

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 78
Zręczność: 68
Spostrzegawczość: 60
Doświadczenie: 35

#60
30-10-2012, 20:02
Prawa autorskie: Kami; Obróbka Destiny | Vegava

O prosze..
Problem dzieciaka zniknął..puf!
Patrzył na szarą z obrzydzeniem, które przeszywał śmiech. Jej..ale ona jest żałosna..bardzo żałosna..
-"Co mnie obchodzi co się z tobą i z tym gówniarzem stanie.."-powiedział zmęczonym tonem. Miał już po uszy tej lwicy, która nie wiadomo czego chciała.
-"Nie ma dzieciaka, problem zniknął. Idź stąd zanim stracę cierpliwość.."-powiedział po czym wrócił do odpoczynku. Jak się nie wyniesie, to Erick sam ją zabije, bo jojczenie mu nad uchem jak to jej źle zaczyna się robić bardzo denerwujące.


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości