♫ Audycja 36 ♫


Wszystkie audycje znajdziecie na audycje.krollew.pl
Tygodniowy bonus
+5 opali


Otrzymuje Warsir!
  • Forum zostało zarchiwizowane i dostępne jest jedynie w wersji do odczytu - poza ShoutBoxem i tematami pozafabularnymi. Dziękujemy za wspólną grę!
  • Oficjalny kanał na discordzie - do kontaktu z graczami.
  • Stale aktywny pozostaje dział z pożegnaniami, gdzie każdy będzie mógł dopisać swoje.
  • NIE zgadzamy się na kopiowanie jakiejkolwiek części tego forum, także po jego zamknięciu.

    ~ Administracja Król Lew PBF (2006-2018)
Generator statystyk
Drzewo genealogiczne
Okres zbioru (1 porcja):
Cis pospolity
Wulkan Burgess Shale, Ognisty Las, Źródło Życia
Pogoda
1-15 września
21 °C
16 °C
16-30 września
23 °C
17 °C
Postać miesiąca:
Sierpień

Naiwny, strachliwy i delikatny. Lwie dziecko zagubione pośród sawanny, odnalazło ciepło rodziny w śnieżnym Cesarstwie choć niedawno spotkał nieświadomie prawdziwego ojca.
Cytat września
Nadesłany przez Vasanti Vei

Stężenie fanatyków księżyca na poziomie zerowym kazało mu się zastanowić, czy przypadkiem nie zabłądził.
Znajdziecie nas na:
Tene
Samotnik
*

Gatunek:Lew Afrykański Płeć:Samica Wiek:Dorosła Liczba postów:133 Dołączył:Sty 2017

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 77
Zręczność: 80
Spostrzegawczość: 55
Doświadczenie: 22

#61
17-01-2017, 20:37
Prawa autorskie: Ja
Tytuł pozafabularny: Nieszczęśnik

Zostawiła wszystko za sobą, to co dotychczas znała, nie chciała już myśleć o przeszłości, mimo że nadal czuła posmak krwi brata w pysku i nadal miała w pamięci ten koszmarny moment, gdy zdała sobie sprawę z tego co zrobiła. Docierając tutaj, rozejrzała się po woli, nie zauważając obcych, przez łzy które pojawiły jej się w oczach, lecz tylko przez chwilę. Tene nawet przed samą sobą nie znosiła okazywać słabości. Postanowiła zrobić sobie postój, przekonana że jest tu sama. To miejsce było zbyt ponure i niebezpieczne by ktoś tutaj mieszkał, tak uważała. Przeszła jeszcze kilka kroków, nieświadomie zbliżając się w stronę obcych. W złości uderzyła łapą jeden z kamieni, który przeturlał się dalej powodując hałas, prześledziła go wzrokiem, słysząc niewyraźnie czyjąś rozmowę. Poderwała głowę, tym razem uważniej obserwując, jak i wyczuwając zapach lamparta. Dostrzegła dwa młodsze od niej lwy. Nie zamierzała jednak zmienić kierunku swojej podróży, więc po prostu nadal się zbliżała, trzymając mimo wszystko dystans od nieznajomych. Warczała cicho i rytmicznie pokazując przy tym kły, by ostrzec, a nawet odstraszyć ich, aby się do niej nie zbliżali, nie miała ochoty z nikim rozmawiać. Położyła się kawałek dalej, by tak jak zamierzała odpocząć, obserwując podejrzliwie obcych, jej ogon poruszał się zaciekle na boki. Nie była wcale zezłoszczona czyjąś obecnością, choć tak wolała sobie wmawiać, jedynie sumienie doprowadzało ją do frustracji, bo nie potrafiła sobie poradzić z poczuciem winy i ze swoją porażką.
[Obrazek: 9mZeEiZ.png]

Zevran
Konto zawieszone

Gatunek:Lew (mieszanka tsavo i wschodnioafrykańskiego) Płeć:Samiec Wiek:Młody dorosły Tytuł fabularny:Uczeń Medyka Liczba postów:260 Dołączył:Gru 2016

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 67
Zręczność: 81
Spostrzegawczość: 62
Doświadczenie: 30

#62
18-01-2017, 00:32
Prawa autorskie: Ale-Tie, nukotek

Normalnie odetchnął z ulgą i było to nawet słychać, kiedy ta powiedziała, że jest sama. Kamień z serca. Przynajmniej nie musiał się tym przejmować, że zaraz wyskoczy na niego zgraja lwów, która będzie kazała mu sobie stąd iść, bo przecież zagraża tej kruszynce. Co prawda, nie wiedział w jaki sposób, ale czuł się z tym jeszcze gorzej niż jak myślał, że zaraz coś o wiele większego się na niego rzuci.
Peszek.
- Też jestem sam.
Postanowił ją uświadomić w tym, że nie stanowił nawet cienia zagrożenia. Nawet jakby był wrednym, złym bad boy'em to co by niby jej zrobił? Uderzył i co dalej? Z niego był tak dobry agresor jak z pawiana królowa.
- Przecież Ci nic nie robię, uspo...
Trzask kamieni na tym pustkowi był na tyle słyszalny, ze Zevran aż się poderwał i na moment zapomniał o Liessie. Widok zbliżającej się wielkiej lwicy powarkującej na boki wystraszył go co nie miara, już nawet bez jej pokazywania kłów.
Nawet nie wiedział kiedy stał już tyłem do szarej i obserwował, jak tamta wielka lwica się kładzie. Nieświadomie też postąpił pół kroku w tył, może i z zbliżając się do młodej, ale jakoś czuł gorzę na samą myśl, że ta co dopiero przyszła mogła się zbliżyć.
Dopiero potem pomarańczowe ślepka spoczęły na tych fioletowych obok, jakby dopatrując się odpowiedzi co zrobić. Teraz to dopiero był problem i bezradność w jego rozwiązaniu malowała się na tęczówkach Zevrana.
Liessa
Konto zawieszone

Gatunek:lew Płeć:Samica Wiek:14 miesięcy Tytuł fabularny:Szamanka Liczba postów:20 Dołączył:Sty 2017

STATYSTYKI Życie:
Siła: 33
Zręczność: 40
Spostrzegawczość: 47
Doświadczenie: 5

#63
18-01-2017, 00:55
Prawa autorskie: jo // Disney tło

Powoli rozluźniała drżące mięśnie, łeb spokojnie unosząc się nieco wyżej. Już po chwili nie kuliła się ze strachu, ale wciąż była niepewna, mimo zapewnień Zevrana. Co jeśli kłamał?
Już po chwili wszystko to wróciło kiedy w pobliżu rozległ się niski warkot. Lwica, wielka i straszna pojawiła się znikąd, a przecież Zevran mówił, że jest sam.
Jego reakcja dała Liessie znać że i samiec jest przestraszony, więc nie mógł to być ktoś z jego znajomych. Czyżby właścicielka tych terenów? Pasowała do nich... Ale Zevran i ona sama też pasowała do tych ziem.
Nie wiedziała co robić kiedy lew spojrzał na nią pytająco, sama chciała to wiedzieć i odruchowo zaufała mu z podjęciem decyzji. Chciała, żeby ją obronił...ale niby po co miałby to robić? Zresztą ona też chciałaby go obronić...ale nie mogła. Była słaba, i beznadziejna. Nic nie potrafiła.
Zbliżyła się do Zevrana tak by ich boki lekko się dotykały, w nadziei że doda im to nieco otuchy. Poczuła się lepiej, mieli teraz jakiś wspólny cel--wyjść z tej sytuacji cało, ale czy uda im się to jeśli będą tu tak po prostu stać?
[Obrazek: liessa_sygna_by_deadfisheye_0-dau0bp1.png]
Zevran
Konto zawieszone

Gatunek:Lew (mieszanka tsavo i wschodnioafrykańskiego) Płeć:Samiec Wiek:Młody dorosły Tytuł fabularny:Uczeń Medyka Liczba postów:260 Dołączył:Gru 2016

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 67
Zręczność: 81
Spostrzegawczość: 62
Doświadczenie: 30

#64
18-01-2017, 01:31
Prawa autorskie: Ale-Tie, nukotek

Wychodziło na to, że ani on, ani, nazwijmy to jego nową kumeplą, nie wiedzieli co teraz zrobić. A co, jeśli się teraz ruszą i ta lwica się na nich rzuci? Może ona tu mieszka? A co jeśli ma tutaj ze sobą jakieś stado? To, że na razie jest sama po części go pocieszało, jednak natłok myśli i fakt, że kompletnie nie mieli żadnego planu napawał go takim pesymizmem, że te plusy, których szukał, to było zbyt mało by poczuł się lepiej.
No, plus był taki, że oboje jeszcze żyli.
Czyli tak, miał podjąć decyzję? Z ich dwojga wychodziło na to, że jakoś bardziej ogarniał sytuację, a tak po za tym to czuł się jakoś poniekąd odpowiedzialny za to, żeby wyprowadzić stąd ją i siebie, chociaż w zasadzie nie wiedział, skąd u niego się nagle to wszystko zebrało.
- Może... może jak przemkniemy się obok, to nas nie zaczepi?
Rzucił jakimś planem. Takim, który sam by wykonał, tyle, ze w pojedynkę miał większe szanse niż we dwójkę. Ale przecież jej tak nie zostawi. Zevran bohaterem nie był, ale przecież też nie jakimś sadystą, żeby oglądać cierpienie fioletowookiej.
A przynajmniej wyglądał na tyle pewnie, że w obecnej sytuacji plan mógł się udać. Więc teraz tylko liczył na jej aprobatę i mogli ruszać.
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 18-01-2017, 01:32 przez Zevran.)
Liessa
Konto zawieszone

Gatunek:lew Płeć:Samica Wiek:14 miesięcy Tytuł fabularny:Szamanka Liczba postów:20 Dołączył:Sty 2017

STATYSTYKI Życie:
Siła: 33
Zręczność: 40
Spostrzegawczość: 47
Doświadczenie: 5

#65
18-01-2017, 01:50
Prawa autorskie: jo // Disney tło

-A-ale ona za nami pobiegnie.- jęknęła cicho w odpowiedzi, kładąc po sobie uszy. Gwałtowne ruchy były ostatnią rzeczą którą odważyłaby się zrobić. Musieli zostać na miejscu, najlepiej ukorzyć się przed lwicą i błagać o oszczędzenie. Może jeśli zagrają ofiary losu, którą Liessa była, lwica się zlituje i da im odejść w spokoju.
Ona już miała doświadczenie w takich sytuacjach, kiedy jej kuzyni otaczali ją, było jeszcze gorzej kiedy próbowała uciekać. To nie miało sensu.
[Obrazek: liessa_sygna_by_deadfisheye_0-dau0bp1.png]
Tene
Samotnik
*

Gatunek:Lew Afrykański Płeć:Samica Wiek:Dorosła Liczba postów:133 Dołączył:Sty 2017

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 77
Zręczność: 80
Spostrzegawczość: 55
Doświadczenie: 22

#66
18-01-2017, 09:11
Prawa autorskie: Ja
Tytuł pozafabularny: Nieszczęśnik

Nie spuszczała praktycznie wzroku z młodzików, tylko raz na jakiś czas zerkała gdzieś w dal, upewniając się czy nie kręci się tutaj ktoś jeszcze. Udało jej się ich wystraszyć i na tym powinna zaprzestać, nie będą szukali u niej towarzystwa, a nawet wątpiła żeby mieli odwagę podejść za nad to. Tene jednak to nie wystarczyło, chciała jakoś wyrzucić z siebie te wszystkie emocje, a uderzanie o ziemie ogonem niczym biczem, nic jej w tym nie pomagało. Jakie jednak miała prawo wyżywać się na nieznajomych, którzy niczym jej nie zawinili?
Słysząc plan samca, tylko przewróciła oczami, obrała sobie za cel że nie pozwoli im się zbliżyć choćby o centymetr, a tym samym się wymknąć. Jednak nie dała znać niczym o swoim zamiarze, nadal leżąc i tylko bacznie się im przyglądając, z niezbyt przyjazną miną. Odczuwała silną potrzebę dominacji, zwłaszcza tak rozgniewana. W jej byłym domu rywalizacja pomiędzy jej rodzeństwem była na porządku dziennym, kto nie potrafił walczyć o swoje musiał się podporządkować silniejszym. Oczywiście, teraz mocno przesadzała, jeśli trafiłaby na kogoś innego mogłaby sprowokować do ataku. Skupiona, nadwyrężając słuch, ledwo dosłyszała słowa lwicy. Pierwszy raz spotkała kogoś kto aż tak bał się jej obecności. Jeśli zrobią o jeden krok za dużo była gotowa warknąć ostrzegawczo, a gdyby ich to nie zatrzymało to poderwać się momentalnie na równe łapy z wysuniętymi pazurami, czemu miał towarzyszyć przeciągły lwi ryk. Na razie chciała zagrać na ich strachu, być może w ogóle nie zamierzała atakować, nie miała póki co wyraźnego powodu.
[Obrazek: 9mZeEiZ.png]

Zevran
Konto zawieszone

Gatunek:Lew (mieszanka tsavo i wschodnioafrykańskiego) Płeć:Samiec Wiek:Młody dorosły Tytuł fabularny:Uczeń Medyka Liczba postów:260 Dołączył:Gru 2016

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 67
Zręczność: 81
Spostrzegawczość: 62
Doświadczenie: 30

#67
26-01-2017, 00:10
Prawa autorskie: Ale-Tie, nukotek

- Ale musimy coś zrobić!
Wydusił z siebie w końcu, po tych chwilach ciszy, którymi obarczył koleżankę, z niedowierzania wsłuchując się w jej słowa odbijające się echem w myślach kudłatego. Brzmiało to jak pewny wyrok śmierci, a oni oboje na to zasługiwali? Byli młodzi, należało im się życie jak psu buda, tym bardziej, że nie zawadzali nikomu. A ta lwica przyczepiła się, jakby jej było to potrzebne.
Zevran nie wiedział czy bardziej się bał czy wkurzał. Jedno było pewne - był już tak roztargniony, że łapy mu się trzęsły.
Ja muszę coś zrobić.
Zev postawił i nawet te parę kroków mimo zachowania tamtej lwicy i stanął tak, by zasłaniać Liessę. Tak, zasłaniał obcą sobie lwicę przed tamtym straszydłem, które postanowiło ich dręczyć. Wiedział, że głupio postępuje, ale... tak trzeba? Cholera, nie wiedział. Nie miał kompletnie żadnego pojęcia po co w ogóle miałby się narażać dla kogoś innego. Mógł uciekać. Sam. Straszna lwica zadowoliłaby się tą trzęsącą się kluchą za nim.
Zwrócił na moment wzrok na fioletowooką. Akurat na ułamki sekundy zanim lwica pewnie do nich podbiegła po prostu się uśmiechnął. Nie miał czasu by powiedzieć jej, że ją obroni. Jeśli była sprytna, to pewnie wyczytała to z jego spojrzenia. Jeśli nie, cóż...
Zevran był gotów mimo trzęsących się łap i mimo zagrożenia, stawić czoła niebezpieczeństwu.
Tene
Samotnik
*

Gatunek:Lew Afrykański Płeć:Samica Wiek:Dorosła Liczba postów:133 Dołączył:Sty 2017

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 77
Zręczność: 80
Spostrzegawczość: 55
Doświadczenie: 22

#68
26-01-2017, 01:33
Prawa autorskie: Ja
Tytuł pozafabularny: Nieszczęśnik

Ruszyła się z miejsca agresywnie, wydając z siebie ogłuszający ryk, nie zamierzała podbiec od razu do młodzików, zatrzymała się w połowie i zaczęła chodzić w tą i z powrotem nerwowo, z wciąż wysuniętymi pazurami, sierść zjeżyła jej się niemal na całym grzbiecie. Zmniejszała z każdą chwilą dystans. W końcu zatrzymując się już tylko pół metra od nich i mierząc ich wrogo swoimi ślepiami. Wbrew pozorom, jakie stwarzała, próbowała się uspokoić, po to tyle chodziła. Nie chciała postępować tak samo bezmyślnie jak jej rodzeństwo, mordujące, jakże niedawno, niewinnych. Nie miała prawa obwiniać obcych o własne błędy, które doprowadzały ją do furii. Zaczęła drapać pazurami o podłoże, co wyglądało jakby je ostrzyła, po prostu próbowała na czymś odreagować. Złość aż w niej gotowała i trudno było jej opanować chęć rzucenia się na Zevrana, który był najbliżej i sam sprowokował że podeszła. Szybko zorientowała się że zamierza obronić samice, inaczej po co by ją osłaniał?
- Wiesz, że za odwagę się płaci? - tak to była groźba, poprzedzona złowrogim warknięciem: - Jeżeli zostawisz lwice, możesz odejść w jednym kawałku - napięła mięśnie jak gdyby do skoku, była ciekawa co postanowi samiec. Na razie zrobił na niej wrażenie. Zevran najpewniej nie miał pojęcia co siedzi w głowie Tene, wbrew słowom zamierzała postąpić odwrotnie, jeśli oddali się od Liessy, odpuści, uzna że nie jest nic wart i się na niego rzuci. Chciała po prostu powodu dzięki któremu będzie mogła wyładować na kimkolwiek gniew. Sumienie nakazywało jej zostawić młodych w spokoju, jednak ciężko było opanować jej nerwy, wzrastające z każdą chwilą.
[Obrazek: 9mZeEiZ.png]

Tene
Samotnik
*

Gatunek:Lew Afrykański Płeć:Samica Wiek:Dorosła Liczba postów:133 Dołączył:Sty 2017

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 77
Zręczność: 80
Spostrzegawczość: 55
Doświadczenie: 22

#69
06-03-2017, 17:18
Prawa autorskie: Ja
Tytuł pozafabularny: Nieszczęśnik

Brak reakcji ze strony młodych wyprowadzał ją jeszcze bardziej z równowagi, ryknęła wściekle, chcąc ponaglić młodzika z odpowiedzią. Niespodzianie jak już miała do niego doskoczyć, przebiegł jej przed oczami obraz wydarzenia, które raz na zawsze zmieniło jej życie. Chwila, w której zabiła własnego brata. Wycofała się w przestrachu tracąc przez moment kontakt z otoczeniem. Jak tylko wróciła jej świadomość, ponownie zmierzyła młodych krzywych wzrokiem, warcząc i ukazując kły, nachyliła się do skoku, z ogonem przecinającym powietrze. W ostatniej chwili się rozmyśliła.
- Drugim razem już nie będę tak miła! - warknęła, stając już normalnie, odwróciła się momentalnie do nich tyłem, odchodząc z miotającym ze wściekłości na boki ogonem.

zt
[Obrazek: 9mZeEiZ.png]

Zevran
Konto zawieszone

Gatunek:Lew (mieszanka tsavo i wschodnioafrykańskiego) Płeć:Samiec Wiek:Młody dorosły Tytuł fabularny:Uczeń Medyka Liczba postów:260 Dołączył:Gru 2016

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 67
Zręczność: 81
Spostrzegawczość: 62
Doświadczenie: 30

#70
08-03-2017, 00:35
Prawa autorskie: Ale-Tie, nukotek

zt.

(nie widzę sensu cokolwiek pisać, wybaczcie panowie mg)
Liessa
Konto zawieszone

Gatunek:lew Płeć:Samica Wiek:14 miesięcy Tytuł fabularny:Szamanka Liczba postów:20 Dołączył:Sty 2017

STATYSTYKI Życie:
Siła: 33
Zręczność: 40
Spostrzegawczość: 47
Doświadczenie: 5

#71
05-04-2017, 00:21
Prawa autorskie: jo // Disney tło

Liessa przez moment była pewna, że umarła. Ta straszna lwica czegoś od nich chciała, była większa i silniejsza, a powietrze wokół niej było ciężkie od złości. Czy ktoś ją skrzywdził? Czemu była tak wzburzona?
Z krótkiego paraliżu wyrwało ją ciepło - nie takie dosłowne, coś bardziej jak światło, a jednak to nie to... Cokolwiek to było, emanowało od Zevrana, i wzrok młodej natychmiast skierował się w stronę oczu lwa. On chciał ją bronić... mimo że sam tak bardzo się bał.
Liessa była prawie w szoku, ktoś po raz pierwszy okazał jej coś tak...dużego, tak ważnego. Zevran był w stanie poświęcić się...dla niej? Dla obcej? Dla nic nie wartej istotki?
Długo nie mogła nad tym rozmyślać, lwica zbliżyła się i Liessa znów wyłączyła się na moment - nim się zorientowała, gnała znów przed siebie, sama, a ciepło które ją dotknęło zniknęło nim zdążyła je zapamiętać.

zt
[Obrazek: liessa_sygna_by_deadfisheye_0-dau0bp1.png]
Vanthi
Konto zawieszone

Gatunek:Lef Płeć:Samica Wiek:Podrostek Liczba postów:66 Dołączył:Maj 2016

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 60
Zręczność: 60
Spostrzegawczość: 60
Doświadczenie: 15

#72
03-06-2017, 16:46
Prawa autorskie: Lineart (c) Malaika4, reszta moja

Szła wolnym krokiem, rozglądając się uważnie dookoła. Po tym jak wraz matką na trochę odeszły z tych ziem... nie bardzo wiedziała czy powinna tu wracać. Nie wiedziała do końca co mogłaby ze sobą tutaj zrobić. Matka obiecała, że wyruszy niedługo po niej. Wiedziała doskonale, że Vannie poradzi sobie w czasie podróży do Lwiej Krainy. Chociaż długa wędrówka nie była zbyt przyjemna. Czuła jak podeszwy jej łap nieprzyjemnie palą ją po długiej wędrówce. Wzrok był już nieco mętny, a młode, jeszcze nie do końca wyrośnięte ciało, powłóczyło łapami jakby od niechcenia. Wyprostowała się i przymknąwszy oczy zaciągnęła się powietrzem. Ujrzawszy Wulkan na swojej drodze... wiedziała już, że jest we właściwym miejscu i może tutaj spocząć. Właściwie jedynym celem jej podróży było odnalezienie Shirikiego, z którym koniecznie chciała się spotkać. Bo cóż poza nim tutaj jeszcze miała? Była wściekła na ojca po tym jak je zostawił. Ją i matkę. Niejednokrotnie słyszała jak silna zielonogrzywa łka po nocach z pochylonym grzbietem. Jak przeklina ojca, używając najgorszych bluźnierstw względem niego. I przez to również w Vanthi zaczynała rodzić się ogromna nienawiść do Anubisa, którego zastąpił jej Koba. Białogrzywy o pięknych niebieskich ślepiach. Właściwie zaczynała się w pewnym momencie zastanawiać, czy matka – będąc w ciąży – przypadkiem nie popadła w romans z drugim ojcem, który pomagał w jej wychowywaniu. Czy to w ogóle było możliwe…? Licho jedno wie. Ale była to niego dość podobna. Z pewnością miała po nim oczy. Piękne. Głęboko niebieskie szafiry. Dokładnie takie same jak Koba… Chociaż istniało oczywiście drugie wytłumaczenie. I była to babka Vanthi, o której sporo opowiadała jej matka. W zamyśleniu padła u stóp wulkanu w cieniu, pozwalając swojemu ciału w końcu odpocząć, ochłonąć z lekka i zastrzygła fioletowym uchem w zamyśleniu. Będzie trzeba poszukać przyjaciela. Tylko jak go znaleźć na tych rozległych terenach?
[Obrazek: cho_by_choiicho2_by_fileera-d91don1.png]

Sweet home Alabama, 

Where the skies are so blue, 

Sweet homa Alabama 

Lord, I'm coming home to you.



 







Shiriki
Duch
*

Gatunek:hybryda lwa Płeć:Samiec Wiek:2 latka i 5 miesięcy Liczba postów:244 Dołączył:Cze 2016

STATYSTYKI Życie: 0
Siła: 70
Zręczność: 80
Spostrzegawczość: 60
Doświadczenie: 50

#73
03-06-2017, 21:42
Prawa autorskie: Dirke

No i było by tle. Plus był taki, że spotkałem matkę i nie tylko ją.
-Hej- Powiedziałem pojawiając się przed młódką. Wydoroślała. Tak dawno tę kruszynkę nie widziałem. Ciekawe czy mnie pamięta jeszcze. Nie wiedziałem czy mnie ujrzy, poczuje pozna...
[Obrazek: shiri_by_dirke-dao2bh2.png]

GŁOS | MŁODY JA| Tragiczna miłość
Tell me would you kill to save your life?
Tell me would you kill to prove you’re right?
Crash, crash, burn let it all burn

Do you really want?
Do you really want me?
Do you really want me dead?
Or alive to torture for my sins?
Vanthi
Konto zawieszone

Gatunek:Lef Płeć:Samica Wiek:Podrostek Liczba postów:66 Dołączył:Maj 2016

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 60
Zręczność: 60
Spostrzegawczość: 60
Doświadczenie: 15

#74
03-06-2017, 21:52
Prawa autorskie: Lineart (c) Malaika4, reszta moja

Zamrugała nieco zaskoczona, kiedy wyrósł nagle przed nią. Po prostu się... pojawił? Przetarła łapą ślepia nie bardzo rozumiejąc, co tu jest grane i zerwała się z podłoża, wzbijając w powietrze kłęby kurzu. Przełknęła ślinę i zatrzygła tym fioletowym uszkiem z dziwnymi białymi ciapkami. Po chwili jednak jej pysk pojaśniał od szerokiego uśmiechu. Rzuciła się ku niemu i... cholera. Przeleciała przez niego? Przeturlała się kilka razy, paskudząc białą sierść. Odwróciła się zdezorientowana ku niemu z wyraźnym szokiem na twarzy.
- A może ja faktycznie mam już halucynacje...? - mruknęła cicho do siebie i powoli się podniosła, otrzepując sierść z pyłu. Skrzywiwszy się podeszła do lwa i przyjrzała mu się z bliska.
[Obrazek: cho_by_choiicho2_by_fileera-d91don1.png]

Sweet home Alabama, 

Where the skies are so blue, 

Sweet homa Alabama 

Lord, I'm coming home to you.



 







Shiriki
Duch
*

Gatunek:hybryda lwa Płeć:Samiec Wiek:2 latka i 5 miesięcy Liczba postów:244 Dołączył:Cze 2016

STATYSTYKI Życie: 0
Siła: 70
Zręczność: 80
Spostrzegawczość: 60
Doświadczenie: 50

#75
03-06-2017, 22:04
Prawa autorskie: Dirke

Spoglądałem na nią a ona poznała mnie. Tak na mym pysk pojawił się ten sam uśmiech co kiedyś.
-Nie masz- Powiedziałem i łapami  "dotknąłem" ziemi. Nie musiałem chodzić mogłem poruszać bez zmęczenia, bezszelestnie.
-wyrosłaś- Powiedziałem i lekko poruszyłem ogonem. Żałowałem, że nie mogłem się z nia przywitać. Kurcze to tyle już czasu minęło? Czy to możliwe abym jako duch czuł coś? czuł jakieś ukłucie ... żalu?
[Obrazek: shiri_by_dirke-dao2bh2.png]

GŁOS | MŁODY JA| Tragiczna miłość
Tell me would you kill to save your life?
Tell me would you kill to prove you’re right?
Crash, crash, burn let it all burn

Do you really want?
Do you really want me?
Do you really want me dead?
Or alive to torture for my sins?


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości