♫ Audycja 36 ♫


Wszystkie audycje znajdziecie na audycje.krollew.pl
Tygodniowy bonus
+5 opali


Otrzymuje Warsir!
  • Forum zostało zarchiwizowane i dostępne jest jedynie w wersji do odczytu - poza ShoutBoxem i tematami pozafabularnymi. Dziękujemy za wspólną grę!
  • Oficjalny kanał na discordzie - do kontaktu z graczami.
  • Stale aktywny pozostaje dział z pożegnaniami, gdzie każdy będzie mógł dopisać swoje.
  • NIE zgadzamy się na kopiowanie jakiejkolwiek części tego forum, także po jego zamknięciu.

    ~ Administracja Król Lew PBF (2006-2018)
Generator statystyk
Drzewo genealogiczne
Okres zbioru (1 porcja):
Cis pospolity
Wulkan Burgess Shale, Ognisty Las, Źródło Życia
Pogoda
1-15 września
21 °C
16 °C
16-30 września
23 °C
17 °C
Postać miesiąca:
Sierpień

Naiwny, strachliwy i delikatny. Lwie dziecko zagubione pośród sawanny, odnalazło ciepło rodziny w śnieżnym Cesarstwie choć niedawno spotkał nieświadomie prawdziwego ojca.
Cytat września
Nadesłany przez Vasanti Vei

Stężenie fanatyków księżyca na poziomie zerowym kazało mu się zastanowić, czy przypadkiem nie zabłądził.
Znajdziecie nas na:
Ahati
Konto zawieszone

Płeć:Samica Liczba postów:35 Dołączył:Wrz 2015

STATYSTYKI Życie: 0
Siła:
Zręczność:
Spostrzegawczość:

#1
05-04-2016, 02:37
Prawa autorskie: Malaika4

Dżungla.
Ahati wykorzystywała między innymi takie miejsca, by unikać zbędnej uwagi. Samotna, kulawa, półślepa, do tego chudsza od własnego szkieletu, paradoksalnie nie zwracała na siebie większej uwagi. Niewiele tutaj było bowiem zwierząt, które uwagę na nią zwracać by chciały, nie widząc w niej najmniejszego zagrożenia. Taka też była Ati - uzbrojona przez matkę naturą w szereg pazurów i kłów, a była zupełnie niegroźna, a nawet bezbronna. Jedynie uszy pracowały jakby ciężej, chcąc nadrobić utratę wzroku - to zaś pozwalało jej dość dobrze unikać innych lwów. To one były dla niej zagrożeniem.
Kiedy dopuściła się wyjątku, napotkała jednak na Volundra. Ten z kolei dziwaczny lew, postać z jej przeszłości zasiała zamęt w jej dotychczas jednokierunkowych myślach. Co gorsza, była nieświadoma tego, kiedy te zmiany miały miejsce i czego dotyczyły. Czy to dlatego bardziej uważała na siebie, z dala od ziem Srebrnego Księżyca, dbając o życie, na którym w ogóle jej nie zależało - na jej własnym?
Faktem było to, że od spotkania z Volundrem nie spotkała innego lwa, a nawet lwicy. W unikaniu wszystkich - w tym była dobra. Musiała być. Widziała jedynie jakieś ptactwo, owady, pośród nich surykatki, przysięgłaby też, że któregoś dnia widziała pośród nich guźca. Choć niejedno obserwowało ją spojrzenie, nikt nie dopatrywał się w niej zagrożenia.
Wdrapywała się w górę przez gąszcz po utartych przez zwierzęta ścieżkach. Wspięła się po wielkiej kaskadzie wodospadów, zatrzymując się u dołu jednego z nich. Wilgoć wisiała w powietrzu, mieniła się feerią barw, a ona zatrzymała się u brzegu krystalicznie czystego jeziora, z uśmiechem na pysku.
To była jedyna rzecz, która sprawiała jej przyjemność.
Zanurzyła się tak, że jedynie jej głowa wystawała ponad taflę, po czym usiadła sobie tak w wodzie - zaznając znieczulenia.
Spokoju.
Ukojenia.

Nie na długo.
Tosa
Konto zawieszone

Płeć:Samiec Liczba postów:236 Dołączył:Wrz 2013

STATYSTYKI Życie: 100
Siła:
Zręczność:
Spostrzegawczość:
Doświadczenie: 60

#2
05-04-2016, 22:35
Prawa autorskie: MadKakerlaken

Ahati nie wiedziała jednak, że nie była w dżungli obecnie jedynym lwem.
Złotogrzywy po raz kolejny odwiedzał stare ścieżki i miejsca licząc, że może trafi na jakiś znajomy ślad Cherry. Nie wiedział już, czy robi to z przyzwyczajenia, czy z faktu, że coś do niej czuje.
Po raz kolejny przedzierał się przez tereny lampartów (swoją drogą, gdzie je wcięło? Nie widział ich od dawna), ryzykował starcie z nimi za cień nadziei. Nie mógł pojawić się na Lwiej Ziemi - to nie było miejsce dla niego. Nie sądził też, żeby i niebieskooka tam wróciła. Co więc tutaj go ściągnęło? Czyżby poczucie obowiązku...?
Sprawdził drzewo, grotę, ścieżki które do nich prowadziły. Nic nowego...
Nieświadome spojrzenie włóczyło się niemrawo po otaczających go drzewach i roślinach.
Nic cię tu nie trzyma, młody. Ona nie wróci, schrzaniłeś wszystko własną głupotą.
Ciężki warkot nie był w stanie zagłuszyć smutnego łomotania serca. Gdyby wtedy zachował się inaczej...
Nie.
Piaskowa łapa ze świstem uderzyła w sąsiedni spróchniały pniak rozwalając go w kilka części, by zaraz potem z gardła właściciela wydobył się syk. Nie jesteś winien wszystkiemu, idioto. Pogódź się z tym - wolała tamtego. Skończ marzyć. Zostawiła cię tak samo jak i reszta.
Szare ślepia ze smutkiem prześlizgnęły się po miękkiej trawie pod jego łapami. Nie masz po co tu dłużej przychodzić. Wracaj do domu.
Powinien jednak napić się nim ruszy... niespecjalnie miał ochotę poświęcać ileś godzin tylko po to, by poszukać wody. Doskonale wiedział, że miał ją niemal pod nosem, kilkanaście minut stąd. Ze zrezygnowanym westchnięciem ruszył przed siebie... nie miał zamiaru nawet oglądać się za siebie.
I być może szybko odszedłby stamtąd, nie zastanawiając się już nad niczym i chroniąc swoje małe tereny przy górze królów, gdyby nie pewien niecodzienny widok. Nachylał właśnie łeb, by pociągnąć kilka łyków świeżej wody, gdy dostrzegł... łeb lwicy.
Płowa głowa przekrzywiła się w zdziwieniu. On sam lubił ten typ ochłody, ale nie do tego stopnia...
- Chumba, nieznajoma.
Ciekawiła go.
Ahati
Konto zawieszone

Płeć:Samica Liczba postów:35 Dołączył:Wrz 2015

STATYSTYKI Życie: 0
Siła:
Zręczność:
Spostrzegawczość:

#3
05-04-2016, 22:57
Prawa autorskie: Malaika4

Tenże łeb, kiedy tylko dał o sobie znać, natychmiast obrócił się w jego stronę, dźwignęło się również na cztery łapy odpoczywające pod wodą cielsko.
Ati zawsze miała szereg scenariuszy do wyboru na wypadek takiego spotkania. Teraz jednak ich ilość była dla niej ograniczona - musiała więc wykorzystać to, że lwy na ogół nie znosiły wody. Wątpiła, by samcowi chciało się moczyć futro tylko dlatego, żeby zrobić jej krzywdę. Mimo to jednak, mimo też scenariusza, który sobie obrała, serce ze strachem kołatało się o jej żebra.
- Czego chcesz? - Fuknęła pod jego adresem.
Chociaż w sercu miała strach, w ślepiach miała zawziętość - nawet, jeśli jedno z nich było jedynie na wpół otwarte, ślepe.
Ciekawiła go?
Ciekawość to pierwszy stopień do piekła, bratku.
Zaprowadzić cię?
Tosa
Konto zawieszone

Płeć:Samiec Liczba postów:236 Dołączył:Wrz 2013

STATYSTYKI Życie: 100
Siła:
Zręczność:
Spostrzegawczość:
Doświadczenie: 60

#4
05-04-2016, 23:17
Prawa autorskie: MadKakerlaken

W niemej odpowiedzi na jej zachowanie i niepewność, cofnął się dwa, trzy kroki i położył na brzegu. Domyślał się, że uszanowanie wyznaczonych przez nią zasad, nie wystarczy na dłuższą metę. Nie chciała go tutaj, tego był niemal pewien.
- Szukałem jedynie wody.- kącik pyska uniósł się w delikatnym, spokojnym uśmiechu.
Bo de facto taka była prawda,w tej chwili właśnie tego szukał. A że przy okazji trafił na nią... to już inna historia.
- Dostrzegłem jednak ciebie i... zdecydowałem się odezwać.
Szaroniebieskie ślepia przyglądały się samicy. Była raczej nieco od niego młodsza, a drugą rzeczą która zwróciła jego uwagę, była rana na łbie. Kolor oczu i tak dalej były rzeczami, które w zasadzie były jedynie informacjami.
- Odejdę jednak, jeśli ci przeszkadzam.
Ahati
Konto zawieszone

Płeć:Samica Liczba postów:35 Dołączył:Wrz 2015

STATYSTYKI Życie: 0
Siła:
Zręczność:
Spostrzegawczość:

#5
06-04-2016, 11:22
Prawa autorskie: Malaika4

A, czyli był jednym z tych. Ahati nie mogła powiedzieć, że jej ulżyło, jednak strach zdecydowanie został zepchnięty na dalszy plan. Akurat taki scenariusz zdarzał się rzadko - na tyle często jednak, żeby warto było o nim pamiętać. Zazwyczaj tacy zabłąkani, samotni rycerze widzieli ją w drodze, kulejącą i wychudzoną. Ten jednak dostrzegł jedynie jej głowę, a i tak uszanował odległość. Powiedział nawet po co tu przyszedł, a powód ten był na tyle prozaiczny, że zdecydowała się go stąd nie przepędzać.
Jak miło widzieć, że są jeszcze skurwiele, którzy potrafią się zdobyć na choć odrobinę przyzwoitości.
- Wystarczy mi, że się przymkniesz, dziękuję. - Mruknęła, a potem zaczęła wyłazić z wody. - To tak samo twoja dżungla jak i moja.
Dowiedział się w tej chwili jednej dziwnej rzeczy. Czy zwrócił uwagę na to, jak piękny i kobiecy był głos tej lwicy? I to pomimo raczej ostrego tonu, w który go przywdziała.
Wtedy mógł zobaczyć w całej okazałości jej pokiereszowane dziesiątkami głębokich blizn ciało, jedynie uwydatnionych przez chorobliwie wychudzoną sylwetkę. Brzegi rzeki były tutaj łagodne i piaszczyste, a jednak lwica kulała ciężko na przednią łapę, jakby chodziła po ciężkich kamieniach. Dopiero po chwili zobaczył dlaczego, kiedy usiadła niezgrabnie na brzegu, nawet nie zawracając sobie głowy otrzepywaniem sierści. Łapa, na którą kulała była po prostu krzywa - gdzieś w połowie swej naturalnej długości łamała się pod dziwnym kątem, utrudniając lwicy chód, a przy okazji większość podstawowych czynności, takich jak wstawanie, siadanie, schylanie się, czy otrzepywanie futra z wody.
Witaj w moim piekle.
I jak, podoba ci się?
Jeszcze się zarazisz i co wtedy?
Tosa
Konto zawieszone

Płeć:Samiec Liczba postów:236 Dołączył:Wrz 2013

STATYSTYKI Życie: 100
Siła:
Zręczność:
Spostrzegawczość:
Doświadczenie: 60

#6
06-04-2016, 23:40
Prawa autorskie: MadKakerlaken

Kudłaty łeb przekrzywił się lekko. Skoro tak stawiała sprawę... skinął lekko głową, po czym złożył ją na skrzyżowanych łapach. Dopiero teraz gdy się zatrzymał, poczuł palenie opuszek. Powinien odpocząć...
Oprócz jej słów, coś innego jeszcze zwróciło uwagę szarookiego. Jej głos... tak miękki, przyjemny dla ucha. Nawet, gdy była w takim nastroju jak teraz. Niczym woda w wartkim strumieniu, którego mógł słuchać godzinami.
Pysk samca wygiął się w mikroskopijnym uśmieszku na same wspomnienie, jednak ten znikł sekundę później, zastąpiony cieniem zaskoczenia, przeradzającego się stopniowo we współczucie.
Ślepia samca nieśmiało przemknęły po każdej widocznej teraz bliźnie i źle zrośniętej łapie. Jak mogła wędrować w takim stanie? Przecież każdy krok, przeszkoda nie dość że utrudnione, to i być może bolesne. Mógł dostrzec każdą kość pod skórą pozbawioną ochronnej, tłuszczowej warstwy, teraz jeszcze bardziej rzucające się w oczy przez mokrą sierść. Jakim cudem jeszcze ta samica żyła? Chyba że...
Długo się wahał, nim zdołał wykrztusić z siebie krótkie, ciche pytanie.
- Jesteś tutaj sama?
Nie zdziwiłby się, gdyby towarzyszyły jej lwice albo jakiś lew...
Nie widział innej możliwości. Ktoś musiał jej pomagać. Jeżeli nie cały czas, to przynajmniej czasami.
Ahati
Konto zawieszone

Płeć:Samica Liczba postów:35 Dołączył:Wrz 2015

STATYSTYKI Życie: 0
Siła:
Zręczność:
Spostrzegawczość:

#7
07-04-2016, 00:12
Prawa autorskie: Malaika4

Po krótkiej chwili Tosa został uwolniony od chłodnego spojrzenia pokiereszowanej lwicy. Czuła się prawie bezpiecznie - znajdowała się wszak na przeciwległym brzegu, odgrodzona od samca przez szumiącą rzekę. Z zadowoleniem przyjęła do wiadomości fakt, że Tosa ustosunkował się do jej prośby i zamknął jadaczkę.
Siedziała tak przez chwilę, wolna od myśli, może też od strachu. Czekała, aż jej futro trochę wyschnie, żeby mogła w spokoju odejść z tego miejsca - nawet, jeśli spodobało jej się.
Wtedy jednak Tosa odezwał się znowu.
Obróciła łeb w jego stronę. To, co zobaczyła, wykrzywiło jej pysk w brzydkim grymasie. Jedno ślepię błyszczało ze złością, drugie, jakby zamglone, pozostało jedynie w połowie otwarte.
- Czego ode mnie chcesz?! - Wyrzuciła pod jego adresem. - Nie chcę twojego współczucia!
To była dla niej nowa sytuacja. Zazwyczaj z żalem spotykała się u innych zwierząt, które nie widziały w niej ani powodu do zainteresowania, ani zagrożenia. Na pewno jednak nie chciała tego słyszeć z ust lwa. Nie potrzebowała sztucznego współczucia, żalu i obietnic pomocy. Gdyby przełożyć każdą taką obietnicę na raźny krok, który mogłaby postawić, dawno już wspięłaby się na Kilimandżaro.
Tego scenariusza nie udało jej się jednak jeszcze dopracować. To dlatego, niepewna swoich decyzji, przymknęła na krótką chwilę oczy. Grymas może i pozostał, lecz słowa, które chwilę później wypowiedziała, zabrzmiały jakby inaczej. Spokojniej.
- Jeśli już musisz wiedzieć, tak, jestem sama. - Przyznała lwica, a później jej pysk znów wykrzywił się brzydko. - I wolałabym, żeby tak zostało.
Tosa
Konto zawieszone

Płeć:Samiec Liczba postów:236 Dołączył:Wrz 2013

STATYSTYKI Życie: 100
Siła:
Zręczność:
Spostrzegawczość:
Doświadczenie: 60

#8
07-04-2016, 01:15
Prawa autorskie: MadKakerlaken

Brudno piaskowe uszy cofnęły się delikatnie, widząc z jaką miną zwraca się do niego lwica. A przecież mógł siedzieć cicho... szarawe ślepia z zakłopotaniem wylądowały w pobliżu jego łap i zajęły się jakże ciekawym studiowaniem kilku płaskich kamieni wokół niego.
Doprawdy, niesamowite. Nie masz co robić?
Jasny ogon przemknął niespokojnie po ziemi, by w końcu zawinąć się wokół wysuniętej tylnej łapy. Czuł się dziwnie w obecności tej lwicy. Z jednej strony tak... nietypowej tak... wybuchowej. Z drugiej strony był pewny, że bardziej się jego bała, niż ruszyłaby do ataku. Chociażby z racji na swój stan.
- Wybacz.
W tej chwili chyba się cieszył, że dzieliła ich rzeka. Nie chciał osądzać jej tak szybko, mimo tego, jak starała się go zniechęcić do rozmowy. Ot, przeczucie.
Dlatego gdy odezwała się już nieco spokojniej, nadal nie podejmował otwartego kontaktu wzrokowego. Ot, krótkie zerknięcia co dłuższą chwilę.
Nie będzie przecież mówił do głazu albo kępy krzaków.
- Rozumiem.
Wyglądało na to, że rzeczywiście była sama i co więcej, chciała tego. Fala zmieszanych myśli zalała umysł samca. Była samotną, okaleczoną lwicą... czy chciała zginąć? To przeczyło jej zachowaniu wobec niego.
Czemu więc tak bardzo ryzykowała samotną wędrówką?
- Zapewne cię to nie interesuje... ale jeśli będziesz w pobliżu Wielkiej Góry, spytaj o Tosę.
Ahati
Konto zawieszone

Płeć:Samica Liczba postów:35 Dołączył:Wrz 2015

STATYSTYKI Życie: 0
Siła:
Zręczność:
Spostrzegawczość:

#9
07-04-2016, 14:42
Prawa autorskie: Malaika4

Na pytania, które zadawał sobie Tosa także Ati nie znała odpowiedzi. Nie rozumiała, po co w ogóle broni tego marnego strzępka życia, które jej pozostało. Rogue pozbyła się już kuli u nogi - na pewno wiodła już normalne życie, z dala od zgorzkniałej, okaleczonej siostry. Dlaczego po prostu nie położyła się więc gdzieś i nie zamknęła oczu?
Może i nie chciało jej się żyć, ale też nie miała ochoty umierać.
Nie tak długo po rozstaniu z Tosą miało to do niej dotrzeć. Żyła dla takich miejsc, jak to - dla krótkich chwil wytchnienia między godzinami wędrówki w poszukiwaniu czegokolwiek, co nadawało się do jedzenia.
W tej jednak chwili nawet nie wiedziała, jak on miał na imię. Spojrzała na niego spode łba, przez długą chwilę wyraźnie ignorując jego poradę. Trwało to długo, na tyle długo, by samiec dawno już podniósł się i zabrał stąd swój parszywy zad. Tego jednak nie zrobił.
- Dalej tu siedzisz? - Warknęła Ati. - Nie wiem, kim jest ta cała Tosa, ale jeżeli chcesz zostawić na mnie pamiątkę po sobie to po prostu zrób to i wypierdalaj. - Skinieniem głowy wskazała mu swoje blizny. - No, dalej! Boisz się, że się czymś zarazisz? To się nie bój, bo jeden z was już się postarał, żebym nie mogła się nawet obronić.
Tylko drobna część blizn na jej ciele narodziła się z ran, które otrzymała stając w obronie swojej rodziny. Resztę, w tym kilka całkiem świeżych, zadały jej inne lwy, które napotkała w drodze - wolano pobić ją i zostawić w obawie przed chorobą, którą niosła. Na swoje nieszczęście Ati była jednak zdrowa - pomijając fakt, że przez jej skórę nieomal przebijały już się kości.
Tosa
Konto zawieszone

Płeć:Samiec Liczba postów:236 Dołączył:Wrz 2013

STATYSTYKI Życie: 100
Siła:
Zręczność:
Spostrzegawczość:
Doświadczenie: 60

#10
07-04-2016, 23:40
Prawa autorskie: MadKakerlaken

Zaskoczenie pojawiło się na piaskowym pysku. Że niby...? Cień zrozumienia przemknął w szaroniebieskich ślepiach. Właśnie wyjawiła mu część swojej historii, nie zdając sobie zapewne w napływie emocji sprawy z tego, że też wskazała przynajmniej część (choć zapewne główną) powodów swojego zachowania. Nie chciał dopytywać się, co się stało dokładnie. Nie było szansy na to, by mu o tym powiedziała. Niby dlaczego miała się spowiadać samcowi, który przypadkiem na nią wpadł? Dlaczego miałaby mówić o tym, co nie dawało jej spokoju i przez co cierpiała?
Niemniej jednak tym razem to Ahati musiała chwilę czekać na jego odpowiedź. Dlaczego?
Umięśnione cielsko płynnie uniosło się z ziemi, by spokojnym, wolnym krokiem ruszyć w stronę rzeki. Jej przekroczenie również nie stanowiło dla niego najmniejszego problemu. Wychodząc z wody musiał się jedynie zmierzyć z potężną masą mokrej grzywy, smętnie zwisającej nad ziemią. Podobnie jak ona, nie bawił się w otrzepywanie, jednak powód ku temu miał zupełnie inny - czas.
Obawiał się, że lwica zdecyduje się na ucieczkę. Ostatnim czego chciał, to pogoń za nią.
Zatrzymał się więc, ociekający wodą kilka kroków przed nią. Łagodny wzrok tym razem nie szukał ucieczki - wpatrywał się prosto w jej oczy.
- Nie mam i nie miałem zamiaru cię skrzywdzić.
Niby po co? Jaki miałby niby mieć w tym cel... on z pewnością takiego nie widział.
- A Tosa to ja. Tamte tereny są spokojne, żyzne i zamieszkane tylko przeze mnie. Jeśli szukasz schronienia...
Złote barki uniosły się delikatnie. Nie sądził, żeby zaakceptowała propozycję, ale przynajmniej spróbował. Nie będzie miał wyrzutów sumienia, jeśli nie przyjdzie.Chyba.
- Jeżeli poczekasz trochę, spróbuję coś złapać.
Ahati
Konto zawieszone

Płeć:Samica Liczba postów:35 Dołączył:Wrz 2015

STATYSTYKI Życie: 0
Siła:
Zręczność:
Spostrzegawczość:

#11
08-04-2016, 22:07
Prawa autorskie: Malaika4

O ucieczkę Ati Tosa nie powinien się martwić. W takim stanie samo poruszanie się było dla niej trudne, bieg zaś był dla niej wręcz niemożliwością. Ale nie dlatego stała teraz w miejscu, jak zamurowana, gapiąc się w niego z przerażeniem i podkulonym ogonem.
W nędznym życiu Ati był to jednak jedynie kolejny z zakładanych scenariuszy, który zdarzył się już w przeszłości. Mogła przełykać ślinę, uszy kłaść po sobie i trząść się, lecz nie było to dla niej nic nowego.
Oczekiwała na cios, ten jednak nie nadchodził. Czy zrozumiała cokolwiek z jego słów? Nie mógł tego wiedzieć. Widział tylko jej przerażone ślepia i posturę, która całą sobą wołała "zostaw mnie w spokoju, boję się ciebie".
W końcu zacisnęły się jej zęby.
- Czego ode mnie chcesz? - Zapytała przerażona lwica, zupełnie zbita z tropu przez zachowanie Tosy. To się nie zdarzyło nigdy... jak strasznie chciał on ją skrzywdzić, że stwarzał teraz pozory pomocy? A może naprawdę chciał jej pomóc?
Tosa
Konto zawieszone

Płeć:Samiec Liczba postów:236 Dołączył:Wrz 2013

STATYSTYKI Życie: 100
Siła:
Zręczność:
Spostrzegawczość:
Doświadczenie: 60

#12
09-04-2016, 21:57
Prawa autorskie: MadKakerlaken

Szaroniebieskie ślepia niezmiennie wpatrywały się w srebrne. Jak szybko zmieniło się jej zachowanie, gdy tylko się do niej zbliżył... na potwierdzenie swoich wcześniejszych słów, cofnął się o krok i położył, krzyżując przednie łapy. Zawsze mu mówiono - ktoś kto się kładł w obecności drugiego lwa nie miał złych zamiarów. Ba, wskazywał, że raczej swobodnie czuje się w jego obecności i co więcej, ufa swojemu rozmówcy. W tej chwili czuł się zobowiązany do tego, by po raz kolejny na każdy możliwy sposób przekazać jej podstawową informację - nie skrzywdzę cię.
- Chcę ci pomóc, tylko tyle. Proszę, pozwól mi na to.
Wiedział, doskonale wiedział jak to jest być samotnym, rannym. A jednak nie miał szansy zrozumieć do końca, co czuła ta samica.
A jednak... chciał jej pomóc. Bardzo.
Bo czuł, że na to zasługiwała.
Ahati
Konto zawieszone

Płeć:Samica Liczba postów:35 Dołączył:Wrz 2015

STATYSTYKI Życie: 0
Siła:
Zręczność:
Spostrzegawczość:

#13
09-04-2016, 22:21
Prawa autorskie: Malaika4

Łzy spłynęły po jej policzku, dygotanie jednak nie ustało.
- Nie chcę! - Zapłakała trzęsąca się lwica.
Niezależnie od tego, czy stał, czy leżał, na brzuchu, czy na plecach, lew był w stanie zerwać się z ziemi i doskoczyć do niej szybciej, niż ona była w stanie się w ogóle wyprostować. Jego bliskość przerażała ją, czuła już nawet jego zapach - lecz nie cofnęła się. Jeżeli miał zrobić jej krzywdę, niech po prostu zrobi to teraz, niech odejdzie z poczuciem spełnionego obowiązku, a ją zostawi w świętym spokoju. Żałowała i przeklinała chwile, każdą jedną z osobna, które doprowadziły ją tutaj, do tej pięknej i spokojnej dżungli.
- Nie rozumiesz? - Płakała dalej. - Boję się ciebie, idioto!
Lwica usiadła ciężko na ziemi - z bólu. Nie potrafiła dłużej utrzymać cielska w tej pozycji. Podkurczone zadnie łapy, podkulony ogon przy jej trzęsącej się sylwetce był dla niej niemożliwy do utrzymania. Opadła z bólu, opierając ciężar ciała na przednich łapach - także tej chorej. Jęk bólu przeinaczył się znów w słowa, łzy zaś nie przestały płynąć.
- Chcę cię zniszczyć, rozumiesz?! - Jęknęła Ahati. - Chcę widzieć, jak cierpisz, chcę widzieć, jak krwawisz! Rozumiesz?! Chcę cię zniszczyć! Ale nie mogę! Jeden z was zabrał mi wszystko: zabrał moją rodzinę, moje... moje piękno, zabrał moje oko, zabrał moją łapę! Byłam najlepsza, najpiękniejsza, a on zabrał mi wszystko! Mam pazury i kły, a nic nie mogę zrobić, rozumiesz?! Chcę cię zniszczyć, a nie mogę!
W jej piersi wezbrał okrzyk.
- DLACZEGO JESTEŚ DLA MNIE TAK MIŁY?! - Zawyła rozpaczliwie lwica. - Zostaw mnie, odejdź! Proszę! - Płakała.
Tosa
Konto zawieszone

Płeć:Samiec Liczba postów:236 Dołączył:Wrz 2013

STATYSTYKI Życie: 100
Siła:
Zręczność:
Spostrzegawczość:
Doświadczenie: 60

#14
16-04-2016, 19:25
Prawa autorskie: MadKakerlaken

Złoty łeb przekrzywił się delikatnie, gdy szare ślepia spoglądały w zamglone łzami i strachem oczy samicy. Nie spodziewał się aż takiej reakcji po tym, jak wcześniej się zachowywała. Nie spodziewał się tej czystej, paraliżującej paniki.
Nie powinien tego robić. Szum niewyraźnych przekleństw przemknął przez umysł Tosy, jednak i to zostało wyparte z jego głowy, gdy lwica odsłoniła kolejny kawałek układanki. W bardzo jasny i klarowny sposób.
Po prostu leżał i słuchał każdego z jej wyrzutu kłującego gniewem, poczuciem niesprawiedliwości, chęci zemsty... zbyt wiele emocji zdradzały jej ciało i słowa, by zmuszał ją do dalszego cierpienia swoją obecnością. Mógłby spróbować z nią jeszcze z nią rozmawiać, powiedzieć... że piękna jest nadal. Wiedział jednak, że nie posłuchałaby go. Nie teraz i nie w tej chwili.
- Bo taki jestem i każdy na to zasługuje - odpowiedział szeptem.
Dopiero wtedy podniósł się z ziemi powoli i od razu cofnął się kilka kroków. Stojąc ze zwieszonym łbem nie śmiał nawet na nią spojrzeć.
- Niech światło oświeca twoją drogę. I...- przez chwilę zastanawiał się, czy to co miał jej powiedzieć było dobrym pomysłem.
Nie wydawało mu się. Po prostu skłonił przed nią łeb, po czym zniknął w gąszczu krzewów.

z.t


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości