♫ Audycja 36 ♫


Wszystkie audycje znajdziecie na audycje.krollew.pl
Tygodniowy bonus
+5 opali


Otrzymuje Warsir!
  • Forum zostało zarchiwizowane i dostępne jest jedynie w wersji do odczytu - poza ShoutBoxem i tematami pozafabularnymi. Dziękujemy za wspólną grę!
  • Oficjalny kanał na discordzie - do kontaktu z graczami.
  • Stale aktywny pozostaje dział z pożegnaniami, gdzie każdy będzie mógł dopisać swoje.
  • NIE zgadzamy się na kopiowanie jakiejkolwiek części tego forum, także po jego zamknięciu.

    ~ Administracja Król Lew PBF (2006-2018)
Generator statystyk
Drzewo genealogiczne
Okres zbioru (1 porcja):
Cis pospolity
Wulkan Burgess Shale, Ognisty Las, Źródło Życia
Pogoda
1-15 września
21 °C
16 °C
16-30 września
23 °C
17 °C
Postać miesiąca:
Sierpień

Naiwny, strachliwy i delikatny. Lwie dziecko zagubione pośród sawanny, odnalazło ciepło rodziny w śnieżnym Cesarstwie choć niedawno spotkał nieświadomie prawdziwego ojca.
Cytat września
Nadesłany przez Vasanti Vei

Stężenie fanatyków księżyca na poziomie zerowym kazało mu się zastanowić, czy przypadkiem nie zabłądził.
Znajdziecie nas na:
Samiya
Niezłomna | Kapłanka
*

Gatunek:Serwal Płeć:Samica Wiek:Dorosła Znamiona:4/4 Tytuł fabularny:Medyk / Młodszy Szaman Liczba postów:2,003 Dołączył:Gru 2012

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 50
Zręczność: 70
Spostrzegawczość: 67
Doświadczenie: 15

28-03-2018, 21:05
Prawa autorskie: Owlyblue (Ghalib) / LeftDuality
Tytuł pozafabularny: VIP / Maskotka Felki / Mistrz Cytatów

Dzieci męczyły ojca, ojciec irytował się dziećmi, a w tym wszystkim Samiya jako odpowiedzialna kapłanka z wielką ochotą i oddaniem opowiadała o swej religii i kulturze Valm, prowadząc nadzwyczaj interesującą dysputę. W końcu jej partner mógł raz na jakiś czas przejąć na siebie opiekę nad dziećmi? Samiya była kotką niezwykle zajętą, nie mogła poświęcić całej swej kariery wychowywaniu młodych!
A zatem...
[wątek do dokończenia na marginesie]

Nim jednak serwalka opuściła to miejsce, dokończyła jeszcze proces zbiorów, korzystając z tego, co dawała jej natura. Medykamenty to bardzo ważna sprawa! Zatem jeszcze raz wskoczyła na drzewo baobabu, zrywając jego życiodajne owoce, odwiedziła jeszcze krzak hibiskusa, zbierając piękne i barwne kwiaty, a także odnalazła akacjowe drzewko, pozbawiając go kilku gałązek. Gdy zaś musiała wydobyć imbir spod ziemi, nieziemsko się przy tym ubrudziła - a zapewne także i jej młode, wiecznie rozrabiające i nie mogące przepuścić takiej okazji.

//+2 imbir
+2 akacja
+2 baobab
+2 hibiskus
Sweet Crescent Moon, up in the sky
Won't you sing your song to Earth as she passes by?
Your sweetest silver melody, a rhythm and a ryme
A lullaby of pleasant dreams as you make your climb.

[Obrazek: fA02y7o.png]

Send the forests off to bed, the mountains tuck in tight
Rock the ocean gently, and the deserts kiss goodnight.
Sweet Crescent Moon, up in the sky
You sing your song so sweetly after sunshine passes by.

Kamuti
Konto zawieszone

Gatunek:Złotoserwal Płeć:Samica Wiek:Maluszek Liczba postów:24 Dołączył:Lis 2017

STATYSTYKI Życie:
Siła: 10
Zręczność: 21
Spostrzegawczość: 25

29-03-2018, 17:13
Prawa autorskie: raven-morticia, Samiya

Ziemniaczek patrzył swoimi małymi oczkami jak mama pojawia się i znika. Tata i bracia byli moze zabawni ale mama to jednak mama. A na drzewo to tam niezbyt jej się podobało jednak. Usiadła i pomyślała. A nie myślała za dużo i odwróciła się do taty i rzekła.
- Ide do mamy. - I powolutku zaczęła sie wycofywać by potem wesoło sobie w podskokach pobiec.

z/t
Firrael
Samotnik
*

Gatunek:Złotokot afrykański Płeć:Samiec Wiek:Dorosły Towarzysz:Pustułka ciemna Liczba postów:152 Dołączył:Mar 2016

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 55
Zręczność: 55
Spostrzegawczość: 50
Doświadczenie: 35

04-04-2018, 18:34
Prawa autorskie: Vei, Inn, Ate/podpis (lineart): Lady-Tzi

Kiedy nadzieja, że jednak Samiya przyjmie dzieci z powrotem pod opiekę wyparowała, Firrael westchnął ciężko. Niezbyt go to urządzało, choć nie można zaprzeczyć, że układ był całkiem sprawiedliwy. Mógł zająć się młodymi przez chwilę, a jeśli chodzi o dzielenie się wiarą... Nie miał za bardzo czym się dzielić.
Cierpliwie to znosił, starając się wynajdować dzieciakom jakieś ciekawe, a jednocześnie kształcące zajęcia. Pomagał im schodzić z drzew, kiedy wspięły się za wysoko. Chwalił je za złapane owady, jaszczurki i płazy. Nawet pośredniczył w ich zabawie z Jicho, która w końcu raczyła się zjawić.
W końcu lamparcica poznała tajniki religii tego stada. Firrael był ciekaw, czy po tak krótkim wprowadzeniu uwierzyła w moc księżyca bardziej niż on przez te kilka miesięcy, które spędził wśród Srebrnych. Samiya pozbierała jeszcze jakieś chwasty i poszła. Tak po prostu zostawiła go z dzieciakami. Przynajmniej to najbardziej nieznośne poszło za nią.
- No dobra, chłopcy. Chcecie zobaczyć dżunglę? - zaproponował. Wydawało mu się, że to świetny pomysł. Bo gdzie mógł ich nauczyć więcej niż w swojej małej ojczyźnie? W miejscu, gdzie czuł się tak pewnie jak, nigdzie indziej? Był przekonany, że będzie w stanie ochronić synów przed każdym niebezpieczeństwem. Ba! Nauczy ich, jak przetrwać w lesie tropikalnym.
Po chwili wyprowadził potomstwo z cienia baobabu.

/zt x3 (na razie nigdzie nie będę pisał, jeśli chcecie kontynuować, to wejdźcie do jakiegoś tematu w SK/dżungli albo mnie poinformujcie, a coś rozegramy)
[Obrazek: t2LmOVE.png]
THEME || VOICE
Y'onash
Samotnik
*

Gatunek:Kobra Płeć:Samiec Wiek:Dorosły (1 rok 3 miesiące) Liczba postów:25 Dołączył:Lut 2018

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 20
Zręczność: 60
Spostrzegawczość: 60
Doświadczenie: 5

26-06-2018, 11:41
Prawa autorskie: Avatar: Hellob(DeviantArt)

Y'onash przyszedł pod Stary Baobab. Nie miał konkretnego planu - jak zawsze czekał na lwa z którym można podgadać o życiu w wspiąć się po drabinie świadomości. Ale chciał poobserwować też drzewa, szczególnie ten Baobab. Chciał poznać choć w części potęgę tego drzewa.
- Drzewo... z małego nasionka wyrosła taka potęga. Chociaż... ten baobab to szczęściarz, nie każdy ma szansę wyrosnąć tak bardzo, niektóre umierają w młodzieńczym wieku. Ale ten pan, ten okaz jest wyjątkowy. Muszę się odsunąć, przejść dookoła i odkryć jego tajemnicę. Może... może jest tam coś niezwykłego.
Chikja
Poszukujący
*

Gatunek:Hydra vulgaris Płeć:Samica Wiek:Dorosły Tytuł fabularny:Młodszy Szaman Liczba postów:766 Dołączył:Cze 2012

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 63
Zręczność: 83
Spostrzegawczość: 80
Doświadczenie: 10

04-07-2018, 20:03
Prawa autorskie: Vegava/ Koseki-L/Lioden
Tytuł pozafabularny: VIP

Minęła chwilka i w okolicy baobabu pojawiła się niczym cień Cierń. Bystre zdrowe oczko wychwyciło ruch u podnóża drzewa, a jeszcze czulsze uszy wyłapały sykliwy głos i chociaż był to ledwie końcowy strzępek rozmyślań gada nie przeszkadzało jej to zabrać głosu.
- Albo szczęście, albo siła. Jak kto woli, jak komu pasuje. Ale przypisywanie takiego majestatu jedynie przypadkowi uwłacza czci i potędze dorodnego drzewa.- Zachowała bezpieczna odległość, z węzami miała styczność już nie jeden raz, plugawe pełzające zakłamane kreatury , ehm. Tak, chowała troszkę urazy do pewnego makaronowego jegomościa, ale to nie ten sam wąż. Dla pewności rozejrzała się po okolicy, ziemi, drzewach, czy nie ma tu jakiegoś natarczywego członka sekty, albo innego bezdomnego kundla.
Zevran
Konto zawieszone

Gatunek:Lew (mieszanka tsavo i wschodnioafrykańskiego) Płeć:Samiec Wiek:Młody dorosły Tytuł fabularny:Uczeń Medyka Liczba postów:260 Dołączył:Gru 2016

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 67
Zręczność: 81
Spostrzegawczość: 62
Doświadczenie: 30

05-07-2018, 00:16
Prawa autorskie: Ale-Tie, nukotek

Czikita miała pecha, bo jeden z członków tejże sekty, do której sama należała, wędrował wzdłuż ziem, pogrążony w myślach na temat minionej przeszłości. Złotooki Jeszcze nie przeszkadzał w rozmowie węża z długouchą, nie zwracając w zasadzie uwagi na otoczenie. I tak, ostatnimi czasy było strasznie pusto na terenach jasnego pana. To nie tak, że mu to jakoś wybitnie przeszkadzało, ale w pamięci dalej miał bogaty opis członków stada, a jak do tej pory to napotkał może... 3 osoby? 4, jeśli liczyć przypadek w dżungli, aczkolwiek tereny stada to już nie były i sam już nie pamiętał czy na pewno był to członek stada, nawet jeśli się przedstawiał w należyty sposób. 
Zevran przystanął, chłonąc wilgotne powietrze zebrane niewiele ponad powierzchnię wysokich traw. Mimo, że czasem powątpiewał w to, czy jeszcze znajduje się na terenach księżycowych to wielki baobab rozwiewał szybko te wątpliwości. Ostatnia ostoja ziem księżycowych, z jednej strony tereny stada, a z drugiej już szerokie ziemie bez nazw, ogromne równiny i kto wie co za tym jeszcze było. A jego aż tak nie kusiło by się jeszcze tam wyprawiać. Miał póki co gdzie mieszkać, tereny żyzne, na jedzenie ani wodę nie narzekał, więc dlaczego miałby się ruszać?
Skręcił ostatecznie w stronę baobabu, mając nadzieję, że jeszcze przed nocą trafi do podnóży złotej skały. W takim tempie to było trochę wątpliwe. Ale ostatecznie był dopiero pod drzewem. Do skały był jeszcze spory kawałek do przejścia, ale to co zastał bardziej go zaciekawiło, niż powinno. 
- Niech księżyc oświetla twą drogę. 
Rzekł, stając w zasadzie za Chikją, nie dalej jak na 10 metrów, może trochę mniej. Co to za jedna? Nie poznawał tego czarnego dziwadła o długich uszach.
Chikja
Poszukujący
*

Gatunek:Hydra vulgaris Płeć:Samica Wiek:Dorosły Tytuł fabularny:Młodszy Szaman Liczba postów:766 Dołączył:Cze 2012

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 63
Zręczność: 83
Spostrzegawczość: 80
Doświadczenie: 10

05-07-2018, 15:01
Prawa autorskie: Vegava/ Koseki-L/Lioden
Tytuł pozafabularny: VIP

No i masz, albo nikogo nie idzie spotkać przez kilka dni i wszystkie plany płyną z nurtem jak należy, albo wpierdzieli ci się jakiś ciołek na krzywą mordkę i wszystko popsuje> ale nic to, nie z takimi Chikja dawała sobie radę, większych zwodziła za nos i ciągnęła na dno rzeki.
Słysząc tuptanie za sobą skierowała uszy, a potem odwróciła raptownie łeb w stronę Zevrana patrząc na niego zarówno zdrowym jak i ślepym okiem bardzo przenikliwie.
- Niech oświetla i twe drogi czarny bezimienny lwie. Byś nigdy nie pobłądził, ani zła się nie ulękł.- Nigdy nie witała się tak jak nakazuje prawo, po pierwsze to nieroztropne, a po drugie przywitanie stadne wydawało się jej zawsze nudne. Zaraz potem uśmiechnęła się półgębkiem, nie był to zwykły przyjazny uśmiech, nie mógł. Natura czarnej była niczym nieujarzmiony niebezpieczny żywioł. Chwilowo zostawiła węza samego sobie, toż to ni zając nie ucieknie.
Odwróciła się do Zevrana. - Zapewneś dziecięciem Srebrnego Pana, skoro z twych ust padło to przywitanie. - No i skoro pałętasz sie bobku po terenach sekty, jakbyś był u siebie.
Zevran
Konto zawieszone

Gatunek:Lew (mieszanka tsavo i wschodnioafrykańskiego) Płeć:Samiec Wiek:Młody dorosły Tytuł fabularny:Uczeń Medyka Liczba postów:260 Dołączył:Gru 2016

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 67
Zręczność: 81
Spostrzegawczość: 62
Doświadczenie: 30

05-07-2018, 23:46
Prawa autorskie: Ale-Tie, nukotek

Westchnął cicho. A to co za wariatka? Może te długie uszy akurat do pary z jej mózgiem. Albo od używania dziwnie ułożonych zdań rosną uszy. No, będzie musiał pamiętać, by unikać korzystania z takiego słownictwa, żeby czasem i jemu coś dziwnego nie wyrosło. Chociaz takie bawole rogi to byłoby coś. No ale...!
- Daruj sobie ten poetycki język. Zevran. A tyś co za jedna? Nie przypominam sobie bym widział... kogoś takiego jak ty wcześniej, na tych terenach.
Złotooki był bardziej znudzony niż podekscytowany czy przestraszony. Zresztą, był na terenach swojego stada, to przecież nie rzuci na niego klątwy, nie przyzwie duchów, bo to mogą tylko kapłani, prawda? A poza tym jest mniejsza. Chociaż jeden raz w życiu trafił mu się ktoś, kto nie jest przysadzistym olbrzymem pełnym naostrzonych zębów i ciętego spojrzenia. 
Powiódł po niej badawczym spojrzeniem.
A przynajmniej oprócz tego, że jest jaka jest, to nie widział nic niepokojącego. Może nowy narybek. Może. Ale powinna się przywitać jak księżycowi, a jak nie, to znaczy, że intruz. Zevran myślał. Ostatecznie nie przystoi przecież wlać pannie, dziwadłowi... no po prostu nie. Ostatecznie na jej ślepiach spoczęły niezadowolone ślepia czarnego, oczekując wyjaśnień do zaistniałej sytuacji.
Chikja
Poszukujący
*

Gatunek:Hydra vulgaris Płeć:Samica Wiek:Dorosły Tytuł fabularny:Młodszy Szaman Liczba postów:766 Dołączył:Cze 2012

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 63
Zręczność: 83
Spostrzegawczość: 80
Doświadczenie: 10

06-07-2018, 16:01
Prawa autorskie: Vegava/ Koseki-L/Lioden
Tytuł pozafabularny: VIP

Uniosła brew wyżej, bo jak to coś płci męskiej w ogóle założyło że ma jakieś prawa do wydawanie jej poleceń. Zmierzyła go od łap po czubek grzywy i ciamknęła. Ani jednej blizny na pysku, ni siwego włosa. Jakiś młokos?
- Cóż ja też sobie nie przypominam bym widziała Cię tu wcześniej, Kapłanka też o żadnym Zevranie nie wspominał. - wzruszyła ramionami i po prostu ruszyła w stronę baobabu, już wcześniej napatrzyła się na drzewo, toteż gdy była już pod nim poszła za pień kiwając białym koniuszkiem ogonka na boki. Kobra nadal tam jest? Nawet jeśli jest, to chyba usnęła z nadmiaru kontemplowania.
Przykucnęła i naprężywszy sprężyste mięśnie wykonała skok w górę wspinając się w górę ku koronie drzewa, filigranowa budowa, ostre pazurki i zwinność kici pozwoliły jej szybko dostać się na górę, oblizała czarne wargi zerkając za jakimś ptasim gniazdkiem, albo inną obecnością bytowania czegoś do żarcia.

Kolejny rozmówca się jej wykruszył. A skoro tak, nie będzie tu siedzieć jak ta pała.

ZT
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 16-07-2018, 10:48 przez Chikja.)


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości