♫ Audycja 36 ♫


Wszystkie audycje znajdziecie na audycje.krollew.pl
Tygodniowy bonus
+5 opali


Otrzymuje Warsir!
  • Forum zostało zarchiwizowane i dostępne jest jedynie w wersji do odczytu - poza ShoutBoxem i tematami pozafabularnymi. Dziękujemy za wspólną grę!
  • Oficjalny kanał na discordzie - do kontaktu z graczami.
  • Stale aktywny pozostaje dział z pożegnaniami, gdzie każdy będzie mógł dopisać swoje.
  • NIE zgadzamy się na kopiowanie jakiejkolwiek części tego forum, także po jego zamknięciu.

    ~ Administracja Król Lew PBF (2006-2018)
Generator statystyk
Drzewo genealogiczne
Okres zbioru (1 porcja):
Cis pospolity
Wulkan Burgess Shale, Ognisty Las, Źródło Życia
Pogoda
1-15 września
21 °C
16 °C
16-30 września
23 °C
17 °C
Postać miesiąca:
Sierpień

Naiwny, strachliwy i delikatny. Lwie dziecko zagubione pośród sawanny, odnalazło ciepło rodziny w śnieżnym Cesarstwie choć niedawno spotkał nieświadomie prawdziwego ojca.
Cytat września
Nadesłany przez Vasanti Vei

Stężenie fanatyków księżyca na poziomie zerowym kazało mu się zastanowić, czy przypadkiem nie zabłądził.
Znajdziecie nas na:
Belial
Płomień
*

Gatunek:lew Płeć:Samiec Wiek:młody dorosły Tytuł fabularny:Mentor Liczba postów:1,310 Dołączył:Lut 2015

STATYSTYKI Życie: 87
Siła: 86
Zręczność: 71
Spostrzegawczość: 68
Doświadczenie: 185

20-12-2016, 17:42
Prawa autorskie: Kiu
Tytuł pozafabularny: Łowca serc

Problem tkwi w tym że Beli tego nie wie... Zdziwiło go reakcja kapłanki, raczej spodziewałem się czegoś w stylu "wypad" albo innego biadolenia. 
- cóż masz rację muszę się wytłumaczyć z wielu rzeczy. - całkiem poważnie zabrał się do spowiedzi wypinając pierś i kładąc na niej łapę... 
- przyszedłem tu zwabiony tropem Ghaliba, gdyby nie coś tak ważnego dla mnie, wcale bym tu łapy nie postawił. Więc wybacz mi kapłanko za to... - położył łapę na ziemi a ogonem trzasnął w ziemię. 
- Tobie jedynie z tego muszę się tłumaczyć. - wychylił się by spojrzeć na Ghaliba. Oj czekał na jego reakcję... Cóż szkoda że okoliczności są tak nieprzyjemne. Biedna Iris, ona miała zawsze najgorzej, jednak na rozmowę z nią to nie była pora. Chociaż nie można było zostawić sprawy bez słowa. 
- Iris... - westchnął, zupełnie olewając spojrzenie kapłanki. 
- mamy sobie wiele do powiedzenia...  Tak mi się wydaje... Ale nie tu. - miał gdzieś Ines i jej problemy... Każdy je miał, Beli swoimi problemami nikomu głowy nie zawracał.
Ghalib
Zmora | Płomień
*

Gatunek:lew tsavo Płeć:Samiec Wiek:Wiek średni Tytuł fabularny:Wędrowiec Liczba postów:906 Dołączył:Kwi 2015

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 90
Zręczność: 81
Spostrzegawczość: 66
Doświadczenie: 26

20-12-2016, 19:16
Prawa autorskie: moje~
Tytuł pozafabularny: Artysta roku

Gdy Iris zamilkła na dobre Ghalib poczuł wewnętrzną ulgę. Ostatnia lwica, która kłapała nachalnie dziobem w jego obecności skończyła... marnie. Wciąż pamiętał smak jej krwi. I mięsa. Pamiętał każdą swoją ofiarę, nie uprzedmiotawiał ich. Z Iris byłoby tak samo. Stałaby się na zawsze częścią jego świadomości.
Tymczasem oczekując na rozwój interesującej rozmowy z Ines, spostrzegł iż stało się coś nieoczekiwanego. Nagły szelest kazał mu obrócić się w stronę źródła dźwięku. Przyjrzał się dokładnie sylwetce, która zbliżała się coraz bardziej. Początkowo nie mógł nadać temu kształtowi żadnego imienia, żadnej tożsamości. Dopiero po chwili do niego dotarło. Znał tę osobę, wydawać by się mogło, że lepiej niż wszyscy. Minęło jednak sporo czasu i wiele się zmieniło. Im Belial był bliżej tym głośniejszy warkot wydobywał się z ghalibowej gardzieli. Gdy zaś młody odezwał się do niego samiec znad Tsavo podniósł nieco wyżej łeb a jego facjatę wykrzywiał grymas niezadowolenia. Nie był to dokładnie ten sam Ghalib, którego Belial mógł pamiętać. Nie miał dla młodego dobrych rad ani wskazówek. Jedynie ostrzeżenie.
Ramiona Ghaliba zaczęły się miarowo poruszać a samiec miał za chwilę skoczyć w kierunku młodego, jednak wyminęła go Ines. Podążył za kapłanką, ale nie stanął między Iris a Belialem. Nie osłonił Ines. Zatrzymał się z boku. W końcu zirytowany podniósł łapę i błyskawicznie wymierzył swojemu byłemu podopiecznemu policzek nie szczędząc pazurów.
- Nie zrozum mnie źle. Nie bronię Iris - odezwał się w końcu. - Ale obiecałem, że obedrę cię ze skóry za jej irytujące jęki - napiął się czekając odwetu ze strony młodszego samca. Nawet zaryzykowałby walkę. Mogłoby być ciekawie.
|MUZYKA| | PIOSENKA | |CAŁE CIAŁO| |GŁOS| |KSZTAŁT DEMONA|
[Obrazek: zalubinypasek_by_owlyblue-dbkpf1p.png]
Nigdy nie chciałem żyć jak wy
Jak wyjeżdżałem wyły psy
Dusze oddałem za sławę i pieniądze blichtr
No blichtr 





Iris
Konto zawieszone

Gatunek:Lew Afrykański Płeć:Samica Wiek:Młoda dorosła Znamiona:1/4 Liczba postów:221 Dołączył:Lis 2015

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 60
Zręczność: 80
Spostrzegawczość: 70
Doświadczenie: 75

20-12-2016, 19:59
Prawa autorskie: Ja

Długo nie napatrzyła się na Beliala, bo widok zasłoniła jej Kapłanka, wychyliła się szybko, by nie tracić z nim kontaktu wzrokowego, chociaż tego... I by upewnić się co Ines miała w zamiarze mu zrobić. Tym razem popatrzyła na niego przepraszająco, odchylając uszy. Winiła się o to, to wszystko przez nią, powinna była trzymać język za zębami, nie dać ponieść się emocjom. Przytaknęła na słowa Beliala, nawet nie wiedział jak bardzo pragnęła zostać z nim sama, nawet jeśli mieliby się pożegnać, to choć na chwilę będzie mogła być blisko niego. Tak bardzo tego pragnęła, tak mocno za nim tęskniła...
Odsunęła się nieco w bok, by nie stać za Kapłanką, mimo że nie była pewna czy powinna się stamtąd ruszać, w końcu teraz była jej podwładną. To co zrobił Ghalib, wywołało u niej przerażenie. W panice dosyć szybko jak na trójłapą lwice i wycieńczoną zarazem zbliżyła się do lwów, ale już po ciosie Ghaliba i jego słowach, które jeszcze bardziej ją przeraziły, odbiły się echem w jej głowie i sprawiły by się za to obwiniała, w końcu to przez nią, nie powinna była niczego zdradzać, ani emocji, ani tego co je wywołało.
- Proszę... Nie rób mu krzywdy... - błagała zatrzymując się przy boku Ghaliba i ciałem przykucniętym przy ziemi, tym samym okazując mu uległość: - To moja wina... Ukarz mnie... - prosiła, gotowa się poświęcić, byleby tylko nie skrzywdził tego kogo tak obsesyjnie kochała.
[Obrazek: hshhAbo.png]
Belial
Płomień
*

Gatunek:lew Płeć:Samiec Wiek:młody dorosły Tytuł fabularny:Mentor Liczba postów:1,310 Dołączył:Lut 2015

STATYSTYKI Życie: 87
Siła: 86
Zręczność: 71
Spostrzegawczość: 68
Doświadczenie: 185

20-12-2016, 22:06
Prawa autorskie: Kiu
Tytuł pozafabularny: Łowca serc

Szary skrzywił pysk... Cios zabolał. Ledwo młody jeszcze lew ustał na łapach. Nie zamierzał mimo tego wyprowadzać ciosu. Domyślał się jakie uczucia targają smolistym... Cóż ani Beli nigdy nie miał ojca ani Ghalib syna, a oboje tegorocznych chcieli. Spojrzał znów na smolistego i uśmiechnął się już chciał coś powiedzieć gdy wtrąciła się Iris... Po jej słowach Belial zapomniał o Ghalibie, kaleka nie wiedziała co czyni. 
- cicho! Igrasz z ogniem Iris... Herszt ma do mnie problem... Odsuń się. - nie chciał by niewinni ucierpieli, a Iris byłą zupełnie bez winy.
Ghalib
Zmora | Płomień
*

Gatunek:lew tsavo Płeć:Samiec Wiek:Wiek średni Tytuł fabularny:Wędrowiec Liczba postów:906 Dołączył:Kwi 2015

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 90
Zręczność: 81
Spostrzegawczość: 66
Doświadczenie: 26

20-12-2016, 23:39
Prawa autorskie: moje~
Tytuł pozafabularny: Artysta roku

Przeniósł spojrzenie na Iris, która wyraźnie stanęła w obronie następcy Ghaliba. Zmrużył oczy by za chwilę otworzyć je szeroko i przenieść z powrotem na Beliala. Uśmiechnął się kpiąco prychając przy tym wyraźnie. Zamknął oczy ponownie a potem kątem oka znów spojrzał na Iris.
- Bądź posłuszna Iris, twój pan przemówił - wskazał bezczelnie nosem na Beliala. Mogła sobie być teraz jedną z księżycowych lunatyków, ale było więcej niż pewne, że wystarczyłoby jedno słowo młodszego samca by zrobiła dokładnie to co on jej każe.
- Nie bądź śmieszna, nie mogę zabić cię na oczach twojej przywódczyni. Chyba nie chcesz podważyć jej autorytetu? - To z jakim spokojem i swobodą sączył jad do uszu neurotycznej lwicy i wszystkim wokół zakrawało na jakieś wyjątkowo okrutne przedstawienie. Konsekwencja i brak skrupułów w dążeniu do swojego zdecydowanie budowały pewien obraz Ghaliba. Z wiekiem stał się nieco bardziej wyrafinowany w tym co robił.
Strzepnął łapę, którą parę chwil temu smagnął pysk młodszego samca.
- Zastanawia mnie co dokładnie masz na myśli, Belialu - odparł młodzieńcowi wyraźnie akcentując jego imię.
|MUZYKA| | PIOSENKA | |CAŁE CIAŁO| |GŁOS| |KSZTAŁT DEMONA|
[Obrazek: zalubinypasek_by_owlyblue-dbkpf1p.png]
Nigdy nie chciałem żyć jak wy
Jak wyjeżdżałem wyły psy
Dusze oddałem za sławę i pieniądze blichtr
No blichtr 





Belial
Płomień
*

Gatunek:lew Płeć:Samiec Wiek:młody dorosły Tytuł fabularny:Mentor Liczba postów:1,310 Dołączył:Lut 2015

STATYSTYKI Życie: 87
Siła: 86
Zręczność: 71
Spostrzegawczość: 68
Doświadczenie: 185

20-12-2016, 23:57
Prawa autorskie: Kiu
Tytuł pozafabularny: Łowca serc

Beli ze spokojem słuchał słów Ghaliba, jego zachowanie zawsze ciekawiło młodego i zawsze szukał głupiego celu herszta. 
- zakładam jedynie że o niczyjej nie muszę informować, wszy co istotne pewnie już wiesz. Jednak coś miał podpowiada że nie na darmo tu jestem... Może księżyc? - spojrzał na ines jakbym chciał zapytać czy ty możliwe. Już dawno nauczył się udawać... Nie wierzył w to co srebrni gadają o księżycu, jednak już nie kpił z tego. Spojrzał znów na smolistego, tym razem jednak bez udawanych uczuć, był szczery. 
- gdzie byłeś? Co się z tobą działo? - miał żal do niego że zostawił go z tym burdelem. Ale teraz nie potrafił mu mieć za złe... Cieszył się że wrócił.
Iris
Konto zawieszone

Gatunek:Lew Afrykański Płeć:Samica Wiek:Młoda dorosła Znamiona:1/4 Liczba postów:221 Dołączył:Lis 2015

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 60
Zręczność: 80
Spostrzegawczość: 70
Doświadczenie: 75

21-12-2016, 19:57
Prawa autorskie: Ja

Obserwowała Ghaliba w napięciu i oczekiwaniu. Okropnie się bała, ale nie o własną skórę, tylko o Beliala, siebie miała w tym momencie za nic, zresztą czy kiedykolwiek było inaczej? Na jego słowa rzeczywiście się posłuchała i cofnęła, ale o bardzo skromną odległość dwóch łap, spoglądając z bólem na ranę na policzku lwa z dwukolorowymi oczami... To ją zatrzymało, nadal była obok, nie potrafiła go zostawić, za bardzo się bała że Ghalib go skrzywdzi, że go straci... I właśnie z tym przerażeniem patrzyła na tsavo, w głowie mając już same złe scenariusze. Jego słowa ją raniły, ale nie potrafiła im zaprzeczyć, choćby w myślach, bo były prawdą... Sprawiły że była rozdarta, ogarnął ją wstyd jak tylko Ghalib wspomniał o Kapłance, unikała jej spojrzenia, wiedziała że nie powinna bronić tego do którego jej władczyni ma taki stosunek, ale uczucie było silniejsze. Choć cała się trzęsła, serce biło niemożliwe szybko, a ogon dawał tylko znać o jej stresie nie ruszała się z miejsca, nie zmieniała pozycji, nadal gotowa ponieść karę, bo ona wcale nie czuła się niewinna, jej winą było to że nie potrafiła wyzbyć się uczucia, ukryć go, nikomu nie zdradzając, zabrać je ze sobą do grobu...
[Obrazek: hshhAbo.png]
Inés
Jasnowłosa | Kapłanka
*

Gatunek:Lew Płeć:Samica Wiek:Wiek średni Znamiona:4/4 Tytuł fabularny:Szamanka Liczba postów:1,076 Dołączył:Gru 2012

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 77
Zręczność: 85
Spostrzegawczość: 83
Doświadczenie: 15

24-12-2016, 20:36
Prawa autorskie: CherryColaax (Soma) | OwlyBlue (Ghalib)
Tytuł pozafabularny: Profil roku / Misterium

Srebrną zamurowało. Nie podobało jej się podejście Beliala, jego kpiny i bezczelność, jego żerowanie na cudzych uczuciach. Teraz na własne oczy widziała to, o czym opowiadała brązowa. Szczyt bestialstwa. W tym samcu trudno byłoby dostrzec cokolwiek, co wzbudzałoby sympatię. Wszystko zakrywał sztuczną uprzejmością. I choć próbuje mówić o Księżycu, to nie brzmi to przekonująco, przez co jego słowa zakrawają o bluźnierstwo.
Gdy Ghalib wymierzył mu policzek, Ines mimowolnie się uśmiechnęła.
Acz zaraz potem znów spochmurniała i warknęła raz jeszcze. Obecność dwóch praktycznie obcych lwów nie wpływała dobrze na jej samopoczucie, ale jak że była praktycznie sama, to bała się ich wypraszać. Zresztą i Iris działała jej na nerwy. Może jedynie Zmora wydawał się być stabilny psychicznie, ale z kolei on miał w sobie coś, co wzbudzało w Jasnowłosej mniej lub bardziej irracjonalny niepokój.
- Iris - rzuciła nieco drżącym głosem, skierowawszy wzrok na tamtą. - Dlaczego sobie to robisz...? - spytała bez nadziei na odpowiedź, zwłaszcza zadowalającą.
Próbowała zrozumieć, wczuć się w jej sytuację. Bez skutku.
Think of me, think of me waking
Silent and resigned 



[Obrazek: e61c479cd03d.png] 

Imagine me trying too hard
To put you from my mind



***  |  Głos
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 24-12-2016, 20:39 przez Inés.)
Ghalib
Zmora | Płomień
*

Gatunek:lew tsavo Płeć:Samiec Wiek:Wiek średni Tytuł fabularny:Wędrowiec Liczba postów:906 Dołączył:Kwi 2015

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 90
Zręczność: 81
Spostrzegawczość: 66
Doświadczenie: 26

24-12-2016, 22:07
Prawa autorskie: moje~
Tytuł pozafabularny: Artysta roku

Kątem oka obejrzał się na Ines po czym westchnął ciężko. Przeniósł pochmurne spojrzenie na kaleką samicę, zaś jego spojrzenie na raz przeobraziło się w karcące i bezwzględne.
- Jeśli Iris teraz odejdzie z Belialem, równie dobrze może do was nie wracać - słowa te oczywiście skierowane były do Ines. - Jeśli tak zrobi, pokaże co jest dla niej ważniejsze od jej własnego dobra i od waszego stada. Oznaczać to będzie, że nie była szczera i po prostu szukała jakiegoś przypadkowego schronienia - na koniec uśmiechnął się paskudnie, ale nie pokazał tej miny białej kapłance. Dopiero gdy ów grymas zelżał obrócił pysk w jej stronę spoglądając na nią nieco łagodniej.
Niemniej spojrzenie to nie było długie, gdyż rozmowność Beliala wymagała zwrócenia na niego uwagi. Ghalib buchnął gorącym powietrzem z pyska, gorącym jak sam ogień, który wypalił na jego skóry blizny.
- Może przyszedłeś tu po swoją zgubę? - Minę miał nieprzeniknioną jakąkolwiek emocją. Zimno, z jakim wypowiedział to pytanie ostrzyło lodowate szpony by ugodzić w czyjeś serce. Tak bardzo obojętny i raniący ton.
- Wiele się zmieniło - dodał nieco wymijająco. - Gdyby jednak tym razem ta kraina postanowiła się mnie bać, teraz miałaby ku temu powód.
Uśmiechnął się ledwie widocznie, przebiegle a jego lodowate oczy były na wskroś przenikliwe.
- Byłem daleko, na północy - oznajmił. - Nie musisz więcej wiedzieć.
|MUZYKA| | PIOSENKA | |CAŁE CIAŁO| |GŁOS| |KSZTAŁT DEMONA|
[Obrazek: zalubinypasek_by_owlyblue-dbkpf1p.png]
Nigdy nie chciałem żyć jak wy
Jak wyjeżdżałem wyły psy
Dusze oddałem za sławę i pieniądze blichtr
No blichtr 





Belial
Płomień
*

Gatunek:lew Płeć:Samiec Wiek:młody dorosły Tytuł fabularny:Mentor Liczba postów:1,310 Dołączył:Lut 2015

STATYSTYKI Życie: 87
Siła: 86
Zręczność: 71
Spostrzegawczość: 68
Doświadczenie: 185

25-12-2016, 01:54
Prawa autorskie: Kiu
Tytuł pozafabularny: Łowca serc

Wszyscy się unoszą, wyżej, oj wyżej niż powinni. Szary czuł że sam też zbyt wysoko się unosi... Przykre. Spodobało mu się chwilowy uśmiech Ghaliba, uznał go jako pochwałę... Słusznie? Sam nie wiedział. 
- mój herszcie...  - spojrzał na nieco z pełną powagą, nie udawał, chciał tego co teraz powie. Był tylko jeden haczyk... Był już mądrzejszy, nie oddawał się jak kiedyś za sprawę....nie bezmyślnie. 
- skoro jestem tu, i spotykam ducha mojej przeszłości. Całkowicie namacalnego ducha... - pogładził się po policzku w który został zraniony. 
-...  Chcę służyć temu, który wrócił. Pragnę jedynie służyć... Sprawiedliwemu. Nie masz do mnie pretensji, sam wiesz co zrobiłeś i co zrobiłem ja. Zostawiam to dla twojego osądu... - Ghalib był mądrym Lwem, wiedział że upadek cieniowiska nie był winą jedynie Beliala. Spojrzał na Iris, żal mu było... Była w paskudnej sytuacji. 
- Iris... Daj spokój. Wiesz gdzie będę. Gdy tylko będziesz chciała to mnie znajdziesz... Ale nie teraz. Wybacz mi... - cicho mówił patrząc w jej oczy. Spojrzenie znów wróciło na czarnego. 
- zostaw to co nie ważne. Zechcij mnie wysłuchać... Jednak nie tu tylko tam gdzie cię poznałem. Tam się zaczęło, i jeśli ma się skończyć, to też tam. - teraz spojrzał na kapłankę, nie chciał ją urazić... Już nie. Kiedyś kpił z tego dziś było inaczej. 
- wybacz... Nie rozumiem co czcicie, czemu ufacie... Ja zaufałem temu który dał mi życie, i temu będę winien wdzięczność. - miał nadzieję że przynajmniej Ghalib zrozumie że to o niego chodzi.
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 27-12-2016, 22:12 przez Belial.)
Iris
Konto zawieszone

Gatunek:Lew Afrykański Płeć:Samica Wiek:Młoda dorosła Znamiona:1/4 Liczba postów:221 Dołączył:Lis 2015

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 60
Zręczność: 80
Spostrzegawczość: 70
Doświadczenie: 75

27-12-2016, 19:14
Prawa autorskie: Ja

Jak tylko usłyszała swe imię popatrzyła na Kapłankę, nadal unikając bezpośredniego zetknięcia się z jej spojrzeniem. Poczuła się winna, niczym zdrajca, nie potrafiła odpowiedzieć choćby w myślach na pytanie Ines, nie rozumiała go... Chciała tylko obronić tego kogo kocha, serce zagłuszyło to co podpowiadał jej rozum i zdrowy rozsądek. Nie była do końca świadoma jak bardzo się krzywdzi. Pragnęła tylko miłości, pragnęła zapełnić czymś pustkę, tak bardzo ją przytłaczającą. Gdyby nie to nadal tkwiłaby za Kapłanką, w nic się nie wtrącając. Słowa Ghaliba znów ją zabolały, tak mocno, że aż wysunęła pazury wbijając je w ziemie, w akcie desperacji, łzy zgromadziły się w oczach. Sama już nie wiedziała co było prawdą. W jednej chwili czuła nadzieje, zyskała nową wiarę, uwierzyła w to co tu usłyszała o Księżycu, chciała być godną jego i stada, stać się jego częścią. Otrzymała drugą szanse, potem wróciły znów bolesne wspomnienia, a na sam koniec Belial, którego tak obsesyjne kochała. Już od dawna pragnęła trwać przy jego boku. Nie wiedziała już nic, nie wiedziała co wybrać, co zrobić, napięcie rosło z każdą chwilą.
- Przestań! - krzyknęła rozpaczliwie w kierunku tsavo, zaraz po jego pytaniu o zgubie, wiedziała że tu chodzi o nią. Przestraszyła się tego nagłego uniesienia tak bardzo że wycofała się do tyłu, serce zbiło jej mocniej wprawiając ciało w drżenie: - Dość... Ja już... Już więcej nie zniosę... - zaniosła się płaczem, błagając spojrzeniem o litość, uszy przyległy jej do głowy, a ogon tkwiący na dole, przy tylnej nodze, nerwowo przeczesywał trawy, nie śmiała się go unieść choćby o minimetr, a wręcz ukryć za tylną łapą, co tylko świadczyło o jej słabości. Potem jej wzrok zatrzymał się na Belialdzie, uspokoiła się nieco, wysłuchując jego słów i przytakując na nie, utkwiły jej w pamięci by nie zapomniała. Miała ochotę podejść do niego, bardzo blisko, choćby na chwilę, otrzeć się o jego futro, by dodać sobie otuchy i poczuć jego bliskość. Wiedziała że nie może. Już dawno mu wybaczyła, a całą winę wzięła wyłącznie na siebie. Rozemocjonowana nadal tkwiła w tym samym miejscu, jednak teraz nieco dalej od Ghaliba, w końcu się wycofała. Bała się że kolejnego ciosu, zranienia słowami oczywiście, nie wytrzyma. Ledwo zbierała się do kupy, na powrót uspokajając oddech i szloch, tylko po to by nie wściec czarnego lwa.
[Obrazek: hshhAbo.png]
Inés
Jasnowłosa | Kapłanka
*

Gatunek:Lew Płeć:Samica Wiek:Wiek średni Znamiona:4/4 Tytuł fabularny:Szamanka Liczba postów:1,076 Dołączył:Gru 2012

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 77
Zręczność: 85
Spostrzegawczość: 83
Doświadczenie: 15

31-12-2016, 02:04
Prawa autorskie: CherryColaax (Soma) | OwlyBlue (Ghalib)
Tytuł pozafabularny: Profil roku / Misterium

Choć Ines znajdowała się na terenach swojego własnego stada, to czuła się niemal równie zagubiona jak Iris. Może dlatego, że jakimś sposobem znalazła się wśród byłych Cienistych. Myślała, że po przyjęciu lwicy do stada będzie już z górki, a okazało się, że to był dopiero początek.
Z uwagą wysłuchała słów Ghaliba, a z nieco mniejszą - Beliala. Rozmowa dwóch samców właściwie wcale jej nie interesowała; słuchała jej dosyć pobieżnie. Przenosiła wzrok z tsavo na brązową i z powrotem, jak gdyby pragnąc zajrzeć do ich myśli i przekonać się, co kryje się za ich zachowaniami, tak skrajnie od siebie różnymi. W końcu zatrzymała spojrzenie na błękitnookim. Paradoksalnie odnosiła wrażenie, że ze Zmorą łatwiej jej będzie znaleźć wspólnych język niż z kimkolwiek innym z zebranych.
- Czy Iris... Zawsze taka była? Czy coś się stało? - spytała, nie bacząc na to, że może przerywać jemu i różnookiemu poważną konwersację.
Nie robiła tego, by okazać bezczelność czy brak szacunku; zwyczajnie nie pomyślała, że może komuś przeszkodzić... Już pomijając fakt, że były to jej tereny i na dobrą sprawę mogłaby próbować nawet wyprosić samców, o ile tylko miałaby w sobie dość odwagi.

// Nie musicie na mnie czekać z odpisami. Ines jest introwertykiem, ona tu wiele nie wniesie. ^^" //
Think of me, think of me waking
Silent and resigned 



[Obrazek: e61c479cd03d.png] 

Imagine me trying too hard
To put you from my mind



***  |  Głos
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 31-12-2016, 02:05 przez Inés.)
Ghalib
Zmora | Płomień
*

Gatunek:lew tsavo Płeć:Samiec Wiek:Wiek średni Tytuł fabularny:Wędrowiec Liczba postów:906 Dołączył:Kwi 2015

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 90
Zręczność: 81
Spostrzegawczość: 66
Doświadczenie: 26

02-01-2017, 08:34
Prawa autorskie: moje~
Tytuł pozafabularny: Artysta roku

Oczywiście, wysłuchał uważnie Beliala. Nawet jeśli lodowate lico zdradzało bardziej nonszalancję niż pełną uwagę. Był gotowy by w razie czego warknąć pod nosem, że "przecież słucha".
- Nie potrzebuję sług - odparł właściwie machinalnie. - Jakże mógłbym mieć do ciebie pretensje? Stało się tak jak oczekiwałem. Jedynie mogę mieć pretensje do siebie. Nie sądziłem, że jesteś taki sam jak reszta Cieniowiska. Byłem naiwny.
Nie dbał o uczucia Beliala ani o uczucia Iris. Nie podobały mu się podrygi młodszego samca. W tym samym momencie przypomniał sobie o Indrze i uśmiechnął się w duchu do samego siebie. Indra miała wszystko, czego oczekiwał od kogoś, kto mógłby się od niego uczyć. Choć brak było jej pokory to jednak umiała się zachować w jego towarzystwie, a znowu wówczas nawet nie próbowała się w jakikolwiek sposób mu podlizywać. Gdzie teraz była? Jak sobie radziła? Twierdziła, że poradzi sobie sama bez niego. Zastanawiał się teraz - jak długo?
Z zamyślenia wyrwał go znów głos Beliala i pisk Iris. Warknął na kalekę ukazując zęby. Niech się nie wtrąca, skoro wszystko co mogła w tej sytuacji zrobić, to zirytować Ghaliba jeszcze bardziej.
- Nie. Teraz. - Powiedział dosadnie i wyraźnie. - Nie planowałem cię tu spotkać, ani też wizyty w Norze.
Gdy zaś w tym momencie przypomniał sobie o istnieniu Ines, obrócił się i obszedł kapłankę stając za chwilę u jej lewego boku z wysoko wyciągniętym nosem.
- Przerwałeś naszą rozmowę - powiedział.
Usłyszawszy pytanie kapłanki automatycznie przerzucił na nią spojrzenie.
- Nie aż tak.
|MUZYKA| | PIOSENKA | |CAŁE CIAŁO| |GŁOS| |KSZTAŁT DEMONA|
[Obrazek: zalubinypasek_by_owlyblue-dbkpf1p.png]
Nigdy nie chciałem żyć jak wy
Jak wyjeżdżałem wyły psy
Dusze oddałem za sławę i pieniądze blichtr
No blichtr 





Belial
Płomień
*

Gatunek:lew Płeć:Samiec Wiek:młody dorosły Tytuł fabularny:Mentor Liczba postów:1,310 Dołączył:Lut 2015

STATYSTYKI Życie: 87
Siła: 86
Zręczność: 71
Spostrzegawczość: 68
Doświadczenie: 185

02-01-2017, 09:23
Prawa autorskie: Kiu
Tytuł pozafabularny: Łowca serc

Belial grzecznie wysłuchał co herszt ma do powiedzenia, po czym delikatnie chyląc łeb wycofał się. Już nie będą się nim interesować więc, można było odejść. Zbliżył się do Iris i schylil się do jej ucha i cichutko wyszeptał. 
- znajdź mnie... Będę w grocie.... - iuris gdy tylko zechce to trafi po zapachu. Miał z nią do pogadania, należy jej się słowo wyjaśnienia.  Teraz zwrócił się do kapłanki i Ghaliba. 
- Do zobaczenia kapłanko. -  ukłonił się i spojrzał na herszta. 
- Nic się nie zmieniłeś herszcie... Miło było znów cię widzieć. -  uśmiechnął się i pokręcił łbem jakby lekko rozbawiony. Odwrócił się i ruszył przed siebie. Teraz trzeba się gdzieś zgłosić... 


ZT
Eleyna
Konto zawieszone

Gatunek:Lew Płeć:Samica Wiek:Wiek średni Liczba postów:214 Dołączył:Maj 2013

STATYSTYKI Życie: 0
Siła: 69
Zręczność: 74
Spostrzegawczość: 70
Doświadczenie: 28

02-01-2017, 23:19
Prawa autorskie: Linearty DragonFireNight i Malaiki pokolorowany przez Omarę

// Jeśli przeszkadzam, napiszcie mi pw, a się wyniosę.

Eleyna przybyła na tereny swojego starego stada po kilku latach niobecności. Tęsknota za ukochanym Stadem zżerała lwicę boleśnie od środka i im bliżej była domu, tym większą czuła lekkość. Martwiła się swoją córkę Nelly i przyjaciół. Jak sobie bez niej poradzili? Biała lwica z każdym krokiem czuła większy niepokój. Przez ten czas, kiedy jej nie było, tylko Księżyc pozwolił jej przetrwać.
Wtem mignęło jej coś białego. Czyżby to była... Tak! Ines! Eleyna póściła się biegiem ku Kapłance. W oczach miała łzy. Zwolniła jednak gwałtownie i stanęła, gdy zorientowała się, że Kapłanka z kimś rozmawia... Z jakimiś nieznajomymi lwicy lwami. Eleyna stanęła więc w odległości kilku metrów, tak, żeby być widoczna, ale nie słuszeć, o czym ta dwójka rozmawia. Nie chciała podsłuchiwać.
[Obrazek: 6gzw51.jpg]
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 24-08-2017, 22:52 przez Eleyna.)


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości