♫ Audycja 36 ♫


Wszystkie audycje znajdziecie na audycje.krollew.pl
Tygodniowy bonus
+5 opali


Otrzymuje Warsir!
  • Forum zostało zarchiwizowane i dostępne jest jedynie w wersji do odczytu - poza ShoutBoxem i tematami pozafabularnymi. Dziękujemy za wspólną grę!
  • Oficjalny kanał na discordzie - do kontaktu z graczami.
  • Stale aktywny pozostaje dział z pożegnaniami, gdzie każdy będzie mógł dopisać swoje.
  • NIE zgadzamy się na kopiowanie jakiejkolwiek części tego forum, także po jego zamknięciu.

    ~ Administracja Król Lew PBF (2006-2018)
Generator statystyk
Drzewo genealogiczne
Okres zbioru (1 porcja):
Cis pospolity
Wulkan Burgess Shale, Ognisty Las, Źródło Życia
Pogoda
1-15 września
21 °C
16 °C
16-30 września
23 °C
17 °C
Postać miesiąca:
Sierpień

Naiwny, strachliwy i delikatny. Lwie dziecko zagubione pośród sawanny, odnalazło ciepło rodziny w śnieżnym Cesarstwie choć niedawno spotkał nieświadomie prawdziwego ojca.
Cytat września
Nadesłany przez Vasanti Vei

Stężenie fanatyków księżyca na poziomie zerowym kazało mu się zastanowić, czy przypadkiem nie zabłądził.
Znajdziecie nas na:
Khayaal
Konto zawieszone

Gatunek:Lew Płeć:Samica Wiek:5 lat i 9 miesięcy Tytuł fabularny:Znachor Liczba postów:1,030 Dołączył:Sie 2012

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 68
Zręczność: 78
Spostrzegawczość: 79
Doświadczenie: 10

#46
01-06-2013, 02:00
Prawa autorskie: av: malaika4
Tytuł pozafabularny: VIP

- I rzeczywiście te dwa wydarzenia były bardzo związane z tym, że hieny zostały wybite przez lwy na tych terenach, prawda? Zaiste, jak mogłam to przegapić.
Lekka kpina w tonie Khayaal nie pojawiła się tam po to, by obrazić Makalego, lecz by nakierować jego myśli z powrotem na odpowiednie tory. Wszystko, co robiła, w ten czy inny sposób można było dopasować do wychowywania całego otoczenia; nie robiło jej różnicy, czy jest to lwiątko, czy psowaty, czy dwa zagubione węże, czy nawet kuglarz z przetrąconym skrzydłem, którego normalny drapieżnik po prostu by dobił. Nie, ona potrzebowała przytulić każdego i naprostować to, co w życiu mu nie wyszło. Bo zdążyła się już nauczyć, że każdy - absolutnie każdy - ma swojego trupa w jaskini. Wystarczy tylko zdrapać otoczkę.
- Ta lwica, która cię wtedy pogoniła, nie była od nas. Jeśli to coś zmienia. Ale skoro nie ma znaczenia dla nas, to czemu miałoby mieć dla ciebie.
Dobrotliwe i wyrozumiałe spojrzenie? Bez dwóch zdań.
- Samo to, że ktoś spadł z wodospadu wydarzeń, boleśnie tłukąc łapy i serce, nie znaczy jeszcze, że czegokolwiek się stąd dowiedział. Że zrozumiał związek między śliskimi kamieniami a szybkim biegiem, że nauczył się dostrzegać zawczasu warstewkę wody na podłożu. A dopiero, gdy włożymy w coś szczerą pracę i wysiłek, możemy powiedzieć, że jest nasze. Prawda?
Nie znała się na wieku i starzeniu hien, jednak instynkt mówił jej, że Makali nie jest starcem, który odchował Morana na własnej piersi, tak jak ona miała zamiar zrobić z Kudadisim, chrońcie ich Przodkowie. A mimo tego wypowiadał się o nim jak ktoś, kto zna go bardzo dobrze, kto przemyślał jego postępowanie i widzi konsekwencje, a jednak nie chce ich mu uświadamiać; choć przecież samiec niemalże wyraźnie powiedział, że broni Morana przed nim samym.
Dlaczego to robisz, hieno? Jakie splątane losy wiążą was obu?
Khayaal przypatrywała mu się intensywnie.
Postać specjalna: Khayaal posiada zdolność pośredniczenia między światami żywych i umarłych. W miejscach mistycznych, związanych silnie z daną postacią, przy Ołtarzu Staroone, nad Jeziorem Duchów potrafi przyzwać daną duszę i dać jej głos. W jej obecności duchy stają się silniejsze i bardziej stabilne - nie są zagrożeniem fizycznym, ale stają się lepiej widoczne i słyszalne.
Makali
Konto zawieszone

Płeć:Samiec Wiek:Dorosły. Tytuł fabularny:Znachor Liczba postów:179 Dołączył:Lis 2012

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 52
Zręczność: 67
Spostrzegawczość: 51

#47
02-06-2013, 01:11
Prawa autorskie: ---

Dobrymi chęciami wybrukowana jest Pustynia, usłana bielejącymi kośćmi, drwiącymi z błądzących całym bukietem martwych uśmiechów. Chociaż Khayaal nie była tego świadoma, każde kolejne słowo, które padało z jej pyska, było niczym pazur pchany prosto w oko Makalego. Usiłujący wygrzebać na wierzch wszystkie te obrazy, które burek dawno w sobie zdusił. A przynajmniej tak mu się wydawało. Zamrugał dwukrotnie, jakby rzeczywiście ujrzał paluch lwicy tuż przed okiem.
-Nie co, a gdzie. Zamiast pouczać wszystkich dookoła, zrób krok do tyłu. Słuchać już umiesz, ale przypomnij sobie, jak słyszeć. I wyciągać wnioski. -urwał, przenosząc spojrzenie na kulkę, wtuloną w jego rozmówczynię. Pociągnął nosem raz, drugi, by ponownie otworzyć pysk.
-Dla mnie? Coś w tym jest, to nie moja sprawa, co się stanie, jak Głód na nowo zawita na waszych pyskach, a jego zmory ujrzą mordy Strażników jako pierwsze. A tym razem wątpliwe, by znalazł się ktoś na tyle szalony, by ich zatrzymać. -równie wątpliwe jak to, by Głód wrócił za jego życia. Zarówno Ojciec jak i on sam przyłożyli łapę do tego, by nie dopuścić do takiego obrotu wydarzeń, niezrozumiałych dla rozleniwionych mieszkańców Lwiej Krainy. W zasadzie Tata robił to dalej.
-Ciężka praca i doświadczenie na niewiele się zda, kiedy okazuje się, że zamiast balansować umiejętnie po śliskim kamieniu, robisz to na krokodylim łbie. Nieraz znacznie więcej przynosi kruszenie takiego kamienia, żeby twoje lwiątko nie złamało sobie na nim łapy. A do nauki znajdzie sobie własny. Zaś gdy już coś posiądziesz, winnaś to chronić przed innymi. A już na pewno nie kazać gnić samemu pośrodku łąki w nadziei, że kamień mu zasmakuje. -odparł, ponownie skupiając wzrok na kłębku strachu, widoku jakże znajomym jego oczom. Burek czuł, w który punkt lwica starała się uderzyć, jednak wcale nie było mu śpieszno do odkrywania gardła, nawet drobnej części. Od wielu księżyców jego udział w tutejszym życiu był zbyt mały, żeby oficjalnie, przy obcym chwalić się braterską więzią. Zwłaszcza, gdy hienia orientacja na temat obecnej sytuacji w Lwiej Krainie była... Znikoma. Nie mówiąc już o problemach, które mogłoby przysporzyć jedno zabłąkane słowo, wypowiedziane przez niewłaściwy pysk. Kiedyś tak upadały całe Stada, a to nie na tym zależało hienie. No, a przynajmniej nie był to żaden priorytet. Póki tamta nie pytała wprost, cętkowany gotów był zbywać tę kwestię. A gdyby zrobiła krok na przód... Cóż, spławianie zaciekawionej nim lwicy nie należało do najrozsądniejszych rzeczy. Może, gdyby miał za plecami trzy tuziny swych rówieśników, to sprawa miałaby się inaczej... Może...
Kudadisi
Konto zawieszone

Gatunek:lew afrykański Płeć:Samiec Wiek:18 miesięcy Liczba postów:113 Dołączył:Gru 2012

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 45
Zręczność: 37
Spostrzegawczość: 38
Doświadczenie: 10

#48
02-06-2013, 02:23
Prawa autorskie: Malaika4/Cynek

Tęsknota? Czy to czujesz, kiedy widzisz, jak wcielenie dobroci ginie, samo jedno, na przekór winie? Gdzie znajdziesz miejsce dla żalu i nadziei, kiedy tego już nie ma? Gdzie dla radości? Czy taką cenę jesteś w stanie zapłacić za spokojne wieczory, za słoneczne dnie, uśmiech i szczęście? Kiedy odchodzi syn, brat, przyjaciel, ukochany towarzysz - z uśmiechem, patrząc Ci prosto w oczy? Gdy Ty uciekasz, ratując siebie?
Żegnaj. Wyparowały już Twoje łzy.


* * *

Przyjdzie czas, kiedy będziemy razem, znów. Zobaczymy się. Czekaj na mnie.
Płowe uszy, które do tej pory Kudadisi trzymał położone po sobie, wystrzeliły z powrotem w górę. Łzy nie przestały spływać mu po policzkach, kiedy - całkowicie wybity ze swojego dołującego rytmu - podniósł łeb. Lwiątko przestało szlochać, ale wraz z ciszą przyszła smutna niespodzianka. Zdezorientowane lwiątko wyślizgnęło się z objęć Khayaal, ignorując nawet hienę, przez którą tak najadł się strachu. Nie słuchał ich już od kilku chwil, czując, jak gardło ściska mu się coraz bardziej, tylko utrudniając wyrównanie oddechu. Pociągnął nosem, idąc przed siebie - tych kilka kroków, które były końcem początku.
Czekaj na mnie.
Kudadisi, nie czując na sobie już niczyich spojrzeń - ani Khayaal, ani Makalego - usiadł, ładnych kilkanaście kroków od nich. Na tyle blisko, by słyszeć, ale na tyle daleko, by nie słuchać. Pociągał nosem co chwilę, łzy również nie przestały płynąć. Ale teraz nie miał nad tym kontroli. Bolała go głowa, bolał go brzuch, bolały łapy i ogon. Ale nade wszystko, bolało go coś w środku. Nie wiedział, co to jest.
Jedyne, z czego zdawał sobie sprawę, to to, że nie chciał słuchać tej rozmowy. Nie chciał. I tak nie rozumiał ani jednego słowa. I akurat, kiedy przestał zwracać na to wszystko uwagę, poczuł ukłucie. Lodowate, a zarazem gorące. Łzy, słodkie, nie gorzkie. Zdziwienie. Wydawało mu się, że kogoś usłyszał, chociaż srebrne oczy nie dostrzegły niczego. Były zamknięte.
Lwiątko położyło się z powrotem, zwijając w mały, rozedrgany kłębek smutnych myśli.

* * *

I wtedy widziała te srebrne oczy po raz ostatni. Zabrała je burza.
Żegnaj.
Ale nikt nie powiedział, że to nasza ostatnia burza.
Oby nie ostatnia.
[Obrazek: kudadisiopis2_zps42ae4c28.png]
[Obrazek: Kudadisisygna3_zpsecc3c2a8.png]
Khayaal
Konto zawieszone

Gatunek:Lew Płeć:Samica Wiek:5 lat i 9 miesięcy Tytuł fabularny:Znachor Liczba postów:1,030 Dołączył:Sie 2012

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 68
Zręczność: 78
Spostrzegawczość: 79
Doświadczenie: 10

#49
02-06-2013, 23:49
Prawa autorskie: av: malaika4
Tytuł pozafabularny: VIP

- Mam ci opowiedzieć o moich wnioskach, cętkowany? O tym, że widzę w twoich oczach niepokój bardziej o niego niż o siebie? O tym, że mniej się przejmujesz swoim gatunkiem, niż lwem, który należy do grupy zabójców? O tym, że samo to świadczy, że jednak potrafisz wyjąć jednostkę poza nawias jej towarzyszy i nie uznajesz odpowiedzialności zbiorowej? Widzę i słyszę, cętkowany. A jeśli tego po sobie nie pokażę, łatwiej mnie zlekceważyć.
Khayaal podparła się jedną łapą, by podnieść trochę łeb do góry, choć drugiej nie ruszyła - dopóki leżał tam Kudadisi, a miał spoczywać jeszcze przez chwilę, choć krótką.
- A jednak wiem, że będziesz tam i spróbujesz zrobić coś, by ich powstrzymać. W granicach nazywanych rozsądnymi, jak mniemam.
Skwitowała, ironię na końcu wypowiedzi kierując nie tyle pod adresem samego Makalego, co wszystkich, którzy mogliby przedstawiać podobny punkt widzenia. Rozsądne nadstawianie karku - była to zaiste przednia krotochwila, godna tego, by ją roztrząsać w rozmowach i rozkładać na czynniki w samodzielnych kontemplacjach. A co interesujące, ta koncepcja zdawała się zyskiwać na popularności.
Miała za to problem ze zrozumieniem kolejnej jego wypowiedzi, co było widać w mimice pyska; w tym, jak brwi zbiegały się coraz mocniej ku środkowi, by niemalże się zetknąć, gdy wypowiedział ostatnie zdanie. Pogubiła się w tych metaforach, a to się jej nieczęsto zdarzało. Jakie kamienie na środku łąki? Czemu miałyby pożerać same siebie?
Nie zdążyła wyrazić swoich wątpliwości, bo właśnie w tym momencie Kudadisi uznał za stosowne, by oddalić się od kochającej babuszki.
- Pozwolisz, obowiązki ochroniarza wzywają.
Mruknęła pod adresem hieny, dźwigając się na łapy. Poszła za wnukiem ten krótki odcinek, który od niego wymagał machania drobnymi łapkami, od niej zaledwie kilku silnych stąpnięć. Niespiesznych, precyzyjnych.
Pochyliła się nad nim, a ciepły oddech owiał płowe uszy w cichym szepcie.
- Nie jesteś już sam.
I to wszystko - bez dotyku, mierzwienia mu zaczątków grzywy, bez brania w zęby i "odkładania na miejsce", jak suszonych roślin. Tylko zwieszający się niewiele nad nim łeb, zasłaniający słońce.
Nie jesteś sam.
Postać specjalna: Khayaal posiada zdolność pośredniczenia między światami żywych i umarłych. W miejscach mistycznych, związanych silnie z daną postacią, przy Ołtarzu Staroone, nad Jeziorem Duchów potrafi przyzwać daną duszę i dać jej głos. W jej obecności duchy stają się silniejsze i bardziej stabilne - nie są zagrożeniem fizycznym, ale stają się lepiej widoczne i słyszalne.
Kudadisi
Konto zawieszone

Gatunek:lew afrykański Płeć:Samiec Wiek:18 miesięcy Liczba postów:113 Dołączył:Gru 2012

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 45
Zręczność: 37
Spostrzegawczość: 38
Doświadczenie: 10

#50
03-06-2013, 00:14
Prawa autorskie: Malaika4/Cynek

On Cię widział, kiedy mówiłaś "żegnaj". Wpatrywał się w Ciebie tymi ślepiami, których nigdy nie zapomnisz, choćbyś miała ich już nigdy nie zobaczyć. Widok wyrwał Ci serce z piersi, a którekolwiek skrzydła pchały Cię do przodu stały się ciężkie, jak z ołowiu. Zostawiłaś go, by ratować siebie. I to nie był Twój wybór. Słyszałaś, jak zamykał oczy.
Te srebrne, puste, zagubione oczy.


* * *

Lwiątko, jak to miało w zwyczaju, nie zareagowało od razu. Dopiero, kiedy kark oblepiło mu ciepło oddechu Khayaal jego puchate uszy zadrgały, jakby lwica pociągnęła za nie sama. Kudadisi podniósł swój mały, mokry od deszczu i łez łebek, powoli, choć nie spokojnie. Zwinął się w miejscu, jak struna, byle tylko móc kątem oka spojrzeć na nachylającą się nad nim Khayaal. Pierwszym, co zobaczył, były te pręgi na jej pysku. Dopiero później jego spojrzenie spoczęło na tych głębokich, niebieskich oczach.
Srebrne ślepka malca wpatrywały się w nią ze smutkiem większym, niż kiedykolwiek można było się spodziewać po lwiątku. Srebrne tarcze były szkliste, jak lustra - i choć Khayaal mogła dostrzec w nich swój obraz, nie była w stanie zobaczyć nic dalej. Kudadisi przyglądał się jej tak przez chwilę, lecz nie był zdolny odpowiedzieć. Nie chciał nic mówić. Poddał się.
Zwiesił łeb i ponownie ułożył go na ziemi. Westchnął płaczliwie.
Nie dało się w nim rozpoznać tego rozbrykanego, dzikiego lwiątka, którym go poznała. Tylko skąd w nim tyle żalu, tyle smutku i tyle...
...głębi?

* * *

I tak to się miało zakończyć. Wspomnieniem, łzami. Twoje cierpienie miało być ceną za szczęście ich wszystkich. Za spokój tych wszystkich utrapionych dusz. Wszystko jej kosztem. Jej, biednej, małej strażniczki, pozostawionej samej sobie po odejściu swojego opiekuna.
Ale nie na tym ta historia się kończy. Powiedziałaś swoje ostatnie "żegnaj". A wtedy raz jeszcze usłyszałaś jego imię, które przyniósł Ci odległy grzmot i dziwna, szara smuga. Jakby zdeformowany przez łzy obraz tych srebrnych oczu.
Pobiegłaś za nim. Szok, euforia biegły razem z Tobą. Czy to był on? Musiał być.
Czy będzie pamiętał?
Oby. Serce w Twojej piersi już dawno zgubiło swój rytm, choć nie zamilkło na wieki.
[Obrazek: kudadisiopis2_zps42ae4c28.png]
[Obrazek: Kudadisisygna3_zpsecc3c2a8.png]
Makali
Konto zawieszone

Płeć:Samiec Wiek:Dorosły. Tytuł fabularny:Znachor Liczba postów:179 Dołączył:Lis 2012

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 52
Zręczność: 67
Spostrzegawczość: 51

#51
03-06-2013, 22:38
Prawa autorskie: ---

Gdy lwica skończyła mówić, Makali nie zabrał głosu, pozwalając Khayaal zająć się lwiątkiem we względnej ciszy. Nie miał nic do dodania, a z tą dwójką nie miał żadnych powiązań. Póki lwiak mógł cieszyć się opiekunką, hiena nie miała prawa wyciągać do niego łapy. Nie był już sam. I, co ważniejsze, nie potrzebował burka. Cętkowanemu pozostawało znaleźć kogoś innego. Widząc samicę i malucha, utwierdził się w przekonaniu, że tu nie było dla niego miejsca. Smutek i ból tamtego, w mniemaniu nieświadomej hieny wiązał się głównie z jej obecnością.
-Nic tu po mnie. -mruknął sam do siebie, by ponieść kuper z ziemi, wyminąć jeden z poskręcanych korzeni prastarego drzewa i ruszyć przed siebie. Ku pierwotnemu celowi podróży.
Khayaal
Konto zawieszone

Gatunek:Lew Płeć:Samica Wiek:5 lat i 9 miesięcy Tytuł fabularny:Znachor Liczba postów:1,030 Dołączył:Sie 2012

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 68
Zręczność: 78
Spostrzegawczość: 79
Doświadczenie: 10

#52
08-06-2013, 16:19
Prawa autorskie: av: malaika4
Tytuł pozafabularny: VIP

Nic tu po tobie, hieno, ale i nic po mnie, z moim doświadczeniem w spokojnej śmierci i w rozmowie z tymi, którzy już dorośli, sami potrafili kierować swoim życiem i wybierać te doświadczenia, które faktycznie są cenne. Gdzie ono pasuje do kształtowania zupełnie nowego życia, o którym nie wiem nic, a ten brak tak bardzo nam doskwiera?
Khayaal odprowadziła wzrokiem Makalego, czekając, czy może się odwróci, by sprawdzić, co z tą dwójką. Nie zrobił tego. Wracał do swojego stada, zapewne przez jej niedawne ziemie.

Ujęła Kudadisiego w miękki chwyt aksamitnych warg, podnosząc lwiątko za luźną skórę na karku. Wieczne podróże nie mogły wpłynąć dobrze na stan jego poduszek, a pamiętała, jak mocno są stwardniałe.

Pora stąd odejść, by odnaleźć ojca i rozmówić się z nim na temat Strażników. Czy o to właśnie mu chodziło? Khayaal była pewna, że Kuolema z rozwagą wybrał stado, do którego kazał wstąpić swojej córce. Jaką jednak chciał jej dać nauczkę? Czy chodziło o obserwowanie, jak idee giną w starciu z rzeczywistością? O świadomość, że jednak powinna pozostać samotnikiem, tak jak do tej pory? Czy tylko o to, by we właściwym czasie mogła przejąć Kudadisiego, którego ścieżka nieuchronnie miała przeciąć ziemie Czterech Stad?
Z łbem pełnym ważnych, lecz przez to nie lżejszych myśli, lwica ruszyła łapa za łapą w kierunku horyzontu. Tak jak jej wnuk: tam, gdzie wstaje słońce.

Pora na spokój.

z/t x2
Postać specjalna: Khayaal posiada zdolność pośredniczenia między światami żywych i umarłych. W miejscach mistycznych, związanych silnie z daną postacią, przy Ołtarzu Staroone, nad Jeziorem Duchów potrafi przyzwać daną duszę i dać jej głos. W jej obecności duchy stają się silniejsze i bardziej stabilne - nie są zagrożeniem fizycznym, ale stają się lepiej widoczne i słyszalne.
Makali
Konto zawieszone

Płeć:Samiec Wiek:Dorosły. Tytuł fabularny:Znachor Liczba postów:179 Dołączył:Lis 2012

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 52
Zręczność: 67
Spostrzegawczość: 51

#53
08-06-2013, 22:03
Prawa autorskie: ---

[zt]
Alaina
Konto zawieszone

Płeć:Samica Wiek:dorosła Liczba postów:250 Dołączył:Cze 2012

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 68
Zręczność: 74
Spostrzegawczość: 68
Doświadczenie: 29

#54
15-06-2013, 14:51
Prawa autorskie: malaika4//

Sen- jak wiele pamiętasz z niego gdy otwierasz oczy? Codzienność-jak wiele pamiętasz z poprzedniego dnia, gdy każda praktycznie z godzin wyglądała tak samo, w dużej mierze ukierunkowana na wędrówce jaka zdawała się trwać wiecznie. czy pamiętasz jak się tutaj dostałaś?
Jesteś na dawanych terenach czterech stad, lecz i to na chwilę obecna było bez znaczenia. Nie każda z ziem została przez ciebie jeszcze zbadana. Nie zmienia to jednak faktu ze po długiej nieobecności wróciłaś, obecnie leżąc pod starym baobabem, korzystając z cienia jak i odpoczywając by dać wytchnienie zbolałym łapom, lecz to nie wszystko. Czy twój wzrok nie był przypadkiem skierowany w danym kierunku?

Nie była sama. Po tym gdy utraciła ojca i opuściła wolne tereny, ostatnie pół roku spędziła w towarzystwie dwójki lwów, lecz tym razem to ona pozostawiając ich bez słowa, zaledwie kilka dni wcześniej
gdy tylko nastał świt, zniknęła, w prawdzie po części licząc że oboje udadzą się tą samą drogą co ona.
A jednak, na terenach dawnych czterech stad wkroczyła samotnie, obecnie spoglądając przed siebie, jakby chciała się upewnić czy aby za chwile na horyzoncie nie dostrzeże sylwetek Arash'a i Vlad'a.
-Równie łatwo łamiecie słowa jak składacie obietnice- cichutkie zmieszane z pretensją westchnienie opuściło jej gardło, nie przerywając obserwacji, ale i kładąc łeb na wystającym korzeniu.
Zostanie tu, przynajmniej nim dzień ustąpi nocy. W tedy ruszy dalej, nie mając konkretnego celu. Po prostu przed siebie.
[Obrazek: al_zpsc33a0f47.png]

"...Jestem hipokrytą...
Nie bój się, nieustanie powtarzałam do siebie, wierząc że te drobne słowa dodadzą mi odwagi abym mogła iść przed siebie...  
A jednak nie umiem, nie ważne ile  postaram się uczynić korków, kajdany strachu już dawno skuły moje łapy.
Boje się was, boje się bliskości , boje się straty.
Gdyż kiedy spróbuje się do kogoś przywiązać, ta osoba odchodzi, zbyt daleko aby móc ją odnaleźć..."
Shyeiro
KARNY TYTUŁ ZA PSUCIE EVENTÓW

Gatunek:Lew Płeć:Samiec Wiek:Ponad 4 lata Znamiona:0/0 Liczba postów:411 Dołączył:Sie 2012

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 75
Zręczność: 65
Spostrzegawczość: 70
Doświadczenie: 29

#55
15-06-2013, 16:16
Prawa autorskie: AFrozenHeart/ Zimnaya

Były lwioziemiec z zadowoleniem kroczył przed siebie. Był zadowolony- poszło tak, jak zaplanował. Stał się samotnikiem, nie okrzykniętym zdrajcą i co najważniejsze, Lwia Ziemia jest dla niego nadal otwarta.
Czy to nie jest najlepsze rozwiązanie?
Po drodze zgubił gdzieś Bagerę, ale i to nie przerwało jego dopiero co rozpoczynającej się wędrówki. Był teraz sam. Na pograniczu lwiej krainy i kto wie, co czyhało poza jej horyzontem? Lepsze życie? Gorsze?
Tego nie wie, jednak póki co, on ani myślał się żegnać z tym miejscem, a na pewno nie bez Bag, nie lubił być sam. I na jego szczęście, nawet w tak opustoszałym miejscu natknął się na lwicę, którą objął podejrzliwym spojrzeniem, jednak jego ton nie wyrażał wrogości.
- Masz tu chociaż do czego wracać?- zapytał cicho, spoglądając na brązową obojętnym spojrzeniem.
Czyżby Alaina wracała do krainy? A może właśnie ją zostawia?
[Obrazek: commission</em>_snooki3_by_zimnaya-d7y0u6j.png]

Shit happend, eat that rude.
GŁOS
Alaina
Konto zawieszone

Płeć:Samica Wiek:dorosła Liczba postów:250 Dołączył:Cze 2012

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 68
Zręczność: 74
Spostrzegawczość: 68
Doświadczenie: 29

#56
15-06-2013, 20:35
Prawa autorskie: malaika4//

Może i nie zorientowała się kiedy przymknęła oczy i zapadła w krótką błogosławioną drzemkę, pozostała czujna. Każdy najmniejszy szelest był wychwytywany przez czujnie nastawione uszy, tak też i kroki Shyeiro nie umknęły jej uwadze, sprawiając że najpierw uniosła jedna powiekę,aby następnie unieść i łeb, by zwrócić go w stronę przybyłego młodzika, częstując go obojętnym wyrazem. Ale zaraz, czy może przewidział się, czy może na jej pysku przez sekundkę nie pojawił się wyraz przepełniony nadzieją, która ledwo jak szybko się zjawiła zgasła.
Na kogoś czeka, lecz zapewne ta osobą nie był on sam.


-Nie wydaje mi się abym ciebie znała, więc skąd wiesz, czy przypadkiem nie jestem kimś obcym -unosząc jedną brew, odparła w uszczypliwej odpowiedzi uważnie przy tym obserwując lwiego podrostka.
-Lecz najpierw musiałabym wiedzieć gdzie jestem, by wiedzieć czy chce gdzieś wrócić czy tez nie. - po niedługiej chwili dodała
[Obrazek: al_zpsc33a0f47.png]

"...Jestem hipokrytą...
Nie bój się, nieustanie powtarzałam do siebie, wierząc że te drobne słowa dodadzą mi odwagi abym mogła iść przed siebie...  
A jednak nie umiem, nie ważne ile  postaram się uczynić korków, kajdany strachu już dawno skuły moje łapy.
Boje się was, boje się bliskości , boje się straty.
Gdyż kiedy spróbuje się do kogoś przywiązać, ta osoba odchodzi, zbyt daleko aby móc ją odnaleźć..."
Shyeiro
KARNY TYTUŁ ZA PSUCIE EVENTÓW

Gatunek:Lew Płeć:Samiec Wiek:Ponad 4 lata Znamiona:0/0 Liczba postów:411 Dołączył:Sie 2012

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 75
Zręczność: 65
Spostrzegawczość: 70
Doświadczenie: 29

#57
16-06-2013, 00:41
Prawa autorskie: AFrozenHeart/ Zimnaya

Spojrzał na nią, nieco zdziwiony jej odpowiedzią. Widać, że brązowa nie była kimś, kto od razu opowiadał historię swojego życia, a to się chwali.
- Strzelałem.- mruknął na jej pierwszą wypowiedź.
Zresztą zgodnie z prawdą.
Jakoś musiał się odezwać, a takie miejsce wręcz nasuwało na język początek rozmowy o czym Shyeiro dobrze wiedział.
- Ziemie czterech stad. Właściwie to tutaj ze śledzeniem polityki jest ciężko, bo większość pada.- dodał, równie spokojnym tonem.
- Shyeiro jestem.- o tak, zdradzić swoje imię wypada, zwłaszcza w obecności damy, prawda?
Czerwonogrzywy był dżentelmenem, więc tak podstawowego kroku nie mógł pominąć.
[Obrazek: commission</em>_snooki3_by_zimnaya-d7y0u6j.png]

Shit happend, eat that rude.
GŁOS
Alaina
Konto zawieszone

Płeć:Samica Wiek:dorosła Liczba postów:250 Dołączył:Cze 2012

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 68
Zręczność: 74
Spostrzegawczość: 68
Doświadczenie: 29

#58
16-06-2013, 00:57
Prawa autorskie: malaika4//

-Zaczepianie całkiem obcej osoby, nie znając jej stanowiska może okazać się niebezpieczne, nie sądzisz?-odmruknęła pozostawiając uszczypliwy ton głosu, lecz w tym wypadku nie zależało jej na zrażeniu do siebie młodzika. O tak, drobna uwaga z jej strony, nic więcej.
-Na szczęście ja nie gryzę. I wracając w tym wypadku do twojego wcześniejszego pytania, wygląda na to ze jednak wróciłam, lecz nic konkretnego za tym się nie kryje, bo jeśli mam być szczera nie ma tutaj nic co mnie by ciągnęło czy tez zatrzymywało. Jest to tylko ostoja. Polityka i co dzieje się na tych ziemiach i mnie nie wiele interesuje- w międzyczasie przechodząc już do siadu, dodała i ona dochodząc do wniosku że nie wypada rozmawiać z kimś gdy się leży.

-Alaina-na sam koniec ,przyszła i kolej aby i ona przedstawiła się,co uczyniła z niemałym ociąganiem się. Z reguły wolała pozostać anonimowa, gdyż poco wypowiadać imię które zostanie wkrótce zapomniane.
[Obrazek: al_zpsc33a0f47.png]

"...Jestem hipokrytą...
Nie bój się, nieustanie powtarzałam do siebie, wierząc że te drobne słowa dodadzą mi odwagi abym mogła iść przed siebie...  
A jednak nie umiem, nie ważne ile  postaram się uczynić korków, kajdany strachu już dawno skuły moje łapy.
Boje się was, boje się bliskości , boje się straty.
Gdyż kiedy spróbuje się do kogoś przywiązać, ta osoba odchodzi, zbyt daleko aby móc ją odnaleźć..."
Shyeiro
KARNY TYTUŁ ZA PSUCIE EVENTÓW

Gatunek:Lew Płeć:Samiec Wiek:Ponad 4 lata Znamiona:0/0 Liczba postów:411 Dołączył:Sie 2012

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 75
Zręczność: 65
Spostrzegawczość: 70
Doświadczenie: 29

#59
30-06-2013, 00:17
Prawa autorskie: AFrozenHeart/ Zimnaya

- W towarzystwie damy, wypada się odezwać. Przyjaciółka mnie tego nauczyła.- rzucił, spoglądając na brązową.
I było to prawdą, Bagera od chwili poznania uczyła go zachowania przy damach.
Ze skupieniem wysłuchał kolejnych słów samicy, czując, że podobnie było i z nim, a właściwie byłoby, gdyby nie powrót wymienionej wcześniej Bag.
- Na długo zostaniesz? I w sumie najważniejsze- znasz chociaż bezpieczne tereny, z których nikt Cię nie wyrzuci?- bo o takie tutaj trudno.- dokończył w myślach, zwracając wzrok przed siebie.
Notabene- Shey był bardzo pamiętliwy co do nowo-poznanych, więc jeżeli Al na prawdę zależało na byciu anonimowym, mogła być pewna, że czerwonogrzywy zachowa jej miano w pamięci. Świat jest mały, nikt nie wie kiedy się znowu spotkają.
[Obrazek: commission</em>_snooki3_by_zimnaya-d7y0u6j.png]

Shit happend, eat that rude.
GŁOS
Alaina
Konto zawieszone

Płeć:Samica Wiek:dorosła Liczba postów:250 Dołączył:Cze 2012

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 68
Zręczność: 74
Spostrzegawczość: 68
Doświadczenie: 29

#60
30-06-2013, 01:46
Prawa autorskie: malaika4//

Gorzej gdy to ona nie będzie pamiętać jego.

-Takie podejście może okazać się ryzykowane. Nie każda lwica jest damą- mrużąc oczy w pobłażliwym uśmiechu na brązowym pysku,powiedziała co w gruncie rzeczy było prawdą. Lew czy lwica, obcy pozostaje obcym, a nie każdy przepada za tym gdy ktoś przerywa twój spoczynek.
Lecz i ją s pewnością do dam nie można zaliczyć.

-To zależy, czy ci na których czekam przybędą. Jeśli przybędą, ale mniejsza o to. Pytasz się czy znam bezpiecznie tereny? Tutaj? Niestety, w tym wypadku nie jestem najlepszym źródłem informacji. Dalej pozostaje obca
[Obrazek: al_zpsc33a0f47.png]

"...Jestem hipokrytą...
Nie bój się, nieustanie powtarzałam do siebie, wierząc że te drobne słowa dodadzą mi odwagi abym mogła iść przed siebie...  
A jednak nie umiem, nie ważne ile  postaram się uczynić korków, kajdany strachu już dawno skuły moje łapy.
Boje się was, boje się bliskości , boje się straty.
Gdyż kiedy spróbuje się do kogoś przywiązać, ta osoba odchodzi, zbyt daleko aby móc ją odnaleźć..."


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 2 gości