♫ Audycja 36 ♫


Wszystkie audycje znajdziecie na audycje.krollew.pl
Tygodniowy bonus
+5 opali


Otrzymuje Warsir!
  • Forum zostało zarchiwizowane i dostępne jest jedynie w wersji do odczytu - poza ShoutBoxem i tematami pozafabularnymi. Dziękujemy za wspólną grę!
  • Oficjalny kanał na discordzie - do kontaktu z graczami.
  • Stale aktywny pozostaje dział z pożegnaniami, gdzie każdy będzie mógł dopisać swoje.
  • NIE zgadzamy się na kopiowanie jakiejkolwiek części tego forum, także po jego zamknięciu.

    ~ Administracja Król Lew PBF (2006-2018)
Generator statystyk
Drzewo genealogiczne
Okres zbioru (1 porcja):
Cis pospolity
Wulkan Burgess Shale, Ognisty Las, Źródło Życia
Pogoda
1-15 września
21 °C
16 °C
16-30 września
23 °C
17 °C
Postać miesiąca:
Sierpień

Naiwny, strachliwy i delikatny. Lwie dziecko zagubione pośród sawanny, odnalazło ciepło rodziny w śnieżnym Cesarstwie choć niedawno spotkał nieświadomie prawdziwego ojca.
Cytat września
Nadesłany przez Vasanti Vei

Stężenie fanatyków księżyca na poziomie zerowym kazało mu się zastanowić, czy przypadkiem nie zabłądził.
Znajdziecie nas na:
Sharma
Gość

 
#61
03-05-2013, 20:47

I natychmiast rozchmurzyło się jej jasne oblicze. Błękitne oczka odzyskały dawny blask, a czujne, ciemne uszy stanęły niemal na sztorc.
- O, mógłbyś? - zapytała grzecznie. - Wiesz, nie chcę cię do niczego wykorzystywać, ale jeśli sam chcesz, to z wielką chęcią posłucham.
Makali
Konto zawieszone

Płeć:Samiec Wiek:Dorosły. Tytuł fabularny:Znachor Liczba postów:179 Dołączył:Lis 2012

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 52
Zręczność: 67
Spostrzegawczość: 51

#62
03-05-2013, 21:20
Prawa autorskie: ---

-Jam amator poeta, burek kudłaty
Po trochu domator, nie w paski, pstrokaty
Coś z lwa mam i po trochu z hieny
Ja rymy ci dam, a później pójdziemy
Na szamę, żarełko, godne panien
A ty moja mała, będziesz głównym daniem!
-z każdym wersem, drapieżnik czynił kolejny niewinny kroczek, zbliżając się do nieświadomej samiczki. Nim doszedł do panien, naprężył łapy do skoku, by zaraz wylądować na grzbiecie tamtej, wydając z siebie niski warkot, który w końcu przerodził się w upiorny chichot hieny uradowanej swym fortelem. W tej chwili euforii zupełnie zapomniał, by zaprzeć się tylnymi łapami. Zęby kłapnęły tuż obok pyska samicy, Makal skoczył o tyle niefortunnie, że nie mógł dosięgnąć gardła, nie odsłaniając przy tym siebie, a przecież co niby miał zyskać na zagłębieniu swych kłów w twardym karku obalonego drapieżnika? Nieudolne próby ugodzenia Sharmy szybko ostudziły zapał hieny, która w końcu odskoczyła od ofiary, rzucając jej wyzywające spojrzenie.
-Nie wolno ci ufać pierwszemu lepszemu drapieżcy, niejedna morda z chęcią by cię schrupała! -pouczył młodą, jakby chcąc wytłumaczyć niezręczną sytuację spontaniczną... nauką?
Sharma
Gość

 
#63
03-05-2013, 21:47
Prawa autorskie: ---

Nie będę mówić, że z Sharmy była odważna bestia, bo to nieprawda. Nieźle się przeraziła atakiem hieny, który wyglądał naprawdę realistycznie. Myśli wleciały do jej łebka dopiero po chwili. Pierwsze, że to prawdziwy atak, a drugie, że Makal jest po prostu bardzo dobrym aktorem. Odskoczył przecież od niej, by udzielić reprymendy. Nie mógł chcieć jej zabić, prawda? Podniosła się do siadu, lecz tylne łapy nadal sterczały wysunięte do przodu. A ona... zaczęła bić brawo!
- Jej, ty naprawdę jesteś świetny! - zawyła z zachwytu - Niesamowity wręcz!
A gdy entuzjazm ochłonął, zerwała się na równe łapy i doskoczyła do złotookiego burka. W przeciwieństwie do niego, nie miała wrogich zamiarów. Ona chciała się przecież tylko zaprzyjaźnić! On był dziwny, ona też. Stadko ją kochało, ale nie miała nikogo, komu mogłaby powierzyć swoje największe sekrety. Hasira była jej jak mamcia, lecz rodzina to nie to samo, co przyjaciele... a ich małej jaglionce brakowało. Szczególnie takich o mocnym, głębokim głosie. Hofu się nie pokazywał i pewnie ganiał za Nani, Aigeana już dawno nie było, a Rafello był głupkiem. Huh.
- Drapieżników się nie je, wariatuńciu! - ofukała go z całą tą swoją życzliwością - Od tego są zebry i antylopy! Jak jesteś głodny, to powiedz, pójdziemy zapolować!
Makali
Konto zawieszone

Płeć:Samiec Wiek:Dorosły. Tytuł fabularny:Znachor Liczba postów:179 Dołączył:Lis 2012

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 52
Zręczność: 67
Spostrzegawczość: 51

#64
11-05-2013, 21:02
Prawa autorskie: ---

-No tak, jakoś zapomniałem. -mruknął bez przekonania, patrząc na tamtą spode łba. Co taka ufna, jakaś niepełnosprytna? Było już stanowczo zbyt późno na zmienianie świata. Przynajmniej dla niego i Taty. Zaraz, zaraz, co? Polowanie? Zastrzygł uszami, nieco się ożywiając.
-Niech będzie! Chociaż, może... -zjem cię?
-Nieważne, poczekaj, ufajdałem ci szyję ziemią. Jeśli pozwolisz... -grzecznie ruszył ku samiczce, by ta po chwili mogła poczuć na swym karku przyjemne muśnięcia ciepłego jęzora burka. Delikatnego, nie to co te wióry, które trzymał w gębie każdy kot. Makal cierpliwie czyścił wyimaginowaną plamę, czekając aż tamta się rozluźni, w międzyczasie nawet położył łapę na jej czole, czochrając grzywkę kotki (grzywa u kociej samicy?). Gdy tylko tamta się odprężyła, potężne szczęki samca zacisnęły się na jej karku z siłą imadła, tym razem atak był wymierzony i precyzyjny.
trzask
I było już po wszystkim, tamta nawet nie zdążyła wierzgnąć. Wkrótce, ciszę okolicy, dotychczas mąconą jedynie przez śpiew ptaków czy wycie hieny na dobre zażegnał odgłos rozrywanego w pośpiechu mięsa jak i trzask łamanych kości, z lubością pochłanianych przez wygłodniałego drapieżnika. W końcu po samej samiczce niewiele zostało, może prócz ogona dyndającego z mordy hieny, utytłanej krwią swej ofiary. I gdy w końcu miała nastać ta długo wyczekiwana cisza, będąca zapowiedzią kolejnego koncertu pierzastych lotników, okolice gwałtownie rozdarł ryk podobny do trzęsienia ziemi. A przynajmniej tak wydawało się burkowi, gdy wyziew opuścił jego paszczę. Tego już za wiele! Szwadron oburzonych ptaków natarł na nażartego samca, szczypaniem oraz kakofonią pisków, łopotu skrzydeł okazując swoje zdegustowanie.
-No przecież zostawiłem wam trochę! -burknął niewyraźnie po kilku nieudanych próbach przełknięcia ogona tamtej. Nie kłamał, na ziemi leżała jeszcze ledwo objedzona głowa jaglionki razem z jedną z przednich łap. Wszystko inne zniknęło w przepastnych trzewiach hieny. Jakim cudem? W końcu ptaszyska odpuściły burkowi, czy to widząc, że nie stawia oporu, czy to może w obawie przed tym, że w końcu dostanie rozstroju żołądka. Hiena ledwo dźwignęła się na łapy, by po chwili stracić równowagę. Makali chyba nigdy nie miał tak napchanego brzuszyska, właściwie postronny obserwator nie dostrzegłby różnicy między nim, a suką oczekującą młodych. Przeleżawszy kilka ładnych chwil, hiena w końcu stanęła na łapy, chwiejnie ruszając przed siebie. Z pyska cały czas zwisał niepołknięty ogon samicy. Może podczas podróży jakoś go w sobie upchnie.


zt
Sharma
Gość

 
#65
11-05-2013, 21:07
Prawa autorskie: ---

//Idę płakać, dziękuję ;;

I tam gdzieś sobie poszła. Pewnie do kociego nieba albo gdzieś indziej - nie wiem, w co wierzą małe jaglionki. No.
Ruta
Konto zawieszone

Płeć:Samica Wiek:Nastoletnia. Liczba postów:13 Dołączył:Maj 2013

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 35
Zręczność: 10
Spostrzegawczość: 35

#66
31-05-2013, 20:42
Prawa autorskie: Jam jest autorem T3T

- Bla, bla, tere, fere... A udław się ważką... - mruknęła cicho jaskrawo-zielona kameleonka, stąpając mocno po sporawej gałęzi jednego z rosnących tu gęsto drzew. Wyraźnie naburmuszona, ściągała brwi i mamrotała jeszcze coś pod nosem, nie zwracając większej uwagi, dokąd idzie. Obejrzała się jeszcze raz, by ujrzeć niezadowolonego, starszego brata, po czym dumnie się prostując, zwróciła się w stronę, w którą podążała. Dopiero po paru minutach marszu, podczas gdy prawie zeszła już całkowicie z drzewa, wzięła z lekkim utrapieniem powietrze do płuc i głęboko, oraz ciężko westchnęła. Już zdążyła zacząć żałować, że rozstała się z członkiem rodziny w niezgodzie, ale nie zamierzała się wrócić. Wiedziała, że powinna, bo może to być ostatnia szansa zobaczenia się z nim, ale uparcie pruła dalej, starając się zostawić nieprzyjemne myśli, a napawać radością wyruszenia z drzewa gdzieś indziej, w siną dal, będąc pozytywnie nastawioną na przygody, które na nią czekają.
Potrząsnęła łepkiem i postarała się przywołać na pyszczek uśmiech. I znowu ruszyła, aż dotarła na koniec najniżej rosnącej gałęzi. Spojrzała w dół, na wydeptaną ścieżkę. Plan wydostania się z dżungli był prosty: wskoczyć na grzbiet pierwszego lepszego, przechodzącego tędy zwierza. No po prostu nic jak czekać i cieszyć się nadchodzącą chwilą~.
Tileth
Konto zawieszone

Gatunek:Karakal Płeć:Samiec Wiek:około 4 lat Liczba postów:54 Dołączył:Wrz 2012

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 35
Zręczność: 65
Spostrzegawczość: 50
Doświadczenie: 00

#67
01-06-2013, 14:40
Prawa autorskie: a:chotara, obróbka Lisha; p:malaika4/disney

I rzeczywiście, niedługo później, jak na komendę pojawił się w dżungli niewielki kotowaty, który też, akurat przechodził pod kameleonką. Poszedł też nieco dalej do przodu, po czym usiadł pod jednym z drzew. To nie wyglądało na naturale środowisko życia lwów, nie powinien ich tutaj więc spotkać. Sam też nigdy nie był w takim miejscu, więc nie wiedział za bardzo, co o tym sądzić. Było zupełnie inne od wszystkiego, co dotychczas poznał. Było tu tak... zielono. Wszystkie rośliny były takie ogromne, a do tego jest tu tak wilgotno, znacznie chłodniej niż na sawannie. Spojrzał w górę, podziwiając wielgachne drzewa, po czym swój wzrok skierował z powrotem w dół, przed swoje łapy i tam dostrzegając nieznajome rodzaje traw.
[Obrazek: qxm0xi.png]
Ruta
Konto zawieszone

Płeć:Samica Wiek:Nastoletnia. Liczba postów:13 Dołączył:Maj 2013

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 35
Zręczność: 10
Spostrzegawczość: 35

#68
01-06-2013, 18:04
Prawa autorskie: Jam jest autorem T3T

Nahaha~ Idealnie, pomyślała, zacierając łapki i kuląc się, szykując do skoku. Gdy rudy kotowaty był metr od przejścia pod gałęzią, na której stała zielona, ta nagle wpadła na inny, "bezpieczniejszy" plan dostania się na grzbiet zwierza. Najszybciej jak mogła, powiesiła się ogonem na gałęzi i zsunęła w dół, huśtając się nieco, jednak gdy już tak trwała, karakal minął ją, jednocześnie niszcząc jej plan.
Waah! Nie, nie, nie!, szeptała głośno, patrząc jak szansa na jej szybki transport odchodzi. Podniosła jednak brwi, zauważając, że pomarańczowy przysiaduje nieopodal. Z nowymi nadziejami i zapałem rozhuśtała się mocno, by trafić z powrotem na gałąź, po czym pognała w podskokach do konaru. Trochę jej zajęło znalezienie się znowu nad kotowatym, ale gdy już dotarła gdzie chciała, zagryzając wargi, skoczyła przed siebie, lądując dosyć mocno na grzbiecie karakala. Nawet nie myślała, że ten mógłby to poczuć, a to pewne przecież, że ten poczuje, bo wagi była może jakiegoś lżejszego owocu, który dodatkowo przyczepił się jak jakiś rzep do tego rudego futra...
Tileth
Konto zawieszone

Gatunek:Karakal Płeć:Samiec Wiek:około 4 lat Liczba postów:54 Dołączył:Wrz 2012

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 35
Zręczność: 65
Spostrzegawczość: 50
Doświadczenie: 00

#69
03-06-2013, 06:58
Prawa autorskie: a:chotara, obróbka Lisha; p:malaika4/disney

A on sobie siedział spokojnie, w jakiś sposób nawet się relaksując, w końcu należała mu się chwila odpoczynku, prawda? Na jego pysku pojawił się błogi spokój, a resztki strachu, pozostałe po spotkaniu z Mino już zupełnie z niego spełzły. Wtedy poczuł, że coś mu upada na plecy. Drgnął silnie, prawie nie podskakując z wrażenia. Może to Mino wróciła? Albo jakiś inny wielki kot? Zadrżał lekko na tę myśl i w końcu się odważył coś zrobić. Obrócił łeb i ze zdziwieniem stwierdził, że... to zwyczajny kameleon. Wypuścił z płuc długo wstrzymywane powietrze i przez jakiś czas przyglądał się z otępieniem gadowi. Już zdążył zapomnieć, że po świecie stąpają tak niewielkie istoty. I niegroźne.
- Cześć. - przywitał się z kameleonką spokojnym głosem, a na jego pysku pojawiło się zaciekawienie.
- Co ty robisz? - spytał jeszcze, lekko przechylając łeb, aby ją lepiej widzieć. Wątpił, aby na niego tak o spadła, nie ma takich przypadków. Przynajmniej według niego. A z tego, co wiedział, kameleony były świetnie przystosowane do chodzenia po drzewach, miały te łapki, tak się śmiesznie kiwały podczas chodzenia i w ogóle. Ale w takim razie po co ona miała by schodzić na ziemię?
[Obrazek: qxm0xi.png]
Ruta
Konto zawieszone

Płeć:Samica Wiek:Nastoletnia. Liczba postów:13 Dołączył:Maj 2013

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 35
Zręczność: 10
Spostrzegawczość: 35

#70
03-06-2013, 10:43
Prawa autorskie: Jam jest autorem T3T

Z początku strasznie się cieszyła, że trafiła, że najtrudniejsze za nią, ale to chwilowe dziecięce podniecenie zaczęło opadać, gdy jej transport niepokojąco zastygł w bezruchu. Przełknęła ślinę, kuląc się bardziej w rudym futrze i zaczynając szybko, krótko oddychać. Zamknęła na chwile paczały, by za chwile je otworzyć i ujrzeć wgapiające się w nią oblicze karakala. Choć nie wydała z siebie żadnego głosu, przestraszyła sie nie na żarty, z resztą podobnie jak ten samiec przed chwilą, do którego kurczowo przywarła. Wybałuszywszy oczy, graniczyła z zasłabnięciem, ale na ten moment tylko patrzyła. Gdy się przywitał, drgnęła nieznacznie. Natomiast gdy zadał jej to nadzwyczajne pytanie, zamrugała już nieco uspokojona. Bo w końcu zdała sobie sprawę, że ten jej nie zrzuci, że nie zabije. Hm, a przynajmniej nie od razu.
Wypadałoby jakoś zareagować...
Znowu mrugnęła. Spuściła wzrok. Powolutku usiadła, jedną łapkę zanurzając w futrze kotowatego i mocno się zaczepiając, a w drugą biorąc garść włosków i pocierając je w palcach, jakby sprawdzała ich miękkość.
- N-nic... - odezwała się w końcu dziecięcym głosikiem, bardzo niewinnie, jakby nic nigdy nie zrobiła. By podkreślić to, puściła trzymane futerko, po czym pogładziła je, układając je jak powinno leżeć. Zagryzała dolną wargę, co chwilę machając ogonem i jeżdżąc wzrokiem po miejscu na którym siedzi, a czasami na chwileczkę zerkając na pysk Tileth'a.
Tileth
Konto zawieszone

Gatunek:Karakal Płeć:Samiec Wiek:około 4 lat Liczba postów:54 Dołączył:Wrz 2012

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 35
Zręczność: 65
Spostrzegawczość: 50
Doświadczenie: 00

#71
20-06-2013, 01:40
Prawa autorskie: a:chotara, obróbka Lisha; p:malaika4/disney

- Czyżby? - zapytał, podnosząc brew i uzbrajając się w poważny wyraz pyska. Po chwili się roześmiał bezgłośnie.
- Nie masz po co się mnie bać, przecież Cię nie zjem. - powiedział po krótkiej chwili, po czym uśmiechnął się życzliwie do kameleonki. Zamilkł na chwilę, zastanawiając się nad czymś.
- Po raz pierwszy widzę kameleona skaczącego po karakalach. Znudziło Ci się życie tam, na górze? - zapytał, zerkając lekko w górę, jakby sprawdzając, czy nie ma tam oby więcej takich ,,skaczących kameleonów''. Nie zauważając jednak nic ciekawego, powrócił do swej rozmówczyni. To ciekawe, że w sumie całkiem nieźle odgadł powód nietypowego zachowania gada. Przypomniał sobie, o czym myślał i triumfalny uśmiech pojawił się u niego na chwilę.
- Jestem Tileth, a jak ty masz na imię? - zapytał więc, z niemałą ciekawością teraz wpatrując się w niebieskooką. Zazwyczaj wisiało mu miano rozmówcy, tym bardziej, że w sumie stosunkowo żadko z kimkolwiek rozmawiał, teraz jednak czuł potrzebę dowiedzenia się tego faktu. Tym bardziej, że ciekawa dla niego była sama informacja, jak w ogóle kameleony mogą się nazywać. Bo... mają imiona, prawda?
[Obrazek: qxm0xi.png]
Ruta
Konto zawieszone

Płeć:Samica Wiek:Nastoletnia. Liczba postów:13 Dołączył:Maj 2013

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 35
Zręczność: 10
Spostrzegawczość: 35

#72
25-06-2013, 16:50
Prawa autorskie: Jam jest autorem T3T

Ściągnęła brwi. Kameleonka poczęła patrzeć teraz na kotowatego strasznie nieufnie. Wiadomo, jakby popatrzeć, to ona zaczęła i w ogóle, ale--... ten jej transport jakiś dziwny jest!
Zaraz kolejna rzecz do niej dotarła. Wcześniej przez myśl by jej nie przyszło, że mogłaby być zjedzona! Stworzonko zaczęło się robić różowe, a potem czerwone. Z oburzeniem wyprostowała się, by spojrzeć w złote ślepia Tileth'a.
- Wcale się nie boję! I moja rasa nie jest do jedzenia! - mówiła, coraz bardziej marszcząc chropowate brewki. Chciało się jej nawet fochnąć, lecz zanim cokolwiek zrobiła, wysłuchała do końca przedmówcę i... wysunęła dolną wargę, usadawiając z powrotem swój kuperek na pomarańczowym futrze. Kolorek zmienił się w jej naturalny; znowu była jasno-zielona. Była zbyt przewidywalna? A obiecała sobie być ostrożna. Była gotów skłamać w tym celu, nie spuszczając niebieskich ślepek z podejrzanego, ciekawskiego typka. Długo zastanawiała się, czy odpowiadać na jakiekolwiek pytania karakala, ale po namyśle... i przenikliwym patrzeniu na złote oczy samca... postanowiła, że zaryzykuje. Bo co to tam jest, powiedzieć jak ma się na imię, nie..?
- Ruta... - przedstawiła się krótko i... nie mówiąc nic więcej, na powrót poczęła bawić się futrem w łapkach. Nie za bardzo wiedziała co zrobić. Planowała odbyć wyprawę, przygodę, a zamiast tego gawędzi ze swoim transportem~.
Tileth
Konto zawieszone

Gatunek:Karakal Płeć:Samiec Wiek:około 4 lat Liczba postów:54 Dołączył:Wrz 2012

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 35
Zręczność: 65
Spostrzegawczość: 50
Doświadczenie: 00

#73
27-06-2013, 03:26
Prawa autorskie: a:chotara, obróbka Lisha; p:malaika4/disney

Z rozbawieniem, jak też niejakim zdumieniem obserwował, jak kameleonka zmienia kolor. Widział już w swoim życiu kilka razy te stworzenia, wiedział, że potrafią tak robić, ale w sumie za bardzo w to nawet nie wierzył.
- Niesamowite... Myślałem, że to bujda z tą zmianą kolorów. - powiedział, uśmiechając się szeroko, a słysząc jej zapewnienia, podniósł do góry brew.
- Oczywiście, nie wątpię. Nie wiem tylko, czy to najlepszy pomysł odznaczać się tak niebywałą odwagą. Mówisz, że Twoja rasa nie jest do jedzenia? Jesteście nieduzi, a do tego drapieżniki często żywią się jaszczurkami, to czemu miałyby nie spróbować kameleona? - powiedział, po czym się zaśmiał cicho. Stwierdził jednak po chwili, że mógł ją tym bardziej wystraszyć tymi słowami, a nie chciał za bardzo, aby już go opuściła. Wolał towarzystwo kameleona niż innego kotowatego, w każdym bądź razie.
- Jakby nie patrzeć, każdego można zjeść. Ile to razy na mnie lwy polowały. - powiedział po chwili, zadumany. Stwierdził w końcu, że wypadałoby lepiej zmienić temat, ten zapewne nie jest zbyt... wygodny dla niebieskookiej.
- A dokąd się wybierałaś, tak w ogóle? Może Cię podrzucę? - zaproponował, uśmiechając się na koniec życzliwie. Jak mu się to ostatnio rzadko zdarzało...
- Miło poznać. Teraz przynajmniej wiem, jak mam Cię nazywać. - dodał jeszcze po chwili, po czym wstał powoli, żeby nie zrzucić z siebie nowo poznanej. On był w sumie gotów do drogi. Tu było całkiem w porządku, ale ile można siedzieć w jednym miejscu?
[Obrazek: qxm0xi.png]
Ruta
Konto zawieszone

Płeć:Samica Wiek:Nastoletnia. Liczba postów:13 Dołączył:Maj 2013

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 35
Zręczność: 10
Spostrzegawczość: 35

#74
13-08-2013, 18:39
Prawa autorskie: Jam jest autorem T3T

Mała jak to zawsze chciała być "lepsza" od reszty, oraz czuć się większa, spojrzała w jakimś nieokreślonym kierunku i zadarła łepek.
- Jak najbardziej moja rasa umie zmieniać kolory. A kameleona nikt nie zje, bo takiego przygłupola, który odważa się zjeść takich jak ja czeka straszna kara! - wstała i przybrała bojową pozycję, co musi wyglądać przezabawnie. - Takich gryzie się jak najmocniej się da w nos! - skoczyła kawałek do przodu. - Chcesz się przekonać jak to boli?! - krzyknęła, czając się na rudego.
I w końcu padło pytanie o drogę od niebieskookiego. Właściwie to najbardziej Młodą interesowało, dlatego też na słuch o podrzuceniu gdzieś, kameleonka wyprostowała się i wykonała parę małych susłów, by potem wdrapywać się pomarańczowym futrem na głowę Tileth'a. Dokąd się wybiera? - Daleko! - rzuciła z entuzjazmem, uśmiechając się i marszcząc brewki. - Przed siebie, kocie! - wskazała palcem widok przed sobą. No, ciekawe kiedy karakal zacznie mieć dość tej Młodej...~

//Gomen za to niepisanie. Krytyczny okres bez weny i jakichkolwiek chęci do wykazywania się kreatywnie. //
Tileth
Konto zawieszone

Gatunek:Karakal Płeć:Samiec Wiek:około 4 lat Liczba postów:54 Dołączył:Wrz 2012

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 35
Zręczność: 65
Spostrzegawczość: 50
Doświadczenie: 00

#75
16-08-2013, 09:35
Prawa autorskie: a:chotara, obróbka Lisha; p:malaika4/disney

- Oczywiście, masz rację. - odpowiedział na jej wypowiedź, nie omieszkując się szeroko uśmiechnąć na tę myśl. Gdy ,,zagroziła mu'' strasznym ugryzieniem w nos, on zerwał się z miejsca, przybierając przestraszoną minę. Efekt nie do końca mu się udał, bo w jego oczach wciąż tliły się roześmiane iskierki.
- Proszę, nie, ooszczędźź mnie! - zawołał przesadzonym głosem, jednak kiedy dostał odpowiedź na swoje pytanie, wyprostował się, bo w końcu cały czas spoglądał na swój grzbiet, gdzie przebywała kameleonka. Jako, że teraz przeniosła się na jego głowę, nie mógł jej dojrzeć, ale jemu to nie przeszkadzało. Uśmiechnął się szeroko.
- Wiesz? To mi akurat po drodze. - powiedział jedynie. W sumie i tak miał zamiar wynieść się z tej dżungli w jakieś inne miejsce, a podróż na pewno będzie trochę trwała, zważając na to, że już z tego miejsca widział ogromną skałę należącą do lwiego stada - a tam nie chciałby się dostać, bo w końcu w tamtym miejscu znajdzie wiele Lwów. W odwrotnym kierunku, daleko na zachód zauważył drugą taką Skałę, ale jako że i tam spotkał lwy, nie chciał iść w tamtą stronę. Po krótkim zastanowieniu udał się zatem na południe, mając nadzieję, że tam nie spotka tych drapieżców.

zt
[Obrazek: qxm0xi.png]


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości