♫ Audycja 36 ♫


Wszystkie audycje znajdziecie na audycje.krollew.pl
Tygodniowy bonus
+5 opali


Otrzymuje Warsir!
  • Forum zostało zarchiwizowane i dostępne jest jedynie w wersji do odczytu - poza ShoutBoxem i tematami pozafabularnymi. Dziękujemy za wspólną grę!
  • Oficjalny kanał na discordzie - do kontaktu z graczami.
  • Stale aktywny pozostaje dział z pożegnaniami, gdzie każdy będzie mógł dopisać swoje.
  • NIE zgadzamy się na kopiowanie jakiejkolwiek części tego forum, także po jego zamknięciu.

    ~ Administracja Król Lew PBF (2006-2018)
Generator statystyk
Drzewo genealogiczne
Okres zbioru (1 porcja):
Cis pospolity
Wulkan Burgess Shale, Ognisty Las, Źródło Życia
Pogoda
1-15 września
21 °C
16 °C
16-30 września
23 °C
17 °C
Postać miesiąca:
Sierpień

Naiwny, strachliwy i delikatny. Lwie dziecko zagubione pośród sawanny, odnalazło ciepło rodziny w śnieżnym Cesarstwie choć niedawno spotkał nieświadomie prawdziwego ojca.
Cytat września
Nadesłany przez Vasanti Vei

Stężenie fanatyków księżyca na poziomie zerowym kazało mu się zastanowić, czy przypadkiem nie zabłądził.
Znajdziecie nas na:
Nizar
Gość

 
#46
24-10-2012, 18:32

-Nie jestem pewien. Ale wspomniał jego imię. Eleas. Ale to nie ten, co tutaj był. Chodzi mi o tego rodzonego. Bliźniaka.-odezwał się, marszcząc coraz bardziej włochate, brązowe brwi. Nie rozumiał nic z tego co się tu wydarzyło. Machnął kilka razy nerwowo ogonem, by potem wzruszyć tylko barkami i wypuścić powietrze pyskiem, chcąc się uspokoić. On również odwrócił się w przeciwnym kierunku do Mogu i westchnął głęboko.
-Dobrze.-Po czym wyruszył dziarsko przed siebie.

Zt.
Miyuki
Konto zawieszone

Płeć:Samiec Wiek:Wiek średni. Znamiona:Dawnej Lwiej Ziemi na szyi, pod lewym uchem. Tytuł fabularny:Wędrowiec / Znachor Liczba postów:300 Dołączył:Sie 2012

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 77
Zręczność: 81
Spostrzegawczość: 62
Doświadczenie: 10

#47
03-11-2012, 13:05
Prawa autorskie: AnnieHyena | Walt Disney Company | Bryan Adams

Gdy wyszła z Doliny Spokoju, krok jej był spokojny. Niedługo czasu jednak potrzeba było, by przerodził się w bieg w susach, byleby uciec z tamtego miejsca. Samica obawiała się Shetani. Czarnej zmory, która mogła ją spokojnie skrzywdzić. Gdy stwierdziła, że jest wystarczająco daleko, zwolniła, czując, jak serce kuje ją w pierś, z bólu. Samica prędko znalazła jakieś źródło wody, o które w dżungli wszak nie było trudno. Zaspokoiła pragnienie, po czym ruszyła powoli dalej. Szła spokojnie, bez pośpiechu. Strzygła uszami, nasłuchując odgłosów dżungli. Co prawda, o wiele bardziej wolała otwarte sawanny, dżungla budziła w niej pewne poczucie uwięzienia. Nie widziała, co jest parę metrów dalej, rośliny skutecznie to uniemożliwiały. Lwica nauczyła się jednak walczyć z tym głosem, który nakazywał jej ucieczkę na otwartą przestrzeń. Nie bała się dżungli, przebywała w niej spokojnie. Nie znała wszystkich jej zakątków, sporo jednak przemierzyła w swej wędrówce. Dżungla ma jednak to do siebie, że nie jest stała. Wszystko się zmienia, i to szybko. Niekiedy lwica musiała się zastanowić, jaką drogę wybrać, którędy przejść. Dawno jej bowiem tutaj nie było. Stanowczo za dawno. Wszystko się pozmieniało. Mruczała coś pod nosem, trudno było jednak rozróżnić pojedyncze słowa. Ot, taka mruczanka.
[center][Obrazek: miyukiobrazek1.png]
[Obrazek: miyukipodpistekst2.png]
[Obrazek: miyukiobrazek2.png]
Mwezi
Gość

 
#48
03-11-2012, 13:41
Prawa autorskie: AnnieHyena | Walt Disney Company | Bryan Adams

Gdzieś w oddali szedł sobie Mwezi. Kroczył powoli, spokojnie, rozmyślając nad tym co robi teraz jego matka. Patrzył tak sobie na te wszystkie drzewa, czując w sercu jakąś pustkę. Tęsknił za bratem, jednakże wiedział, że ten na pewno niedługo do niego dołączy. Kroczył, ze spuszczonym łbem, aż w końcu wpadł na kogoś.
Przepraszam. — tylko tyle zdołał z siebie wykrzesać, mówienie nie było jego mocną stroną.
Patrzył na niebieskooką lwicę, niczym na obrazek. Była taka piękna. Po chwili ocknął się, spuścił łeb, myśląc co by tu jeszcze powiedzieć.
Jestem Mwezi. — wydukał, patrząc w ziemię.
Wiedział, że zachowuje się niegrzecznie, jednakże był tak bardzo nieśmiały. Teraz przestał w ogóle myśleć, bo myśli go bolały. Czekał na słowa lwicy, bojąc się, że na niego nakrzyczy.
Ciapa — przemknęło mu przez myśl.
Miyuki
Konto zawieszone

Płeć:Samiec Wiek:Wiek średni. Znamiona:Dawnej Lwiej Ziemi na szyi, pod lewym uchem. Tytuł fabularny:Wędrowiec / Znachor Liczba postów:300 Dołączył:Sie 2012

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 77
Zręczność: 81
Spostrzegawczość: 62
Doświadczenie: 10

#49
03-11-2012, 14:58
Prawa autorskie: AnnieHyena | Walt Disney Company | Bryan Adams

Widocznie myśli na chwilę zanadto ją pochłonęły. O czym rozmyślała? O domu? Czy raczej... Domu, którego już nie ma? Samica miała świadomość, że większość jej rodziny nie żyje. Nie wiedziała zaś, czy Lwia Ziemia nadal istnieje. Tam była jej rodzina, choć niezłączona więziami krwi. Dziś obce pyski, szczerzące się fałszywie. Kto przyjaciel, a kto wróg? Gdzie jest dom? Nie wiedziała. Dom nie istnieje. A jednak miło wrócić wspomnieniami do niego, uśmiechnąć się wesoło, wraz z promieniami wschodzącego słońca. Lecz te promienie uciekły, rozproszyły się w chwili, gdy samica poczuła, jak coś uderza o jej bok. Spojrzała w tą stronę, widząc młodego samca. Młódek, miał ze dwa lata. Uśmiechnęła się leciutko, widząc jego wzrok. Sądząc po jego postawie, nie był wesoły. Wręcz przeciwnie. Jakby coś zdawało się go przygniatać, nakazując swym bolesnym ciężarem łeb schylić ku dołu i oczy zaszklić.
- Nic nie szkodzi. Jesteś cały? - zapytała się, obserwując lwa. Lwica miała ładny głos, delikatny i dźwięczny. Brzmiała w nim nuta troski i zmartwienia. Nie było agresji. Jakby na znak tego położyła nieco uszy po sobie i cofnęła wąsy do tyłu, pokazując Mwezi, że nie musi się bać. Musiała naprawdę wytężyć słuch, by usłyszeć jego imię. Stwierdziła jednak, że wpierw niech odpowie na to pytanie, a wtedy samica poda mu swoje imię.
[center][Obrazek: miyukiobrazek1.png]
[Obrazek: miyukipodpistekst2.png]
[Obrazek: miyukiobrazek2.png]
Mwezi
Gość

 
#50
03-11-2012, 15:34
Prawa autorskie: AnnieHyena | Walt Disney Company | Bryan Adams

Gdy usłyszał jej słowa, podniósł łeb i przyjrzał się jej dokładniej.
Nie, a tobie? — zapytał, teraz patrząc na nią i posyłając uśmiech.
Przymknął na chwilę oczy, aby pomyśleć. Poczuł jak chłodny wiatr rozwiewa jego grzywę, a lodowate krople zaczynają na nich spadać. Słonce ukryło się gdzieś za ciemnymi chmurami. Bał się. A jeśli wyskoczy przed nich jakaś zjawa. Nie ma co, Kraina Czterech Stad, bardzo "miło" go przywitała. Spojrzał na lwicę, jakby chciał ją prosić o pomoc. Bił się też ze swoimi myślami. Kilka łez spłynęło po jego poliku.
To ty powinieneś ją w razie czego chronić, nie na odwrót! — odezwał się głos w jego głowie.
Od zawsze taki był, płochliwy, nieśmiały, wrażliwy. Jednakże potrafił być odważny. Teraz właśnie powinien się wziąć w garść, ale tak nie było. Trząsł się niczym galareta, łzy spływały po jego polikach. W głowie słyszał głosy tych nadętych lwów, które zawsze nazywały go fajtłapą. Starał się opanować, patrzył cały czas na samicę i uśmiechał się do niej.
Miyuki
Konto zawieszone

Płeć:Samiec Wiek:Wiek średni. Znamiona:Dawnej Lwiej Ziemi na szyi, pod lewym uchem. Tytuł fabularny:Wędrowiec / Znachor Liczba postów:300 Dołączył:Sie 2012

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 77
Zręczność: 81
Spostrzegawczość: 62
Doświadczenie: 10

#51
03-11-2012, 16:28
Prawa autorskie: AnnieHyena | Walt Disney Company | Bryan Adams

I ona poczuła zimne krople na pysku. Podniosła pysk do góry. Deszcz? Ale przecież panowała pora sucha. Zbliżała się wielkimi krokami. To dlatego zdecydowała się zajść do dżungli, gdzie jest chłodniej. Zimny wiatr dmuchnął, a liście zaszeleściły złowrogo. Samica przełknęła ślinę, nie powiedziała jednak ani słowa. Najwidoczniej zbliżał się codzienny deszcz zenitalny, który pozwalał dżungli żyć i rozkwitać bujnie. Spojrzała na samca, a źrenice jej oczu zwęziły się niezauważalnie. Czy on... Płakał? Jakieś dziwne uczucie ścisnęło samicę w żołądku. Proszę cię, nie płacz... Właściwie jedyne, co przychodziło samicy, to wykorzystanie tego, czego nauczyła się już wcześniej. Instynkt macierzyński. W każdej lwicy był silny. I nakazywał uspokoić płaczące stworzenie. Dlatego też samiec po chwili poczuł, jak czyjś nos ląduje w jego grzywie, a sam pyskiem poczuł grzbiet samicy. Po pierwsze, lwica zapoznawała się z zapachem samca. Jego zapach przywodził na myśl przerażenie, strach i bezradność. A wiedziała, że to dość ważne, być może to było przyczyną strachu samca. Bał się jej. Tym prostym gestem pozwoliła mu się z nią zapoznać. Z jej zapachem. Po drugie zaś, dotyk ten niósł ukojenie. Świadomość drugiej osoby. Nie jesteś sam.
- Boisz się mnie?
[center][Obrazek: miyukiobrazek1.png]
[Obrazek: miyukipodpistekst2.png]
[Obrazek: miyukiobrazek2.png]
Mwezi
Gość

 
#52
04-11-2012, 17:23
Prawa autorskie: AnnieHyena | Walt Disney Company | Bryan Adams

Gdy poczuł, że jej nos wylądował w jego grzywie z przyzwyczajenia napiął mięśnie. Dziwnie się czuł, gdy ktoś był tak blisko niego. Po chwili uspokoił się, opanował oddech. Gdy usłyszał pytanie lwicy, trochę się zdziwił. Jak ktoś mógł się bać tak pięknej istoty.
Nie. — wyszeptał, mrużąc dwukolorowe ślepia.
Siąpiło coraz bardziej, a mgła była coraz gęstsza. Było coraz zimniej. Teraz samiec przycisnął się bardziej do samicy, aby ją ogrzać swoją grzywą. Teraz przypomniał sobie, że nawet ona nawet się nie przedstawiła.
Co ona sobie pomyśli? Pewnie uzna, że teraz wykorzystuję okazję. Uch, głupi Mwezi. — zganił siebie w myślach.
Jednakże nie oddalił się od niej. Nie chciał, żeby zmarzła.
Jak masz na imię? — zapytał ją.
Wydobył z siebie ciche westchnięcie. Był teraz zupełne spokojny, miał nadzieję, że niebieskooka nie odejdzie. Czuł, że deszcz siąpił coraz bardziej.
Miyuki
Konto zawieszone

Płeć:Samiec Wiek:Wiek średni. Znamiona:Dawnej Lwiej Ziemi na szyi, pod lewym uchem. Tytuł fabularny:Wędrowiec / Znachor Liczba postów:300 Dołączył:Sie 2012

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 77
Zręczność: 81
Spostrzegawczość: 62
Doświadczenie: 10

#53
04-11-2012, 20:27
Prawa autorskie: AnnieHyena | Walt Disney Company | Bryan Adams

Gdzieś w głębi duszy ucieszyła się, słysząc odpowiedź samca. Szybko jednak tą skrę ciepła zgasił deszcz, coraz to mocniej mżący. Samica, czując jak jej futro powoli zaczyna nasiąkać wodą, prychnęła. Nie otrzepała się jednak, inaczej jej towarzysz byłby jeszcze bardziej mokry. Słysząc jego kolejne pytanie, zastanowiła się przez chwilę. Wyglądał jej jednak na zgubioną duszę, która na pewno nie zna Miyuki.
- Miyuki - odparła, strzygąc uchem, po którym właśnie spłynęła kropla wody. Cóż, trzeba zacząć działać, inaczej przemokną całkowicie. A wtedy to już nie ze strachu będzie się trząść, a z zimna i wilgoci.
- Ten deszcz może trwać parę godzin. Gdzieś niedaleko powinna być jaskinia, o ile dobrze pamiętam. Może lepiej będzie, gdy jej poszukamy? - zapytała się młodzika. Lwy bardzo nie lubią wilgoci. Średnio przepadają też za dżunglą. Dlatego też samica chciała znaleźć jaskinię. A o ile pamięć ją nie myliła, gdzieś w pobliżu znajdzie się jakaś. Opadająca mgła bynajmniej nie ułatwiała jej zadania, wręcz przeciwnie, utrudniała życie, budząc jakiś rodzaj leku. Co jest za roślinnością, obleczoną srebrzystą mgłą?

//Jak cuś, stworzę temat.
A dwa, mogę nie odpisywać w tygodniu, zazwyczaj nie mam wtedy kabli.//
[center][Obrazek: miyukiobrazek1.png]
[Obrazek: miyukipodpistekst2.png]
[Obrazek: miyukiobrazek2.png]
Mwezi
Gość

 
#54
05-11-2012, 19:17
Prawa autorskie: AnnieHyena | Walt Disney Company | Bryan Adams

Gdy usłyszał imię jasnolicej, uśmiechnął się promiennie. Podobało mu się. Jego grzywa była niemalże cała mokra. Nie lubił deszczu. Nie lubił moknąć. Był wściekły i gdyby był sam, to wykrzyczał by całą swoją złość i poleciałoby kilka niezbyt wyrafinowanych słów. Zdenerwować było go łatwo, jednakże często cała tą złość kumulował w sobie. A kumulowanie złości było złe. Bardzo złe. Westchnął cicho, wysłuchał lwicy i znowu zastanowił się nad odpowiedzią.
Tak, przydałoby się znaleźć jakieś schronienie. — rzekł do niej krótko i treściwie, a po chwili zmrużył ślepia, gdyż poczuł, że kropla wody spływała mu po grzywie.
Już dawno tyle nie mówił. Dawno nie udało mi się złożyć zdania z złożonych z tylu słów (wiem, masło maślane). Był gotowy do drogi.

//Spokojnie, też mogę na tygodniu nie odpisywać.//
Miyuki
Konto zawieszone

Płeć:Samiec Wiek:Wiek średni. Znamiona:Dawnej Lwiej Ziemi na szyi, pod lewym uchem. Tytuł fabularny:Wędrowiec / Znachor Liczba postów:300 Dołączył:Sie 2012

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 77
Zręczność: 81
Spostrzegawczość: 62
Doświadczenie: 10

#55
05-11-2012, 19:42
Prawa autorskie: AnnieHyena | Walt Disney Company | Bryan Adams

Samica jedynie pokiwała głową, po czym, zastanowiwszy się chwilę, ruszyła przed siebie. Miała nadzieję, że instynkt i pamięć ją nie omylą i znajdzie to, czego szuka.

[zt x2]
[center][Obrazek: miyukiobrazek1.png]
[Obrazek: miyukipodpistekst2.png]
[Obrazek: miyukiobrazek2.png]
Makali
Konto zawieszone

Płeć:Samiec Wiek:Dorosły. Tytuł fabularny:Znachor Liczba postów:179 Dołączył:Lis 2012

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 52
Zręczność: 67
Spostrzegawczość: 51

#56
02-05-2013, 23:44
Prawa autorskie: ---

Gdy u lwiątka pęknie szczęka
Bęc po łebku, krótka drzemka
Kiedy lwica złamie nogę
Patyk takiej daj na drogę
A gdy zechcesz mieć bożyszcza
Weź hibiskus, on oczyszcza
Czy ktoś broczy juchą z zadka?
Bierz pokrzywę i go zatkaj!
Że wiedzę tę mam
to lwy obce złości
Już widzę ja sam
Jak bieleją ich kości
Lecz co zrobić w sytuacji dziwacznej
Gdy przyjdzie ci wróg o posturze pokracznej
Zobaczysz ranę, a w niej jakiś gnój?
Ja bym go wyśmiał - brudny, tępy chuj!

Makali uwielbiał śpiewać i nawet jeśli sam nie miał do tego wielkich predyspozycji, nigdy nie wahał się konkurować z wszelkimi ptakami, chętnymi czy nie. Już za szczenięcia podziwiał ojca za sztukę pięknego mówienia i zawsze chętnie przyłączał się do rymowania, nawet jeśli nie rozumiał większości słów. Choć zazwyczaj jedynym odbiorcą hieniej poezji było jego odbicie w wodzie, to burek nigdy się tym zbytnio nie przejmował. Śpiew znacznie podnosił go na duchu, pomagał przeć do przodu. A czy dzisiaj był w tej krainie ktokolwiek, kto bardziej tego potrzebował? Samiec dzielnie pokonywał liczne chaszcze, wymijał splątane korzenie, przedzierając się przez wilgotny gąszcz. Nie odczuwał zmęczenia, mimo wielu dni drogi, która miała poprowadzić do tych, którzy go naprawdę potrzebowali. A przynajmniej głęboko w to wierzył.
-Choć tato od zawsze miał swoje praktyki
Jam Ozór Na Rany, promyczek Afryki!
Ni lwisko ni hiena, wybrakowany
Lecz pędzę ku bratu-

ŁUPS!
Pysk hieny zarył w ciepłą, wilgotną glebę, a wraz za nim i pierś młodej hieny. Dźwignęła się dopiero po chwili, nieco zdezorientowana upadkiem. Młodziak splunął raz i drugi, zabawnie wywijając jęzorem, żeby pozbyć się drobinek gleby, jakże uciążliwych dla jego podniebienia.
-By zanieść mu banany? -dokończył niepewnie, przyglądając się pojedynczej skórce, niepozornej pułapce. Jak mógł jej nie zauważyć!
Sharma
Gość

 
#57
03-05-2013, 11:22
Prawa autorskie: ---

Chichot przeciął niezręczną ciszę, która towarzyszyła chwili tuż po "wypadku" Makaliego. Nie był to jednak wyraz drwiny ani radości, a po prostu reakcja na zabawną scenkę w wykonaniu hieny. Wyskoczyła z zarośli i stanęła obok osobnika nieznanego sobie gatunku.
- Łał, ale ty ładnie rymujesz! - rzuciła z nieodłącznym jej entuzjazmem. - Gdzie się tak nauczyłeś? Masz talent!
Wbiła błękitne oczka w stojącego niepewnie młodzika. Jejku, czym on tak właściwie był? Za każdym razem, kiedy poznawała jakieś "dziwne" zwierzę, zastanawiała się, co jeszcze ją w życiu zadziwi. Myślała, że już nic więcej, gdy poznawała serwalkę Samiyę, a tutaj - proszę! Stało przy niej takie coś, brązowego, o dość długim, ale mniej masywnym niż u lwa pysku, o śmiesznym, kitkowatym ogonie, ciapkach na ciele i okrągłych, odstających uszyskach. Nie miała jednak na tyle odwagi, by zapytać go wprost, czym jest, a i wydawało jej się to dość bezczelne i niemiłe.
Makali
Konto zawieszone

Płeć:Samiec Wiek:Dorosły. Tytuł fabularny:Znachor Liczba postów:179 Dołączył:Lis 2012

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 52
Zręczność: 67
Spostrzegawczość: 51

#58
03-05-2013, 12:12
Prawa autorskie: ---

Burek aż podskoczył, zaskoczony chichotem znikąd. Nie spodziewał się, że prócz złorzeczących ptaków ktokolwiek słyszał jego poezję. Zamrugał, odrywając swe spojrzenie ze zdradliwej skórki od banana, kierując je na nieznajoma. Hiena nieco zmrużyła oczy, prężąc przy tym mięśnie. Obcy. Kot. Makali zwilżył wargi jęzorem, nim w końcu zabrał głos, by przerwać niezręczną ciszę, zapadłą po pytaniu samiczki.
-Jakoś wyszło -mruknął niewyraźnie. Szczęście, że sierść skrywała mu pysk, który pod jego szczeciną z pewnością się zarumienił. Padlinożerca przestąpił z łapy na łapę, cofając się o krok, bacznie obserwując kocicę. Młoda, smukła. Cętki. Nie lwica. Ale czy to mogło stanowić gwarancję bezpieczeństwa młodej hieny? Czy za chwilę nie zleci się tutaj cała chmara jej podobnych, gotowych wystąpić przeciw niemu? Koty potrafiły być takie przewidywalne... Zresztą nie tylko one. W milczeniu przyglądał się młodej, ciszę przerwał dopiero burkot, dochodzący z brzucha samca. Chwila postoju wystarczyła na przyomnienie o głodzie. Ale on nie miał teraz na niego czasu! Chyba że... Kropla śliny kapnęła z burego pyska, ginąc wśród zarośli.
Sharma
Gość

 
#59
03-05-2013, 19:29
Prawa autorskie: ---

Nieznajomy chyba nie być zbyt skory do rozmowy, co Sharma wywnioskowała po tonie jego odpowiedzi. Położyła nieco uczy i spojrzała na niego przepraszająco.
- Przepraszam, nie chciałam ci przeszkodzić - powiedziała słodkim głosikiem przepełnionym smutkiem i bólem. - Po prostu przechodziłam obok, usłyszałam twój wierszyk i musiałam ci powiedzieć, jak bardzo mi się podobał...
I stała tak, potulnie, ze smutną minką, leniwie kołysząc na boki puchatym ogonkiem.
Makali
Konto zawieszone

Płeć:Samiec Wiek:Dorosły. Tytuł fabularny:Znachor Liczba postów:179 Dołączył:Lis 2012

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 52
Zręczność: 67
Spostrzegawczość: 51

#60
03-05-2013, 20:02
Prawa autorskie: ---

-Bardzo się cieszę, lecz wystarczy, że nadstawisz uszu, a w mig wyłapiesz kogoś lepszego. -stwierdził skromnie, przekrzywiając pokraczny łebek. Mlasnął ozorem, tłumiąc ocean śliny, który począł zbierać się w jego mordzie na samą myśl o skosztowaniu kawałka samicy.
-Jesteś tu sama? Może chętna na prywatny występ? -rzucił, nieznacznie się uśmiechając. Moran chyba się nie pogniewa, jeśli jego brat poświęci tę chwilę na instynkt prymitywniejszy i silniejszy niźli potrzeba bliskości. Zresztą, czego oczy Kudłacza nie ujrzą... I tak przyniósłby mu resztę zdobyczy, całej sam nie zje, aż tak pojemny to on nie był. Zamerdał ogonkiem, cierpliwie czekając na odpowiedź.


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości