♫ Audycja 36 ♫


Wszystkie audycje znajdziecie na audycje.krollew.pl
Tygodniowy bonus
+5 opali


Otrzymuje Warsir!
  • Forum zostało zarchiwizowane i dostępne jest jedynie w wersji do odczytu - poza ShoutBoxem i tematami pozafabularnymi. Dziękujemy za wspólną grę!
  • Oficjalny kanał na discordzie - do kontaktu z graczami.
  • Stale aktywny pozostaje dział z pożegnaniami, gdzie każdy będzie mógł dopisać swoje.
  • NIE zgadzamy się na kopiowanie jakiejkolwiek części tego forum, także po jego zamknięciu.

    ~ Administracja Król Lew PBF (2006-2018)
Generator statystyk
Drzewo genealogiczne
Okres zbioru (1 porcja):
Cis pospolity
Wulkan Burgess Shale, Ognisty Las, Źródło Życia
Pogoda
1-15 września
21 °C
16 °C
16-30 września
23 °C
17 °C
Postać miesiąca:
Sierpień

Naiwny, strachliwy i delikatny. Lwie dziecko zagubione pośród sawanny, odnalazło ciepło rodziny w śnieżnym Cesarstwie choć niedawno spotkał nieświadomie prawdziwego ojca.
Cytat września
Nadesłany przez Vasanti Vei

Stężenie fanatyków księżyca na poziomie zerowym kazało mu się zastanowić, czy przypadkiem nie zabłądził.
Znajdziecie nas na:
Tib
Samotnik
*

Gatunek:Lew afrykański Płeć:Samiec Wiek:Wiek średni Znamiona:1/4 Tytuł fabularny:Wędrowiec Liczba postów:387 Dołączył:Sie 2016

STATYSTYKI Życie: 73
Siła: 91
Zręczność: 66
Spostrzegawczość: 65
Doświadczenie: 14

19-02-2017, 02:59
Prawa autorskie: tigon
Tytuł pozafabularny: Świrus

Honoru?- zadrwił w myślach Tib. One przynajmniej mordują dla jedzenia, a nie w myśl chorej ideologii, której głębia sprowadza się do mordowania wszystkiego co śmie postrzegać świat w inny sposób niż by sobie tego życzyli "wielcy wizjonerzy". Cóż, stary miał w tym momencie na myśli swoje dawne stado, swoje winy. Z jakiegoś powodu, przeszłość męczyła go coraz bardziej, sprowadzając starego lwa do  granic wytrzymałości psychicznej. Dość. Musisz być silniejszy. Skup się na teraźniejszości.
- W sumie to dlaczego by nie?- odparł na pytanie Baq.
-Tylko po drodze będziemy musieli sprawdzić kilka miejsc...- urwał bo w tym momencie drzewo pękło i Taal wpadła wprost w objęcia wzburzonej, mrocznej otchłani.
-Scheiße- zaklął pod nosem gdy krokodyle rzuciły się do miejsca gdzie chwilę wcześniej zniknęła lwiczka. Jego wzrok natychmiast powędrował ku Gydzie, a następnie powędrował po reszcie zebranych.
-Baq, zabierz go jak najdalej od tej przeklętej wody!- ryknął, w momencie, gdy tamta już zdążyła zerwać się z miejsca. Cóż, w duchu podejrzewał, że właśnie to zamierzała zrobić hiena, jednak w tym momencie kierowały nim stare nawyki.
-Makari!- rzucił stanowczo, po czym wbił chłodne spojrzenie w młodego medyka.
-W takim stanie nasz Kamerad nie da rady podróżować, rozejrzyj się za jakąś przytulną jaskinią, bo nie mam zamiaru sterczeć tutaj w towarzystwie tych... bydlaków - skierował przepełnione nienawiścią oczy w stronę rzeki.  I właśnie dlatego nie wierzę w żadne bóstwa na kiju- utwierdził się w myślach, po czym powolnym krokiem, ruszył w stronę lwio-hieniego duetu.
Baqiea
Samotnik
*

Gatunek:Hiena Płeć:Samica Wiek:młoda dorosła Znamiona:1/4 Liczba postów:394 Dołączył:Maj 2016

STATYSTYKI Życie: 90
Siła: 45
Zręczność: 75
Spostrzegawczość: 52
Doświadczenie: 74

26-02-2017, 20:17
Prawa autorskie: ja
Tytuł pozafabularny: Niezrównany Nie-lew

-Może zabierzmy go na skałę Skazy. Z tamtąd jest niedaleko do medyków. Może dobrze by było by go obejrzeli-
W głosie hieny pobrzmiewała troska. Może i nie była z jego gatunku, może w przyszłości jak ją walnie to nie będzie wiedziała gdzie jest sawanna lecz teraz zdawał sie jej taki bezbronny iż nie potrafiła tego zignorować i chciała mu pomóc. Co prawda o Skale Skazy pomyślała też przez wzgląd na Myra i cele. Nie chciała zamykać Gydy, o nie. Tylko że ta jego ucieczka, coś jej tu nie pasowało i wolała to skonsultować z kimś ważniejszym, najlepiej z Myrem. Nie żeby chciała wtulić się w jego grzywę... A może o to głównie chodziło? Przecież kto to widział tyle obcować z lwami. Tak, Myr to też lew lecz ten nie liczy się bycia stresochodnym kotem.
Tib
Samotnik
*

Gatunek:Lew afrykański Płeć:Samiec Wiek:Wiek średni Znamiona:1/4 Tytuł fabularny:Wędrowiec Liczba postów:387 Dołączył:Sie 2016

STATYSTYKI Życie: 73
Siła: 91
Zręczność: 66
Spostrzegawczość: 65
Doświadczenie: 14

27-02-2017, 03:10
Prawa autorskie: tigon
Tytuł pozafabularny: Świrus

Słysząc słowa hieny, Tib wstrzymał pochód.
-Tjaaa...- rzucił, wywracając oczyma. Ten cały cyrk ze wcielaniem na siłę jakoś nie specjalnie mu odpowiadał. „Dołączasz do nas albo zaraz zobaczysz swój mózg na ścianie”- we łbie starego zabrzmiała fraza, której rzekomym autorem był  Myr. Albo po prostu lew miał zbyt bujną wyobraźnię i skłonności do paranoi. Mniejsza z tym.
-Wiesz mein lieber, nie sądzę, by szef miał czas zajmować się każdym zbłąkanym lwiątkiem, jakie trafi na nasze ziemie – odparł uśmiechając się przyjaźnie. Pod tym z pozoru szczerym wyrazem Tib błagał los, by hiena nie drążyła dłużej  tego tematu, nie lubił zawracać Myrowi głowy  o ile nie miał do niego o coś pretensji. Stary postąpił jeszcze kilka kroków w przód po czym przysiadł na ziemi, swój łeb kładąc tak, by był on na wysokości Gydowej głowy.
-Willkommen mein klein freund, nazywam się Tib a to są Baqiea i Makari- zdobywając się na najłagodniejszy ton jaki był w stanie z siebie wykrzesać, kolejno skinął w stronę wymienianych towarzyszy.
-Mógłbyś mi powiedzieć jak się nazywasz i co dokładnie się tutaj stało?- zakończył, całość wypowiedzi zwieńczając przyjaielskim uśmiechem. Nie był pewien czy mały w ogóle zereaguje na jego słowa, ale warto spróbować. Teraz jego wzrok, lustrował ciało lwiątka w poszukiwaniu wszelakich ran. Nie licząc braku części ogona, młody wyglądał na zdrowego. Czyżby rodzina Shirikiego? Stary nie mógł się powstrzymać od zażartowania sobie w myślach.
Gyda
Konto zawieszone

Gatunek:Lew Płeć:Samiec Wiek:Młody dorosły Liczba postów:378 Dołączył:Wrz 2015

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 70
Zręczność: 65
Spostrzegawczość: 79
Doświadczenie: 16

01-03-2017, 20:23

Ponownie zdecydowanie Tiba podziałało na Gydę jak wiadro zimnej wody. Przywołany do porządku przez jego zdecydowany ton, lewek powiódł wzrokiem po przedstawianych mu osobach, po czym spojrzał ponownie w czerwone oczy starego lwa, wyczekując dalszych instrukcji, które byłyby dla jego sponiewieranej głowy dostatecznie proste, dostatecznie klarowne, łatwe do realizacji, by móc je wykonać automatycznie, bez zastanowienia. Tak się jednak nie stało, ba, o ile jeszcze pierwsza część Tibowego polecenia miała szansę na odpowiedź zwrotną w postaci konkretnej odpowiedzi (raczej dwóch i dlaczego dwóch?), to ta druga była na zszargane nerwy Lwioziemca i rozpłomienione łzami oczy zdecydowanie za trudna do wykonania. Powiedzieć, co tutaj się stało? Pan kpi, panie Tib, pan chyba kpi.
Powiedzieć? Nie powiedzieć? Co powiedzieć? Jak? Jeśli istnieje jakieś metaforyczne rozdroże opisujące sytuacje kryzysowe takie jak ta, na pewno ma ono jakieś swojej rozdrożności granice i chyba przed taką właśnie granicą (jedna noga w tę, druga w tę, traci równowagę, opada ciałem ostatecznie w tę stronę albo wewte) ni mniej, ni więcej znalazł się ostatniego sortu i ostatniej świeżości Lwioziemiec - bo może już wcale, może już wcale nie.
Jak on miałby wrócić na Lwią Ziemię po tym, co zrobił? Jakby miał spojrzeć w oczy komukolwiek? A im? Tym tutaj? Czy nie łatwiej w gruncie rzeczy byłoby wrócić do domu i udawać, że nic się nie stało, zataić wypadek Taal w sobie i za jakiś czas nawet samemu o nim zapomnieć? Tib, Makari i Baqiea stali się powiernikami jego wstydu, nie mógłby tym bardziej na NICH patrzeć, gdyby zechciał z nimi pójść na Skałę Skazy czy co to tam hiena wspomniała; kluczyk, który mieli do szkatuły wypadku należało cisnąć w paszczę bestii, która pociągnęła za sobą czarną lwiczkę...
Utulony przez Baq młodzieniec nie zwlekał z odpowiedzią zbyt długo. Po prawdzie - powiedział ją od tak, bez zastanowienia, bo wszystko, cokolwiek przetoczyło się przez jego myśli, było zbyt straszne, by móc się temu przyglądać. Tylko odsunął się od jasnej piersi hieny i chociaż nie wstał, tylko dalej siedział, zbyt sponiewierany na duchu, żeby w pełni zawierzyć własnym łapom, to trzymał się pionu już o własnych siłach. Mówiąc, nie patrzył na skoncentrowanego na nim Tiba, tylko zwiesiwszy spojrzenie w próżni najpiękniejszych wspomnień z dzieciństwa, szumu fal nad Wielką Wodą dwa skoki za maminą jaskinią, w której się wychował, od czasu do czasu leniwie mrugał.
- Jestem Gyda, nie mam nigdzie domu. Wszedłem na wasze ziemie przypadkiem, chciałem uciec. Wrzuciliśmy pień do wody, żeby zażartować. - Zrobił pauzę. Chciał zaraz dodać, że odejdzie do granicy, jeśli mu pozwolą, ale nie miał na to siły i w zasadzie było mu wszystko jedno. Mogliby go wrzucić do rzeki, żeby jej nurt zrobił to za nich i wyrzucił go gdzieś poza ich teren, już martwego, jeśli jakiś bóg da. Tyle to i tak było za dużo.
Haiku o pełnym przygód życiu utalentowanego Gydy i o jego przyjacielu bardzie Kuro:
Wybrałem podróż –
o świcie spadł w lesie śnieg
leciało pióro
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Płeć:Samiec Liczba postów:1,683 Dołączył:Cze 2012

STATYSTYKI Życie: 0
Siła:
Zręczność:
Spostrzegawczość:

01-03-2017, 22:35

Gyda +13 PD
Tib/Baqiea/Makari + 7 PD
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 01-03-2017, 22:35 przez Mistrz Gry.)
Tib
Samotnik
*

Gatunek:Lew afrykański Płeć:Samiec Wiek:Wiek średni Znamiona:1/4 Tytuł fabularny:Wędrowiec Liczba postów:387 Dołączył:Sie 2016

STATYSTYKI Życie: 73
Siła: 91
Zręczność: 66
Spostrzegawczość: 65
Doświadczenie: 14

01-03-2017, 23:04
Prawa autorskie: tigon
Tytuł pozafabularny: Świrus

Tib zdawał sobie sprawę, że w środku mały przeżywa koszmar, tak więc otrzymany strzępek informacji
musiał mu w zupełności wystarczyć przy podejmowaniu dalszych decyzji. "Chciałem uciec". Przed kim, przed czym? Chyba szykuje się jakaś poważniejsza rozmowa z Baq, ale to już w swoim czasie...
-Dobra mały, nie będę Cię już dłużej męczyć- powiedział po czym przeniósł spojrzenie na hienę.
-No dobra, chyba tym razem nie mamy innego wyjścia...- wetchnął.
-Masz zamiar nieść go całą drogę? Do Skały Skazy daleko, a podróż na lwim grzbiecie będzie dla małego bardziej komfortowa niż bezwładne zwisanie w powietrzu- powiedział obojętnie. Jeżeli jednak hiena postanowi zająć się przetransportowaniem lwiątka, Tib nie będzie narzekać. W sumie to lepiej dla niego.
Gyda
Konto zawieszone

Gatunek:Lew Płeć:Samiec Wiek:Młody dorosły Liczba postów:378 Dołączył:Wrz 2015

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 70
Zręczność: 65
Spostrzegawczość: 79
Doświadczenie: 16

02-03-2017, 13:45

Gyda do niesienia się nie nadawał, na pewno nie przez hienę. Tib by się namordował, niosąc go na grzbiecie, a co dopiero połowę od niego mniejsza Baq. Lewek był już ciężką kluchą, podrostkiem, nie raczkującym lwiątkiem, a poza tym nieszczupłym. A Skała Skazy? Znajdowała się kawał drogi stąd, odpada. Jakkolwiek racjonalne wydawać by się mogły takie rozważania, do Gydy dotarło przede wszystkim jedno - chcą go gdzieś zanieść, tylko po co, kto to wie dokąd, dlaczego? Aż jego pognieciony nieszczęściem pyszczek przybrał gniewny wyraz, nachmurzył się w niezgodzie.
- Gdzie chcecie mnie zabrać? - zapytał więc, na poły już zupełnie przytomnie, na poły jeszcze przez otumaniającą woalkę koszmaru, w którym uczestniczył na jawie.
Haiku o pełnym przygód życiu utalentowanego Gydy i o jego przyjacielu bardzie Kuro:
Wybrałem podróż –
o świcie spadł w lesie śnieg
leciało pióro
Baqiea
Samotnik
*

Gatunek:Hiena Płeć:Samica Wiek:młoda dorosła Znamiona:1/4 Liczba postów:394 Dołączył:Maj 2016

STATYSTYKI Życie: 90
Siła: 45
Zręczność: 75
Spostrzegawczość: 52
Doświadczenie: 74

02-03-2017, 14:11
Prawa autorskie: ja
Tytuł pozafabularny: Niezrównany Nie-lew

Baqiea powoli objęła podrostka i delikatnie przyciągnęła do siebie cicho mówiąc
-Do miejsca gdzie pomogą ci dojść do siebie i zadbają byś przypadkiem nic sobie nie zrobił-
W głosie psowatej dało się wyczuć troskę ale i zaniepokojenie. Gyda znów panikował na myśl o byciu gdzieś zabranym. A może ona popada w paranoje myśląc że to nie przypadek
-Hieny nie nadają się do noszenia lwów ale pewnie jakby Myrowi się coś stało to choćbym miała wyzionąć ducha to zabrałabym go do medyka-
Cóż w słowach można jasno było zobaczyć że hienie zależy głównie na dobrze przywódcy, a do tego ta nutka irytacji. Czyżby Tib zaczął ją drażnić? Nie to po prostu ona już za długo przebywa blisko dorosłego lwa i zbiera w niej stres.
Tib
Samotnik
*

Gatunek:Lew afrykański Płeć:Samiec Wiek:Wiek średni Znamiona:1/4 Tytuł fabularny:Wędrowiec Liczba postów:387 Dołączył:Sie 2016

STATYSTYKI Życie: 73
Siła: 91
Zręczność: 66
Spostrzegawczość: 65
Doświadczenie: 14

02-03-2017, 17:15
Prawa autorskie: tigon
Tytuł pozafabularny: Świrus

A potem ustawią pod ścianą i pod groźbą śmierci każą przysięgać wierność- chciał dopowiedzieć Tib jednak w porę się powstrzymał. Tym razem wygrał z wewnętrzną pokusą. Jak na jeden dzień małemu starczy wrażeń.
-Wiesz mein lieber, podejrzewam że ja uczyniłbym to samo na twoim miejscu, ale kręgu osób którym byłbym gotów nieść pomoc nie ograniczałby się do samego Myra- odparł z lekkim uśmieszkiem. Była jeszcze młoda i można było wybaczyć Baq jej mało krytyczne podejście do osobyw władcy. Tib za dużo w życiu przeszedł by być w stanie postrzegać świat w tak prosty sposób. Przez cały czas liczył się z faktem, że w każdej chwili, szefostwu może przyjśc ochota na jakiś mały Weltkrieg, a wtedy z członka rodziny stanie się chodzącym workiem z mięsem. On i większość stada. Cóż, lepiej skierujmy myśli na inny tor. Stary lew potrzebował chwili by przeanalizować swoje położenie. Drogę nad rzekę pokonał kierowany podświadomością i dopiero teraz, kiedy emocje po ostatnich wydarzeniach zaczynały powoli opadać, Tib zaczynał uświadamiac sobie gdzie mniej więcej może się znajdować. Spojrzał na Gydę - całkiem spora klucha - stwierdził w myślach.
-No dobra, nie wiem jak wy, ale ja mam dość sterczenia tutaj. W okolicy powinna być jakaś jaskinia. Odpoczniemy tam trochę a następnie ruszymy ku Skale Skazy - zakomunikował tonem, którym przed laty przemawiał do podległej mu drużyny. Następnie zwrócił się bezpośrednio do lwiątka.
-Posłuchaj synu, najprawdopodobniej będę musiał zdać z tej akcji raport, więc jeżeli coś sobie przypomnisz, to mów śmiało, pomożesz zarówno sobie jak i mi- powiedział, posyłając młodemu przyjacielski uśmiech, po czym obrócił masywne cielsko w kierunku zachodnim.
-Vorwärts!- rzucił krótko.
-No dalej Kameraden, nie ma na co czekać - dododał pełnym entuzjazmu głosem, na moment odwracając się w stronę swoich podopiecznych, po czym pewnym krokiem ruszył w kierunku upatrzonego za wczasu schronienia.
z/t
http://pbf.krollew.pl/showthread.php?tid=1063
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 03-03-2017, 01:55 przez Tib.)
Gyda
Konto zawieszone

Gatunek:Lew Płeć:Samiec Wiek:Młody dorosły Liczba postów:378 Dołączył:Wrz 2015

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 70
Zręczność: 65
Spostrzegawczość: 79
Doświadczenie: 16

03-03-2017, 21:17

- Okej - zgodził się na pierwszą z propozycji Tiba pokornie i chociaż zdawał się na pierwszy rzut oka w tej zgodzie potulny jak baranek, z noskiem spuszczonym na kwintę, pogodzony z samym sobą i zaistniałą sytuacją, to w piersi kołatało mu serce tak mocno, jak nigdy, nigdy, przenigdy wcześniej. Myr. Znał to imię, wiedział, kim jest czarny lew o zielonych ślepiach, jak i on wiedział, kim naprawdę jest Gyda. To, że jego imię padło podczas krótkiej wymiany zdań między lwem a hieną aż dwukrotnie znaczyło, że jest im on bliższy, niż dla Lwioziemca byłoby najkorzystniej, znaczyło, że pulsująca w skroniach krew i gorąco pod czaszką słusznie starają się uświadomić młodziak o nieuchronnie nadchodzącym zagrożeniu. Dlatego też poufnie szepnięta mu i zwieńczona przyjacielskim uśmiechem zachęta Tiba, by wyspowiadać się ze wszystkich grzechów, nim będzie za późno, nie pozostała bez odzewu. W tej chwili nie było jednak miejsca ani czasu na cokolwiek więcej poza zanurkowaniem w Tibowym spojrzeniu własnymi oczyma i przytrzymaniem się ich na tyle długo, by dać potężnemu lwu znać o tym, że zrozumiał.
zt
Haiku o pełnym przygód życiu utalentowanego Gydy i o jego przyjacielu bardzie Kuro:
Wybrałem podróż –
o świcie spadł w lesie śnieg
leciało pióro
Baqiea
Samotnik
*

Gatunek:Hiena Płeć:Samica Wiek:młoda dorosła Znamiona:1/4 Liczba postów:394 Dołączył:Maj 2016

STATYSTYKI Życie: 90
Siła: 45
Zręczność: 75
Spostrzegawczość: 52
Doświadczenie: 74

03-03-2017, 23:37
Prawa autorskie: ja
Tytuł pozafabularny: Niezrównany Nie-lew

Baqiea niezbyt chętnie ale kiwnęła głową
-Niech ci będzie-
"...Stary pryku. Mówisz w języku od którego głowa boli jakby stratowało ją stado słoni baletnic. aż by się chciało by żyrafa zagrała z tobą w bilard twoim zestawem bil. Ciekawe czy piszczący ten język też wydawał by się jakby ktoś cały czas ci rozkazywał"
-Jetem hiena nie kamacośek-
Powiedziała zielonooka ruszając za Tibem
z/t
Makari
Konto zawieszone

Gatunek:Lef Płeć:Samiec Wiek:Młody Dorosły Znamiona:1/4 Tytuł fabularny:Medyk Liczba postów:434 Dołączył:Maj 2015

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 80
Zręczność: 80
Spostrzegawczość: 50
Doświadczenie: 105

05-03-2017, 20:00
Prawa autorskie: Nukooooooooooteeek podpis:DeadFishEye-0

Makari rozglądał się za jakąś jaskinią i to bardzo uważnie, jednak jego pół ślepota znacznie utrudniała mu to zadanie. Bardzo stresowała obecność hieny mimo, iż już przyzwyczaił się do Baqiei. Nie zauważył nawet kiedy Taal wpadła do wody. Po chwili zwyczajnie poszedł za Tibem i resztą.
Eden Sandjon
Konto zawieszone

Gatunek:Panthera leo krugeri Płeć:Samiec Wiek:6 lat, dorosły Tytuł fabularny:Młodszy Znachor Liczba postów:552 Dołączył:Mar 2016

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 80
Zręczność: 68
Spostrzegawczość: 70
Doświadczenie: 38

23-04-2017, 19:13
Prawa autorskie: Dirke

Wyruszył tutaj z czerwonogrzywym. Szedł spokojnie co jakiś czas spoglądając na niego kątem oka. Nie wyglądał na agresywnego, ale nigdy nie wiadomo, coś mu mogło strzelić do głowy. Wszak ostatnie parę dni spędził w celi, niesłusznie. W końcu zatrzymał się przy rzece i skierował spojrzenie na Bomvu.
- Może chcesz się napić przed podróżą na bagna? Tamtejsze tereny są dość zdradzieckie i mieszka tam bestia zabijająca inne lwy. A tamtejsza woda pewnie nie należy do najczystszych. - uśmiechnął się lekko chcąc jakoś polepszyć kontakt między sobą, a niedoszłym intruzem.
Bomvu
Konto zawieszone

Gatunek:Lew Płeć:Samiec Wiek:3,5 Znamiona:1/4 Tytuł fabularny:Strażnik Liczba postów:93 Dołączył:Wrz 2016

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 71
Zręczność: 67
Spostrzegawczość: 72
Doświadczenie: 30

24-04-2017, 20:36
Prawa autorskie: Av: Kami; Podpis: Ja

Bez słowa podążał za Królewskim. Na prawdę chciał już być daleko stąd, zintegrować się jakoś z własnym stadem które opuścił na stanowczo zbyt długo, i to tuż po przyjęciu.
gdy udawał się na Cmentarzysko obrał inną drogę. Skonał głową na pierwszą propozycję, lepiej napić się teraz, nie wiadomo gdzie na bagnach znajdzie się jakieś źródło czystej wody.
Druga informacja trochę nim wstrząsnęła. O bagnach nie wiedział. Ani o rzekomym stworze, choć być może ktoś z Księżycowych kiedyś wspomniał o jakichś morderstwach.
- Może zatem istnieje jakaś inna droga? Chcę tylko wrócić do swoich - Powiedział. Udało mu się nie zginąć z łap innego stada, nie maił zamiaru teraz zginąć z łap jakiej innej bestii.
[Obrazek: VOX0cl5.png]
Eden Sandjon
Konto zawieszone

Gatunek:Panthera leo krugeri Płeć:Samiec Wiek:6 lat, dorosły Tytuł fabularny:Młodszy Znachor Liczba postów:552 Dołączył:Mar 2016

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 80
Zręczność: 68
Spostrzegawczość: 70
Doświadczenie: 38

24-04-2017, 20:44
Prawa autorskie: Dirke

Pokiwał głową, że rozumie. Wyruszył z lwem nad rzekę i upewnił się, że w okolicy nie ma żadnych krokodyli czy innych przykrych niespodzianek. Przysiadł i poczekał aż Księżycowy zgasi pragnienie. Jednak na jego kolejną prośbę nie był zdolny jakoś szczegółowo odpowiedzieć. Chwilę się zastanowił próbując przypomnieć sobie wszystkie fakty o okolicy.
- Pójście na wschód raczej odpada, jest tam wulkan, co prawda wygasły, ale po drodze miałbyś skalisty wąwóz. Podobno to też niebezpieczne miejsce. Chyba lepiej będzie pójść wzdłuż rzeki. Idąc obserwuj wschodnie szczyty, jak już się skończą to skręć na wschód, byle przed dżunglą. Kawałek dalej powinny być już twoje tereny. - znów posłał mu uśmiech dla otuchy. Pewnie pobyt w celi u obcego stada wcale nie jest szczególnie przyjemny. Dużo musiał przejść podczas tego pobytu. Odczekał jeszcze moment, po czym podniósł się, odwrócił na łapach, zahaczając kitką ogona o łapę gościa.
- Już wszystko dobrze? Możemy iść dalej?
No i poszli, Bomvu doszedł do swoich (w każdym razie wyszedł z terenów Mglistych), a Eden wrócił na Skałę.

/zt (wybacz, że tak nagle, ale chcę jeszcze wątek z Yas przed porodem)
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 01-05-2017, 22:22 przez Eden Sandjon.)


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości