♫ Audycja 36 ♫


Wszystkie audycje znajdziecie na audycje.krollew.pl
Tygodniowy bonus
+5 opali


Otrzymuje Warsir!
  • Forum zostało zarchiwizowane i dostępne jest jedynie w wersji do odczytu - poza ShoutBoxem i tematami pozafabularnymi. Dziękujemy za wspólną grę!
  • Oficjalny kanał na discordzie - do kontaktu z graczami.
  • Stale aktywny pozostaje dział z pożegnaniami, gdzie każdy będzie mógł dopisać swoje.
  • NIE zgadzamy się na kopiowanie jakiejkolwiek części tego forum, także po jego zamknięciu.

    ~ Administracja Król Lew PBF (2006-2018)
Generator statystyk
Drzewo genealogiczne
Okres zbioru (1 porcja):
Cis pospolity
Wulkan Burgess Shale, Ognisty Las, Źródło Życia
Pogoda
1-15 września
21 °C
16 °C
16-30 września
23 °C
17 °C
Postać miesiąca:
Sierpień

Naiwny, strachliwy i delikatny. Lwie dziecko zagubione pośród sawanny, odnalazło ciepło rodziny w śnieżnym Cesarstwie choć niedawno spotkał nieświadomie prawdziwego ojca.
Cytat września
Nadesłany przez Vasanti Vei

Stężenie fanatyków księżyca na poziomie zerowym kazało mu się zastanowić, czy przypadkiem nie zabłądził.
Znajdziecie nas na:
Gyda
Konto zawieszone

Gatunek:Lew Płeć:Samiec Wiek:Młody dorosły Liczba postów:378 Dołączył:Wrz 2015

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 70
Zręczność: 65
Spostrzegawczość: 79
Doświadczenie: 16

#46
05-11-2016, 14:04

- To Lwia Skała. Hmm... Mglisty Brzask to ładna nazwa. Stado, które mieszka na Lwiej Skale nazywa swoje ziemie Lwią Ziemią, nie wiem dlaczego. Tak czy siak jeśli kiedyś byś tam poleciał, to musisz wiedzieć, że Lwią Ziemią rządzi Vasanti Vei i Mako. Vasanti Vei ma rude futro, ciemne łapy, nie ma pędzelka na końcu ogona i ma grzywkę. Powinieneś jej się ukłonić, tak robią obcy. Mako nie widziałem. Ale skoro jest królem, musi być duży i silny, może pilnuje granic. Na wschodzie rośnie Ognisty Las, a przez środek terytorium płynie Słoneczna Rzeka. Na sawannie można znaleźć bardzo duży wodopój, a niedaleko niego jest... - Zmrużył oczy i nachylił się do przodu. - ... ocean, który wydaje mi się... że stąd widzę. - Otworzył oczy, cofnął łeb. -  Chyba księżyc odbija się w wodzie, ale może to coś innego.
Przypatrywał się chwilę Lwiej Skale i migoczącemu za nią wąziutkiemu paskowi Oceanu. Miał nadzieję, że udało mu się nie zdradzić z tym, że jest Lwioziemcem, z taką intencją wyszedł, zaczynając temat Lwiej Ziemi. Powiedział tyle, ile uznał za przydatne dla przypadkowego podróżnika, jakim byłby na obczyźnie Kuro, gdyby zechciał kiedyś zapuścić się na południe. On sam miał za kilka dni zajść daleko na północ, o ironio. Inna sprawa, że bard był ptakiem i nie obowiązywały go lwie reguły, przynajmniej tak się Gydzie wydawało. Mógł lecieć, dokąd pragnął, i nikt nie powinien robić mu wyrzutów, że przekroczył jakąkolwiek granicę. Ptaków zawsze znajdowało się wszędzie bardzo wiele i jeszcze nigdy się nie zdarzyło, żeby lwy miały do nich o cokolwiek pretensje... Przynajmniej Gyda nigdy nie był uczestnikiem podobnej komedii.
Ciszę wypełniał szum coraz głośniejszego oddechu. Zmęczony podróżą wędrowny chłopiec nieubłaganie opadał w miękkie dłonie Morfeusza; przymykał oczy na dłużej, niż mrugnięcie by tego wymagało, rozstawiał na bok uszy, przechylał głowę i ratował ją przed opadnięciem na pierś coraz słabszymi zrywami. Grzeczność wymagała od niego jednak pozostania w obecności Poety w stanie przytomności. Przynajmniej tak długo, jak długo będzie potrafił wyrywać senności swoją zapadającą się w nią jaźń.
Haiku o pełnym przygód życiu utalentowanego Gydy i o jego przyjacielu bardzie Kuro:
Wybrałem podróż –
o świcie spadł w lesie śnieg
leciało pióro
Kuro
Samotnik
*

Gatunek:Dicrurus paradiseus Płeć:Samiec Wiek:Dorosły Liczba postów:100 Dołączył:Paź 2016

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 20
Zręczność: 50
Spostrzegawczość: 50
Doświadczenie: 10

#47
05-11-2016, 21:18
Prawa autorskie: Gyda/Moni 158

Kiwałem potakująco głową na wieści lwa. Zadziwiająco dużo wiedział o tej Lwiej Ziemi. O wiele więcej niż o innych miejscach. Wnioski nasunęły mi się same. Albo był z Lwiej Ziemi albo po prostu już przez nią przechodził. Nie zamierzałem pytać. To byłoby nieuprzejme. Zauważyłem bezskuteczną walkę Gydy z sennością. Wtedy ostrożnie wskoczyłem najpierw na jego łapy, a następnie przeskoczyłem na grzbiet.
- Powinieneś odpocząć. Przecież masz przed sobą pewnie długą drogę. Sen dobrze ci zrobi.
Gyda
Konto zawieszone

Gatunek:Lew Płeć:Samiec Wiek:Młody dorosły Liczba postów:378 Dołączył:Wrz 2015

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 70
Zręczność: 65
Spostrzegawczość: 79
Doświadczenie: 16

#48
06-11-2016, 00:15

Gyda położył głowę obok niezmiennie uformowanych w kołyskę łap i podniósł wzrok ku górze, poczuwszy na grzbiecie zimny dotyk malutkich, ptasich stópek. Uśmiechnął się do słów barda uprzejmie, po czym zapytał zmiękczonym przez wycieńczenie głosem:
- Kuro? Dokąd jutro polecisz?
Haiku o pełnym przygód życiu utalentowanego Gydy i o jego przyjacielu bardzie Kuro:
Wybrałem podróż –
o świcie spadł w lesie śnieg
leciało pióro
Kuro
Samotnik
*

Gatunek:Dicrurus paradiseus Płeć:Samiec Wiek:Dorosły Liczba postów:100 Dołączył:Paź 2016

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 20
Zręczność: 50
Spostrzegawczość: 50
Doświadczenie: 10

#49
06-11-2016, 01:12
Prawa autorskie: Gyda/Moni 158

Sam nie wiedziałem dokąd się udam. Miałem zadanie, które było nie lada wyzwaniem. Znaleźć kogoś, kogo nigdy się nie widziało, w krainie gdzie nigdy się nie było. Jednak było to wykonalne. Trudne ale jak najbardziej możliwe.
- Sam jeszcze nie wiem. Zapewne tam gdzie poniosą mnie pomyślne wiatry. Mówią, że wszędzie dobrze ale w domu najlepiej. A dla mnie cały świat jest domem, wszędzie będzie mi doskonale. A ty gdzie pójdziesz?
Nie oczekiwałem odpowiedzi, gdyż zapewne młody zapadł już w sen.
Gyda
Konto zawieszone

Gatunek:Lew Płeć:Samiec Wiek:Młody dorosły Liczba postów:378 Dołączył:Wrz 2015

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 70
Zręczność: 65
Spostrzegawczość: 79
Doświadczenie: 16

#50
06-11-2016, 16:53

Ponieważ Kuro nie skorzystał z gniazda między łapami, Gyda zwinął je pod siebie z chrapliwym, sennym westchnięciem i przewalił się przednią częścią tułowia na prawy bok. Nie miał siły na wetknięcie ani jednej z tylnych łap pod brzuch, dlatego obie pozostawił rozwleczone za sobą, szeroko rozstawione, jakby sen napadł go w drodze i powalił, jak stał, na ziemię.
- Dalej...? - chrypnął. Wziął głęboki, cucący wdech, przytrzymał go chwilę w płucach, po czym zamknął oczy i zabarwił go niewyraźnym mruknięciem: - Spróbuję znaleźć Taal, rozejrzę się za bagnem, potem wrócę na Lwią Ziemię, żeby się nie zorientowali.
W takim stanie powiedziałby bez namysłu, że jest Lwioziemskim księciem i sukcesorem tronu. Kuro mógłby śmiało ciągnąć go z język, chyba że... chyba że by się zorientował, że jego rozmówca już zasnął.
Haiku o pełnym przygód życiu utalentowanego Gydy i o jego przyjacielu bardzie Kuro:
Wybrałem podróż –
o świcie spadł w lesie śnieg
leciało pióro
Kuro
Samotnik
*

Gatunek:Dicrurus paradiseus Płeć:Samiec Wiek:Dorosły Liczba postów:100 Dołączył:Paź 2016

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 20
Zręczność: 50
Spostrzegawczość: 50
Doświadczenie: 10

#51
07-11-2016, 01:06
Prawa autorskie: Gyda/Moni 158

Uśmiechnąłem się lekko i dostrzegłem, że młody wędrowiec zasnął wreszcie, znużony swoją długą, jak na tak krótki żywot, wędrówką. Ja również udałem się spać i traf chciał, iż przysnąłem na lwim grzbiecie. Chciałem tylko na chwilę przymknąć oko, tylko na małą sekundkę. Jednak, jak to się zazwyczaj w takich sytuacjach zdarza, przespałem aż do świtu. Obudziły mnie już pierwsze promyki słońca, wyłaniające się zza horyzontu. No cóż... Zawsze byłem, rannym ptaszkiem. Delikatnie zeskoczyłem z grzbietu Gydy, nie czyniąc przy tym zbyt wiele hałasu. Teraz pozostało mi tylko czekać, aż chłopiec się obudzi. Wtedy pożegnamy się i każdy pójdzie w swoją stronę. Zostawiać teraz go nie mogłem, odejście bez pożegnania to jak zniknięcie w połowie rozmowy.
Gyda
Konto zawieszone

Gatunek:Lew Płeć:Samiec Wiek:Młody dorosły Liczba postów:378 Dołączył:Wrz 2015

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 70
Zręczność: 65
Spostrzegawczość: 79
Doświadczenie: 16

#52
08-11-2016, 00:08

Gyda potrzebował promieni słonecznych nieco więcej niż Kuro. Obudził się dopiero wtedy, kiedy ich złote witki okryły go pledem ze swojego żaru od czubka nosa po koniuszek szczątkowego ogona. Wówczas przewalił się na bok i zarzucił prawą łapę na swój pysk, próbując odegnać od siebie dzień. Gdyby otworzył oczy i zechciał zerknąć poza krawędź skarpy, przy której spędził całą noc, obudziłby się momentalnie - nad lasem rozlewała się gęsta jak muł mgła, w której skrzyły się ozłocone promieniami wschodzącego słońca kropelki wody. Drzew nie było widać, nawet ich najwyższych czubów, a samo słońce tonęło w oparach wilgotnej, rześkiej mgły.
Bok lwa uniósł się wysoko, ale wybudzane z gorącego rozespania płuca wcale nie napełniły się głębokim haustem zimnego powietrza do pełna, bowiem do kartoflanego noska Gydy przylgnęła para zassanych z wdechem czarnych, lśniących na niebiesko, dziwogonich piórek, a zaskoczony tym lew wstrzymał oddech, rozwarł szeroko oczy, a następnie kichnął.
Piórka Kuro poszybowały w mgłę.
Gyda patrzył za nimi, mrużąc leniwie oczy, jakby znalazł się na innej planecie - bezrozumnie. Musiał nadal śnić, pomyślał. Zamiast jednak jęknąć do siebie w myślach błogie "jeszcze chwilkę", podstawił pod ciężki kark i łeb jedną łapę, dźwigając w ten sposób pierś do względnego pionu. Jedno jego ucho wisiało luźno, drugie stało w połowie, futerko pokrywała rosa. Wspomnienia minionego dnia powracały bardzo powoli. Minęła dobra chwila, zanim w lwie uruchomiły się wszystkie funkcje życiowe. Naprawdę dobra.
- Dzień dobry - mógł usłyszeć Kuro. Gdyby spojrzał w tej chwili w skierowany w swoją stronę lwi pyszczek, dostrzegłby na nim - poza oznakami niezbyt wygodnie spędzonej nocy - wyraz radosnego zaskoczenia.
Haiku o pełnym przygód życiu utalentowanego Gydy i o jego przyjacielu bardzie Kuro:
Wybrałem podróż –
o świcie spadł w lesie śnieg
leciało pióro
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 08-11-2016, 01:36 przez Gyda.)
Kuro
Samotnik
*

Gatunek:Dicrurus paradiseus Płeć:Samiec Wiek:Dorosły Liczba postów:100 Dołączył:Paź 2016

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 20
Zręczność: 50
Spostrzegawczość: 50
Doświadczenie: 10

#53
08-11-2016, 22:57
Prawa autorskie: Gyda/Moni 158

Zanim płowy kot dobudził się do stanu świadomości i przywitał mnie miłym słowem, ja zdążyłem sobie złapać małe śniadanko. Ot zwykły owad, chrząszcz spod małej skałki ale zawsze to lepsze niż nic. Połknąłem niewielkiego robaczka w całości i dopiero wtedy zwróciłem się do młodzieńca.
- Dzień dobry. Widzę, że pan wyspany. To dobrze, zwłaszcza że przed panem długa droga. Radziłbym ci jednak omijać bagna, o których wczoraj wspomniałeś. Grząski grunt bywa zdradliwy, a i krokodyle nie są przyjemne w obyciu. Plus słyszałem o straszliwej bestii mieszkającej wśród odmętów tych moczarów. Na twoim miejscu trzymałbym się od tamtych terenów z daleka i jeśli twoja przyjaciółka miała choć trochę oleju w głowie, pewnie również tak uczyniła.
Przeciągnąłem się, rozkładając skrzydła na pełną szerokość. Mój czas odlotu się zbliżał i choć nie lubiłem opuszczać poznanych i przyjaznych mi zwierząt, to profesja, którą obrałem sobie za życiowy cel, miała ów element w swoim nieuniknionym przebiegu.
- Powoli już będę się zbierać. Muszę polatać trochę, pozbierać informacje. W końcu im więcej wiem, tym więcej mogę opowiadać!
Gyda
Konto zawieszone

Gatunek:Lew Płeć:Samiec Wiek:Młody dorosły Liczba postów:378 Dołączył:Wrz 2015

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 70
Zręczność: 65
Spostrzegawczość: 79
Doświadczenie: 16

#54
08-11-2016, 23:59

- Będę uważać - odparł Gyda, po czym ziewnął potężnie.
Jasne! Już trząsł się na myśl o bestiach kryjących się na bagnach... Zaliczył je w poczet bujd. W przeciwieństwie do Pań Nocy i innych opowieści, którymi podzielił się z młodym wędrowcem bard ubiegłej nocy, ta i inne rady wydały mu się teraz być tylko grzecznościowe, ot - posłane z obowiązku razem z życzeniem przyjemnej podróży. Najbardziej jednak prawdopodobne, że Gyda nie zastanawiał się nad nimi wcale, a jednie słuchał ich jednym, a wypuszczał je drugim uchem, ponieważ był zbyt rozespany, żeby przetrawiać jakiekolwiek informacje. Nie przyszło mu też do głowy, żeby w jakikolwiek sposób markować swoje rozkojarzenie. Schwyciło go ono tak potężnie, że był w stanie jedynie mrużyć oczy w leniwych mrugnięciach, odwróciwszy wcześniej głowę na wschód, by słońce mogło grzać jego pyszczek. I myśli. Te, kiedy w końcu osiągnęły odpowiednią temperaturę, sprowokowały go do nastawienia jednego ucha w stronę Kuro, a następnie cichego stwierdzenia:
- Pójdę na północ.
Wysunął dolną szczękę w kilkusekundowym namyśle. Następnie odwrócił głowę, a kiedy zlokalizował parę rubinowych oczu, od razu i poweselał, i się rozbudził. Dodał:
- Jak się następnym razem spotkamy, to ja ci opowiem o tym, co ja się dowiedziałem, a ty mi opowiesz, co ty się dowiedziałeś. Zgoda?
Nadal jednak był zbyt otępiały, by pomyśleć chociażby o poruszeniu się, więc patrzył na Kuro z niegasnącym, delikatnym uśmiechem na pysku, nie poruszając się. W chwilach takich jak ta jego niepodzielna uwaga przybierała postać dziecięcej bezradności i przerwać ją mógł jedynie jakiś tik, w tym przypadku - pociągnięcie nosem i odruchowe przetarcie go bokiem ciężkiej łapy, która spełniwszy swoje zadanie przywrócenia myślom Gydy pędu, wylądowała na ziemi odwrócona opuszkami do góry.
Haiku o pełnym przygód życiu utalentowanego Gydy i o jego przyjacielu bardzie Kuro:
Wybrałem podróż –
o świcie spadł w lesie śnieg
leciało pióro
Kuro
Samotnik
*

Gatunek:Dicrurus paradiseus Płeć:Samiec Wiek:Dorosły Liczba postów:100 Dołączył:Paź 2016

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 20
Zręczność: 50
Spostrzegawczość: 50
Doświadczenie: 10

#55
09-11-2016, 00:48
Prawa autorskie: Gyda/Moni 158

Ukłoniłem się z uśmiechem. Wizja ponownego spotkania chłopca za pewien czas wydawała się niezwykle przyjemna, zwłaszcza iż mógłbym wtedy dostrzec, jak ów młodzieniaszek dorasta.
- Oczywiście. Wszak to moja, poniekąd, praca by opowiadać o wszystkim. A tobie opowiem z nieukrywaną przyjemnością.
W drobnych podskokach zbliżyłem się do krawędzi. Spojrzałem bez lęku w dół i wziąłem głęboki wdech. Odwróciłem mój mały łepek w kierunku Gydy i zasalutowałem mu w geście pożegnania.
- Do zobaczenia, młodzieńcze.
Wystarczyło mi tylko odrobinę się pochylić, nawet nie musiałem odbijać się od skalistego zbocza. Masa mojego ciała przeważyła do przodu i po sekundzie lub nawet mniej, spadałem w dół niby mały pocisk. Będąc w niewielkiej odległości od ziemi rozłożyłem swoje czarne skrzydła i tym samym wzbiłem się w powietrze. Poleciałem dalej, na wschód. Tam gdzie słońce.

//z.t
Gyda
Konto zawieszone

Gatunek:Lew Płeć:Samiec Wiek:Młody dorosły Liczba postów:378 Dołączył:Wrz 2015

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 70
Zręczność: 65
Spostrzegawczość: 79
Doświadczenie: 16

#56
09-11-2016, 01:04

Gyda odpowiedział na salut Kuro skinieniem głowy. Mając brodę przez krótki moment przytkniętą do piersi, uśmiechnął się mocno, tak mocno, że aż uniosły się jego policzki. Miał nadzieję posłać ten wyraz bardowi, kiedy podnosił z powrotem głowę, ale ptaka już przy nim nie było. Rozpuścił się w słonecznej mgle. Radość go jednak nie opuściła i pozostawiony samemu sobie Gyda nie poczuł się wcale samotny - miał jeszcze całe życie przed sobą, by zatęsknić za szczerością, którą zaoferował mu Kuro, by poznać być może nowy jej rodzaj - prawdziwą przyjaźń, a może i nawet miłość? Teraz, kiedy opuszczał skalną półkę, jego serce puchło nadzieją na nowe. I tego nowego chciał znaleźć jak najwięcej.

zt </3
Haiku o pełnym przygód życiu utalentowanego Gydy i o jego przyjacielu bardzie Kuro:
Wybrałem podróż –
o świcie spadł w lesie śnieg
leciało pióro


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości