♫ Audycja 36 ♫


Wszystkie audycje znajdziecie na audycje.krollew.pl
Tygodniowy bonus
+5 opali


Otrzymuje Warsir!
  • Forum zostało zarchiwizowane i dostępne jest jedynie w wersji do odczytu - poza ShoutBoxem i tematami pozafabularnymi. Dziękujemy za wspólną grę!
  • Oficjalny kanał na discordzie - do kontaktu z graczami.
  • Stale aktywny pozostaje dział z pożegnaniami, gdzie każdy będzie mógł dopisać swoje.
  • NIE zgadzamy się na kopiowanie jakiejkolwiek części tego forum, także po jego zamknięciu.

    ~ Administracja Król Lew PBF (2006-2018)
Generator statystyk
Drzewo genealogiczne
Okres zbioru (1 porcja):
Cis pospolity
Wulkan Burgess Shale, Ognisty Las, Źródło Życia
Pogoda
1-15 września
21 °C
16 °C
16-30 września
23 °C
17 °C
Postać miesiąca:
Sierpień

Naiwny, strachliwy i delikatny. Lwie dziecko zagubione pośród sawanny, odnalazło ciepło rodziny w śnieżnym Cesarstwie choć niedawno spotkał nieświadomie prawdziwego ojca.
Cytat września
Nadesłany przez Vasanti Vei

Stężenie fanatyków księżyca na poziomie zerowym kazało mu się zastanowić, czy przypadkiem nie zabłądził.
Znajdziecie nas na:
Saix
Konto zawieszone

Gatunek:Lew afrykański Płeć:Samiec Wiek:Wiek średni Liczba postów:228 Dołączył:Kwi 2015

STATYSTYKI Życie: 0
Siła: 55
Zręczność: 77
Spostrzegawczość: 78
Doświadczenie: 55

27-09-2015, 01:47
Prawa autorskie: Dirke

Czy mowa była o tym, że gdy wsadzisz kij w mrowisko, mrówki wysypią się na raz, gotowe w każdej chwili zaatakować?
Jedna z takich mróweczek właśnie zmierzała w tym kierunku. Była bardzo, bardzo zła. I zaniepokojona. Oczywiście, niezwykle istotny był fakt, ze jakiś intruz wdarł się na tereny oazy. Ale w tej chwili dużo istotniejsze było dla Saixa, że jego rodzina, partnerka oraz czwórka młodych, znajdowały się w sumie bardzo niedaleko stąd.
Był zły.
Jakieś niespełna rozumu lwisko odważyło się przekroczyć granice Zachodnich. Wystarczył jeden ryk i Saix od razu wiedział, ze to ktoś obcy. Niebezpieczeństwo. Czym prędzej więc ruszył w kierunku skąd dobiegł go ten dźwięk. Pora wyeliminować zagrożenie, zanim komuś stanie się krzywda.
Z początku biegł. Później jednak zwolnił. Zaczął się zbliżać do wodospadu, a nie był pewien już, z której strony dobiegł go ten ryk. Na szczęście nie musiał szukać długo. Usłyszał bowiem głosy. Stłumione nieco przez huk wody spadającej w dół. Ale bez problemu potrafił rozpoznać że jeden z nich należał do Kahawiana. A więc sam przywódca tu był? Drugiego głosu, przepełnionego pychą i drwiną, Saix nie rozpoznał. Tak samo dwóch kolejnych. Wysunął pazury. Pora była by wykorzystać doświadczenie nagromadzone przez lata życia samotnika. Powoli, sunąć cichutko jak mysz pod miotłą, zaczął zbliżać się do wodospadu.
Zaszedł w to miejsce od "góry". Zrobiłby sobie nawet niezłe wejście, gdyby tak stanął na szczycie wodospadu i ryknął czy coś. Ale on jednak nie zamierzał zdradzać się ze swoją obecnością. Krył się w zaroślach. Teraz widział doskonale co dzieje się nad jeziorkiem. Prawie na szczycie wodospadu stała jakaś czarna lwica, która najwyraźniej bardzo podpadła czymś Kahawianowi. Saix dostrzegł też Otieno oraz kolejne dwie czarne lwice. Z tego co dostrzegł z daleka, przywódca był do tych dwóch przyjaźnie, a przynajmniej neutralnie nastawiony, czego nie można było powiedzieć o długouchej, która już po kilku chwilach znalazła się... tuż przed nosem Saixa.
Czarny nadal ukrywał się w zaroślach. Nie było praktycznie możliwości wyczucia jego obecności - wilgoć w powietrzu maskowała zapachy a cichutki szelest który towarzyszył jego przemieszczaniu się zagłuszany był prze huk wody. Nawet ciemne futro w tym momencie pomagało mu w kamuflażu - zdawać się mogło że był tylko cieniem pośród liści.
Dobrze więc by było wykorzystać element zaskoczenia oraz środowisko w jakim się znajdowali, prawda? To była specjalność Saixa.
Z wysuniętymi pazurami i napiętymi mięśniami czarny rzucił się do przodu. Od miejsca gdzie kończyła się bujna roślinność do skały gdzie siedziała Chikja była odległość na jeden porządny sus. Wykonał go i z całym swoim impetem zwalił się na długouchą. Wczepił się pazurami w barki lwicy, szczęki celowały w jej kark bądź uszy. Jego celem - przynajmniej w tej chwili - wcale nie było przygniecenie jej, wbicie kłów w szyję, rozerwanie tętnicy. Korzystając z siły rozpędu swojego cielska, naparł na nią by zrzucić ją ze skały. Szanse na unik były prawie zerowe. Pomimo wysuniętych pazurów, łapy ślizgały się na mokrej skale. Poza tym, nie było gdzie uciekać - w końcu miejsca tam było na dwa dorosłe lwy.
Saix liczył się z tym że sam spadnie. W sumie nawet troche na to liczył. Po udanym zepchnięciu Chikji zaraz zabrałby się za podtapianie długouchej.
Otieno
Zbanowany

Gatunek:Lew berberyjski Płeć:Samiec Wiek:5 lat Liczba postów:336 Dołączył:Lis 2012

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 82
Zręczność: 66
Spostrzegawczość: 71
Doświadczenie: 95

27-09-2015, 09:54
Prawa autorskie: Dirke | Lioden/Kami

/przepraszam, mogłam napisać wspina się zamiast zbliża się do niej, ale nie sądziłam że będziesz aż tak dokładna ;p/

Sporo zaczęło się dziać, przede wszystkim Otieno nie udało się złapać czarnej, do tego musiał pilnować by nie zlecieć ze skał. Udało się mu jednak ją zranić, dobre chociaż to, lecz jej reakcja go zdziwiła. Zamiast próbować uciekać, bronić się ta wolała dalej doprowadzać ich do szału swoją nic nie wartą gadką. Może te uszy odbierały jej rozum? Stał, czekając znów na dobry moment, zaś jej słowa które skierowała do czarnogrzywego jedynie wyśmiał. Nie widział podstaw, by nie służyć Kahawianowi, zaś jej oskarżenia o traktowanie go jak rzecz były nietrafione, bowiem od początku przywódca starał się mu pomóc, dając porządnego kopniaka, by się wziął w garść, był wyrozumiały jeśli chodziło o jego problemy z byciem w stadzie. Był dobrym władcom, choć może i przydałoby się trochę więcej agresji, lecz nie musiało tak być. Wystarczało że bronił swego stada i nie przytulał się do wszystkiego co się rusza. Po chwili usłyszał głos lwicy, której nie kojarzył. Gdy się obrócił, dostrzegł nie tylko ją ale i... no nie. To była ta lwica, którą miał zaprowadzić do Kahawiana, lecz gdy się obudził już jej nie było. Warknął więc tylko, po czym przeniósł znów wzrok na długouchą, którą chciał w końcu zaatakować, lecz nagle ktoś z góry zaatakował ją z zaskoczenia, a był to Saix. No co to miało być, przecież poradziłby sobie z Kahawianem, pierwszy ją znalazł, a ten wszystko mu popsuł. Warknął zły, po czym zaczął zeskakiwać ze skał na ziemię, oraz krążyć wokół wody, by w razie czego móc zareagować. Jeśli my się wyślizgnie, chętnie ją przechwyci.
Kami
Kanibal | Abajifo
*

Gatunek:Panthera spelaea+ Płeć:Samica Wiek:Antyk Znamiona:5/5_{1} Tytuł fabularny:Znachor Zezwolenia:Cechy Panthera spelaea 500kg/ 350cm(bez ogona) / Postać Specjalna Liczba postów:1,637 Dołączył:Cze 2012

STATYSTYKI Życie: 80
Siła: 95
Zręczność: 80
Spostrzegawczość: 74
Doświadczenie: 15

27-09-2015, 13:32
Prawa autorskie: ~KamiLionheart/ *jollyjack/ bethesda
Tytuł pozafabularny: VIP

Jakiś czas temu była w oazie, wróciła tutaj z nadzieją.. Saix obiecał jej gromadkę ślicznych zdrowych wnucząt, trzymała młodego za słowo.. stare i nowe znajomości jednak zatrzymały ją chwilę dłużej na bezpańskich terenach, to czego się dowiedziała od starego siwka wcale nie przypadło jej do gustu. Miała wątpliwości czy słusznie zrobiła zostawiając stado w młodych łapach wnuka.. sama jednak nie była wiele starsza gdy prawowity władca z linii skazy przekazywał jej władzę, w dodatku była lwicą, nie lwem.. nie czuła się na tym stanowisku, chociaż to za jej życia dokonywały się największe przewroty i to za jej rządów upadło stado, które konkurowało z nimi, pociągnęło to za sobą szereg zmian. Ogromnych zmian. Przystanęła na sekundę w zaroślach drapiąc się po piersi, ilekroć miała taki odruch miała wrażenie że ktoś wbija jej w serce igły. Z zajęcia wyrwał ją ryk, szamotanina i głosy, kilka z nich poznała z miejsca. Kahawian, Chikja.. kurwa gorszego połączenia nie mogło być. Przetarła pysk gwałtownie łapą zdzierając z niego kilka kłaków by wyleźć z ukrycia mało dyskretnie. To co zastała przyprawiało ja o "facepalma" i zrobiłaby to.. ale za duża widownia.
- .. czy ktoś byłby skłonny wyjaśnić mi co.. właściwie się tu dzieje?- Minę miała jakby ktoś nasrał jej do kolacji, w dodatku na rzadko. Zatrzymała się koło Kahawiana w odległości dwóch kroków spoglądając na niego jak zawsze z góry, w międzyczasie omiotła wzrokiem resztę bandy. Otieno, Saix, dwie czarne.. a ta co tu robiła? Nagle zmieniła mantrę życia?
Pokręciła głową. Co za cyrk..
My Lioden Den 

~X~
A co jeśli życie jest zbyt krótkie, 
by poddać się mądrości milczenia? 


[Obrazek: Fuck_Stamp_by_Voltaira.gif] [Obrazek: 3k8uyjj_by_kamilionheart-d9q7uas.png]
MÓJ GŁOS!                                                       
Twój koszma                                     Moje Rozmiary

[Obrazek: trollface.png]
Chikja
Poszukujący
*

Gatunek:Hydra vulgaris Płeć:Samica Wiek:Dorosły Tytuł fabularny:Młodszy Szaman Liczba postów:766 Dołączył:Cze 2012

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 63
Zręczność: 83
Spostrzegawczość: 80
Doświadczenie: 10

27-09-2015, 13:55
Prawa autorskie: Vegava/ Koseki-L/Lioden
Tytuł pozafabularny: VIP

//Ja nie zwracam uwagi na to co wy piszecie? Bo to momentami jest straszne masło maślane i głupieje kto gdzie jest jak się znalazł jak zareagować. Dajcie mi porządne opisy akcji, będzie interakcja. Nie wiem jak dla was, ale dla mnie jest to całkiem ważne, bo potem nie wiem co mam odpowiedzieć i.. mamy takie błędne koło.
To jest pisany erp, a jego jakość leży właśnie w tym jak piszemy, więc zamiast gderać skilluj.

Ano mogłeś Oti, teraz już wiesz ;D

Ahaha ... I wszyscy w pierwszym poście teleportują się na "kark Chikity" no co za beznadzieja, dopiero co prosiłam jedną osobę o czytanie, kolejna tego nie robi, powtórzę.. czytajcie akcję przed przystąpieniem do niej :v!
Patrzcie na Saixa moszna? MOSZNA!


A ten dalej swoje, Matulu Ukochana.. czy jego rodzicami były papugi? Albo jakieś inne trajkoty? Klepał językiem i klepał.. aż dziwne że jeszcze mu się trzymał mordy.
Machnęłaby na to łapą, gdyby nie potrzebowała ich do utrzymania pionu na mało pewnym gruncie. Uuuu uuu kolejni goście. Jakież tłumy przybywają na zorganizowany przez nią bankiet! Dwie czarne lwice.. zdaje sie że Kaśka mówił coś o tym że ma alergię na ten kolorek futerka, zastanawiające!
- Jesteś słabym rodzicem.. nie uczysz dzieci prawdziwej samodzielności.. nawet gdy dorastają, ty nadal traktujesz je jak dzieci. To się na was zemści..~ Gadał coś o ich własnym wyborze, jednocześnie jawnie temu przecząc i tak od samego początku, rzucał mądrościami jak małpy odchodami z drzewa w drapieżnika.
Może powiedziałaby coś jeszcze, ale jakiś niespodziewany ciężar zwalił się jej na grzbiet.. aż zakwiczała dziko wystraszona, lew był w stanie wydać z siebie takie dźwięki? Jak poparzona miotła się by wyskoczyć spod napastnika, odwróciła się i zamachnęła łapą tracąc przy tym oparcie na jednej z nich. -Saix..?- Te blizna na mordzie.. Tylne łapy momentalnie się jej rozjechały pod ciężarem samca, z nim na grzbiecie czy też już nie zaświsnęła nad taflą jeziorka desperacko wczepiając się w mokry kamień przednimi łapami. Zdążyła jeszcze tylko wyłapać wejście kudłatej, więc jej ostatnim słowem.. właściwie krzykiem było:
- MAMOOO!! JA SIĘ NIE CHCE KĄPAĆ JESZCZE!- Puściła się, czy nie, runęła prosto pod wodospad rozchlapując z impetem wodę, jak juz się umoczyć, to razem ze wszystkimi.
Samiya
Niezłomna | Kapłanka
*

Gatunek:Serwal Płeć:Samica Wiek:Dorosła Znamiona:4/4 Tytuł fabularny:Medyk / Młodszy Szaman Liczba postów:2,003 Dołączył:Gru 2012

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 50
Zręczność: 70
Spostrzegawczość: 67
Doświadczenie: 15

27-09-2015, 14:50
Prawa autorskie: Owlyblue (Ghalib) / LeftDuality
Tytuł pozafabularny: VIP / Maskotka Felki / Mistrz Cytatów

//ja tylko przypominam o takim ładnym punkcie w regulaminie.
Cytat:10. Kilka postaci jednego użytkownika nie może brać udziału w tej samej akcji (porywanie, walka).

Więc proszę o jedno - nie wpychanie Kami w walki, siedzieć i gadać to sobie może.//
Sweet Crescent Moon, up in the sky
Won't you sing your song to Earth as she passes by?
Your sweetest silver melody, a rhythm and a ryme
A lullaby of pleasant dreams as you make your climb.

[Obrazek: fA02y7o.png]

Send the forests off to bed, the mountains tuck in tight
Rock the ocean gently, and the deserts kiss goodnight.
Sweet Crescent Moon, up in the sky
You sing your song so sweetly after sunshine passes by.

Chikja
Poszukujący
*

Gatunek:Hydra vulgaris Płeć:Samica Wiek:Dorosły Tytuł fabularny:Młodszy Szaman Liczba postów:766 Dołączył:Cze 2012

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 63
Zręczność: 83
Spostrzegawczość: 80
Doświadczenie: 10

27-09-2015, 15:08
Prawa autorskie: Vegava/ Koseki-L/Lioden
Tytuł pozafabularny: VIP

Samiya napisał(a)://ja tylko przypominam o takim ładnym punkcie w regulaminie.
Cytat:10. Kilka postaci jednego użytkownika nie może brać udziału w tej samej akcji (porywanie, walka).

Więc proszę o jedno - nie wpychanie Kami w walki, siedzieć i gadać to sobie może.//


No spoko i tak walczyć nie miałam zamiaru, o ile to oni pierwsi nie zaatakują Kami, a jeśli ją całkiem zignorują teraz bo Regulamin daje im taką lukę i będą tylko katować Chikję- będzie to naruszenie:
Cytat:8.Jeśli twoja postać nie dowiedziała się czegoś bezpośrednio (usłyszała od kogoś, sama widziała) nie może o tym wiedzieć, nawet jeśli ty jako użytkownik o tym wiesz.
lub też bardziej:
12. Zabronione jest wykorzystywanie luk w Regulaminie, które są sprzeczne z dobrymi
obyczajami lub powszechną opinią panującą na forum.


Już nie mówiąc o odbieraniu realizmu rozgrywce, gdzie mamy relacje matka/córka a nie jakieś tam dwie przypadkowe postaci.
Sama jestem ciekawa co z tej kałabani wyjdzie xDD
Regulamin chyba nie powinien ograniczać realizmu w tak nielogiczny sposób? Ten punkt jest bardzo stary i wymaga poprawki, albo aneksu przynajmniej.
Macie co obgadać teraz w Adminowym ;v
Tyrvelse
NAJSEKSOWNIEJSZY | SAMOTNIK

Gatunek:Lew Płeć:Samiec Wiek:Młody dorosły Liczba postów:365 Dołączył:Kwi 2014

STATYSTYKI Życie: 90 :I
Siła: 78
Zręczność: 70
Spostrzegawczość: 68
Doświadczenie: 23

27-09-2015, 15:47
Prawa autorskie: Salvathi

albo można było przeczytać wcześniej regulamin i nie wpychać matki do tematu, żeby broniła córusi :d "bo hej, jak zaatakują to używają luk w regulaminieee, i co mi zrobicie?"
To też jest wykorzystywanie luk.

O jak ja kocham to miejsce!
Tu jest tyle policji i czuję się bezpiecznie
Kochanie, czemu szepczesz?
Możemy być spokojni
Opuśćmy ręce
Opuśćmy ręce

Ale najważniejsze, to że kiedy zamkniesz oczy
że kiedy zamkniesz oczy
nic nie zaskoczy cię
.


Saix
Konto zawieszone

Gatunek:Lew afrykański Płeć:Samiec Wiek:Wiek średni Liczba postów:228 Dołączył:Kwi 2015

STATYSTYKI Życie: 0
Siła: 55
Zręczność: 77
Spostrzegawczość: 78
Doświadczenie: 55

27-09-2015, 16:05
Prawa autorskie: Dirke

Udało się.
Nie mogło się nie udać. Saix może nie był doświadczonym lwem jeśli chodziło o bijatyki, opierające się na brutalnej sile. Był za to ekspertem w wykorzystywaniu pola bitwy. W końcu to tak naprawdę ono miało największy wpływ na walczące strony. Nawet największy siłacz mógł przegrać z przeciętniakiem, jeśli w nieodpowiednim momencie potknąłby się i spadł łbem w dół na dno wąwozu, prawda?
Tutaj oczywiście wąwozu nie było. Ale był wodospad. I woda. Pełno wody. W miejscu gdzie kaskadą spadała z ponad pięciu metrów utworzyło się sporej wielkości jeziorko. Można było tam nawet nurkować! O ile jakiś lew lubił wodę. Saix za nią niestety nie przepadał, ale co zrobisz? Nic. Podobnie jak Chikja, nie dał rady utrzymać się na mokrej skale. Poza tym, jego pazury nadal były wbite w jej barki, więc nawet niespecjalnie próbował hamować upadek.
W tejże chwili umysł miał nieco zaślepiony. Miał przed sobą intruza. Wroga. Zagrożenie dla jego młodych. Nie zarejestrował nawet faktu, że czarna wypowiedziała jego imię. Gdyby to usłyszał, zapewne zaraz by się pohamował. Zaciekawiłby się, skąd zna jego miano. On widział ją pierwszy raz na oczy.
Spadli.
Polecieli na łeb na szyję w dół, Saix nadal ze wszystkich sił próbując wczepiać się pazurami w sierść czarnej. Usłyszał jej krzyk, ale nic sobie z niego nie zrobił. Co ona? Wzywała matkę? Było tam też coś o kąpieli... W tym momencie trzeba też wspomnieć że Saix nie zarejestrował przybycia Kami. Poza tym, skąd mógł wiedzieć, że ten wrzask prawdopodobnie skierowany jest do niej?
Chikja nadal więc była jego celem.
Plusk był potężny, prawdopodobnie żaden z lwów zebranych wokół wodospadu nie opuści tego miejsca z suchym futrem. Saix na to nie zważał. Tak samo jak nie zwracał uwagi na zimną wodę, która nieprzyjemnie zaczęła ziębić jego ciało. Bolała go skóra - nagłe przebicie się przez taflę wody trochę zabolało! Odrzucił jednak tylko szarpnięciem głowy mokrą grzywkę z czoła i znów zaatakował Chikję. Nie miał zamiaru pozwolić jej wyjść na brzeg - wtedy mogłaby mu uciec. Znów rozcapierzył pazury i spiął wszystkie mięśnie. Adrenalina krążyła w jego żyłach jak szalona. Z takim impetem na jaki pozwalał mu fakt przebywania w wodzie, zwalił się na mniejszą samicę.
Pomagając sobie pazurami, chciał wskoczyć nad samicę, tak że praktycznie cała przebywała pod wodą. Jedną łapę zawinął wokół jej szyi by móc ją lepiej przytrzymać. Szczęki zaś zacisnęły się na wąskim karku czarnej i z siłą zaczęły pchać jej łeb ku dołowi.
Wspominałam już, że Saix to ekspert w wykorzystywaniu otoczenia? Więc tak, chciał ją utopić.
A jeśli ten zabieg by mu się nie powiódł i czarna uciekłaby mu spod pazurów by uciec na suchy ląd, nie zostało mu nic jak tylko ją gonić i powalić na ziemi. Podejrzewał że przy takim obrocie spraw Otieno z pewnością mu pomoże.
Chikja
Poszukujący
*

Gatunek:Hydra vulgaris Płeć:Samica Wiek:Dorosły Tytuł fabularny:Młodszy Szaman Liczba postów:766 Dołączył:Cze 2012

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 63
Zręczność: 83
Spostrzegawczość: 80
Doświadczenie: 10

27-09-2015, 17:35
Prawa autorskie: Vegava/ Koseki-L/Lioden
Tytuł pozafabularny: VIP

Element zaskoczenia. Kto spodziewałby się ataku z góry? Może gdyby była zającem, wtedy obawiałaby się orła.. ale z Otieno u boku i namnażającymi się kociakami u stóp wodospadu, trudno było mieć jeszcze baczenie na ten kierunek.
Na szczęście w nieszczęściu to Saix przyjął na siebie większość siły uderzenia, ona spadła elegancko na niego łapiąc spory haust powietrza zanim zniknęli we wodzie. Tam gdzie wodospad spadał do jeziora dno było zazwyczaj głębokie, zimna woda dokuczyła jej tylko odrobinkę mniej niż czarnemu, stała dość długo w cieniu cała mokra, ochłonęła.
Samiec nie poznał jej.. w ogóle mieli kiedykolwiek 'przyjemność'? Raczej nie.. skupiona na wałęsaniu się za matką była tylko jak jej cień. Ale znała go.. z opowieści, a blizna, nie było mowy o pomyłce. Ile lwów mogło mieć X na mordzie?
Ekspert w wykorzystywaniu otoczenia miał teraz zmierzyć się z ekspertem w dziedzinie ucieczki i wymykania. Będzie więc to walka umiejętności, a nie zwykłej siły. Coś co rzadko się zdarzało, szkoda tylko że we wodzie i widownia będzie widziała tylko strzępki tego luksusowego pokazu.
Mała chwila w której pazury nie tkwiły w jej skórze starczyła by odwinęła się z zamiarem obrócenia i zadaniem ciosu w podbrzusze, tuz pod mostkiem, kopniak w żołądek powinien ostudzić zapał narwańca.. do diaska, wszystkie dzieciaki Kami miały ta paskudną cechę. Która dopiero z wiekiem zanika, ale nigdy całkiem.
Kolejny kopniak posłany w tym samym kierunku. Przednimi łapami starała zaprzeć się mu na gardle by uniknąć szczęk. Jeśli nadarzyła się taka okazja łapał powietrze, głupio byłoby zginąć z łap własnej rodziny.. ku uciesze rudego burka.
Otieno
Zbanowany

Gatunek:Lew berberyjski Płeć:Samiec Wiek:5 lat Liczba postów:336 Dołączył:Lis 2012

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 82
Zręczność: 66
Spostrzegawczość: 71
Doświadczenie: 95

27-09-2015, 20:45
Prawa autorskie: Dirke | Lioden/Kami

Gdy tamta dwójka spadła do wody, Otieno został ochlapany, czego nie za bardzo lubił z powodu swej bójnej grzywy, jednakże nadal krążył wokół brzegu, by nie przepuścić momentu ucieczki czarnej. Była zwinna, dowiedział się o tym już wcześniej, lecz Saix nie był tak powolny jak Otieno. Był jednak mniej silny od brązowego, przez co mógł z nią przegrać, musiał więc być gotowy by w razie czego skoczyć i mu pomóc. Nagle usłyszał głos, który już słyszał kilka razy i doskonale go pamiętał, była to jego babka Kami, która miała minę... ciężką do opisania. Po prostu widać było że się jej to wszystko nie podobało. Żeby tego było mało, nagle czarna długoucha lwica krzyknęła ,,mamo". Co tu się działo? Czyżby znowu miał poznać członka rodziny w tak powalonej sytuacji, jak wcześniej Saixa?
-Co do...!- warknął, patrząc najpierw na Kami, a później na taflę wody, bowiem pod wodą Saix nadal walczył. Jeśli była rodziną, to czemu to robił? Stado stadem, ale rodzina mimo wszystko była chyba ważniejsza, choć z drugiej strony Erick nigdy się nie kwapił do zajęcia się swym synem, nie interesowało go co się z nim stanie, Kami również jakoś go nie odwiedzała, a ta czarna zasłużyła sobie na taki los. Kahawian za to dał mu szansę, zaopiekował się nim... Postanowione. Otieno wysunął pazury, napiął mięśnie, uważnie przyglądał się ruchom wody, bowiem piana wytworzona przez wodospad nie pozwoliła na dokładne namierzenie lwicy, a kolor futra Saixa nie pomagał mu w jej namierzeniu. Gdy jednak ta próbowała nabrać powietrza, jej długie uszy ją zdradziły, właśnie wtedy Otieno z całej siły skoczył z wysuniętymi do przodu łapami, by złapać ją za ucho i wsadzić pod wodę, a łapami chwycił ją za kark, przyciskając tym samym bardziej w dół. Musiał pomóc Saixowi, choć pewnie będzie marudzić, nie mógł jednak narazić jego dzieci na wychowywanie się bez ojca.
Kami
Kanibal | Abajifo
*

Gatunek:Panthera spelaea+ Płeć:Samica Wiek:Antyk Znamiona:5/5_{1} Tytuł fabularny:Znachor Zezwolenia:Cechy Panthera spelaea 500kg/ 350cm(bez ogona) / Postać Specjalna Liczba postów:1,637 Dołączył:Cze 2012

STATYSTYKI Życie: 80
Siła: 95
Zręczność: 80
Spostrzegawczość: 74
Doświadczenie: 15

28-09-2015, 12:35
Prawa autorskie: ~KamiLionheart/ *jollyjack/ bethesda
Tytuł pozafabularny: VIP

To na co każdy zasługiwał, to już inna sprawa, ale to że niektórzy bez należytego prawa usiłowali wymierzać 'sprawiedliwość' to już inna kwestia. Urażona duma i ból dupy, czyli nic nowego jeśli chodzi o Chikję, szkoda tylko że jej własny wnuk, syn i .. nowy władca tych ziem, byli tak podatni na jad. Słowa podstępne narzędzie.
- Odwołaj ich.. chyba że sprawia Ci jakąś chorą satysfakcje patrzenie jak rodzina wyrzyna się nawzajem na twój rozkaz.- Popatrzyła chwilkę na Otieno, tak łatwo się irytował, wpierw na wuja że podprowadził mu lwicę, teraz na ciotkę, nie komentowała tego.. nie podobało się jej to w jaki sposób został wychowany, albo właściwie niewychowany, ale to nie jej małpy, nie jej cyrk.. nie interesowało ją co wpaja im Kahawian, jakie wartości.. do pewnego stopnia, sarknęła nochalem, czy zostawienie komuś pod opieką rodziny, musi oznaczać że zostanie ona zwrócona przeciwko tobie? Skierowała łeb w stronę rudego i jego czarnej obstawy. W co Pan pogrywasz? Uniosła bujną brew w górę.
- Co takiego zrobiła tym razem?- Skwasiła mleko karmiącym samicom w cyckach? Nabruździła? Opowiedziała zbereźny i niesmaczny dowcip o dwóch samcach? Dobrze wiedziała że Chikja kiedyś się doprosi o wpierdol, kwestia czasu, gdy trafi na mało opanowanego słuchacza, a jej bezpośredniość i brak 'szacunku' odbije się na niej boleśnie. Za toną jadu kryło się mikroskopijne ziarenko informacji.. mało kto jednak potrafił zignorować ten natłok, nie wdawać się z paplą w dyskusję, kontrargumentację na to gówno które lało się z jej mordy hektolitrami.. może było urwać jej język zaraz jak się tylko urodziła i okazać w ten sposób matczyną troskę. Zerknęła na dławiące się woda lwy, faktycznie fajne widowisko, jezioro łabędzi wymięka. Zmniejszyła dystans miedzy nią a Kahem i uniosła łapę tykając go paluchem w kudłatą pierś. - Duma władcy, jego serce, nie może być tak podatne na cień. Twoje korzenie oplatają resztę stada, nimi z łatwością przedostanie się on do ich serc.- Miała go za kluchę, ale pomyliła się, pod ta otoczką z pszennego ciasta Kahawian był kłębkiem nerwów, prawdopodobnie całkiem słusznie.. Chikja okazała sie o jednym cierniem za dużo.
Nie miała nadziei na to że zrozumie ukryty sens jej wypowiedzi, przecież w tradycji było postrzeganie odchodzącego władcy jako zdrajcy.. podwładni za każdym razem mieli pretensję, że pozbawiono ich opieki w trudnych czasach, tak jakby kiedykolwiek były one mlekiem i miodem płynące. Parsknęła w myślach, ale jakoś teraz i tu stał przed nią władca z całkiem dorosłymi podwładnymi, więc, o co były te żale? Zderzenie z odpowiedzialnością i dorosłością zawsze było przykre, bolesne.. rodzic który całe życie trzyma dziecko za rękę robi mu nieopisaną krzywdę, nie uczy samodzielności.
My Lioden Den 

~X~
A co jeśli życie jest zbyt krótkie, 
by poddać się mądrości milczenia? 


[Obrazek: Fuck_Stamp_by_Voltaira.gif] [Obrazek: 3k8uyjj_by_kamilionheart-d9q7uas.png]
MÓJ GŁOS!                                                       
Twój koszma                                     Moje Rozmiary

[Obrazek: trollface.png]
Kahawian
Dwugrzywy | Konto zawieszone

Płeć:Samica Liczba postów:1,101 Dołączył:Kwi 2013

STATYSTYKI Życie: 0
Siła:
Zręczność:
Spostrzegawczość:
Doświadczenie: 17

28-09-2015, 13:39
Prawa autorskie: MadKakerlaken

Nie, nie mówił o alergii na kolor sierści. Mówił o ostrożności wobec tych, którzy taką posiadają. To z kolei nie wykluczało przyjmowanie takich do stada...
Nie spodziewał się tego, co stało się parę chwil później. Wiedział, że Saix miał być w okolicy, domyślał się, że zareaguje na dźwięk obcego im ryku, który rozległ się tak blisko jego rodziny. Jednak tego ataku z wysoka nie przewidział w żadnym z planów. Ze zmarszczonym pyskiem wpatrywał się w chwiejące się na głazie sylwetki i ich upadek do wody. Widząc, że póki co obyło się bez tragedii, odwrócił się w stronę Kami. Czy serio nie miała czego robić...?
- Intruz ponosi konsekwencje przekroczenia granic - odpowiedział cicho.
Czyż nie tak zachowywało się stado, broniące swoich ziem...? Dali jej szansę, czas, mogła w każdej chwili odejść w całości. A jednak zamiast tego wolała wtrącać się w już nie swój interes. Każdy ma swoją cierpliwość... i została ona przekroczona.
Czerwone spojrzenie wróciło na dwójkę samców. Wyglądało na to, że Otieno miał zamiar pomóc złotookiemu. Dziwna metoda na pogodzenie się, ale wspólny wróg potrafi zjednać. Mógłby ich odwołać... może i powinien. Póki co jednak jego uwagę ponownie zdecydowała się przejąc kudłata.
- Żadnego rozkazu nie było.
Bo taka była prawda. Nikogo tutaj nie wzywał... każdy kto mógł, zareagował na obcego z własnej woli. Był z nich dumny... tego właśnie oczekiwał od swojego stada. Jedności w obliczu potencjalnego zagrożenia.
- Skoro się pytasz, zapewne to co zwykle. Chyba, że uważasz za rozsądne wchodzenie na tereny obcego już wam stada i obrażanie wszystkich dookoła. Tak się żaliła i chciała powrotu dawnych czasów, że Otieno najwidoczniej postanowił dać jej odczuć, jak to kiedyś wyglądało z perspektywy waszych ofiar.
Jego tutaj nie było, nie widział tego na własne oczy... jednak głuchy nie był na to, co wspominali niektórzy. Wiedział, jaką trwogę wywoływała dawna nazwa tych ziem. Czujnie jednak kontrolował to, co działo się w wodzie, gotów w każdej chwili zareagować. Chciał, żeby do tej dwójki dotarło jedno. Tu się wszystko zmieniło i przyszedł czas, by to zaakceptować. Cichy pomruk wydobył się z jego piersi, gdy zielonooka zbliżyła się do niego.
- Myślisz, że masz przed sobą dziecko, Kami...? Mylisz się. Czemu odwołując ich, miałbym jedynie potwierdzić słowa twojej córki o słabości tego stada? Kto wypuszcza ofiarę ze swoich pazurów? Mówisz o cieniu, jak więc czarne są serca tych, którzy kiedyś tu żyli i byli dumni z tego co robili?
Stał przed nią, spokojny, śmiało patrząc w jej ślepia mimo dzielącej ich wielkości. Był dumny tego, że mógł być odpowiedzialny za to stado, że jemu właśnie zaufało. Że stali się czymś, co chciał stworzyć. Rodziną z wyboru.
Nigdy nie ciągnęła go władza, dominacja nad innymi. Los jednak potrafi być przewrotny.
- Daj mi jeden logiczny powód, dla którego miałbym ich powstrzymać.
Jeden logiczny powód. Ten o więzach rodzinnych... ktoś kiedyś mu wspominał, że więzy w stadzie stają się silniejsze niż więzy krwi. Zgadzał się w tym w zupełności. Z jakiego powodu...?
Więzy krwi i tego z kim stajesz się związanym... nie masz na to wpływu. Rodzisz się z tym. Jednak to, z kim zdecydujesz się walczyć, polować i spać u jego bądź jej boku, jak najbardziej. To twój wybór, z kim spędzasz życie.
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Płeć:Samiec Liczba postów:1,683 Dołączył:Cze 2012

STATYSTYKI Życie: 0
Siła:
Zręczność:
Spostrzegawczość:

28-09-2015, 19:01

Saix rzucił się wściekle w wodzie, wprost na swa siostrę, i choć jego próba pochwycenia łapą Chikji udała się, tak niestety przez wodę wściekle uderzającą w jego oczy, i przez utarczkę w nienaturalnym dla siebie środowisku, nie dał rady ugryźć Długouchej.

Pierwszy kopniak który trafił w Saixa był nadspodziewanie mocny. Widać adrenalina zrobiła swoje, a samiec popuścił uścisk łapy i Chikja miała okazję na wyrwanie się i ucieczkę. Drugi kopniak trafił również, ale był zdecydowanie słabszy, i nie przyniósł większego efektu. Z lekkimi ranami Długoucha mogła jeszcze uciec.

Mogła, o ile zrobi jeszcze coś w sprawie wściekłego Otieno, który w "heroiczny" sposób spróbował rzucić się na Chikje.
Jak to mówią, "siła złego na jednego". A w tym wypadku "siła złych na złą".
Brązowy samiec wpadł do wody i udało mu się chwycić zębiskami Długouchą, ale jakoś tak luźno, prawdopodobnie za skórę na grzbiecie a nie szyję.
Chikja - 7 HP
Saix - 8 HP
Nataka
Duch
*

Gatunek:Lew Płeć:Samica Wiek:4,6 lat Znamiona:1/4 Liczba postów:371 Dołączył:Kwi 2014

STATYSTYKI Życie: 0
Siła: 80
Zręczność: 72
Spostrzegawczość: 60
Doświadczenie: 52

29-09-2015, 01:21
Prawa autorskie: Własne

Nataka wciąż stała czujnie z boku wodospadu gotowa do walki, ewentualnie pościgu za Chikiją. Kiedy jednak usłyszała jej krzyk i zauważyła jak jakiś inny lew, również o ciemnej sierści, rzuca się na długouchą smolista zmarszczyła brwi wytężając słuch i wzrok, by wychwycić chociaż trochę z tego co się działo na szczycie wodospadu. W sekundę później dostrzegła jak jedno spada za drugim wprost do wody obok niej. Została w połowie ochlapana, jednak woda nie przeszkodziła jej w przyglądaniu się całej sytuacji. Na głos Kami odwróciła na chwilę łeb za siebie, by wychwycić jej sylwetkę. Kojarzyła ją... I to bardzo dobrze. Sapnęła pod nosem i widząc jak Otiento również rzuca się do wody czerwonooka postanowiła nie przejmować się matką Chikiji. Powarkując podeszła bliżej brzegu, by w razie czego rzucić się w pogoń za czarną.

//taki tam gównopost. Chciałam napisać cokolwiek, by nie było że olewam temat c'nie.
Kami
Kanibal | Abajifo
*

Gatunek:Panthera spelaea+ Płeć:Samica Wiek:Antyk Znamiona:5/5_{1} Tytuł fabularny:Znachor Zezwolenia:Cechy Panthera spelaea 500kg/ 350cm(bez ogona) / Postać Specjalna Liczba postów:1,637 Dołączył:Cze 2012

STATYSTYKI Życie: 80
Siła: 95
Zręczność: 80
Spostrzegawczość: 74
Doświadczenie: 15

29-09-2015, 11:59
Prawa autorskie: ~KamiLionheart/ *jollyjack/ bethesda
Tytuł pozafabularny: VIP

Panie Kahawianie, dobrze wiemy że to czarny kolor zaalarmował twojego syna, czarny uznany za "ostrzeżenie", każdy lew o kolorze tego futra mógł być z Cieniowiska- alergia to jak najbardziej odpowiednie słowo, Chikja nie była jednym z nich, jedynym powodem dla którego tak sie spiąłeś był fakt że uraziła twoją dumę, nie zrobiła niczego więcej.. nawet palcem nie tknęła żadnego z członków twojego stada. Powodem dla którego cały ten cyrk miał miejsce był fakt, że raczej łatwo cię urazić. Za łatwo. Ciekawe jak było to z Ghalibem, też nie mydlił ci główki ślicznymi opowieściami, słodkimi komplementami? Komplementy i ckliwe słowa, zawsze zapalały w jej głowie lampkę z alarmem. Kto pięknie mówił, zwłaszcza władcy, pięknie często mu łgał.
Przyjmowanie czarnych lwów do stada to jedno, ale Pan przyjąłeś dwie i to z Cieniowiska, bo opowiedziały Ci ckliwą historię o tym jak przymuszono je do dołączenia tam. Skandal, by młodą nową lwicę w nielicznym stadzie zmuszać do pracy w grupie, polowania i jeszcze by starsza wytykała jej błędy. Tyrania.
Słaba mała gaduła zaś nie szczędziła Ci dziegciu i ty uznałeś że dlatego trzeba ją zabić, czy to nie zabawne? Który to raz omamiono Cie? Dalej nie wyciągasz wniosków? Ale nim popadniesz w paranoję, nie wszyscy są kłamcami, sztuką jest tylko poznać kto faktycznie jest lojalny, a kto jest zwykłym oportunistą.
Ale to tylko narracja.
- Chcesz mi powiedzieć że oni robią co chcą?- Posłała mu znaczące spojrzenie, oboje wiemy że tak nie jest, negujesz mój wiek i inteligencje młody.. spodziewasz się szacunku, a sam nie chcesz go dać nawet krzty.
- Intruz? Można było lepiej dobrać słowa, siksa.. o niewielkim rozumie, masochistka... Może Otieno i Saix jej nie kojarzą, ale ty już tak.- Uniosła brwi wysoko. Zamykasz granice przed wszystkimi, czy tylko wybranymi? Twoje tłumaczenia cokolwiek plączą się, trudno już połapać się właściwie w jaki kierunku tak naprawdę skierowany jest twój gniew i co właściwie chcesz osiągnąć. Przed czym, kim się bronisz? Kto jest twoim wrogiem, kogo za niego uznajesz, a kogo nie? Jakimi kategoriami przy tym się posługujesz? Kaprysem chwili, wróżeniem z lotu jaskółek? Nad Oazą nie ma ich zbyt wiele, ale latają nisko. Będzie padać.
- Kahawianie, przestań, jakiego obcego? Dostałeś pod opiekę moje byłe stado, z połową mej rodziny. Saix własnie miał zostać ojcem. Przyszłam tu zobaczyć wnuki, wróciłam z drugiego końca świata, zza oceanu nieskończonego piachu..- Skwitowała, uparty to on był, ale patrzenie dużo dalej przez to sprawiało mu problemy. Władca musiał myśleć o odległej przyszłości, nie tylko o obecnej chwili i kilku następnych dniach. Kolejnych pokoleniach, liczyć się z tym że nie będzie go przy nich, ale inni zastąpią dawne jego miejsce i zrobią to po swojemu. Oblizała pysk wielkim szarym językiem, mozolnie, otrząsnęła się gdy została na nim brunatna sierść. tfutf.. splunęła w bok.
- To co Kami myśli, niech zostanie lepiej w jej łbie. Skup się lepiej na tym czemu nadaje dźwięk i wypuszcza ustami. Bo są to słowa skierowane tylko do twoich uszu, z lwiątkiem pogadałabym inaczej (Pogładziła po łebku, dała ciepłego mleka i uzuziała do snu, toż to pora drzemki). Słabość Panie Kahawianie to nie tylko wiotkie mięśnie, sądzę że dałeś się podpuścić. Na życzenie jednej zarazy zmieniacie się? A gdzie podziała się twoja własna mantra? Ah.. ale jeśli już spełniacie życzenia, to też mogę sobie jedno wypowiedzieć.- Pokręciła głową rozbawiona śmiejąc się chwilę, chociaż chwila chyba była na to mało odpowiednia.. ouh to chyba jednak nie dzień spełniania życzeń.
- Jeden logiczny powód? Powiadasz? Dość logiczne będzie jeśli powiem że lepiej jest mieć dawnego władce z długiem po swojej stronie? Oczywiście, razem z tym tam jadowitym gadzim językiem i nie mówię tutaj o przyłączeniu się do ciebie, raczej o czymś w rodzaju.. sojuszu? Pomijając fakt że przecież nie jesteś socjopatycznym mordercą gwałcicielem jak Levis i nie zostawisz Saixa, ani Otieno, w tak niekomfortowej sytuacji tylko z powodu kilku..set słów stukniętej lwicy.- Szybko się poprawiła, znając córkę była to nawałnica, a nie kilka tylko kropel. Cena była o wiele wyższa niż mogło wydawać się na pierwszy rzut oka. Nie chodziło o jedno życie, więzy rodzinne były jak więzy władcy ze stadem. Korzenie, pamiętasz? Podcięcie niektórych mogło, nie musiało, ale mogło sprawić że drzewo uschnie, mina nieco jej zrzedła na myśl o Ragnarze. Własnie on był takim uschniętym drzewem.
- Poza tym.. zdajesz chyba sobie sprawę jak nieprzyjemny jest to widok dla rodzica? Chciałbyś być na moim miejscu? I patrzeć jak twój syn Kahawianie zarzyna z pasją siostrę?- Uniosła wargi z lekkim niesmakiem. Więc jak to będzie, ZZ to dawne ZZ? Czy jednak nie? Raczej nie.. bo nawet Levis nie zabijał za taką błahostkę, myślisz że skąd jest część tych blizn?
To nie hańba, nawet 8 letni władca, może się czegoś nauczyć.
My Lioden Den 

~X~
A co jeśli życie jest zbyt krótkie, 
by poddać się mądrości milczenia? 


[Obrazek: Fuck_Stamp_by_Voltaira.gif] [Obrazek: 3k8uyjj_by_kamilionheart-d9q7uas.png]
MÓJ GŁOS!                                                       
Twój koszma                                     Moje Rozmiary

[Obrazek: trollface.png]


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości