♫ Audycja 36 ♫


Wszystkie audycje znajdziecie na audycje.krollew.pl
Tygodniowy bonus
+5 opali


Otrzymuje Warsir!
  • Forum zostało zarchiwizowane i dostępne jest jedynie w wersji do odczytu - poza ShoutBoxem i tematami pozafabularnymi. Dziękujemy za wspólną grę!
  • Oficjalny kanał na discordzie - do kontaktu z graczami.
  • Stale aktywny pozostaje dział z pożegnaniami, gdzie każdy będzie mógł dopisać swoje.
  • NIE zgadzamy się na kopiowanie jakiejkolwiek części tego forum, także po jego zamknięciu.

    ~ Administracja Król Lew PBF (2006-2018)
Generator statystyk
Drzewo genealogiczne
Okres zbioru (1 porcja):
Cis pospolity
Wulkan Burgess Shale, Ognisty Las, Źródło Życia
Pogoda
1-15 września
21 °C
16 °C
16-30 września
23 °C
17 °C
Postać miesiąca:
Sierpień

Naiwny, strachliwy i delikatny. Lwie dziecko zagubione pośród sawanny, odnalazło ciepło rodziny w śnieżnym Cesarstwie choć niedawno spotkał nieświadomie prawdziwego ojca.
Cytat września
Nadesłany przez Vasanti Vei

Stężenie fanatyków księżyca na poziomie zerowym kazało mu się zastanowić, czy przypadkiem nie zabłądził.
Znajdziecie nas na:
Giza
Duch
*

Gatunek:lew Płeć:Samica Wiek:7 lat Liczba postów:307 Dołączył:Lut 2014

STATYSTYKI Życie: 99
Siła: 72
Zręczność: 80
Spostrzegawczość: 73
Doświadczenie: 55

08-10-2015, 19:28
Prawa autorskie: av - Chotara,; podpis -Nataka

Gizie oczywiście nie podobało się, że obaj kwestionowali jej decyzję. Dojrzałą i odpowiednią do kogoś na jej stanowisku. Nie bała się więc warknąć na obu samców traktując ich w tej chwili tak samo, bez większej taryfy ulgowej nawet dla Saixa, którego przecież kochała. Zanim jednak zdążyła się wytłumaczyć swoją uwagę wtrącił Otieno, którą to uznała już za zbędną.
- Miarkujcie swoje słowa, łowcy - fuknęła bez strachu na większych samców. Była wyżej w hierarchii i o ile pozwalała sobie na stopie prywatnej wchodzić na głowę Saixowi i jego potomkom, to w sprawach wagi oficjalnej nie mogła sobie na to pozwolić. Bądź co bądź była tutaj najwyższą w hierarchii stada. To, że nie była Mayą nie oznaczało, że nagle jakiś samiec może podważać jej autorytet.
- To, że wasza samcza współpraca jest wątpliwa nie znaczy, że można to samo powiedzieć o lwicach - dodała po czym spojrzała na swojego partnera - o młode martwić się nie musisz. To normalne wśród lwic, gdy jedne wykonują zadania drugie opiekują się młodymi. Od tego są ciotki, żeby czasem wyręczyć matkę.
Uważała Busarę za odpowiedzialną, młodą księżniczkę. Lubiła maluchy i z wielką chęcią chciała się nimi zajmować. Mogła zostawić czwórkę pod jej opieką na chwilę. Zwłaszcza, że teraz widziała, że nie musiała wcale długo tu zostawać.
Ponownie spojrzała w stronę poobijanej Chikji. Chyba nie chciała wnikać o co im właściwie mogło tutaj chodzić, ale wiedziała jedno. Intruza, który wzbudził taki niepokój stada należało wyeliminować. Nie miała pojęcia dlaczego ją oszczędzono. Przez więzy krwi? A może Kahawian tak rozkazał? Podobno też miał tu być.
Jej lodowy wzrok przeniósł się na monstrualną Kami. Jedna brew poruszyła się i uniosła na pysku Gizy. Chikja, Kami, Saix i Otieno. Wszyscy byli ze sobą blisko spokrewnieni.
- Jestem Giza - przedstawiła się - Zawsze to uroczo poznać teściową. Teraz już wiem po kim Tjalve jest taki... jaki jest.
Kami
Kanibal | Abajifo
*

Gatunek:Panthera spelaea+ Płeć:Samica Wiek:Antyk Znamiona:5/5_{1} Tytuł fabularny:Znachor Zezwolenia:Cechy Panthera spelaea 500kg/ 350cm(bez ogona) / Postać Specjalna Liczba postów:1,637 Dołączył:Cze 2012

STATYSTYKI Życie: 80
Siła: 95
Zręczność: 80
Spostrzegawczość: 74
Doświadczenie: 15

09-10-2015, 17:36
Prawa autorskie: ~KamiLionheart/ *jollyjack/ bethesda
Tytuł pozafabularny: VIP

Ściągnęła usta w dziobek. Juz chyba wiedziała po kim odziedziczył charakterek Otieno, maruda, zupełnie jak jego tata, takiemu to nie dogodzisz.. Syknęła w odpowiedzi na donośne ryknięcie i pokaz kłów, wiele mogła puścić mimo uszu, ale staraj się, to na pacaniu po pysiaku się nie skończy.
Na razie grzecznie prosiła.. przymrużyła na sekundę jadowicie zielone ślepia, ale po chwili cień zniknął z jej mordy. Jeden naburmuszony kot nie popsuje jej przecież humoru.
Jakoś tak wyszło, że Erick nawet się nią nie pochwalił.. a ona nie miała czasu na uganianie się za dorosłym synem, który chyba za złe miał całemu światu że nie był dzieckiem prawdziwej 'pary', a matka miast opiekować się nim jak na kwokę przystało prowadziła całe stado do boju o lepsze jutro. Meh.. tak, te dawne czasy.
Starała się powstrzymać śmiech, po tym jak Giza zgoniła obu, dobrze że chociaż samice miały łeb na karku.. do diaska, czyli właściwie to niewiele się tu zmieniło? Nie wytrzymała i parsknęła w końcu.
- Milo poznać, może uda Ci się nadrobić braki w wychowaniu Saixa.. - Zerknęła na syna ukradkiem, chociaż chyba nie chodziło tu o wychowanie, a może bardziej tresurę? Dobrze, rozbrykanych podwładnych trzeba trzymać krótko na smyczy, miała u niej plus.
- ..hm, sporo ryzykowaliście. - Popatrzyła ponowni na Gizę, była malutka, Saix co prawda nie odziedziczył po mamie gabarytów, ale nosił w sobie jej geny, te chyba odzywały się w co drugim pokoleniu.. jeśli tak popatrzeć na pana gburka, to z tą teorią chyba było coś na rzeczy. -.. to o ile w sumie powiększyła mi sie rodzina?
My Lioden Den 

~X~
A co jeśli życie jest zbyt krótkie, 
by poddać się mądrości milczenia? 


[Obrazek: Fuck_Stamp_by_Voltaira.gif] [Obrazek: 3k8uyjj_by_kamilionheart-d9q7uas.png]
MÓJ GŁOS!                                                       
Twój koszma                                     Moje Rozmiary

[Obrazek: trollface.png]
Saix
Konto zawieszone

Gatunek:Lew afrykański Płeć:Samiec Wiek:Wiek średni Liczba postów:228 Dołączył:Kwi 2015

STATYSTYKI Życie: 0
Siła: 55
Zręczność: 77
Spostrzegawczość: 78
Doświadczenie: 55

09-10-2015, 22:09
Prawa autorskie: Dirke

Saix wykrzywił pysk. Jeszcze troche a mu tak zostanie, zobaczycie. Na starość będzie miał mordę jak trufla. I przez co to? Wszystko przez jego kochaną rodzinkę. Fuknął cicho, kiedy Giza zdecydowała się na niego warknąć. To nie tak, że kwestionował jej decyzję, po prostu chyba nadal trzymały się go nerwy, a poza tym, on nie był przyzwyczajony do myśli że jego młode zostawały pod opieką kogoś innego niż Gizy. Nie żeby nie ufał Busarze, skądże znowu! Może po prostu był trochę przewrażliwiony.
W każdym razie w momencie kiedy Otieno pozwolił sobie na niewybredny komentarz pod adresem szarej, odnoszący się do ich lwiątek, Saix bynajmniej nie zamierzał tak tego zostawić. Akurat Otieno, zdaniem Saixa, był w sumie pierwszym lwem, którego można by podejrzewać, że przy nadarzającej się okazji próbowałby uśmiercić Tjalve i jego siostry. W końcu czy lwy nie miały zwyczaju zabijać młodych swoich poprzedników?
Dlatego też brązowy, obrażony zapewne na babkę, kiedy już tylko posadził tyłek koło Saixa, został obdarzony pokazem kłów czarnego. Ciemniejszy lew warknął głośno.
- Nie pozwalaj sobie. - upomniał go.
Co do imienia siostry, cóż, zapamiętał je. Okej. Z resztą, takiej okaleczonej mordy teraz pewnie niełatwo będzie zapomnieć. Ah, mniejsza o to. I tak nie sądził, by kiedykolwiek zapałał nagle bratnią miłością do tej czarnej lwicy.
- Ej, ja tutaj jestem - znów warknął. Podniósł się z ziemi i podszedł do matki oraz Gizy. Podobało mu się, że szara nawet w obliczy tak dużego rozmówcy nie okazywała strachu. W końcu była jego partnerką, wiele z jej cech budziło jego aprobatę. Choć zaczynał go chyba niepokoić lekko fakt, że wyglądało na to, że całkiem dobrze dogadywała się z Kami. Matka w jego mniemaniu nigdy nie traktowała go zbyt poważnie (choć czy którekolwiek ze swoich dzieci tak traktowała?), a jeśli jej słowa ośmielą Gizę, szara faktycznie może próbować zacząć go "wychować". A na to już sobie pozwolić nie mógł, nie ważne jak wysoko szara była w hierarchii.
- Czwórkę. - powiedział, siadając na piasku. - Dziś było ich pierwsze wyjście z groty, ta durna pała napędziła im stracha - warknął, mając na myśli Chikję.
No, on sam był pod wrażeniem jeśli chodzi o swoich potomków. Co prawda najmniejsza kruszynka była zdecydowanie mniejsza od rodzeństwa, ale ogółem miot był duży, no i to jeszcze z takim klocem jak Tjalve.
- Jeden samczyk, Tjalve i trzy samiczki, Shida, Megara i Maela. Nawet Otieno ich jeszcze nie widział.
Otieno
Zbanowany

Gatunek:Lew berberyjski Płeć:Samiec Wiek:5 lat Liczba postów:336 Dołączył:Lis 2012

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 82
Zręczność: 66
Spostrzegawczość: 71
Doświadczenie: 95

10-10-2015, 11:08
Prawa autorskie: Dirke | Lioden/Kami

Też coś, może i jego babka była większa, jednakże cóż, on nie miał zamiaru być grzeczny i milutki tylko dlatego, że tak chciała, zresztą to było chyba rodzinne, każdy z nich miał charakterek, a Giza idealnie w ową rodzinkę się wpasowała. Gdy Saix się najeżył, brązowy fuknął, pozostając samemu obok wody. No bez przesady, Otieno w życiu nie zabiłby lwiątka, chyba że byłyby takie rozkazy, choć i tak miałby wątpliwości by zadanie wykonać, młode bowiem są niczemu winne. Szkoda, brązowy myślał że będzie jakaś szansa na porozumienie, lecz skoro czarny wolał pójść do matki, droga wolna. Otieno wstał, otrzepał się z brudu i wody po czym spojrzał na nich.
-Jesteście wszyscy siebie warci... nic tu po mnie. Idę na patrol, ktoś to zrobić musi, a ty baw się dobrze.- rzucił do Saixa, po czym mruknął zły i odszedł w stronę sawanny. Chyba nigdy nie będzie dane mu żyć w zgodzie z tą trójką, cóż takie życie.
/z.t
Chikja
Poszukujący
*

Gatunek:Hydra vulgaris Płeć:Samica Wiek:Dorosły Tytuł fabularny:Młodszy Szaman Liczba postów:766 Dołączył:Cze 2012

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 63
Zręczność: 83
Spostrzegawczość: 80
Doświadczenie: 10

10-10-2015, 11:55
Prawa autorskie: Vegava/ Koseki-L/Lioden
Tytuł pozafabularny: VIP

Czarna zaczęła się budzić, czy sprawił to ból, czy rozmowy tu obecnych, kij jeden wie.. możliwe że jedno i drugie. Może była mała, ale na pewno nie była na tyle miękka by przespać bóg wie ile po tej całej szarpaninie.. na razie jednak nie zmieniała pozycji, uchyliła tylko oko, po ogarnięciu okolicy stęknęła cicho. Czuła sie jakby usiadł na niej słoń. - Japier**..- Zakaszlała, oko piekło ją niemiłosiernie, chciała sięgnąć do niego łapą i pozbyć się futra z grzywki, które przysłaniało jej widok, ale po chwili zdała sobie sprawę, że nie to było przyczyną braku widoczności. Dotarło do niej co mogło się stać, popatrzyła na krew pod pyskiem, okiem dosięgnęła łap stojących nieopodal lwów. Podkurczyła nogi i zrezygnowała z wykrzywiania pyska, wyraźnie bowiem czuła że cała prawa jego część uwalona jest zakrzepła krwią.
- .. zajebiście jest spędzić popołudnie z rodzinką.- Sarknęła tylko pod nosem zlizując juchę z warg i nosa, jej metaliczny zapach i posmak był denerwujący, denerwujący bo nie należał do ofiary.
Giza
Duch
*

Gatunek:lew Płeć:Samica Wiek:7 lat Liczba postów:307 Dołączył:Lut 2014

STATYSTYKI Życie: 99
Siła: 72
Zręczność: 80
Spostrzegawczość: 73
Doświadczenie: 55

10-10-2015, 23:08
Prawa autorskie: av - Chotara,; podpis -Nataka

Saix miał trochę szczęścia, że nie wypowiedział na głos wszystkiego co mu się we łbie kłębiło. Pozycja w hierarchii jest ważniejsza od samczej godności. Natomiast Otieno całkiem wykazał się swoją gburowatością i brakiem poszanowania dla Gizy i jej partnera.
- Za kogo się ten gnojek uważa - zawarczała zdenerwowana. - Najodpowiedzialniejszy w stadzie Otieno, który szczyci się tym, że robi tylko to co do niego należy jak wszyscy. Niesamowity pyszałek. Myśli, że może tak do mnie gadać, bo jest większy i pewnie dlatego, że jesteś z nim spokrewniony - spojrzała na Saixa. Oczywiście nie robiła mu wyrzutów o krew, ale zaznaczyła co według niej robi różnicę dla tego przerośniętego karakala między nią a innymi lwicami, do których zapewne odnosił się z szacunkiem.
- Nie będzie mi pchlarz pyskował, następnym razem posmakuje pazurów - zapowiedziała pewna swoich słów. Co z tego, że była niewielka? Natura zrekompensowała jej niski wzrost w najlepsze z możliwych sposobów. Dała jej spryt i hart ducha, wytrzymałość i zwinność.
- Cóż, nawet najlepszym zdarza się popełnić mały błąd - odparła Kami mając na myśli wcześniejszą uwagę Saixa. - Chciał dobrze.
Nie sądziła, że musi wychowywać swojego partnera. Jedyne co, to uważała, że czasem czarnemu brakowało właściwego obycia w stadzie, zwłaszcza z lwicami na co dowód miała przed chwilą. Ale tego trzeba nauczyć się w trakcie.
- Tak, moje dzieci wystraszyły się tej.. - zerknęła kątem oka na Chikję - ... ale jej wychowanie to nie nasza robota. Zebrała adekwatny do zamieszania łomot. Miała szczęście, że pojawiła się tutaj bo inaczej sama wpakowałabym jej kły we flaki.
No cóż, chyba mało kto by chciał stanąć na drodze rozwścieczonej mamuśce, zwłaszcza jeśli ową "mamuśką" była zadziorna i nieustępliwa Szara.
Słuchała jak Saix wylicza ile tego bractwa było. No tak, jak na jej pierwszy miot to była to całkiem pokaźna rodzinka.
- Tak, jeden samczyk. - A wystarczył, żeby zagrozić całemu miotowi - dodała w myślach.
Saix
Konto zawieszone

Gatunek:Lew afrykański Płeć:Samiec Wiek:Wiek średni Liczba postów:228 Dołączył:Kwi 2015

STATYSTYKI Życie: 0
Siła: 55
Zręczność: 77
Spostrzegawczość: 78
Doświadczenie: 55

11-10-2015, 00:09
Prawa autorskie: Dirke

Nie miał obycia w stadzie bo znaczną większość swojego życia spędził samotnie? I tak dobrze, że znał ogólne podstawy, w końcu za kociaka posiedział pomiędzy lwami rok czasu. Kami może niezbyt interesowała się wtedy wychowywaniem syna, ale co nieco podłapał. Nie można jednak wymagać od niego, by w try miga zaczął zachowywać się jak idealny członek stada. Do tego mający w hierarchii swoją partnerkę nad sobą! Samcza duma jednak nie chciała się z tym pogodzić. Póki co jednak nie było o to sporów, a więc jakby problem nie istniał.
- Myślę, że bardziej niż pokrewieństwo ze mną, bardziej jednak interesuje go że odtrąciłaś go po jego powrocie. Nadal.
Nie zamierzał się więcej wypowiadać na temat Otieno. Brązowy lew był młodszy od nich a więc uboższy jeśli chodzi o doświadczenia życiowe. Saix mimo wszystko jednak był mu wdzięczny za pomoc przy kotłowaninie w wodzie a więc powstrzymywał się od komentarzy. Brązowy zachował się jednak wobec Gizy zdecydowanie nieodpowiednio, tak więc opieprz dostał.
- Uspokój się proszę. - mruknął z delikatną nutką rozdrażnienia w głosie.
Nie to, że wątpił że Giza nie byłaby zdolna do rzucenia się na Otieno. Wręcz przeciwnie to było więcej niż prawdopodobne, że będzie miało miejsce. I o to chodziło. Rozmiary jednak miały znaczenie. Przecież na Saixa też się rzuciła. A zaraz potem kuliła się przerażona na ziemi. Co prawda wtedy Giza była znacznie osłabiona po chorobie, co nie zmienia faktu, że jednak siła mięśni i wielkość odgrywały rolę w przepychankach. Wolał więc, żeby Otieno nie zrobił Gizie krzywdy.
Co do słów brązowego, Saix puścił je mimo uszu. I co niby ta odzywka miała świadczyć? Że chce sie odciąc od rodziny? Że nikt nie podszedł pogratulować mu udziału w przepychance w wodzie?
Saix zerkał to na szarą, to na kudłatą.
- Mówiłem ci. - zaczął, zaraz po tym, jak mała lwica powiedziała, co stałoby się z Chikją, kiedy by się spotkały sam na sam. Uniósł brew, posyłając Kami sugestywne spojrzenie. - Mówiłem że ma charakter.
Pamiętał że Kami miała nieco wątpliwości, kiedy Saix powiedział jej, że znalazł samicę, która mu zaimponowała i o której względy się postara. Ale wyglądało na to, że kudłata nie miała powodów do narzekań.
Potem skupił uwagę na Chikji, która najwyraźniej w końcu znów postanowiła zaszczycić ich swoją obecnością. Wyraźnie się skrzywił. Fakt, że była jego siostrą, nic nie zmieniał. Nadal nie darzył jej sympatią.
- Daruj sobie ten sarkazm, bo zaraz wydłubię ci drugie oko. Możemy sobie mieć jedną matkę, ale nadal nie jesteś tu mile widziana - warknął do czarnej.
Kami
Kanibal | Abajifo
*

Gatunek:Panthera spelaea+ Płeć:Samica Wiek:Antyk Znamiona:5/5_{1} Tytuł fabularny:Znachor Zezwolenia:Cechy Panthera spelaea 500kg/ 350cm(bez ogona) / Postać Specjalna Liczba postów:1,637 Dołączył:Cze 2012

STATYSTYKI Życie: 80
Siła: 95
Zręczność: 80
Spostrzegawczość: 74
Doświadczenie: 15

11-10-2015, 00:59
Prawa autorskie: ~KamiLionheart/ *jollyjack/ bethesda
Tytuł pozafabularny: VIP

Sytuacja nadal była napięta, przynajmniej dopóki Otieno sobie nie poszedł żegnając ich gorzkimi słowami.
Szczerze, to on najbardziej ją martwił w tej chwili.. wcale nie ranna Chikja, ale skrzętnie ukrywała większość emocji. Jak zawsze, od dziecka.. nikt nie wiedział jakie nosiła imię nim przybyła do tej krainy. Kami.. to jeno tylko pseudonim artystyczny, który sama sobie nadała. Pokręciła jedynie głową nie komentując tego wszystkiego, słowa, słowa..
Ale wracając do świeżo upieczonych rodziców. - Sporo ich..- Znowu spojrzała na Gizę i naprawdę donosiła taką mnogą ciąże? Musiała to przyznać, spodziewała się że słowa Saixa odnośnie jego wybranki nie są przechwałkami, ale lwica przerosła jej oczekiwania. Jak to mówią, lepiej być mile zaskoczonym, niż srogo rozczarowanym.
- No cóz, to dość niecodzienny sposób na poznawanie się z rodziną..- Musiała to przyznać. Podobna sytuacja jeszcze się jej nie przytrafiła, a żyje już parę ładnych lat i widziała niejedno.
Chwaliła czujność, tylko nadal miała dziwne wrażenie że Zachodi nie czuli się zbyt bezpieczni na własnych terenach.. a granice stały się bardziej zamknięte, majtnęła ogonem uśmiechając się lekko dla niepoznaki.
- ..owszem mówiłeś że ma charakter. Przyda się jej to przy wychowaniu potomstwa i.. zapanowaniu nad gburkiem.- Czasem nie trzeba być wielkim, ale owszem gabaryty bywały przydatnym atutem w negocjacjach, ah jednakże Giza nie była przecież sama.. więc niewielkie rozmiary ma czym nadrobić w razie czego.
- Całkiem możliwe, Chikja.. jest jeszcze młoda.. w parze z jej wiekiem niestety idzie nieroztropność.- Co do dokładnego wyniku tej walki miała jednak wątpliwości, nie byłaby to 100% czysta wygrana, a jej koszty mógłby być znacznie bardziej nieopłacalne niż się wydaje. Trochę przyklapnęła, dawno o tym nie myślała, bardzo dawno nie było okazji do wracania do tak odległych wspomnień.. wspomnień z jej własnego dzieciństwa. Burknęła cicho mieląc język.
- .. oh uspokój się Saix. Twoja siostrzyczka, to szczególny przypadek.. zawsze dużo kłapie dziobem, ale niewiele z tego wynika. Lepiej skup się na rodzinie, zostałeś ojcem sporej gromadki. Będziesz miał teraz urwanie głowy, żeby to wszystko wykarmić i wychować.- Co prawda samce nie były raczej od tego, ale ich rola nieco ulegała zmianie w stadzie gdzie było ich więcej niż jeden.. w dodatku, to dość kiepska pora na odchowanie potomstwa. Skierowała się z powrotem do czarnej i uwaliła się obok niej przyciągając ją łapą do siebie by wylizać jak małe kocie. - Oczywiście nadal pragnę je spotkać, w odpowiednim czasie..
My Lioden Den 

~X~
A co jeśli życie jest zbyt krótkie, 
by poddać się mądrości milczenia? 


[Obrazek: Fuck_Stamp_by_Voltaira.gif] [Obrazek: 3k8uyjj_by_kamilionheart-d9q7uas.png]
MÓJ GŁOS!                                                       
Twój koszma                                     Moje Rozmiary

[Obrazek: trollface.png]
Giza
Duch
*

Gatunek:lew Płeć:Samica Wiek:7 lat Liczba postów:307 Dołączył:Lut 2014

STATYSTYKI Życie: 99
Siła: 72
Zręczność: 80
Spostrzegawczość: 73
Doświadczenie: 55

11-10-2015, 15:52
Prawa autorskie: av - Chotara,; podpis -Nataka

Ochłonęła nieco. Zerknęła kątem oka na Saixa, który ją uspokajał. Nie zamierzała już rozmawiać o Otieno i jego zuchwałości. Teraz były ciekawsze rzeczy do roboty.
- Jestem spokojna - wypuściła z siebie gorące powietrze.
Chociaż i tak była pewna, że następnym razem, gdy ten głupiec zechce rzucić przy niej taki niewybredny komentarz, przeora mu pysk pazurami. Dla nauki.
Na razie przysłuchiwała się temu jak Saix chwiali się nią i jej charakterem. No cóż, na razie wolała to przemyśleć, aż Kami wspomniała o młodych. Patrzyła na nią chwilę.
- Wydaje mi się, że i one mają wystarczająco kłopotliwe charaktery - oznajmiła, skoro tak już o tym sobie gawędzili.
Nie wdawała się już w rozmowy na temat Chikji i w sumie ignorowała jej komentarz. Wolała ją mieć jedynie na oku, już raz narobiła kłopotów i więcej nie było ich trzeba. Jednak niesnaski rodzinne między kochaną szwagierką, partnerem i ich matką uważała za ich osobiste, nie chciała się do tego mieszać.
Jednak po chwili znów temat zszedł na jej pociechy.
- Tak - pokiwała głowa - jeśli Saix też tego chce. Młode będą trochę większe i będą mogły cię poznać.
Saix
Konto zawieszone

Gatunek:Lew afrykański Płeć:Samiec Wiek:Wiek średni Liczba postów:228 Dołączył:Kwi 2015

STATYSTYKI Życie: 0
Siła: 55
Zręczność: 77
Spostrzegawczość: 78
Doświadczenie: 55

12-10-2015, 01:09
Prawa autorskie: Dirke

Futro czarnego powoli schło, piasek zaczął więc od niego powoli odpadać a sam Saix przestawał wyglądać jak zmokła kura. Otrzepał się raz i drugi. Piasek na sierści go irytował.
Wzruszył tylko ramionami kiedy Kami stwierdziła, że ten miot był naprawdę liczny. Oczywiście, przecież oboje byli tym faktem zaskoczeni. Może to przez fakt, że oboje z Gizą byli już nie aż tak młodzi a mimo to było to ich pierwsze potomstwo? No, ale nie było w tej kwestii już nic do dodania.
Giza zrobiła dobre wrażenie na Kami, zarówno charakterem jak i tak liczną grupką pociech, ale szczerze powiedziawszy, Saix akurat w tej kwestii nie zważał na jej opinię. Nawet gdyby szara nie była tak zuchwała, gdyby nie spełniła oczekiwań kudłatej, czarny i tak trzymałby się swojego wyboru.
- Odchowanie Otieno to nie nasza kwestia. A jeśli będzie sprawiać problemy, Kahawian da mu do wiwatu. Już i tak ten mój bratanek sobie nagrabił, kiedy na jakiś czas zniknął ze stada. - poinformował Kami.
No, ale jeśli Giza faktycznie chciała się bawić w prostowanie brązowego, to jej nie zabroni. Nie sądził tylko, by miała na to energię. Powrót do obowiązków polowań oraz wychowywanie tego stada małych, uroczych potworów nie będzie proste.
Na temat Chikji nie miał już nic więcej do dodania. Czarna dostała ostrzeżenie - zarówno słowne jak i "cielesne". Być może jednak zastanowi się dwa razy, zanim wpadnie na czyjś teren i zacznie chlapać na prawo i lewo. Saix nie chciałby, żeby któregoś razu jego siostrunia natknęła się przypadkiem na jedno z jego maluchów i zaczęła mu kłaść do łba, jaki to Kahawian jest be i słaby a stado to gnijące resztki tego, czym kiedyś było. A sądził, że była do tego zdolna. Pf, o czym tu w ogóle mowa, na pewno by tak zrobiła.
- I tak nie byłoby sensu jej powstrzymywać - uśmiechnął się do Gizy pod nosem. Z jednej strony Kami wydawała się niezwykle prorodzinna, szczególnie w kwestii lwiątek. Ale kiedy tylko dany dzieciak osiągał dorosłość, tracił również większość jej zainteresowania. Przynajmniej w jego przypadku tak to się potoczyło. - Za jakiś czas możesz przyjść je odwiedzić.
Kami
Kanibal | Abajifo
*

Gatunek:Panthera spelaea+ Płeć:Samica Wiek:Antyk Znamiona:5/5_{1} Tytuł fabularny:Znachor Zezwolenia:Cechy Panthera spelaea 500kg/ 350cm(bez ogona) / Postać Specjalna Liczba postów:1,637 Dołączył:Cze 2012

STATYSTYKI Życie: 80
Siła: 95
Zręczność: 80
Spostrzegawczość: 74
Doświadczenie: 15

12-10-2015, 11:22
Prawa autorskie: ~KamiLionheart/ *jollyjack/ bethesda
Tytuł pozafabularny: VIP

Czemu ten fakt w ogóle ją nie zdziwił? Trudny charakter, można coś takiego w genach przekazać? Najwidoczniej tak! Jej dzieci zarzucały jej że była złą matką.. a właściwie nie taką jaką chciały mieć. Trudno było matkować dzieciom i prowadzić całe stado, w czasie wojny i suszy stulecia, ciągle coś.
Saix i Giza mieli teraz okazję wykazać się, ona sama wychowywała się bez obojga rodziców w stadzie które jej nawet nie chciało, więc jej syn zaczynał praktycznie w podobnym miejscu, ciut podobnym.
- Czasem trzeba schować dumę pod futrem, lepiej by dzieci miały sprawną matkę. Uważaj na siebie Giza, jeśli nie dla siebie, to dla nich.- Na samym początku kluseczki potrzebowały tylko jej, mleka, ciepła, ojca mogło praktycznie nie być. Dopiero potem, samczyk musiał brać z kogoś wzór, osobiście wolałaby żeby był to Saix, a nie Otieno.. albo Kahawian, czy jakiś inny obcy samiec. Chikja grymasiła i stękała gdy wielki jęzor matki tarmosił jej futro, chciała wtrącić coś odnoście Otieno i jego odpału na początku, jeszcze zanim cała reszta zjawiła się w Oazie, ale brązowa zatkała jej pysk.
- Cicho, cicho... - Kolejne liźnięcie i czarna grzywka Ciernia stała na sztorc.
Dorosłych lwów się nie niańczy, w pewnym wieku same muszą zdecydować kim chcą być, czy chcą odejść, czy zostać. To trudne decyzje, ale muszą podejmować je samodzielnie, taka była dorosłość. Jeśli popełnią błąd, zapłacą za niego.. wystarczy popatrzeć na Chikje, podjęła własną decyzję, Kami przyszła tu i nie zrobiła niczego, poza tym, by czarnula mogła podjąć jeszcze jedną, mała szansa na naprawienie tego co spieprzyła.. ale to będzie jej wybór, co zrobi? Na to miała znikomy wpływ.
- Będę więc w okolicy, jeśli nie gdzieś w pobliżu Zachodniej Ziemi, to może u Lwich, tak czy siak, kłopotu ze znalezieniem mnie nie powinniście mieć.
My Lioden Den 

~X~
A co jeśli życie jest zbyt krótkie, 
by poddać się mądrości milczenia? 


[Obrazek: Fuck_Stamp_by_Voltaira.gif] [Obrazek: 3k8uyjj_by_kamilionheart-d9q7uas.png]
MÓJ GŁOS!                                                       
Twój koszma                                     Moje Rozmiary

[Obrazek: trollface.png]
Saix
Konto zawieszone

Gatunek:Lew afrykański Płeć:Samiec Wiek:Wiek średni Liczba postów:228 Dołączył:Kwi 2015

STATYSTYKI Życie: 0
Siła: 55
Zręczność: 77
Spostrzegawczość: 78
Doświadczenie: 55

13-10-2015, 12:03
Prawa autorskie: Dirke

Saix zerknął na Gizę. Kami miała rację pod tym względem, że szara musiała na siebie uważać. Szczególnie przez wzgląd na małe. Niepotrzebne bójki z Otieno nie były więc zbyt wskazane. Poza tym Giza była już dość długo wyłączona z grupy łowieckiej, co inne lwice, szczególnie Maya, na pewno miały za złe Saixowi. Jak widać więc, lepiej by szara dbała o siebie, bo inaczej może to wpłynąć negatywnie na ogólne nastroje w stadzie.
Jeśli chodzi o młode, zamierzał dać im najlepszy przykład jaki tylko mógł - ciężką pracę, samodoskonalenie się, siłę, odwagę. Wszystko co powinien mieć lew. Co więcej, dumny lew.
Posłał jeszcze raz spojrzenie na ranną Chikję a po chwili z powrotem na matkę.
- Załatw jej taką opaskę, jaką sama kiedyś miałaś - pozwolił sobie na niewybredny żarcik. Choć było to za czasów kiedy jeszcze był kociakiem, pamiętał wyraźnie że Kami chodziła z czerwoną szarfą przewiązaną przez jedno oko, nawet pomimo faktu posiadania obu ślepi.
Jeszcze raz otrzepał piach z futra.
- Dobrze więc. Gdy maluchy będą nieco starsze, znajdę cię. O ile Shida i Tjalve nie wpadną na ciebie pierwsi. - wykrzywił nieco pysk, ni to uśmiech ni to złość. Te dwa lwiaki na pewno będą sprawiać problemy, już to wiedział. - A tymczasem oddalimy się już. Bywaj, matko.
Skinął łbem Gizie i dwa lwy, czarny i szary, oddaliły się z miejsca, łapa przy łapie.

ztx2
Kami
Kanibal | Abajifo
*

Gatunek:Panthera spelaea+ Płeć:Samica Wiek:Antyk Znamiona:5/5_{1} Tytuł fabularny:Znachor Zezwolenia:Cechy Panthera spelaea 500kg/ 350cm(bez ogona) / Postać Specjalna Liczba postów:1,637 Dołączył:Cze 2012

STATYSTYKI Życie: 80
Siła: 95
Zręczność: 80
Spostrzegawczość: 74
Doświadczenie: 15

14-10-2015, 08:55
Prawa autorskie: ~KamiLionheart/ *jollyjack/ bethesda
Tytuł pozafabularny: VIP

Brawurę pozostawmy młodym, młodość ma do siebie jeszcze jedna rzecz.. jakimś cudem gówniarzom udawało się uchodzić z sporych opresji. Była to dość ciekawa sprawa.. można by rzec że im mniej lat, tym bardziej trzyma się ciebie szczęście, chociaż były wyjątki od tej reguły. W obie strony.
- Załatwię, taką albo podobną, chyba że będzie wolała pokazywać swoje rany.- Niektórzy lubili chwalić się bliznami i odniesionymi w boju ranami. Sama kiedyś usunęła Darkned oko, więc .. z tym akurat nie było problemu.
Czerwona przepaska, gdzieś ją podziała, wszyscy zastanawiali się po co był heh ten szpargał,dla szpanu? Też, nosiła go jednak żeby wytrenować się, na wypadek podobnej sytuacji, nawet król musiał ćwiczyć.
- Okey, bywajcie. miłego dnia.- Pożegnała ich uśmiechem, czyżby coś skwasiło minę Saixa? On też nie był grzecznym lwiątkiem, więc odprowadziła go wzrokiem śmiejąc się pod nosem.
Teraz jej dzieci poznają jak to jest być rodzicem.. dopiero teraz przekonacie się że jest to baaardzo trudna praca. Na cały etat, bez żadnego chorobowego..
- Na nas też już pora wrzodzie..- Mówiąc to podniosła się z ziemi wrzucając Chikję sobie na kark, tak będzie szybciej. - Nie mam ochoty zostawać w tym miejscu dłużej.. za dużo gapiów.- Rozejrzała sie po okolicy, dwie czarne wciąż tutaj była, liczyły na coś? Lepiej ruszyłby dupę do polowania.. zdaje się że stado Kahawiana czekała kolejna susza, z roku na rok były coraz gorsze.
Czarna zaczęła marudzić coś pod nosem, ale Kami wzruszyła tylko barkami.
- Mogłaś zrobić to lepiej.. ale musiałaś popuścić wodze i załatwić to z galopu. To teraz nie dziw się że przypierdoliłaś czołem w kamień..- Skierowała kroki ku wyjściu z oazy, a potem trzeba będzie się udać po jakieś zioła, miód i liście na opatrunek.

ZT x 2 z Chikją
My Lioden Den 

~X~
A co jeśli życie jest zbyt krótkie, 
by poddać się mądrości milczenia? 


[Obrazek: Fuck_Stamp_by_Voltaira.gif] [Obrazek: 3k8uyjj_by_kamilionheart-d9q7uas.png]
MÓJ GŁOS!                                                       
Twój koszma                                     Moje Rozmiary

[Obrazek: trollface.png]
Nataka
Duch
*

Gatunek:Lew Płeć:Samica Wiek:4,6 lat Znamiona:1/4 Liczba postów:371 Dołączył:Kwi 2014

STATYSTYKI Życie: 0
Siła: 80
Zręczność: 72
Spostrzegawczość: 60
Doświadczenie: 52

16-10-2015, 18:34
Prawa autorskie: Własne

Nataka nie mając już zbytnio co tu robić, a w sprawy rodzinne innych lwów nie będzie się wtrącać, postanowiła opuścić oazę. Spojrzała na Kaaivy dając jej znak do "odwrotu". Po chwili nie było po niej już ani śladu.

[z.t.]
Kaaivy
Konto zawieszone

Gatunek:Lwica Płeć:Samica Wiek:4 lata Liczba postów:121 Dołączył:Kwi 2015

STATYSTYKI Życie: 0
Siła: 83
Zręczność: 68
Spostrzegawczość: 59
Doświadczenie: 25

17-10-2015, 16:27
Prawa autorskie: Lineart: Malaika4; Kolory: Inn.

Także i Kaaivy po zakończonej bójce, w której pomoc złotookiej była zbędna, w dyskusje mieszać się nie miała zamiaru. W żaden sposób jej to nie dotyczyło i pozwoliła sobie odejść, wymieniwszy uprzednio porozumiewawcze spojrzenie z siostrą. Tak jak się tu pojawiła, tak teraz zniknęła - niepostrzeżenie. Już jej nie było.
/ zt


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 2 gości