♫ Audycja 36 ♫


Wszystkie audycje znajdziecie na audycje.krollew.pl
Tygodniowy bonus
+5 opali


Otrzymuje Warsir!
  • Forum zostało zarchiwizowane i dostępne jest jedynie w wersji do odczytu - poza ShoutBoxem i tematami pozafabularnymi. Dziękujemy za wspólną grę!
  • Oficjalny kanał na discordzie - do kontaktu z graczami.
  • Stale aktywny pozostaje dział z pożegnaniami, gdzie każdy będzie mógł dopisać swoje.
  • NIE zgadzamy się na kopiowanie jakiejkolwiek części tego forum, także po jego zamknięciu.

    ~ Administracja Król Lew PBF (2006-2018)
Generator statystyk
Drzewo genealogiczne
Okres zbioru (1 porcja):
Cis pospolity
Wulkan Burgess Shale, Ognisty Las, Źródło Życia
Pogoda
1-15 września
21 °C
16 °C
16-30 września
23 °C
17 °C
Postać miesiąca:
Sierpień

Naiwny, strachliwy i delikatny. Lwie dziecko zagubione pośród sawanny, odnalazło ciepło rodziny w śnieżnym Cesarstwie choć niedawno spotkał nieświadomie prawdziwego ojca.
Cytat września
Nadesłany przez Vasanti Vei

Stężenie fanatyków księżyca na poziomie zerowym kazało mu się zastanowić, czy przypadkiem nie zabłądził.
Znajdziecie nas na:
Askari
Wódz
*

Gatunek:lew Płeć:Samica Wiek:Dorosły Tytuł fabularny:Mentor Liczba postów:352 Dołączył:Kwi 2016

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 76
Zręczność: 72
Spostrzegawczość: 60
Doświadczenie: 5

#46
03-01-2017, 17:33
Prawa autorskie: av - Shimyur; podpis - Ja
Tytuł pozafabularny: Junior Admin

Lwica prawie nie spuszczała wzroku z lwioziemców. Sytuacja była napięta, dużo się tam działo i chyba były jakieś ofiary. Przez chwilę zastanowiła się, czy nie podejść bliże i nie zapytać czy potrzebują pomocy, ale nie, sami sobie poradzą, to ich ziemie i ich sprawy.
Teraz chyba jeszcze nikt ich nie zauważył, i dobrze.

- Dobra, chodźmy tamtędy. - Wskazała na zachód.
[Obrazek: CXahL1L.png]
Bring me the head of the lion king
Let me see the things he's seen
Vari
Cesarzowa
*

Gatunek:Lwica Płeć:Samica Wiek:Dorosła Tytuł fabularny:Strażnik Liczba postów:458 Dołączył:Mar 2016

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 80
Zręczność: 80
Spostrzegawczość: 68
Doświadczenie: 16

#47
04-01-2017, 18:21
Prawa autorskie: owlyblue / Malaika + KamiLionheart
Tytuł pozafabularny: Mistrz Gry

Brązowa ze skupieniem obserwowała to co się działo, przytrzymując nadal hybrydę do skał. Sytuacja zaczęła się jednak komplikować i zarówno intruz jak i królowa wpadli do wody, nie wyglądało to najlepiej.
Vari na znak od Hakiego nie zastanawiała się dłużej. Według niej Vasanti już trochę przesadziła, przecież dała mu nauczkę, więc po co dalej go dręczyć i ranić? Była przeciw takiej formie przemocy, tym bardziej iż całe wydarzenie za bardzo tego nie wymagało, a jej kuzynka brała sprawę nazbyt poważnie. Zielonooka sprzeciwiła się więc zapewne woli Vei i wraz z Hakim miała na celu uratowanie życia paskowanemu.
Aby to zrobić nie będzie już leżała na bestii, a jedynie chwyci go łapami od boku, który wpada do wody i postara się wciągnąć jego ciało na brzeg, tak daleko jak tylko jest to możliwe. Nie chciała, aby przy ruchu znowu wpadł do zimnej wody i zaczął się topić.
[Obrazek: Dulw2MX.png]
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 04-01-2017, 20:11 przez Vari.)
Sören
Konto zawieszone

Gatunek:Lew Płeć:Samiec Wiek:Młodzik Znamiona:1/1 Liczba postów:177 Dołączył:Paź 2015

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 60
Zręczność: 65
Spostrzegawczość: 55
Doświadczenie: 23

#48
05-01-2017, 15:16
Prawa autorskie: Salvathi, podpis Dirke(Myr)
Tytuł pozafabularny: VIP

Dalej obserwował całą sytuację z brzegu, w napięciu patrząc, jak mama zostawia kolejne szramy na ciele Sotha, z których szybko zaczęła sączyć się krew. Widział, że hybryda była otoczona, nie miał żadnych szans na ucieczkę. Usłyszał słowa Hakiego i w duchu bardzo je popierał. Miał nadzieję, że mama posłucha lwa i ta walka się skończy, Soth zostanie uwięziony i może udałoby się go zmienić? Sam mówił, że chciałby dołączyć do stada, może wtedy stałby się inny?
Oderwał wzrok od walki tylko na moment, żeby zerknąć na Venety i Maru. Lew był w beznadziejnym stanie w oczach Sörena. Zacisnął zęby i już chciał pobiec do nich, aby dowiedzieć się czy może w jakikolwiek sposób pomóc, jednak zdecydował się zerknąć tylko jeden, jedyny raz na rozgrywającą się walkę.
O ile wcześniej myślał, że to już koniec Sotha i albo zostanie zabity albo pojmany, jeśli mama by przystała na prośby Lwioziemców, widok rzeki go zszokował. Nie widział mamy! A Haki i Vari pomagali Sothowi utrzymać się na powierzchni.
- Mamo! - krzyknął rozpaczliwie, po czym pobiegł do rzeki, zamaczając w niej łapy do połowy. Stąd miał nieco lepszy widok i po chwili dostrzegł jej sylwetkę pod wodą. W jego oczach pojawiły się łzy.
- Niech ktoś pomoże mamie, ona się topi! - krzyknął z całych sił, wciąż zostając w tym samym miejscu.  Jeśli nikt nie będzie się kwapił, aby to zrobić, sam będzie musiał wskoczyć do wody, teraz jednak ledwo się od tego powstrzymał wiedząc, że nie da rady utrzymać się na silnym nurcie rzeki. Młodzieniec nie widział też całej sytuacji, nie wiedział, co się stało z pomarańczową. To stało się tak szybko. W jednym momencie walczyła z hybrydą, a kiedy obejrzał się po raz drugi, już znajdowała się pod wodą. Co jeśli zemdlała i nie da rady wynurzyć się sama?
[Obrazek: sorepod_by_salvathi-dat1jo1.png]
Falaris
Konto zawieszone

Gatunek:Lew. Płeć:Samiec Wiek:Wiek średni (9 lat) Tytuł fabularny:Strażnik Liczba postów:77 Dołączył:Lis 2014

STATYSTYKI Życie: 0
Siła: 88
Zręczność: 64
Spostrzegawczość: 58
Doświadczenie: 17

#49
05-01-2017, 22:40
Prawa autorskie: awatar - Dirke, sygnatura - ja

Falaris nie wtrącał się w walkę, wciąż broniąc dostępu do ucieczki Sotha. W pewnym momencie królowa i Soth zniknęli pod wodą, ale jako że obok Vasanti stali inni lwioziemcy to nie zareagował, tylko patrząc.
Zobaczył jak Haki i Vari pomagają Sothowi, on na początku nie zrobił nic. Nie wiedział jak powinien zareagować, nie chciał być nieposłuszny władczyni uważając, że ona miała swoje powody do swoich celów, które były słuszne. Nie wiedział czy powinien przerwać Vari i Hakiemu, w końcu nie widział całej sytuacji.
Usłyszał wołanie Sorena i natychmiast ruszył ku królowej. Nie wiedział czy potrzebowała pomocy, ale nie wynurzała się przez pewien czas, dlatego kiedy już do niej podpłynął, starał się ją podeprzeć tak, aby złapała równowagę w tylnych łapach i żeby mogławynurzyć głowę.
[Obrazek: falaris_sygnatura_by_makenalioness-datittu.png]
Soth
Bestia z Bagien | Duch
*

Gatunek:Pół lew, pół tygrys i wszycho na ten temat Płeć:Samiec Wiek:5,5 lat. Towarzysz:Dzięcioł duży Liczba postów:331 Dołączył:Lut 2013

STATYSTYKI Życie: 38
Siła: 88
Zręczność: 69
Spostrzegawczość: 58
Doświadczenie: 7

#50
06-01-2017, 16:34
Prawa autorskie: Ja/gokcegokcen
Tytuł pozafabularny: Cnotliwy Woj

Sam nie miał kompletnie pojęcia już co się w tej chwili wyprawiało. Oczywiście, poza tym, że ruda dalej zamierzała go zabić, to teraz widział jak na dłoni, że uciec nie miał, jak, ale mimo wszystko dalej próbował. Miękką kluchą nie był, żeby nawet na chwilę myśleć o tym, żeby im się wyłożyć. Wszystkie plany pokrzyżowała mu oczywiście ruda, która go na dół ściągnęła do wody. On i tak ledwo zipał, a teraz miał jeszcze walczyć z naturą! Cokolwiek by się nie działo, to chciał się wynurzyć. Obojętnie czy miałby to zrobić po tym jak Vei się od niego odczepi, czy uda mu się to, kiedy randomowo ciskał łapami, szukając jakiejkolwiek podpórki, najpewniej w będącej pod nim rudej [ ( ͡° ͜ʖ ͡°) ].
Potem to już zgłupiał. Znaczy się, zgłupiał jak już łeb miał ponad powierzchnią wody (co nie powinno być trudne, bo przecież jego wzrost był ponad powierzchnię wody). O ile był w stanie zrozumieć zachowanie królowej, tak nie potrafił zrozumieć tych biegających za nią lemingów. Ledwo mu siły starczało by uciec, a miał jeszcze nad tym myśleć.
Może i miał mało pary w łapach, może nawet zbyt mało by móc przeciwstawić się nurcie rzeki, jednak upór to miał jak stado osłów. Uciec, tylko teraz o tym myślał. Obojętnie czy nagle te lemingi zaczęły myśleć same i chciały mu pomóc, Soth we wszystkich widział atakujących. Co im stoi na przeszkodzie, by wywlec go na brzeg i tam chcieć dobić, gdzie nurt rzeki już im nie będzie przeszkadzał?
Sycophants on velvet sofas
Lavish mansions, vintage wine

I am so much more than Royal
Snatch your chain and mace your eyes

If it feels good, tastes good
It must be mine

Heroes always get remembered
But you know legends never die


[Obrazek: 7YwHHkJ.jpg]


Mortal kings are ruling castles
Welcome to my world of fun
I'm taking back the crown
I'm all dressed up and naked

I see what's mine and take it
Huntrees
Duch
*

Gatunek:lew Płeć:Samica Wiek:młodzik Liczba postów:212 Dołączył:Wrz 2016

STATYSTYKI Życie:
Siła: 65
Zręczność: 70
Spostrzegawczość: 60
Doświadczenie: 30

#51
06-01-2017, 18:12
Prawa autorskie: lineart: Malaika4, kolory: Fileera, cienie: Salvathi

- Tak, chodźmy - mówię do Askari. Może uda nam się ominąć to zbiegowisko. Wtem słyszę krzyk. Krzyk małego lwiątka. Ktoś tonie? Myślę gorączkowo co zrobić i słyszę ponownie krzyk tego samego lwiątka. Czemu nikt nie pomaga? Rozglądam się i widzę że nie za bardzo kto ma pomóc. Jeden lew biegnie do tonącej matki lwiątka ale nie wiem czy zdąży. Poza tym jeden lew może nie zdołać wyciągnąć lwicy z rzeki. Może i nie jestem szczególnie miłosiernym typem, ale nie pozwolę komuś utonąć tuż pod moim nosem. Klnę cicho. - Nie możemy tego tak zostawić. - mówię niechętnie do Askari. I zaczynam biec w stronę tonącej lwicy.
Smukła, mała lwica. Zielone  oczy.
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 06-01-2017, 18:12 przez Huntrees.)
Askari
Wódz
*

Gatunek:lew Płeć:Samica Wiek:Dorosły Tytuł fabularny:Mentor Liczba postów:352 Dołączył:Kwi 2016

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 76
Zręczność: 72
Spostrzegawczość: 60
Doświadczenie: 5

#52
07-01-2017, 00:10
Prawa autorskie: av - Shimyur; podpis - Ja
Tytuł pozafabularny: Junior Admin

Cholera - pomyślała tylko. Nie była jakimś okrutnym typem, żeby porzucać innych w wyraźnej potrzebie, ale pojawienie się dwóch obcych w trakcie zaciekłego konfliktu mogło jeszcze bardziej zdezorientować i rozzłościć lwioziemców. No ale przecież nie zostawi też towarzyszki samej z tym wszystkim.
Ruszyła za nią, zachowując ostrożność i starając się być przygotowana na wszystko.
[Obrazek: CXahL1L.png]
Bring me the head of the lion king
Let me see the things he's seen
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Płeć:Samiec Liczba postów:1,683 Dołączył:Cze 2012

STATYSTYKI Życie: 0
Siła:
Zręczność:
Spostrzegawczość:

#53
07-01-2017, 23:58

Soth i Vei zaczęli krztusić się wodą i oboje doszli do wniosku, że trzeba skupić się na złapaniu oddechu. Królowa puściła gardło paskowanego, więc jej podwładny miał do niego lepszy dostęp. Gdy ruda zdołała ledwie wynurzyć pysk podciągając się pazurami o grzbiet Sotha, jej podwładni ratowali ściganego. Haki przycisnął głowę do poranionego gardła mieszańca, by podnieść jego łeb. Sam przy tym sam zakosztował trochę wody nie tym przewodem, którym powinien. Vari pomogła pręgowanemu złapać równowagę poprzez objęcie jego podbrzusza łapami - nie dała jednak rady wyciągnąć go na brzeg, bo Tirune wciąż przyciskał go do głazu. Krzyk Sorena zaalarmował Falarisa, który dobiegł i stworzył oparcie dla tylnych łap królowej. Gdy ta tylko stanęła już pewnie, wykasłując wodę, nie marnowała czasu i zmieniła cel z grzbietu na pysk hybrydy. Zostawiła mu kilka krwawych szram w okolicy wybrakowanego oczodołu. Haki dostał rykoszetem po nosie. Soth tracił siły, a Vari i Tirune nie ułatwiali mu wymknięcia się z zasięgu ataku Vasanti.
Krzyk księcia zwrócił uwagę nie tylko Falarisa. Do całego zbiegowiska dołączyły dwie samotniczki. Askari ostrożnie zatrzymała się tuż przed korytem rzeki. Za to Huntrees brawurowo do niej wskoczyła. Rozpęd, mocny prąd i kamień pokryty śliskimi glonami przyczyniły się do tego, że nie zdołała wyhamować. Uderzyła w Falarisa, na którym się zatrzymała. Jako zaledwie lwiątko nie była na tyle ciężka, by go przewrócić. Na szczęście.
Pierwsza pomoc w wykonaniu Venety może nie była górnolotna, ale przynajmniej częściowo zdezynfekowała ranę za pomocą śliny. Krew wciąż napływała, choć z mniejszym natężeniem po uciśnięciu dopływu za pomocą łapy.

Soth -9 HP
Haki -4 HP
Maru +3 HP


W panującym zamieszaniu zezwalam na dowolną kolejność odpisów, byle nikt nie napisał więcej niż post.
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 08-01-2017, 00:18 przez Mistrz Gry.)
Vasanti Vei
Zgryźliwa | Iskra
*

Gatunek:Lew Płeć:Samica Wiek:Wiek średni Tytuł fabularny:Medyk Liczba postów:2,979 Dołączył:Cze 2012

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 82
Zręczność: 88
Spostrzegawczość: 82

#54
08-01-2017, 13:45
Prawa autorskie: Koseki-Leonheart (Kami), tło Disney / OwlyBlue (Ghalib)
Tytuł pozafabularny: Główny Administrator / Prowadzący Radia / Mistrz Kalamburów / Najpiękniejsze miano

Otaczają mnie kretyni - taka oto myśl, żywcem zaczerpnięta ze słów dziadka, przemknęła teraz przez rudy łeb.
Złapawszy powietrze i wykasławszy resztki wody, królowa zawiesiła wściekłe spojrzenie na Hakim, o którego to właśnie przypadkowo zaczepiła. Co on tu w ogóle robi?
Potrząsnęła łbem, próbując się trochę osuszyć. Walka zaczynała ją męczyć fizycznie i psychicznie. Zbyt mało czasu poświęcała ostatnio na treningi. Adrenalina powoli ulatywała, a lwica coraz mocniej odczuwała zimno. Nie przepadała za nadmiarem wody na swojej sierści.
Szybko zerknąwszy na Sotha, by upewnić się, że ten opada z sił, ponownie utkwiła wzrok w lwioziemskim Pierwszym Naiwnym.
- Na głowę upadłeś!? - warknęła gniewnie. - Chcesz, żeby tu wrócił i zemścił się na nas wszystkich? Naprawdę wierzysz, że będzie inaczej?
Trudno było jej sobie uzmysłowić, że ktoś może być AŻ TAK głupi. Widać jej opinia o członkach swojego stada nie była w żaden sposób przesadzona.
- Pozwól mu żyć, a wkrótce odzyska siły i przetrzebi całą Lwią Ziemię. Tego chcesz? Weźmiesz na siebie taką odpowiedzialność? Bo ja nie.
Po tych słowach bez żadnego ostrzeżenia błyskawicznie odwróciła się z powrotem do tyglewa, by znów spróbować odbić się od ziemi i rzucić się nań z kłami i pazurami. Chciała zaczepić się pazurami tylnych łap o jego grzbiet, a przednimi chwycić się łba, jednocześnie orząc jego lico pazurami i starając się trafić nimi w oko, i usiłując wgryźć się w jego pysk. Lawirowała ogonem w taki sposób, by jak najdłużej utrzymać równowagę. Choć przestała już odczuwać satysfakcję z tej całej potyczki, to uważała, że należy dokończyć działa.
Sytuacja na brzegu chwilowo niezbyt ją interesowała. Na wszelkie podziękowania, uspokajania, wyjaśnienia i pytania typu "kim ty w ogóle jesteś" przyjdzie czas później.
Vari
Cesarzowa
*

Gatunek:Lwica Płeć:Samica Wiek:Dorosła Tytuł fabularny:Strażnik Liczba postów:458 Dołączył:Mar 2016

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 80
Zręczność: 80
Spostrzegawczość: 68
Doświadczenie: 16

#55
08-01-2017, 17:05
Prawa autorskie: owlyblue / Malaika + KamiLionheart
Tytuł pozafabularny: Mistrz Gry

Szczerze to cała ta akcja i pogoń za hybrydą coraz bardziej wydawały się tracić na sensie o ile w ogóle wcześniej go miały. Na początku Vari brała to bardziej jako sprawę pierwszorzędną misję w obronie księżniczki. Teraz jednak sprawa zabrnęła za daleko. Brązowa może i z początku była żądna krwi, ale to się zmieniło. Nie chciała zabijać bezbronnego. Dostał nauczkę, a serce kazało jej puścić go wolno, nie wiedziała, że nieświadomie pogarsza tylko pozycję paskowanego. Było jej tak niezmiernie głupio, że sama nie była już w stanie zadecydować co powinna zrobić. Wlepiła nienawistne spojrzenie w kuzynkę, która przesadzała i na dodatek ubliżała członkom własnego stada. Czy to jest prawdziwa, pełna honoru królowa Lwiej Ziemi? Mufasa i Simba z pewnością przewracają się teraz w grobie. Warknęła w kierunku Vasanti tak agresywnie iż nie była w stanie sama siebie poznać. Pokręciła ogon i naprężyła mięśnie. Widziała, że Vei szykuje się znowu do ataku na zielonookiego. Było jej go żal.
Postanowiła złamać przysięgę wierności wobec władczyni. To właśnie ruda stała się jej nowym celem. Morskooka zdecydowała się rzucić na grzywiastą lwice odpychając ją jednocześnie od rannego paskowanego stwora. Miała na celu jednoczenie wbić się jej w okolicę oczy, nosa lub uszu, byleby tylko nie zrobic jej zbyt poważnej krzywdy. W tym celu nie wyciągnęła za mocno pazurów na wierzch. Nie liczyło się już nic. Jeśli królowa nie zechce puścić go wolno, zmierzy się z własną kuzynką, co już było nieuniknione. Gdy już powiedzie się atak, Vari postara się aby tylko Vasanti nie zbliżyła się do paskowanego, ale jednocześnie nie zamierzała robić jej krzywdy.
[Obrazek: Dulw2MX.png]
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 08-01-2017, 18:19 przez Vari.)
Venety
Rekrut
*

Płeć:Samica Wiek:Wiek średni Liczba postów:1,177 Dołączył:Cze 2012

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 72
Zręczność: 75
Spostrzegawczość: 69
Doświadczenie: 105

#56
08-01-2017, 19:31
Prawa autorskie: Bjorn | BaxiaArt
Tytuł pozafabularny: Administrator / Pomoc Techniczna

- Tak, wiem. Pamiętam... - uśmiechnęła się przez łzy, próbując je powstrzymać. Musi być dzielna, po prostu musi... Z ulgą odnotowała, że krwi było mniej, prawdopodobnie przez to, że uciskała łapę. Wpatrywała się w oczy lwa, uważnie próbując dopatrzeć się w nich jak najmniejszego bólu... Dopiero rozpaczliwy krzyk młodego lwa ją ocucił. Poderwała łeb, kierując niespokojny wzrok w kierunku rzeki... Vei właśnie się topiła... A reszta lwów zamierzała pomóc hybrydzie, zamiast jej siostrze... Przycisnęła mocniej łapę do kończyny Maru, wręcz nieświadomie sprawiając mu ból.
- Vei... - jęknęła cicho, nie mając pojęcia, co zrobić. Spojrzała jeszcze raz na ukochanego, na głęboką ranę... Nie mogła go zostawić. Bez niej się wykrwawi. Ale jeśli nie pomoże siostrze... Ona zginie. Przeczuwała to. Co jest nie tak z tymi lwami? Dlaczego nie mogą jej pomóc... - Przepraszam, kochanie. Ja muszę... - podniosła łapę, po czym wtuliła mocno pysk w jego grzywę - Wrócę. Obiecuję... - chciała jeszcze coś dodać, ale w tym momencie głos jej się załamał. Podniosła się i skierowała wzrok na młodzieńca, który prawdopodobnie był jej siostrzeńcem - Młody! - ryknęła na niego. W fiołkowych oczach błyskała niebezpieczna nuta, a zjeżona sierść i wrogi wyraz pyska bynajmniej nie napawał pokojem - Nie stój bezczynnie, rusz się! Chodź tu i masz dociskać mocno łapą, o tutaj. Gdyby mocniej krwawiło, poliż. Tylko, cholera, masz to zrobić, jasne? A ja pomogę twojej mamie - i nie czekając na odpowiedź młodego, ruszyła susami w kierunku wody. Gdy zanurzyła kończyny w wodzie, zdążyła zauważyć tylko, jak Vari rzuca się na Vei. Reszta zaś chciała pomóc wydostać się hybrydzie... Nie miała zbyt wiele czasu do namysłu. Praktycznie żadnego. I tylko jeden cel... Dobiegła tak blisko, na ile mogła stać stabilnie... Pod sam koniec wręcz zwolniła i przystanęła na chwilę, dokładnie wymierzając cel. To było niczym polowanie. Łapy ugięły się, po czym odbijając się jak najsilniej od dna przy pomocy tylnych łap, skoczyła. Będąc w powietrzu, wyciągnęła przednie łapy przed siebie. Jeśli jej się poszczęści, wyląduje na grzbiecie pasiastego. A jeśli to się uda, uczepi się kurczowo łapami jego boków, by tylko z niego nie zlecieć. Pyskiem celowała w kark wroga. Chciała go złapać, przytrzymać, unieruchomić... Jest ciężka, a Soth osłabiony, będzie próbować go podtopić.
Nie myślała teraz do końca racjonalnie. To emocje, starch o życie dwóch najbliższych jej osób kazał się przeciwstawić światopoglądowi lwicy i wprawić mięśnie w ruch. Myślała tylko o jednym: zabić go.
Haki
Cesarz
*

Gatunek:Lew afrykański Płeć:Samiec Wiek:Młody Dorosły Tytuł fabularny:Strażnik Liczba postów:485 Dołączył:Cze 2016

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 84
Zręczność: 75
Spostrzegawczość: 67
Doświadczenie: 9

#57
08-01-2017, 20:00
Prawa autorskie: Askari

Haki zaczął się krztusić, lecz pomimo przeciwności losu, dzielnie próbował podtrzymać Sothowy łeb nad powierzchnią wody. Wtem poczuł jak pazury królowej przejeżdżają po jego nosie, powodując delikatne uszkodzenia narządu węchu. Przez krążącą w jego żyłach adrenalinę Haki niemal nie poczuł bólu, jednak otrzymane rany wyrwały go z jego idealistycznego zaścianku i skłoniły do refleksji nad sensem jego działań. Jednak przede wszystkim to słowa, wściekłe spojrzenie Vei oraz niespodziewana reakcja Vari, skłoniły Hakiego do szybkiej analizy swojego położenia. Z jednej strony młodzik chciał ratować hybrydę ale... no właśnie, nawet z pomocą Vari, byli w mniejszości. Po stronie królowej wciąż stali Falaris i Tirune, którzy z łatwością powaliliby Hakiego. Młody lew w pojedynkę nie miał szans odepchnąć czarnogrzywego samca i samodzielnie wyciągnąć z wody hybrydę. Stanął teraz przed wyborem: próbować uratować Sotha, co i tak z góry skazane było na niepowodzenie, a następnie wylecieć za karę ze stada, albo wykonać rozkaz królowej. Do wybrania drugiej opcji skłoniła go nie tyle troska o własną skórę czy pozycję w stadzie ale poczucie, że jest odpowiedzialny za Azima i Asurę. Jeśli wyleci, nie mógł być pewien jaki los czeka tamtą dwójkę. Również Vari, nie była mu teraz obojętna. Haki wciąż jeszcze liczył, że szybkie zakończenie tej farsy powstrzyma dalszą eskalację konfliktu wewnątrz stada. Młody lew spróbuje wydobyć swój łeb spod głowy Sotha a następnie, korzystając z okazji, że jest bardzo blisko hybrydziej szyi, przegryźć tętnicę by zapewnić paskowanemu jak najmniej bolesną i w miarę szybką śmierć.
Soth
Bestia z Bagien | Duch
*

Gatunek:Pół lew, pół tygrys i wszycho na ten temat Płeć:Samiec Wiek:5,5 lat. Towarzysz:Dzięcioł duży Liczba postów:331 Dołączył:Lut 2013

STATYSTYKI Życie: 38
Siła: 88
Zręczność: 69
Spostrzegawczość: 58
Doświadczenie: 7

#58
08-01-2017, 23:42
Prawa autorskie: Ja/gokcegokcen
Tytuł pozafabularny: Cnotliwy Woj

/ Nie będę pisał postem bo to i tak nie ma sensu skoro "nic nie mogę zrobić". Pierdolę.
Po prostu pozbawcie mnie mojego OC, tak, to boli, nawet jeśli jest to w zasadzie wina postaci. Po prostu przestańcie mnie już męczyć. MG i tak na pewno nie orzeknie nic poza tym, że wykrwawiam się na śmierć, więc elo.

Dryfuje nieprzytomny, czekając na śmierć. (tak jakby ktoś się czepiał, ze nic nie napiszę)
Sycophants on velvet sofas
Lavish mansions, vintage wine

I am so much more than Royal
Snatch your chain and mace your eyes

If it feels good, tastes good
It must be mine

Heroes always get remembered
But you know legends never die


[Obrazek: 7YwHHkJ.jpg]


Mortal kings are ruling castles
Welcome to my world of fun
I'm taking back the crown
I'm all dressed up and naked

I see what's mine and take it
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Płeć:Samiec Liczba postów:1,683 Dołączył:Cze 2012

STATYSTYKI Życie: 0
Siła:
Zręczność:
Spostrzegawczość:

#59
14-01-2017, 00:50


Vasanti Vei po krótkiej reprymendzie skierowanej do podwładnego rzuciła się na Sotha. Jednak zanim jej pazury sięgnęły jego ciała, królowa została odrzucona na bok przez kuzynkę. Vari wylądowała na boku rudej, podtapiając ją lekko, a przynajmniej do momentu, aż tamtej udało się stanąć na mulistym dnie. Jednak zaskoczenie wciąż działało i nie zdołała uniknąć ciosu w pysk, który zostawił trzy płytkie draśnięcia pomiędzy wibrysami. Soth został częściowo odciążony, ale miał za mało siły, by się wymknąć z objęć Tirune. Znienacka pojawiła się Venety, która wskoczyła na grzbiet hybrydy, odtrącając przypadkowo ciemnogrzywego. Z bólu i braku energii, tylne łapy ofiary się ugięły, sprowadzając go do siadu. Rany zadawane przez lwicę nie miały już znaczenia. Mieszaniec nie był już w stanie orzec, które rany są dopiero zadawane, a które towarzyszą mu już dłużej. Ostateczny cios zadał Haki, który korzystając ze swojej pozycji ukrócił cierpienia jednookiego efektywnym ugryzieniem w gardziel. Soth wyzionął ducha krztusząc się wodą i własną krwią. Zniknął pod powierzchnią pod akompaniamentem pęcherzyków powietrza i szkarłatnej barwy, dociskany do dna przez Venety. Krew poznaczyła głaz, upamiętniając miejsce śmierci bestii z bagien.

Vasanti Vei -3 HP
Soth umiera

_
Vasanti Vei +15 PD
Venety +10 PD
Vari +10 PD
Haki +7 PD
Falaris +7 PD
Tirune +5 PD
Maru +5 PD
Soren +3 PD

Haki
Cesarz
*

Gatunek:Lew afrykański Płeć:Samiec Wiek:Młody Dorosły Tytuł fabularny:Strażnik Liczba postów:485 Dołączył:Cze 2016

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 84
Zręczność: 75
Spostrzegawczość: 67
Doświadczenie: 9

#60
14-01-2017, 03:40
Prawa autorskie: Askari

Widząc, że łeb hybrydy zaczyna opadać w dół, Haki błyskawicznie puścił jego szyję i krztusząc się ciepłą Sothową krwią, niemal odskoczył do tyłu. Spojrzał na znikające pod wodą ciało i poczuł, że zaraz się rozpłacze. Czy to dlatego, że było mu wstyd? Bo w przeciągu tych kilkunastu sekund zaprzeczył wszystkiemu w co wierzył? Gdzie się podziały wszystkie wyznawane przez niego wartości, te pięknie brzmiące frazesy mówiące o konieczności współczucia i dominacji dobra nad złem? Zniknęły? Tak po prostu?
Haki tkwił w miejscu jak ostatni idiota, do momentu gdy jego wzrok, powędrował ku Vari i Vei. Na jeden moment zielonooki zdoła przekuć wszystkie miotające nim emocje na coś przypominającego gniew z niewielkimi domieszkami szaleństwa i rozpaczy.
-Dość już tego!- ryknął w stronę lwic, jednak jego spojrzenie ostatecznie zatrzymało się na postaci królowej.
-Macie już czego chcieliście, na wielkich władców z przeszłości, przestańcie już walczyć!- w tym zdaniu było zdecydowanie mniej gniewu i zdecydowania toteż pod koniec wypowiedzi, głos lwa zdawał się załamywać.
Młody spuścił wzrok i w tym momencie usłyszał cichy szept swojego sumienia.
-Zabiłeś go, jesteś mordercą.-
-Zabiłem go, jestem mordercą…- powtórzył bezmyślnie i spuścił wzrok. Przez krótką chwilę obserwował swoje łapy, a tajemniczy szept w kółko powtarzał tę samą frazę.
Haki podniósł łeb. Wszyscy którzy  w tym momencie na niego patrzeli, mogli dostrzec, że jego spojrzenie jest kompletnie puste, prawa powieka drga a całym ciałem wstrząsają drgawki. Łącząc to z obecną na pysku krwią i cienką czerwoną strużką sączącą się  z rany na nosie, Haki bardziej przypominał teraz wskrzeszony do życia kawał mięcha, niż żywą, posiadającą duszę, istotę.
-Trzeba go pochować- zakomunikował pozbawionym barwy głosem, jednocześnie przelatując wzrokiem po wszystkich zebranych. To że było tu kilka nowych osób nie specjalnie go teraz  obchodziło. W ogóle wszystko zdawało się teraz pozbawione sensu. Spuścił wzrok i ruszył by wydobyć z wody ciało Sotha.
-Zabiłem go…- mamrotał pod nosem.


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości