♫ Audycja 36 ♫


Wszystkie audycje znajdziecie na audycje.krollew.pl
Tygodniowy bonus
+5 opali


Otrzymuje Warsir!
  • Forum zostało zarchiwizowane i dostępne jest jedynie w wersji do odczytu - poza ShoutBoxem i tematami pozafabularnymi. Dziękujemy za wspólną grę!
  • Oficjalny kanał na discordzie - do kontaktu z graczami.
  • Stale aktywny pozostaje dział z pożegnaniami, gdzie każdy będzie mógł dopisać swoje.
  • NIE zgadzamy się na kopiowanie jakiejkolwiek części tego forum, także po jego zamknięciu.

    ~ Administracja Król Lew PBF (2006-2018)
Generator statystyk
Drzewo genealogiczne
Okres zbioru (1 porcja):
Cis pospolity
Wulkan Burgess Shale, Ognisty Las, Źródło Życia
Pogoda
1-15 września
21 °C
16 °C
16-30 września
23 °C
17 °C
Postać miesiąca:
Sierpień

Naiwny, strachliwy i delikatny. Lwie dziecko zagubione pośród sawanny, odnalazło ciepło rodziny w śnieżnym Cesarstwie choć niedawno spotkał nieświadomie prawdziwego ojca.
Cytat września
Nadesłany przez Vasanti Vei

Stężenie fanatyków księżyca na poziomie zerowym kazało mu się zastanowić, czy przypadkiem nie zabłądził.
Znajdziecie nas na:
Alamera
Duch
*

Gatunek:Lew z Tsavo Płeć:Samica Wiek:5 lat Liczba postów:37 Dołączył:Maj 2017

STATYSTYKI Życie: 83
Siła: 65
Zręczność: 72
Spostrzegawczość: 73
Doświadczenie: 25

#61
31-07-2017, 13:14
Prawa autorskie: malaika (lineart) Ghalib (kolorki)

Sprawy powoli się wyjaśniały, wszystko nabierało sensu i odpowiednich kolorów. Brązowa stała niewzruszona pojawiającymi się gośćmi, skoro brat ich tu ściągnął to musieli być mu oddani i wierni, nie obawiała się z ich strony niczego złego. Biernie obserwowała z uwagą żeńską część zgromadzonych, która to znacznie bardziej ciekawiła tsavoszkę. Jasnooka dostrzegła dziwne, a jednocześnie zupełnie wytłumaczalne zachowania Zuri i tej całej Santi. Jeden z samców naprawdę był atrakcyjny toteż nie zdziwiła się za bardzo, właściwie to zaśmiała się dyskretnie pod nosem. Młódkę rozumiała, sama chciała się kiedyś przypodobać i wpaść w oko nie jednemu kawalerowi... niestety nie miała możliwości wyboru żadnego z nich. Bato uznał inaczej chcąc wyciągnąć korzyści dla siebie. Specjalnie ojca za to nie winiła, czuła dumę iż mogła pomóc mu zdobyć nowego sojusznika, a z drugiej strony strasznie cierpiała.
- Czy to twoje szkraby? - podeszła do Vei i zapytała się, by mieć stuprocentową pewność, ciekawość strasznie ją już zżerała. Przy okazji mogła przyjrzeć się najmłodszym bratankom znacznie lepiej i z bliska. Oceniła ich stan i ogólny wygląd. Nie miała rudej nic do zarzucenia, zajmowała się nimi dobrze. Były pulchne i wyglądały na zdrowe.
- Widać Ghalib nie próżnuje. - zażartowała po chwili, zerkając też na piaskową obok rudej. Niezły harem braciszku!
Tyrvelse
NAJSEKSOWNIEJSZY | SAMOTNIK

Gatunek:Lew Płeć:Samiec Wiek:Młody dorosły Liczba postów:365 Dołączył:Kwi 2014

STATYSTYKI Życie: 90 :I
Siła: 78
Zręczność: 70
Spostrzegawczość: 68
Doświadczenie: 23

#62
31-07-2017, 23:33
Prawa autorskie: Salvathi

/nie chce mi sie polskich znakow

Usłyszał ostatnie słowa czarnofutrej, młodej lwicy, jak i znanego sobie lwa, zatem już nie musiał dopytywać o skąpogrzywego poparzeńca. I może, moze gdyby poruszal sie w swiecie emocji nieco sprawniej, moze gdyby odczytywanie cudzych uczuc przychodziloby mu z wieksza latwoscia, wtedy dostrzeglby i jedyne w swoim rodzaju spojrzenie Zuri, i polaczyl z naglym prychnieciem w strone Vei, i zrozumialby. Lecz moze to i lepiej dla czarnej? Zas po ostatnich przezyciach w grocie Cahian tym bardziej nie wychylal nawet skrawka swojego jestestwa w miejscach takich jak to. Z pewnoscia - tym lepiej dla niej. Lecz musialby byc zupelnie slepy by nie zauwazyc nietypowej atmosfery w pieczarze. Jakby napietej.
Jego jedyny znajomy sposrod tej gromady szybko wybyl z groty, a zaraz za nim mloda lwica, co znaczylo, ze teraz Tyr zostal z dziwna ruda i jej gromadka klusek, ledwo co doroslym samcem i jeszcze jedna lwica. Powtorzmy - zostal w jaskini! Zatem jedynie powiodl swym spojrzeniem za mloda, by czym predzej ruszyc w jej slady. Zwlaszcza, ze reszta i tak go zignorowala. Brakowalo mu tylko kilku susow by wyjsc na swieze powietrze i tak cudowna, rozlegla przestrzen. Ruszyl w kierunku czarnofutrej i brazowogrzywego. Stanal kolo samicy, bez slowa, i dopiero po chwili sobie uswiadomil, ze jednak milczeniem nic nie uzyska. Przestapil z lapy na lape.
- Na imie mi Tyr. - Tak, to brzmi jak dobry poczatek. Chrzaknal. - A ty, co tak wlasciwie masz wspolnego z... - no tak, on sie nawet nie przedstawil - tym czarnym, skapogrzywym, poparzonym panem, na ktorego czekamy?
Na koniec nawet udalo mu sie usmiechnac, dzieki czemu to dziwaczne okreslenie tamtego samca moglo niemal zabrzmiec jak zart, choc srednio udany. Po chwili przeniosl swe spojrzenie z Zuri na brazowogrzywego, obserwujac jego poczynania.

O jak ja kocham to miejsce!
Tu jest tyle policji i czuję się bezpiecznie
Kochanie, czemu szepczesz?
Możemy być spokojni
Opuśćmy ręce
Opuśćmy ręce

Ale najważniejsze, to że kiedy zamkniesz oczy
że kiedy zamkniesz oczy
nic nie zaskoczy cię
.


Vasanti Vei
Zgryźliwa | Iskra
*

Gatunek:Lew Płeć:Samica Wiek:Wiek średni Tytuł fabularny:Medyk Liczba postów:2,979 Dołączył:Cze 2012

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 82
Zręczność: 88
Spostrzegawczość: 82

#63
01-08-2017, 17:29
Prawa autorskie: Koseki-Leonheart (Kami), tło Disney / OwlyBlue (Ghalib)
Tytuł pozafabularny: Główny Administrator / Prowadzący Radia / Mistrz Kalamburów / Najpiękniejsze miano

Ruda powiodła wzrokiem za beżowym samcem, tym, który pierwszy opuścił grotę. Dziwny typ. Skoro już wszyscy się przedstawiali, to cóż by i jemu szkodziło? I tak nikt by nie sprawdził, czy to jego prawdziwe miano, czy imię wymyślone na poczekaniu tylko po to, by uniknąć ciągłego mówienia do siebie "ej, ty!".
Z zainteresowaniem słuchała odpowiedzi Zuri na zadane przez siebie pytanie. Dostrzegała pewien potencjał w jej entuzjazmie, układała już w głowie plan wykorzystania go w swoim intresie, lecz czas pokaże, czy cokolwiek z tego wyjdzie.
Tymczasem połowa towarzystwa udała się na zewnątrz, a Vasanti pozostała sama z Pscyche, lwiątkami iii ciotką Zuri, która właśnie się do niej odezwała. Lwica na moment zawiesiła wzrok na kociętach, a potem powróciła nim do brązowej.
- Duchem jak najbardziej, ciałem nie - odparła, nie kryjąc lekkiego rozbawienia. - Twojego brata poznałam niedawno, za to miałam sporo do czynienia z matką tych młodych. Niestety, teraz to ja muszę im ją zastępować - wyjaśniła, nie zdradzając przesadnie wielu faktów, ale za to nie mijając się z prawdą, bo i po co?
Nachyliła się do swojej ulubienicy, jedynej samiczki w miocie, by potraktować ją czułym liźnięciem po jej małym rozkosznym łebku.
Kanziru
Iskra
*

Gatunek:Leweł Płeć:Samiec Wiek:Podrostek Liczba postów:19 Dołączył:Sie 2017

STATYSTYKI Życie:
Siła: 25
Zręczność: 25
Spostrzegawczość: 25

#64
03-08-2017, 15:26
Prawa autorskie: blukillerdonkey

Nie wiedział co się działo, najpierw był w jednym miejscu i działy się dziwne rzeczy teraz to. Czy oni zamierzają kiedyś chwilkę odpocząć, no niby nie ma w wycieczce nic złego. Szczególnie jeśli ciebie noszą, więc chyba nie mozna narzekać. Jednak nie podobały mu się te wszystkie lwy, po co one tu czy on coś nabroił? Ale był grzeczny chyba? Wiec dlaczego ich tu tyle, kiedy jego zacny i jak na razie kluchowaty zadek został położony na ziemi rozejrzał się. Te koty były takie wielkie, a on tylko się patrzył na nie. Po chwili wstał i próbował z siebie wydać coś na dźwięk ryku? Tak można to tak nazwać, jednak bardziej wyszło z tego miauknięcie niż ryk. A poza tym był głodny! Brzusio domaga się papu! Dlatego tez męczył oto rudziochę, miał teraz gdzieś inne lwy chciał jeść i będzie oto truł zadek, jak nie santi to kogoś innego. 
-Santi
Miauknął go niej patrząc na nią swoimi kolorowymi ślepkami mając nadzieje ona zrozumie o co mu chodzi.
[Obrazek: 05418eb7576c.png]
Vasanti Vei
Zgryźliwa | Iskra
*

Gatunek:Lew Płeć:Samica Wiek:Wiek średni Tytuł fabularny:Medyk Liczba postów:2,979 Dołączył:Cze 2012

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 82
Zręczność: 88
Spostrzegawczość: 82

#65
03-08-2017, 18:44
Prawa autorskie: Koseki-Leonheart (Kami), tło Disney / OwlyBlue (Ghalib)
Tytuł pozafabularny: Główny Administrator / Prowadzący Radia / Mistrz Kalamburów / Najpiękniejsze miano

// Sorry Alamera, że odpisuję przed Tobą, ale zaraz wyjeżdżam i chciałam jednak odpisać wcześniej. //

Uwagę rudej odwróciło jedno z ghalibowych młodych. Te dotychczas siedziały spokojnie, ale prędzej czy później musiał przecież nadejść moment, w którym upomną się o odrobinę atencji. Lwica zwróciła wzrok na kocię, uspokajająco trąciła łbem jego łebek, po czym przeniosła wzrok na Psyche, bo to ona, jako karmicielka, mogła tu cokolwiek teraz zaradzić. Nikt inny w tym towarzystwie nie miał mleka na zbyciu.
- Młode są głodne - poinformowała ją, tonem pozornie miłym, ale obie doskonale wiedziały, że w jej wypowiedzi kryje się ukryta przed resztą towarzystwa groźba.
Kochała te młode całym sercem i choć to Persymona była jej ulubienicą, to pozostałym również nie dałaby umrzeć z głodu, nieważne za jaką cenę. Zbyt wiele już im poświęciła, by teraz się poddać.
Persymona
Płomień
*

Gatunek:lew Płeć:Samica Wiek:Podrostek Liczba postów:72 Dołączył:Gru 2016

STATYSTYKI Życie:
Siła: 20
Zręczność: 30
Spostrzegawczość: 25
Doświadczenie: 15

#66
03-08-2017, 23:03
Prawa autorskie: moje~
Tytuł pozafabularny: Zrzęda

Tymczasem mała Persymona, choć chętnie przyjmowała pieszczoty od rudej lwicy, to była jednak najbardziej zainteresowana właśnie otoczeniem. Najpierw owszem, kręciła się wokół łap Vasanti Vei ale szybko obróciła się w stronę lwa, który miał być jej bratem, choć jeszcze nie wiedziała o tym, i pokicała w jego kierunku.Zatrzymała się przed nim i uśmiechnęła się nieśmiało w jego stronę. Kusiło ją żeby pacnąć łapką jego łapę. Zaśmiała się nieśmiało jak to dziecko, ale gdy usłyszała, że jej braciszek woła Santi i ta również zaczęła mówić coś o głodzie, Persy podskoczyła zadowolona, jakby wcale zmęczenia nie czuła. Wymierzyła się i zanim poszła prosić o mleko, skoczyła ku Kanziru i zaatakowała jego uszko. Ot łobuz. 
Ghalib
Zmora | Płomień
*

Gatunek:lew tsavo Płeć:Samiec Wiek:Wiek średni Tytuł fabularny:Wędrowiec Liczba postów:906 Dołączył:Kwi 2015

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 90
Zręczność: 81
Spostrzegawczość: 66
Doświadczenie: 26

#67
04-08-2017, 06:03
Prawa autorskie: moje~
Tytuł pozafabularny: Artysta roku

Trochę zajęło zanim się zjawił w pobliżu grot. Jednakże nie ociągał się gdy zauważył majaczące na horyzoncie grzbiety jaskiń. Wkrótce też znalazł się w pobliżu krasowej pieczary, którą wyznaczył za miejsce spotkania a mnogość zapachów, którą wyśledził po drodze utwierdziła go w przekonaniu, że jest tutaj ostatni. Toteż już z daleka wydał z siebie przeciągłe, informacyjne wycie. Zbliżał się, a dla tych, którzy kręcili się w pobliżu informacja, że to jego terytorium. Zresztą już wkrótce był blisko i dostrzegł na zewnątrz trzy lwie sylwetki Swoją córkę w towarzystwie dwóch samców, którzy uczestniczyli z nim w zajściu przy Zębatej Grocie. Zwolnił i skinął im łbem. 
- Zapraszam do środka - powiedział na powitanie i sam również skierował się w stronę wejścia. Przeszedł po kamieniach nad źródłem oddzielającym wnętrze jaskini naturalną barierą i zniknął w mroku pieczary. Dostrzegłszy Alamerę podszedł do niej i potarł łbem jej kark.
- Witaj siostro, dziękuję, że przyszłaś - powiedział następnie zwrócił się w stronę Kiburiego. Przyjrzał się młodzieńcowi, ale niczego nie powiedział. Przynajmniej na razie. Jednak obrócił się w stronę Rudej, obcej i ich małej gromadki kluch. 
- Widzę, że zależy ci na ich bezpieczeństwie - powiedział. - Mądrze zrobiłaś przychodząc tu. 
Wskazał nosem półkę skalną, na której zwykł spać, a na której też leżała skóra antylopy. 
- Weź ją i zrób z niej użytek dla młodych. 
Sam usiadł w końcu tak by mieć na oku zebrane tu lwy. Oczekiwał, że pozostała trójka zaraz też się tu pojawi. 
- Kiburi, po wypoczynku weź swoją siostrę i zapolujcie na coś. W pobliżu rzeki znajdziecie sporo zwierzyny - potem przeniósł spojrzenie na swoją siostrę. Łagodniejsze i cierpliwsze niż to, które miał dla reszty. - Pomogłabyś młodym? Myślę, że pomoc doświadczonej lwicy przyda im się. 
|MUZYKA| | PIOSENKA | |CAŁE CIAŁO| |GŁOS| |KSZTAŁT DEMONA|
[Obrazek: zalubinypasek_by_owlyblue-dbkpf1p.png]
Nigdy nie chciałem żyć jak wy
Jak wyjeżdżałem wyły psy
Dusze oddałem za sławę i pieniądze blichtr
No blichtr 





Vasanti Vei
Zgryźliwa | Iskra
*

Gatunek:Lew Płeć:Samica Wiek:Wiek średni Tytuł fabularny:Medyk Liczba postów:2,979 Dołączył:Cze 2012

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 82
Zręczność: 88
Spostrzegawczość: 82

#68
04-08-2017, 14:43
Prawa autorskie: Koseki-Leonheart (Kami), tło Disney / OwlyBlue (Ghalib)
Tytuł pozafabularny: Główny Administrator / Prowadzący Radia / Mistrz Kalamburów / Najpiękniejsze miano

Słysząc odgłos kroków, ruda spoglądnęła na tego, na którym zapewne spoczęły teraz spojrzenia wszystkich w grocie i przed nią, biorąc pod uwagę fakt, że to właśnie jego wyczekiwali. Obserwowała, jak ten wita się z obecnymi, a gdy przyszła kolej na nią, kąciki jej warg lekko się uniosły.
- Masz niezgorsza tereny, żal nie skorzystać - stwierdziła w odpowiedzi, po czym powędrowała wzorkiem za jego wejrzeniem.
Lwicy nie wydawało się rozsądnym przenoszenie niesfornych młodych na półkę, z której zaraz jedno albo drugie niechybnie by spadło i byłby przypał. Zresztą samiec raczej nie miał tego na myśli. Zamiast tego sama tam wskoczyła, przyjrzała się grocie z tej przyjemnej perspektywy, po czym powzięła "kocyk" w pysk i zwinnie zeskoczyła z powrotem do młodych, oczywiście uważając, by przypadkiem na nie nie nadepnąć.
Rozłożyła miękką skórę na podłożu i już miała ułożyć tam ghalibowe dzieci, gdy spostrzegła się, że te zaczęły urządzać sobie potyczki.
- Persa, potem pomęczysz brata. Teraz idziemy jeść - poinformowała lwiczkę.
Jednocześnie sama poczuła, jak zaczyna doskwierać jej głód. Dobrze, że przywódca tej dziwacznej kompanii zarządził polowanie; liczyła na to, że dla niej i Psychce też coś się znajdzie. One miały teraz ważniejsze rzeczy do roboty, zwłaszcza karmicielka. A jeśli nie, to trudno, sama po coś pójdzie, gdy kocięta już zasną. Długo radziła sobie w ten sposób, a te okolice wyglądały na nie mniej urodzajne niż Lwia Ziemia. Aż dziw bierze, że wcześniej, przynajmniej wedle jej wiedzy, nikt się nimi nie zainteresował.
W końcu chwyciła w pysk najpierw Persę, by przestawić ją na to, co kiedyś było kawałkiem antylopy, potem Kanziru, a wreszcie i Gamonia. Ten ostatni był najmniej żywotny z całej trójki, co zaczynało niepokoić Santi, jednak na razie wolała się z nikim nie dzielić tym spostrzeżeniem.
Alamera
Duch
*

Gatunek:Lew z Tsavo Płeć:Samica Wiek:5 lat Liczba postów:37 Dołączył:Maj 2017

STATYSTYKI Życie: 83
Siła: 65
Zręczność: 72
Spostrzegawczość: 73
Doświadczenie: 25

#69
04-08-2017, 18:51
Prawa autorskie: malaika (lineart) Ghalib (kolorki)

Patrzyła na maluchy jeszcze przez chwilę przyglądając się im uważnie. Trochę to takie chuchro i właściwie nie ciekawie wyglądające. Może i ruda się starała, ale Alamera miała na ten temat inne, zupełnie odmienne zdanie. Wykorzystywała inną lwicę do wykarmienia miotu... nie pozwoliła selekcji naturalnej na przeprowadzenie czystek i siłą trzymała sieroty przy życiu. 
Brązowa podniosła łeb i skierowała go w stronę brata. Również powitała go otarciem łeb o łeb. 
- Witaj. - rzekła spokojnym tonem.
Prośba ze strony Ghaliba została potraktowana poważnie. Dorosła samica kiwnęła głową oznajmiając, że rozumie o co ja poprosił. Podeszła do Kiburiego.
- Spotkajmy się dziś za dwie godziny na polanie za rzeką. Przekaż siostrze... a ja muszę jeszcze w tym czasie zbadać teren i poszukać jakiejś zwierzyny.
Zaraz po tych słowach pożegnała zebranych skinieniem i wyszła z pieczary w kierunku rzeki, przez którą przeszła i udała się w poszukiwaniu zwierzyny.



z/t
Zuri
Płomień
*

Gatunek:Lew Płeć:Samica Wiek:Młoda dorosła Liczba postów:159 Dołączył:Kwi 2015

STATYSTYKI Życie: 95
Siła: 67
Zręczność: 73
Spostrzegawczość: 71
Doświadczenie: 5

#70
05-08-2017, 11:59
Prawa autorskie: Ghalib/Xylax <3

Tohu nie wydawał się zbyt skory by odpowiedzieć na jej pytanie. Może coś mu się przywidziało i poszedł to sprawdzić? Posłała mu dość badawcze spojrzenie, mu i okolicy. Nie miała w zasięgu wzroku niczego podejrzanego, oczy to jednak nie jedyny zmysł łowcy, miała więc zamiar poweszyć i poszukać śladów ewentualnego intruza, który to mógł zaalarmować samca. Miała, bowiem wraz z nadejsciem Tyra, zamysł ten ulotnił się z jej łebka jak za dotknięciem magicznej różdżki. Puf i został tylko on. 
Wreszcie się przedstawił, Tyr? Tak po prostu. Może spodziewała się jakiegoś bardziej majestatycznego imienia niż to trzyliterowe, aczkolwiek nadal widziała go w blasku sparkli, trochę się zawiesiła. Szybko jednak zamknęła pysk który nie wiadomo kiedy się jej otworzył.
- Jest moim ojcem. - Co tu więcej gadać. Krótkie stwierdzenie padło z pyszczka Zuri jakby była z tego faktu dumna. I na słoniowe ciosy, BYŁA. Odwzajemniła uśmiech, stadko motylkow chyba zagnieździło się jej w żołądku. Z tego zauroczenia wyrwało ją dudnioce wycie, natychmiast postawiła uszy na sztorc chcąc zlokalizować kierunek dzwieku. 
No wreszcie przybył, szkoda jednak że nie za te 15 minutek. Czas zająć się więc obowiązkami, gdy czarny skierował kroki do groty machnęła ogonem wracając blekitnymi slepiami na jego pysk.
- Mam nadzieję że jeszcze wrócimy do tej rozmowy. - Mówiąc to ruszyła w ślad za ojcem, z własciwą sobie młodzieńczą werwą mijając się z ciotką w wejściu. Naturalnie skierowała kroki ku Ghalibowi przystanęła koło niego i oparł mu łeb uchem na ramieniu. 
- Sporą zgraje zebrałeś papciu. - Mruknęła zadowolona.
Tyrvelse
NAJSEKSOWNIEJSZY | SAMOTNIK

Gatunek:Lew Płeć:Samiec Wiek:Młody dorosły Liczba postów:365 Dołączył:Kwi 2014

STATYSTYKI Życie: 90 :I
Siła: 78
Zręczność: 70
Spostrzegawczość: 68
Doświadczenie: 23

#71
05-08-2017, 19:13
Prawa autorskie: Salvathi

Brązowogrzywy kompanion chyba był bardzo zajętym poszukiwaniem czegoś, a może zwyczajnie wciąż nie był wystarczająco przekonany co do tej całej farsy? Mogło być i tak. A mimo wszystko, przybył tutaj. Cokolwiek więc chciał im pokazać swoim zachowaniem, nie zdoła ukryć tego, że jednak nie jest mu wszystko jedno. 
Powrócił swym niebieskim spojrzeniem na czarnofutrą, zauważając jej uśmiech. To w pewien sposób go ośmieliło, sprawiając, że jego grymas stał się nieco bardziej widoczny, nieco bardziej szczery. 
Postawił nieco uszy w geście zdziwienia, gdy samica okazała się być córką tamtego samca. No, nie żeby go dziwił fakt, że miał on potomstwo. Raczej to, że to potomstwo było świadome kto jest ich ojcem, a nawet wciąż mieli z nim kontakt! To było niezwykłe. Ojcowie często byli nimi tylko z racji spłodzenia potomstwa, później już nigdy nie pojawiali się w życiu dzieci. Choć nieco inaczej było w przypadku jego ojca. Przez krótki moment znów poczuł dawny niesmak, rozgoryczenie, o którym, jak sądził, już zdążył zapomnieć. A jednak. Nawet teraz potrafił poczuć ukłucie zazdrości, że młoda samica mogła spotkać swego ojca, zamienić z nim kilka słów, a on... Nawet go nie pamiętał. Jedyne jego wspomnienie polegało na tym, że kiedyś był. A później zniknął. Został zamordowany.
- Dobrze wiedzieć. Ten, który ci się narazi, zapewne zbyt długo już nie pożyje. - Zdążył jeszcze odpowiedzieć lwicy, starając się pociągnąć tę dość lekką i nawet przyjemną rozmowę. Skoro młoda mówiła to z taką dumą i zadowoleniem, otwarcie się przyznając, pewnie złych relacji z ojcem nie miała. A Tyr doskonale widział, do czego był zdolny czarny.
Ach, a o wilku mowa. Znana mu, rosła sylwetka zaraz pojawiła się tutaj, przerywając konwersację młodych lwów. Brązowogrzywy skinął łbem w odpowiedzi na ostatnie słowa czarnofutrej, by ruszyć za ojcem i córką, lecz przepuszczając brązową samicę, i odprowadzając ją zdziwionym spojrzeniem. Tak szybko wybyła? Lecz przecież nie była przypadkowym przechodniem. I zresztą słowa Tsavo temu zaprzeczyły. Siostra. 
Gdy po raz kolejny musiał wkroczyć do jaskini, trudno było stwierdzić, czy skrzywienie jego pyska było spowodowane tylko tym, czy również i przemyśleniami o tym, że najwyraźniej większość tu zebranych była rodziną czarnofutrego samca. Nie tak to sobie wyobrażał. Z niechęcią przeszedł wszystkie kamienie, wyraźnie trzymając się najbliżej wyjścia z całego tego zgromadzenia. Wysłuchał słów czarnego. Więc ten młody samiec był bratem niebieskookiej lwicy... Czyli syn. Kiburi. Zapamiętał to imię, z pewnością mu się przyda.
I jeszcze te dwie lwice, zajmujące się gromadką pulchnych dzieciaczków. Brązowogrzywy zmarszczył nos.
- To wszystko, to twoja rodzina? - silił się na neutralny ton i szło mu to dobrze, jak zwykle, lecz widać było, że nie był zbyt zadowolony, wskazując pyskiem na zebrane tu lwy. - Mam nadzieję, że nie kazałeś nam tutaj przyjść, byśmy mieli bawić się w twoje stado. - Ostatnie słowo niemal wypluł z niesmakiem, i choć jego niebieskie oczy zaczęły się skrzyć niebezpiecznie, wciąż trzymał twardo swe nerwy na wodzy. - Przyszedłem tu w sprawie mordów, nie zajmowania się dziećmi.
To brzmiało drastycznie, niemal brutalnie. Któż na spotkaniu rodzinnym wyciąga trupy z szafy? Lecz Tyr o to nie dbał, i nie wydawało mu się, by czarny nagle miał być zniesmaczony rozmową o zabijaniu. Własnymi kłami zakończył żywot dwóch młodych lwów. Jeżeli jego rodzina nie znała go od tej strony... To szybko pozna prawdę. Lecz sam fakt, że jakaś rodzina tutaj istniała, a on nagle poczuł się zmuszony do obserwowania piękna jej więzi, igrał mu na nerwach.

O jak ja kocham to miejsce!
Tu jest tyle policji i czuję się bezpiecznie
Kochanie, czemu szepczesz?
Możemy być spokojni
Opuśćmy ręce
Opuśćmy ręce

Ale najważniejsze, to że kiedy zamkniesz oczy
że kiedy zamkniesz oczy
nic nie zaskoczy cię
.


(Ten post był ostatnio modyfikowany: 05-08-2017, 19:14 przez Tyrvelse.)
Kuro
Samotnik
*

Gatunek:Dicrurus paradiseus Płeć:Samiec Wiek:Dorosły Liczba postów:100 Dołączył:Paź 2016

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 20
Zręczność: 50
Spostrzegawczość: 50
Doświadczenie: 10

#72
06-08-2017, 23:25
Prawa autorskie: Gyda/Moni 158

Wstyd! Wstyd, wstyd, wstyd! Ale w zasadzie czego tak się wstydzę możnaby zapytać. Zacznijmy zatem od początku. Podróż z moim młodym towarzyszem była dość przyjemna, mogę to szczerze przyznać. Nie ważne czy szybowałem nad jego głową, czy też siedziałem na jego grzbiecie. Poprowadziliśmy parę dogłębnych i interesujących rozmów, które jeszcze bardziej utwierdziły mnie w przekonaniu, iż młody samiec jest postacią interesującą. Nie jakoś wybitnie, bo znałem tylko paru takich, jednakowoż Cahian miał w sobie to coś. Ale teraz docieramy do tego co aktualnie przyprawia mnie o zawstydzenie tak wielkie, że mam ochotę zapaść się pod ziemię. Na krótko zanim dotarliśmy do celu podróży, o czy mnie wiedziałem ale o tym za chwilę, przysiadłem na kocim grzbiecie i usadowiłem się wygodnie w brązowej, kudłatej grzywie. I tak siedząc w wymoszczonym przez siebie futrzastym gniazdku, monotonnie kołysany przez ruch kroczącego lwa muszę się niestety przyznać że... zasnąłem. I to dość głęboko... No dkbrze bardzo głeboko. W zasadzie muszę powiedzieć, iż przespałem całą dotychczasową rozmowę. Ukryty wśród gęstwiny kudłów beżowego samca, nie dostrzeżony chyba przez nikogo. I nawet się nie przywitałem! Na swoją obronę jednak powiem, że byłem bardzo zmęczony! Teraz jednak otworzyłem rubinowe ślepia i przez chwilę myślałem, czy aby nie nadchodzi już zmierzch. Dokoła panowały ciemności, a zanim mój zaspany umysł dotarł do poprawnego wniosku, który mówił o obecnym pobycie w jaskini, minęła dłuższa chwila. Ziewnąłem i wygrzebałem się powoli z ciepłego futrzanego legowiska, by zaraz po rozejrzeniu się skojarzyć kolejne ważne fakty. Nie byliśmy już teraz sami, mogę wręcz powiedzieć że towarzystwo było dosyć liczne. Rozmowa z tego co zaobserwowałem trwała w najlepsze i przecież takiemu dobrze wychowanemu dziwogonowi jak ja nie należało się wtrącać. Podskoczyłem jedynie na głowę mego towarzysza i skubnąłem go delikatnie w ucho, dając tym samym znak że już nie drzemię, dalej mi wstyd że tyle przespałem, oraz gdyby tylko potrzebował ma moje pełne wsparcie. Na ile wsparciem w takiej gromadzie może być elokwentny bard.
Kanziru
Iskra
*

Gatunek:Leweł Płeć:Samiec Wiek:Podrostek Liczba postów:19 Dołączył:Sie 2017

STATYSTYKI Życie:
Siła: 25
Zręczność: 25
Spostrzegawczość: 25

#73
07-08-2017, 05:08
Prawa autorskie: blukillerdonkey

Mały jak ruda go uspokoiła usaidł zadkiem na ziemi, kolorowymi oczkami obserwował inne lwy. Ciekawy był co one tutaj robią, przechylił łepek w bok, a potem czekał ładnie na amciu. Jednak na chwile obecną się nie doczeka, potem pokicała do niego jakaś kulka. Od razu zerwał si na łapki i warknął, skąd miał wiedzieć ze to rodzina? Jednak mała chciała się z nim bawić bo jego ucho zostało zaatakowane, nie został jej dłużny, łapką ją przewrócił i złapał za ogonek. Ta zabawa zaczynała mu się podobać, jednak Santi ją przerwała. Gdy ruda chciała go złapać, starał jej się uciekać, ale nie udało mu się. Został położony na czymś o dziwo miękkim powąchał to dziwnie pachniało, ale i próbował to posmakować. Kiedy jego siostra obok została położona, znów chciał się z nią bawić, tym razem łapkami na nią naparł tak że leżała na grzbiecie i złapał jej uszko.
[Obrazek: 05418eb7576c.png]
Kiburi
Konto zawieszone

Gatunek:Lew Płeć:Samiec Wiek:Młody dorosły Liczba postów:116 Dołączył:Kwi 2015

STATYSTYKI Życie: 95
Siła: 81
Zręczność: 68
Spostrzegawczość: 61
Doświadczenie: 5

#74
07-08-2017, 21:47
Prawa autorskie: Lineart Ghaliba <3, tło: Fjutsup

Jemu to najwyraźniej w międzyczasie się trochę przysnęło, bo obudził się dopiero kiedy w końcu wpadł jego kochany ojciec do domu. A przynajmniej mógł już chyba to miejsce nazywać domem, prawda? W międzyczasie gdzieś sobie większość wybyła. 
Skrzywił się nieznacznie kiedy ojciec "polecił" mu, żeby poszedł z siostrą zapolować. Dlaczego on? Jest tutaj tyle lwic, pomijając tą, która jest z rudą, które mogłyby zapolować i zapewne zrobiłyby to znacznie lepiej od niego. Kiburi nie mógł się specjalnie pochwalić jakimś zmysłem łowcy, zazwyczaj i tak tylko polował na coś, co sam by zjadł. Nie były to raczej okazałe zdobycze. 
No ale niech mu będzie. 
- Dobrze ciociu. 
Kiwnął głową. W końcu i wpadła jego kochana siostrzyczka. Za młodu była, jak dobrze pamiętał dość upierdliwa, ale teraz była chyba po prostu złośliwa. Przynajmniej odniósł przez chwilę takie wrażenie. Ale może akurat przez to polowanie jakoś się bardziej zakumplują? Wolałby mieć ją po swojej stronie, tylko ona była w jego wieku. Pozostali albo byli za bardzo starsi, albo... trudno było mu stwierdzić czemu ci dwa, co ich ojciec zawołał, mu się nie podobali. Miał zdecydowanie mieszane uczucia wobec tej dwójki. 
- Przestać się miziać siostra. Idziemy po coś do żarcia. Ciocia będzie na nas czekać. 
Mruknął do niej ruszając w stronę wyjścia i na odchodne pacając tę czarną złośnicę ogonem. 
Zastrzygł uchem kiedy odezwał się ten brązowy koleżka. Zmrużył powieki na jego słowa. 
- Beznadzieja.
Mruknął tylko i wybył z jaskini. Wziął powietrze pełnym płucem, czując się zdecydowanie lepiej na zewnątrz. Jaskinie były okej, jak się na nie patrzyło z boku. 
I wolnym krokiem ruszył na tę polanę. 


zt.
Ghalib
Zmora | Płomień
*

Gatunek:lew tsavo Płeć:Samiec Wiek:Wiek średni Tytuł fabularny:Wędrowiec Liczba postów:906 Dołączył:Kwi 2015

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 90
Zręczność: 81
Spostrzegawczość: 66
Doświadczenie: 26

#75
08-08-2017, 11:31
Prawa autorskie: moje~
Tytuł pozafabularny: Artysta roku

Kątem oka obserwował harce młodych lwów, ale bez większej refleksji na ten temat. Choć zwrócił uwagę na to, że tylko dwójka z nich dawała o sobie znać. Może trzecie lwiątko było chore? Cóż, w końcu ich matka nie należała do najlepszych materiałów na matkę. Jednakże było to obiecane jej przez niego życie i... najwyraźniej je odrzuciła. Pewnie była martwa, albo wyślizgnęła się jak to jaszczurka. 
Potem spojrzał na Zuri, która najwyraźniej postanowiła oprzeć się na jego ramieniu. Nie skomentował tego żadnym słowem ani ruchem a na jego licu próżno było doszukiwać się emocji. Przeniósł spojrzenie na Tyrvelse, którzy postanowił zabrać głos.
- Masz coś przeciw mojej rodzinie czy wydaje ci się dziwne, że zamierzam zadbać o bezpieczeństwo moich potomków? - Uniósł brew ku górze, ale odpowiedział młodemu samcowi spokojnym tonem.
Odprowadził spojrzeniem Kiburiego i Alamerę. Posłał znaczące spojrzenie Zuri, że ona też powinna iść z bratem. Chciała się przysłużyć sprawie, więc polowanie mogło być jedną z tych rzeczy. 
- Nie obchodzi mnie stado - wzruszył ramionami choć jego warga lekko drgnęła z poirytowania tonem narzuconym przez młodszego lwa. - Ale chyba zgodzisz się ze mną, że te drobne morderstwa sprawiły, że mamy wspólną sprawę? Jeśli stado, do którego należał choćby ten biały wypłosz, dowie się o naszym ataku to rozdzielając się wystawiamy im się i wobec stada jesteśmy łatwymi celami.
Prychnął w pewnym momencie rozbawiony, rozumiejąc w jaką gierkę próbował grać z nim rudogrzywy. Pokręcił głową cmoknąwszy przy tym parę razy.
- Jeśli chciałbyś tu kogoś zszokować to musisz się bardziej wysilić - powiedział unosząc brwi i uśmiechając się krzywo. - Tutaj krew nie robi na nikim wrażenia. 
|MUZYKA| | PIOSENKA | |CAŁE CIAŁO| |GŁOS| |KSZTAŁT DEMONA|
[Obrazek: zalubinypasek_by_owlyblue-dbkpf1p.png]
Nigdy nie chciałem żyć jak wy
Jak wyjeżdżałem wyły psy
Dusze oddałem za sławę i pieniądze blichtr
No blichtr 







Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości