♫ Audycja 36 ♫


Wszystkie audycje znajdziecie na audycje.krollew.pl
Tygodniowy bonus
+5 opali


Otrzymuje Warsir!
  • Forum zostało zarchiwizowane i dostępne jest jedynie w wersji do odczytu - poza ShoutBoxem i tematami pozafabularnymi. Dziękujemy za wspólną grę!
  • Oficjalny kanał na discordzie - do kontaktu z graczami.
  • Stale aktywny pozostaje dział z pożegnaniami, gdzie każdy będzie mógł dopisać swoje.
  • NIE zgadzamy się na kopiowanie jakiejkolwiek części tego forum, także po jego zamknięciu.

    ~ Administracja Król Lew PBF (2006-2018)
Generator statystyk
Drzewo genealogiczne
Okres zbioru (1 porcja):
Cis pospolity
Wulkan Burgess Shale, Ognisty Las, Źródło Życia
Pogoda
1-15 września
21 °C
16 °C
16-30 września
23 °C
17 °C
Postać miesiąca:
Sierpień

Naiwny, strachliwy i delikatny. Lwie dziecko zagubione pośród sawanny, odnalazło ciepło rodziny w śnieżnym Cesarstwie choć niedawno spotkał nieświadomie prawdziwego ojca.
Cytat września
Nadesłany przez Vasanti Vei

Stężenie fanatyków księżyca na poziomie zerowym kazało mu się zastanowić, czy przypadkiem nie zabłądził.
Znajdziecie nas na:
Kanziru
Iskra
*

Gatunek:Leweł Płeć:Samiec Wiek:Podrostek Liczba postów:19 Dołączył:Sie 2017

STATYSTYKI Życie:
Siła: 25
Zręczność: 25
Spostrzegawczość: 25

13-12-2017, 00:46
Prawa autorskie: blukillerdonkey

Młody samczyk też ładnie rósł, ba był troszku większy od siostry. Jednak nie przeszkadzał mu to w polowaniach na nią. Nie raz ich zabawy doprowadzały do łez innych, jak i do granic cierpliwości. No zwłaszcza Kanziru, był ciekawskim młodzieńcem co wszystko sam chciał zobaczyć, spróbować powąchać. Oj ile razy w miskę się wpakował Santi gdy zioła robiła. Albo ojcu na głowę się wspinał jak spał. Był pełen energii a nie miał jak jej spożytkować, wiec w głowie mu głupoty. Widząc ogon opiekunki, zaczaił się na niego i z zadkiem w górze skoczył. Ha! wbił ząbki w ogon samicy, dumny siebie usiadł i trzymał jej ogon. No ale jego siostra powiedział ważne słowo, teraz ważne w ich rozwoju. Obiad tak własnie kiedy będzie obiad. 
-Właśnie kiedy będzie, choć pewnie mozna i Persy zjeść. O patrz jaka jest wielka. 
Dokazywał siostrze, i pacnął ją łapą na potwierdzenie tych słów.
[Obrazek: 05418eb7576c.png]
Ghalib
Zmora | Płomień
*

Gatunek:lew tsavo Płeć:Samiec Wiek:Wiek średni Tytuł fabularny:Wędrowiec Liczba postów:906 Dołączył:Kwi 2015

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 90
Zręczność: 81
Spostrzegawczość: 66
Doświadczenie: 26

13-12-2017, 02:29
Prawa autorskie: moje~
Tytuł pozafabularny: Artysta roku

Tymczasem po porannym patrolu do jaskini wszedł nie kto inny jak sam ojciec. Minę miał jak zwykle obojętną, nawet jeśli tym razem niósł w pysku coś wyjątkowego. Bowiem od pewnego czasu taszczył ze sobą zdobycz, całkiem już sporego cielaka gnu. Może nawet prawie rocznego? Ciągnął go za gardło i zdarzyło mu się warknąć ze zniecierpliwieniem gdy truchło haczyło o cokolwiek.
Praktycznie od progu dostrzegł dokazujące rodzeństwo, jak na razie poza Ga... Hasarą. Może rzeczywiście miał coś z gamonia? Kanziru i Persymona już w pełni rozbiegani a on? Nie było go praktycznie widać. Niemniej doskonale wiedział, że te maluchy mogą być bardzo irytujące a on nie należał do tych, których dobrze było denerwować. Puścił więc antylopę na kamienną posadzkę pieczary i warknął. 
- Spokój - nie podniósł specjalnie głosu ale jego ton był na tyle zdecydowany i twardy, że sprzeciw wobec tego rozkazu wydawać by się mógł samobójstwem. Niemniej zaraz potem podszedł do każdego ze swoich najmłodszych młodych i bez większej delikatności otarł się o nie pyskiem a potem przejechał ozorem po ich grzbietach. Ruda mogła być chyba spokojna, bo wszystko wskazywało na to, że Ghalib jednak zaakceptował maluchy w pełni. Choć cierpliwością anielską nie grzeszył i daleko mu było do ojca roku. Był dość oschły i trochę apodyktyczny, ale trudno mu było odmówić zainteresowania młodymi. A przynajmniej ich potrzebami. Jeśli Vasanti i Psyche polowały wraz z Zuri on zostawał z młodymi a Kiburiego posyłał na zwiad, jeśli zaś lwice wypoczywały i Kiburi kręcił się w ich pobliżu, on często przynosił coś  gdy kończył patrol - tak jak tego ranka. Pozwalał w ramach swojej wytrzymałości na irytujące sytuacje rodzeństwu się bawić a czasem zdarzało się, że któreś spało na jego łapach. Starał się na tyle na ile umiał. W każdym razie rodzeństwo mogło gorzej trafić. 
Posłał spojrzenie rudej lwicy, był jej nawet wdzięczny za opiekę nad dzieciarnią nawet jeśli robiła to trochę pod przymusem. Przestał pytać o Psyche po kilku dniach od zniknięcia. Nie tęsknił za nią, nie była mu potrzebna tu lwica, która mogłaby z zawiści narobić im tu bałaganu. Dobrze wiedział, że nie pałała do rodzinki miłością, choć na ochłap i względne bezpieczeństwo mogła liczyć. 
- Dzień dobry - przywitał się z rudą. - Żadnych zagrożeń? 
Potem wskazał na stygnące ciało gnu na posadzce. 
- Jedzcie. 
|MUZYKA| | PIOSENKA | |CAŁE CIAŁO| |GŁOS| |KSZTAŁT DEMONA|
[Obrazek: zalubinypasek_by_owlyblue-dbkpf1p.png]
Nigdy nie chciałem żyć jak wy
Jak wyjeżdżałem wyły psy
Dusze oddałem za sławę i pieniądze blichtr
No blichtr 





Vasanti Vei
Zgryźliwa | Iskra
*

Gatunek:Lew Płeć:Samica Wiek:Wiek średni Tytuł fabularny:Medyk Liczba postów:2,979 Dołączył:Cze 2012

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 82
Zręczność: 88
Spostrzegawczość: 82

26-12-2017, 02:32
Prawa autorskie: Koseki-Leonheart (Kami), tło Disney / OwlyBlue (Ghalib)
Tytuł pozafabularny: Główny Administrator / Prowadzący Radia / Mistrz Kalamburów / Najpiękniejsze miano

Tego ranka rudej nie dane było zaznać spokoju. Ciągle coś tu biega, lata, skacze, a mówiąc "coś", mam tu na myśli głównie pewnego uroczego brzdąca. Mimo wszystko, widok tak pełnego życia dziecka był przede wszystkim rozczulający.
Oczywiście, od razu zauważyła, co też ta mała potwora kombinuje, ale też równie jasne jest, że nie dała tego po sobie poznać. Odwróciła łeb w drugą stronę, a gdy poczuła uderzenie drobnego ciałka, przeniosła na nie wzrok z udawanym zaskoczeniem.
A co to za dzikie zwyczaje? - oburzyła się, marszcząc brwi, ale wyraz jej pyska prędko złagodniał. - Obiad będzie, jak tata wróci z polowania.
Jak można się gniewać na takie cudo? Czule liznęła ciemny łebek.
Zastrzygła uchem, słysząc dźwięk głosu swojego drugiego skarbeńka. Wyszczerzyła kły w wyrazie zadowolenia.
O, to jest bardzo dobry pomysł. Też jestem głodna! - stwierdziła i znów potraktowała jej łeb swym językiem, tym razem przejeżdżając po nim nieco dłużej.
Dała jej spokój, gdy do jej nosa dotarł zapach zbliżającego się gospodarza. I zwierzyny.
Poza tym, że nie idzie przejść przez grotę, żeby się nie potknąć o któregoś z twoich wspaniałych potomków, to nie. Dzień jak co dzień.
Powstrzymała się od oblizania się na widok gnu i wskazała je pyskiem dzieciom, choć przypuszczała, że nie trzeba ich będzie długo namawiać.
A co tam słychać na zewnątrz?
Persymona
Płomień
*

Gatunek:lew Płeć:Samica Wiek:Podrostek Liczba postów:72 Dołączył:Gru 2016

STATYSTYKI Życie:
Siła: 20
Zręczność: 30
Spostrzegawczość: 25
Doświadczenie: 15

30-12-2017, 18:15
Prawa autorskie: moje~
Tytuł pozafabularny: Zrzęda

Zaprzestała zabawy w dokładnie tym samym momencie gdy usłyszała zdecydowane słowa ojca. Nie zamierzała mu się narażać, zresztą i tak chodziło o coś ciekawego - jedzenie! Zgodnie z życzeniem małego piegusa. Przyjęła więc chętnie liźnięcie od Santi i szybko w stronę antylopy gnu, którą to przyniósł ojciec. Usłyszała proste polecenie - jedzcie. Dopadła więc truchło od razu (a może nawet wcale nie na to polecenie?) i zatopiła ząbki w mięsku. 
Lwiczka nie ma ogonka, został jej po nim krótki kikut.
[Obrazek: dfxcbhkxjn_by_owlyblue-dcnbmaz.jpg]
Kanziru
Iskra
*

Gatunek:Leweł Płeć:Samiec Wiek:Podrostek Liczba postów:19 Dołączył:Sie 2017

STATYSTYKI Życie:
Siła: 25
Zręczność: 25
Spostrzegawczość: 25

02-01-2018, 21:49
Prawa autorskie: blukillerdonkey

Młody samczyk uśmiechnął się do nich pokazując ząbki, cóż widać był weselszą formą swojego ojczulka. Widząc nową fryzurę siostry zaśmiał się, ale po chwili do jego uszu dotarł dziwny dźwięk. Spojrzał ta i zobaczył jak ojciec ciągnie zdobycz, miał gwiazdki w oczach.Dla takiego malucha samiec był naprawde siłacze, ale podbiegł i zaczaił się na padlinę. Zaatakował jej ucho i zaczął je gryźć bawiąc się, po chwili jednak jednak stwierdził że lepiej dorwać się do brzuszka. I miał racje, tam było pycha mięsko, wiec zaczął się wgryzać w martwe zwierzę. Jednak  instynkt dawał o sobie znać, i odpychał siostrę od mięska.
[Obrazek: 05418eb7576c.png]
Ghalib
Zmora | Płomień
*

Gatunek:lew tsavo Płeć:Samiec Wiek:Wiek średni Tytuł fabularny:Wędrowiec Liczba postów:906 Dołączył:Kwi 2015

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 90
Zręczność: 81
Spostrzegawczość: 66
Doświadczenie: 26

14-01-2018, 00:39
Prawa autorskie: moje~
Tytuł pozafabularny: Artysta roku

Spoglądał uważnie na Vei, która pozwoliła sobie na żartobliwą dygresję odnośnie jego młodych. Cóż, nie zamierzał się z tym kłócić, ruchliwość lwiątek bywała irytująca i Ghalib znosił je tylko dlatego, że to była krew z jego krwi. Kiedyś miał chyba większą cierpliwość, ale zasadniczo nic w kwestii ulgowego traktowania własnych lwiątek się nie zmieniło. Był tradycjonalistą i nie zamierzał oglądać tu obcych grzdyli. 
Pozwolił sobie na uniesienie kącików warg i westchnięcie. Przymknął oczy po czym wskazał również i Santi martwą antylopę. 
- Zjedz. - Stwierdził w sumie bez większego przymusu w tonie a nawet ton ów brzmiał całkiem przyjemnie i życzliwie. - Siedzisz tu cały dzień. Nie mógłbym tak.
Oczywiście, że na swój sposób doceniał jej wkład i pomoc w wychowywaniu lwiątek. Prawda jest taka, że gdyby były zostawione tylko jemu to na pewno by zginęły. Także doceniał, choć może nie zawsze było to widać. 
Westchnął gdy zapytała o świat zewnętrzny i wzruszył ramionami. 
- Dziś chyba żadnych rewelacji. Żadnego łazęgi do ubicia - odpowiedział jej. - Cisza i spokój. 
Widząc, że Kanziru zaczął odpychać Persymonę od jedzenia podszedł znów do młodych, podniósł małą lwiczkę i podstawił ją w odległości od brata, żeby mogła jeść w spokoju.
|MUZYKA| | PIOSENKA | |CAŁE CIAŁO| |GŁOS| |KSZTAŁT DEMONA|
[Obrazek: zalubinypasek_by_owlyblue-dbkpf1p.png]
Nigdy nie chciałem żyć jak wy
Jak wyjeżdżałem wyły psy
Dusze oddałem za sławę i pieniądze blichtr
No blichtr 





Persymona
Płomień
*

Gatunek:lew Płeć:Samica Wiek:Podrostek Liczba postów:72 Dołączył:Gru 2016

STATYSTYKI Życie:
Siła: 20
Zręczność: 30
Spostrzegawczość: 25
Doświadczenie: 15

15-01-2018, 17:02
Prawa autorskie: moje~
Tytuł pozafabularny: Zrzęda

Co tu dużo mówić? Mała nie była zbyt uradowana tym, że jej braciszek zaczął ją odpychać od mięsa. Sama nie pozostawała mu dłużna i próbowała go zepchnąć łapkami co i rusz. Jednakże w pewnym momencie poczuła jak się unosi i nagle kamienna posadzka wydawała się być odległa... i och! Znów stoi na czymś twardym. Podniosła wzrok i zauważyła ojca i w mig zrozumiała, że to on ją musiał przenieść. No i dobrze. Nie będzie musiała znosić tego swojego braciszka. Przynajmniej na razie. 
Wgryzła się więc w mięsko bez większego zastanowienia.

Kilka większych gryzów i już była najedzona. Szybko najadają się takie szkraby jak ona, ale za to muszą jeść częściej. Cóż poradzić? Niemniej jej tłuściutki tyłek postanowił ruszyć się od truchełka a brudnoróżowy, szorstki język oblizał dokładnie cały pyszczek. Przynajmniej tak jej się wydawało. 
Niemniej zaczynało powoli robić się nudno w pieczarze. Obróciła się więc w stronę wyjścia i wpadła od razu na pomysł co zrobić z resztą wolnego czasu. 
- Santi! - Powiedziała głośno. - Pójdę pobawić się przed pieczarą, okej? 
Obejrzała się na piaskową lwicę i uśmiechnęła się cieplutko i milutko. 
- Proooszę! 
Nie zamierzała jednak długo czekać na jej zgodę. Po prostu grzecznie i po cichu wycofała się na zewnątrz. Kilka zgrabnych kicnięć po kamyczkach by przeprawić się przez staw przed wyjściem i była już na zewnątrz!

zt
Lwiczka nie ma ogonka, został jej po nim krótki kikut.
[Obrazek: dfxcbhkxjn_by_owlyblue-dcnbmaz.jpg]
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 12-02-2018, 02:31 przez Persymona.)
Vasanti Vei
Zgryźliwa | Iskra
*

Gatunek:Lew Płeć:Samica Wiek:Wiek średni Tytuł fabularny:Medyk Liczba postów:2,979 Dołączył:Cze 2012

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 82
Zręczność: 88
Spostrzegawczość: 82

12-02-2018, 03:01
Prawa autorskie: Koseki-Leonheart (Kami), tło Disney / OwlyBlue (Ghalib)
Tytuł pozafabularny: Główny Administrator / Prowadzący Radia / Mistrz Kalamburów / Najpiękniejsze miano

Santi zmierzyła samca bacznym spojrzeniem, próbując spojrzeć poza jego niemal niewzruszony wyraz pyska. Więcej jednak szło wywnioskować z tonu głosu niż z tej rachitycznej mimiki.
- Zjem - odparła, również bez większych emocji, ale uprzejmie, jak zawsze. Nie wypada odmawiać gospodarzowi, a poza tym naprawdę zdążyła zgłodnieć. - Kwestia przyzwyczajenia. I tak tylko dwójka szaleje.
Ruda zerknęła kątem oka na najmniej żywiołowego spośród maluchów. Martwiła się jego podejrzanym wiecznym spokojem, ale z drugiej strony jadł i rósł całkiem normalnie, więc ze strony medycznej niewiele mogła pomóc. Może to kwestia psychiki? Z takimi rodzicami nie było to wcale takie nieprawdopodobne.
Ruda skinęła łbem na znak, że przyjęła do zrozumienia jego kolejne słowa, po czym faktycznie podeszła do najświeższej ghalibowej ofiary, zaciągnęła się przyjemnym mięsnym zapachem i, przytrzymawszy łapą truchło, oderwała lewe udo antylopy. Zdążyła nawet spałaszować jej sporą część, zanim jedno z lwiątek nie odwróciło jej uwagi. Oczywiście, to jej ulubienica nie mogła dać o sobie zapomnieć.
- Persa! - warknęła, szybko wypluwszy kęs, który akurat miała w pysku. - Sama nigdzie nie idziesz! Skaranie boskie z tymi dzieciakami. - Ostatnie zdanie dodała pod nosem, acz i tak każdy był w stanie je usłyszeć.
Nie oglądając się na nikogo, migiem pognała za młodą. Ojciec powinien sobie poradzić z pozostałymi przez ten moment, a w razie czego mogą przecież wyjść wszyscy. Trochę świeżego powietrza dobrze im zrobi... Szkoda tylko, że leje, ale czego się nie robi z miłości?

Z/t
Kanziru
Iskra
*

Gatunek:Leweł Płeć:Samiec Wiek:Podrostek Liczba postów:19 Dołączył:Sie 2017

STATYSTYKI Życie:
Siła: 25
Zręczność: 25
Spostrzegawczość: 25

20-02-2018, 17:34
Prawa autorskie: blukillerdonkey

Przez chwile jeszcze przepychał się z siostra, jednak zorientował się że jednak jej niema. Czyżby całe mięsko dla niego? Jednak sam nie chciał tu siedzieć, spojrzał na ojca, a potem jak siostra czmychnęła gdzieś, ej on nigdzie nie zostaje! Szybko przeżuł mięsko, wstając mimo pełnego brzuszka. Który teraz dumnie zwisał mu prawie do ziemi, ruszył za samicami. Też się chciał pobawić, a nic złego siostrze nie chciał zrobić. 

zt
[Obrazek: 05418eb7576c.png]
Ghalib
Zmora | Płomień
*

Gatunek:lew tsavo Płeć:Samiec Wiek:Wiek średni Tytuł fabularny:Wędrowiec Liczba postów:906 Dołączył:Kwi 2015

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 90
Zręczność: 81
Spostrzegawczość: 66
Doświadczenie: 26

20-02-2018, 18:32
Prawa autorskie: moje~
Tytuł pozafabularny: Artysta roku

Cóż miał zrobić? Otóż nie zamierzał skazywać malców na nudne i bezrefleksyjne siedzenie w grocie. Jednakże dobrze wiedział, że nie powinien pozwalać im na szwendanie się po okolicy samopas. Koniec odpoczynku. Zresztą nawet dobrze go nawet nie zaczął. Kiedy dostrzegł, że jego drugi syn pobiegł za Santi i Persymoną on również skierował za nimi swoje kroki. 

zt
|MUZYKA| | PIOSENKA | |CAŁE CIAŁO| |GŁOS| |KSZTAŁT DEMONA|
[Obrazek: zalubinypasek_by_owlyblue-dbkpf1p.png]
Nigdy nie chciałem żyć jak wy
Jak wyjeżdżałem wyły psy
Dusze oddałem za sławę i pieniądze blichtr
No blichtr 







Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości