♫ Audycja 36 ♫


Wszystkie audycje znajdziecie na audycje.krollew.pl
Tygodniowy bonus
+5 opali


Otrzymuje Warsir!
  • Forum zostało zarchiwizowane i dostępne jest jedynie w wersji do odczytu - poza ShoutBoxem i tematami pozafabularnymi. Dziękujemy za wspólną grę!
  • Oficjalny kanał na discordzie - do kontaktu z graczami.
  • Stale aktywny pozostaje dział z pożegnaniami, gdzie każdy będzie mógł dopisać swoje.
  • NIE zgadzamy się na kopiowanie jakiejkolwiek części tego forum, także po jego zamknięciu.

    ~ Administracja Król Lew PBF (2006-2018)
Generator statystyk
Drzewo genealogiczne
Okres zbioru (1 porcja):
Cis pospolity
Wulkan Burgess Shale, Ognisty Las, Źródło Życia
Pogoda
1-15 września
21 °C
16 °C
16-30 września
23 °C
17 °C
Postać miesiąca:
Sierpień

Naiwny, strachliwy i delikatny. Lwie dziecko zagubione pośród sawanny, odnalazło ciepło rodziny w śnieżnym Cesarstwie choć niedawno spotkał nieświadomie prawdziwego ojca.
Cytat września
Nadesłany przez Vasanti Vei

Stężenie fanatyków księżyca na poziomie zerowym kazało mu się zastanowić, czy przypadkiem nie zabłądził.
Znajdziecie nas na:
Moyo
Wiarus
*

Gatunek:lew Płeć:Samiec Wiek:Młody dorosły Tytuł fabularny:Strażnik Liczba postów:203 Dołączył:Lis 2016

STATYSTYKI Życie: 77
Siła: 76
Zręczność: 66
Spostrzegawczość: 71
Doświadczenie: 37

#61
12-07-2017, 08:51
Prawa autorskie: Angelo, disney
Tytuł pozafabularny: Marzyciel

Na słowa lwicy i Vincenta Moyo lekko odchylił uszy do tyłu. Znów zrobił z siebie głupca ale dlaczego? Na oskarżenie lwicy uśmiechnął się przepraszająco.
-Wybacz panienko ale nie chciałem nikomu grozić
Ani tym bardziej krzywdy damom robić!
- Potem podszedł w kierunku krzaków i powiedział starając się zetrzeć pierwsze złe wrażenie:
-Przepraszam,nie wiedziałem co się w krzakach czai,
grozić Ci nie chciałem nie mam gróźb w zwyczaju.
- powiedział. Jednak lwica przeszła koło niego nie zwracając uwagi ani na Hakiego, ani w ogóle na nikogo. Moyo w normalnej sytuacji wytłumaczyłby jak należy zwracać się do władcy i że powinno się W OGÓLE ODPOWIADAĆ I WŁADCY I ROZMÓWCY ale opanował się i rzekł do Hakiego
- Jeśli pozwolisz panie,
wybiorę się na szwendanie.
Nie chcę kogoś obrazić znów,
więc lepiej pójdę już bez słów.
Sprawdzę okoliczne tereny,
czy nie plączą się tu.. bo ja wiem.. hieny?
- stwierdził i jeśli przywódca da zgodę chciał zwiedzić okolice. Miał zdecydowanie dość konwersacji. Czemu inni tak na niego reagują? Przecież działa zgodnie ze swoimi zasadami. Jednak faktem jest że odezwał się nie najlepiej do tej lwicy no ale w końcu to ona czaiła się na nich w krzakach! Przecież zwykłe maniery nakazują z takich krzaków wyjść a nie się chować.I jeszcze ta ignorancja! Jednak postanowił przekazać dalszą rozmowę Hakiemu
[Obrazek: iTJUvVI.png]
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 12-07-2017, 08:52 przez Moyo.)
Ua
Weteran
*

Gatunek:lew Płeć:Samica Wiek:Młoda dorosła Tytuł fabularny:Posłaniec Liczba postów:283 Dołączył:Cze 2016

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 50
Zręczność: 96
Spostrzegawczość: 68
Doświadczenie: 35

#62
13-07-2017, 09:08
Prawa autorskie: ja
Tytuł pozafabularny: Mistrz Gry

Przybyłam trochę później niż moi towarzysze. Dlaczego? Ponieważ miejsce to zaczęło mi coś przypominać, a że nie pamiętałam co, to szlam coraz wolniej zastanawiając się. Ale, niestety, nic to nie pomogło. Choć wytężałam głowę ze wszystkich sił nie wiedziałam, gdzie jestem.
W końcu ujrzałam resztę mojego przeszłego stada. Podbiegłam ostatni kawałek i zatrzymałam się za Vari. Posłałam jej miły uśmiech.
Vari
Cesarzowa
*

Gatunek:Lwica Płeć:Samica Wiek:Dorosła Tytuł fabularny:Strażnik Liczba postów:458 Dołączył:Mar 2016

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 80
Zręczność: 80
Spostrzegawczość: 68
Doświadczenie: 16

#63
13-07-2017, 10:54
Prawa autorskie: owlyblue / Malaika + KamiLionheart
Tytuł pozafabularny: Mistrz Gry

To co się tu działo było... dziwne? Tak to słowo chyba idealnie opisuje to co miało tutaj miejsce. Vari zwolenniczką takich zamieszań nie była, ale też jakoś specjalnie nie zamierzała się już męczyć i denerwować innych, toteż nie uniosła głosu i nie przerwała im dyskusji, ale też się w nią nie włączyła. Banda lwiątek! Zażartowała w myślach i pokręciła znacząco głową. Lwica, która wyszła z zarośli również została obdarzona badawczym spojrzeniem, ale zaraz potem wzrok morskookiej spoczął na Ui. Brązowa przytuliła młódkę i liznęła czule w czółko jak matka, prawdziwa matka. Wtedy w zasięgu wzroku dostrzegła niewielką zaspę śnieżną kilka metrów dalej. Ostatni raz na śniegu była jakieś kilka tygodni temu, ale przypomniały jej się jego właściwości.
- Ua pójdziesz ze mną? Tam jest śnieg, ochłodzę nim ranę i przy okazji oczyszczę. - rzuciła przyjaźnie i jak powiedziała tak i też zrobiła. Udała się do białego puchu i delikatnie zanurzyła w nim ranną łapę, która nadal mimo starań Vincenta się nie zaleczyła.
Ua
Weteran
*

Gatunek:lew Płeć:Samica Wiek:Młoda dorosła Tytuł fabularny:Posłaniec Liczba postów:283 Dołączył:Cze 2016

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 50
Zręczność: 96
Spostrzegawczość: 68
Doświadczenie: 35

#64
13-07-2017, 14:44
Prawa autorskie: ja
Tytuł pozafabularny: Mistrz Gry

- Śnieg?
Byłam pewna, że już kiedyś słyszałam to słowo. Skinęłam głową i udałam się za Vari w stronę zaspy. Dotknęłam ją łapą. Śnieg był biały, mokry i zimny. Zmarszczyłam czoło.
- Ja... ja chyba kiedyś już tu byłam.
Tylko kiedy? Na pewno nie byłam tu z Azimem. Musiałam być tu wcześniej...
Vincent
Wiarus
*

Gatunek:Lew afrykański Płeć:Samiec Wiek:Dorosły Tytuł fabularny:Medyk Liczba postów:186 Dołączył:Gru 2015

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 75
Zręczność: 70
Spostrzegawczość: 65
Doświadczenie: 50

#65
13-07-2017, 15:32
Prawa autorskie: Własne

Gdy Vari przysiadła obok znachora ten powitał ją przyjaznym uśmiechem, natomiast kiedy padło pytanie odnośnie napotkanych lwic, Vincent zastrzygł uszami, wzruszył ramionami i lekko machnął ogonem.
-Nie wiem, ale wiem, że spotkaliśmy na swojej drodze ignorantów.-
Odparł wyraźnie mało zadowolony z zachowania przybyłej lwicy, która odezwała się jedynie do Kayli, na której spojrzenie Vincenta ponownie na chwilę spoczęło. Później, nie wiedząc w prawdzie jak na takie zachowanie zareagować - ruszył za brązową lwicą. Wolał coś takiego zostawić Hakiemu... W końcu to on tutaj dowodził, prawda? Widząc jak Vari czyści ranę w śniegu ściągnął brwi.
-Kiedy zdjęłaś opatrunek?-
Popatrzył na nią badawczo przysiadając przed nią.
-Pokaż łapę. Zaraz ją ponownie odkazimy.-
"जननी जन्मभूमिश्च स्वर्गादपि गरीयसी"
"One's mother and homeland are greater than even heaven"
Haki
Cesarz
*

Gatunek:Lew afrykański Płeć:Samiec Wiek:Młody Dorosły Tytuł fabularny:Strażnik Liczba postów:485 Dołączył:Cze 2016

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 84
Zręczność: 75
Spostrzegawczość: 67
Doświadczenie: 9

#66
14-07-2017, 02:24
Prawa autorskie: Askari

Szczerząc zęby w przyjacielskim uśmiechu, Haki wyczekiwał reakcji lwicy. Prawdę mówiąc nie tego się spodziewał, ciężko mu było nawet opisać zachowanie Crys. Niepoważnie, dziecinne, głupie?
-Gorzej niż mój ojciec…- westchnął gdy tamta napomknęła coś o wojowniczej naturze.
Postanawiając nie tracić więcej czasu na utarczki z lwicami, Haki zwrócił się w stronę Moya. Był zadowolony, że z ust tamtego popłynęły słowa skruchy. Na dobrą sprawę, zachował się jak na wzorowego strażnika przystało. Tyle tylko, że to nie były ich ziemie, a przynajmniej na razie…
-Nie  ma takiej potrzeby. Yuki patroluje okoliczne tereny i nie widzę sensu by bardziej się rozpraszać, zwłaszcza, że nie znamy jeszcze tych ziem- pod koniec Haki posłał w stronę Moyo lekki uśmiech. Chociaż tak mógł docenić teraz jego zaangażowanie.
Następnie jego wzrok powędrował w stronę ukochanej. Uważnie obserwował jak ta oczyszcza swoją łapę, by wypadku nagłego ataku bólu być gotowym  zamortyzować jej upadek. Uspokoił się nieco, gdyranną kończyną zaczął zajmować się Vincent. Teraz wszystko spoczywa w jego łapach. Uwadze zielonookiego nie umknęły też spostrzeżenia Ui, jednak na głębszą analizę nie było teraz czasu.
Czas zabrać się za budowę Cesarstwa.
Haki rozejrzał się po zebranych. Cóż, mógłby już teraz grzecznie poprosić obce lwice, by te sobie stąd poszły, jednak po ich wcześniejszym zachowaniu zielonooki doszedł do wniosku, że nie przyniosłoby to pożądanego skutku. Lepiej będzie postawić je przed faktem dokonanym.
Jego spojrzenie zawisło na sylwetce Moya.
-Najwyższy czas ogłosić światu, że narodziło się Cesarstwo- zęby Hakiego błysnęły w lekki uśmieszku a zaraz potem z jego gardła dobył się potężny, doniosły ryk.
Moyo
Wiarus
*

Gatunek:lew Płeć:Samiec Wiek:Młody dorosły Tytuł fabularny:Strażnik Liczba postów:203 Dołączył:Lis 2016

STATYSTYKI Życie: 77
Siła: 76
Zręczność: 66
Spostrzegawczość: 71
Doświadczenie: 37

#67
14-07-2017, 12:18
Prawa autorskie: Angelo, disney
Tytuł pozafabularny: Marzyciel

Moyo westchną cicho. No cóż. Będzie musiał po prostu poczekać tu. Stanął dumnie koło Hakiego i patrzył na horyzont. Nareszcie! Znak Hakiego się pojawił. Teraz oficjalnie stworzą prawdziwe stado! Misja rozpoczęta! Z piersi Moya wyrwał się ryk. Wtórował Hakiemu obwieszczając początek cesarstwa.
[Obrazek: iTJUvVI.png]
Kayla
Konto zawieszone

Gatunek:lew Płeć:Samica Wiek:Dorosła Liczba postów:100 Dołączył:Kwi 2017

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 63
Zręczność: 76
Spostrzegawczość: 72
Doświadczenie: 15

#68
15-07-2017, 03:48
Prawa autorskie: moje

Kayla nie spodziewała się jednak słów pochwały wymierzonych w jej stronę. Wydało jej się, że to pierwsza osoba, która nie potraktowała jej przesadnie opiekuńczo ze sztuczną uprzejmością lecz ktoś, kto ją docenił. Pokiwała głową, ale nie wiedziała co miała lwicy odpowiedzieć. Niemniej przeniosła spojrzenie z powrotem na Moyo. Na początku marszczyła brwi, ale słysząc przeprosiny wypuściła z siebie powietrze. No cóż, postanowiła mu wybaczyć ten nieprzemyślany dobór słów. Niemniej nadal nie podobała jej się śmiałość jaką okazywał względem nieznajomych. 
Obserwowała chwilę lwy, które zaczęły się tu gromadzić i nie czuła się najlepiej zauważając, że to jakieś stado. Spojrzała w stronę nieznajomej. Zwróciła uwagę na jej zachowanie, wyraźnie ignorowała samców a to jej w pewnym sensie imponowało. 
Kiedy usłyszała ryk najpierw jednego a potem drugiego samca, musiała przyznać, poczuła się zagrożona. Nie miała w żadnym wypadku być członkinią żadnego stada. 
- Zmywam się stąd - powiedziała do szarej nieznajomej. Właściwie nie wiedziała dlaczego do niej się tak na prawdę zwróciła. Może dlatego, że poza Kaylą była tu jedyną, która zdawała się być obcą tym, którzy się tu zbierali?
Crystalline
Konto zawieszone

Gatunek:Lew berberyjski Płeć:Samica Wiek:4 lata Liczba postów:8 Dołączył:Lip 2017

STATYSTYKI Życie:
Siła: 60
Zręczność: 80
Spostrzegawczość: 70

#69
15-07-2017, 09:46
Prawa autorskie: lioden

Ryk lwów nie wyprowadził jej z równowagi. Jej poziom spokoju i ignorancji do takich spraw był ogromny. Mimo wszystko odwróciła łeb w stronę dumnych z siebie samców. Jej takie zajęcie terenów nie imponowało, nie przez płeć, którą gardziła. Zerknęła jeszcze raz w stronę Vari i Uy, z dziwnym wyrazem pyska, które bardziej przechodziło w smutek i zmartwienie. Żałowała tych lwic, które będą podlegać leniwym samcom. Będą dla nich polować, korzyć się, słuchać rozkazów i płodzić im młode. I nawet nie zostaną docenione tak jak powinny za ciężko wykonywaną pracę. Spuściła wzrok kręcąc łbem z niedowierzania, że można się tak jawnie godzić na taki los.
Wyrwana z własnym rozmyślań, obdarzyła Kaylę nieprzeniknionym wzrokiem srebrnych źrenic. Zbliżyła się do niej szepcząc jej na ucho.
- Znam miejsce, w którym będziesz mogła się czuć bezpiecznie i być wolną. -Po tym odsunęła się odstępując dwa kroki w tył uśmiechając się tajemniczo. Nie zamierzała jej do niczego zmuszać, zamierzała połechtać jej ciekawość do tego stopnia by ta podążyła za nią.
Szara odwróciła się i lekkim truchtem pobiegła wśród zarośli. Nie za szybko by w razie czego tamta lwica mogła ją dogonić.
Vari
Cesarzowa
*

Gatunek:Lwica Płeć:Samica Wiek:Dorosła Tytuł fabularny:Strażnik Liczba postów:458 Dołączył:Mar 2016

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 80
Zręczność: 80
Spostrzegawczość: 68
Doświadczenie: 16

#70
15-07-2017, 20:56
Prawa autorskie: owlyblue / Malaika + KamiLionheart
Tytuł pozafabularny: Mistrz Gry

Zaraz po chwili podszedł do lwic Vincent, a zmieszana Vari aż podskoczyła ze strachu. Musiała przyznać, że nieco ją wystraszył, ale ostatecznie nie pogniewała się o to.
- Tu leży... wybacz, że go zdjęłam, ale już dłużej tak nie mogłam. - powiedziała tłumacząc się, wskazała gestem głowy kierunek tuż obok ciemnego samca, który faktycznie mógł nie dostrzec opatrunku, który zatonął w migu oka w białej pierzynie. Następnie zgodnie z poleceniem medyka pokazała mu lapę, lecz zaraz potem opuściła ją. Haki zawył, więc mimowolnie zrobiła dokładnie to samo, stosunkowo głośno, by każdy wiedział, że teren ten jest ich.
Potem gdy już skończyła podniosła łapę w stronę czerwonookiego samca.
[Obrazek: Dulw2MX.png]
Kayla
Konto zawieszone

Gatunek:lew Płeć:Samica Wiek:Dorosła Liczba postów:100 Dołączył:Kwi 2017

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 63
Zręczność: 76
Spostrzegawczość: 72
Doświadczenie: 15

#71
15-07-2017, 22:52
Prawa autorskie: moje

Prawdę mówiąc nie było chyba dla Kayli żadnego logicznego powodu, dla którego miałaby pójść za szarą lwicą, ale podobało jej się, że wyglądało na to iż są tej samej postawy wobec powstającego tu stada. Skinęła jej głową. A niech jej będzie! Zaryzykuje i pójdzie za nią. Nie wahała się chyba ani chwili. Nie oglądała się też na pozostawione tutaj lwy wyrzucając z pamięci to, czego była tutaj świadkiem. Pobiegła za Crystalline, choć nie tak szybko jak by chciała. Wciąż przecież była osłabiona!
- Hej! Zaczekaj na mnie! - Zniknęła w zaroślach w ślad za nią. 

zt
Haki
Cesarz
*

Gatunek:Lew afrykański Płeć:Samiec Wiek:Młody Dorosły Tytuł fabularny:Strażnik Liczba postów:485 Dołączył:Cze 2016

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 84
Zręczność: 75
Spostrzegawczość: 67
Doświadczenie: 9

#72
16-07-2017, 00:32
Prawa autorskie: Askari

Haki z satysfakcją słuchał jak echo ich ryków rozchodzi się po całym Śnieżnym Lesie. Jeszcze większą radochę sprawił mu fakt, że nieznajome postanowiły stąd czmychnąć. Wcześniej obawiał się, że koniecznością będzie odprowadzenie ich do granicy lub co gorsza, użycie siły, jednak wszystko poszło po jego myśli. Po chwili jego wzrok wędrował już po zebranych.
-Dobrze moi drodzy, plan jest następujący: razem z Moyo udamy się na równinę i zabezpieczymy tamte tereny- kiedy zakończył pierwszą kwestię, jego wzrok spoczął na czarnym samcu- w tym czasie ty Vincencie, zajmiesz się łapą Vari, dobrze? Ua zostanie z wami. Kiedy będziecie już gotowi ruszycie na północ, pod Kilimandżaro, tam się spotkamy- uśmiechnął się do swojej partnerki po czym spojrzał na Moya.
-W drogę przyjacielu, czas nagli- skinął na pożegnanie reszcie, po czym ruszył przed siebie.

2x z/t(razem z Moyo)
Moyo
Wiarus
*

Gatunek:lew Płeć:Samiec Wiek:Młody dorosły Tytuł fabularny:Strażnik Liczba postów:203 Dołączył:Lis 2016

STATYSTYKI Życie: 77
Siła: 76
Zręczność: 66
Spostrzegawczość: 71
Doświadczenie: 37

#73
16-07-2017, 13:02
Prawa autorskie: Angelo, disney
Tytuł pozafabularny: Marzyciel

Gdy ryk się skończył, Moyo podniósł głowę i słuchał z uśmiechem jego echa. Tak się rodzi nowa historia. Gdy Haki przydzielił go do zajęcia nowych terenów, lew wypiął dumnie klatkę i skłonił głowę.
- Tak jest. Nowe tereny czekają,
do ryku zapraszają.-
potwierdził, i podążył za przywódcą.

z.t
[Obrazek: iTJUvVI.png]
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 16-07-2017, 13:02 przez Moyo.)
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Płeć:Samiec Liczba postów:1,683 Dołączył:Cze 2012

STATYSTYKI Życie: 0
Siła:
Zręczność:
Spostrzegawczość:

#74
16-07-2017, 23:27

Łapa Vari prezentowała się lepiej niż ostatnio, choć nie można było powiedzieć, że do końca wyzdrowiała. Chłodny puch dał odrobinę wytchnienia ciepłej konczynie. Lwica powinna częściej rozważać okłady ze śniegu, ale okłady, a nie pakowanie nagrzanej łapy prosto w śnieg. Po zdjęciu opatrunku można było przyjrzeć się ranie - ta mazała się i pokrywała tłustą, żółtą i niezbyt przyjemną w zapachu wydzieliną, ale po uprzednim oczyszczeniu rana przestała ropieć. Co dalej?
Vincent
Wiarus
*

Gatunek:Lew afrykański Płeć:Samiec Wiek:Dorosły Tytuł fabularny:Medyk Liczba postów:186 Dołączył:Gru 2015

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 75
Zręczność: 70
Spostrzegawczość: 65
Doświadczenie: 50

#75
18-07-2017, 12:31
Prawa autorskie: Własne

Tak, tak, ryki swoją drogą, ale on miał tutaj ważniejsze rzeczy do roboty, więc ryczenie zostawił innym.

Vincent pochylił się nieco nad łapą Vari, aby się jej dokładnie przyjrzeć. Po jego minie Cesarzowa mogła stwierdzić że był zirytowany faktem, że nie zaleciła się do jego poleceń.
-Nie pozwoliłem Ci zdejmować opatrunku.-
Powiedział surowym tonem i pokręcił głową. Następnie zabrał się za czyszczenie rany za pomocą topniejącego pod jego opuszkami śniegu. Gdy obmył ranę z ropy pozwolił jej łapie nieco odetchnąć, aby skaleczenie nieco przyschło. Górną część łapy Vari położył na śniegu, ponieważ niestety, ale teraz nie miał jak zrobić dla niej okładów. Tym zajmie się później.
-Wybacz mi, ale znów muszę użyć szałwii.-
Powiedział ze spokojem do brązowej lwicy, potem sięgnął do swojej torby i wyciągając z niej szałwię oparł swoją łapę na przedramieniu Vari, aby ta broń boże mu się teraz nie zaczęła wyrywać. Gdyby sytuacja miała się powtórzyć, a brązowa zasłabnąć - ustawił się do niej bokiem, aby w razie czego mogła opaść z łbem na jego kark, w ciemną grzywę. Następnie pochylając się nad jej raną jeszcze raz się jej uważnie przyjrzał, czy była dokładnie wyczyszczona i kiedy stwierdził, że nie ma już nic, co przeszkodziłoby szałwii w dostaniu się do zamierzonego celu zaczął wyciskać z owej rośliny sok, wprost na rany.
Kiedy wycisnął już wszystko - odłożył zużytą roślinę na bok i wstał.
-Poczekaj tu chwilę, nie ruszaj łapą. Pozwól szałwii zadziałać. Wiem, że nie jest to przyjemne, ale lepsze to niż zakażenie. Uwierz mi. Ja pójdę po jakiś nowy zamiennik opatrunku.-
Odparł i posyłając Vari delikatny uśmiech oddalił się na kilka minut, aby móc znaleźć jakiś czysty, rozłożysty liść, z którego mógłby zrobić opatrunek. Gdy wrócił - wyczyścił liść w śniegu i zaczął dokładnie obwiązywać jej łapę.
-Vari, posłuchaj mnie.-
Spojrzał jej prosto w ślepia.
-Nie zdejmuj tego opatrunku bez mojej wiedzy, dobrze? Ja rozumiem, że jest to uciążliwe i bardzo niewygodne, ale musisz się przełamać i wytrzymać. Rozumiesz?-
Westchnął cicho, mając nadzieje, że lwica nie zrobi tego samego numeru co przed chwilą i nagle nie pozbędzie się opatrunku kiedy tylko zniknie mu z oczu.
"जननी जन्मभूमिश्च स्वर्गादपि गरीयसी"
"One's mother and homeland are greater than even heaven"
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 18-07-2017, 12:32 przez Vincent.)


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości