♫ Audycja 36 ♫


Wszystkie audycje znajdziecie na audycje.krollew.pl
Tygodniowy bonus
+5 opali


Otrzymuje Warsir!
  • Forum zostało zarchiwizowane i dostępne jest jedynie w wersji do odczytu - poza ShoutBoxem i tematami pozafabularnymi. Dziękujemy za wspólną grę!
  • Oficjalny kanał na discordzie - do kontaktu z graczami.
  • Stale aktywny pozostaje dział z pożegnaniami, gdzie każdy będzie mógł dopisać swoje.
  • NIE zgadzamy się na kopiowanie jakiejkolwiek części tego forum, także po jego zamknięciu.

    ~ Administracja Król Lew PBF (2006-2018)
Generator statystyk
Drzewo genealogiczne
Okres zbioru (1 porcja):
Cis pospolity
Wulkan Burgess Shale, Ognisty Las, Źródło Życia
Pogoda
1-15 września
21 °C
16 °C
16-30 września
23 °C
17 °C
Postać miesiąca:
Sierpień

Naiwny, strachliwy i delikatny. Lwie dziecko zagubione pośród sawanny, odnalazło ciepło rodziny w śnieżnym Cesarstwie choć niedawno spotkał nieświadomie prawdziwego ojca.
Cytat września
Nadesłany przez Vasanti Vei

Stężenie fanatyków księżyca na poziomie zerowym kazało mu się zastanowić, czy przypadkiem nie zabłądził.
Znajdziecie nas na:
Asura
Konto zawieszone

Gatunek:Panthera leo berbericus Płeć:Samiec Wiek:Młodzik Liczba postów:118 Dołączył:Mar 2016

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 70
Zręczność: 55
Spostrzegawczość: 45
Doświadczenie: 5

#1
10-04-2017, 10:56
Prawa autorskie: Av - Askari, Ref - ja

Pora deszczowa w swym pędzie upiększała tereny wokół Złotej Skały, niwecząc jednocześnie obyczaje istot ją zamieszkujących. Deszcz lał, pola wiecznie zielone w swej dolnej części pokrywały się błotem. Tak też było wokół starego baobabu u jej stóp.
Dotknięcie dobrych obyczajów dopadło również beżową istotę przemierzającą te ziemie na wprost w stronę drzewa. Różnobarwne oczy obserwowały to wszystko jakby bez większego wzruszenia, a z  zamyśleniem i jednoczesnym wrażeniem, że jest tutaj tak samo u siebie jak był u Lwich, tak samo u siebie jakby był gdziekolwiek indziej.
Asury już dawno tu nie było, właśnie wracał z kolejnej ze swoich zwyczajnie beztroskich eskapad. Jego grzywa nie była już tak przylizana, mimo masy wody która oblewała calą jego sierść, było widać spod tego pare kołtunów i potarganych pasm. Lekko zamyślony usmieszek zwieńczał ten obraz do czasu aż stanął pod tym samym starym drzewiskiem, później jakby gdzieś przepadł podczas otrzepywania mas przemoczonej sierści. Dawniej siedział tu i się bawił, ale teraz to miejsce... było inne. Pora deszczowa zmieniła je tak, że dopiero po chwoli rozpoznał stary baobab. Prychnął pod nosem i powoli wciągając wilgotne powietrze rozłożył się wewnątrz niego z łbem wyciągniętym na powietrze.

[Obrazek: lemon-tuesday.regular.png]
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 10-04-2017, 19:03 przez Asura.)
Nymeri
Zbanowany

Gatunek:Lew Płeć:Samica Wiek:12 miesięcy Znamiona:1/4 Tytuł fabularny:Uczennica Medyka Liczba postów:139 Dołączył:Kwi 2016

STATYSTYKI Życie: 0
Siła: 38
Zręczność: 41
Spostrzegawczość: 41
Doświadczenie: 30

#2
13-04-2017, 20:09
Prawa autorskie: DestinyBlue / Lioden

Wielkimi krokami zbliżał się dzień urodzin, mijał już pierwszy rok a co za tym szło miała również podjąć ostateczną decyzję, która miała zaważyć na jej przyszłości, choć nadal jej serce się wahało. Wracała właśnie z długiej nieobecności, ostatnio często przebywała na terenie lwioziemców, podobało się jej tam, ale czy na tyle by zostać tam na stałe? Miała wiele pytań, musiała jednak odpowiedzieć na nie samemu, póki co postanowiła spotkać się w końcu z braciszkiem który jak ona ostatnio nie potrafił usiedzieć. Ruszyła w stronę baobabu choć pogoda nie sprzyjała, nie była jednak w stanie się rozpuścić więc jej to nie przeszkadzało. Gdy pojawił się na horyzoncie ten, którego szukała uśmiechnęła się lekko i podeszła bliżej. -Witaj braciszku.- przywitała się i przytuliła na powitanie, zmienił się z wyglądu, tak jak i ona, ale bardziej ciekawiło ją co było w środku, czy również miał wątpliwości jeśli chodziło o ceremonię i zostanie w stadzie?
Asura
Konto zawieszone

Gatunek:Panthera leo berbericus Płeć:Samiec Wiek:Młodzik Liczba postów:118 Dołączył:Mar 2016

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 70
Zręczność: 55
Spostrzegawczość: 45
Doświadczenie: 5

#3
13-04-2017, 21:25
Prawa autorskie: Av - Askari, Ref - ja

Choć ciałem wciąż siedział tam, w jednym miejscu od zaledwie paru minut, to jego myśli zdążyły już odejść w ten błogi stan spoczynku, jak to miały one w zwyczaju zawsze, kiedy miały taką najmniejszą możliwość. I wtedy zrozumiał dopiero co się dookoła dzieje, czując gwałtowny napływ ciepła i ten głęboki, przyjazny dotyk, od tak dawna mu obcy. Teraz młodemu lwu był on już na tyle niezrozumiały, że przez chwilę zastanawiał się o co chodziło stworzeniu które mu to robi, że już miał momentalny odruch by z impetem ją odtrącić. Trwało to nie więcej jak pół sekundy, gdy w końcu zdał sobie sprawę, że to przecież nie byle kto tu przy nim stoi i nie byle kto się z nim wita, a więc ostatecznie nawet udało mu się to trochę odwzajemnić i zawadiacko liznąć po nosie swoją, jak się okazało, siostrzyczkę. -O, co ja paczęę, Nym.
Wypowiedziawszy to uśmiechnął się zadziornie, jednak ten uśmiech przybrał szybko nieco dalej odpływający obraz. Jakby był czymś zmęczony, ale czy on zawsze tak nie wyglądał? No, może kiedyś było w tym raczej dużo dziecinnej energii. Teraz wciąż promieniował, jednak był jakby wciąż tak beztroski, ale już nie tak niewinny jak był dawniej. Mimo, że poza faktem iż jego obycie jak widać znacznie oziębło i odwykło od bliskości, to ten dalej był tym samym nierozgarniętym i ironicznym sobą, tylko... jakby w innej wersji.
Spojrzał na nią spod swych niewyspanych, wiecznie przymrużonych powiek.
-Coo, celowo moczysz łapy w przygotowaniu na to całe zbiegowisko, czy może mam wierzyć, że się stęskniłaś? W zasadzie to nie bardzo w to wierzył, więc prychnął lekkim śmiechem. No... może jednak była to mała iskierka nadziei? Może jednak poczuwał się choć trochę chętny na odpowiedź numer dwa, jednak znając Asurę cudem byłoby gdyby zaczął to okazywać, a jeszcze większym cudem gdyby umiał się wczuć w to uczucie choć odrobinę bardziej. -Będą nas jeszcze licytować kto ma prawo tu być - Prychnął ironicznie. - No trochę lipa, c'nie? Niby pytał, a jednak sam był już niemal pewien. -Jak tak dalej będzie to nas jeszcze ten cały księżyc zabłyszczy na śmierć, o my bieeednii...

[Obrazek: lemon-tuesday.regular.png]
Nymeri
Zbanowany

Gatunek:Lew Płeć:Samica Wiek:12 miesięcy Znamiona:1/4 Tytuł fabularny:Uczennica Medyka Liczba postów:139 Dołączył:Kwi 2016

STATYSTYKI Życie: 0
Siła: 38
Zręczność: 41
Spostrzegawczość: 41
Doświadczenie: 30

#4
18-04-2017, 16:41
Prawa autorskie: DestinyBlue / Lioden

Uśmiechnęła się gdy liznął ją po nosie, cały Asura. Jak dla niej, przynajmniej póki co, nie zmienił się nic a nic, jednakże o tym dopiero miała się przekonać. Pacnęła łapą na jego czoło i rozczochrała tą jego grzywkę po czym usiadła lekko uśmiechnięta obok, by mu się lepiej przyjrzeć. Gdy zapytał o powód przybycia westchnęła i nieco spochmurniała. -Jedno i drugie braciszku.- odpowiedziała zgodnie z prawdą i rozejrzała się po stadnych terenach, tyle czasu minęło. Rodzina była dla niej wszystkim, szczególnie Asura, zawsze był jej ulubieńcem dlatego też ta decyzja do teraz nie była podjęta. Niby mogli się widywać co jakiś czas... ale to nie to samo. -Asura, jeszcze należysz do stada, wypowiadaj się z szacunkiem mówiąc o księżycu.- zresztą nawet gdyby już był samotnikiem czy należał do innego stada miło by było żeby nadal szanował innych, ale cóż za wiele nie mogła wymagać. -Są naszą rodziną, nie dziwne więc że im na nas zależy. Lecz tego dnia to my musimy podjąć decyzję i nikogo słowa się tu liczyć nie będą. Czy licytacje.- westchnęła ciężko ponownie. Machnęła nerwowo ogonem, przyglądając się niebu, by w końcu zerknąć na brata. -Zdradzisz mi co planujesz?- zapytała prosto z mostu.
Asura
Konto zawieszone

Gatunek:Panthera leo berbericus Płeć:Samiec Wiek:Młodzik Liczba postów:118 Dołączył:Mar 2016

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 70
Zręczność: 55
Spostrzegawczość: 45
Doświadczenie: 5

#5
19-04-2017, 23:21
Prawa autorskie: Av - Askari, Ref - ja

Nymeri. Też i ta sama Nymeri, chyba dlatego też szerzej się uśmiechnął i kompletnie zapomniał o swojej powinności poprawienia aktualnie jeszcze bardziej roztarganej grzywki, gdy do jego uszu ponownie dotarła regułka - szanuj księżyc.
Dla Asury z kolei rodzina była kompletnie niczym. Nie poczuwał do niej prawie żadnej więzi, nic, za wyjątkiem tylko do jednej Nymeri, mimo że właśnie wyglądał jakby zamiast słuchać co ma do powiedzenia po prostu wraz ze swoim narosłym ego czekał aż skończy. Szanować kogoś... w zasadzie, ten już nawet nie wiedział dobrze, dlaczego ma kogoś tak po prostu szanować. Nikt mu tego nigdy dobrze nie przetłumaczył, bo albo nie miał kto, albo go na terenach stada po prostu nie było, a jak już ktoś próbował to prawdopodobnie Asura nawet nie próbował go słuchać.
-Jesteś naiwna. Prychnął patrząc gdzieś w dal, jak wiele kilometrów dalej spod chmur zaczęło delikatnie przebijać się słońce, z dala od nich. - Gdyby im na nas zależaaało, to dali by nam wolną rękę. Khe, a tak to albo robimy co chcemy ale mamy dożywotni zakaz wracania, albo musimy się tu kurzyć, ruszać jak nam zagrają tylko żeby te tereny dalej były nasze... No, nie widział innych zalet.
-Te, jeżeli mam szanować księżyc, to wiesz co? Wtedy wolę być słońcem. Słońce brnie do przodu gdzieś przed siebie i ma w dupie czy księżyc gdzieś na niebie jest i pali najbardziej, jak tamtego nie ma. W jednym się zgadzało. Próbować naprostować pokaźne oblicze Asury to jak porywać się z motyką na słońce.
Rzucił kompletnie zamyślony i wpatrzony w owe struny światła w oddali, już nawet nie wiedząc o czym mówi. Dopiero później otrząsnął się lekko szczerząc kły jakby cieszył się, że za dużo powiedział, mimo że bez sensu. -To jest moja odpowiedź...- Pomyślał jednak, o zgrozo jak rzadko mu się to zdarzało, by uzupełnić braki w tym co powiedział. -Duszno tu. Tobie chyba z resztą też, prawda? Prychnął lekko ironicznie i niejednoznacznie. Odbiegł od tematu, czy użył metafory?
Też w sumie nigdy się nie zastanawiał, co będzie potem. Naprawdę nie zdawał sobie sprawy z wielu rzeczy, prawdopodobnie ze swojej więzi z Nymeri także nie tak, jak było to naprawdę.
-No nie gadaj, że nie. Nymeri. Zejdź ze mną do piekła. I wtedy nagle, w końcu spojrzał jej w oczy. Głęboko, tym swoim niewyspanym wzrokiem. Jego mina spoważniała jak nigdy, jednak trzeba przyznać, że w jego wykonaniu nie mogło to wyglądać nazbyt poważnie. Patrzył nachalnie, jakby samemu tym wszystkim tłumacząc wszystko co ma zamiar zrobić, jakby poczuwał że tak w zasadzie to tak tylko próbuje i to pewnie będzie ostatnie przyjazne zetknięcie tych czterech kompletnie różnych oczu.

[Obrazek: lemon-tuesday.regular.png]
Nymeri
Zbanowany

Gatunek:Lew Płeć:Samica Wiek:12 miesięcy Znamiona:1/4 Tytuł fabularny:Uczennica Medyka Liczba postów:139 Dołączył:Kwi 2016

STATYSTYKI Życie: 0
Siła: 38
Zręczność: 41
Spostrzegawczość: 41
Doświadczenie: 30

#6
24-04-2017, 20:36
Prawa autorskie: DestinyBlue / Lioden

Westchnęła, bowiem brata czasem na prawdę ciężko było jej zrozumieć, niby było jak mówił, ale potrafił okazać szacunek innym, przynajmniej jej skoro wcześniej nie przerywał, a może to dlatego że robiła mu nie tylko za siostrę ale i matkę, dlatego też i teraz pacnęła mu po łapie. -Może i naiwna, nie można być idealnym. Ale wiem jedno. Jeśli stawisz się na święcie i powiesz wprost czemu chcesz odejść, nikt nie zabroni ci wrócić w odwiedziny. Ale nie możesz chodzić byle gdzie i liczyć że ci jeszcze zaklaszczą uszami czy łapami. Nigdy nie wiesz kiedy coś złego może nas spotkać, po to jest stado by się chronić.- odpowiedziała mu w miarę spokojnie, jak potrafiła, choć poważnie traciła siły jeśli chodziło o dyskusję z nim na takie tematy, może więc i lepiej że zbliżał się czas wyboru? Choć utrata rodzeństwa ją nieco osłabiała. Gdy więc ją spytał spojrzała na niego nieco wystraszona, pytała o to siebie już wielokrotnie, bała się jednak powiedzieć to na głos. -Nie jest mi duszno, kocham te ziemie, naszą rodzinę, jednakże ciągnie mnie w inną stronę. Bywałam tam przez ostatnie miesiące i będąc tu myślami jestem gdzieś indziej...- odpowiedziała chaotycznie, lecz nie potrafiła o tym mówić inaczej, w końcu to miało przełożyć się na jej przyszłość.
Asura
Konto zawieszone

Gatunek:Panthera leo berbericus Płeć:Samiec Wiek:Młodzik Liczba postów:118 Dołączył:Mar 2016

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 70
Zręczność: 55
Spostrzegawczość: 45
Doświadczenie: 5

#7
03-05-2017, 20:51
Prawa autorskie: Av - Askari, Ref - ja

Może i tak było... ale sam Asu raczej nie uważał Nymeri za swoją matkę ani nic w tym rodzaju. Ledwie właściwie zdawał sobie sprawę, że jeżeli już jest ktoś kto w tym życiu jest dla Asury głosem rozsądku, to tym kimś jest właśnie Nymeri. To też nie tak, że nie szanował w ogóle nikogo, do niektórych osób miał jakąś nikłą formę szacunku, ale już na pewno nie miał go ani krzty do większości lwów tego stada. Miał on wrażenie, że niczym szczególnym go nie obdarzyli i nie ma on powodu do szanowania ich, szanowanie za bycie tylko rodziną, stadem było dla niego bezpodstawne i niezrozumiałe. Tylko jakaś część rodzeństwa była inna... gdy chodzi o innych, to przywódczyni stada nawet nie znał, te kotki to pamiętał ledwie jak przez mgłę, a po rodzicach jedyne wspomnienie jakie mu pozostało to tajemnicza postać ojca który nigdy się nie pojawił i matki która ich opuściła. Kogo tu szanować?
W rzeczywistości byli praktycznie całkiem inni i najwyraźniej zupełnie inaczej widzieli sprawę. Mimo tego... jakoś tak odwrócił w drugą stronę łeb i ścisnął nieco wargi jak jakiś naburmuszony. Szczerze - nie wszystko z tego co mu powiedziała zrozumiał. Może że nawet już nie chciał rozumieć, gdy przyćmiewała go jakaś obawa przed możliwością, że nie ma racji. W sumie - tak, był przekonany, bo gdzieś kiedyś usłyszał, że jak raz odejdziesz ze stada to masz się w nim więcej nie pokazywać i nie chciał, by jego raczej wątpliwe racje zostały rozbite w drobny mak. Zamiast tego odbiegł od tematu. - A co ja im powiem? Burknął jakby od niechcenia, ale wyraźnie. "Cześć, no ja ten odchodzę bo mi się nie podoba a ta cała wiara jest jakaś słaba" nie brzmiało raczej jak dobra wymówka żeby później z jakichś powodów wracać, szczególnie, że znając Asu to raczej użyłby mniej przyjemnych słów jakby miał cokolwiek tłumaczyć.
W efekcie jego też powoli zaczęło to męczyć. Wziął głęboki oddech i wreszcie się wyprostował.
- Cóż no, warto próbować. - Parsknął wzruszając ramionami. - Ale z tego co mówisz wynika, że jednak trochę racji miałem. Uniósł się jakby dumny z siebie i uśmieszek znów wrócił na jego twarz.
- Ale jak ci tak na tej całej powalonej rodzince zależy... Tutaj odwrócił wzrok. - To ten... jeszcze tu jestem, no, ten, nooo iii, że... em... Język w gębie mu się najzwyczajniej zaplątał. - Ych. No po prostu jak ci się dobrze odwidzi to idziesz ze mną, łapiesz? Wolałbym cię potem nie widzieć jak sama szukasz pomocy przy jakichś brudnych obcych dzikusach. Zaśmiał się. O tak, tym tonem było mu już znacznie wygodniej, jednakże tutaj z pewnością gdyby hipokryzja mogła latać to ten diabelec dostałby skrzydeł. No, bo żart żartem, ale któż z nich byłby mniej odpowiedzialny i bardziej chętny do takich pobudek? Odpowiedź jest oczywista.

[Obrazek: lemon-tuesday.regular.png]
Nymeri
Zbanowany

Gatunek:Lew Płeć:Samica Wiek:12 miesięcy Znamiona:1/4 Tytuł fabularny:Uczennica Medyka Liczba postów:139 Dołączył:Kwi 2016

STATYSTYKI Życie: 0
Siła: 38
Zręczność: 41
Spostrzegawczość: 41
Doświadczenie: 30

#8
30-05-2017, 15:07
Prawa autorskie: DestinyBlue / Lioden

Faktycznie, niby rodzeństwo lecz bardzo się różnili, nie tylko z zewnątrz, lecz przeciwności się przyciągały, może dlatego tak dobrze im było ze sobą, mieli najbliższe relacje z całego rodzeństwa,  to również ją dobijało, bo jeśli odejdzie co z nim, nie chciała zmuszać go by szedł za jej cieniem. 
Westchnęła słysząc jego słowa, po czym położyła łapę na klatce piersiowej. -Prawdę Asura. To, co czujesz, oraz co chcesz dalej robić ze swoim życiem. Należy się to zarówno im, mi jak i tobie.- odpowiedziała spokojnie. Dla niej ten dzień też był ciężki, nadal nie miała jasnej decyzji w głowie, nie chciała kierować się głównie sercem czy zachcianką, taka decyzja musiała być dobrze przemyślana, niestety nie należała do łatwych, do tego już miała w głowie ślepia wszystkich ze stada zwrócone na jej osobę gdy wypowiada swą decyzję. Nie cieszyło jej to, ale była im to winna, nawet jeśli miałaby odejść pojawi się na święcie. -Asura, to że gdzieś mnie ciągnie, nie znaczy że tam pójdę. Nauczyłam się już że trzeba się kierować tym, co słuszne, racjonalne, nie zachciankami. Dlatego nie wiem jeszcze co zrobię.- odpowiedziała ciężko, wzdychając tym samym, ostatnio to dorosłe życie strasznie ją przytłaczało, zajmowała się rodzeństwem, czuła się za nich odpowiedzialna, kształciła się na medyka, poznawała też nowe tereny, teraz ta decyzja. Musiała w końcu odpocząć, tylko kiedy. Zerknęła na brata po jego słowach, uśmiechając się lekko. -Wiesz, że nie pragnę niczego bardziej, niż życia u twego boku, lecz pisane jest mi życie w stadzie, Księżycowym czy u Lwich, jeszcze tego nie wiem. Ty za to chyba nie tego oczekujesz, nie chcę zmuszać cię do zostania przy mnie, lecz jeśli kiedyś zmienię zdanie, obiecuję że cię odszukam.- odpowiedziała łamiącym się głosem, to wszystko było takie trudne, czemu musiało się to tak potoczyć?
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 30-05-2017, 15:07 przez Nymeri.)


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości