♫ Audycja 36 ♫


Wszystkie audycje znajdziecie na audycje.krollew.pl
Tygodniowy bonus
+5 opali


Otrzymuje Warsir!
  • Forum zostało zarchiwizowane i dostępne jest jedynie w wersji do odczytu - poza ShoutBoxem i tematami pozafabularnymi. Dziękujemy za wspólną grę!
  • Oficjalny kanał na discordzie - do kontaktu z graczami.
  • Stale aktywny pozostaje dział z pożegnaniami, gdzie każdy będzie mógł dopisać swoje.
  • NIE zgadzamy się na kopiowanie jakiejkolwiek części tego forum, także po jego zamknięciu.

    ~ Administracja Król Lew PBF (2006-2018)
Generator statystyk
Drzewo genealogiczne
Okres zbioru (1 porcja):
Cis pospolity
Wulkan Burgess Shale, Ognisty Las, Źródło Życia
Pogoda
1-15 września
21 °C
16 °C
16-30 września
23 °C
17 °C
Postać miesiąca:
Sierpień

Naiwny, strachliwy i delikatny. Lwie dziecko zagubione pośród sawanny, odnalazło ciepło rodziny w śnieżnym Cesarstwie choć niedawno spotkał nieświadomie prawdziwego ojca.
Cytat września
Nadesłany przez Vasanti Vei

Stężenie fanatyków księżyca na poziomie zerowym kazało mu się zastanowić, czy przypadkiem nie zabłądził.
Znajdziecie nas na:
Takara
Konto zawieszone

Gatunek:pathera leo Płeć:Samica Wiek:Szkrab Liczba postów:19 Dołączył:Kwi 2017

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 5
Zręczność: 5
Spostrzegawczość: 5

#31
31-05-2017, 22:35
Prawa autorskie: Yamusu

Wrzask zbudził druga z córek Yasumu która również poczuła głód i po krótkim wydarciu się zaczęła pchać się do mleka. A wiadomo, najlepsze mleko ssie właśnie siostra więc należy ją z tego miejsca wypchnąć. Może nie miała jeszcze siły i robiła wszystko na oślep ale zaczęła ryć się na siostrę tak by pozbawić ją sutka i sama się do niego wczepić.
Taka
Konto zawieszone

Gatunek:Panthera leo Płeć:Samiec Wiek:Podrostek Liczba postów:45 Dołączył:Kwi 2017

STATYSTYKI Życie:
Siła: 50
Zręczność: 40
Spostrzegawczość: 40
Doświadczenie: 10

#32
31-05-2017, 23:59
Prawa autorskie: Gunter ; Yasumu

Oczywiście siostry nie mogą być cicho, mimowolnie obudziły samca, więc ten też zaczął jeść, nie widział potrzeby kłócenia się o pokarm, miał przy sobie swój sutek i własnie do niego się przyssał...
Toja
Poszukujący
*

Gatunek:Panthera leo Płeć:Samica Wiek:Młodzik Liczba postów:51 Dołączył:Kwi 2017

STATYSTYKI Życie:
Siła: 56
Zręczność: 58
Spostrzegawczość: 56
Doświadczenie: 15

#33
01-06-2017, 15:39
Prawa autorskie: Tokka ; Malaika4

Czy szara się darła? Przecież była cicho jak mysz pod miotłą, widocznie siostra miała jakieś zaburzenia lub schizy? Zachowanie młodszej samiczki nie spodobało się Toji, która nie była uległym lwiątkiem z charakteru. Wiedziała, że nie należy poddawać się bez walki zwłaszcza jeśli coś o co walczysz należy do ciebie, a druga osoba chce ci to odebrać za wszelką cenę, mimo tego iż ma własnego sutka. 
Kopia mamusi puściła sutka i odepchnęła siostrę z dala od swojego poletka, jeśli ponownie zechce jej go zabrać znowu usiłuje ją od siebie oddalić, nie ważne w jaki sposób. Problem zasygnalizowała rodzicom.
Yasumu
Duch
*

Gatunek:Lew Berberyjski Płeć:Samica Wiek:Trup :v Liczba postów:266 Dołączył:Maj 2016

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 80
Zręczność: 69
Spostrzegawczość: 63
Doświadczenie: 10

#34
02-06-2017, 21:57
Prawa autorskie: Levis/Lioden

W istocie zasłużyła na drzemkę, w końcu odwaliła tutaj kawał roboty! Maluszki pobudziły się, zanim więc Yas uśnie jeszcze raz zrobi im maminy przegląd czy wszystko okej, domyje dopieści. 
Sapnęła sobie na lizańca od partnera. A co to za naburmuszone miny edenie? Nie masz prawa się fochać~ 
- No dobrze. - Los rodziny był teraz w łapach ojca. Bez zbędnego pitolenia liznęła jeszcze Take w mały kluskowy zadek mierzwiąc mu futro pod włos i ułożyła łeb na łapach. Powieki powoli opadły i chociaż ból nie raczył ustępować samica była zbyt zmęczona by przez niego nie móc zasnąć.
[Obrazek: evil_kopia_by_koseki_leonheart-dao14lh.png] 
Eden Sandjon
Konto zawieszone

Gatunek:Panthera leo krugeri Płeć:Samiec Wiek:6 lat, dorosły Tytuł fabularny:Młodszy Znachor Liczba postów:552 Dołączył:Mar 2016

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 80
Zręczność: 68
Spostrzegawczość: 70
Doświadczenie: 38

#35
04-06-2017, 17:56
Prawa autorskie: Dirke

Obserwował swoją rodzinę, gdy tak spali razem. Maluchy cicho pomrukiwały czasami. Z przyjemnością zleciał mu ten czas czuwania, ale w końcu usłyszał ryk z cmentarzyska. Był to sygnał. Trącił szarą nosem, by ją zbudzić.
- Wybacz, muszę iść. Myr mnie wzywa. - pocierał głowę jeszcze przez jakiś czas zanim w końcu się odsunął - Wkrótce wrócę, obiecuję. - i wybył stamtąd.

/zt
Ema
Konto zawieszone

Gatunek:Panthera leo Płeć:Samica Wiek:Młody Dorosły Tytuł fabularny:Znachor Liczba postów:342 Dołączył:Cze 2016

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 70
Zręczność: 75
Spostrzegawczość: 69
Doświadczenie: 19

#36
04-06-2017, 22:17
Prawa autorskie: Danni-Minoptra (line-art) | Emkay-MLP (emblemat) | Bjorn (sygna)

Nazajutrz nieopodal przechadzała się Em, całkowicie zrezygnowana i podirytowana. Jej wyprawa okazała się daremna, nie znalazła niczego co potrzebowała. Powłócząc powoli łapami z oklapłymi uszami i marudząc pod nosem wracała do swojej termitiery. Niestety na horyzoncie pojawiły się czarne chmury, które niechybnie zwiastowały deszcz, który chociaż stawał się coraz rzadszy, to jak na złość musiał nadejść akurat teraz. Medyczka wiedziała, że nie zdoła uciec przed wodą spadającą z nieba i sparaliżował ją strach, jej paskudna fobia. Wtedy kątem oka dostrzegła nieopodal wejście, grotę, czyli schronienie! Jak szalona rzuciła się opętańczym pędem w stronę suchej ostoi. Dobiegła tam w ostatnim momencie, na zewnątrz lunął deszcz. Dysząc ciężko obejrzała się za siebie na ścianę wody, która pojawiła się tuż za bezpiecznym progiem jaskini. Podniosła się z ziemi, gdyż do groty wpadła jak na finiszu, dając susa do przodu, niestety całkowicie partoląc lądowanie, jako że opętał ją paniczny strach. Dopiero kiedy się uspokoiła nieco rozejrzała się po jaskini i dostrzegła iż nie jest tu sama. Stuliła uszy i usiadła pod ścianą, jak najdalej drugiej samicy. Nie wiedziała jak zostanie przywitana za to nagłe wtargnięcie do domu, jednak na pewno nie zbyt miło. Em szybko przestudiowała w głowie wszystkich znanych jej członków stada, myśli pędziły niby gepardy za zdobyczą. Yasumu, tak nazywała się ta samica. Ba nawet prowadziła kiedyś jakieś szkolenie, lecz brązowa już dawno wyrzuciła je z głowy. Nie przyniosło ono niczego wartego zapamiętania. Zielonooka ułożyła się w pozycji leżącej pod ścianą, zerkając na szarą. Z początku ciężko było cokolwiek dostrzec, wszak przez deszcz nie dostawały się tutaj nawet liche promyki słońca, które oświetliłyby tę grotę. Jednak kiedy wzrok przyzwyczaił się już do ciemności, medyczka zauważyła, iż czerwonooka nie wygląda... dobrze. Coś stanowczo było nie tak, a Em chociaż z początku zamierzała to przemilczeć, głównie ze strachu, jednak jej bojaźliwość spowodowana chorobą przemianowała się teraz na drażliwość. Stąd nie poskąpiła świeżo upieczonej matce komentarza.
- Wyglądasz okropnie...
[Obrazek: ema_by_deadfisheye_0-davhhm5.png]
Głosik
Nikt nie wie jak się nazywam... Czasem nawet ja zapominam...
Mówcie mi Giza.
Yasumu
Duch
*

Gatunek:Lew Berberyjski Płeć:Samica Wiek:Trup :v Liczba postów:266 Dołączył:Maj 2016

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 80
Zręczność: 69
Spostrzegawczość: 63
Doświadczenie: 10

#37
05-06-2017, 15:05
Prawa autorskie: Levis/Lioden

Przysnęła i dobrze dla niej, mogła chwilkę wypocząć, ze snu jednak zbudziło ją szturchanie. Nie ukrywała niezadowolenia marszcząc nos i pomrukując 'jeszcze 5 minutek'.
- Ewm..- Otworzyła zaspane ślepia, nieco podkrążone. Jaki Myr znowu? O co chodzi? Patrzyła tępo na Edena, aż wreszcie szare komórki były na tyle trzeźwe by zarejestrować sens jego słów.
- ..wracaj szybko Eden. - Odprowadziła samca wzrokiem i położyła łeb ponownie na łapach. Czyli została sama? Humorki matki, fuknęła niepocieszona i polizała z braku laku młode po raz kolejny, chociaż te były czyściutkie. 
- Wasz tata, to zapracowany lew. - Słowa skierowała do maluchów, ale właściwie te pewnie nie rozumiały z tego nic, może chciała przekonać tym samą siebie? Po chwili znów spała, sen odpowiedzią na brak sił. Jednak nie było dane jej wypoczywać, spokój gniazda zakłócił nieproszony gość. Ulewa prawie zagłuszyła wtargniecie Gizy do środka, Yas jednak spała płycej niz za pierwszym razem i zastrzygła uchem na kilka niepokojących dzwięków. Z początku myślała że to Eden wrócił, więc w chwili gdy przed oczami pojawiła się jej smukła sylwetka lwicy położyła po sobie uszy pomrukując nisko. wzrokiem wiodła za intruzem, była w marnym stanie ale będzie bronić potomstwa jak skarbu.
Ból w tej samej chwili odezwał się ponownie więc szara wzdrygnęła się i pomarszczyła wydając z siebie charkot. Uwaga brązowej była więc tylko dodatkową szpilką w zadek.
Wyglądam tak jak się czuję.- Zdradzanie słabości było ryzykowne, ale przecież miała przed sobą medyka? A z nim trzeba być szczerym.
- Skurcze i ból po porodzie powinny przejść? To już praktycznie cały dzień i nie ma poprawy.
[Obrazek: evil_kopia_by_koseki_leonheart-dao14lh.png] 
Toja
Poszukujący
*

Gatunek:Panthera leo Płeć:Samica Wiek:Młodzik Liczba postów:51 Dołączył:Kwi 2017

STATYSTYKI Życie:
Siła: 56
Zręczność: 58
Spostrzegawczość: 56
Doświadczenie: 15

#38
09-06-2017, 10:25
Prawa autorskie: Tokka ; Malaika4

Zły stan matki nie udzielał się wcale Toji, która cały czas się pożywiała i spała na zmianę. Pojawienie się kogoś nowego zignorowała, nie była jeszcze na tyle ciekawa, by poznawać nowych, ale nie tylko dlatego, że była jeszcze młoda. W końcu zamknięte oczęta nie są w stanie podeprzeć popędu do poznawania członków stada, bo co to za frajda, jeśli się ich nie widzi? Żadna.
Ema
Konto zawieszone

Gatunek:Panthera leo Płeć:Samica Wiek:Młody Dorosły Tytuł fabularny:Znachor Liczba postów:342 Dołączył:Cze 2016

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 70
Zręczność: 75
Spostrzegawczość: 69
Doświadczenie: 19

#39
10-06-2017, 23:48
Prawa autorskie: Danni-Minoptra (line-art) | Emkay-MLP (emblemat) | Bjorn (sygna)

Słuchała z pewną dozą obojętności słów drugiej samicy. To co jednym uchem wlatywało, drugim wylatywało, a Em nie przykładała to tego większej wagi. Ot kolejna ranna, chora osoba, która potrzebuje pomocy i oczywiście nie kto inny tylko ona musiała pomóc. Jednak kiedy dotarło do niej konkretnie co jest przyczyną złego stanu Yasumu, drgnęła poruszona. Podniosła łeb, a źrenice skurczyły jej się do rozmiaru małych, wąskich szparek. Poród... Znaczy... ta tutaj została matką? Przed oczami medyczki nagle pojawiło się mnóstwo obrazów z dawnych dni. Koszmarne obrazy sióstr wymęczonych po wydaniu na świat potomstwa, zbyt słabe gdy nadszedł czas narodzin młodych, umierające na jej oczach z wycieczenia i wyczerpania. Zamknęła ślepia chcąc pozbyć się tych wizji, koszmarnych obrazów i odwróciła łeb od szarej lwicy. Siedziała w milczeniu przez dłuższy czas, nie będąc w stanie wydukać z siebie ani słowa, lękając się iż jej i tak już słaby głos ją zawiedzie, łamiąc się w pół zdania. Dużo było trzeba wysiłku od medyczki, by mogła zwalczyć swoje wewnętrzne uczucia. Bitwa z samą sobą, trwająca długie minuty, a wydawać by się zdało że nawet godziny. Ostatecznie jednak lwica podniosła się ostrożnie na drżące łapy i ostrożnie podeszła do matki z młodymi. Chciała je zobaczyć... Małe, nieporadne i słabe kulki, które zapewne nie dożyją jutra, podobnie jak ich rodzicielka. Okropnie pesymistyczne myślenie lecz osoba jaką była Em nie miała w sobie ani odrobiny nadziei. A jednak, choć Yasumu była słaba, zmęczona i chora, to jej dzieci wyglądały całkiem zdrowo i okazale. Trzy pełne życia maluchy, przed którymi było tyle szans i możliwości. Serce zielonookiej zabiło szybciej, kiedy przyglądała się lwiątkom. Nie mogła określić jakiej były płci ze swojej pozycji, inaczej już na start skreśliłaby ciemnego samczyka. Wtedy, gdyby nie obawiała się reakcji matki bez słowa rzuciłaby się na nowo narodzonego, bez skrupułów pozbawiając Takę życia. "Jednego szkodnika mniej." Teraz młodsza lwica czuła tylko ciepło rozchodzące się po całym jej ciele, a na pysk wypływał mimowolnie łagodny uśmiech. Dzieci, przyszłość... Gdyby tylko mogła wziąć je pod swoją opiekę, gdyby tylko mogła nauczyć właściwego życia, zanim poznają je na własnej skórze. Ostrzec przed tymi suczysynami jakim był każdy samiec, każdego gatunku. Teraz jednak musiała odpowiedzieć matce, która wyraźnie cierpiała. Medyczka nie potrafiła jednak stwierdzić jednoznacznie, czy to stan tymczasowy, czy może jednoznaczna oznaka nieuchronnego końca przez komplikacje poporodowe. Tylko czas pokaże. Em przysiadła na tylnych łapach w nie tak dalekiej już odległości od matuli z dziećmi.
- Niestety nie mogę tego ocenić... Niektóre lwice odczuwają skutki porodu nawet przez parę dni, a niektórym przechodzi od razu. Jeśli jednak twój stan się nie polepszy... Niestety nikt nie będzie już mógł na to nic poradzić.
Chyba powinna powiedzieć jakieś "Przykro mi" albo "Naprawdę ci współczuję." ale nie mogła. Nie mogła wypowiedzieć żadnego słowa pocieszenia, gdyż w głębi swojej feministycznej duszy wmawiała sobie, iż starsza od niej członkini stada doskonale wiedziała na co się pisze obcując z samcem w "ten sposób". Na samą myśl o takiej formie kontaktu z przedstawicielem płci przeciwnej Em wzdrygała się z obrzydzenia, tak też było i w tym momencie. Kiedy tak znów podczas krępującej ciszy grzywiasta przyglądała się młodym w głowie narodziła jej się pewna myśl. Matka może przeżyje, a może nie... Lecz jeśli faktycznie nie... Może ona zajęłaby się lwiątkami. Jeśli wcześniej serce lwicy biło z zdwojoną szybkością tak teraz opuściło jedno uderzenie. Czyżby istniała szansa, ze zielonooka mogłaby wychować te młode jak własne? Coś na co nie liczyłaby nawet w najśmielszych snach z powodów prostych i wiadomych, a mianowicie przez sposoby biologiczne narodzin, które ją odrzucały. Ach dlaczego dwie lwice nie mogłyby mieć dzieci? Potrząsnęła głową pozbywając się tych rozmyślań i skupiając się na tym co tutaj, teraz. Jeżeli ta trójka ma przeżyć, to brązowa musi podtrzymać ich matkę przy życiu, dość długo aby lwiątka zdołały się usamodzielnić w kwestii żywieniowej, czyli prościej mówiąc zaczęły żywić się mięsem. Yasumu nie mogła chodzić na polowania, w jej stanie nie było nawet o tym mowy. Właściwie to nie mogła się stąd ruszać. Em uderzyła łapą w ziemię utwierdzając się samą w swoim dziwnym i niepewnym postanowieniu.
- Ale pomogę ci jak umiem. Jak samica, samicy powinna... Będę zapewniać ci pokarm i pomogę przy młodych jeśli zajdzie taka potrzeba.
Nie dodała już głośno co sądzi o ich ojcu, który jeżeli już narobił jakiejś samicy problemu to powinien się nią zająć, ale w końcu... To samiec. Czego więcej można się po nim spodziewać niż lenienia się po krzakach i dupczenia każdej napotkanej samicy.

(Jak chcesz to teraz zrobimy tego skipa o 2 miechy, i przyjmiemy że przez ten czas Em zajmowała się Yasu, polowała dla niej, przynosiła wodę, nawiązywała jakąś więź z młodymi, trochę jak druga matka czy cuś, oczywiście na tyle na ile Yasu pozowli :P)
[Obrazek: ema_by_deadfisheye_0-davhhm5.png]
Głosik
Nikt nie wie jak się nazywam... Czasem nawet ja zapominam...
Mówcie mi Giza.
Taka
Konto zawieszone

Gatunek:Panthera leo Płeć:Samiec Wiek:Podrostek Liczba postów:45 Dołączył:Kwi 2017

STATYSTYKI Życie:
Siła: 50
Zręczność: 40
Spostrzegawczość: 40
Doświadczenie: 10

#40
11-06-2017, 00:40
Prawa autorskie: Gunter ; Yasumu

// A wiec skip 2 miesiące //
Taka przez ten czas żył dość spokojnie przy matce, był mało problemowy. Siedział przy matce tyle ile mógł, dużo czasu spał, właściwie to głownie robił to poza zabawą, lubił wszystkich wokół, siostry oraz często odwiedzająca ich lwicę, był radosnym lwiątkiem. teraz, leżał przy matce wtulony w jej bok, nie spał, lecz oczy miał zamknięte.
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 11-06-2017, 00:40 przez Taka.)
Yasumu
Duch
*

Gatunek:Lew Berberyjski Płeć:Samica Wiek:Trup :v Liczba postów:266 Dołączył:Maj 2016

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 80
Zręczność: 69
Spostrzegawczość: 63
Doświadczenie: 10

#41
12-06-2017, 19:01
Prawa autorskie: Levis/Lioden

Była zbyt zmęczona na to, aby myśleć co sprawiło nagły wylew emocji na mało ekspresyjnym pysku brązowej. Owszem, w pamieć miała ich wspólne szkolenie i fakt, że niechęć nie bierze się z niczego.. ale teraz? Teraz raczej myślała o tych trzech fasolkach i samej sobie. W obecnej chwili priorytety bardzo sie zmieniły, owszem gdzieś tam wciąż było stado, teraz jednak liczyło się odchowanie młodych i to nawet bardziej, niż jej własne zdrowie.
- Nie będę ukrywać że niewiele mi ta diagnoza pomaga.- Burknęła pod gorącym nosem, oblizując go by chociaż odrobinę się ochłodził. Może przejdzie, może nie. Kątem oka zerknęła na ssące cycka młode. Jeden dzień tyle były w stanie przeżyć bez opieki matki, całkiem bezbronne. Nigdy, nigdy nie obarczała swoimi obowiązkami innych. to ona powinna odchować miot, być przy nich aż nie staną się na tyle dorosłe by polować z resztą, a i kto wie, czy nie przejąc ważniejszych funkcji w stadzie? Straszna myśl jednak naszła umysł 'młodej' matki, strach, strach że nie będzie mogła wypełnić tego obowiązku. Że jest zbyt słaba, a krew z jej krwi, potomni samego Levisa, Skazy mieliby skończyć jako karma dla robali i nie przekazać genów dalej.. ród zaginął? Nie mógł. Może to wina gorączki, może szok poporodowy?
Z tego transu, popadania w czeluści mroku wyrwało ja trzaśniecie łapą. Podniosła łeb i popatrzyła na medyczkę. Ukłucie w piersi, ciepła.. dziwne uczucie, tak rzadko je miewała iż nie potrafiła nawet określić czym było. Wdzięczność..
- ..dziękuję. To wiele dla nas znaczy.- Jak zwykle była oszczędna w słowach jeśli idzie o uczucia, jednak deklaracja Emy mogła okazać się niezbędnym wsparciem, nie tyle by wygrać z chorobą. Ta bowiem dokazywała sobie zuchwale z jej ciałem. Spokój.
Tak minęły jej kolejne miesiące, berbecie rosły, chociaż czuła się coraz gorzej i marniała w oczach, nie poddawała się uparcie w swej ostatniej misji.
Głównie leżała, w dni gdy czuła się nieco silniejsza pozwalała sobie na małe spacery przed wejście do groty, patrząc jak nieporadne berbecie bawią się na zewnątrz.
Chociaż chciała zajmować się młodymi jak najwięcej, pozwalała Emie przejmować niekiedy obowiązki matki, wiedziała że Taka, Takara i Toja muszą nawiązać z nią więź.
[Obrazek: evil_kopia_by_koseki_leonheart-dao14lh.png] 
Toja
Poszukujący
*

Gatunek:Panthera leo Płeć:Samica Wiek:Młodzik Liczba postów:51 Dołączył:Kwi 2017

STATYSTYKI Życie:
Siła: 56
Zręczność: 58
Spostrzegawczość: 56
Doświadczenie: 15

#42
17-06-2017, 21:23
Prawa autorskie: Tokka ; Malaika4

//skip//


Toja rosła jak na drożdżach, jak na małe lwiątko przystało. Była zdrowa i niezwykle silna jak na dwumiesięczne kocię, w porównaniu do cierpiącej matki. Szara nie zdawała sobie za bardzo sprawy dlaczego towarzyszy im jeszcze jedna mamusia, ale coś w sercu ciągnęła ją tylko do Yasumu. Owszem, do Emy też niekiedy się zbliżała, by utulić jej łapę lub pobawić się ogonem, ale nic poza tym. Kopia mamy dokazywała bardzo dużo, czasami sprawiając opiekunką problemu poprzez wymykanie się z legowiska i chowanie w jego pobliżu. Klucha zaczepiała rodzeństwo i starała się pokazać im swoją "dominację" w dość dziwne sposoby.
Teraz akurat bawi się uchem rodzicielki i jej baczkami, żując i śliniąc przy tym piękną szatę samicy, która sprowadziła ją i jej rodzeństwo na świat.
Ema
Konto zawieszone

Gatunek:Panthera leo Płeć:Samica Wiek:Młody Dorosły Tytuł fabularny:Znachor Liczba postów:342 Dołączył:Cze 2016

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 70
Zręczność: 75
Spostrzegawczość: 69
Doświadczenie: 19

#43
29-06-2017, 20:03
Prawa autorskie: Danni-Minoptra (line-art) | Emkay-MLP (emblemat) | Bjorn (sygna)

Właśnie wróciła z krótkiego, lecz udanego polowania. Powoli wkraczając do groty, z dumnie uniesioną głową i małym dikdikiem w pysku, poczuła ciepło jakby wracała do czegoś co każda normalna istota mogła nazwać domem lub chociaż jego namiastką. Bez większych krępacji zbliżyła się do siwej lwicy, teraz przywykła już do niej więc poczyniła to bez strachu, i położyła swoją zdobycz obok umierającej matki. Chcąc nie chcąc Em musiała dostarczać jej pożywienie, nawet jeżeli pewny na ten czas był już fakt iż Yasumu nie pożyje już długo. Medyczka wprawnym okiem potrafiła dostrzec każdą zmianę w stanie drugiej samicy, a z pewnie i ktoś zupełnie niedoświadczony zauważyłby, że nie jest to zmiana na lepsze. Grzywiastą niepokoił, a raczej martwił fakt jej własnego kontaktu z młodymi. Nie potrafiła nawiązać z nimi silniejszej więź, nieważne jakby się starała. A przecież w pewien sposób była im drugim rodzicem, zastępowała ojca, który jak to kolejny cholerny samiec nie pojawił się tutaj od dwóch miesięcy. Gdyby tylko tu przylazł Em mimo całego swojego lęku i strachu pewnie szczerze wygarnęłaby pchlarzowi co o nim sądzi... I pewnie mocno by za to oberwała. Przesunęła łapą małe kopytne w stronę Yasumu.
- Masz. Musisz jeść więcej aby odzyskiwać stracone siły.
Zielonooka wyciągnęła łeb w kierunku małej Toji i trąciła ją delikatnie noskiem, przyjaźnie, opiekuńczo. Wtedy wszystkie jej obawy się rozwiały. Yasumu w końcu zniknie, a dzieci nie mając nikogo innego zostaną z nią... Czy będą tego chciały czy nie.
[Obrazek: ema_by_deadfisheye_0-davhhm5.png]
Głosik
Nikt nie wie jak się nazywam... Czasem nawet ja zapominam...
Mówcie mi Giza.
Toja
Poszukujący
*

Gatunek:Panthera leo Płeć:Samica Wiek:Młodzik Liczba postów:51 Dołączył:Kwi 2017

STATYSTYKI Życie:
Siła: 56
Zręczność: 58
Spostrzegawczość: 56
Doświadczenie: 15

#44
02-07-2017, 10:59
Prawa autorskie: Tokka ; Malaika4

Zmęczona zabawą lwiczka zeskoczyła z głowy matki zaraz gdy do legowiska weszła brązowa lwica, Toja pokierowała się w jej kierunku energicznie i otarła o jej łapę, warcząc na to co przyniosła. Zaraz później pokierowała się w stronę mamusi, a konkretniej tego co maluchy lubią najbardziej - podbrzusza z barem mlecznym, by tam napełnić swój żołądek do syta.
Takara
Konto zawieszone

Gatunek:pathera leo Płeć:Samica Wiek:Szkrab Liczba postów:19 Dołączył:Kwi 2017

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 5
Zręczność: 5
Spostrzegawczość: 5

#45
02-07-2017, 13:21
Prawa autorskie: Yamusu

Takara rosła i jej zadziorność również. Lubiła inicjować zabawy, to chwycić ucho brata, to ześlizgnąć lub skoczyć na siostrę. Albo jeść. Jeść też lubi. Na przybyłą lwicę zareagowała inaczej, oderwała się od zajęcie zwanego bieganiem za własnym ogonem i doskoczyła do jej nóg. Chciała pokazać że to jej teren lecz tylko rozbiła się na jej nogach, jeszcze nie do końca ogarniając przestrzeni. To trudne ogarnąć jak bardzo coś jest daleko albo blisko. Jeszcze się tego nauczy ale teraz podniosła się z ziemi i objęła łapę Emy zaczynając się siłować. No chyba ma jakieś szansę co nie?


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości