♫ Audycja 36 ♫


Wszystkie audycje znajdziecie na audycje.krollew.pl
Tygodniowy bonus
+5 opali


Otrzymuje Warsir!
  • Forum zostało zarchiwizowane i dostępne jest jedynie w wersji do odczytu - poza ShoutBoxem i tematami pozafabularnymi. Dziękujemy za wspólną grę!
  • Oficjalny kanał na discordzie - do kontaktu z graczami.
  • Stale aktywny pozostaje dział z pożegnaniami, gdzie każdy będzie mógł dopisać swoje.
  • NIE zgadzamy się na kopiowanie jakiejkolwiek części tego forum, także po jego zamknięciu.

    ~ Administracja Król Lew PBF (2006-2018)
Generator statystyk
Drzewo genealogiczne
Okres zbioru (1 porcja):
Cis pospolity
Wulkan Burgess Shale, Ognisty Las, Źródło Życia
Pogoda
1-15 września
21 °C
16 °C
16-30 września
23 °C
17 °C
Postać miesiąca:
Sierpień

Naiwny, strachliwy i delikatny. Lwie dziecko zagubione pośród sawanny, odnalazło ciepło rodziny w śnieżnym Cesarstwie choć niedawno spotkał nieświadomie prawdziwego ojca.
Cytat września
Nadesłany przez Vasanti Vei

Stężenie fanatyków księżyca na poziomie zerowym kazało mu się zastanowić, czy przypadkiem nie zabłądził.
Znajdziecie nas na:
Tyrvelse
NAJSEKSOWNIEJSZY | SAMOTNIK

Gatunek:Lew Płeć:Samiec Wiek:Młody dorosły Liczba postów:365 Dołączył:Kwi 2014

STATYSTYKI Życie: 90 :I
Siła: 78
Zręczność: 70
Spostrzegawczość: 68
Doświadczenie: 23

#76
13-05-2017, 18:36
Prawa autorskie: Salvathi

Velse mrużył błękitne ślepia, którymi spoglądał wściekle na brązowego wypłosza. Jeszcze przewrócił oczami w reakcji na sam początek wypowiedzi obcego, lecz każde kolejne słowo wydobywające się z pyska tamtego raniło jego uszy i karmiło jego gniew.
Nie zamierzał wdawać się z nim w pyskówki, choć widział, że młody zwyczajnie się wydurnia, i najwyraźniej ma go za nic. Miał wielką ochotę mu wyjaśnić, że ma tutaj swój skrawek skał i tylko dlatego jeszcze tutaj siedzi, a nie ruszył w swoją stronę, lecz zamiast tego zacisnął mocno szczęki i wbił pazury w ziemię, powstrzymując się od jakiegokolwiek ruchu. 
Gepardy? Jakie, do kurwy nędzy, gepardy? To nie te cętkowane wypierdki zajmowały lwom tereny, to nie ich zemsty mógłby się bać, a całego, walonego, lwiego stada, jeżeli by ktokolwiek stąd postanowił naskarżyć swoim władzom, że dostał po pupci. Gepardy nie mają stad! I żyć w stadach nie umieją, co dobitnie mu pokazała Shiya. 
Tym razem już żaden warkot nie opuścił jego krtani, skończył się czas na groźby i ostrzeżenia. Bez żadnego słowa poderwał swą łapę i zamierzył się na pysk Shirikiego, nie chowając pazurów. Ot, taka wychowawcza lepa, kiedy brązowogrzywemu już zupełnie puściły nerwy, a podjudzanie Cahiana przemogło.
- Jaja sobie ze mnie robisz, wypierdku? - dopiero po tym odezwał się gniewnie, przez zaciśnięte zęby.
Właściwie w tej chwili miał brązowego już zupełnie dość, i albo by go stąd pognał, albo by się na niego rzucił, gdyby nie czarne bydlę stojące koło niego. On najwyraźniej jeszcze miał cierpliwość, by pertraktować z brązowym, a Velse nie miał zamiaru ryzykować sytuacji, w której Tsavo uznałby jednak tego drugiego za cenniejszego sojusznika, i próbował bronić, gdyby Tyr się rzucił na chłystka.

O jak ja kocham to miejsce!
Tu jest tyle policji i czuję się bezpiecznie
Kochanie, czemu szepczesz?
Możemy być spokojni
Opuśćmy ręce
Opuśćmy ręce

Ale najważniejsze, to że kiedy zamkniesz oczy
że kiedy zamkniesz oczy
nic nie zaskoczy cię
.


Moréna
Konto zawieszone

Gatunek:hybryda sępa Płeć:Samica Wiek:4 lata Liczba postów:96 Dołączył:Lip 2015

STATYSTYKI Życie: 0
Siła: 40
Zręczność: 55
Spostrzegawczość: 60
Doświadczenie: 10

#77
14-05-2017, 09:49
Prawa autorskie: ja

Przyjemność z posiłku została mi odebrana, przełykałam kolejny kawałek mięsa gdy podszedł do mnie dość blisko gepard. Wskoczyłam na truchło by być nieco wyżej i rozpostarłam swoje skrzydła. Chciałam się wydać większa i groźniejsza. Moje pióra nastroszyły się świetnie ukazując moją irytację.
- Nie, odejdź. - Przyglądałam się Zephyrowi uważnie doszukując się ataku z jego strony. Nie rozpoznałam go jak twierdził, musiał być dla mnie jakimś mało znaczącym epizodem w życiu. Powinien bardziej nakreślić sytuację niż samym słowem czy go pamiętam. Bardziej myślałam, że zamierza odebrać mi posiłek. Świeże mięso niejednego by skusiło. Nie jestem tą, która grzecznie odleci. Jeśli zajdzie potrzeba wydziobię mu oczy za próbę kradzieży.
Athastan
Radca
*

Gatunek:Lew Płeć:Samiec Wiek:Młody Dorosły Tytuł fabularny:Posłaniec / Młodszy Szaman Liczba postów:384 Dołączył:Paź 2016

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 61
Zręczność: 76
Spostrzegawczość: 81
Doświadczenie: 8

#78
15-05-2017, 23:18
Prawa autorskie: Subi-cub(generator) Ja (edycja)
Tytuł pozafabularny: Mistrz Gry / Przodownik pracy

Atak na tego jasnego lwa z wytrzeszczem nie pszedł w stu procentach po jego myśli, ale i tak było nieźle. Po pierwsze, sciągnął tego psychopatę z ciężarnej lwicy. Po drugie, jako że spadli z lwicy pod wpływem jego uderzenia, przeciwnik pierwszy wylądował na ziemi, i o ile mieli z Huntrees szczęście, to może nawet tamten będzie dzięki temu nieco skołowany. No i jeszcze to, że w efekcie takiego upadku, to on, a nie ten wielkooki, był w trochę lepszej pozycji, obrucony na brzuch i trochę bliżej 'góry' niż przeciwnik. Zabrał się więc za wstawanie, celując łapami z wysuniętymi pazurami w rany na barku i boku kremowego. Jeżeli mu się powiedzie, a przeciwnik choć na chwile straci koncentracje i trzeźwy kontakt z rzeczywistością, to będzie wynosił się z groty razem z Huntrees. Jeżeli nie, to korzystając z tego, że lwica znów zajmuje się głową, on sam postara się zrobić z boku lwa sieczkę tudzież mielone. Miał przy tym sporą nadzieję, że ten wytrzeszczony pomyśli nad tym, że ta lwica mogła pójść po jakieś stado czy inną grupę, i przestanie się miotać, robiąc sobie coraz większe problemy.
Tohuvabohu
Samotnik
*

Gatunek:Lew Płeć:Samiec Wiek:4 lata (Młody dorosły) Liczba postów:75 Dołączył:Mar 2017

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 85
Zręczność: 63
Spostrzegawczość: 63
Doświadczenie: 13

#79
15-05-2017, 23:39
Prawa autorskie: Trollberserker (Askari)

No i upadł. Nie miał pojęcia o kolejnym lwie, znajdującym się za nim, mającym zamiar go powalić, i widocznie mu się to udało, na dodatek zadając mu parę ran. Z hukiem rąbnął o ziemię, tracąc na parę sekund panowanie nad sytuacją. I co teraz? On leżał, a jego cel cudem utrzymał się na łapach i w dodatku zaczął uciekać w stronę drugiego wyjścia. Odruchowo wstał i zaczął biec w stronę ciężarnej, teraz tylko to się liczyło, nie obchodzili go teraz inni znajdujący się w jaskini. Chciał złapać piaskową za tylną łapę i korzystając ze swojego ciężaru i ściany otaczającej wyjście, ściągnąć ja nieco na bok, tak aby przywaliła chociaż częścią ciała we wspomnianą ścianę. To czy on też przywali, już nie miało znaczenia, a może nawet i by zadziałało na jego korzyść. Chciał na wszelkie sposoby pozbyć się świadków, nikt nie mógł wiedzieć jakie hece się tu odprawiały.
Zephyr
Samotnik
*

Gatunek:Gepard grzywiasty Płeć:Samiec Wiek:Dorosły Tytuł fabularny:Wędrowiec Liczba postów:642 Dołączył:Cze 2015

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 66
Zręczność: 90
Spostrzegawczość: 70
Doświadczenie: 46

#80
16-05-2017, 12:59
Prawa autorskie: av: Kahawian, podpis: DemiReality (lineart)
Tytuł pozafabularny: Junior Admin / Mistrz Gry / Meteorolog / Mistrz Kalamburów

Gepard przekrzywił głowę widząc reakcję sępa. Chyba nie myślała, że chce jej ukraść lwie mięso? Przynajmniej widać było, że zależy jej na pożywieniu i nie odleci tak po prostu. Zachowywała się, jakby go nie poznała. A Zephyr myślał, że z tą swoją ozdobą wygląda wystarczająco charakterystycznie. Może to nie ona, może się pomylił? Nie, to wykluczone. Tylko raz widział tak osobliwego sępa, a teraz, gdy stał tak blisko, wyczuwał nawet zapach tak podobny do woni Vult. Cętkowany nie miał pojęcia, czy Morena tylko udaje, żeby go spławić, czy mówi poważnie.
- Byłem kompanem twojej matki - powiedział już bez ogródek i dodał ciszej: - Aż do końca jej dni...
Zerknął na trójkę lwów w oddali, po czym wrócił wzrokiem do sępa. Czy ona sobie zdawała sprawę z tego, co przeżywała jej matka? Czy ją to w ogóle obchodziło?
- Tęskniła za tobą. Chciała cię odnaleźć. Ale to jedno spotkanie wiele ją kosztowało.
Starał się nie przechodzić w oskarżycielski ton. Tak naprawdę nie wiedział, w jakich okolicznościach Vult straciła skrzydło i czy jej córka się do tego przyczyniła.
- Chcę tylko porozmawiać, Moreno - wyjaśnił i podał ostateczny dowód na to, że ją zna. Rozejrzał się, ponownie badając bezpieczeństwo. Kątem oka spojrzał na cierniste krzaki, sprawdzając, czy Shiya wciąż się tam ukrywa.
Shiriki
Duch
*

Gatunek:hybryda lwa Płeć:Samiec Wiek:2 latka i 5 miesięcy Liczba postów:244 Dołączył:Cze 2016

STATYSTYKI Życie: 0
Siła: 70
Zręczność: 80
Spostrzegawczość: 60
Doświadczenie: 50

#81
18-05-2017, 19:16
Prawa autorskie: Dirke

-Zaufanie tak?- Prychnąłem- Posłuszeństwo, które wynika ze strachu i władza wywołana strachem jest słomiana, a osoba, będąca na stosie spłonie- aluzja do poparzeń? Raczej bardziej niefortunne dobranie przykładu.
-Nie będe zabijał nikogo, tym bardziej nie bo ktoś ma takie widzimisię- Nie obchodziła mnie decyzja jaką podejmie czarny. Zginę czy nie, różnicy nie ma.
-Nie po to odszedłem z rodzinnego stada aby bawić się  w przemoc względem innych czy słabszych- Sam jestem młodzikiem i siła to ja raczej nie grzeszę. No ale co z tego.
Cios łapa drugiego lwa przyjąłem i zaśmiałem się.
-Proszę bardzo wyżyj się, widać, ze lizanie dupy i pokazanie jakim jest się super jest takie zabawne? a gepardy? Tak bo nie am różnicy kto donosie o was, i jakie zyski dostanie za to, tak lekceważcie- Zaśmiałem sie- Jesteś bardziej głupi niż ja z tym zaściankowym myśleniem. Nigdy nie będziesz miał ani krzty godności, posłuchu, szacunku czy majestatu, nie dorównasz czarnemu nawet jak bardzo będziesz chciał, prędzej to zebry po drzewach będą chodziły.
Zabija mnie? trudno, przynajmniej spotkam sie z matką. Takie jest życie i tyle. nie będzie jednak podnóżkiem jak ten brązowy.
[Obrazek: shiri_by_dirke-dao2bh2.png]

GŁOS | MŁODY JA| Tragiczna miłość
Tell me would you kill to save your life?
Tell me would you kill to prove you’re right?
Crash, crash, burn let it all burn

Do you really want?
Do you really want me?
Do you really want me dead?
Or alive to torture for my sins?
Ghalib
Zmora | Płomień
*

Gatunek:lew tsavo Płeć:Samiec Wiek:Wiek średni Tytuł fabularny:Wędrowiec Liczba postów:906 Dołączył:Kwi 2015

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 90
Zręczność: 81
Spostrzegawczość: 66
Doświadczenie: 26

#82
18-05-2017, 23:57
Prawa autorskie: moje~
Tytuł pozafabularny: Artysta roku

Drażniły go coraz bardziej słowa młodego lwa i coraz mniej miał dla Shikiriego cierpliwości. Stopniowo, stopniowo, powoli z każdym jego słowem odmalowywało się w oczach Ghaliba znużenie i zniecierpliwienie. Nie mógł dłużej czekać, zresztą po tym co brązowy powiedział przed chwilą nie było dla Zmory wątpliwości, że młodzieniec nie przystanie na jego propozycję. A szkoda. Mógłby wykorzystać to jego zamiłowanie do kozaczenia, mógłby to przekuć w zaletę. Jednakże nie będzie mu to nigdy dane. 
- Więc śmierć - powiedział stalowym, zimnym tonem.
Gdy więc krótkogrzywy zakończył swój monolog Ghalib wydał z siebie jedynie przeraźliwe warknięcie będące preludium do przyszłego cierpienia hybrydy. Czarny skoczył ku młodemu właściwie bez ostrzeżenia i błysnął kłami tuż przed nosem spoliczkowanego przez Tyrvelse młodego samca. Był ciekaw jak spróbuje uskoczyć ten tchórzliwy cudak. Zamachnął się z wyciągniętymi pazurami najpierw na bok młodszego samca a potem na jego pysk drugą łapą. Zamierzał go tłuc w ten sposób przez kilka chwil, a wszystko po to, by odskoczyć na niewielką odległość od swojej ofiary pozostawiając miejsce dla rdzawogrzywego i dla siebie, gdy już wymierzył skok z zamiarem wskoczenia na hybrydę i powalenia jej na ziemię.
|MUZYKA| | PIOSENKA | |CAŁE CIAŁO| |GŁOS| |KSZTAŁT DEMONA|
[Obrazek: zalubinypasek_by_owlyblue-dbkpf1p.png]
Nigdy nie chciałem żyć jak wy
Jak wyjeżdżałem wyły psy
Dusze oddałem za sławę i pieniądze blichtr
No blichtr 





Moréna
Konto zawieszone

Gatunek:hybryda sępa Płeć:Samica Wiek:4 lata Liczba postów:96 Dołączył:Lip 2015

STATYSTYKI Życie: 0
Siła: 40
Zręczność: 55
Spostrzegawczość: 60
Doświadczenie: 10

#83
19-05-2017, 11:22
Prawa autorskie: ja

Wystarczyło jedno słowo bym zachłysnęła się niemal powietrzem. Matka. Opuściłam nieco swoją gardę a wyraz na mej twarzy z irytacji przechodził w melancholijny smutek. Gepard poruszył wrażliwy temat rozdrapując stare rany. W innym wypadku odleciałabym, zostawiając go samego ale to jedno zdanie zmieniło wszystko. Całą swoją złość, nienawiść i trudy życia obwiniałam jedną osobę. A teraz słyszę, że już jej nie ma. Tyle razy życzyłam jej najgorszej śmierci, to czemu teraz czuje się z tym tak nieswojo?
Mimo głodu, straciłam apetyt i ze skwaszoną miną podążyłam za wzrokiem geparda w miejsce gdzie rozpoczynała się kolejna walka.
Do samego końca łudziłam się, że mnie z kimś pomylił. Ostateczny dowód padł jednak wtedy gdy znał moje imię. Obrazy z przeszłości uderzyły we mnie z taką siłą, że nawet nie wiem czy byłabym wstanie się podźwignąć do lotu. Mimo wszystko obserwowałam geparda uważnie i nie umknął mej uwadze fakt, że przyglądał się ukradkiem zaroślom. Przez chwilę wydawało mi się, że mogłaby wyfrunąć z nich sęp i całość okazałaby się nieśmiesznym żartem, który miał na celu znów mnie poniżyć. Nic takiego jednak nie miało miejsca.
Warunki do rozmowy były mało sprzyjające, szczególnie na tak drażliwy temat. Jednakże nie byłam pewna czy po ochłonięciu odważyłabym się przylecieć w umówione miejsce na rozmowę. Całkiem możliwe, że rozmyśliłabym się nie chcąc znać prawdy.
- O czym chcesz porozmawiać?-Rzekłam starając się wysilić na spokojny ton. Nie bardzo wiedząc czego on jeszcze chce skoro przekazał mi takie wieści.
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Płeć:Samiec Liczba postów:1,683 Dołączył:Cze 2012

STATYSTYKI Życie: 0
Siła:
Zręczność:
Spostrzegawczość:

#84
19-05-2017, 21:04

Satau postanowiła nie zwlekać i od razu wziąć nogi za pas. Jej oprawca bezskutecznie próbował ją zatrzymać - nie udało mu się jej sięgnąć na czas. A pogoń została udaremniona przez wybawców brzemiennej. Athastan dobrał się do jego świeżych ran, co było dosyć bolesne, a Huntrees uwiesiła się na jego grzywie, obciążając go. Nie miał już szans, żeby doścignąć uciekinierkę. Mógł tylko bronić się przed aktualnym zagrożeniem. Jednak ta stresująca sytuacja, obfita w poważne obrażenia, mimo wszystko mogła negatywnie odbić się na przyszłym potomstwie Króla Mgły i Popiołu. Czas pokaże. 
Tymczasem rozmowa trzech kotowatych na zewnątrz przerodziła się w kolejną walkę. Krótkogrzywy lew był na łasce dwóch silniejszych samców, jednak nadużył ich wyrozumiałości. Nie przejął się ostrzegawczym ciosem Tyrvelse, ale atak Ghaliba ciężko było zignorować. Dwa uderzenia potężnych łap porządnie go zdezorientowały. Ledwie ustał na łapach. Czuł tępy ból i pieczenie w miejscach, gdzie pazury przecięły jego skórę. Udało mu się trochę ochłonąć, gdy ciemny odstąpił i dzięki temu uniknął przygniecenia przez jego cielsko, przeskakując na bok. 

Tohuvabohu -6 HP
Shiriki -25 HP 

Satau +3 PD

Tohuvabohu ---> Athastan, Huntrees
Shiriki ---> Ghalib, Tyrvelse
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 27-05-2017, 21:58 przez Mistrz Gry.)
Shiriki
Duch
*

Gatunek:hybryda lwa Płeć:Samiec Wiek:2 latka i 5 miesięcy Liczba postów:244 Dołączył:Cze 2016

STATYSTYKI Życie: 0
Siła: 70
Zręczność: 80
Spostrzegawczość: 60
Doświadczenie: 50

#85
20-05-2017, 22:27
Prawa autorskie: Dirke

Nie za bardzo się broniłem na pewno nie przed czarnym, młodzian obok nie zbyt mnie interesował. Nie umiałem walczyć, zwykle unikałem walk. Polowania nie wliczałem walki. Nie unikałem jego ataków jedynie może lekko przykucałem. Przed skokiem jednak przeskoczyłem. Czy się pogodziłem z losem? Może. Nie uciekałem nigdzie, chociaż takie coś przeszło mi przez myśl. Nawet przez moment myślałem, że skoro i tak mnie zabije to może pokazać pazura i się na niego rzucić, jednak coś mnie przed tym powstrzymało, może resztki jakiegoś tam rozsądku?
[Obrazek: shiri_by_dirke-dao2bh2.png]

GŁOS | MŁODY JA| Tragiczna miłość
Tell me would you kill to save your life?
Tell me would you kill to prove you’re right?
Crash, crash, burn let it all burn

Do you really want?
Do you really want me?
Do you really want me dead?
Or alive to torture for my sins?
Tyrvelse
NAJSEKSOWNIEJSZY | SAMOTNIK

Gatunek:Lew Płeć:Samiec Wiek:Młody dorosły Liczba postów:365 Dołączył:Kwi 2014

STATYSTYKI Życie: 90 :I
Siła: 78
Zręczność: 70
Spostrzegawczość: 68
Doświadczenie: 23

#86
21-05-2017, 15:19
Prawa autorskie: Salvathi

Odwrócił brązowy uszy, słysząc kolejny potok słów wydobywający się z parszywego pyska brązowego. Cholera, czy on nigdy nie przestawał dziamgotać? Sama ta czcza gadanina drażniła go, irytowała, była niczym chmara kąsających komarów, ale ich sens - czy raczej intencja obrażenia go, bo samego sensu aż tak dużo nie było - przemawiał bardziej do Cahiana, który zaczynał być bardzo sfrustrowany.
Rzadko kiedy tak jednogłośnie podejmowali decyzje.
Ale w tej chwili oboje daliby wiele, byle tylko czerwonooki zamilkł, zamilkł na wieki, zamknął swój wyszczekany pysk i już nie wypowiedział ani jednego słowa.
Pazury rozdzierające jego pysk dały im pewną satysfakcję, jednak to nie wystarczyło - a fakt, że brązowy nawet nie próbował się uchylić, rozjuszył Cahiana. 
Krótkie, dwa słowa wypowiedziane przez Ghaliba były dla nich piękną obietnicą, którą chcieli spełnić. Jednak od natychmiastowego ataku Tyra powstrzymało to, że Shiriki... Nie próbował się bronić. Przyjmował beznamiętnie ataki Ghaliba, ataki silne, które z pewnością odczuł dotkliwie, i tylko w ostatniej chwili, niemal od niechcenia uskoczył.
Czyżby lew nie posiadał ani krztyny woli walki? 
To na krótki moment ostudziło bojowy zapał Cahiana, który był zwyczajnie zawiedziony. Zniesmaczony. 
Ktoś taki nie zasługiwał na prawdziwą walkę, a jedynie na szybkie ukrócenie żywota.
Rzucił się w kierunku Shirikiego (być może lew, uskakując przed Ghalibem, zbliżył się w jego stronę?), sięgając szczękami do jego krtani - chciał ugryźć, zacisnąć swe kły i silnie szarpnąć - gdyby tylko mu się udało, szanse na przeżycie krótkogrzywego byłyby zerowe.

O jak ja kocham to miejsce!
Tu jest tyle policji i czuję się bezpiecznie
Kochanie, czemu szepczesz?
Możemy być spokojni
Opuśćmy ręce
Opuśćmy ręce

Ale najważniejsze, to że kiedy zamkniesz oczy
że kiedy zamkniesz oczy
nic nie zaskoczy cię
.


Ghalib
Zmora | Płomień
*

Gatunek:lew tsavo Płeć:Samiec Wiek:Wiek średni Tytuł fabularny:Wędrowiec Liczba postów:906 Dołączył:Kwi 2015

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 90
Zręczność: 81
Spostrzegawczość: 66
Doświadczenie: 26

#87
21-05-2017, 16:38
Prawa autorskie: moje~
Tytuł pozafabularny: Artysta roku

Nie wszystko się udaje, zwłaszcza w trakcie walki trzeba być przygotowanym na wszystko. Ghalib o tym dobrze wiedział, dlatego bez większego przyjęcia przyjął niepowodzenie w powaleniu Shikiriego na glebę. Nie zamierzał oczywiście się też zniechęcać zwłaszcza, że dostrzegł i poczuł zresztą, że jego ciosy łapy przyniosły spodziewany skutek. Bolały i miały boleć. Zresztą spodziewał się, że krótkogrzywy jest teraz nieco ogłuszony i średnio orientuje się w sytuacji. 
Ghaliba nie poruszał fakt, że młody nie przyjmuje postawy obronnej, że nie zamierza podjąć walki o swoje życie. Czarny nie miał w sobie takich skrupułów, a ponieważ zadecydował o śmierci młodzika to zamierzał bezwzględnie wykonać wyrok. Może też fakt, że Shikiri nie był samicą, ani nie zamierzał się zupełnie upodlić błagając o litość, a może też to, że nie zalewał się łzami u jego łap tak jak Zenzele sprawiało, że nie mógł liczyć na żadną łaskę ze strony doświadczonego mordercy.
Tyrvelse skoczył ku młodzikowi i Ghalib właściwie od razu odczytał jego intencje. Zamierzał zabić go tak szybko jak się dało i ukrócić jego cierpienia. Może nie miał tak dużej żądzy krwi jak lwy znad Tsavo, ale nie brakowało mu konsekwencji. Przynajmniej tyle. Zmora nie zamierzał też biernie przyglądać się temu. Ponownie wymierzył skok w stronę brązowego młodego lwa z zamiarem pochwycenia go w ostre szpony i spychania go ku glebie. Jeśli uda mu się go tym razem przewrócić wówczas los Shikirego będzie już zupełnie przesądzony. Właściwie miał zamiar po prostu go pchnąć by stracił równowagę i wyszarpnąć pazurami trochę jego skóry. Potem celował zębami w jedną z łap tym razem z zamiarem ciągnięcia za nią ku górze.
|MUZYKA| | PIOSENKA | |CAŁE CIAŁO| |GŁOS| |KSZTAŁT DEMONA|
[Obrazek: zalubinypasek_by_owlyblue-dbkpf1p.png]
Nigdy nie chciałem żyć jak wy
Jak wyjeżdżałem wyły psy
Dusze oddałem za sławę i pieniądze blichtr
No blichtr 





Tohuvabohu
Samotnik
*

Gatunek:Lew Płeć:Samiec Wiek:4 lata (Młody dorosły) Liczba postów:75 Dołączył:Mar 2017

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 85
Zręczność: 63
Spostrzegawczość: 63
Doświadczenie: 13

#88
23-05-2017, 20:30
Prawa autorskie: Trollberserker (Askari)

A jednak nie udało się, zdążyła uciec zanim się do niej dorwał. Oznaczało to jedno, na pewno komuś coś nagada i będzie ścigany. A niech ją licho weźmie! Oby wdało się jakieś zakażenie. Na dodatek musiał jeszcze walczyć z dwójką odważnych lewków, bo rzucili się na nikomu winnego przybysza, co za gościnność! Nie polecałby tych okolic na spokojny wypoczynek, głównie ze względu na agresywnych sąsiadów. Ach, właśnie, był w środku walki, nie teraz czas na rozmyślenia o wczasach. Ryknął głośno gdy jeden z lewków dobrał się do jego rany, medykiem pewnie nie był, sądząc po sposobie w jaki "leczył" obrażenie, ta druga także nie była zbyt miła. Postanowił jakoś z tego wybrnąć, a akcja pseudomedyka tylko go rozjuszyła, wymyślił więc sobie że mógłby wykorzystać te wyrastające z ziemi ostre zębiska groty. Chciał skoczyć w bok tak, by ich pociągnąć ze sobą i obić ich jakoś o właśnie ostre wyrostki skalne.
Huntrees
Duch
*

Gatunek:lew Płeć:Samica Wiek:młodzik Liczba postów:212 Dołączył:Wrz 2016

STATYSTYKI Życie:
Siła: 65
Zręczność: 70
Spostrzegawczość: 60
Doświadczenie: 30

#89
23-05-2017, 22:26
Prawa autorskie: lineart: Malaika4, kolory: Fileera, cienie: Salvathi

Kątem oka dostrzegam uciekającą lwicę i czuję ulgę. No przynajmniej moje pozostanie w tym syfie nie jest daremne. Z cichego syku szalonego wynika że Athastan dobrze wbił swoje pazury czy kły. Ja natomiast mam plan przeniesienie swojego ciężaru na głowę samca tak by jego nienormalny łeb walnął o ziemie. Może będę miała szczęście i uderzy w jakiś stalagmit, ktyt czy tam inny gnat. Jeśli mi sie to uda wgryze sie mu w szyję i zacisne szczeki na gardle przytrzymując go tylnymi łapami. Moje pazury z całej siły trzymają się mocno grzywy i karku samca w razie gdzyby ten miał w planach jakieś nagłe ruchy czy potrzasanie łbem. Próbuje  przewidzieć jego ruchy co oczywiscie nie jest do końca możliwe. Chcę być jednak przygotowana na ewentualne zmiany położenia szalonego.
Smukła, mała lwica. Zielone  oczy.
Zephyr
Samotnik
*

Gatunek:Gepard grzywiasty Płeć:Samiec Wiek:Dorosły Tytuł fabularny:Wędrowiec Liczba postów:642 Dołączył:Cze 2015

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 66
Zręczność: 90
Spostrzegawczość: 70
Doświadczenie: 46

#90
25-05-2017, 23:07
Prawa autorskie: av: Kahawian, podpis: DemiReality (lineart)
Tytuł pozafabularny: Junior Admin / Mistrz Gry / Meteorolog / Mistrz Kalamburów

Z każdą chwilą Morena zdawała się coraz bardziej wierzyć w słowa geparda. Zephyr żałował jedynie, że osiągnął to przekazując tak przykre wieści. Przynajmniej mógł wreszcie wyczytać z jej reakcji, że nie bagatelizuje tej sprawy, że śmierć Vult nie jest jej obojętna. Jednak o nic nie pytała. Może to przez szok, a może wolała nic więcej nie wiedzieć.
- Vult zawsze zależało na twoim szczęściu. Winiła się za to, że nie zdołała ci go zapewnić. W jej imieniu chciałbym przynajmniej zapytać, jak sobie radzisz i czy nie doskwiera ci samotność - powiedział, po czym przeniósł wzrok na lwy. Zaczęły się bić, a kiedy skończą, pewnie wrócą. Pora się zbierać.
- Może to nie czas i miejsce na dłuższą rozmowę. Jeśli chcesz się czegoś dowiedzieć o swojej matce, znajdź drzewo wiszące między dwoma klifami. Rośnie w okolicy. Tam się spotkamy - wyjaśnił i odwrócił się, by odejść, ale zanim to zrobił odczekał na jakikolwiek znak od Moreny.


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości