♫ Audycja 36 ♫


Wszystkie audycje znajdziecie na audycje.krollew.pl
Tygodniowy bonus
+5 opali


Otrzymuje Warsir!
  • Forum zostało zarchiwizowane i dostępne jest jedynie w wersji do odczytu - poza ShoutBoxem i tematami pozafabularnymi. Dziękujemy za wspólną grę!
  • Oficjalny kanał na discordzie - do kontaktu z graczami.
  • Stale aktywny pozostaje dział z pożegnaniami, gdzie każdy będzie mógł dopisać swoje.
  • NIE zgadzamy się na kopiowanie jakiejkolwiek części tego forum, także po jego zamknięciu.

    ~ Administracja Król Lew PBF (2006-2018)
Generator statystyk
Drzewo genealogiczne
Okres zbioru (1 porcja):
Cis pospolity
Wulkan Burgess Shale, Ognisty Las, Źródło Życia
Pogoda
1-15 września
21 °C
16 °C
16-30 września
23 °C
17 °C
Postać miesiąca:
Sierpień

Naiwny, strachliwy i delikatny. Lwie dziecko zagubione pośród sawanny, odnalazło ciepło rodziny w śnieżnym Cesarstwie choć niedawno spotkał nieświadomie prawdziwego ojca.
Cytat września
Nadesłany przez Vasanti Vei

Stężenie fanatyków księżyca na poziomie zerowym kazało mu się zastanowić, czy przypadkiem nie zabłądził.
Znajdziecie nas na:
Tib
Samotnik
*

Gatunek:Lew afrykański Płeć:Samiec Wiek:Wiek średni Znamiona:1/4 Tytuł fabularny:Wędrowiec Liczba postów:387 Dołączył:Sie 2016

STATYSTYKI Życie: 73
Siła: 91
Zręczność: 66
Spostrzegawczość: 65
Doświadczenie: 14

03-01-2018, 01:08
Prawa autorskie: tigon
Tytuł pozafabularny: Świrus

Każdy, kto znajdowałby się teraz w pobliżu Zębatej Groty, albo raczej w pobliżu tego co z niej zostało, z daleka mógłby usłyszeć kazania, którymi Tib, od dłuższego czasu zamęczał swoich kompanów. Na usprawiedliwienie starego można by dodać, że przez lata ojcowania brązowogrzywy przyzwyczaił do bycia jedyną kompetentną osobą w całym swoim otoczeniu. Poczucie, że w przeszłości doskonale sprawdzał się w roli dowódcy szwadronu śmierci, też miało tutaj swój wpływ.
-...also żeby było jasne, nie staram się być dla wszystkich miły dlatego, że tak bardzo kocham otaczający mnie świat, ale po to by unikać idiotycznych potyczek. Glaub mir, podczas starcia urażona duma przeszkadza znacznie mniej niż niezagojone rany- przemówił spokojnym tonem, licząc przy tym, że czyjś sprzeciw nie popsuje mu teraz humoru.
-Dlatego, jeżeli następnym razem znowu wparujemy do czyjejś jaskini, to chociaż starajmy się zrobić dobre wrażenie, und...- stary przystanął na moment by spojrzeć na swoich towarzyszy-...nie zawsze warto marnować siły na udzielanie dobrych rad. Jeżeli tamci mają nieco oleju w głowie, to i tak sobie poradzą, a w przeciwnym razie, cóż selekcja naturalna zrobi swoje, tylko dzieciaków szkoda- przemówił, po czym wznowił marsz. W sumie to on też próbował pouczać Zumę więc w oczach swoich kompanów mógł wyjść na starego hipokrytę. No nic, jak to powiedział kiedyś wielki lwi wódz, zawsze jest się trochę hipokrytą. Kiedy gromada przechodziła obok tego co zostało z Zębatej Groty, Tib miał dziwne wrażenie, że jakaś tajemnicza siła każe mu się tutaj zatrzymać. Co  jeszcze bardziej go zaskoczyło, postanowił jej się poddać. Bez ostrzeżenia stary zastygł w miejscu, a jego spojrzenie zaczęło bacznie analizować otoczenie.
-Zatrzymajmy się tutaj na chwilę- oświadczył, nawet nie spoglądając przy tym na swoich towarzyszy.
Kama
Duch
*

Gatunek:lew Płeć:Samiec Wiek:2 lata Liczba postów:449 Dołączył:Cze 2016

STATYSTYKI Życie: 0
Siła: 77
Zręczność: 57
Spostrzegawczość: 55
Doświadczenie: 14

03-01-2018, 13:55
Prawa autorskie: Dirke

- Tib? - rozległ się nad uchem samca znajomy głos. Jeśli lew się odwróci, zobaczy unoszącą się koło niego sylwetkę wpatrzonego smutnym wzrokiem w resztki jaskini czarnogrzywego.
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 03-01-2018, 13:57 przez Kama.)
Tene
Samotnik
*

Gatunek:Lew Afrykański Płeć:Samica Wiek:Dorosła Liczba postów:133 Dołączył:Sty 2017

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 77
Zręczność: 80
Spostrzegawczość: 55
Doświadczenie: 22

07-01-2018, 00:49
Prawa autorskie: Ja
Tytuł pozafabularny: Nieszczęśnik

Starała się ignorować gadaninę Tiba. Właśnie, starała, bo i tak podążała za lwem podirytowana, co chwilę wywracając oczyma, pazury miała wysunięte, a sierść solidnie najeżoną na karku. Na język Tene zdążyło przyjść mnóstwo przekleństw, na szczęście zdołała zachować je dla siebie.
Stale pilnowała czy Arvo donikąd się nie oddala, to było dla w tej chwili najważniejsze, jak i zachowanie czujności, ale jak łatwo się domyślić i tak nie usłyszeliby że ktoś się zbliża, bo tylko w chwilach ciszy dałoby się wyłapać jakiś dźwięk. Na szczęście miała do dyspozycji także inne zmysły.
- Ach tak? - zapytała lekceważąco, przewracając po raz któryś oczami, nie potrafiła zliczyć już który raz. Bynajmniej nie była zachwycona. Wysłuchała co Tib miał dalej do powiedzenia, machnęła nerwowo ogonem, zamierzając się podzielić swoim zdaniem na ten temat: - Tu nie chodziło wcale o urażoną dumę, po prostu trzeba wiedzieć kiedy można sobie pozwolić na podobne zachowanie i tyle. Po co być miłym dla kogoś kto i tak nic ci nie zrobi? Bo chyba nie powiesz że ta lwica była dla nas zagrożeniem? - jej słowa, nie inaczej, przesiąknęły ironią, jak i kpiną: - I kto tu udzielał rad? Niech się zastanowię... A może ty? - prychnęła z udawanym rozbawieniem, po paru sekundach natychmiast poważniejąc: - Owszem, lwiątek szkoda - zgodziła się, zerkając na Arvo. 
- Powinno się zabierać lwiątka takim nieodpowiedzialnym matką, bo tylko im szkodzą - dodała bardziej do siebie, kiedy już ruszyli dalej, ujawniając tym samym swoje myśli. Usprawiedliwiała poniekąd siebie, porwanie Arvo, upewniała się że tak trzeba, w końcu znalazła go bez obecności matki, w pobliżu hien, czy nie uratowała mu życia? Chciała zapewnić mu lepsze życie niż miał dotychczas, aczkolwiek wiedziała i wściekała się o to że nie wyszło tak jak miało i teraz są uciekinierami. Uspokajała się już, maskując też swoje emocje, szła szybko i trzymała się dość blisko, gdy wtem omal nie wpadła na lwa. Ledwo zdążyła zahamować, kiedy od tak stanął, zmarszczyła nos w reakcji na stuknięcie o ogon Tiba, odsunęła się z zaskoczeniem.
- Dlaczego tutaj? - zapytała zmieszana, coś sprawiło że poczuła się nieswojo, ale jeszcze niczego nie dostrzegła. Bądź razie ona w przeciwieństwie do Tiba wolała stąd już odejść, podświadomie przypomniało jej się że czuła coś podobnego przy jeziorze duchów, co prawda kilkakrotnie silniejszego niż tutaj.
[Obrazek: 9mZeEiZ.png]

(Ten post był ostatnio modyfikowany: 07-01-2018, 00:50 przez Tene.)
Arvo
Samotnik
*

Gatunek:Lew Płeć:Samiec Wiek:Młody dorosły Tytuł fabularny:Młodszy Zaklinacz Zezwolenia:Może zbierać kocimiętkę i lulka. Liczba postów:134 Dołączył:Sty 2016

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 80
Zręczność: 62
Spostrzegawczość: 70
Doświadczenie: 21

22-01-2018, 15:36
Prawa autorskie: Koseki-Leonheart | lineart - TheSiubhan, kolory - Salvathi

//sfjkfkjhjkkj wybaczcie 

Mogłoby się wydawać, że Arvo niczym rasowy, butnowniczy młodzian puszcza mimo uszu wszystkie słowa Tiba, lecz jakiż tam on był buntowniczy... Jedno ucho cały czas miał postawione i jednak słuchał, choć na pierwszy rzut oka sprawiał inne wrażenie. Inna sprawa, że nie bardzo się zgadzał z tym, co mówił Tib.
- Dzieciaków szkoda - mruknął cicho, lecz jakże głucho. 
Jego myśli zaprzątały wspomnienia, od których chciał się uwolnić już od dłuższego czasu, choć wiedział, ze mu się to nie uda. Niezbyt wesołe były to myśli, gdy wspominał śmierć swej siostry, matki, pozostawienie brata na pastwę losu, a kolejnej siostry na ziemiach, które zostały podbite przez obce, wrogie stado. 
Omal nie wpadł na Tiba, gdy stary zatrzymał się tak raptownie. Młody lew podniósł łeb i swój wzrok, spoglądając niezrozumiale na brązowogrzywego. Szara kita popłynęła wolno w powietrzu. 
Zastrzygł nagle uszami, jego spojrzenie natychmiast poruszyło się w kierunku Tene. Lecz to nie był jej głos, znał go za dobrze, a tamto brzmiało obco. Co to było? Wydawało mu się, że ktoś coś powiedział, lecz... Właśnie, może tylko mu się wydawało. 
Sierść zjeżyła się na jego karku, gdy zarówno brązowe jak i szare oko spoczęło na skalnym rumowisku. Im dłużej łapy złotosierstnego trwały w tym miejscu nieruchome, tym mocniej docierała do niego nadzwyczajna atmosfera tego miejsca. Czuł podskórnie... Te same ciarki, dreszcze, które odczuwał spoglądając na swą siostrę, gdy już jej ciało było martwe. Chyba nikt inny wtedy jej nie zauważył, czy też wszyscy po prostu postanowili zignorować?
Duchy.
Zimny dreszcz powędrował wzdłuż jego kręgosłupa. Te odczucia nie były nieprzyjemne, wręcz przeciwnie, i wzbudzały niezdrową wręcz ciekawość. Pokierowały łapy ku zawalonemu wejściu do groty. 
Niemal niczym zwietrzały, ledwo uchwytny zapach, atmosfera tego miejsca kręciła go w nosie.
[Obrazek: arvo_pod_by_fileera-dbegn1b.png]
Tib
Samotnik
*

Gatunek:Lew afrykański Płeć:Samiec Wiek:Wiek średni Znamiona:1/4 Tytuł fabularny:Wędrowiec Liczba postów:387 Dołączył:Sie 2016

STATYSTYKI Życie: 73
Siła: 91
Zręczność: 66
Spostrzegawczość: 65
Doświadczenie: 14

11-02-2018, 01:01
Prawa autorskie: tigon
Tytuł pozafabularny: Świrus

Tib z chęcią ogryzłby się Tene jakąś ciętą ripostą, jednak szybko uświadomił sobie, że to nie miałby większego sensu, skoro jego kazania nie zrobiły na niej wrażenia. Stary doskonale znał ten stopień upartości i w głębi duszy wiedział, że i tak nie byłby w stanie w znaczący sposób wpłynąć na światopogląd Tene. W sumie to miał teraz nieco inne zmartwienia. Jego wzrok uważnie badał pozostałości groty i chociaż był tu pierwszy raz w życiu to okolica wydawała mu się dziwnie znajoma, zupełnie jakby... z  zamyślenia wyrwał go znajomy głos.
-Kama?- zaskoczony Tib błyskawicznie obrócił łeb w stronę zjawy. W pierwszym odruchu stary chciał wyciągnąć łapę i objąć unoszącą się nad ziemią postać, jednak szybko uświadomił sobie bezsensowność tego zamiaru.
-Sonny...-przemówił, z trudem powstrzymując się przed uronieniem kilku łez. W końcu nie będzie płakał przy Tene. Po chwili, jakiej stary potrzebował na zebranie się w sobie, ponownie zwrócił się do zjawy.
-To tutaj dorwały Cię te sukinsyny, ja?- stary rozejrzał się po okolicy a po chwili jego wzrok ponownie spoczął na zjawie.
-Opowiesz mi jak to było?- zapytał spoglądając prosto w kamowe ślepia. Wiedział, że to co może usłyszeć zapewne sprawi mu ogromny ból, jednak musiał poznać jak najwięcej szczegółów o tym zajściu by móc obrać właściwy sposób działania. To co pomyślą o nim jego towarzysze jakoś specjalnie go teraz nie obchodziło. Kiedyś motorem napędowym starego Tiba była świadomość, że ma dla kogo żyć, teraz była to zemsta i tylko ona się tak naprawdę liczyła.
Tene
Samotnik
*

Gatunek:Lew Afrykański Płeć:Samica Wiek:Dorosła Liczba postów:133 Dołączył:Sty 2017

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 77
Zręczność: 80
Spostrzegawczość: 55
Doświadczenie: 22

20-02-2018, 03:24
Prawa autorskie: Ja
Tytuł pozafabularny: Nieszczęśnik

Podążyła za spojrzeniem Tiba, szybko tego żałując, tam coś było, mówił do tego... Wypierała to co widzi, ale on też to widział, wręcz czuć było obecność tego ducha. Zerknęła na syna, który też wydawał się zachowywać inaczej. "Tib postradał rozum, a ja razem z nim... Niczego tam nie ma, zwykłe omamy!..." wmawiała sobie w myślach, szukając innej przyczyny, rozglądając się obsesyjnie, sierść na jej grzbiecie nieświadomie cała się najeżyła. Nie wracała celowo wzrokiem do ducha by nie móc go zobaczyć, próbować wymazać go z pamięci. Na domiar złego Tib nadal się do niego odzywał.
- Przestań! - krzyknęła nagle, myślała że oszaleje, duchy nie mogły istnieć, nie mogły, lecz podświadomie w nie wierzyła, tym bardziej jak starała się w nie nie wierzyć, coś, denerwujące coś podpowiadało jej że istnieją. Czy to nie przerażająca myśl że ci których się zabiło nie przestali istnieć, a może nawet teraz ją prześladowali? Dlatego zapragnęła tak bardzo zaprzestać wierzyć w ich istnienie, a przy okazji reszty duchów, w tym także tego. Zacisnęła kły, przecinając ogonem powietrze, wbiła pazury w ziemie.
- Tu niczego nie ma - warknęła, na siłę chcąc do tego przekonać głównie samą siebie. 
- Nie ma, rozumiesz?! - dodała jeszcze bardziej rozeźlona w kierunku Tiba.
- Masz zwykłe omamy, chyba mi nie powiesz że wierzysz w duchy? Ruszajmy lepiej dalej - prychnęła, odwracając się całkiem świadomie tyłem do zjawy, zwyczajnie ignorując że tam jest, tak to wyglądało, w środku biła się z myślami, za wszelką cenę nie chcąc zaakceptować prawdy.
"To zbyt nierzeczywiste żeby było prawdziwe..." dodała jeszcze w myślach, wbijając pazury w podłoże i możliwie mocno je na nim zaciskając.
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 20-02-2018, 03:25 przez Tene.)
Arvo
Samotnik
*

Gatunek:Lew Płeć:Samiec Wiek:Młody dorosły Tytuł fabularny:Młodszy Zaklinacz Zezwolenia:Może zbierać kocimiętkę i lulka. Liczba postów:134 Dołączył:Sty 2016

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 80
Zręczność: 62
Spostrzegawczość: 70
Doświadczenie: 21

24-02-2018, 17:29
Prawa autorskie: Koseki-Leonheart | lineart - TheSiubhan, kolory - Salvathi

Raptownie podniósł uszy, gdy nienaturalną, gęstą ciszę przerwał głos żywego. Tib wypowiedział imię... Zaraz, Arvo je znał, prawda? Stary lew wypowiadał je wielokrotnie, z żalem, gniewem, smutkiem, furią. Krzycząc na pozostałych Królewskich czy wspominając z bólem. 
Kama, jego dawny podopieczny. 
Arvo odwrócił swój pysk i spojrzał na Tiba, lecz przy brązowogrzywym dojrzał jeszcze jedną sylwetkę, będącą zaledwie cieniem dawniej żyjącej istoty. Im bardziej próbował się przyjrzeć martwemu, tym trudniej było mu się skupić na tej wizji - lecz rozpoznał sylwetkę młodego samca lwa, o białym futrze i czarnych zaczątkach grzywy. Nie mógł być starszy od niego samego. 
Łatwiej mu było skupić wzrok na lwie z nadwagą, lecz był to widok łamiący serce. Jak Tib próbował objąć niematerialną projekcję dawnego ucznia, jak z żałością i gniewem zadaje pytania, jak prosi. Trudno byłoby przejść koło tego obojętnie, lecz Arvo odczuwał przede wszystkim... Zaciekawienie.
A zjawa milczała.
To krzyk Tene odpowiedział staremu, gdy lwica gorączkowo zaprzeczała temu, co najwyraźniej widział każdy z nich. Teraz złotosierstny zwyczajnie zrobił głupią minę, bo nie mógł zrozumieć - jak można było się kłócić z czymś, co miało się tuż przed nosem?
- Tu nie ma w co wierzyć - odezwał się beznamiętnym, dość normalnym tonem - Nie trzeba wierzyć w słońce, by ono istniało.
Nawet jeżeli patrzenie na nie boli.
Bezmyślnie wysunął i wsunął pazury, z wahaniem spoglądając na Tiba. Stary z pewnością przeżywał spotkanie z Kamą, ale czy różnooki ma prawo w to wchodzić, wplątywać się? To chyba nie jest jego sprawa, nie jego konflikt. Powinien trzymać się z dala. Ale czy może go zostawić z tym samego? Z drugiej strony, czy ma w ogóle jakąkolwiek możliwość pomocy?
Lecz jak wiele razy to Tib pomagał jemu?
Niepewnym krokiem, szarogrzywy odwrócił się we właściwym kierunku i ostrożnie, uważając na dziwacznie porozkładane kamienie, postąpił ku staremu lwu. 
- Wszystko... dobrze? - zapytał z wahaniem, natychmiast żałując, że w ogóle się odezwał. Idiotyczne pytanie, oczywiście, że nie! Ale może... Może Tib zauważy, że to pytanie, czy potrzebuje pomocy. Jakkolwiek kulawe by ono nie było.
[Obrazek: arvo_pod_by_fileera-dbegn1b.png]
Kama
Duch
*

Gatunek:lew Płeć:Samiec Wiek:2 lata Liczba postów:449 Dołączył:Cze 2016

STATYSTYKI Życie: 0
Siła: 77
Zręczność: 57
Spostrzegawczość: 55
Doświadczenie: 14

25-02-2018, 13:57
Prawa autorskie: Dirke

Zjawa skrzywiła się. Czarnogrzywy trwał chwilę w milczeniu.
- Spotkałem tu piaskową lwicę, twierdzącą, że jaskinia należy do niej. Choć była młodsza i słabsza, zaatakowała mnie. Zaraz potem pojawił się wielki, czarny samiec. Rzucił się na mnie. Uciekałem. Wtedy zeszło się ich więcej. Nie miałem szans... i poddałem się.
W oku białego zakręciła się niematerialna łza, po czym zastąpił ją błysk gniewu.
- Dałem się zabić, tak jak zabija się antylopę. I nic nie mogłem zrobić. Leżałem spokojnie, gdy on wyszarpywał ze mnie życie.
Duch odwrócił się gwałtownie i wbił w Tiba pałające wściekłością spojrzenie.
- Wiesz, kim jestem?!
Tib
Samotnik
*

Gatunek:Lew afrykański Płeć:Samiec Wiek:Wiek średni Znamiona:1/4 Tytuł fabularny:Wędrowiec Liczba postów:387 Dołączył:Sie 2016

STATYSTYKI Życie: 73
Siła: 91
Zręczność: 66
Spostrzegawczość: 65
Doświadczenie: 14

25-02-2018, 20:34
Prawa autorskie: tigon
Tytuł pozafabularny: Świrus

Czas kiedy zjawa milczała, dłużył się Tibowi niemiłosiernie. Stary wykorzystał go, żeby pozbyć się z pyska wszelkich śladów emocji. Niestety nieskutecznie. Kiedy jego uszu doszły krzyki Tene, stary uśmiechnął się pod nosem. Nie musiał nawet spojrzeć w jej stronę, bo już samo brzmienie jej głosu, świadczyło o tym, że lwica dostrzegła zjawę a jej reakcje była nieudolną próbą zaprzeczenia faktom. Zabawne, jeszcze jakiś czas temu sam zachowywał by się podobnie. Stary na moment oderwał wzrok od Kamy, by z uznaniem móc spojrzeć na Arvo. Podczas szkolenia Tib martwił się, czy w sytuacjach takich jak ta, z racji swojej nieśmiałości,  młodzik nie będzie obawiał się zabrać głosu  i powiedzieć coś wbrew swojej opiekunce. Jak widać jego nauki  przyniosły pożądany efekt.
-Jakiś czas temu sam nie wierzyłem w duchy mein Lieber- przemówił ze spokojem, jednocześnie zawieszając wzrok na sylwetce Tene- jednak musiałbym być głupcem, gdybym negował ich istnienie po tym czego miałem okazję doświadczyć już na własnej skórze.  Niestety, niektórych rzeczy nie jesteśmy w stanie pojąć…- dodał z pewną zadumą.
Kiedy Arvo, zbliżył się do niego, stary uśmiechnął się do niego ciepło.
-Ja, u mnie wszystko gut- rzekł zdobywając się na lekki uśmiech.
-Jeśli chciałbyś mi pomóc, to miej bitte oko na Tene- powiedział szeptem- jak widać kiepsko znosi widok duchów a nachciałbym, żeby od nas uciekła- zażartował, po czym na powrót skupił się na Kamie.
Stary lew nie potrafił powstrzymać  się przed uronieniem kilku łez, kiedy jego syn relacjonował mu swoją śmierć. No mement pochylił łeb, bo nie był w stanie dłużej patrzeć mu prosto w oczy.
-Nie miałeś żadnych szans…- wydusił z siebie-… skoro w akcji brało udział kilka samców to ten atak musiał być zaplanowany- mówił z pochylonym łbem, licząc, że bujna grzywa zasłoni mokre od łez policzki.
Kiedy Kama, zadał mu pytanie, Tib momentalnie podniósł łeb, po czym spojrzał mu prosto w oczy.
-Jesteś moim synem- odparł krótko- i masz moje słowo że dorwę każdego, kto przyczynił się do Twojej śmierci.
-Mam na myśli nie tylko tego czarnego samca i jego kumpli, ale i również  tego, kto bezmyślnie wysłał Cię na kompletnie obce tobie  tereny w roli dyplomaty- stary poczuł jak na pożywce z  żalu kiełkuje gniew i tym razem nie zamierzał go powstrzymywać. 
-Dopadnę tego chorego pojeba Myra i osobiście obedrę go ze skóry, nawet gdybym miał przy tym zamordować całą resztę  cholernych królewskich. Zasłużyli sobie, Unterlöwen- dodał i poczuł jak powoli opuszczają go wszystkie negatywne emocje. Śmieszne, że czasem do poprawy humoru wystarczy  kilka przekleństw.
-W każdym razie, masz moje słowo synku- dodał, już całkiem spokojnie spoglądając w ślepia zjawy.
Kama
Duch
*

Gatunek:lew Płeć:Samiec Wiek:2 lata Liczba postów:449 Dołączył:Cze 2016

STATYSTYKI Życie: 0
Siła: 77
Zręczność: 57
Spostrzegawczość: 55
Doświadczenie: 14

26-02-2018, 13:30
Prawa autorskie: Dirke

Najwidoczniej złość Kamy nieco zelżała. Wrócił do poprzedniej pozycji, z tym że teraz głowę miał pochyloną, a zęby zaciśnięte w gniewnym grymasie. Zjawa zdawała się nie słuchać Tiba, a jednak musiała, gdyż nie próbowała przerywać jego z kolei napadu gniewu. Dopiero, gdy staremu przeszło, duch znów się odezwał:
- I co jeszcze? Ile wiesz, o małym, przestraszonym lwiątku, którym postanowiłeś się zaopiekować?
Biały rzucił brązowemu spojrzenie, w którym krył się żal i odraza. Do kogo? Na pewno nie do Tiba. Może do rodziny czarnogrzywego? A może do niego samego?
Tene
Samotnik
*

Gatunek:Lew Afrykański Płeć:Samica Wiek:Dorosła Liczba postów:133 Dołączył:Sty 2017

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 77
Zręczność: 80
Spostrzegawczość: 55
Doświadczenie: 22

28-02-2018, 00:35
Prawa autorskie: Ja
Tytuł pozafabularny: Nieszczęśnik

Wbiła wzrok w ziemie, wstrzymując zbliżający się wybuch jak tylko mogła.
- Nie mów bzdur - warknęła w odpowiedzi na wypowiedź Arvo, choć wcale tego nie chciała, aczkolwiek zezłościło ją to że zaprzecza i rozważa jej słowa, do tej chwili nic podobnego się nie zdarzyło. Gdyby nie chodziło o duchy, nie przyjęłaby tego aż tak źle, raczej poszłaby w rozmowę. Arvo nie mógł w nie wierzyć, za późno, stało się. Lwica szybko pojęła że to Tib ma na niego zły wpływ, bo z nikim innym jej syn nie miał aktualnie kontaktu, a przynajmniej tak myślała. 
Całą sierść nastroszyła na grzbiecie, a zaciśnięte pazury na podłożu dawno zrobiły na nim rysy, lwica aż zadała sobie przez to ból, co dodatkowo ją rozdrażniło, wymachiwała nerwowo ogonem. Nadal walcząc by nie stracić zupełnie panowania. Gniew jak na złość narastał z sekundy na sekundę. Fuknęła, wymieniając pod nosem coraz ostrzej różne wulgaryzmy, wszystko po to aby się rozładować. 
Najgorsze jednak było przed nią, gdy rozmowa z duchem się na dobre zaczęła, a ona nie inaczej - do niej też docierał głos zjawy, lecz nie skupiała się na tym co mówi, zaczęła krążyć nerwowo w koło, obracając się gwałtownie i wciąż nie dając spokóju ziemi po której stąpała, co rusz zahaczała o nią pazurami, szepcząc bardzo cicho do siebie "nic tam nie ma".
Końcem końców ją to przerosło. Rzuciła się nagle, prosto w kierunku ducha, z pazurami na wierzchu i rozwartymi szczękami, w dodatku skoczyła dość blisko Tiba i Arvo o ile tam jeszcze przy nim stał, przez co któryś mógł oberwać jej ogonem. Cały atak skończył się tym że wyleciała przez ducha, co nie należało do najprzyjemniejszych rzeczy, nagłe dreszcze wybiły ją z rytmu i mogła liczyć już tylko na bliskie spotkanie z ziemią swoim własnym pyskiem.
Obejrzała się do tyłu, na ducha i to był już ostateczny dowód na to że on tam jest, na jej pysku malowało się niedowierzanie, wrogość i przerażenie jednocześnie, zacisnęła szczęki wydając z siebie warkot, by po tym odwrócić łeb od wszystkich.
"Zachowałam się jak kretynka, gorzej, zwariowałam, po prostu cudownie..." przeszło jej przez myśl i kilka innych niezbyt przyjemnych dla ucha słów, i jeszcze: "...i Arvo jeszcze musiał na to patrzeć, co on sobie o mnie pomyśli?" Poderwała się odczuwając ból w łapie, najwyraźniej ją sobie obiła, pysk również, na którym widoczne było świeże zadrapanie. Ominęła wszystkich pośpiesznie, choć kulejąc, nadal wściekła, a najbardziej na siebie. Jeśli nikt jej nie zatrzymał, usiadła gdzieś dalej, wylizując sobie to zadrapanie, co nie było trudne, bo miała rankę pod nosem i trochę na nosie. Nie odezwała się słowem, w końcu przed chwilą sama się poniżyła i jedyną pozytywną rzecz jaką w tym widziała to to że nie zwariowała do tego stopnia by atakować bezmyślnie Tiba z powodu ducha, jedynie patrzyła na starszego lwa w taki sposób jakby miała zabić za choć słowo o tym co przed chwilą odwaliła.
[Obrazek: 9mZeEiZ.png]

Arvo
Samotnik
*

Gatunek:Lew Płeć:Samiec Wiek:Młody dorosły Tytuł fabularny:Młodszy Zaklinacz Zezwolenia:Może zbierać kocimiętkę i lulka. Liczba postów:134 Dołączył:Sty 2016

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 80
Zręczność: 62
Spostrzegawczość: 70
Doświadczenie: 21

03-03-2018, 15:28
Prawa autorskie: Koseki-Leonheart | lineart - TheSiubhan, kolory - Salvathi

Nie mógł powstrzymać ciekawości, nasłuchując opowieści zmarłego samca. Nie brzmiała zbyt chwalebnie, zresztą, sam biały to przyznał. Najwyraźniej przyszedł tutaj, a te tereny okazały się należeć do kogoś, kogoś, komu nie podobali się tacy obcy jak oni. Umrzeć jak antylopa... Lepiej tak, niż jak skończony idiota. Mimo wszystko, Arvo próbował wykonać prośbę Tiba, i trzymać oko na Tene, jednak obserwowanie jej było wysoce niekomfortowe. Oglądanie, jak jego przybrana matka kręci się w gniewie i w złości miota coraz to więcej przekleństw, drapiąc co chwila skałę swymi pazurami (naprawdę nieprzyjemny dźwięk!). Atmosfera robiła się gęsta i, cóż za zbieg okoliczności, duszna. Arvo próbował jednocześnie kontrolować zachowanie brązowej lwicy jak i przysłuchiwać się rozmowie między starym a duchem, jednak obie te sytuacje były dość wciągające oraz niepokojące. 
Zaplanowana akcja? Albo po prostu Kama wlazł tam, gdzie absolutnie nie powinien. Bo jaki byłby sens takiego planu? Kto by na tym zyskał? Zaraz, czy w takim razie Myr też miałby być w to zaangażowany? Nie mógł się powstrzymać od szybkiego zerknięcia na starego lwa, akurat w tym momencie, gdy Tene postanowiła ruszyć na ducha. Oczywiście ruch przykuł jego uwagę, dzięki czemu Arvo mógł samemu cofnąć się o kilka pośpiesznych kroków w tył, lecz jedynym ostrzeżeniem, jakie zdołał rzucić w stronę brązowogrzywego był zaskoczony okrzyk: -Tib!
Przez chwilę szarogrzywy sądził, że jego matka postanowiła się rzucić właśnie na brązowogrzywego, lecz nie, jej ofiarą padł i tak już martwy Kama. Dobijanie ducha chyba nie było jednak takie proste. Gdy Tene obejrzała się do tyłu, poza zjawą mogła też dostrzec zaskoczony wyraz pyska Arvo, szare i brązowe oko, które szeroko rozwarte wpatrywały się w nią. Nie wiedział, co zrobić, gdy Tene w rozżaleniu i wstydzie podnosiła się z ziemi, i czuł się z tym okropnie. Obrócił się za nią, gdy ich mijała, i postąpił kilka niepewnych kroków za jej śladem.
- Mamo? - zapytał, nie wiedząc, jak zareagowałaby brązowa, gdyby postanowił się rzeczywiście zbliżyć.
[Obrazek: arvo_pod_by_fileera-dbegn1b.png]
Tib
Samotnik
*

Gatunek:Lew afrykański Płeć:Samiec Wiek:Wiek średni Znamiona:1/4 Tytuł fabularny:Wędrowiec Liczba postów:387 Dołączył:Sie 2016

STATYSTYKI Życie: 73
Siła: 91
Zręczność: 66
Spostrzegawczość: 65
Doświadczenie: 14

03-03-2018, 21:30
Prawa autorskie: tigon
Tytuł pozafabularny: Świrus

Tib potrzebował dłuższej chwili by zastanowić się nad pytaniem zjawy. W sumie to trochę głupio było mu teraz przyznać, że w gruncie rzeczy wiedział bardzo mało o swoim „synu”. Zaabsorbował go to tak bardzo, ze nie zauważył nawet zrywającej się z miejsca Tene.
Dopiero krzyk Arvo sprowadził Tiba na ziemię, który odruchowo pochylił się. Pomimo, że to nie on był celem ataku Tene, to i tak oberwał. Końcówka ogona trafiła go prosto w czubek nosa.
- Scheiße- zaklął cicho jednocześnie przerzucając pełen zdziwienia wzrok na Tene. Oczywiście, pierwszą myślą jaka pojawiła się we łbie starego było rzucenie jakimś złośliwym docinkiem pod adresem lwicy, jednak widząc wyraz jej pyska, szybko porzucił ten zamiar. W prawdzie podczas szkolenia oduczono go strachu, jednak teraz stary miał wrażenie, że po raz pierwszy od niepamiętnych lat, zaczyna się bać. Tib nerwowo przełknął ślinę, po czym spojrzał Arvo w taki sposób, żeby zasugerować mu, że powinien się zająć Tene. W końcu jego nie powinna obedrzeć ze skóry. Chyba…
Kiedy sytuacja zdawała się już w miarę opanowana, stary lew na powrót zwrócił się do zjawy.
-Jak sam widzisz nie mogę narzekać na nudę- zażartował- a wracając do Twojego pytania, to prawdę mówiąc bardzo niewiele.
Pamiętam tylko, że znałeś tą lwiczkę Jasiri, to wszystko co wiem- przyznał z lekkim wstydem. Kama nigdy nie opowiadał o sobie zbyt wiele. W sumie to Tib też raczej niechętnie powracał myślami do swojej przeszłości.
-Masz może jakieś rodzeństwo, Junge?-
Kama
Duch
*

Gatunek:lew Płeć:Samiec Wiek:2 lata Liczba postów:449 Dołączył:Cze 2016

STATYSTYKI Życie: 0
Siła: 77
Zręczność: 57
Spostrzegawczość: 55
Doświadczenie: 14

09-03-2018, 19:37
Prawa autorskie: Dirke

Jedyną reakcją zjawy na zachowanie Tene było rzucenie Tibowi nieco znudzonego, pytającego spojrzenia. Szybko jednak doczekał się odpowiedzi starego, przez co zupełnie stracił zainteresowanie lwicą i wrócił do poprzedniego tematu.
- Ja wiedziałem niewiele więcej - choć mruknął to pod nosem, było go doskonale słychać. Wyprostował się.
- Widziałem jak umiera, ale nie znałem jej, podobnie jak wielu innych osób.
Tu znów skrzywił się, a oko błysnęło mu groźnie.
- Miałem siostrę. Ostatni raz widziałem ją tak dawno, że niemal ją zapomniałem... - zamknął oczy. Jego pysk wyrażał ból. - ...ale tylko ją na prawdę kochałem - dokończył cicho.
Tib
Samotnik
*

Gatunek:Lew afrykański Płeć:Samiec Wiek:Wiek średni Znamiona:1/4 Tytuł fabularny:Wędrowiec Liczba postów:387 Dołączył:Sie 2016

STATYSTYKI Życie: 73
Siła: 91
Zręczność: 66
Spostrzegawczość: 65
Doświadczenie: 14

18-03-2018, 01:51
Prawa autorskie: tigon
Tytuł pozafabularny: Świrus

W kwestii Tene, Tib postanowił całkowicie zdać się na Arvo. W końcu to chyba jedyna osoba której lwica nie byłaby w stanie skrzywdzić, chyba. Na wspomnienie Jasiri, stary jeszcze bardziej spochmurniał, jednak gdy tylko Kama napomknął o swojej siostrze, spojrzenie beżowobrązowego natychmiast się ożywiło. Dostrzegł w tym swoją szansę na zrehabilitowanie się zarówno przed Kamą jak i samym sobą. W prawdzie nie jest w stanie przywrócić do życia swojego podopiecznego jednak może pomóc jego siostrze. Jest tylko jedno małe aber...
-Pamiętasz możne jak wyglądała- zapytał niemal odruchowo, ale szybko doszedł do wniosku że jego pytanie pozbawione było większego sensu. W końcu dawno się nie widzieli...
-Albo chociaż jak miała na imię...jakiś klein szczegół, który pozwoliłby mi ją rozpoznać?- zapytał pełnym nadziei głosem. Tib liczył po cichu, że Kama posiada teraz jakieś duchowe moce które ułatwiłby poszukiwania.


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości