♫ Audycja 36 ♫


Wszystkie audycje znajdziecie na audycje.krollew.pl
Tygodniowy bonus
+5 opali


Otrzymuje Warsir!
  • Forum zostało zarchiwizowane i dostępne jest jedynie w wersji do odczytu - poza ShoutBoxem i tematami pozafabularnymi. Dziękujemy za wspólną grę!
  • Oficjalny kanał na discordzie - do kontaktu z graczami.
  • Stale aktywny pozostaje dział z pożegnaniami, gdzie każdy będzie mógł dopisać swoje.
  • NIE zgadzamy się na kopiowanie jakiejkolwiek części tego forum, także po jego zamknięciu.

    ~ Administracja Król Lew PBF (2006-2018)
Generator statystyk
Drzewo genealogiczne
Okres zbioru (1 porcja):
Cis pospolity
Wulkan Burgess Shale, Ognisty Las, Źródło Życia
Pogoda
1-15 września
21 °C
16 °C
16-30 września
23 °C
17 °C
Postać miesiąca:
Sierpień

Naiwny, strachliwy i delikatny. Lwie dziecko zagubione pośród sawanny, odnalazło ciepło rodziny w śnieżnym Cesarstwie choć niedawno spotkał nieświadomie prawdziwego ojca.
Cytat września
Nadesłany przez Vasanti Vei

Stężenie fanatyków księżyca na poziomie zerowym kazało mu się zastanowić, czy przypadkiem nie zabłądził.
Znajdziecie nas na:
Huntrees
Duch
*

Gatunek:lew Płeć:Samica Wiek:młodzik Liczba postów:212 Dołączył:Wrz 2016

STATYSTYKI Życie:
Siła: 65
Zręczność: 70
Spostrzegawczość: 60
Doświadczenie: 30

#31
05-05-2017, 19:18
Prawa autorskie: lineart: Malaika4, kolory: Fileera, cienie: Salvathi

Słyszę łopat skrzydeł i kroki. Wstaję gotowa do ataku, ale przybyły lew najwyraźniej jest przeciwko szaremu.
- To nie do końca tak. Młody zaatakował a szary tylko stanął w mojej obronie.- mówię do bliznowatego. Chcę to wytłumaczyć, ponieważ mimo wszystko szary uratował mi życie. Ocho! Kolejny gość. Nie znam nikogo kto tu przyszedł i powoli robi się zbyt tłoczno. Coś za bardzo ten nowy się podnieca. Trochę dziwnie drapał ziemię. No cóż. Z tą bandą lwów nic nie wiadomo więc nie wychylam się, ale jestem przygotowana do obrony.
Smukła, mała lwica. Zielone  oczy.
Kama
Duch
*

Gatunek:lew Płeć:Samiec Wiek:2 lata Liczba postów:449 Dołączył:Cze 2016

STATYSTYKI Życie: 0
Siła: 77
Zręczność: 57
Spostrzegawczość: 55
Doświadczenie: 14

#32
05-05-2017, 19:30
Prawa autorskie: Dirke

//my już na zewnątrz jesteśmy

Kama pędził jakby chodziło o jego życie. No bo... w sumie chodziło. W normalnych okolicznościach pewnie zdziwiłby się, że potrafi biec tak szybko, ale teraz nie miał czasu się nad tym zastanawiać. Pędził w stronę płynącej nieopodal rzeki. Chciał wskoczyć do niej i dać się ponieść prądowi, a gdy już się oddali wyjść na brzeg i pobiec w stronę terenów stada, do którego należał. Jeśli czarny samiec podbiegłby za blisko, Kama robiłby nagłe zwroty, starając się umknąć jego pazurom, zębom, czy czym on tam atakował. Jeśli by mu się nie udało, robiłby wszystko, by jakoś się bronić, lub ranić czarnego. Pazurami, zębami, łapami, wszystkim.
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Płeć:Samiec Liczba postów:1,683 Dołączył:Cze 2012

STATYSTYKI Życie: 0
Siła:
Zręczność:
Spostrzegawczość:

#33
06-05-2017, 12:56

Z początku młody lew miał sporą przewagę dystansową, ale Ghalib skrócił ją szybciej niż mógłby się spodziewać. Nagłe zwroty podczas biegu pomogły mu uniknąć podcięcia, ale doświadczony łowca przewidział jego tor biegu i skoczył prosto na jego grzbiet. Pęd zrobił swoje i oba koty posunęły po ziemi - Kama w mniej dogodnej pozycji. Przewrócił się na bok, brzuchem do napastnika, dzięki czemu miał okazję desperacko podrapać go po pysku - tuż pod okiem. Jednak zaraz potem został schwytany silnymi szczękami za skórę. Poczuł dotkliwy ból i mógł mieć wrażenie, że wystarczy parę szarpnięć, by Ghalib wyrwał mu spory kawał śnieżnego płaszcza. Młodzik kopnął czarnego w pierś, ale to tylko pogłębiło jego ból. Tymczasem zbiegła się publiczność, która nie pozostawała bierna. Nie w całości przynajmniej. 

Kama -15 HP
Ghalib -8 HP 

Ghalib ---> Kama (kolejka bez zmian, bo sytuacja dość jednostronna)


Jeśli któryś z przybyłych postanowi zainterweniować, to dopiero po poście Ghaliba.  
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 06-05-2017, 13:00 przez Mistrz Gry.)
Satau
Konto zawieszone

Gatunek:Lew Płeć:Samica Wiek:Młoda Dorosła Liczba postów:589 Dołączył:Wrz 2016

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 80
Zręczność: 80
Spostrzegawczość: 60
Doświadczenie: 29

#34
06-05-2017, 15:49
Prawa autorskie: DeadFishEye-0 (Bjorn)

Tak się akurat składa, że ze skały do doliny spokoju nie jest aż tak daleko. Piaskowa krążyła po wolnych terenach już od ładnych kilku dni, badając nowe otoczenie i podziwiając urok krainy. Ciekawość, czy też czysty przypadek pozwolił jej natrafić na tropy kilku lwów, lwica natychmiast rozpoznała dwa z zapachów i tylko domyślała się co mogło się stać. Popędziła za wonią wprost do wysokiego wzniesienia, na którym znajdowało się kilka grot. Satau zaprowadzona została przez swoje zmysły do tej, w której przebywała jej rodzina z kilkoma obcymi jej kotowatymi. W powietrzu roznosił się delikatny aromat świeżej jeszcze juchy, toteż serce partnerki króla zaczęło solidnie pracować. Nie chciała stać na zewnątrz, musiała zbadać sytuację osobiście. Bez zastanowienia się odepchnęła samca stojącego w wejściu.
- Odsuń się, prędko! - wydobyła jedynie ze swojej krtani i wparowała do pieczary. Jej oczom ukazał się nie za przyjemny widok. Wewnątrz był Shiriki i młodzieniec Kama, a towarzyszyła im jakaś młoda samiczka i ciemny lew, który.... atakował białego podrostka !? Emocje nie pozwoliły jej na nic innego jak na głośny, mięsisty ryk, który opisał jej osobowość doszczętnie. Zbadała wzrokiem grotę, było niebezpiecznie dookoła masa stalaktytów i stalagmitów. Najeżyła sierść na karku i ostrożnie zaczęła iść w stronę rannego rodaka i jego oprawcy.
- Nie wstyd ci atakować młodsze!? Zostaw go w tej chwili! - odparła do Ghaliba, chcąc pokazać mu przy okazji, że malec nie jest sam i nikt nie pozwoli patrzeć jak go morduje. Ogonem zamaszyście przeszyła powietrze i warknęła, gdyż ryk mógłby się okazać w tym momencie nieodpowiedni. Piaskowa lwica nie była głupia i nie chciała wywołać zawalenia się sufitu.
Huntrees
Duch
*

Gatunek:lew Płeć:Samica Wiek:młodzik Liczba postów:212 Dołączył:Wrz 2016

STATYSTYKI Życie:
Siła: 65
Zręczność: 70
Spostrzegawczość: 60
Doświadczenie: 30

#35
06-05-2017, 21:56
Prawa autorskie: lineart: Malaika4, kolory: Fileera, cienie: Salvathi

Co tu sie dzisiaj dzieje?! Jeszcze jedna lwica weszła do jaskini. Ale troche miała racje. Bialy nie ma szans. A ja powinnam sama załatwić swoje sprawy.
- Ta lwica ma racje w pewnym sensie. Dziękuję ale puść go juz- mowie do szarego. Podchodzę troche bliżej. Mam nadzieje zebprzestana walczyć.
- Biały odejdź. Proszę nie prowokuj przemocy.- mówię. Jeśli będzie trzeba jeszcze raz będę z nim walczyć. Przeciez powinien się zorientować ze ma stąd odejść. Nagle orientuje się, ze lwica ma na sobie ten sam zapach. Cholera to pewnie jego partnerka. Patrzę na nią i widzę jej lekko zaokrąglony brzuch. Może będzie miała z nim mmłode. Albo jest z jego stada? Nie wiemale na go poprze jesli wywiąże się wieksza walka. No cóż. Jesli odejdą nie będą
musieli się bić. Mam nadzieje ze ta walka sie teraz skończy.
Smukła, mała lwica. Zielone  oczy.
Ghalib
Zmora | Płomień
*

Gatunek:lew tsavo Płeć:Samiec Wiek:Wiek średni Tytuł fabularny:Wędrowiec Liczba postów:906 Dołączył:Kwi 2015

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 90
Zręczność: 81
Spostrzegawczość: 66
Doświadczenie: 26

#36
06-05-2017, 22:41
Prawa autorskie: moje~
Tytuł pozafabularny: Artysta roku

Udał się Ghalibowi atak. W tym położeniu, w którym obecnie był Ghalib mógł bez problemu zakończyć żywot młodszego lwiaka. Trzymał porządnie za skórę. Poprawił też swoją pozycję kładąc szponiaste łapy na ciele młodzika i naciskając ciężarem. Jedną łapą zamierzał docisnąć pysk białego lwiaka do ziemi, drugą przednią łapę trzymał zaciśniętą na jego grzbiecie. Kątem oka dostrzegł najpierw pojawienie się sępicy. To był dobry omen. Przynajmniej jak dla niego. W tym czasie zaciskał szczęki tak mocno jak tylko potrafił. 
I jeszcze jeden widz się pojawił. Tym razem coś, co przypominało lwa z jego rodzinnych stron. Otworzył szerzej oczy, żeby mu się przyjrzeć, ale zdanie wypowiedziane przez młodszego samca sprawiły, że zrozumiał, iż nie jest to lew znad Tsavo. 
Prawdziwy Tsavo szarpnął skórę Kamy w górę udowadniając tym samym, że nie jest mu wstyd. Splunął na bok a pysk oblizał z krwi. Jego lodowate spojrzenie nie zdradzało żadnych emocji... może poza zaangażowaniem? 
Możesz ustawić się w kolejce - powiedział z przekąsem w głosie, ale uśmiechnął się półgębkiem. - Ale doceniam odwagę.
Wymierzył cios Kamie czując, że próbuje go kopać. Niech się przestanie wić. Irytowało go to. Bardzo. Nie było siły przed irytacją Ghaliba i jego ofiara musiała to zrozumieć, jeśli chciała przeżyć.
I jeszcze jeden samiec? Uniósł jedną brew ku górze orientując się, że ma najwyraźniej do czynienia z szaleńcem. Wiele można było powiedzieć o Ghalibie, ale nie to, że jest szalony, on po prostu... lubił smak krwi i w przeciwieństwie do większości nie czuł żadnego hamulca przed osiągnięciem tego, czego chciał. 
Zarejestrował, że Huntress wyszła z ukrycia i najwyraźniej nie otrzymała zbyt wielkich obrażeń. Pokiwał lekko głową przenosząc stalowe spojrzenie na Shikieriego. 
- Tak było. - Oczywiście słowo przeciwko słowu. Nie widział genezy zajścia. Zareagował bo chciał i tyle. 
W międzyczasie dostrzegł, że pojawiła się tu jeszcze jedna lwica, tym razem najwyraźniej w ciąży bo zwrócił uwagę na jej spasły brzuch, ale z jakiegoś powodu postanowiła pójść do groty i tam zacząć demonstrować swoją złość. Ghalib zaczynał się gubić.
- Cóż - mruknął. Jego wzrok przeniósł się na lwicę, której ratunek był skutkiem ubocznych jego działań. 
Miękka pizda.
- Czy ty właśnie chcesz uratować życie swojego kata? - Obrócił zakrwawiony pysk w stronę jasnej lwicy, ale nie puszczał Kamy. Wciąż trzymał go w żelaznym uścisku swoich szponów. - Lepiej uspokój tę drugą. 
Może czas przyszłej matce uświadomić, że stres sprzyja poronieniom? Może nie była tego świadoma, albo to jedna z tych wyrodnych matek, którymi Ghalib o dziwo gardził. 
Zapach zarówno Shikiriego jak i Satau miały coś ze sobą wspólnego. Zmarszczył brwi i uniósł na ułamek sekundy zakrwawione wargi zdradzając irytację. Najwyraźniej byli z jednego stada.
Wtedy przypomniał sobie o szaleńcu, którzy przyglądał się wszystkiemu jakby oglądał najlepszą w życiu rozrywkę. Rzucił mu porozumiewawcze spojrzenie i skinął mu na ciężarną lwicę. Oczywiście miał nadzieję, że w razie czego zajmie się nią zajmie. Chyba, że był taką samą miękką fajką co lwica, którą uratował. Wtedy miał inny plan. Spojrzał na Shikiriego.
- Życie poza stadem to ciężka lekcja - oznajmił. - A ten teren nie należy do żadnego stada. 
Musieli czuć się okropnie ze świadomością, że obowiązek nauki respektu do mieszkańców terenów niczyich spadł na taką niesympatyczną Zmorę czy Strzygę. 
|MUZYKA| | PIOSENKA | |CAŁE CIAŁO| |GŁOS| |KSZTAŁT DEMONA|
[Obrazek: zalubinypasek_by_owlyblue-dbkpf1p.png]
Nigdy nie chciałem żyć jak wy
Jak wyjeżdżałem wyły psy
Dusze oddałem za sławę i pieniądze blichtr
No blichtr 





Tyrvelse
NAJSEKSOWNIEJSZY | SAMOTNIK

Gatunek:Lew Płeć:Samiec Wiek:Młody dorosły Liczba postów:365 Dołączył:Kwi 2014

STATYSTYKI Życie: 90 :I
Siła: 78
Zręczność: 70
Spostrzegawczość: 68
Doświadczenie: 23

#37
06-05-2017, 23:02
Prawa autorskie: Salvathi

Na kości jego zmarłego ojca!
Cholera, on sądził, że ta okolica to oaza spokoju - jasne, pojawiały się tu lwie tropy od czasu do czasu, jednak dotychczas jeszcze nikogo nie spotkał pyskiem w pysk. To była jego samotnia, jego miejsce odpoczynku, gdzie nawet Cahian mu nie przeszkadzał, i chyba nawet już się pogodził z tym, że to jego sposób na zebranie myśli. Nie krzyczał tak bardzo już po wyjściu z jego jaskini. 
Jednak tym razem prowadziło tu wiele lwich tropów, i wszystkie w jedno miejsce. A im bliżej był, tym większy harmider odbierały jego uszy - groźby, krzyki, warkoty i piski bólu.
I czy to nie jest zapach krwi?
Cahian poruszył się, wyraźnie zainteresowany. Nienawidził tej okolicy, tak wąskiej, pełnej śmiertelnych, skalnych pułapek, lecz to go nie powstrzyma od obejrzenia bójki... Albo nawet dołączenia do niej. 
Za to Velse po prostu chciał wiedzieć, co tu się dzieje.
Zaczął raźniej przebierać łapami, aż wyszedł z zakrętu, a jego oczom ukazał się dość ciekawy widok. Silny, umięśniony lew który powalił białego młodzieńca, a nieco dalej cztery inne lwy, stojące przy, bądź właściwie w wejściu do jakiejś skalnej groty. W tej chwili dobre rozróżnianie poszczególnych zapachów sprawiało mu pewną trudność, jednak zauważył, że jest tu coś, co łączy parę osób - i ta woń była mu znajoma. Zapach ziem zachodu. 
Bliżej miał do Kamy, zatem połączył jego zapach z tak dobrze mu znanymi suchymi ziemiami, i był niemal pewien, że ktoś z czwórki stojącej przy grocie również ma coś z tym wspólnego. 
Spojrzał niemal beznamiętnie na białego młodzieńca przygniecionego przez czarnego. Woń krwi drażniła jego nozdrza, ale jeżeli nie otumaniła zanadto jego zmysłów, jeżeli miał rację... Jeżeli on jest z Zachodu, Mglistych, czy co też tam się teraz znajdowało, to zupełnie jego problem, że opuścił bezpieczny dom. A jeżeli ci, którzy tak krzyczeli - zwłaszcza lwica o zaokrąglonym brzuchu, której słowa jeszcze usłyszał - również byli stamtąd, tym... Gorzej dla nich? 
Brakowało mu jeszcze paru dużych kroków do Ghaliba oraz Kamy, ale tu się zatrzymał i wysłuchał do końca, a każde kolejne słowo tylko pobudzało Cahiana do działania. Jednak Velse nie miał zamiaru dać mu wolnej łapy - doskonale wiedział, jak to się skończyło ostatnio. Trzymał go krótko, jednak... Gdyby nie on, pewnie nawet by się nie odezwał.
Kat? Faktycznie, młodsza lwica wyglądała na nieco poturbowaną. Jeżeli ten biały, stadny pączuszek podniósł na nią łapę...
Ciche prychnięcie wydobyło się z jego pyska.
Ominął dość szerokim łukiem splecionych w pojedynkę samców, i stanął między nimi, a towarzystwem wciąż grzejącym tyłki przed jaskinią - najbliżej mu chyba było do Huntrees. Nie było to ważne - zmierzył ich wszystkich zimnym, błękitnymi spojrzeniem.
-Co jest, pysie, czyżbyście byli ze stada na zachodzie? - kły błysnęły, gdy uśmiechnął się, choć nie było w tym nic przyjaznego. - Przekroczyliście bezpieczne granice, to się nie dziwcie, że komuś stało się kuku.
Stanął pewnie na łapach, i choć jeszcze nie przyjął pozycji do walki, widać było, że nie zawaha się, jeżeli będzie trzeba. Teraz, gdy jeszcze się do nich zbliżył, zapach Zachodu był jeszcze wyraźniejszy, co wcale go nie uspakajało.

O jak ja kocham to miejsce!
Tu jest tyle policji i czuję się bezpiecznie
Kochanie, czemu szepczesz?
Możemy być spokojni
Opuśćmy ręce
Opuśćmy ręce

Ale najważniejsze, to że kiedy zamkniesz oczy
że kiedy zamkniesz oczy
nic nie zaskoczy cię
.


Kama
Duch
*

Gatunek:lew Płeć:Samiec Wiek:2 lata Liczba postów:449 Dołączył:Cze 2016

STATYSTYKI Życie: 0
Siła: 77
Zręczność: 57
Spostrzegawczość: 55
Doświadczenie: 14

#38
06-05-2017, 23:38
Prawa autorskie: Dirke

Regulamin napisał(a):12. Po samym zapachu nie można rozpoznać przynależności stadnej.

Regulamin napisał(a):...Jeśli używasz sformułowania określającego zapach postaci, sprawdź, gdzie wcześniej przebywała dana postać!
Strzelam, że to był komentarz do mojego posta - otóż Kama ostatnio pałętał się tylko po ziemiach KMP, w dodatku jego ostatni post fabularny jest ze Skały Skazy - miejsca doskonale znanego Velse. Zresztą Satau też ostatnio tam była.
Velse nie stwierdził jednoznacznie, kim oni są - wie, że na pewno Kama mu pachnie domem, jak i pośród reszty lwów ktoś pachnie jego stadnymi ziemiami. W końcu dlatego spytał, czy są ze stada na zachodzie - bo pachną mu Zachodnimi Ziemiami? :v


I napewno zapachu stada nie przyćmił zapach krwi...
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 07-05-2017, 11:17 przez Kama.)
Zephyr
Samotnik
*

Gatunek:Gepard grzywiasty Płeć:Samiec Wiek:Dorosły Tytuł fabularny:Wędrowiec Liczba postów:642 Dołączył:Cze 2015

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 66
Zręczność: 90
Spostrzegawczość: 70
Doświadczenie: 46

#39
07-05-2017, 02:20
Prawa autorskie: av: Kahawian, podpis: DemiReality (lineart)
Tytuł pozafabularny: Junior Admin / Mistrz Gry / Meteorolog / Mistrz Kalamburów

Odgłosy walki i wyraźny zapach lwów nie mogły zostać zignorowane przez Zephyra. Zwłaszcza, że tak dużej grupy dawno nie było w tych okolicach. Musiał sprawdzić, co ich tu wszystkich sprowadziło.  
Sprawnie lawirował wśród skał i zarośli. Znał to miejsce lepiej niż własne cętki, odwiedził każdą jamę i wiedział, jak się poruszać, by nie zdradzić swoich kroków. W ten sposób dotarł w pobliże jednej z grot, gdzie stanął przy cierniowym krzewie i przyglądał się niecodziennej scenie, która rozgrywała się kilkanaście metrów dalej. 
Epicentrum stanowił spory, ciemny lew stojący nad młodzikiem, którego białe futro zalewało się krwią. Wokół zebrało się kilka innych lwów. Choć po niektórych widać było, że nie pochwalają zachowania bliznowatego samca, nikt nie śmiał go zaatakować i odciągnąć. Gepard przyglądał się każdemu z osobna i w jednym z nich rozpoznał grzywacza, który niedawno rozgniewał Shiyę. Zephyr chętnie by popatrzył, jak zostaje sprowadzony do parteru przez ciemnego, ale wyglądało na to, że się z nim spoufala. Oprócz tego dwie samice i jeszcze dwóch samców. 
Przez dłuższą chwilę wpatrywał się w sępa. Z całego zgromadzenia to on wywołał największe zdziwienie geparda. Początkowo przez jakieś złudzenie pomyślał, że to Vult. Ale gdy się przyjrzał, odkrył, że nie był daleki od prawdy. Nie spodziewał się, że kiedyś jeszcze spotka Morenę. W ogóle nie myślał o niej od czasu ich spotkania, właściwie to zapomniał istnieniu córki Vult.
Szybko ocknął się z szoku i zrozumiał, że ptak czeka na posiłek. A może niekoniecznie, bo ostatnim razem upierała się, że sama poluje i nie rusza padliny, przypomniał sobie Zephyr. Chciał z nią pomówić, ale nie zamierzał pakować się między lwy. Postanowił poczekać. Przynajmniej mógł być pewien, że nie będzie się nudził podczas oczekiwania.
Usiadł przy kolczastym krzewie i nadstawił uszu. Spoglądał na lwy, jedynie przelotnie upewniając się, czy Morena nie postanowiła odlecieć.
Tohuvabohu
Samotnik
*

Gatunek:Lew Płeć:Samiec Wiek:4 lata (Młody dorosły) Liczba postów:75 Dołączył:Mar 2017

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 85
Zręczność: 63
Spostrzegawczość: 63
Doświadczenie: 13

#40
07-05-2017, 02:46
Prawa autorskie: Trollberserker (Askari)

Ojojoj, co tu się działo. Móżdżek dziwaka ledwo nadążał z tym, co się tu działo. Co chwilę ktoś nowy się zjawiał i darł japę ile wlezie, szczególnie ta lwica, która z niewiadomych powodów wlazła do pustej już jaskini i tam kontynuowała swój wykład, co jest moralne a co nie, jakieś głupie bzdety. Ruszał łbem raz w tę, raz w tamtą stronę, próbując zrozumieć co tu się dokładnie dzieje, może jest to po prostu czysta rozróba, tak dla rozluźnienia atmosfery? A może się pokłócili i coś między nimi nie gra, przecież problemy znikają gdy się je likwiduje, w tym wypadku niechciane lwy. Mówiąc prawdę, to mało go to wszystko obchodziło, przylazł sobie ot tak, poobserwować jak się słodkie kotki biją. Ale! Wzrok zakrwawionego na pysku ciemnego lwa, w dodatku skierowany prosto na niego, dał mu kopa z powrotem do rzeczywistości. Co miał niby zrobić? Zaatakować tą lwicę z pretensjami, może najlepiej ją zabić? Najlepiej by ją uciszyć, chociaż na chwilę. Korzystając z tego że nikt nie zwracał na niego zbytniej uwagi, skoczył nagle w bok i rozpoczął bieg w kierunku piaskowej lwicy. Miał zamiar ją powalić swym ciężarem a potem unieruchomić, z zamiarem przyciśnięcia łapy z wyciągniętymi pazurami do jej szyi, tak by powietrze przestało dochodzić do płuc.
Huntrees
Duch
*

Gatunek:lew Płeć:Samica Wiek:młodzik Liczba postów:212 Dołączył:Wrz 2016

STATYSTYKI Życie:
Siła: 65
Zręczność: 70
Spostrzegawczość: 60
Doświadczenie: 30

#41
07-05-2017, 09:42
Prawa autorskie: lineart: Malaika4, kolory: Fileera, cienie: Salvathi

Ma racje. Czarny ma racje. Postanawiam juz się nie wtrącać miedzy białego i czarnego. Obracam się do lwicy i zastępuje jej drogę tak aby niebpodchodzila bliżej zamieszania.
- Masz coś wspólnego z białym hmm?-pytam. Lekko spoglądam na tego nieco szalonego lwa i widzę
że chce zaatakować piaskową. No cóż jesli ja uciszy to czemu nie. Jeśli przygwoździ ją do ziemi pójdę do walczących. Juz dość przekazywania mojej walki w ręce obcych. Sama powinnam to rozstrzygnąć. Nienawidzę takich sytuacji. Bo nie lubię mieć długu wobec tego, który ratuje mi tyłek.
Smukła, mała lwica. Zielone  oczy.
Moréna
Konto zawieszone

Gatunek:hybryda sępa Płeć:Samica Wiek:4 lata Liczba postów:96 Dołączył:Lip 2015

STATYSTYKI Życie: 0
Siła: 40
Zręczność: 55
Spostrzegawczość: 60
Doświadczenie: 10

#42
07-05-2017, 11:19
Prawa autorskie: ja

Widowisko stawało się coraz bardziej efektowne. Siedząc na półce skalnej obserwowałam wszystko uważnie, kalkulując szanse na dostanie posiłku. Obrońcy życia byli w mniejszości.
Przez chwilę wydawało mi się, że uchwyciłam jakiś błysk ślepi w gęstwinie krzewów. Wpatrywałam się w miejsce, w którym czaił się Zephyr, nasze spojrzenia mogły się spotkać, choć nie miałam pewności czy jest tam dodatkowy obserwator. Równie dobrze mógł być to refleks słońca odbity od czegoś innego.
Skupiłam swoją uwagę na lwach, jeden już ruszył do boju. Pochyliłam się nieco do przodu, z tej pozycji łatwiej mi będzie wystartować. Jeśli zajdzie taka potrzeba sama się wtrącę, zależało mi na obiedzie. Czekałam tylko na odpowiedni moment. Mało kto się będzie spodziewał ataku z nieba, tym bardziej, że prawie nikt się nie zainteresował moją osobą. 
Lekceważenie to jeden z najgorszych błędów. 


/Zepciu, świeży trup to jeszcze nie padlina :P/
Kama
Duch
*

Gatunek:lew Płeć:Samiec Wiek:2 lata Liczba postów:449 Dołączył:Cze 2016

STATYSTYKI Życie: 0
Siła: 77
Zręczność: 57
Spostrzegawczość: 55
Doświadczenie: 14

#43
07-05-2017, 12:01
Prawa autorskie: Dirke

Kama znieruchomiał. Co tu dużo mówić... Nawet gdyby chciał, to i tak nie miał jak się ruszyć. Nie docierała do niego rozmowa, ani nawet obecność innych lwów i nie tylko. Teraz starał się jedynie nie stracić oddechu i nie oszaleć z bólu.
Shiriki
Duch
*

Gatunek:hybryda lwa Płeć:Samiec Wiek:2 latka i 5 miesięcy Liczba postów:244 Dołączył:Cze 2016

STATYSTYKI Życie: 0
Siła: 70
Zręczność: 80
Spostrzegawczość: 60
Doświadczenie: 50

#44
07-05-2017, 14:17
Prawa autorskie: Dirke

No i co tutaj robić. Tyle się osób zleciało! No jak na jakimś święcie czy coś. Zamieszanie i to pełne. Pomoc czy jednak odpuścić sobie, tutaj nie ma dobrego wyjścia, co robić... Zreszta większość nie związanych rzuciła się do wali w imię czego/ Kogo? chęci zabijania? nudy? dziwne sa tutejsze lwy czemu nie może panować miłość i te sprawy tylko od razu po mordach.
-Co wam wszystkim odwala- Rzuciłem do obecnych. Trzymałem bezpieczny dystans. Nie chciałem się pchać. Potruchtałem robiąc obszerny półokrąg. Obserwując każdego tutaj oraz okolice. Do walki z taką ilością zwierzaków nie miałem ochoty się pchać. Raczej byłem tchórzem niż wojownikiem. Swym okiem ogarnąłem okolicę i wszystko co mogło przykłóć uwagę nawet to co czyha w zaroślach ale ja tam nie będę się nawet do niego pchać, kto wie czy nie ma ta więcej takich zaczajonych gepciów.
[Obrazek: shiri_by_dirke-dao2bh2.png]

GŁOS | MŁODY JA| Tragiczna miłość
Tell me would you kill to save your life?
Tell me would you kill to prove you’re right?
Crash, crash, burn let it all burn

Do you really want?
Do you really want me?
Do you really want me dead?
Or alive to torture for my sins?
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 07-05-2017, 14:21 przez Shiriki.)
Satau
Konto zawieszone

Gatunek:Lew Płeć:Samica Wiek:Młoda Dorosła Liczba postów:589 Dołączył:Wrz 2016

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 80
Zręczność: 80
Spostrzegawczość: 60
Doświadczenie: 29

#45
07-05-2017, 14:46
Prawa autorskie: DeadFishEye-0 (Bjorn)

Ostatnimi dniami brzuch Satau powiększył się jeszcze bardziej, co spowodowało iż odrzuciła głupie wymówki odnośnie tej zmiany. Była niemalże pewna tego co się z nią dzieje, a właściwie tego co dzieje się w niej. To prawda, wbiegła do groty, gdyż nie miała ochoty ryzykować starciem. Skoro bili się nieopodal wyjścia, na zewnątrz to lwica będąca w grocie powinna być dobrze słyszalna. Na dodatek jaskinia była pewnego typu obroną, tarczą. W każdym momencie piaskowa mogła schować się w jakiejś szczelinie, lub wnęce, albo ruszyć wgłąb, zwiedzając głębsze partie owego schronienia.
Szybko zdała sobie sprawę, że nie jest w korzystnym miejscu, zbyt wiele kotowatych zjawiło się w jednym miejscu. Ona i Shiriki mogliby odbić Kamę, ale teraz ? Przybysze palili się do bójki. A wszystko po co? Oczywiście chcieli zmoczyć łapy w krwi bezbronnego podrostka. Partnerka Myra powoli zaczęła rozglądać się za wyjściem ewakuacyjnym z pomieszczenia w jakim się znalazła. Nie wtrącała się już w dyskusje, była w złym położeniu. Żwawo przemieściła się do końca groty i zaczęła łapami energicznie szukać luźnego głazu. Na jej szczęście jeden takowy się znajdował. Samica wypchnęła go i ostatni raz spojrzała w stronę wejścia, wtedy przeraziła się, była zagrożona! W jej kierunku pędził lew, póki co czuła się w miarę bezpieczna, bo szanse na ucieczkę miała. Wejście w które ów lew musiał wbiec było ciasne, więc z pewnością zajmie mu to trochę czasu, a na korzyść złotookiej młoda jasna panienka stanęła tuż obok niej, jednocześnie stając sie kolejną przeszkodą. Stalagmity też powinny być w tym wypadku kluczowe, bo jaki normalny zwierz podczas pościgu ominie każdy z nich i wyjdzie z tego bez szwanku? 
Nie chcąc zakończyć swojego żywota w tym miejscu Satau wyskakuje przez otwór, jaki udało jej się otworzyć i natychmiast odbiega z miejsca na jakie przyprowadził ją nos. Zakrywając wcześniej otwór tym samym głazem, który go blokował. Lwica musi zyskać na czasie i być pewna, że zdoła uciec.
Jeśli ucieczka się nie powiedzie, i lew ją dopadnie, w co szczerze wątpi przysunie się do ściany, byleby lew nie powalił jej na ziemię i nie wyrządził krzywdy.


/odwołuję się do opisu groty!


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości