♫ Audycja 36 ♫


Wszystkie audycje znajdziecie na audycje.krollew.pl
Tygodniowy bonus
+5 opali


Otrzymuje Warsir!
  • Forum zostało zarchiwizowane i dostępne jest jedynie w wersji do odczytu - poza ShoutBoxem i tematami pozafabularnymi. Dziękujemy za wspólną grę!
  • Oficjalny kanał na discordzie - do kontaktu z graczami.
  • Stale aktywny pozostaje dział z pożegnaniami, gdzie każdy będzie mógł dopisać swoje.
  • NIE zgadzamy się na kopiowanie jakiejkolwiek części tego forum, także po jego zamknięciu.

    ~ Administracja Król Lew PBF (2006-2018)
Generator statystyk
Drzewo genealogiczne
Okres zbioru (1 porcja):
Cis pospolity
Wulkan Burgess Shale, Ognisty Las, Źródło Życia
Pogoda
1-15 września
21 °C
16 °C
16-30 września
23 °C
17 °C
Postać miesiąca:
Sierpień

Naiwny, strachliwy i delikatny. Lwie dziecko zagubione pośród sawanny, odnalazło ciepło rodziny w śnieżnym Cesarstwie choć niedawno spotkał nieświadomie prawdziwego ojca.
Cytat września
Nadesłany przez Vasanti Vei

Stężenie fanatyków księżyca na poziomie zerowym kazało mu się zastanowić, czy przypadkiem nie zabłądził.
Znajdziecie nas na:
Myr
Odnowiciel | Konto zawieszone

Gatunek:lew przylądkowy- P. l. melanochaita Płeć:Samiec Wiek:5 lat Znamiona:4/4 Liczba postów:1,924 Dołączył:Maj 2015

STATYSTYKI Życie: 90
Siła: 95
Zręczność: 76
Spostrzegawczość: 61
Doświadczenie: 23

#1
12-07-2017, 20:11
Prawa autorskie: ja-Dirke

Będąc na Lwiej Skale czekałem na czempionów. miałem kilak rzeczy do rozmowy. Wiedziałem, że trzeba podjąć kolejne kroki. Do tego dość stanowcze. Siedziałem na głównej skale było mnie można zauważyć już z daleka. Moja ciemna sylwetka rzucała się dość mocno an tle jasnego porannego nieba.
Eden Sandjon
Konto zawieszone

Gatunek:Panthera leo krugeri Płeć:Samiec Wiek:6 lat, dorosły Tytuł fabularny:Młodszy Znachor Liczba postów:552 Dołączył:Mar 2016

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 80
Zręczność: 68
Spostrzegawczość: 70
Doświadczenie: 38

#2
12-07-2017, 20:31
Prawa autorskie: Dirke

Wyszedł do króla. Podszedł doń i okazał mu szacunek kłaniając się przed nim. Przymknął przy tym oczy.
- Witaj, najjaśniejszy panie. Pragnę zameldować, że na skale było spokojnie. Wszyscy wywiązali się świetnie ze swoich obowiązków, a także dzielnie wypełniali swoje treningi. Co do samych Lwioziemców to w dalszym ciągu brak jakichkolwiek sygnałów ich istnienia. Mogę nawet zaryzykować stwierdzenie, że Lwia Skała jest już w pełni nasza. - nie podniósł łba po swoim raporcie, jedynie otworzył oczy i wpatrywał sięw czarne łapy Myra.
Tib
Samotnik
*

Gatunek:Lew afrykański Płeć:Samiec Wiek:Wiek średni Znamiona:1/4 Tytuł fabularny:Wędrowiec Liczba postów:387 Dołączył:Sie 2016

STATYSTYKI Życie: 73
Siła: 91
Zręczność: 66
Spostrzegawczość: 65
Doświadczenie: 14

#3
13-07-2017, 16:23
Prawa autorskie: tigon
Tytuł pozafabularny: Świrus

Tib pojawił sie na miejscu zaraz po Edenie. Ostatnimi czasy stary miał nie najlepszy humor i ten dzień również nie należał do wyjątków.
- Guten Tag- skinął samcom na powitanie i z wyraźną niechęcią zajął miejsce w pobliżu Myra.
Sposób w jaki Ed zwracał się do swojego przełożonego, spowodował, że Tib nie potrafił powstrzymać się przed rzuceniem mu pogardliwego spojrzenia.
-Zgaduję, że twoja godność osobista została dzisiaj w jaskini, ja?- rzucił z przekąsem.
Teraz to "najjaśniejszy panie", a kiedy trzeba było wstawić się za Myrem podczas narady to z samców tylko Tib zabrał w tej sprawie głos... Smutne, że w Królestwie faworyzuje się lizusów.
Kiedy Eden, skończył raportować, Tib przejął pałeczkę.
-Obawiam się szefie, że nasz triumf jest tylko stanem przejściowym...-rozpoczął swój wywód-...
Lwioziemcy wyszli z konfliktu bez strat, po terenach wolnych grasuje banda morderców, która zdaje sobie sprawę z tego, że ich ścigamy, a dzięki czyjejś "genialnej" decyzji zraziliśmy do siebie księżycowych. Jakby nie patrzeć, pół krainy chce nas zatłuc.
Czy miał  do dodania coś więcej? Owszem, ale na wszystko przyjdzie czas.
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 13-07-2017, 16:25 przez Tib.)
Myr
Odnowiciel | Konto zawieszone

Gatunek:lew przylądkowy- P. l. melanochaita Płeć:Samiec Wiek:5 lat Znamiona:4/4 Liczba postów:1,924 Dołączył:Maj 2015

STATYSTYKI Życie: 90
Siła: 95
Zręczność: 76
Spostrzegawczość: 61
Doświadczenie: 23

#4
14-07-2017, 09:44
Prawa autorskie: ja-Dirke

Wysłuchałem słów Edena i skinąłem mu lekko łbem. Zaraz potem przemówił Tib z wieściami, które ona znał.
-Widzę, że masz na myśli mnie. Nie uważam jednak aby księżycowi zostali w jakiś sposób zranieni. Rozmawiałem z ich kapłanka przy paktowaniu i nie widzę problemu. Do tego nie interesują mnie ani ich ziemie ani ich wiara. Wolałbym aby jedynie nie plątali się pod łapami, nie mieszali i ich członkowie wykazywali się większą rozwaga.
Nie uważałem, sie wszystko to tylko nasza wina, Bomvu wlazł i co miałbym  wierzyć komuś kogo nie znam an słowo? Tak czy siak miałem także pewne podejrzenia.
-Zmieniam prawo na bardziej restrykcyjne, mam dosyć takich zachowań jakie wyszły an zebraniu, Ema uciekają zdradziła i ciąży an niej wyrok śmierci.
Nie będę się cackał z tym, było jej od razu odejść a nie po jakimś czasie bo uznał, że tak jest fajnie.

A skąd Myr wie, że Ema uciekła na tak długo? Przecież istnieje jeszcze możliwość, że wróci na fabule.
Z Regulaminu Marginesu:
"3. Można rozgrywać wątki wsteczne, a także przyszłościowe. Z tymi drugimi radzimy jednak uważać, takowy nie powinien być rozgrywany więcej niż trzy miesiące wprzód i nie może znacząco wpływać na fabułę rozgrywaną w czasie teraźniejszym."


Edit: Dobra, pogadałam z Myrem i ustaliliśmy, że Myr miał na myśli ucieczkę z zebrania i nic więcej. O ucieczce z terenów stada nie może nic wiedzieć.
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 15-07-2017, 23:40 przez Vasanti Vei.)
Eden Sandjon
Konto zawieszone

Gatunek:Panthera leo krugeri Płeć:Samiec Wiek:6 lat, dorosły Tytuł fabularny:Młodszy Znachor Liczba postów:552 Dołączył:Mar 2016

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 80
Zręczność: 68
Spostrzegawczość: 70
Doświadczenie: 38

#5
14-07-2017, 17:42
Prawa autorskie: Dirke

Zakręcił oczyma na uwagę starszego lwa. Podniósł łeb i zerknął na jego facjatę.
- Również miło cię widzieć, herr Tib. - takie małe zgryźliwości, ale ogólnie nic specjalnego. Zresztą z daleka dało się wyczuć humor Tiba, zwłaszcza po incydencie z Kamą, z którym był dość blisko. Potem skupił się tylko na Myrze. Przysiadł i słuchał go z uwagą. Przytaknął na jego słowa o ostrzejszym prawie. W sumie spodziewał się tego prędzej czy później, bo sytuacja ostatnio zaczynała wymykać się spod kontroli. Członkowie stada łazili po obcych ziemiach, przez co parę razy ginęli. Nie zdziwił się też na orzeczenie wobec Emy. Po spotkaniu zaginęła gdzieś z młodymi, ale to pewnie kwestia czasu aż się znów pojawi.
Tib
Samotnik
*

Gatunek:Lew afrykański Płeć:Samiec Wiek:Wiek średni Znamiona:1/4 Tytuł fabularny:Wędrowiec Liczba postów:387 Dołączył:Sie 2016

STATYSTYKI Życie: 73
Siła: 91
Zręczność: 66
Spostrzegawczość: 65
Doświadczenie: 14

#6
16-07-2017, 02:11
Prawa autorskie: tigon
Tytuł pozafabularny: Świrus

Tiba  zdziwiła nieco odpowiedź Myra. Przecież mu chodziło o zgoła inną sytuację, ale zaraz, chwila moment... Teraz gdy Tib dobrze się nad tym zastanowił, cała sprawa z Kamą wydała mu się jeszcze...głupsza.
-Ein moment, bo chyba czegoś nie zrozumiałem...- przemówił na chwilę ignorując kwestię zaostrzenia prawa-...czy właśnie chcesz mi powiedzieć, że wysłałeś Kamę by ten wyjaśnił sprawę uwięzienia jednego z księżycowych, i to SAMEGO!?...- Tib nie potrafił tego pojąć, gniew jaki w nim zebrał odcisnął się wyraźnie na jego starzejącym się obliczu.
-Mein KURWA Gott!-ryknął wściekle i nie mogąc już dłużnej usiedzieć na miejscu, poderwał się z ziemi i nerwowym krokiem zaczął łazić z miejsca na miejsce.
-Przecież on nawet nie miał ukończonego szkolenia!- posłał władcy przesycone nienawiścią spojrzenie-...a ty wysłałeś go w roli dyplomaty na kompletnie obcy mu teren, po co? Żeby złamał któreś z ich świętych przykazań i dał się tam zabić!? Zapomniałeś już co się stało z Jasiri?!- starego  trochę już zmęczyło to całe łażenie. Zatrzymał się tuż przed Myrem i spojrzał prosto w jego oczy. Z zewnątrz wyglądał już na nieco spokojniejszego, jednak były to tylko pozory.
-Powiedz mi tylko, za co go tak nienawidziłeś?- w tym momencie w oczach starego pojawiły się łzy. Tib szybko starł je z pyska i ponownie wbił wzrok w zielone oczy króla.
-Co się zaś tyczy naszej Em, to rzeczywiście wyleciała za zdradę, czy za mówienie prawdy?- na moment jego spojrzenie spoczęło na brązowym samcu. Tia, jeśli ktoś woli latać po obcych ziemiach niż doglądać swoich młodych, to rzeczywiście nie zasługuje na nic poza pogardą. Swoją drogą, ciekawe, czy Ed już znalazł sobie nową...
-Swoich zachowań też już masz dosyć?- rzucił z ledwie wyczuwalną kpiną-...czy naprawdę uważasz, że postępowanie Kaisera nie miało żadnych logicznych podstaw?- stary pokręcił łbem z dezaprobatą. Każdy władca ma w swoim życiu taki moment, że kompletnie mu odwala. Widać, że u Myra właśnie się zaczęło...
-Nie chciałem Ci robić wtedy wyrzutów, ale kompletnie olałeś śmierć Nataki, na zebraniu nie wspomniałeś o niej ani jednym słowem...-na moment stary przerwał swoją wypowiedź i spuścił wzrok. To wszystko zaczynało go już powoli męczyć. Biorąc głęboki wdec  podniósł wzrok na przełożonego. Jego spojrzenie nie zionęło już nienawiścią, uspokoiło sam Tib zdawał się powracać do swoistości. Jednak przedtem, jeszcze jedna rzecz...
-Zgaduję, że od teraz, jeżeli ktoś ośmieli  się publicznie wytykać Twoje błędy zostanie ukarany, ja? Dostanie w pysk, czy z miejsca zostanie okrzyknięty zdrajcą i skazany na śmierć?
Od momentu gdy wcieliłeś mnie do stada, wiele razy słyszałem o rodzinie, którą chcesz zbudować, ale jak widzę ten termin jest zarezerwowany wyłącznie dla "wybrańców"- stary westchnął ciężko. Od początku się tego domyślał. Jak zwykle chodziło tylko o władzę, jednak przez cały czas lew próbował się oszukiwać, że jest inaczej...
-...reszta jest dla Ciebie tylko mięsem armatnim, narzędziami za pomocą których realizować będziesz swoje cele...- ostatnie zdanie stary powiedział z wyraźnym smutkiem. Spuścił łeb w oczekiwaniu na dalszy rozwój wydarzeń.
Myr
Odnowiciel | Konto zawieszone

Gatunek:lew przylądkowy- P. l. melanochaita Płeć:Samiec Wiek:5 lat Znamiona:4/4 Liczba postów:1,924 Dołączył:Maj 2015

STATYSTYKI Życie: 90
Siła: 95
Zręczność: 76
Spostrzegawczość: 61
Doświadczenie: 23

#7
18-07-2017, 11:59
Prawa autorskie: ja-Dirke

Spoglądałem an Tiba, w m pysku ani spojrzeniu nie było widać nawet cienia jakichkolwiek emocji czy to gniewu, smutku czy współczucia.
-Oskarżaj mnie o co chcesz ale nie znając prawdy możesz sobie samemu pluc w pysk, miałeś go wyszkolić, on miał dwa lata czyli jego szkolenie powinno było sie zakończyć. Jeśli go nei skończył to TY nie wypełniłeś swoich obowiązków tak jak powinieneś, kolejna sprawa nie ja zaproponowałem wysłanie go do księżycowych, w sprawie rudego miałem iść ja lub wysłać kogoś innego, Edena lub ciebie. Padał propozycja, żeby wysłać Kame jako część egzaminu. Sam Kama nie widział w tym nic złego. Do tego nie wiadomo kto go zabił czy to księżycowy czy nie a z opisów wiem, ze ten lew nie jest członkiem księżyca -No chyba, ze cos się zmieniło?
-Sam nie znam obyczajów tej grupy, nie dziela się zbytnio zwyczajami czy czymkolwiek i są z góry źle nastawiani do stada z zachodu z winy poprzedników. Nikogo nie oskarżałem za śmierć Jasiri, Nataki, Kamy Shirikiego. Nie muszę się nikomu tłumaczyć z tego czy czyjaś śmierć mnie dotknęła czy też nie. Jako władca nie mam obowiązku tłumaczenia się- Spoglądałem dalej tym samym spojrzeniem an samca. Czy dotknęły mnie te wszystkie śmierci? Owszem byłby świadectwem błędów, mojego nieudolnego władania i zdawałem sobie z tego sprawę. Nie mogłem jednak cofnąć czasu, nie przywrócę im życia w taki sposób. Trzeba skupić się na tych, którzy żyja by nie doprowadzić do kolejnych głupich śmierci.
-Ema od początku jak została dostarczona, miała wybór, każdy wie, że nie toleruje innych drapieżników an terenie stada, ta przylazła, miała wybór wybrała życie, nikt ze stada nic złego jej nie uczynił, miała nawet więcej swobody niż niektórym mogło sie wydawać i jak widać miała jej za dużo. Jako władca nie bede tolerować podważania moich decyzji i mojego autorytetu, jeśli komuś to nie pasuje, trudno- wiedziałem jak to brzmi ale jak widać bycie dobrym i staranie się sprawiło, ze inni uznali, ze mogą wszystko.
-Tak będzie, kary będą surowe bo tylko tak mogę jak widać sprawić by członkowie stada przestali zachowywać sie tak lekkomyślnie- Poruszyłem lekko końcówka ogonu.
-Skoro tak bardzo ci źle tutaj to prosze weź skałę skazy i resztę ziem i stwórz i pokaż jaką rodzinę ty stworzysz- Nie miałe ochoty ciągać tego tematu, gada o rodzinie a ile on dał innym prócz Kamie?
-Powiedz mi ile ty przez ten czas dałeś rodzinie, ile poświeciłeś jej? nie Kamie ale wszystkim?- Zapytałem patrząc sie na niego. Byłem zmęcozny tą bezsensowną dyskucją.
-Przenoszę sie wraz z dziećmi i tymi, którzy chcą podążać za mną na Lwią skałę, zostawiam sobie cmentarzysko orz sawannę, reszta jest twoja, Panie Tib, rób z swoimi nowymi ziemiami co chcesz- Rzekłem i skłoniłem sie mu lekko. Sam skierowałem się do siebie. Nadal lekko kulałem ale na szczęście mozolnie dochodziłem do siebie, nei miałem ochoty an kolejne sprzeczki. Niech myślą, że uciekam, niech myślą, ze mam w dupie to wszystko. Ja kieruję się tym co uważam za dobre do stada i całej rodziny, dysfunkcyjnej jak widać ale zawsze rodziny.
Eden Sandjon
Konto zawieszone

Gatunek:Panthera leo krugeri Płeć:Samiec Wiek:6 lat, dorosły Tytuł fabularny:Młodszy Znachor Liczba postów:552 Dołączył:Mar 2016

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 80
Zręczność: 68
Spostrzegawczość: 70
Doświadczenie: 38

#8
18-07-2017, 16:05
Prawa autorskie: Dirke

No tak, kolejny raz jest świadkiem, jak ktoś podstawia kłodę pod łapy Myra. Co gorsza był to jeden z najważniejszych w tej chwili członków stada. Siedział tylko i wysłuchiwał mocnej wymiany zdań. Cicho wzdychał pod nosem. Wróciły do niego duchy przeszłości, mała Jasiri, Nataka, którą polubił czy też Kama, który sam się zgłosił na ochotnika na pójście na tę wyprawę. Z Shirikim miał akurat średnio dobre kontakty, ale mimo wszystko był to członek ich rodziny. Lekko zniżył łeb, jednak ciągle przysłuchiwał się wszystkim słowom. Potem zerkał tylko jak Myr odchodzi. Wtedy dopiero odwrócił wzrok na starszego lwa.
- Co do Kamy to powrócił ze swojej wyprawy od Księżycowych. Przyszedł do lochu przekazać mi, żeby wypuścić tego ich członka stada. A z tym czarnym lwem musiał spotkać się niedużo później. Tak więc, Tibie, Kama wykonał świetnie swoje zadanie, to dopiero po nim napotkał nieodpowiedniego lwa. - uważał, że Tib powinien wiedzieć o tym, może dzięki temu uda mu się oczyścić nieco te niekoniecznie prawdziwe oskarżenia wobec króla.
Tib
Samotnik
*

Gatunek:Lew afrykański Płeć:Samiec Wiek:Wiek średni Znamiona:1/4 Tytuł fabularny:Wędrowiec Liczba postów:387 Dołączył:Sie 2016

STATYSTYKI Życie: 73
Siła: 91
Zręczność: 66
Spostrzegawczość: 65
Doświadczenie: 14

#9
19-07-2017, 01:36
Prawa autorskie: tigon
Tytuł pozafabularny: Świrus

Pierwszych słów jakie popłynęły z ust króla Tib wysłuchał ze spuszczonym łbem. Słowa Myra nie wzbudziły w nim poczucia wstydu czy czegoś w tym rodzaju. Po prostu był już tym wszystkim zmęczony. Trwało do chwili, gdy jego uszu doszedł pewien zwrot, a mianowicie:"to Ty nie wypełniłeś swoich obowiązków". W tym momencie w starym coś pękło. O ile do tego momentu tolerował  Myra, tak teraz zapałał do niego czystą pogardą. Zastanawiał się czy nie zaczekać, aż król powie już wszystko, jednak przypominając sobie jak tamten strzelił focha na poprzednim spotkaniu, postanowił wykorzystać każdą przerwę, jaką w swojej wypowiedzi poczyni Myr.
-Ein moment, ale oficjalnie szkolenie miało się zakończyć testem, którego przygotowanie należało do twoich obowiązków. Więc nie wciskaj mi teraz kitu, że to niby wszystko moja wina- powiedział ze spokojem, umiejętnie ukrywając targające nim emocje.
- Kolejna sprawa, że zgodnie z TWOIM poleceniem, Kama miał być szkolony na wojownika a nie mówcę czy dyplomatę, dlatego tym bardziej dziwię się, że wysłałeś go do grupy której obyczajów nawet ty nie znasz- Tib panował nad sobą już do tego stopnia, że zdobył się nawet na lekki uśmieszek, oczywiście pogardliwy.
-O jacy my jesteśmy biedni...i na pewno ich złe nastawienie nie wynika z tego, że wysyłamy im nieudolnych dyplomatów, ja?- stary sam nie przepadał za  fanatykami wszelkiej maści, jednak jeżeli  takie było podejście Myra do kwestii dyplomatycznych, to ciężko się dziwić tym całym księżycowym.
-Tak, i pomimo tego, że wcieliłeś ją do nas siłą i na dodatek była skonfliktowana z paroma naszymi, to jednak nie miałeś żadnych oporów przed zapewnieniem jej dostępu do wszystkich naszych medykamentów i trucizn. Prawdę mówiąc, to cud, że jeszcze żyjemy!- na miejscu Myra Tib po prostu utłukł by Emę. Tym bardziej, jeśli przybyła tutaj w roli szpiega.
-Czyli po prostu miałeś gorszy dzień i zdecydowałeś, że zamiast szacunku lepiej jest wzbudzać strach, ciekawe...- tak po prawdzie stare jak świat i cholernie prymitywne. Ale czego więcej mógł się spodziewać po tym trepie?
Kolejne słowa Myra, zabolały Tiba, jednak na zewnątrz nie dał nic po sobie poznać.
-Szanowałem twoje prawo, wypełniałem swoje obowiązki i co najważniejsze nie spowodowałem, że połowa krainy chce nam skoczyć do gardeł...-ostatnie słowa miały być swego rodzaju kontratakiem. Swoja drogą Tib był ciekaw, iloma chwalebnymi czynami musieli wsławić się pozostali członkowie stada, skoro Myr wypominał mu brak zaangażowania. Zaraz, chwila, skoro Tib był takim beznadziejnym staruchem, to dlaczego został awansowany? Coś tu definitywnie się nie zgadzało...
Na ostatnie słowa władcy Tib nie zdążył zareagować, bo tamten strzelił focha i sobie polazł.
-Tia, idź sobie zdychać za swój Vaterland- burknął pod nosem za oddalającą się sylwetką władcy.
Następnie jego wzrok spoczął na Edenie. Stary westchnął głośno, gdy brązowy podjął się próby obrony wizerunku Myra.
- Jasiri również nie zginęła bezpośrednio z łap księżycowych...Jednak mniejsza o to, powiedz mi mein Freund, jaki widzisz sens w wysyłaniu dzieciaka pokroju Kamy na taką misję? Jak dla mnie istnieją tylko dwa logiczne wytłumaczenia: albo było to celowe zagranie by wymyślić sobie pretekst do ataku na kolejne stado...-dalej Tib potrzebował kilku sekund na znalezienie odpowiednich słów-...albo po prostu nasz Myr jest kompletnym debilem i bez chwili refleksji szasta życiem swoich podwładnych- dodał i już miał się zbierać do drogi gdy w jego łbie pojawiło się jeszcze jedno pytanie.
-Swoją drogą, ty naprawdę zgadzasz się na te wszystkie głupoty, które wymyślił sobie Myr?
-
zapytał a na jego pysku zagościł wyraz zdumienia-Wpajanie dzieciakom że ich jedynym celem w życiu jest śmierć za swoje stado, te wszystkie cholerne obostrzenia i traktowanie swoich podwładnych jak marionetki...na serio Ci to odpowiada?- Tib spojrzał prosto w jego niebieskie oczy. Jeśli nie słowa czy gesty, to może chociaż one zdradzą prawdziwe myśli Edena.
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 19-07-2017, 01:39 przez Tib.)
Myr
Odnowiciel | Konto zawieszone

Gatunek:lew przylądkowy- P. l. melanochaita Płeć:Samiec Wiek:5 lat Znamiona:4/4 Liczba postów:1,924 Dołączył:Maj 2015

STATYSTYKI Życie: 90
Siła: 95
Zręczność: 76
Spostrzegawczość: 61
Doświadczenie: 23

#10
19-07-2017, 11:59
Prawa autorskie: ja-Dirke

-Nie będę z tobą dyskutować o tym skoro jak widzę nic ci nie odpowiada.  Siedź w swoich paranojach i stwórz sobie nowa rodzinę, ostania i tak ci nie wyszła, a tutaj nie potrafisz jak widać się wczuć i stać się jednością- wiadomo każdy miał woja wizje tej rodziny a kiedy rodzina zaczyna umierać trzeba podejmować mocna kroki.
-W rodzinie potrzebna jest głowa a tutaj jest ich kilka. Tak więc dla mnie to już koniec tej dyskusji, skoro ci nie odpowiada to co jest trudno- Nie będę strzępił języka skoro nie potrafi tego zaakceptować i rozmawiać na spokojnie. Na głowie teraz mam dobro młodych i przyszłych młodych Edena. Jeśli ten pójdzie za mną.
-Za dużo było już śmierci w stadzie, stanowczo za dużo. Ci co umarli zawsze będą żyć w nas i w naszej pamięci ale mimo wszystko powinno skupić się cała uwagę na żywych i an tym aby nie dopuszczać do kolejnej śmierci, bo zmarłym już nie pomożemy- Rozmyślałem nad czymś w rodzaju święta zmarłych ale nie wiedziałem czy duchy mogą się zjawiać czy trzeba ich przywołać czy wystarczy po prostu coś co sprawi że się pamięta.
To w jaki sposób stary sie do mnie odzywał nie robiła na mnie wrażenia.
-Twój gniew nie pomoże ani Kamie, ani Natace ani nikomu innemu, bywaj stary druhy, mam nadzieje, że nie pogrążysz się w swej rozpaczy i bólu- Powiedziałem do niego- Pamiętaj, że po nocy zawsze pojawia się nowy dzień- Skinąłem mu tylko łbem i ruszyłem przed siebie.

zt
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 19-07-2017, 12:00 przez Myr.)
Tib
Samotnik
*

Gatunek:Lew afrykański Płeć:Samiec Wiek:Wiek średni Znamiona:1/4 Tytuł fabularny:Wędrowiec Liczba postów:387 Dołączył:Sie 2016

STATYSTYKI Życie: 73
Siła: 91
Zręczność: 66
Spostrzegawczość: 65
Doświadczenie: 14

#11
21-07-2017, 15:02
Prawa autorskie: tigon
Tytuł pozafabularny: Świrus

-Jak dobrze mój drogi władco, że każdą z moich paranoi potrafiłeś w konstruktywny sposób obalić...- powiedział najbardziej sarkastycznym tonem na jaki był w stanie się w tym momencie zdobyć. Ignorancja Myra może doprowadzić Królewski tylko do jednego, kompletnego upadku. No chyba, że władca w końcu się opamięta.
Słowa jakie czarny wypowiedział pod adresem jego starej rodziny, zraniły Tiba mocniej, niż stary mógłby z początku przypuszczać, jednak nie zamierzał tego okazywać, nie teraz.
-Potrzebna jest głowa ale i przede wszystkim miłość, albo chociaż coś takiego jak empatia względem pozostałych członków stada. Niezwykle ciężko o takie rzeczy na ziemiach królestwa- stary pokręcił łbem. Jeżeli Myr nie potrafił dostrzec, że cała idea uległa wypaczeniu, to Tib mógł się tylko cieszyć, że stąd odchodzi.
-Szkoda, że na podobne słowa nie potrafiłeś się zdobyć podczas spotkania...-rzekł z lekkim żalem-...ciężko by Natak żyła w tych, którzy nigdy o niej nie słyszeli.
Cóż, w to że Myr dążył do ograniczenia strat własnych stary nie wątpił. W końcu wojny nie wygrają się same.
-Prawdę mówiąc, to liczyłem, że pomoże nieco tym cholernym nieszczęśnikom, którzy zdecydują się za Tobą podążyć...-
Ostatnie słowa władcy zabrzmiały tak, jakby ten nikogo jeszcze w życiu nie stracił, lub też utraceni bliscy specjalnie go nie obchodzili. Tib był bardzo ciekaw, czy ten cholerny dureń wiedział w ogóle co to miłość czy przywiązanie? Rany jakie powstały na sercu starego po śmierci Mosi i jego córek, ciągle dawały o sobie znać. Do tego dochodziła jeszcze śmierć Kamy. Tib powoli zaczynał mieć już tego wszystkiego dosyć.
-Ile razy mam jeszcze przeżywać śmierć bliskich?- zapytał sam siebie, gdy Myr w końcu się oddalił.
Następnie wbił smutne spojrzenie w Edena, który jak widać miał ogromny problem by rzec coś przeciwko swojemu władcy.
-No dalej, biegnij za swoim panem...tylko uważaj na plecy gdy będziesz mu dygać, bo na starość bóle kręgosłupa nie dadzą Tobie żyć...- Tib nie zamierzał maskować się ze swoją pogardą, jaką darzył teraz Edena. Sam fakt, że tamten wolał radośnie hulać po sawannie mając przy tym w głębokim poważaniu los swoich młodych i partnerki, napawał Tiba odrazą.
-Wiesz, może to i dobrze, że tamta medyczka zabrała twoje młode, przynajmniej nie wyrosną na pozbawionych woli sługusów-rzucił identycznym tonem co poprzednio, po czym skinął brązowemu i ruszył w swoją stronę.
-Jeszcze gorsza pierdoła niż cholerny Haki...-skomentował zachowanie Edena, by po chwili zniknąć z jego pola widzenia.


z/t


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości