♫ Audycja 36 ♫


Wszystkie audycje znajdziecie na audycje.krollew.pl
Tygodniowy bonus
+5 opali


Otrzymuje Warsir!
  • Forum zostało zarchiwizowane i dostępne jest jedynie w wersji do odczytu - poza ShoutBoxem i tematami pozafabularnymi. Dziękujemy za wspólną grę!
  • Oficjalny kanał na discordzie - do kontaktu z graczami.
  • Stale aktywny pozostaje dział z pożegnaniami, gdzie każdy będzie mógł dopisać swoje.
  • NIE zgadzamy się na kopiowanie jakiejkolwiek części tego forum, także po jego zamknięciu.

    ~ Administracja Król Lew PBF (2006-2018)
Generator statystyk
Drzewo genealogiczne
Okres zbioru (1 porcja):
Cis pospolity
Wulkan Burgess Shale, Ognisty Las, Źródło Życia
Pogoda
1-15 września
21 °C
16 °C
16-30 września
23 °C
17 °C
Postać miesiąca:
Sierpień

Naiwny, strachliwy i delikatny. Lwie dziecko zagubione pośród sawanny, odnalazło ciepło rodziny w śnieżnym Cesarstwie choć niedawno spotkał nieświadomie prawdziwego ojca.
Cytat września
Nadesłany przez Vasanti Vei

Stężenie fanatyków księżyca na poziomie zerowym kazało mu się zastanowić, czy przypadkiem nie zabłądził.
Znajdziecie nas na:
Samiya
Niezłomna | Kapłanka
*

Gatunek:Serwal Płeć:Samica Wiek:Dorosła Znamiona:4/4 Tytuł fabularny:Medyk / Młodszy Szaman Liczba postów:2,003 Dołączył:Gru 2012

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 50
Zręczność: 70
Spostrzegawczość: 67
Doświadczenie: 15

#1
04-09-2017, 22:07
Prawa autorskie: Owlyblue (Ghalib) / LeftDuality
Tytuł pozafabularny: VIP / Maskotka Felki / Mistrz Cytatów

Jej cętkowany brzuch stanowczo urósł, do takich rozmiarów, że trudno było to uznać za objaw opływania w zwierzynę. Choć, oczywiście, ostatnio zaczęła jeść więcej. Ani jej obecny stan, ani brzuch jeszcze jej nie przeszkadzały zbytnio w życiu - wręcz przeciwnie, za każdym razem gdy poczuła poruszenie młodych, całkowicie się nad tym rozczulała. A nawet gdyby coś jej dokuczało, nie śmiałaby wymówić choćby słowa skargi - zbytnio cieszyła się tym, że w ogóle udało jej się zajść w ciążę.
Pora sucha za to zaczęła dawać wszystkim w kość. To nie był dobry moment na urodzenie, ani odchowywanie potomstwa, była tego całkowicie świadoma. To w ogóle nie był moment, w którym powinny się takie rzeczy dziać, ale wolała zacisnąć zęby i radzić sobie, jak mogła - z pomocą innych, oczywiście. No a ziemie Księżyca nawet w okresie suchym gościły rośliny oraz zwierzęta - przynajmniej część. I na tej części głównie przebywała teraz cętkowana kapłanka. Najlepiej się zawsze czuła na swoim stepie, lecz ponoć zielony uspokaja - nic więc dziwnego, że wolała otoczenie, które dalej wydawało się pełne życia, niż morze suchych traw.
Tak więc odpoczywała niedaleko wodospadu szczęścia, skryta pośród liści tam, gdzie wyraźnie zaczynała się dzika dżungla. Zamknięte oczy, pysk wygodnie ułożony na łapach, rytmicznie unoszący się cętkowany bok - typowy, leniący się kot. Wyglądała niemal tak, jakby spała - lecz jej uszy czujnie przysłuchiwały się otoczeniu.
Sweet Crescent Moon, up in the sky
Won't you sing your song to Earth as she passes by?
Your sweetest silver melody, a rhythm and a ryme
A lullaby of pleasant dreams as you make your climb.

[Obrazek: fA02y7o.png]

Send the forests off to bed, the mountains tuck in tight
Rock the ocean gently, and the deserts kiss goodnight.
Sweet Crescent Moon, up in the sky
You sing your song so sweetly after sunshine passes by.

Hashimea
Poszukujący
*

Gatunek:Lwica Płeć:Samica Wiek:Dorosła Znamiona:4/4 Liczba postów:348 Dołączył:Cze 2014

STATYSTYKI Życie: 0
Siła: 61
Zręczność: 75
Spostrzegawczość: 75
Doświadczenie: 15

#2
05-09-2017, 20:43
Prawa autorskie: Malaika4

Ile to już minęło, odkąd Hashimea zniknęła z krainy? Parę miesięcy? A może już znacznie dłużej? Pewnym było jednak, iż nigdy nie planowała być nieobecną przez tak długi okres czasu. To wszystko było tak nieoczekiwane. Tęskniła za swoim stadem. Czy uznawali ją jeszcze za jedną z nich? Tak długa nieobecność mogła wszakże doprowadzić do podejrzeń, iż najzwyczajniej opuściła Srebrny Księżyc bez celu powrotu...
Mimo lekkich obaw, nie traciła optymizmu. Stawiając kroki na znajomych terenach, jej liliowe oczy były przepełnione błyskiem szczęścia. Była w domu. Nareszcie.
Hashimea stanęła w miejscu, wpatrzona w horyzont. Gdzieś tam rozciągały się tereny Srebrnych. Była ciekawa, jak wiele znajomych, a jak wiele nowych twarzy ją tam powita. Pozwoliła sobie przysiąść przy jednym z drzew. Zamknęła na moment ślepia, wyciszając się całkowicie. Panujący tego dnia upał dawał się we znaki, lecz przebywając w cieniu rzucanym przez roślinność dżungli, czuła się odprężona. Wreszcie mogła pozwolić swojemu strudzonemu wędrówką ciału na chwilę wypoczynku. 
Jej myśli wciąż krążyły wokół tego, co się wydarzyło i tego, co dziś jeszcze nastąpi. Nie zwróciła nawet uwagi na fakt, iż nie jest tu sama.
Samiya
Niezłomna | Kapłanka
*

Gatunek:Serwal Płeć:Samica Wiek:Dorosła Znamiona:4/4 Tytuł fabularny:Medyk / Młodszy Szaman Liczba postów:2,003 Dołączył:Gru 2012

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 50
Zręczność: 70
Spostrzegawczość: 67
Doświadczenie: 15

#3
12-09-2017, 14:09
Prawa autorskie: Owlyblue (Ghalib) / LeftDuality
Tytuł pozafabularny: VIP / Maskotka Felki / Mistrz Cytatów

Cichy odgłos miażdżonej trawy zawiadomił ją o krokach dużego zwierzęcia. Nie starał się nawet zamaskować hałasu swych kroków, szedł pewnie, nie jak obcy.
Serwalka otworzyła zielone ślepia, niemal jeżąc na sobie sierść. Ostatnio jej instynkty i zmysły były o wiele silniejsze, czujniejsze.
Głuche uderzenie cielska o ziemię, gdy obcy położył się na ziemi. Ciężko jej było cokolwiek wypatrzeć poprzez gąszcz liści, ale dostrzegła płową sierść i lwią sylwetkę. Bez ujawnienia się nie da rady zobaczyć niczego więcej - lecz czy miała na swych własnych ziemiach skrywać się niczym ofiara?
Nie czekając więcej, podniosła się na wszystkie cztery łapy i wychynęła spośród roślin, postępując kilka kroków ku, co dostrzegła w tej chwili, jasnej lwicy. Znajomej.
- Niech Księżyc oświetla twe drogi, Hashimeo - odezwała się, tonem nieco zdziwionym, nieco zaciekawionym. Dawno już jej tu nie widziała - zbyt dawno.
Sweet Crescent Moon, up in the sky
Won't you sing your song to Earth as she passes by?
Your sweetest silver melody, a rhythm and a ryme
A lullaby of pleasant dreams as you make your climb.

[Obrazek: fA02y7o.png]

Send the forests off to bed, the mountains tuck in tight
Rock the ocean gently, and the deserts kiss goodnight.
Sweet Crescent Moon, up in the sky
You sing your song so sweetly after sunshine passes by.

Hashimea
Poszukujący
*

Gatunek:Lwica Płeć:Samica Wiek:Dorosła Znamiona:4/4 Liczba postów:348 Dołączył:Cze 2014

STATYSTYKI Życie: 0
Siła: 61
Zręczność: 75
Spostrzegawczość: 75
Doświadczenie: 15

#4
12-09-2017, 19:25
Prawa autorskie: Malaika4

Można by odnieść wrażenie, że Hashimeę pochłonął głęboki sen, lecz w rzeczywistości wciąż była czujna. Nic więc dziwnego, że w chwili, gdy usłyszała jakiś szelest, jej uszy automatycznie zwróciły się w kierunku jego źródła. Być może by go zignorowała, gdyby nie fakt, że teraz już wyraźnie słyszała odgłos kroków stawianych na trawie... Ktoś się zbliżał. 
Piaskowa otworzyła oczy, a następnie odwróciła głowę odnajdując wzrokiem postać serwalki. Przez chwilę nie mogła w to uwierzyć, jednak gdy ta odezwała się do niej, Hashimea zrozumiała, że... to naprawdę ona! Na jej licu wymalował się mimowolny uśmiech. Podniosła się do siadu, patrząc w te znajome zielone ślepia z nieukrywanym poruszeniem. Czy to Księżyc ją tu do niej przyprowadził?
- Samiya? Na najjaśniejszy Księżyc, jak Ty wyrosłaś! - powiedziała ze zdumieniem. Była jednocześnie bardzo szczęśliwa na jej widok. Dopiero po chwili dostrzegła jej sporych rozmiarów brzuch. Nie miała wątpliwości. Sami spodziewała się potomstwa! 
- Ojej! Kochana, tak się cieszę. - pomyślała, a raczej - jak się po chwili zorientowała - powiedziała na głos. W tym momencie mieszało się w niej tyle emocji, że bliska była łez. Powrót do domu sam w sobie był piękny, cóż dopiero w momencie, gdy napotyka się jedną ze swych Sióstr, i to w błogosławionym stanie!
- Wybacz, mam nadzieję, że Cię nie przestraszyłam swoim nagłym zjawieniem się. - powiedziała, lekko zatroskana. - Przybywam z zamiarem powrotu do stada. Chciałabym spotkać się z kapłanką. - dodała krótko, jakby nie chciała sprawiać Samiyi zbyt dużego kłopotu. Nie mogła przecież wiedzieć, że właśnie stoi przed osobą, której szuka!
Samiya
Niezłomna | Kapłanka
*

Gatunek:Serwal Płeć:Samica Wiek:Dorosła Znamiona:4/4 Tytuł fabularny:Medyk / Młodszy Szaman Liczba postów:2,003 Dołączył:Gru 2012

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 50
Zręczność: 70
Spostrzegawczość: 67
Doświadczenie: 15

#5
16-09-2017, 22:38
Prawa autorskie: Owlyblue (Ghalib) / LeftDuality
Tytuł pozafabularny: VIP / Maskotka Felki / Mistrz Cytatów

Wyrosła? Jej pysk opuścił krótki śmiech, serwalka spojrzała na lwicę z rozbawieniem. Aż tak dużo czasu minęło od ich ostatniego spotkania? Samiya nawet sobie nie potrafiła przypomnieć, kiedy ono było. Ale teraz "wyrosła" jeszcze dodatkowo, co właściwie wprawiało ją w dobry humor. Zazwyczaj.
- Tak, ja... Ja też się cieszę - odpowiedziała, rozbawiona. Jej zielone ślepia skrzyły się radością, choć przekrzywiła lekko łeb, wciąż zadziwiona tym nagłym pojawieniem się jasnej lwicy.
- Przestraszyłaś? Skądże, ale przyznam, że naprawdę mnie zaskoczyłaś. Dawno się nie widziałyśmy.
Ach, i typowa prośba każdego Srebrnego, który niegdyś zniknął bez słowa, a następnie pojawiał się na ziemiach z tym samym tekstem. Chęć powrotu w szeregi stada. Starała się, ale jej uśmiech i tak lekko przygasł. Zawsze miała ochotę im wtedy powiedzieć, że w takim razie mogli nigdy go nie opuszczać, lecz przecież każdy miał swoje niezwykle ważne powody. Odchrząknęła.
- No, z tym to bywa różnie. Wiesz, że całkiem teoretycznie nasze zasady nie są zbyt tolerancyjne dla członków, którzy raz opuścili stado - mruknęła, na chwilę odbiegając wzrokiem od pyska liliowookiej. Jednak zdołała powrócić, a jej uśmiech ożywił się nieco. - Ale! Jeżeli chodzi o spotkanie z kapłanką, to gratuluję, właśnie masz ją przed sobą.
Sweet Crescent Moon, up in the sky
Won't you sing your song to Earth as she passes by?
Your sweetest silver melody, a rhythm and a ryme
A lullaby of pleasant dreams as you make your climb.

[Obrazek: fA02y7o.png]

Send the forests off to bed, the mountains tuck in tight
Rock the ocean gently, and the deserts kiss goodnight.
Sweet Crescent Moon, up in the sky
You sing your song so sweetly after sunshine passes by.

Hashimea
Poszukujący
*

Gatunek:Lwica Płeć:Samica Wiek:Dorosła Znamiona:4/4 Liczba postów:348 Dołączył:Cze 2014

STATYSTYKI Życie: 0
Siła: 61
Zręczność: 75
Spostrzegawczość: 75
Doświadczenie: 15

#6
17-09-2017, 00:30
Prawa autorskie: Malaika4

Widząc rozbawienie serwalki, uśmiech wymalowany na licu Hashimei zdawał się rozbłysnąć jeszcze bardziej. Dawno nie była tak szczęśliwa, a fakt, iż Samiya jej radość podziela, był chwilą, dla której warto było przejść tak długą drogę.
- To prawda. Chwała dobremu Księżycowi za to, że pomógł mi wrócić. - powiedziała ze szczerą radością. Patrząc w oczy Samiyi dostrzegła jednak pewną zmianę. Uśmiech na pysku piaskowej zelżał. Czy powiedziała coś nie tak? Ach, po tylu dniach wędrówki całkiem możliwe, że nie do końca przemyśla wszystko to, co mówi!
 Prędko jednak zrozumiała, że nie w tym rzecz. Wraz z kolejnymi słowami serwalki, Hashimea czuła coraz większą niepewność. Czy... Czy była uznawana za zdrajcę? Po chwili ciszy Samiya znów się odezwała, a jej słowa wywołały we lwicy niemałe zaskoczenie. 
- Samiya... - rzekła, by po chwili kąciki jej ust momentalnie uniosły się lekko. - Nie wiem co powiedzieć. Naprawdę nie spodziewałam się, że zaszło tu tak wiele zmian. Kapłaństwo to piękna profesja. Jestem pewna, że jesteś na właściwym miejscu. - kontynuowała, po czym odwróciła wzrok. Ominęło ją tak wiele... Czy zasługiwała na powrót do stada? Nieczęsto jej myśli były tak negatywne - przeciwnie, zawsze tryskała optymizmem. Co ją tak martwiło? Prawdopodobnie nie chodziło o samo przyjęcie do stada... Myślała teraz o swojej nieobecności. O jej powodzie. I o tym, że jej podróż nie przyniosła rezultatów. Wciąż jednak starała się powstrzymać te uporczywe myśli, by skupić się na swej obecnej sytuacji.
- Zrozumiem, jeżeli nie zechcesz przyjąć mnie z powrotem do grona Srebrnych. Nie było mnie tyle czasu... - wyznała ze spokojem, powracając spojrzeniem na postać serwalki. - Domyślam się, że postrzegacie to jako zaniedbanie. Naprawdę nie miałam na celu Was opuszczać... Chciałam tylko... tylko go znaleźć... - ostatnie słowa powiedziała przyciszonym głosem. Ciężko stwierdzić, czy wciąż kierowała je do Samiyi, czy już do samej siebie. Piaskowa nie była przekonana, czy chce opowiadać o tym zniknięciu. Wciąż próbowała uspokoić się myślą, że on nadal żyje. Pamiętała jednak jego stan, gdy widziała go ostatnim razem. Lwica wzięła głęboki wdech, próbując uspokoić myśli.
- Pragnę dalej oddawać cześć Najjaśniejszemu. To on przyprowadził mnie tu po raz pierwszy i wskazał Srebrny Księżyc jako mój nowy dom. Także i teraz pomógł mi tu powrócić. Jeżeli jest coś, co mogę zrobić dla stada, przyjmę to z pokorą. Jeśli nie mam możliwości powrotu, będę dalej żyć w wierze, lecz poza wspólnotą... Wiedz jednak, że niezależnie od Twojej decyzji, mój stosunek do Srebrnych nigdy się nie zmieni. Byliście i jesteście moją rodziną. - wyznała, z pełnym spokojem i pewnością wybrzmiewającą w jej słowach. Wszystko to, co mówiła, płynęło prosto z jej serca. I naprawdę była gotowa na każdą ewentualność.
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 17-09-2017, 00:34 przez Hashimea.)
Samiya
Niezłomna | Kapłanka
*

Gatunek:Serwal Płeć:Samica Wiek:Dorosła Znamiona:4/4 Tytuł fabularny:Medyk / Młodszy Szaman Liczba postów:2,003 Dołączył:Gru 2012

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 50
Zręczność: 70
Spostrzegawczość: 67
Doświadczenie: 15

#7
23-09-2017, 21:26
Prawa autorskie: Owlyblue (Ghalib) / LeftDuality
Tytuł pozafabularny: VIP / Maskotka Felki / Mistrz Cytatów

Nie sądziła, że gratulacje zostania kapłanką będzie jeszcze słyszeć przez tak długi czas. To niezwykłe, że łapy ex-Srebrnych i tak uparcie ciągnęły ich do tych ziem, nieważne, czy byli tu krótko, czy zgoła długo. Czy to tutejsze tereny tak ich wzywały, czy może przesiąkające je klimat i wiara? A może samo stado - i nawet gdyby zmieniło ono miejsce swej bytności, byli członkowie znajdowaliby je mimo wszystko.
- Dziękuję - odpowiedziała jasnej lwicy, i tym razem jej uśmiech pozostał niezachwiany. Naprawdę tak uważała, czy to była jedynie grzeczność?
Wysłuchała jej słów cierpliwie, choć nie był to najprzyjemniejszy temat do rozmów. Sama w głębi ducha wahała się mocno, niepewna, co zrobić. Prawdą było, że Srebrni nie powinni opuszczać swego stada. Prawdą było też to, że kapłanki lubowały się w dawaniu drugiej szansy - bo czyż Księżyc kiedykolwiek odwrócił się od tego, który zstąpił z Jego drogi?
Jednak czy warto zaufać temu, kto już raz zawiódł?
Sama nie potrafiła do końca utrzymać swego spojrzenia na liliowych oczach lwicy, lecz gdy powiodła nim gdzie indziej, dostrzegła dobitnie znamię wyrysowane na jej barku. Zmarszczyła lekko nos. Westchnęła.
- Masz rację. Dalej jesteśmy rodziną. - Zielone ślepia powróciły do pyska Hashimei. - Czy możesz zrobić coś lepszego dla stada, niż dbać o jego dobro, o nieprzekraczanie granic przez niepożądanych gości, o szerzenie wiary, o dobro każdego jego członka, młodszego - tu nie powstrzymała się od zerknięcia kątem oka na własny brzuch - i starszego?
Zamilkła tylko na moment, pozwalając lwicy przetrawić te słowa.
- Myślę, że mogłabyś powrócić do nas - odezwała się ostrożnie - Lecz musisz odpracować swą nieobecność, z jeszcze większą siłą służąc Księżycowi i stadu. Dać nam pewność, że nie znikniesz raz jeszcze.
I teraz ta kwestia, której nie do końca zrozumiała, a która wydawała się być kluczowa. A przede wszystkim, interesująca.
- Kogo tak silnie poszukiwałaś? Jeżeli mogę wiedzieć.
Sweet Crescent Moon, up in the sky
Won't you sing your song to Earth as she passes by?
Your sweetest silver melody, a rhythm and a ryme
A lullaby of pleasant dreams as you make your climb.

[Obrazek: fA02y7o.png]

Send the forests off to bed, the mountains tuck in tight
Rock the ocean gently, and the deserts kiss goodnight.
Sweet Crescent Moon, up in the sky
You sing your song so sweetly after sunshine passes by.

Hashimea
Poszukujący
*

Gatunek:Lwica Płeć:Samica Wiek:Dorosła Znamiona:4/4 Liczba postów:348 Dołączył:Cze 2014

STATYSTYKI Życie: 0
Siła: 61
Zręczność: 75
Spostrzegawczość: 75
Doświadczenie: 15

#8
30-09-2017, 13:43
Prawa autorskie: Malaika4

Hashimea liczyła się z tym, że powrót nie gwarantował jej ponownego przyjęcia do stada. Była jednak tak mocno zżyta ze Srebrnym Księżycem, że nie potrafiłaby zrezygnować. Jej dom jest tutaj. Nie ma innego miejsca, do którego mogłaby wrócić...
Słowa Samiyi o tym, że nadal są rodziną, sprawiły, że poczuła ciepło w sercu. Nie porzucono jej. Nawet jeśli zostanie wykluczona ze stada, wciąż są siostrami. Wysłuchała uważnie jej kolejnych słów, po czym skinęła głową. 
- Naturalnie. Zrobię wszystko, co w mojej mocy, by odbudować Wasze zaufanie. Dla służby stadu i Księżycowi jestem gotowa oddać całe swoje życie. - odparła stanowczo. Nie miała wątpliwości, że jej życie tak właśnie miało wyglądać. Wśród Srebrnych, z czcią należną Księżycowi. Nie potrafiła ukryć szczęścia, które czuła wraz z otrzymaną szansą. Musiała dać z siebie wszystko, by już nigdy więcej nikogo nie zawieść.
Gdy serwalka zadała jej pytanie, Hashimea zawahała się lekko. Zamyśliła się na moment, odwracając wzrok. Po chwili jednak zdecydowała, że nie ma sensu tego ukrywać. Jej zniknięcie mogłoby wtedy rzeczywiście przypominać zaniedbanie stada. Poza tym... ufała Samiyi. Z pewnością miała ona prawo, by poznać prawdę.
To ktoś bardzo dla mnie ważny. Wprawdzie nigdy nie nazwałam go swoim synem, podobnie jak i on nie nazwał mnie matką, jednak byliśmy do siebie mocno przywiązani. Odkąd go poznałam, rozpaczliwie poszukiwał swojej przybranej siostry. Byli bardzo zżyci. Nietrudno więc wyobrazić sobie, jak bardzo cierpiał, gdy po tak długiej rozłące odnalazł jej ciało... - przerwała na moment, by zamknąć oczy i wziąć głęboki wdech. Obrazy tamtego dnia powróciły wraz z wypowiedzianymi słowami. Musiała jednak powstrzymać swe myśli, by nie zmierzały w tym kierunku. Potrzebowała siły, by dokończyć wyjaśnienia. - Był tak załamany. Odszedł obiecując mi, że niedługo wróci. Tak się jednak nie stało. Martwiłam się niewyobrażalnie. Bałam, że zrobi coś głupiego. Nie przemyślając tego zbytnio wyruszyłam na poszukiwania... ale... - przerwała na moment. - Nie odnalazłam go. - dodała lekko przyciszonym głosem. Jej wzrok utkwiony był w ziemię, a ślepia zaszkliły się lekko. Starała się z całych sił, by nie pogrążyć się w rozpaczy. Co mogło się z nim dziać? Czy w ogóle jeszcze żyje? Ciężko było zmazać z pamięci obraz jego ciała, całego w bliznach... Takim go właśnie zastała przy ostatnim spotkaniu. Musiał uczestniczyć w jakichś bójkach. Co więc, jeśli tym razem... nie uszedłby z jednej z nich cało? Jej ciało przeszedł nieprzyjemny dreszcz. Nawet nie chciała tak myśleć.
Przepraszam. - powiedziała, sama chyba nie do końca wiedząc dlaczego. Rzadko kiedy można było zobaczyć ją w takim stanie. Zwykle była radosną, pełną optymizmu lwicą. A teraz...
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 01-10-2017, 13:44 przez Hashimea.)
Samiya
Niezłomna | Kapłanka
*

Gatunek:Serwal Płeć:Samica Wiek:Dorosła Znamiona:4/4 Tytuł fabularny:Medyk / Młodszy Szaman Liczba postów:2,003 Dołączył:Gru 2012

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 50
Zręczność: 70
Spostrzegawczość: 67
Doświadczenie: 15

#9
03-10-2017, 14:23
Prawa autorskie: Owlyblue (Ghalib) / LeftDuality
Tytuł pozafabularny: VIP / Maskotka Felki / Mistrz Cytatów

Niewielki uśmiech pojawił się na jej pysku, gdy Hashimea udzieliła prawdziwie zadowalającej ją odpowiedzi. Aż mruknęła cichutko, z ukontentowaniem.
Spojrzała bystro na płową lwicę, gdy ta uciekła wzrokiem. Słuchała historii uważnie, nie chcąc uronić ani słowa, z niepokojem w ślepiach. Nie znała tego, o kim mówiła Hashimea, lecz tak jak wyznała, musiał być bardzo ważny dla niej. Serwalka znała ból związany ze zniknięciem kogoś takiego. Tęsknota, która uwierała każdego dnia, raz na jakiś czas kąsając jeszcze boleśniej. Milion czarnych myśli, które karmiły się niepokojem i lękiem o tę osobę.
Nie wiedziała, co jej odpowiedzieć. Jak pocieszyć, gdy nikt nie miał prawa wiedzieć, co działo się z jej zgubą? Czy jeszcze żyje? Czy tęskni? Czy marzy o powrocie, o ponownym spotkaniu? Jednak trudno było jej spoglądać na przybitą smutkiem lwicę. Ruszyła się z miejsca, by podejść jeszcze bliżej Hashimei, by przytulić się do jej piersi, ocierając o nią polikiem. Przynajmniej na taki gest mogła się zdobyć.
Z punktu widzenia Srebrnego Księżyca Hashimea faktycznie miała za co przepraszać, lecz Samiya dobrze rozumiała jej motywacje. Choć ona sama zbyt często doświadczała tego bólu, by ruszać za każdym, kto znikał bez słowa.
- Miej nadzieję. Nigdy nie wiadomo, jak Księżyc pokieruje naszymi łapami, być może jeszcze ujrzysz tego, za którym tęsknisz - powiedziała cicho, łagodnym tonem.
Sweet Crescent Moon, up in the sky
Won't you sing your song to Earth as she passes by?
Your sweetest silver melody, a rhythm and a ryme
A lullaby of pleasant dreams as you make your climb.

[Obrazek: fA02y7o.png]

Send the forests off to bed, the mountains tuck in tight
Rock the ocean gently, and the deserts kiss goodnight.
Sweet Crescent Moon, up in the sky
You sing your song so sweetly after sunshine passes by.

Hashimea
Poszukujący
*

Gatunek:Lwica Płeć:Samica Wiek:Dorosła Znamiona:4/4 Liczba postów:348 Dołączył:Cze 2014

STATYSTYKI Życie: 0
Siła: 61
Zręczność: 75
Spostrzegawczość: 75
Doświadczenie: 15

#10
05-10-2017, 16:41
Prawa autorskie: Malaika4

Wyrzucenie tego z siebie wymagało wzbudzenia na nowo tych bolesnych wspomnień oraz myśli, które układały się w najczarniejsze scenariusze. Jednak mimo to lwica czuła się znacznie lżej z faktem, że zmierzyła się z tym i opowiedziała o wszystkim Samiyi. Była pewna, że serwalka powinna o tym wiedzieć. Nie chodziło nawet o sam fakt, iż dzierżyła obecnie rolę kapłanki, lecz o to, że była osobą bardzo dla niej ważną, podobnież jak i reszta Srebrnych. 
Kiedy Samiya zbliżyła się do niej i otarła polikiem, na jej licu pojawił się ciepły uśmiech - co prawda dość słaby, lecz szczery. Nie spodziewała się tak miłego gestu, jednak ten wyraźnie ją pokrzepił. Spojrzała na serwalkę i choć jej liliowe oczy wciąż były lekko zaszklone, dostrzec można w nich było iskrę radości. Hashimea była jej ogromnie wdzięczna za zrozumienie. 
- Dziękuję, kochana. Twoje wsparcie naprawdę wiele dla mnie znaczy. - odparła szczerze, wyraźnie poruszona reakcją Samiyi. To niezwykłe, jak jeden gest i parę słów potrafią pocieszyć. Co prawda, nie pozbawiły tego żalu, który gościł w jej sercu, lecz zdecydowanie podbudowały, sprawiły, że poczuła się silniejsza. 
- Tak bardzo chciałabym, żebyś miała rację. Muszę wierzyć. Oby Księżyc dbał o niego, gdziekolwiek podziewa się teraz Panimalos. - westchnęła cicho. Mimo tego, że zawsze wierzyła w nieomylność decyzji Księżyca, nieraz trudno było się z nimi pogodzić. Jednak nie wolno jej było tracić nadziei i doskonale zdawała sobie z tego sprawę.
Samiya
Niezłomna | Kapłanka
*

Gatunek:Serwal Płeć:Samica Wiek:Dorosła Znamiona:4/4 Tytuł fabularny:Medyk / Młodszy Szaman Liczba postów:2,003 Dołączył:Gru 2012

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 50
Zręczność: 70
Spostrzegawczość: 67
Doświadczenie: 15

#11
10-10-2017, 21:16
Prawa autorskie: Owlyblue (Ghalib) / LeftDuality
Tytuł pozafabularny: VIP / Maskotka Felki / Mistrz Cytatów

- Nie ma za co - odpowiedziała krótko na podziękowania jasnej lwicy i znów mruknęła cichutko. Odstąpiła Hashimei, by móc wygodniej spoglądać na jej pysk - w końcu różnicy wzrostów nie potrafiła przeskoczyć. Nawet jeżeli była bardzo skocznym serwalem. I ujrzała jej uśmiech, więc odwzajemniła go ciepło, szczęśliwa, że zdołała pocieszyć choć trochę towarzyszkę.
- Jeżeli Go o to poprosisz, na pewno zrobi to doskonale - powiedziała, i kiwnęła krótko łbem na potwierdzenie swoich słów.
Czyż Księżyc nie patrzył łaskawie na prośby swoich wyznawców, i wysłuchując ich potrafił wspierać nawet niewiernych? Wiadomo, że potrafił zrobić wiele dla tych, którzy postępowali wedle Jego woli. I spogląda łaskawie zawsze nawet na tych, którzy odrzucają jego prawa. Lecz nieodgadnione są jego wyroki...
Za to cętkowana Kapłanka była już pewna swojej decyzji.
- Mam nadzieję, Hashimeo, że na ziemiach Księżyca odnajdziesz z powrotem spokój ducha. Witaj ponownie pośród nas. - dotknęła lekko łapą jej łapy, na znak, że jasna lwica znów może czuć się pełnoprawną członkinią stada.
Może nie była to najbardziej poprawna decyzja, lecz Samiya uważała, że warto dawać innym drugą szansę, jeżeli o nią prosili. Być może zawiedzie się po raz kolejny, jest oczywiście to możliwe. Lecz może znów uzyska wartościową osobę dla swojego stada, jakże by miała z góry skazywać to przedsięwzięcie na porażkę? Czuła, że może zaufać Hashimei. Byleby się nie myliła.
A teraz uśmiechnęła się do niej ciepło, zachęcająco.
Sweet Crescent Moon, up in the sky
Won't you sing your song to Earth as she passes by?
Your sweetest silver melody, a rhythm and a ryme
A lullaby of pleasant dreams as you make your climb.

[Obrazek: fA02y7o.png]

Send the forests off to bed, the mountains tuck in tight
Rock the ocean gently, and the deserts kiss goodnight.
Sweet Crescent Moon, up in the sky
You sing your song so sweetly after sunshine passes by.

Hashimea
Poszukujący
*

Gatunek:Lwica Płeć:Samica Wiek:Dorosła Znamiona:4/4 Liczba postów:348 Dołączył:Cze 2014

STATYSTYKI Życie: 0
Siła: 61
Zręczność: 75
Spostrzegawczość: 75
Doświadczenie: 15

#12
13-10-2017, 22:31
Prawa autorskie: Malaika4

Doskonale wiedziała, że Samiya ma rację. Księżyc jest szlachetny i łaskawy. Lecz mimo tego przekonania, gdzieś w głębi czuła mimowolny strach. Obawa, że jej niegdysiejszy podopieczny jest w niebezpieczeństwie. Że już nigdy go nie zobaczy. Tak bardzo chciała wyrzucić z siebie zbędne zmartwienia i po prostu wierzyć w to, że jest cały i zdrowy...
- Och, błagam Go o to codziennie. - odparła, skinając lekko głową. - Wiem, że mogę zaufać Najjaśniejszemu. Wciąż jednak trudno mi pozbyć się tych podświadomych obaw... - dodała, i choć momentalnie jej uśmiech przygasł, nie pozwoliła sobie na to, by znów zatracić się w smutku. Mawiają, że czas leczy rany. Być może musi minąć jeszcze trochę, by lwica odzyskała dawne siły i pozytywną energię? Wędrówka sama w sobie była wyczerpująca, a jako że nie natrafiła na żaden trop Panimalosa, w szczególności obciążało ją niskie samopoczucie. Musiała odpocząć, pogodzić się w pełni z sytuacją, przemyśleć wszystko.
- Tak się cieszę! Jestem pewna, że nigdzie nie odnajdę większego spokoju, niż na ziemiach Srebrnego Księżyca. - odrzekła z ulgą, a delikatny uśmiech na jej pysku stał się szerszy, bardziej promienny. - Tęskniłam za Wami. Nie chcę, byście mieli mi za złe moje zniknięcie, więc dam z siebie wszystko. Muszę nadrobić zaległości. - dodała, a jej ton stał się jakby bardziej żywiołowy. Tego jej brakowało. Stada, dla którego zrobiłaby wszystko. Jej rodziny. Ta podróż utwierdziła ją w przekonaniu, że jej miejsce jest tutaj - i tylko tutaj.
- Na pewno tak wiele mnie ominęło... zresztą, jesteś na to idealnym przykładem, Sami. Przykro mi, że nie mogłam być razem z Wami w chwili, gdy powierzono Ci funkcję kapłanki. Jednak cieszę się bardzo, że tak się stało! Jak miło widzieć, że tak dobrze Ci się układa. - wyznała z przekonaniem, a z jej lica nie znikał uśmiech. Cieszyła się, że Sami nie tylko zyskała ważną rolę w stadzie, ale i założyła rodzinę! Pomyśleć, że Hashi pamiętała dokładnie zielonooką jako małą, roześmianą kulkę, zawsze w towarzystwie jej opiekunki, Serret. Ach właśnie, Serret! Z nią również bardzo chętnie by się zobaczyła... jeszcze wszystko przed nią.
Samiya
Niezłomna | Kapłanka
*

Gatunek:Serwal Płeć:Samica Wiek:Dorosła Znamiona:4/4 Tytuł fabularny:Medyk / Młodszy Szaman Liczba postów:2,003 Dołączył:Gru 2012

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 50
Zręczność: 70
Spostrzegawczość: 67
Doświadczenie: 15

#13
11-11-2017, 20:41
Prawa autorskie: Owlyblue (Ghalib) / LeftDuality
Tytuł pozafabularny: VIP / Maskotka Felki / Mistrz Cytatów

I ten ciepły, łagodny uśmiech utrzymywał się na jej pysku, by dalej dodawać otuchy jasnosierstnej.
- Och, chyba nigdy nie da się całkowicie pozbyć obaw z serca. Lecz nie zawsze warto jest ich słuchać - powiedziała spokojnie, choć wiedziała doskonale, jak bardzo odnosiło się to do niej samej. A czy rzeczywiście miała się czego obawiać?
- Ja też tęskniłam - przyznała z cichym śmiechem, zadowolona, że wreszcie mogła się pożegnać z tym uczuciem. Liliowooka była już przecież z powrotem w domu. Jej uśmiech stał się bardziej nieśmiały, gdy Hashimea znów wspomniała o jej kapłaństwie. Ona przede wszystkim cieszyła się, że tak dobrze znana jej osoba wróciła cała i zdrowa, i dalej nosząc w sercu światło Jasnego Pana.
- Tak, ja też się cieszę. Rzeczywiście dobrze mi się ostatnio układa... Całemu stadu, dzięki Księżycowi! Choć nie wszystkie stada ostatnio miały takie szczęście - powiedziała, poruszając długimi uszami.
Następnie pokrótce opowiedziała jasnosierstnej, co działo się w Srebrnym Księżycu, ale i w całej krainie, podczas jej nieobecności. Było co opowiadać! Lecz później Samiya musiała już udać się w swoją stronę, wszak dużo obowiązków należało do jej łap, a ostatnio zdecydowanie mocniej odczuwała zmęczenie.

/zt
Sweet Crescent Moon, up in the sky
Won't you sing your song to Earth as she passes by?
Your sweetest silver melody, a rhythm and a ryme
A lullaby of pleasant dreams as you make your climb.

[Obrazek: fA02y7o.png]

Send the forests off to bed, the mountains tuck in tight
Rock the ocean gently, and the deserts kiss goodnight.
Sweet Crescent Moon, up in the sky
You sing your song so sweetly after sunshine passes by.

Hashimea
Poszukujący
*

Gatunek:Lwica Płeć:Samica Wiek:Dorosła Znamiona:4/4 Liczba postów:348 Dołączył:Cze 2014

STATYSTYKI Życie: 0
Siła: 61
Zręczność: 75
Spostrzegawczość: 75
Doświadczenie: 15

#14
12-11-2017, 16:51
Prawa autorskie: Malaika4

Hashimea z przyjemnością słuchała wszystkiego, co serwalka miała jej do powiedzenia. Cieszyła się, że to właśnie ona była pierwszą osobą, którą ujrzała po powrocie. Pamiętała ją jako żywiołową, roześmianą Sami - teraz mogła zobaczyć, jak bardzo dorosła i jak wiele zmieniło się w jej życiu. Czuła, co prawda, lekkie poczucie winy, że nie była wtedy tutaj, lecz jednocześnie radował ją fakt, że udało jej się wrócić do swych braci i sióstr. Teraz z pewnością nigdzie się stąd nie ruszy. Nie zawiedzie już Srebrnego Księżyca. Może to i lepiej? Jeżeli Panimalos jest cały i zdrów, to któregoś dnia może wrócić. Będzie czekała.
Czas upływał, piaskowa z ciekawością chłonęła opowieści Samiyi. Niektóre z nich bardzo ją zaskoczyły. Nie przypuszczałaby, że w ciągu jej nieobecności może wydarzyć się tak wiele. W końcu przyszedł czas, w którym miały się pożegnać. Rozumiała to, wszakże serwalka była nie tylko kapłanką, ale i medyczką! Jeszcze raz podziękowała za przemiłą rozmowę i także udała się w swoją stronę. Na tereny Srebrnego Księżyca, naturalnie. Ciężko opisać radość, jaką czuła przekraczając granice stada. Nie mogła się doczekać chwili, w której powita resztę.
/ zt


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości