♫ Audycja 36 ♫


Wszystkie audycje znajdziecie na audycje.krollew.pl
Tygodniowy bonus
+5 opali


Otrzymuje Warsir!
  • Forum zostało zarchiwizowane i dostępne jest jedynie w wersji do odczytu - poza ShoutBoxem i tematami pozafabularnymi. Dziękujemy za wspólną grę!
  • Oficjalny kanał na discordzie - do kontaktu z graczami.
  • Stale aktywny pozostaje dział z pożegnaniami, gdzie każdy będzie mógł dopisać swoje.
  • NIE zgadzamy się na kopiowanie jakiejkolwiek części tego forum, także po jego zamknięciu.

    ~ Administracja Król Lew PBF (2006-2018)
Generator statystyk
Drzewo genealogiczne
Okres zbioru (1 porcja):
Cis pospolity
Wulkan Burgess Shale, Ognisty Las, Źródło Życia
Pogoda
1-15 września
21 °C
16 °C
16-30 września
23 °C
17 °C
Postać miesiąca:
Sierpień

Naiwny, strachliwy i delikatny. Lwie dziecko zagubione pośród sawanny, odnalazło ciepło rodziny w śnieżnym Cesarstwie choć niedawno spotkał nieświadomie prawdziwego ojca.
Cytat września
Nadesłany przez Vasanti Vei

Stężenie fanatyków księżyca na poziomie zerowym kazało mu się zastanowić, czy przypadkiem nie zabłądził.
Znajdziecie nas na:
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Płeć:Samiec Liczba postów:1,683 Dołączył:Cze 2012

STATYSTYKI Życie: 0
Siła:
Zręczność:
Spostrzegawczość:

#1
24-10-2017, 21:04

W niewielkiej odległości od miejsca, w którym niedawno bawiła się trójka lwiątek znajduje się busz, który skrywa sporą skałę, na której to zbudowane zostało orle gniazdo. To właśnie tam czarny, ogromny orzeł leciał wraz z pochwyconym lwiątkiem. Zakołował i w końcu wylądował w nim a gówniarza posadził. Trochę zatrzepotał skrzydłami a potem krytycznym okiem spoglądał na małego Watakiego.
- NO I CO JA MAM Z TOBĄ ZROBIĆ MAŁY, HĘ? - Zaskrzeczało majestatyczne stworzenie. 
Wataki
Samotnik
*

Gatunek:Lef Płeć:Samiec Wiek:Maluch Liczba postów:19 Dołączył:Wrz 2017

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 25
Zręczność: 25
Spostrzegawczość: 25

#2
24-10-2017, 21:29
Prawa autorskie: Zuma

Podczas gdy lecieli, mały nie chciał się zbytnio ruszać w jakąkolwiek stronę, nie chciał spaść z tak wysoka. Nie rozumiał do końca co się dzieje, przecież chwileczkę temu jeszcze biegał wśród trawy, która teraz wydawała się być malutka. Ucieszył się niezmiernie, gdy to wielkie COŚ zaczęło zbliżać się do ziemi i w końcu go puściło. Mały wybałuszył oczy i położył się, kładąc łapy na zamkniętych już oczach. 
- A..a.. Ja n-nie wiem - Wydukał przestraszony. Miał tylko nadzieję, że ptaszysko nie zrobi mu nic złego, w końcu co on takiego zrobił? Wpadł tylko na niego, i to przez przypadek. W końcu odsłonił jedno oko, i ostrożnie obserwował porywacza, by w razie czego wiedzieć bo mu zrobi.
~pierwszy latający lefek na kaelu~
Arvo
Samotnik
*

Gatunek:Lew Płeć:Samiec Wiek:Młody dorosły Tytuł fabularny:Młodszy Zaklinacz Zezwolenia:Może zbierać kocimiętkę i lulka. Liczba postów:134 Dołączył:Sty 2016

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 80
Zręczność: 62
Spostrzegawczość: 70
Doświadczenie: 21

#3
29-10-2017, 16:53
Prawa autorskie: Koseki-Leonheart | lineart - TheSiubhan, kolory - Salvathi

Arvo nie miał żadnego konkretnego celu, gdy zadarł łeb do góry i spojrzał na błękitne niebo. Czysty przypadek sprawił, że akurat dostrzegł lecącego całkiem nisko ogromnego orła, który niósł w łapach coś brązowego. Zmrużył ślepia, próbując dostrzec, cóż to za zwierzę tym razem padło ofiarą drapieżnego ptaka. Wydawało mu się być jakieś takie mało kopytne, a jednak brązowe, i zdecydowanie większe od byle wiewiórki czy surykatki. Orzeł zaraz zniknął w jakimś buszu, spośród którego wyzierała skała. Pewnie miał tam gniazdo, albo jakieś inne legowisko. Albo po prostu lubił skały w krzakach. 
Wiatr targnął szarą, lichą jeszcze grzywą młodego lwa. Poruszył jasnym nosem, ale zaraz też wzruszył barkami. Właściwie to nie jest jego problem, prawda? Ruszył zatem w swoją stronę, i chyba Los chciał, że z tego powodu przechodził właśnie obok owej skały. I trudno mu było nie dosłyszeć orlego skrzeku, bez większego problemu także zrozumiał słowa wypowiadane przez ptaka. Zatrzymał się raptownie, robiąc głupią minę. Od kiedy ptaki rozmawiały ze swoimi ofiarami? Cóż to za ekstrawagancja? Zaraz też zresztą dosłyszał o wiele cichszy, bardziej wysoki głosik, brzmiący niezwykle dziecięco. Jak przestraszone młode. No, i zdecydowanie nie był to ptasi głos - łatwo było rozpoznać słowa wypowiadane przez ptaka, a przez ssaka, dziób zdecydowanie odgrywał tu dużą rolę. 
Arvo podszedł nieco bliżej źródła hałasów, lecz nie mógł dostrzec orlego gniazda przez rośliny, zatem zakładał, że orzeł także nie był w stanie zobaczyć jego. Postawił czujnie uszy, nasłuchując dalszej rozmowy.
[Obrazek: arvo_pod_by_fileera-dbegn1b.png]
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Płeć:Samiec Liczba postów:1,683 Dołączył:Cze 2012

STATYSTYKI Życie: 0
Siła:
Zręczność:
Spostrzegawczość:

#4
30-10-2017, 14:39

Orzeł nabrał w płuca powietrza bo wglądało na to, że nadal miał zamiar mówić, albo raczej wrzeszczeć. Obrócił łeb bokiem i tak też jednym okiem spoglądał złowrogo na Watakiego.
- MASZ POJĘCIE JAK DŁUGO TRZEBA CZYŚCIĆ TAKIE PIĘKNE, CZARNE PIÓRA GDY WOKÓŁ PEŁNO PIASKU I PYŁU?! PRZECIEŻ TO ZARAZ WIDAĆ JAK OSIADA I ZNÓW TRZEBA CZYŚCIĆ! - Oznajmił podniesionym tonem. Jednakże zaraz znów wziął powietrze w płuca i kłapnął dziobem. Przytknął kilka piórek do czoła i westchnął bardzo, bardzo ciężko. Potem rozłożył skrzydła i wskazał nimi na lwiątko.
- Masz niezwykłe szczęście, że nie rozszarpałem cię od razu, ale masz też szczęście, że brzydzę się bezsensowną przemocą - kontynuował. - Zjadłbym cię za karę i poczułbym tylko ssanie w żołądku, rzecz w tym, że to jałowa praca. Tylko bym zgłodniał bardziej. 
Musiał więc teraz pomyśleć jak tu ukarać tego niesfornego malucha, który zapaskudził jego piękne, czarne pióra piachem. Rzecz jasna nie zwrócił uwagi na to, że ktoś podszedł do skały. 
- Jest sezon lęgowy. Jak mam znaleźć żonę jak będę wyglądał tak jak wyglądam? - Rozłożył jedno skrzydło a drugim je wskazał chcąc zwrócić uwagę na ziarenka piasku. 
Mbaya
Samotnik
*

Gatunek:lef Płeć:Samica Wiek:Maluch Liczba postów:17 Dołączył:Sie 2017

STATYSTYKI Życie:
Siła: 20
Zręczność: 25
Spostrzegawczość: 30

#5
30-10-2017, 21:26
Prawa autorskie: wuasne

Lwiczka biegła za orłem tak szybko jak tylko mogła.Małe łapki nie pozwalały na wiele jednak Mbaya się tym nie przejmowała.Gdy w końcu zobaczyła skałę na której siedział(czy stał?odwieczne pytanie) ogromny ptak.Usiadła w dość sporej odległości od skały i obserwowała przebieg zdarzeń.Po chwili zauważyła również młodego lwa pod skałą.Bała się poprosić o pomoc jednak wizja orła zjadającego Watakiego była...przekonująca.Zakradła się więc do lwa stojącego pod skałą i delikatnie pociągnęła go za ogon.
Wataki
Samotnik
*

Gatunek:Lef Płeć:Samiec Wiek:Maluch Liczba postów:19 Dołączył:Wrz 2017

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 25
Zręczność: 25
Spostrzegawczość: 25

#6
04-11-2017, 00:16
Prawa autorskie: Zuma

Gdy tylko orzeł zaczął się znowu wydzierać, mały klusek szybko zamknął oczy. Ile on jeszcze będzie krzyczał na biednego malucha? Przecież on tylko wpadł na wielkie ptaszysko, nie zabił mu przyjaciela czy coś w tym stylu. Czy on go w ogóle wypuści? W łebku lewka, chwila ta zdawała się trwać wieki. Mały znów otworzył oczy, i nadal się lekko trzęsąc, otworzył pyszczek. 
- M-mogę pomóc wyczyścić Pańskie skrzydła. Wystarczy... - W tym momencie wyciągnął jedną łapę, która była lekko ubrudzona piaskiem. Drugą łapą zaczął strzepywać piasek z łapy, i po krótkiej chwili na brązowej łapce ni było już ani ziarenka piasku. Podniósł ją nieco, tak by orzeł mógł zobaczyć że nie jest to aż tak trudne.
~pierwszy latający lefek na kaelu~
Arvo
Samotnik
*

Gatunek:Lew Płeć:Samiec Wiek:Młody dorosły Tytuł fabularny:Młodszy Zaklinacz Zezwolenia:Może zbierać kocimiętkę i lulka. Liczba postów:134 Dołączył:Sty 2016

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 80
Zręczność: 62
Spostrzegawczość: 70
Doświadczenie: 21

#7
06-11-2017, 20:49
Prawa autorskie: Koseki-Leonheart | lineart - TheSiubhan, kolory - Salvathi

Orzeł skrzeczał dalej, równie głośno, a może nawet jeszcze głośniej? Chyba był czymś mocno rozemocjonowany. Swoimi piórami, z tego co zrozumiał młody złotosierstny. Zmarszczył brwi w zastanowieniu. Czy ptak właśnie wrzeszczał na swoją ofiarę, że ubrudziła mu piórka? Zaraz po tym jednak przestał drzeć dzioba, i Arvo musiał zacząć się wysilać, by dobrze zrozumieć każde słowo. Tak czujnie nasłuchując, trudno mu było nie dosłyszeć niezgrabnych, głośnych kroków małych łapek, choć skupiał się na czym innym. Odwrócił gwałtownie łeb, gdy poczuł pociągnięcie własnego ogona. Zamrugał, spoglądając na małą kluskę dwukolorowymi ślepiami - jednym zimnym, szarym, a drugim o wiele cieplejszym, brązowym. Zdążył zresztą zauważyć, że maluch również odznaczał się heterochromią.
- Co jest? - szepnął do lwiczki ponaglającym tonem. Zresztą, jeszcze nim doczekał się od niej odpowiedzi, zwrócił głowę w kierunku głosów, nasłuchując odpowiedzi tajemniczej ofiary orła. Tak, to zdecydowanie brzmiało na jakieś dziecko, co od razu wzbudziło w szarogrzywym współczucie. Biedny dzieciak, zamiast zostać szybko pozbawionym życia, był dręczony przez jakiegoś sadystycznego pierzastego drapieżnika.
[Obrazek: arvo_pod_by_fileera-dbegn1b.png]
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Płeć:Samiec Liczba postów:1,683 Dołączył:Cze 2012

STATYSTYKI Życie: 0
Siła:
Zręczność:
Spostrzegawczość:

#8
10-11-2017, 18:42

Orzeł przyglądał się przez dłuższą chwilę trzęsącej się futrzanej galarecie. Gdyby mógł cmoknąłby z niesmakiem a tak pozostało mu jedynie zastukać dziobem. 
- Nie nie nie nie nie - odparł małemu. - To jest niemożliwe. Stąpasz łapami po glebie, tylko więcej piachu mi naniesiesz a zębami mi pióra nawyrywasz. Brak ci potrzebnej precyzji. To dlatego ssaki są takie brudne! To co proponujesz to żadne rozwiązanie. 
Tymczasem wydawało mu się, że widział dziwnie kołyszącą się trawę z oddali, ale nie zamierzał zaprzątać sobie tym głowy. Miał owszem sokoli wzrok i bystrość, ale co chwila chodziły w trawie jakieś zwierzęta a na skałę i tak nie mogły się wdrapać. Wydawało mu się, że słyszy jeszcze jakiś szelest, ale i tak nie było to tak istotne. Tak sądził. 
- Widzisz, umówiłem się tam z taką jedną - znów zaczął mówić ale już zdecydowanie się nie wydzierał - ale nie mogę jej zaimponować brudnymi piórkami. Mieliśmy się poszwendać, coś zjeść i... cóż, nie wszystko jest dla dzieci! 
Zamyślił się. 
- Nie ma już czasu na czyszczenie piór. Słońce jeszcze nie jest w zenicie, ale jak będzie to ona tam będzie, rozumiesz? W sensie tam gdzie mnie zapaskudziłeś. Nie mam wiele czasu - myślał i myślał i w ptasim zwyczaju  oczywiście mówił przy tym i mówił. - Wiem! 
Wyciągnął ogromne skrzydła przed siebie i lotkami prawego skrzydła stuknął o lotki lewego, zupełnie jak stworzenia z przeciwstawnymi kciukami uderzają pięścią w otwartą dłoń na znak skupienia. 
- Pokażemy jej jaki jestem odważny! - Powiedział całkiem na poważnie. - Poudajesz chwilę martwego w moim dziobie żeby zobaczyła, że nie boję się polować na lwy! To musi jej zaimponować! 
Znów się zamyślił i dotknął lotkami swojej "brody".
- Oczywiście wtedy odpokutujesz i wypuszczę cię... jak nie będzie patrzeć. - Machnął lekceważąco skrzydłem.
Mbaya
Samotnik
*

Gatunek:lef Płeć:Samica Wiek:Maluch Liczba postów:17 Dołączył:Sie 2017

STATYSTYKI Życie:
Siła: 20
Zręczność: 25
Spostrzegawczość: 30

#9
14-11-2017, 21:28
Prawa autorskie: wuasne

Widząc że młodzik zareagował Mbaya rozglądnęła się po okolicy.W prawdzie samo przebywanie w pobliżu ptaszyska porywającego lwiątka było bardzo ryzykowne, jednak czego się nie robi dla brata?Wzięła głęboki wdech i powiedziała po  cichutku: -No bo na gózie, to znaczy na górze, jest duzy ptak co polwał mojego brata.P...pomozes?-Starała się mówić normalnie jednak stres i przede wszystkim wiek małej robił swoje.Mimo to minę miała poważną.Miała wielką nadzieję że lewek jej nie wyśmieje a tym bardziej nie wyda.Kto wie co może takiemu nastolatkowi wpaść do głowy?Cały czas była czujna i gotowa do ucieczki.Chociaż chwila...czy był tu ktoś komu w jakikolwiek sposób uciec?


//Krótko ale nie chcę jakoś bardzo mulić :<
Wataki
Samotnik
*

Gatunek:Lef Płeć:Samiec Wiek:Maluch Liczba postów:19 Dołączył:Wrz 2017

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 25
Zręczność: 25
Spostrzegawczość: 25

#10
27-11-2017, 21:37
Prawa autorskie: Zuma

//Wybaczcie że tak krótko, ale ledwo mam siłę dziś pisać xd

- To świetny plan! - Krzyknął niemal, ciesząc się że orzeł raczej nie miał zamiaru mu nic zrobić. Jak on sam nie wpadł na taki pomysł? W jego oczkach orzeł stał się nagle nieco mądrzejszy, zamiast być tylko porywaczem. 
- To kiedy zaczynamy? - Spytał dziecięcym głosem.
~pierwszy latający lefek na kaelu~
Arvo
Samotnik
*

Gatunek:Lew Płeć:Samiec Wiek:Młody dorosły Tytuł fabularny:Młodszy Zaklinacz Zezwolenia:Może zbierać kocimiętkę i lulka. Liczba postów:134 Dołączył:Sty 2016

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 80
Zręczność: 62
Spostrzegawczość: 70
Doświadczenie: 21

#11
09-12-2017, 15:07
Prawa autorskie: Koseki-Leonheart | lineart - TheSiubhan, kolory - Salvathi

Wysunął łeb do góry i poruszył uszami w stronę ptasiego i dziecięcego głosu, bo orzeł już przestał tak się drzeć, a dzieciak od początku nie mówił wybitnie głośno, a Arvo przecież nie chciał uronić ani jednego słowa! Ale nie potrafił się powstrzymać od spojrzenia z bezbrzeżnym zdumieniem na małą lwiczkę, która wyznała mu, że ten ptasi drapieżnik porwał właśnie jej brata. 
- Rodzice was nie kochają? - burknął ze złością, niemal odruchowo, za bardzo zaabsorbowany całą tą sytuacją, by jeszcze zastanawiać się nad własnymi słowami. Choć niemal od razu ich pożałował, bo przecież jego rodzeństwo też czyniło mnóstwo głupot, i równie dobrze Kasill czy Milele mogliby się znaleźć w takiej sytuacji. 
...co niewątpliwie było też błędem jego rodziców.
Spojrzał łagodniej na młodą samiczkę, i westchnął głęboko. Wcześniej już z góry skazał ofiarę orła na smutną śmierć, ale dobrze wiedział, że gdyby to jego brat się tam znajdował, zrobiłby wszystko, by mu pomóc. A z pewnością jako niemal dorosły lew miał o wiele większe szanse na powodzenie niż ta ledwo mówiąca klucha, choć i tak były one żałośnie niskie, co spowodowało, że przełknął nerwowo ślinę. Przeniósł swe dwukolorowe spojrzenie na źródło hałasów.
- A masz w ogóle jakiś plan, młoda? - zapytał cicho. 
Nie usłyszał każdego słowa, ale zdołał zrozumieć, że orzeł chciał poderwać sobie jakąś samicę, i najwyraźniej brat tej lwiczki początkowo mu w tym przeszkadzał. Ale... Czyżby teraz postanowił go wykorzystać jakoś do swoich celów? To jednocześnie kupowało lwiątku trochę życia, a im czasu na działanie, jak i sprawiało, że zaraz trudność akcji wzrośnie, jeżeli orzeł postanowi stąd odlecieć. Ale! Na tę skałę i tak w żaden sposób nie da rady wejść, więc może to i lepiej, jeżeli ptak wraz z młodym ją opuszczą? Idealną sytuacją byłoby, gdyby orzeł jakimś cudem zechciał odstawić brata małej na ziemię, a samemu udał się gdzieś indziej, bo na bezpośrednią konfrontację Arvo nie miał jakoś ochoty. Tylko jak do tego doprowadzić? Zacisnął mocno zęby, bo nic do głowy mu nie przychodziło, a czas uciekał. Miał tylko nadzieję, że kolejny ruch ptaka ułatwi mu sprawę, a nie uniemożliwi ratunek.
[Obrazek: arvo_pod_by_fileera-dbegn1b.png]
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Płeć:Samiec Liczba postów:1,683 Dołączył:Cze 2012

STATYSTYKI Życie: 0
Siła:
Zręczność:
Spostrzegawczość:

#12
09-12-2017, 15:50

Trudno powiedzieć jak bardzo orzeł był rad tego, że ten mały się zgodził. Trudno się dziwić, jako dziecko pewnie nie widział żadnych istotnych luk naiwnego planu orzełka. Niemniej ten nie zamierzał próżnować bo trzeba było z miejsca brać się do roboty.
- Dobra, mały słuchaj - mówił - musisz tak wiarygodnie udawać martwego. Nie wiem, wywal jęzor, zamknij oczy i tak leż bezwładnie, nie? Jak truchło, czaisz nie? Wiesz jak to wygląda, w końcu twoi starzy to mordercy, nie? 
Podskoczył trochę do malucha i wyciągnął łapsko w jego stronę. 
- Musimy się śpieszyć. Chwycę cię, ale się nie ruszaj, dobrze? - Po tych słowach dość ostrożnie chwycił małego Watakiego w łapę. 
- Na raz, dwa i... TRZY! - wyskoczył w górę ostrożnie trzymając lwiątko, ale równocześnie na tyle pewnie, że miał pewność, że nie rąbnie o ziemie. Obrócił się w kierunku, z którego tu przylecieli nie zwracając uwagi na towarzystwo, które zgromadziło się pod jego skałą. 
*
Na ziemi stała już czarna orlica, którą widać było z daleka bo wyróżniała się na tle pożółkłej sawanny. Ten, który niósł w szponach Watakiego zaskrzeczał a potem zgrabnie wylądował nieopodal samicy. Ukłonił jej się elegancko, choć ona spoglądała na wszystko sceptycznie, jednak zainteresowała się lwiątkiem, które przyniósł.
- A cóż to? - Zapytała wskazując dziobem na młodego.
- Ha! - Odparł samiec. - Wyrwałem to lwiątko wprost z objęć lwicy! Stoczyłem z nią walkę, ale udało mi się. Widzisz, ja nie boję się lwów. 
- Widzę widzę - powiedziała z uznaniem w głosie. - Przyniosłeś go dla mnie? Zawsze zastanawiałam się jak smakuje lwie mięsko... ah, te sępy zawsze wszystko rozdziobią!
Samiec wyraźnie się zakłopotał i odchrząknął parę razy jak na ptasie możliwości.
- Eee... no wiesz, miał być dla ciebie, ale wiesz, lepiej go nie jedz - powiedział odkładając na bok Watakiego - zobacz ile on ma sierści, na pewno ma pchły i robaki!
- Przecież my jemy czasem robaki...
- Ale nie takie! - Zaprotestował szybko i wyciągnął swoje skrzydła w jej kierunku tak jakby chciał położyć je na jej ramionach. - Zjesz go a potem do końca życia będziesz chorować! Potraktuj go tylko jak dowód mojej, no wiesz... odwagi!
Samica pokręciła głową i odskoczyła w tył.
- Coś mi tu kręcisz Hazard, coś kręcisz...
Mbaya
Samotnik
*

Gatunek:lef Płeć:Samica Wiek:Maluch Liczba postów:17 Dołączył:Sie 2017

STATYSTYKI Życie:
Siła: 20
Zręczność: 25
Spostrzegawczość: 30

#13
14-12-2017, 15:02
Prawa autorskie: wuasne

Mała lwiczka patrzyła wyczekująco na Arvo.Czekała na odpowiedź inną niż otrzymała.Główka od razu zaczęła myśleć nad jakąś wspaniałą ripostą.Musiała ona być tak świetna że Arvo nie mógłby się pozbierać.Jak mógł obrażać mamusię i tatusia!Ale ona już miała świetny plan...Malutki móżdżek wpadł na pomysł zagięcia młodzika. -CHYBA TWOI! - Czy to nie było wspaniałe?Brakowało tylko kozackich okularów i napisu "Thug Life".Zauważyła że lewek pożałował że się urodził i postanowił być miły.Tak to wyglądało dla małej kluchy.
Czy miała plan?Nie ale na poczekaniu da się coś wymyśleć. Niezdarnie wskoczyła na niską półkę skalną i przysłuchwała się słowom orła.Czy to dobrze?Wataki miał udawać trupa.Czy nie łatwiej byłoby go zabić?Zdecydowanie tak.Najwyraźniej orzeł był głupi.I to jeszcze nieświadomie pomagał super siostrze i prawie super randomowi!-Powoli za nim choćmy.Potem zobacymy.- Mówiła w pełni poważnie jak na tak małe lwiątko.
Wataki
Samotnik
*

Gatunek:Lef Płeć:Samiec Wiek:Maluch Liczba postów:19 Dołączył:Wrz 2017

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 25
Zręczność: 25
Spostrzegawczość: 25

#14
16-12-2017, 13:34
Prawa autorskie: Zuma

Mały tylko kiwnął głową, gdy orzeł kazał mu udawać martwego, po wznieśli się w powietrze. 
Latanie z pewnością nie należało do jego ulubionych czynności, lecz na szczęście nie potrwało to długo. Juz podczas lotu, mały starał się wyglądać jak nemniej żywo, a po wylądowaniu, strach jeszcze mu dopomógł w byciu martwym. Z sercem w gardle leżał bez ruchu tam, gdzie orzeł go położył, i przysłuchiwał się rozmowie. Miał wrażenie że to się nigdy nie skończy, tym bardziej że nie wydawało się że da radę uciec, biorąc pod uwagę fakt że ta straszna orlica chciała go zjeść! Po jeszcze kilku zdaniach, znalazł idealny czas na ucieczkę, akurat wtedy gdy orzeł kończył jakąś gadkę o odwadze. Parę sekund po tym, mały wiedział że teraz czas uciec. Iiiii... SRU! Zerwał się na małe łapki i zaczął uciekać jak najszybciej potrafił, nie oglądając się do tyłu. Starał się biec w kierunku gdzie ostatnio widział siostrę, może ją znajdzie?
~pierwszy latający lefek na kaelu~
Arvo
Samotnik
*

Gatunek:Lew Płeć:Samiec Wiek:Młody dorosły Tytuł fabularny:Młodszy Zaklinacz Zezwolenia:Może zbierać kocimiętkę i lulka. Liczba postów:134 Dołączył:Sty 2016

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 80
Zręczność: 62
Spostrzegawczość: 70
Doświadczenie: 21

#15
21-12-2017, 11:15
Prawa autorskie: Koseki-Leonheart | lineart - TheSiubhan, kolory - Salvathi

Skrzywił się wyraźnie, słysząc genialny plan działania lwiątka. No właśnie, lwiątka, czego on oczekiwał od puszka, co ledwo się biegać nauczył? Coś mu się wydawało, że ta akcja ratunkowa nie będzie zbyt pomyślna. Burknął tylko coś niezrozumiałego do Mbayi, lecz nim zdążył sam się nad tym zastanowić, ogromny orzeł wyleciał z gniazda. Z brązowym lwiątkiem w szponach. 
- Scheiße! - wycedził przez zęby uważny uczeń starego nazisty, i natychmiast zerwał się na równe łapy, by co sił pobiec za skrzydlatym drapieżnikiem. Byleby tylko go nie zgubić z zasięgu wzroku! Nie zważał przy tym zupełnie, czy mała lwiczka nadąża, bo był przekonany, że to tylko by go opóźniło. Oczywiście nie chciał też dać się od razu zauważyć orłowi, starał się nie wchodzić zanadto w jego pole widzenia.
[Obrazek: arvo_pod_by_fileera-dbegn1b.png]


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości