♫ Audycja 36 ♫


Wszystkie audycje znajdziecie na audycje.krollew.pl
Tygodniowy bonus
+5 opali


Otrzymuje Warsir!
  • Forum zostało zarchiwizowane i dostępne jest jedynie w wersji do odczytu - poza ShoutBoxem i tematami pozafabularnymi. Dziękujemy za wspólną grę!
  • Oficjalny kanał na discordzie - do kontaktu z graczami.
  • Stale aktywny pozostaje dział z pożegnaniami, gdzie każdy będzie mógł dopisać swoje.
  • NIE zgadzamy się na kopiowanie jakiejkolwiek części tego forum, także po jego zamknięciu.

    ~ Administracja Król Lew PBF (2006-2018)
Generator statystyk
Drzewo genealogiczne
Okres zbioru (1 porcja):
Cis pospolity
Wulkan Burgess Shale, Ognisty Las, Źródło Życia
Pogoda
1-15 września
21 °C
16 °C
16-30 września
23 °C
17 °C
Postać miesiąca:
Sierpień

Naiwny, strachliwy i delikatny. Lwie dziecko zagubione pośród sawanny, odnalazło ciepło rodziny w śnieżnym Cesarstwie choć niedawno spotkał nieświadomie prawdziwego ojca.
Cytat września
Nadesłany przez Vasanti Vei

Stężenie fanatyków księżyca na poziomie zerowym kazało mu się zastanowić, czy przypadkiem nie zabłądził.
Znajdziecie nas na:
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Płeć:Samiec Liczba postów:1,683 Dołączył:Cze 2012

STATYSTYKI Życie: 0
Siła:
Zręczność:
Spostrzegawczość:

#1
30-10-2017, 13:47

Zmierzchało już. Słońce stało się czerwone, chmury zsiniały a powietrze wydawało się szare i pozbawione charakteru. Nadchodzący wieczór wydawał się być bezwietrzny i ciężki. Dzień nie był gorący, ale susza dawała się we znaki, wieczór wydawał się parny ale na niebie nie było ani jednej chmurki. Nie będzie dziś wieczór padać ani grzmieć. 
Tymczasem pośród  wyschniętej sawanny siedział Wendigo. Zapewne nie umknęło jego uwadze stado słoni zebranych w kółku. Stały pod słońcem więc widoczne były głównie ich sylwetki, niemniej odgłosy jakie wydawały były wyraźne. Stały tak dłuższą chwilę, jedne trąbiły niezbyt głośno inne chwytały się trąbami. Stado wyglądało tak spokojnie, tak melancholijnie. 
Noc prawie była gdy przewodniczka stada zawyła i wskazała kierunek, potem ruszyła a za nią reszta słoni. Przeszły tak blisko obserwującego ich lwa, że mogłyby go nawet nadepnąć i nie zauważyć! Na szczęście Wendigo też był dość przytomny by w porę odskoczyć. W końcu hałas ustał a wielkie ssaki zniknęły gdzieś między buszem a sawanną. Wtedy Wendigo mógł dostrzec coś co zostało. Tam gdzie wcześniej słonie były zebrane leżało spore, ciemne wzniesienie. Z tej odległości można było spokojnie wyczuć zapach. 
Wendigo
Samotnik
*

Gatunek:Lew Płeć:Samiec Wiek:7 lat (Dorosły) Liczba postów:396 Dołączył:Sty 2017

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 70
Zręczność: 63
Spostrzegawczość: 80
Doświadczenie: 9

#2
30-10-2017, 16:05
Prawa autorskie: Av: Askari

Wendigo lubił podziwiać zarówno wschody jak i zachody słońca. Tego wieczora, zamiast sobie drzemać w jakiejś grocie jak to zazwyczaj robił, wyszedł na sawannę i patrzył na zachodzące słońce, oraz na zmieniające co jakiś czas barwę niebo. Jego uwadze nie umknęło także stado słoni, które zasłaniały swoimi sylwetkami niemały kawałek horyzontu i wydawały rozmaite dźwięki. Przenosił wzrok raz na słonie, raz na coraz to niżej położone słońce. Gdy słoneczny spektakl się skończył, zauważył że słonie zaczęły iść w jego stronę. Zanim zbliżyły się do niego na małą odległość, brązowy lew odskoczył na bok. Dopiero po chwili przeniósł wzrok z coraz bardziej oddalających się słoni, z powrotem w miejsce, w którym stały wspomniane giganty. Znajdowało się tam coś dużego i się nie ruszało. "Może to ciało jednego ze słoni? " przemknęło mu przez myśl. To by tłumaczyło dlaczego stały w kręgu, rzeczywiście mógł być to pogrzeb. Skoro nic nie miał do roboty, to mógłby równie dobrze podejść i sprawdzić co dokładnie tam się znajdowało. Im bliżej podchodził do tajemniczego wzniesienia, tym bardziej czuł jakiś zapach. Co to mogło być? Szedł spokojnie w stronę celu, próbując zbytnio nie hałasować.
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Płeć:Samiec Liczba postów:1,683 Dołączył:Cze 2012

STATYSTYKI Życie: 0
Siła:
Zręczność:
Spostrzegawczość:

#3
10-11-2017, 20:17

Cicho się zrobiło gdy słonie odeszły w swoją stronę. Słychać było tylko cykady i szelest traw. Wendigo poszedł prosto za zapachem i szybko mógł utwierdzić się tylko w przekonaniu, że to wokół czego zebrały się gigantyczne ssaki to ich zmarły członek rodziny. Przez pewien odcinek lew nie mógł już dobrze widzieć to, w czego kierunku podążał, ale czuł zapach bardzo wyraźnie. Było to spowodowane tym, że idąc za tropem wszedł między wysokie trawy, ale zbliżał się coraz bardziej. 
Wtem do uszu Wendigo dotarł niepokojący i charakterystyczny dźwięk. Śmiech hien. Wyglądało na to, że nie tylko czarnogrzywy zbliżał się do martwego słonia wiedziony jego zapachem. Wyraźny był rechot krokuty cętkowanej, było ich z pewnością kilka i zmierzały na żer. 
Gdy lew był już na tyle blisko by móc wychylić pysk spomiędzy źdźbeł trawy i zobaczyć martwego giganta na własne oczy, hieny były już przy ciele i walczyły między sobą o pierwszeństwo do ugryzienia.
Wendigo
Samotnik
*

Gatunek:Lew Płeć:Samiec Wiek:7 lat (Dorosły) Liczba postów:396 Dołączył:Sty 2017

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 70
Zręczność: 63
Spostrzegawczość: 80
Doświadczenie: 9

#4
11-11-2017, 01:29
Prawa autorskie: Av: Askari

Zwolnił nieco, gdy usłyszał chichot hien. Nie lubił tego dźwięku, w jego głowie zawsze oznaczało to w jakimś sensie kłopoty. Ostatnim razem gdy widział hieny to nie skończyło się to za dobrze, do dziś jakoś nie miał ochoty wracać na cmentarzysko bez powodu. Gdy w końcu doszedł do końca traw, wychylił minimalnie łeb, tak aby hieny go nie zauważyły i się rozejrzał. Nie mylił się, myśląc że leży tu martwy słoń. Hieny już się biły przy cielsku o to kto ma jeść, a brązowy lew nie miał zamiaru im w tym przeszkadzać, nie chciał się wdać w bójkę. Stał więc między trawami, z łbem lekko wychylonym, gotów do ewentualnej ucieczki.
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Płeć:Samiec Liczba postów:1,683 Dołączył:Cze 2012

STATYSTYKI Życie: 0
Siła:
Zręczność:
Spostrzegawczość:

#5
12-11-2017, 19:22

Wendigo nie zamierzał mieszać się do spraw hien, więc te pozostawione sobie wkrótce ustaliły między sobą kolejność jedzenia, ale długo nie minęło a wszystkie dopadły wielkie truchło kompletnie zapominając o świecie. Chichot i warkot przeplatały się między sobą. 
W pewnym momencie dwie krokuty chwyciły ten sam kawał mięsa, rzecz jasna żadna nie chciała puścić. Warkot spotęgował się a do tego te dwa zawzięte ssaki zaczęły szarpać i walczyć ze sobą o spory kawał czerwonego mięśnia. To były dwie samice, jedna znacznie większa i starsza od drugiej ale ta młodziutka wcale nie zamierzała ustąpić. Szarpała coraz bardziej i bardziej, niechybnie zbliżając się w stronę Wendigo i wreszcie ta mniejsza puściła i poleciała prosto w trawę, w której chował się lew. Wpadła na niego i natychmiast się przestraszyła. Podniosła uszy, spojrzała w górę i dostrzegła ogromnego lwa!
- Ratunkuu!!! Ratunku! - Zaczęła wrzeszczeć. Obróciła się i wystrzeliła w stronę swojego klanu. - Pomocy! Lew! W trawie jest lew! Uyathakatha, pomóż mi!
Stworzenia natychmiast oderwały się do jedzenia i zbiły się w jedną zwartą grupę. Na ich czoło wyszła największa samica, potężna, obwieszona czymś co stukało o siebie, jakimiś kamyczkami i kośćmi na rzemykach. W nosie również miała kość. Jej żółte oczy zabłyszczały złowrogo.
- Wyjdź z ukrycia! - Zawołała. - Wyjdź tchórzu! 
_ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ 
Uyathakatha
[Obrazek: uyathakatha_color_by_owlyblue-dbtjuqt.png]
Wendigo
Samotnik
*

Gatunek:Lew Płeć:Samiec Wiek:7 lat (Dorosły) Liczba postów:396 Dołączył:Sty 2017

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 70
Zręczność: 63
Spostrzegawczość: 80
Doświadczenie: 9

#6
13-11-2017, 02:20
Prawa autorskie: Av: Askari

Patrzył jak hieny powoli pożerają wielkie cielsko, wydając przy tym najróżniejsze dźwięki. Nie wiedział jak mógł przegapić małą hienę, lecącą w jego kierunku. Zanim zdążył cokolwiek zrobić, zatrzymać ją czy coś, to ta od razu pognała do reszty, drąc się wniebogłosy. Cholera... Wysyczał przez zęby. Jeszcze tego brakowało. Mógłby teoretycznie uciec, lecz co by z tego miał? Hieny miały przewagę liczebną, i z pewnością by go dogoniły po jakimś czasie. Westchnął głęboko, i słysząc jak któraś z hien każe mu wyjść, to tak postanowił zrobić. Wychodził spośród traw powoli, nie pokazując jakichkolwiek oznak zdenerwowania. Stanął na parę metrów przed trawami, ukazując całe swoje cielsko, i skierował swój wzrok prosto w żółte ślepia hieny stojącej na czele.
- Tchórzu? - Zaczął, wypowiadając słowo ze spokojem godnym mnicha. - Tchórz w takim momencie uciekłby stąd jak najdalej. Zresztą, to nie ja mam ze sobą armię, gotową rozerwać na strzępy wroga - W tym momencie na jego pysku wymalował się niewielki uśmiech na jednej stronie, na tyle duży by odkryć kły. - Jestem tylko obserwatorem - Dokończył, stojąc równie spokojnie jak wcześniej.
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Płeć:Samiec Liczba postów:1,683 Dołączył:Cze 2012

STATYSTYKI Życie: 0
Siła:
Zręczność:
Spostrzegawczość:

#7
13-11-2017, 02:56

Samica cierpliwie czekała i bez strachu patrzyła wprost na Wendigo unosząc nos ku górze. Czekała aż wyjdzie stamtąd. Ani na moment żaden z jej mięśni na pysku nie drgnął gdy lew pokazał się  w końcu przed jej obliczem. Nie do końca spodobały jej się słowa, które wypowiedział. 
Wtem przed szereg wyszła jeszcze jedna samica. Ruda i wyrośnięta, wyglądała na równie silną co Uyathakatha ale zamiast masy wisiorków zdobiły ją liczne blizny. Pyski wszystkich hien, włącznie z tą, która wyglądem przypominała szamankę, miały pyski mocno ubrudzone krwią, która spływała i kapała na glebę. Wszystkie pozostałe hieny i ich szczenięta ustawiły się za nimi.
- Słabo się tłumaczysz. - Oznajmiła ruda tonem ciężkim i dominującym. Brzmiała oschle i twardo jak bezlitosny sędzia. - To co mówisz nie jest dowodem na to, że nie polowałeś na nas. Stadne życie to nie tchórzostwo. Większość takich jak ty próbowałaby nas odgonić od tego słonia, a ty siedzisz i czekasz. Więc albo jesteś tchórzem jak na swój gatunek albo zwyczajnie brakuje ci rozumu. 
Uyathakatha posłała rudej krokucie znaczące spojrzenie choć nie przejawiała żadnych emocji. Pomogło to jednak w jednym momencie uciszyć rudą, choć ta wciąż miała minę zaciętą. 
- Nie ma powodów do unoszenia się Kogebhezi - zwróciła się do niej. - Tego słonia wystarczy dla wszystkich. On po prostu poczeka na swoją kolej. Jedzcie a ja dopilnuję by nie zawołał swoich. 
Powiedziała to podchodząc bliżej Wendigo i spoglądając mu prosto w oczy. 
- Bądź ostrożna - mruknęła ruda po czym ponagliła klan w stronę truchła.
Wendigo
Samotnik
*

Gatunek:Lew Płeć:Samiec Wiek:7 lat (Dorosły) Liczba postów:396 Dołączył:Sty 2017

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 70
Zręczność: 63
Spostrzegawczość: 80
Doświadczenie: 9

#8
13-11-2017, 21:27
Prawa autorskie: Av: Askari

Brązowy patrzył dalej na hienę przyozdobioną różnymi kolorami, dopiero gdy ruda, równie duża hiena się odezwała, przeniósł wzrok na nią. Wysłuchał co miała do powiedzenia, nie przerywając jej. Wystarczająco wiele już się nasłuchał o stadach i życiu w nich, jednak nie miał zamiaru gadać o tym że on myślał nieco inaczej.
- Nie muszę się z niczego tłumaczyć. Nie przyszedłem tu by zjeść, ani tym bardziej odganiać innych. - Odparł, zgodnie z prawdą. Nie był głodny, a nawet jeśli by był, to wolałby coś sobie upolować, a nie jeść padlinę. Nie dziwiło go myślenie hien, gdyż postawił się w ich sytuacji. Całe stado trzeba było wykarmić, a taka okazja jak martwy słoń raczej nie zdarzała się za często. Wrócił wzrokiem do żółtookiej hieny, gdy ta się do niego zbliżyła.
- Żyję samotnie, nikogo nie zawołam. Wokół tego cielska nie ma ani jednej żywej duszy. Siedziałem tam, obserwując jak reszta słoni stąd odchodzi. - Powiedział, i wskazał łapą w miejsce, w którym siedział zanim tu przyszedł. Miał ochotę stąd odejść, lecz zaciekawił go wygląd hieny. Te kreski na ciele, jakieś wisiorki i do tego ta kość w nosie.
- Nigdy jeszcze nie widziałem tak wyglądającej przywódczyni. - Mruknął.
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Płeć:Samiec Liczba postów:1,683 Dołączył:Cze 2012

STATYSTYKI Życie: 0
Siła:
Zręczność:
Spostrzegawczość:

#9
18-11-2017, 14:26

Uyathakatha spojrzała na Wendigo krzywiąc się nieco, ale jednocześnie mrużąc oczy tak, że bez skrępowania przyglądała się samcowi. Hiena była wprawną obserwatorką, więc jej bystremu wzrokowi nie mogło nic umknąć. 
- Twoje zachowanie było dla nas podejrzane. W obliczu tak licznego potencjalnego wroga jakieś słowa wyjaśnienia byłyby na miejscu - powiedziała - choć oczywiście nic nie musisz, ale skoro jesteś niewinny, pozwolisz mi zebrać ostatni dowód.
Podeszła więc do Wendigo bez zbędnych ceregieli i porządnie obwąchała jego grzywę, pysk i boki. Po tym się odsunęła.
Nie potrzebowała jednak więcej potwierdzeń, było więcej niż jeden znak świadczący o tym, że Wendigo mówił prawdę. Nie mogła jednak temu uwierzyć ani Kogebhezi ani żadna inna hiena poza Uyathakathą, ale to właśnie jej ufały i to właśnie na niej postanowiły oprzeć swoje zaufanie. Czyż nie wyglądała na znakomitego przywódcę? Nawet największa wojowniczka szanowała decyzję kogoś, kto na wojownika nie wyglądał.
- Wiem co myślisz. - Odezwała się nieco ochrypłym głosem. - Klan obskoczył biedaka zanim zdążył dobrze ostygnąć, brzydzisz się tym jak większość lwów. Jeśli nie pęknie żywa tętnica pod twoim kłem zalewając twój pysk gorącą krwią nie czujesz, że mięso się dla ciebie nadaje. Większość lwów nie rozumie naszej roli. Chodzimy i szukamy zwierząt, które już odeszły. Nasze ofiary nie cierpią, nie boją się, nic ich nie boli a ich ciała nie gniją. W palącym słońcu stałoby się to szybko. Choroby lubią gdy ciało gnije a wtedy stają się silniejsze. Rozumiesz?
Pokiwała głową gdy czarnogrzywy postanowił jednak trochę się wytłumaczyć. Nie zamierzała się z nim kłócić.
- Istotnie, nie wyglądasz na dobrze odkarmionego.
Cóż innego mogła rzec? Lwy, którym lwice podtykają pod nos mięso są rosłe i silne, a te, które żyją samotnie... cóż, po prostu szczupleją. Jego uwaga odnośnie wyglądu i ją zaciekawiła. Dawno nie spotkała kogokolwiek innego spoza szlachetnego gatunku hien, kto zainteresowałby się jej wyglądem. 
- Wiele klanów mnie tu zna i choć do żadnego nie należę wszędzie znajdę ciepły kąt - poruszyła się pozwalając swoim koralikom uderzać o siebie by wydawały dzwoniące dźwięki. - Kogebhezi i jej klan goszczą mnie dziś u siebie. Nie jestem ich przywódczynią, chyba, że duchową. Jestem wiedźmą.
Wendigo
Samotnik
*

Gatunek:Lew Płeć:Samiec Wiek:7 lat (Dorosły) Liczba postów:396 Dołączył:Sty 2017

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 70
Zręczność: 63
Spostrzegawczość: 80
Doświadczenie: 9

#10
08-12-2017, 22:30
Prawa autorskie: Av: Askari

No tak. Lwy mają przecież swój sposób zdobywania pokarmu, a hieny inny. Nie miał zamiaru się z tym kłócić.
- Rozumiem. Hieny są padlinożercami, a lwy raczej nie, chyba że są naprawdę głodne. Taka natura. - Na resztę słów tylko skinął łbem. To, że był dość chudy było prawdą, sam zbyt wiele nie jadł, a to, że sam się musiał uganiać za zwierzyną nie pomagało mu przytyć. Nie miał jednak nic przeciwko swojemu wyglądowi, ot, chudzielec i tyle. Wygląd hieny był o wiele ciekawszy, a gdy zaczęła mówić dlaczego tak wygląda, można było ujrzeć błysk w oku lwa. Wiedźma? Ciekawe, czy też potrafi rozmawiać ze zmarłymi. Brązowogrzywego zawsze interesował ten kunszt, a jakoś nigdy nie miał okazji porozmawiać z kimś kto się na tym znał.
- Duchy. - Powiedział nieco cichszym głosem. - Potrafisz z nimi rozmawiać? - Przerwał, a mina momentalnie mu spoważniała.
- Wybacz, lecz zawsze mnie to interesowało, a nigdy jeszcze nie miałem okazji rozmawiać z wiedźmą. -
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Płeć:Samiec Liczba postów:1,683 Dołączył:Cze 2012

STATYSTYKI Życie: 0
Siła:
Zręczność:
Spostrzegawczość:

#11
15-12-2017, 00:55

Uyathakatha pokiwała głową kiedy Wendigo wysnuwał własne wnioski dotyczące sposobu pożywiania się różnych drapieżników. 
- Każdy ma w równowadze swoje miejsce. Lwy i lamparty, zabijają słabe sztuki, hieny, sępy, szakale i likaony zjadają tych, co już odeszli, orły zjadają małe zwierzęta bo te się szybko mnożą. - Dodała jeszcze kilka rzeczy, które wydawały jej się starą i oczywistą prawdą. Każdy, kto choć trochę zastanawiał się nad życiem, światem i sensem tego wszystkiego zapewne szybko sam dochodził do podobnych wniosków. 
- Na co dzień zapominamy o tym, kłócimy się, nienawidzimy - mówiła - a przecież nie ma ku temu powodów. 
Obróciła łeb w stronę swoich pobratymców, którzy postanowili już całkiem zignorować lwa i pożywić się w spokoju skoro tylko mieli ku temu sposobność. Na sawannie nic się nie marnuje, wszystko ma swoje miejsce i zastosowanie. Hiena doskonale o tym wiedziała. 
Zastrzygła uchem a jej pysk przybrał minę zadziwienia ale i pozytywnych intencji jasnych do odczytania gdy tylko obcy postanowił spytać o duchy. Potem uśmiechnęła się i kiwnęła głową.
- Rozmawiam z nimi, dostrzegam je, czuję ich obecność - przymknęła oczy i wzięła głęboki oddech zupełnie jakby zaciągała się niewyczuwalnym dla innych zapachem. - Twoje pytanie nie wzięło się znikąd. Nie wynika ze zwykłej ciekawości. Mam rację?
Wendigo
Samotnik
*

Gatunek:Lew Płeć:Samiec Wiek:7 lat (Dorosły) Liczba postów:396 Dołączył:Sty 2017

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 70
Zręczność: 63
Spostrzegawczość: 80
Doświadczenie: 9

#12
21-12-2017, 14:32
Prawa autorskie: Av: Askari

Tak, ale nie zawsze sam gatunek jest powodem do kłótni. Dopowiedział sobie już w myślach. Słowa wiedźmy miały sens i nie miał zamiaru dodawać swoich paru groszy, gdyż sam się nad tym za często nie zastanawiał. Lew skinął głową, gdy ta spytała się o jego pytanie.
- Tak, masz rację. - Raczej nietrudno było się domyślić, że ten tamt go interesuje, większość nie wierzy w duchy, wolą je ignorować lub zwalać na coś innego, jakieś przywidzenia czy takie tam. Może ta hiena go trochę poduczy, albo chociaż pokaże jak kto robić?
- Od dawna chciałem wiedzieć, jak umieć to robić. Raz, może dwa razy mi to wyszło, lecz nigdy więcej. -
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Płeć:Samiec Liczba postów:1,683 Dołączył:Cze 2012

STATYSTYKI Życie: 0
Siła:
Zręczność:
Spostrzegawczość:

#13
08-01-2018, 00:08

Uyathakatha usiadła kiedy Wendigo postanowił podrążyć temat i wyjawić jej nieco swoje zainteresowania. Pokiwała głową bo dobrze rozumiała, że komuś kto zapewne nie ma elementarnej wiedzy w tej sferze dziedzina spirytualizmu może wydawać się trudna. Jak ze wszystkim - trzeba najpierw teorii, potem praktyki i jeszcze raz praktyki.
- Opowiedz mi o tych razach - odpowiedziała przyglądając mu się uważnie. Była ciekawa czy udało mu się zaobserwować pewne zależności. Chociaż z drugiej strony może po prostu był w miejscach naznaczonych szczególnym działaniem duchów i dlatego wydawało mu się, że to on nawiązał z nimi kontakt. Niemniej na razie hiena mogła jedynie sobie gdybać, wolała jednak posłuchać prawdy od samego Wendigo. 


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości