♫ Audycja 36 ♫


Wszystkie audycje znajdziecie na audycje.krollew.pl
Tygodniowy bonus
+5 opali


Otrzymuje Warsir!
  • Forum zostało zarchiwizowane i dostępne jest jedynie w wersji do odczytu - poza ShoutBoxem i tematami pozafabularnymi. Dziękujemy za wspólną grę!
  • Oficjalny kanał na discordzie - do kontaktu z graczami.
  • Stale aktywny pozostaje dział z pożegnaniami, gdzie każdy będzie mógł dopisać swoje.
  • NIE zgadzamy się na kopiowanie jakiejkolwiek części tego forum, także po jego zamknięciu.

    ~ Administracja Król Lew PBF (2006-2018)
Generator statystyk
Drzewo genealogiczne
Okres zbioru (1 porcja):
Cis pospolity
Wulkan Burgess Shale, Ognisty Las, Źródło Życia
Pogoda
1-15 września
21 °C
16 °C
16-30 września
23 °C
17 °C
Postać miesiąca:
Sierpień

Naiwny, strachliwy i delikatny. Lwie dziecko zagubione pośród sawanny, odnalazło ciepło rodziny w śnieżnym Cesarstwie choć niedawno spotkał nieświadomie prawdziwego ojca.
Cytat września
Nadesłany przez Vasanti Vei

Stężenie fanatyków księżyca na poziomie zerowym kazało mu się zastanowić, czy przypadkiem nie zabłądził.
Znajdziecie nas na:
Hashimea
Poszukujący
*

Gatunek:Lwica Płeć:Samica Wiek:Dorosła Znamiona:4/4 Liczba postów:348 Dołączył:Cze 2014

STATYSTYKI Życie: 0
Siła: 61
Zręczność: 75
Spostrzegawczość: 75
Doświadczenie: 15

#1
10-11-2017, 20:18
Prawa autorskie: Malaika4


Piaskowe łapy prowadziły ją niespiesznie, gdy ta, kontemplując piękno mijanych terenów, pogrążyła się w zamyśleniu. Nie tak dawno temu marzyła o tym, by znów się tutaj znaleźć. Dolina Spokoju wyciszała ją i przywodziła wiele wspomnień. W istocie, nie tylko tych przyjemnych... aczkolwiek pomimo tego czuła potrzebę, by znów się tutaj znaleźć. To coś w rodzaju sentymentu. Swego czasu bardzo lubiła przebywać w tych okolicach - nic więc zastanawiającego w tym, iż to właśnie ten skrawek zieleni był jej kolejnym celem podróży.
Tym razem jednak dostrzegła coś, co szczególnie przykuło jej uwagę. Nigdy wcześniej nie widziała tych strzelistych skał wystających z ziemi. Swoją wysokością przywodziły na myśl drzewa, a całokształt przypominał las... las skał. Takim mianem opisała to, co lustrowała teraz uważnie wzrokiem. Zaciekawiona ruszyła w tamtym kierunku, coraz bardziej zagłębiając się, by przyjrzeć się intrygującym kształtom i rozmiarom kamieni. Zastrzygła uszami, wyłapując nagle cichy szum, który z każdym jej krokiem na miękkiej trawie był coraz głośniejszy. Po pewnym czasie ujrzała wodospad. Przystanęła przy tafli wody i utkwiła spojrzenie swych liliowych ślepi we wzburzonej wodzie jak zahipnotyzowana. Kochała wodospady. Dźwięk opadającej wody bardzo ją relaksował, a i widok podobnego zjawiska zapierał dech w piersi.
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 10-11-2017, 20:20 przez Hashimea.)
Vincent
Wiarus
*

Gatunek:Lew afrykański Płeć:Samiec Wiek:Dorosły Tytuł fabularny:Medyk Liczba postów:186 Dołączył:Gru 2015

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 75
Zręczność: 70
Spostrzegawczość: 65
Doświadczenie: 50

#2
10-11-2017, 23:03
Prawa autorskie: Własne

Podczas wyprawy po nowe medykamenty i zioła Vincent musiał zboczyć ze znanej mu ścieżki i oddalić się od granic Cesarstwa. I tak, trafił tutaj - do skalnego lasu. Ze względu na porę suchą na stadnych terenach nie miał za bardzo czego szukać. Miał więc nadzieję, że Haki nie będzie miał mu za złe tej chwilowej nieobecności. Krocząc tak między wysokimi, pnącymi się ku niebu, skałami, natrafił na mały wodospad. Nieco rozkojarzony i zaintrygowany tym miejscem nie zwrócił nawet uwagi na to, że idzie wprost na małe jeziorko.
Szum wody nie odwrócił jego uwagi od reszty otoczenia, w związku z czym jedna z jego łap omsknęła się na śliskiej trawie, a medyk - wpadł do wody z głośnym pluskiem, zaraz obok wodospadu, przy okazji niechcący ochlapując samicę stojącą nad brzegiem.
Owszem, lubił kąpiele, ale takich sytuacji jak ta teraz - nie bardzo. Wynurzył się z toni niemalże po sekundzie i od razu wylazł na brzeg, lekko trzęsąc się z zimna. Potem rozejrzał się naokoło i dopiero wtedy dostrzegł Hashimeę. Jego ciemna, nasiąknięta wodą, grzywa opadła mu na oczy i nos.
-Ochlapałem Cię? Przepraszam!-
Powiedział nieco sfrustrowany i łapą zaczesał ciemną grzywkę do tyłu, odsłaniając białe znamię na czole. Położył po sobie uszy spoglądając niepewnie na lwicę. Jak on mógł się tak ośmieszyć?
-Nie zauważyłem Cię wcześniej... Tak samo jak i tego wodospadu. Wybacz mi, nieznajoma.-
Dodał jeszcze na wydechu.
"जननी जन्मभूमिश्च स्वर्गादपि गरीयसी"
"One's mother and homeland are greater than even heaven"
Hashimea
Poszukujący
*

Gatunek:Lwica Płeć:Samica Wiek:Dorosła Znamiona:4/4 Liczba postów:348 Dołączył:Cze 2014

STATYSTYKI Życie: 0
Siła: 61
Zręczność: 75
Spostrzegawczość: 75
Doświadczenie: 15

#3
10-11-2017, 23:35
Prawa autorskie: Malaika4

Ze wzrokiem utkwionym w refleksy na wodzie pogrążyła się w swej wyobraźni. Nie zdążyła się nawet zastanowić nad tym, nad czym właściwie myśli, gdy zdarzyła się rzecz nagła i nieoczekiwana. Podskoczyła, gdy usłyszała głośny plusk, czego następstwem było ochlapanie jej futra. Zdezorientowana otworzyła szeroko oczy, a gdy zarejestrowała co - a raczej kto - jest przyczyną całego zamieszania, zastygła w bezruchu. Nie mogąc otrząsnąć się z szoku, przez moment wpatrywała się skonsternowana w postać Vincenta, nie do końca zdając sobie z tego sprawę. Nagle uderzyła w nią świadomość absurdu całej sytuacji - dodatkowo zwróciła rzeczywistą uwagę na wygląd lwa, który teraz, z przemoczoną grzywą na pysku, prezentował się przekomicznie. Drgnęła, w pierwszej chwili usiłując się powstrzymać. Nieuchronnie jednak wybuchnęła śmiechem. Dawno już nie śmiała się tak głośno. Dawno nie była tak rozbawiona. Ponieważ dawno nie była w podobnej sytuacji.
- Przepraszam! - wydusiła z siebie w tym samym momencie, co nieznajomy. Przez co znów wlepiła w niego wzrok. - Och, nie, nie przepraszaj! - dodała automatycznie i dopiero po chwili dotarło do niej, co powiedziała. - Na Najjaśniejszego! To było... nagłe. - najwyraźniej wciąż była w szoku i trudno było jej ułożyć jakieś sensowniejsze zdanie. Zamilkła na moment. Spojrzała na wodę. Potem na Vincenta. Potem na siebie. I znów na Vincenta.
- No nieźle. - podsumowała przez śmiech, najwyraźniej wciąż nie mogąc się uspokoić. Nie chciała, by lew poczuł się nieswojo, ale to było silniejsze od niej!
Vincent
Wiarus
*

Gatunek:Lew afrykański Płeć:Samiec Wiek:Dorosły Tytuł fabularny:Medyk Liczba postów:186 Dołączył:Gru 2015

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 75
Zręczność: 70
Spostrzegawczość: 65
Doświadczenie: 50

#4
10-11-2017, 23:49
Prawa autorskie: Własne

Patrzył na nią tak z uniesionymi brwiami, ociekając wodą. Dopiero na jej śmiech Vincent zareagował uśmiechem i stwierdził, że chyba nie ma powodów do przejmowania się tym jak teraz wygląda. W uśmiechu delikatnie odsłonił swoje kły, spoglądając na śmiejącą się lwicę. Nie odebrał jej reakcji jako atak. Bo co było w tym złego? Absolutnie nic.
Na chwilę odszedł od niej na kilka metrów i otrzepał się, stając się teraz puchatym. Teraz wyglądał równie komicznie co moment temu. Ale zaraz cała sierść i grzywa opadnie i znów będzie wyglądał jak normalny lew!
-Nie szkodzi, również nie przepraszaj.-
Odpowiedział jej przyjaznym tonem i podszedł do rozmówczyni.
-Teraz pewnie nie wyglądam lepiej.-
Sam zażartował i znów się uśmiechnął, starając się łapą ułożyć jakoś swoją grzywę.
-Tak poza tym, nazywam się Vincent. Miło poznać.-
Kiwnął łbem w jej stronę.
"जननी जन्मभूमिश्च स्वर्गादपि गरीयसी"
"One's mother and homeland are greater than even heaven"
Hashimea
Poszukujący
*

Gatunek:Lwica Płeć:Samica Wiek:Dorosła Znamiona:4/4 Liczba postów:348 Dołączył:Cze 2014

STATYSTYKI Życie: 0
Siła: 61
Zręczność: 75
Spostrzegawczość: 75
Doświadczenie: 15

#5
11-11-2017, 00:32
Prawa autorskie: Malaika4

Uspokajanie się nie szło jej najlepiej, ale fakt, że jej śmiech nie uraził lwa, sprawił, że poczuła ulgę. Nie chciała być nieuprzejma, a niekiedy śmianie się z kogoś jest przez niego źle odbierane. Vincent jednak uśmiechnął się do niej. Najwyraźniej nie naruszyło to zanadto jego ego. Rzadko kiedy spotyka się osoby z takim dystansem do siebie. A już na pewno lwy. Udało jej się wziąć parę głębszych wdechów i jakoś dała radę utrzymać w ryzach. Spojrzała na brązowogrzywego. Jego sierść napuszyła się, lecz tym razem Hashi udało się w porę zatrzymać tę karuzelę śmiechu. W życiu by nie pomyślała, że przypadkowa sytuacja tak ją rozbawi.
- Oj tam, nie przejmuj się. - odrzekła żartobliwie z szerokim uśmiechem. Była w doskonałym humorze. To miła odmiana po tych paru miesiącach ciągłego przybicia. Przekrzywiła lekko głowę, gdy usłyszała miano rozmówcy.
- Vincent. Vin. - powtórzyła, jakby w ten sposób mogła ułatwić sobie zapamiętanie. - Ja jestem Hashimea. I również miło mi Cię poznać. - dodała ciepło, teraz już na spokojnie lustrując postać samca.
- Przyznaję, że to było prawdopodobnie najoryginalniejsze pierwsze wrażenie, jakie ktoś na mnie wywarł. - zażartowała. Przysiadła, po czym westchnęła. Spojrzała w kierunku wodospadu, a stamtąd powiodła wzrokiem na wszelakie groty i jaskinie, do których dotrzeć można było jedynie poświęcając suchość swego futerka. Ciekawe, co w sobie kryły. Powróciła wzrokiem na Vincenta.
- Pierwszy raz widzę tak wiele skał w jednym miejscu. To dość niezwykłe. Zupełnie, jakby wyrastały z ziemi zamiast drzew. - zauważyła zaintrygowana.
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 12-11-2017, 18:00 przez Hashimea.)
Vincent
Wiarus
*

Gatunek:Lew afrykański Płeć:Samiec Wiek:Dorosły Tytuł fabularny:Medyk Liczba postów:186 Dołączył:Gru 2015

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 75
Zręczność: 70
Spostrzegawczość: 65
Doświadczenie: 50

#6
12-11-2017, 14:12
Prawa autorskie: Własne

Vincent uśmiechnął się szerzej spoglądając tak na nią. Szybko stwierdził, że samica będzie świetnym kompanem do rozmów. Była otwarta i biła od niej przyjazna aura, co według medyka, było bardzo dobre.
-Hashimea... Zapamiętam.-
Kiwnął łbem również powtarzając jej imię, aby lepiej je zapamiętać.
Na kolejne słowa kremowej lwicy samiec przeczesał teatralnie grzywę do tyłu, która postanowiła ponownie zasłonić mu pole widzenia.
-Do usług. Chociaż nie ukrywam, że był to czysty przypadek... Ale cieszę się. Chyba powinienem robić tak częściej.-
Zaśmiał się żartobliwie i powiódł wzrokiem za nią na wodospad. Na jej pytanie zastrzygł uszami i uniósł brwi. Zerknął kątem oczu na skalny las za nimi.
-To prawa, wyglądają niesamowicie...  Może kiedyś coś tu było, a te wszystkie skały to jakieś pozostałości? Może kiedyś była to potężna skała a pod wpływem czegoś rozpadła się i teraz o...-
Zerknął na Hashi z lekkim uśmiechem.
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 12-11-2017, 18:03 przez Vincent.)
Hashimea
Poszukujący
*

Gatunek:Lwica Płeć:Samica Wiek:Dorosła Znamiona:4/4 Liczba postów:348 Dołączył:Cze 2014

STATYSTYKI Życie: 0
Siła: 61
Zręczność: 75
Spostrzegawczość: 75
Doświadczenie: 15

#7
12-11-2017, 16:33
Prawa autorskie: Malaika4

Na wypowiedź Vincenta, Hashi uśmiechnęła się z rozbawieniem. 
- Tak myślisz? Tylko uważaj, żebyś któregoś razu sobie czegoś nie zrobił! - odparła żartobliwie, przekrzywiając lekko głowę. Jej ogon poruszał się miarowo, zamiatając delikatnie miękką trawę. Wysłuchała jego kolejnych słów.
- Może masz rację. Ale to chyba pozostanie niewyjaśnione. Tajemnica skalnego lasu... Hej, to brzmi jak tytuł jakiejś legendy. - dodała, wodząc wzrokiem z jednej skały na drugą. Robiły wrażenie. Choć i tak jej uwagę przykuwały głównie jaskinie wydrążone w ścianach wodospadu. Woda była krystalicznie czysta, przez co bez problemu można było ocenić, jak nisko osadzone jest dno. Wyglądało na to, że dorosły lew byłby w stanie przemierzyć ten dystans bez konieczności moczenia całego futra...
Jej ciekawska natura nie pozwalała jej siedzieć bezczynnie w miejscu. Wstała, by skierować swe kroki w kierunku jeziora. Nie zawędrowała daleko, jako że znajdowała się tuż przy brzegu. Gdy tylko jej łapy zanurzyły się w wodzie, stanęła w miejscu, wpatrując się w wodospad przed sobą. 
- Odkąd pamiętam, zawsze byłam nadzwyczaj ciekawska. - odezwała się, po czym zwróciła swe lico w kierunku Vincenta. - Mam w związku z tym dość nietypowe pytanie. Co powiesz na zwiedzenie jednej z tych jaskiń? - dodała żywym tonem, ruchem głowy wskazując miejsce, które miała na myśli. W jej oczach można było dostrzec swego rodzaju błysk. Ciekawość. Trudno uwierzyć, że to ona. Odpowiedzialna, spokojna lwica - teraz pełna była szalonych pomysłów. Zupełnie tak, jakby przebudziła się jej dawna, nastoletnia natura. Być może to przez wpływ ostatnich zdarzeń. Potrzebowała choć jednej chwili, w której jej myśli mogłyby skupić się na czymś przyjemnym... a co lepiej odciągnęłoby jej uwagę od rzeczywistości, jeśli nie trochę dreszczyku? Vincent nie wiedział o niej praktycznie nic. I to sprawiało, że czuła się beztrosko. Miała wrażenie, że nie musi mu się z niczego wyjaśniać, a i on nie był wobec niej wścibski. Czuła się po prostu... dobrze.
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 12-11-2017, 18:07 przez Hashimea.)
Kiu
Konto zawieszone

Gatunek:krokuta cętkowana Płeć:Samica Wiek:5,3 lat (dorosła) Liczba postów:752 Dołączył:Lip 2013

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 70
Zręczność: 67
Spostrzegawczość: 51
Doświadczenie: 30

#8
14-11-2017, 22:50
Prawa autorskie: lineart BlackNemera- podpis'/ awek -Trollberserker
Tytuł pozafabularny: VIP

-Kim jeteście i co tutaj robicie- Mogliście usłyszeć głosy. Postaci jednak nie było widać, nie od razu an pewno.
W końcu jednak wyłoniłam się zza jednej ze skał.
-Czego tutaj szukacie- Powiedziałam stojąc w bezpiecznej jeszcze odległości. Ogon miałam uniesiony ku górze i postawę na pewno nie pasywną. Ostatnim czasie może i przyzwyczajałam sie do sąsiedztwa tych parszywców ale co za dużo to nie zdrowo. od tak wchodzą sobie na nasze ziemie. To takie bezczelne.
[Obrazek: secret_santa_2017</em>kiu_by_nukotek-dbx812q.png]

 Głos *To mi w duszy graj

Nie ma tak dobrego mistrza, który nie trafiłby na lepszego od siebie
Ndevu
Samotnik
*

Gatunek:Krokuta cętkowana Płeć:Samiec Wiek:Młody Dorosły Liczba postów:224 Dołączył:Paź 2016

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 81
Zręczność: 46
Spostrzegawczość: 50
Doświadczenie: 19

#9
14-11-2017, 23:48
Prawa autorskie: Postać: Casanova-pl, Tło: Disney, Głos: Hearthstone: Heroes of Warcraft

Ndevu wyłonił się po chwili zza Kiu i usiadł obok jej wyprostowany, po słowach ukochanej dodał:
-Już chyba ustalaliśmy, że to nasz teren, dlaczego wracacie?  - Tak to jest jak robi się układy z lwami, mija chwila i już je łamią...
Mtego
Samotnik
*

Gatunek:Krokuta cętkowana Płeć:Samiec Wiek:L:3 M:5 (Młody Dorosły) Liczba postów:137 Dołączył:Paź 2016

STATYSTYKI Życie: 95
Siła: 61
Zręczność: 65
Spostrzegawczość: 50
Doświadczenie: 12

#10
14-11-2017, 23:55
Prawa autorskie: Ja, tło Disney. Głos: Hearthstone: Heroes of Warcraft

Mtego, ostatnio bardziej zainteresowany patrolem ziem, i zapewnienia bezpieczeństwa przez obecność młodych, tym razem ruszył z Kiu.
Nie spodziewał się niczego konkretnego, a jednak... Lwy... Parszywe i niebezpieczne zwierzęta. Zachował lekką odległość od Kiu, na razie jednak milczał w przeciwieństwie do brata.
 
[Obrazek: dIKzreA.png]
GŁOS
Kuanza
Samotnik
*

Gatunek:Krokuta cętkowana Płeć:Samica Wiek:Młoda dorosła Liczba postów:152 Dołączył:Paź 2016

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 67
Zręczność: 41
Spostrzegawczość: 69
Doświadczenie: 12

#11
15-11-2017, 00:07
Prawa autorskie: Tło avatara: Disney Głos: Hearthstone Sygnatura: Zephyr, Vasante Vei & Soren

Na widok lwów Kuanza najeżyła grzywę i postawiła ogon. To na pewno lwy z tego stada w ich sąsiedztwie... choć ustaliła z ich przywódcą, że nie będą wchodzić sobie nazwajem na terytoria.Oboje przyjęli warunki. Ech, tak można zaufać lwom...
- Lwy z "Cesarstwa", jak mniemam? Odejdzcie stąd natychmiast. Takie są zasady, ustalone z waszym przywódcą. - Powiedziała po Ndevu. Konkretnie, może niezbyt miło, ale nie miała ochoty na dłuższą pogawędkę. Te lwy złamały zasady, są w Lesie, gdzie są też jej małe dzieci. To zagrożenie.
[Obrazek: kuanza4_by_salvathi_db96lqf_2_by_maisha_...b97sti.png] 
Umoja ni nguvu.
GŁOS
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 15-11-2017, 12:43 przez Kuanza.)
Vincent
Wiarus
*

Gatunek:Lew afrykański Płeć:Samiec Wiek:Dorosły Tytuł fabularny:Medyk Liczba postów:186 Dołączył:Gru 2015

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 75
Zręczność: 70
Spostrzegawczość: 65
Doświadczenie: 50

#12
15-11-2017, 20:06
Prawa autorskie: Własne

Vincent nie zdążył nawet odpowiedzieć Hashimei na jej pytania, ponieważ przeszkodziły im w tym hieny. Samiec zwrócił się przodem w ich stronę i uniósł brew widząc ich wrogie nastawienie. Od razu stwierdził, że nie ma o czym z nimi rozmawiać bo tylko napsuje sobie nerwów.
-Chodźmy stąd. Zwiedzimy je kiedy indziej.-
Zwrócił się w stronę piaskowej lwicy, wyraźnie zrezygnowany. Hienom nawet nie odpowiedział, tylko ruszył w stronę wyjścia ze skalnego lasu, spoglądając od czasu do czasu za siebie, nie chcąc, aby któraś z nich zaraz się na niego lub na jego towarzyszkę rzuciła. Zaczął zastanawiać się nad słowami tej ostatniej... Dlaczego Haki mu nic o tym nie wspominał?

[ZT]
"जननी जन्मभूमिश्च स्वर्गादपि गरीयसी"
"One's mother and homeland are greater than even heaven"
Hashimea
Poszukujący
*

Gatunek:Lwica Płeć:Samica Wiek:Dorosła Znamiona:4/4 Liczba postów:348 Dołączył:Cze 2014

STATYSTYKI Życie: 0
Siła: 61
Zręczność: 75
Spostrzegawczość: 75
Doświadczenie: 15

#13
15-11-2017, 20:31
Prawa autorskie: Malaika4

Usłyszawszy czyjś głos, lwica zaskoczona zastrzygła uszami. Jej wzrok zaczął wędrować po otoczeniu, doszukując się jego źródła. Dopiero po chwili jej oczom ukazała się sylwetka hieny.  Nim jednak zdążyła odpowiedzieć na którekolwiek z zadanych pytań, nad wodospadem zawitały kolejne 3 osoby pałające równie nieprzychylnym nastawieniem. Z każdym ich słowem była coraz bardziej zdezorientowana. Jak to, ich teren? Czyż skalnego lasu nie obejmowała przypadkiem Dolina Spokoju - która wszakże jest jednym z obszarów wolnych?
Nim jednak sama zdecydowała się przemówić, zrobił to za nią Vincent - i choć ani słowem nie zwrócił się do hien, prędko zrozumiała, że najpewniej podejmuje on najlepszą decyzję. Lepiej nie wdawać się w zbędną dyskusję i opuścić ten teren. Wciąż jednak nie mogła pojąć, dlaczego wieść o przynależności tych okolic do hien do niej nie dotarła? Zresztą, wyglądało na to, że ona i Vincent nie byli pierwszymi, którzy tu "wtargnęli". Więc... czy nie jest to przypadkiem jasny sygnał, że wieść o przynależności terenów do tych zwierząt nie jest jednak tak powszechna, jak im się zdaje?
Na propozycję Vincenta skinęła więc jedynie głową, po czym podążyła za nim.

/ zt
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 15-11-2017, 20:33 przez Hashimea.)
Kiu
Konto zawieszone

Gatunek:krokuta cętkowana Płeć:Samica Wiek:5,3 lat (dorosła) Liczba postów:752 Dołączył:Lip 2013

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 70
Zręczność: 67
Spostrzegawczość: 51
Doświadczenie: 30

#14
15-11-2017, 21:31
Prawa autorskie: lineart BlackNemera- podpis'/ awek -Trollberserker
Tytuł pozafabularny: VIP

Spojrzałam tylko za lwami.
-Lwy.- Warknęłam pod nosem- Jak zawsze respektują tylko tereny innych lwów- Dodałam z lekka pogardą. Tak nie lubiłam ich i mały były szanse aby mój stosunek sie jakoś zmienił względem ich. Dobrze jednak, że odeszli. Niezbyt mnie interesowało to czy inni wiedza czy nie. Słychać w tym lesie nasze odgłosy a i hienie wonie w Skalnym lesie sa bardzo silne. Mieszkałam w tym miejscu juz bardzo długi z dwa lata jakoś? Albo dłużej bynajmniej na pewno od porodu, reszta klanu również mieszka tutaj już kawał czasu.
[Obrazek: secret_santa_2017</em>kiu_by_nukotek-dbx812q.png]

 Głos *To mi w duszy graj

Nie ma tak dobrego mistrza, który nie trafiłby na lepszego od siebie
Ndevu
Samotnik
*

Gatunek:Krokuta cętkowana Płeć:Samiec Wiek:Młody Dorosły Liczba postów:224 Dołączył:Paź 2016

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 81
Zręczność: 46
Spostrzegawczość: 50
Doświadczenie: 19

#15
17-11-2017, 20:35
Prawa autorskie: Postać: Casanova-pl, Tło: Disney, Głos: Hearthstone: Heroes of Warcraft

Ndevu kiwnął głową na przytakniencie Kiu
-Dla lwów liczą się tylko inne lwy nic inne nie jest ważne... - Westchnął bezradnie, lwy są aroganckie i nic tego nie zmieni.
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 17-11-2017, 20:36 przez Ndevu.)


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości